Dobry wieczór Kochani!
Dzisiaj są Andrzejki czyli jedno z moich ulubionych dni w roku. Miałam spędzić je z Karoliną na imprezie w Czekoladzie, ale złośliwość Losu jest czasem duża, zbyt duża. Nic z naszych planów nie wyszło. Jestem zła na wszystko, wszystkich i jest mi przykro. Nikt nie rozumie mnie i chętnie bym spakowała walizkę(najmniejszą), wyszła z domu i pieprzyła to wszystko. Ale dzisiaj bez żalu, bez żółci i złości. Są Andrzejki, czyli jest dzień kiedy to powinniśmy sobie powróżyć i spojrzeć w przyszłość, która jest istotna ale nie najważniejsza. Najważniejsze jest zawsze TERAZ!
Siedząc w domu poszperałam w necie i znalazłam darmowe WRÓŻBY ANDRZEJKOWE online. Polecam stronę https://www.wrozbyonline.pl/inne/id/25/o/21/Wrozby_za_darmo . Na tej stronie znajdziecie 20 wróżb andrzejkowych, za które nie zapłacicie ani grosza. Polecam wróżbę z ciasteczka, kostek, rozłożenie kart Tarota i wiele innych. Wróżba z kuli też jest ciekawa. Nie wiem ile w tym prawdy, ale zabawa dobra. Przede wszystkim to fajna sprawa aby się odstresować i zapomnieć o całym świecie. Spróbujcie bo czemu nie.
Powróżyłam sobie i jedne wróżby były pozytywne, bo podobno czeka mnie wielka miłość i ogromna wygrana pieniężna, ale też karty powiedziały, że dwie osoby z mojego otoczenia źle mi życzą. Ciekawe ciekawe. Wszystko wyjdzie w praniu. Nie zamierzam sobie dokładać smutku, ponieważ zdrowie jest dla mnie najważniejsze. Mam nadzieję, że Wasze Andrzejki są udane i spędziliście je w przyjemnej, magicznej atmosferze. Ściskam Was gorąco i życzę iście wróżebnej i tajemniczej nocy.
Buziaczki i uściski dla Was ode mnie 👄❤
piątek, 30 listopada 2018
środa, 28 listopada 2018
Miłość, Sława czy Uzależnienie?
Dzień dobry Kochani ✋ To nieprawdopodobne, ale aż 4 miesiące temu pisałam dla Was ostatnią recenzję perfum na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Zazwyczaj posty o perfumach na blogu pojawiały się systematycznie co miesiąc, góra dwa. Tym razem więcej czasu zajęło mi testowanie nowych zapachów, ponieważ przychodzę do Was z aż 3 nowymi zapachami, które używałam przez ostatnie 4 miesiące. Po raz kolejny zamówiłam perfumy lane, które to są odpowiednikami(najlepszymi) drogich, oryginalnych perfum. Przy drugim podejściu chciałam sprawdzić czy tym razem będzie lepiej z podobieństwem odpowiedników do oryginałów. Zapraszam do czytania recenzji 😇
A tak przedstawiają się 3 buteleczki francuskich lanych perfum.
30 - czyli Dior Addict UZALEŻNIENIE a właściwie NAŁOGOWIEC
To trochę kwiatowy zapach, w którym jest za dużo alkoholu. Przypominają mi jakiś tani ruski, ciężki zapach perfum. Te perfumy sprawdzą się idealnie jako odświeżać do kibla 😈 Zupełnie nie pachną jak oryginalny Addict, który należy do moich ulubionych zapachów perfum. Dodatkowo ten odpowiednik wywołuje migrenę, co jest dla mnie niedopuszczalne!
21 - czyli Cacharel Amor Amor MIŁOŚĆ
Ten zapach mi się bardzo podoba. Jest słodki, nawet bardzo - ale dla mnie to duży plus, bo należę do kobiet, które w perfumach szukają "słodziaków". Niestety ten zapach jest nietrwały, ale nie powinnam cudów oczekiwać za 9 złotych. Pachnie bardzo podobnie do La Rive(czerwonego), który też jest odpowiednikiem Amor Amor. Trochę woni ryniaczem, ale ogólnie jest to ładny zapach i bardzo słodziutki. Jest trochę podobny do oryginału.
159 - czyli Lady Gaga Fame SŁAWA
Ten odpowiednik jest słodki, ciężki i wyrafinowany. Jest bardzo podobny do oryginału. Jest seksownym zapachem, ale i tak czuć w nim to, że jest to podróbka. Niemniej Sława 159 to bardzo komplementogenny zapach, który jest naprawdę interesujący.
Gdybym miała jeszcze raz kupić, któreś z tych perfum to wybrałabym MIŁOŚĆ, ponieważ są bardzo słodkie, delikatne i urocze. Niemniej ciekawszym zapachem jest lana SŁAWA.
Tym razem jestem już pewna, że mimo taniej ceny nie zamierzam kupować lanych perfum, ponieważ czuć tę rynkową woń, której nienawidzę. Niemniej dwie moje koleżanki uwielbiają lane perfumy i ich zapachy były naprawdę piękne. Być może na każdej osobie perfumy inaczej się komponują. Posiadam 5 flakoników lanych, francuskich perfum i więcej się w mojej kolekcji ich nie pojawi, ponieważ jednak mój nos zna się na tym co jest lepsze. Wybór należy do Was. Cena kusi, ale coś za coś. Ja jednak lubię zapach luksusu 😇😈
Kolejna recenzja perfum pojawi się wcześniej niż się spodziewacie, ponieważ zakupiłam dwa nowe flakony, które są ładne i z tego co już widzę, są bardzo trwałe, za całkiem przyzwoitą cenę. Także czekajcie na kolejne recenzje, ponieważ jedna z nich będzie iście letnią, egzotyczną, koktajlową propozycją. Czekajcie a będziecie usatysfakcjonowani.
Buziaczki i pachnącego ostatniego miesiąca tego 2018 roku!
👄
sobota, 24 listopada 2018
Snapchatowy Pieseł :P
Dzień dobry moi Drodzy!
Dzisiaj krótko, ale na temat(chyba) 😈😇😈 Dawno dawno temu nie rozumiałam fenomenu Snapchata. Dziwiłam się też jak można korzystać z Facebooka i co gorsza z Instagrama. Ale im dalej w las tym gorzej i teraz to mój chleb powszedni. Ale nie o Fejsie i nie o Insta będzie dzisiejszy post, a o Snapchacie, który jest zjadaczem czasu, ale i dobrą zabawą. Mając 25 lat dalej hoduję w sobie wewnętrzne dziecko, ponieważ uszkowe filtry ze Snapa nadal mnie bawią... co ja poradzę.
Co sądzicie moi Kochani? Ha ha ha 😇😇😇 Ale dlaczego dzisiaj piszę taki dziwny post? Ano dlatego, że wiem iż czyta mnie sporo kobiet mających dzieci. Mam dla Was radę, mimo że nie jestem matką i raczej nigdy nie będę. Nie dawajcie dzieciom(szczególnie małym) do zabawy telefonów, srajfonów, srajsmarfonów i srajajpadów, ponieważ jest wiele lepszych rzeczy dla dzieci. Uważam, że miałam świetne dzieciństwo, ponieważ babcia czytała mi książki, dziadek gdy przyjrzał z zagranicy zabierał mnie na wielkie zakupy. Pamiętam, że wybrałam sobie "murzynkę" - taka lala typu Baby Born. Wszyscy zdziwieni byli w rodzinie, że czemu czarna lalka a nie biała, ale ja już wiedziałam, że będę zawsze za tolerancją i równością człowieka. Kiedyś Wam napiszę dokładniej co robiłam będąc dzieckiem, ale to był dla mnie świetny czas. W ogóle lata 90 to raj zabawkowy, filmowy, serialowy i w ogóle lepszy świat. Eh... szkoda, że nie byłam młodą kobietą w tamtych latach, wszystko byłoby lepsze. Ale cóż... żyję teraz i z tego muszę nauczyć się cieszyć. Ale tym o to sposobem odeszłam od tego co miałam napisać. A mianowicie jeśli chcecie dać telefon na chwilę dziecku to włącznie mu Snapchata i się z nim pobawcie. To dobra rozrywka dla dziecka, ale nie na długo. Wszystko ale z umiarem jak to moja Babunia powtarzała 😇
Buziaczki 👄👄👄
Dzisiaj krótko, ale na temat(chyba) 😈😇😈 Dawno dawno temu nie rozumiałam fenomenu Snapchata. Dziwiłam się też jak można korzystać z Facebooka i co gorsza z Instagrama. Ale im dalej w las tym gorzej i teraz to mój chleb powszedni. Ale nie o Fejsie i nie o Insta będzie dzisiejszy post, a o Snapchacie, który jest zjadaczem czasu, ale i dobrą zabawą. Mając 25 lat dalej hoduję w sobie wewnętrzne dziecko, ponieważ uszkowe filtry ze Snapa nadal mnie bawią... co ja poradzę.
Co sądzicie moi Kochani? Ha ha ha 😇😇😇 Ale dlaczego dzisiaj piszę taki dziwny post? Ano dlatego, że wiem iż czyta mnie sporo kobiet mających dzieci. Mam dla Was radę, mimo że nie jestem matką i raczej nigdy nie będę. Nie dawajcie dzieciom(szczególnie małym) do zabawy telefonów, srajfonów, srajsmarfonów i srajajpadów, ponieważ jest wiele lepszych rzeczy dla dzieci. Uważam, że miałam świetne dzieciństwo, ponieważ babcia czytała mi książki, dziadek gdy przyjrzał z zagranicy zabierał mnie na wielkie zakupy. Pamiętam, że wybrałam sobie "murzynkę" - taka lala typu Baby Born. Wszyscy zdziwieni byli w rodzinie, że czemu czarna lalka a nie biała, ale ja już wiedziałam, że będę zawsze za tolerancją i równością człowieka. Kiedyś Wam napiszę dokładniej co robiłam będąc dzieckiem, ale to był dla mnie świetny czas. W ogóle lata 90 to raj zabawkowy, filmowy, serialowy i w ogóle lepszy świat. Eh... szkoda, że nie byłam młodą kobietą w tamtych latach, wszystko byłoby lepsze. Ale cóż... żyję teraz i z tego muszę nauczyć się cieszyć. Ale tym o to sposobem odeszłam od tego co miałam napisać. A mianowicie jeśli chcecie dać telefon na chwilę dziecku to włącznie mu Snapchata i się z nim pobawcie. To dobra rozrywka dla dziecka, ale nie na długo. Wszystko ale z umiarem jak to moja Babunia powtarzała 😇
Buziaczki 👄👄👄
piątek, 23 listopada 2018
Wamp & Hipis
Niedawno jeden mężczyzna powiedział mi, że jest we mnie wamp i hipis dlatego posiadam smutek wewnątrz i radość na zewnątrz. Przemyślałam jego słowa i uważam, że idealnie one obrazują to co dzieje się w mojej duszy, w moim wnętrzu. Nie każdy mnie zrozumie i mój sposób myślenia. Ale piszę dla siebie i dla ludzi, którzy podobnymi są do mnie i do mojej spaczonej nieraz wrażliwości.
Zawsze inspirowałam się kobietami "fatalnymi". Chciałam być silna, inteligentna i wyrafinowana. Miło mi było kiedy mój kumpel Radek(jeśli to czytasz to pozdrawiam Cię ciepło) powiedział mi, że zawsze emanowałam elokwencją i wyrafinowaniem. Miło, że jestem lub byłam tak postrzegana. Jednak coś w życiu mi się udało. Uczynić z siebie kobietę taką jaką chciałam być od najmłodszych lat.
A tu hipis jak się patrzy. Z dzieci kwiatów umiłowałam sobie wolność, długie włosy, kwieciste sukienki i palenie marihuany. Może dla wielu to jest nadal temat kontrowersyjny, ale uważam, że marihuana powinna w końcu być legalną substancją, a raczej ziołem, ponieważ świat wtedy jest piękniejszy i smutki łatwiej można znosić. Od czasów moich studiów na stosunkach międzynarodowych nie paliłam blantów, ale ten czas wspominam bardzo miło i nadal będę wspominała. Nikt mi tego nie zabierze, chyba że utracę pamięć. Ale mam nadzieję, że taka tragedia mnie ominie.
Jest we mnie i wamp i hipis. Obydwie części mnie pielęgnuję, choć ostatnio zdecydowanie do głosu dochodzi częściej wamp, ponieważ od ponad tygodnia jestem pełna depresyjnego, melancholijnego nastroju. Może to spadek witamin, może to, że mam anemię, a może za bardzo się odwodniłam. Wczoraj odstawiłam środki odwadniające i dzisiaj czuję się taka napęczniała, ale tak to jest przy odstawieniu. Zawsze będę walczyła ze sobą aby czuć się dobrze fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. I oto samo walczcie moi Drodzy. Nie ważne, co będzie kiedyś, nie ważne co będzie "po", ważne, że teraz możecie zrobić co dla siebie i dla świata. Walczcie o spełnienie, nie przejmując się konwenansami.
Tymczasem.
Zawsze inspirowałam się kobietami "fatalnymi". Chciałam być silna, inteligentna i wyrafinowana. Miło mi było kiedy mój kumpel Radek(jeśli to czytasz to pozdrawiam Cię ciepło) powiedział mi, że zawsze emanowałam elokwencją i wyrafinowaniem. Miło, że jestem lub byłam tak postrzegana. Jednak coś w życiu mi się udało. Uczynić z siebie kobietę taką jaką chciałam być od najmłodszych lat.
A tu hipis jak się patrzy. Z dzieci kwiatów umiłowałam sobie wolność, długie włosy, kwieciste sukienki i palenie marihuany. Może dla wielu to jest nadal temat kontrowersyjny, ale uważam, że marihuana powinna w końcu być legalną substancją, a raczej ziołem, ponieważ świat wtedy jest piękniejszy i smutki łatwiej można znosić. Od czasów moich studiów na stosunkach międzynarodowych nie paliłam blantów, ale ten czas wspominam bardzo miło i nadal będę wspominała. Nikt mi tego nie zabierze, chyba że utracę pamięć. Ale mam nadzieję, że taka tragedia mnie ominie.
Jest we mnie i wamp i hipis. Obydwie części mnie pielęgnuję, choć ostatnio zdecydowanie do głosu dochodzi częściej wamp, ponieważ od ponad tygodnia jestem pełna depresyjnego, melancholijnego nastroju. Może to spadek witamin, może to, że mam anemię, a może za bardzo się odwodniłam. Wczoraj odstawiłam środki odwadniające i dzisiaj czuję się taka napęczniała, ale tak to jest przy odstawieniu. Zawsze będę walczyła ze sobą aby czuć się dobrze fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. I oto samo walczcie moi Drodzy. Nie ważne, co będzie kiedyś, nie ważne co będzie "po", ważne, że teraz możecie zrobić co dla siebie i dla świata. Walczcie o spełnienie, nie przejmując się konwenansami.
Tymczasem.
czwartek, 22 listopada 2018
Z bezsennością za pan brat :)
Dobry wieczór/dzień dobry o 4 nad ranem 😇 Pierwszy raz chyba piszę o bezsenności jako o czasie, który mogę pożytecznie wykorzystać. To mnie cieszy i to bardzo. Wczorajszy dzień spędziłam cały na nogach, ale dosyć owocnie. Kupiłam sobie buty na zimę w bardzo moim stylu - eleganckie ale rockowe. Postaram się w niedalekiej przyszłości zrobić Wam w nich zdjęcie. Wczoraj pierwszy raz jadłam pierogi ruskie. Tak! Nigdy wcześniej ich nie jadłam, bo sądziłam, że są nieprzyjemne w smaku, a tu pozytywne zaskoczenie - SMAKOWAŁY 😇 Może nie zasmakowały mi aż tak jak pierogi z kapustą i grzybami oraz pierogi z mięsem, ale były naprawdę dobre. Nawet mówiłam mojej mamie z takim zniechęceniem - Mamo, jestem młoda ale w swoim życiu już prawie wszystko jadłam i jestem znudzona, muszę coś skosztować, czego nigdy nie jadłam. Także zjadłam pierogi ruskie, jogurt rabarbarowy(swoją drogą kompot z rabarbaru to mój ulubiony rodzaj kompotu) i kabanosy z dzika, tak z DZIKA. Nowe smaki zawsze robią dobrze na naszą psychikę, także trochę poprawiłam sobie nastrój, niemniej dieta trwa. Raczej nie spinam się, że mam w tydzień schudnąć 5 kilogramów, ale odżywiam się mniejszymi ilościami i staram się smutku nie zajadać. Bo tak jak Wam mówiłam - jeżeli denerwuję się egzaminem czy jestem smutna to zjem niewyobrażalną ilość jak Marilyn podczas ataku bulimii, ale gdy pojawia się stres przewlekły nie jestem w stanie zjeść nawet najmniejszej ilości. Także takie sprostowanie. Po tym rozwiniętym wstępie czas na sedno tego postu.
Odnowiłam kontakt z moim znajomym Łukaszem. Rozmawiamy sobie teraz już dobre kilka godzin o życiu, związkach, ale raczej ogólnikowo o wszystkim. Dobrze porozmawiać z kimś z kim nie miało się długo kontaktu. Dobrze porozmawiać z kimś, bo można nabrać dystansu do wielu spraw, a i wiele zrozumieć, lub też zastanowić się nad obecnym stanem rzeczy. Tak jak kiedyś pisałam na Facebooku - Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, nie musisz czytać książki. Wystarczy z kimś porozmawiać. - I taka jest prawda. Właśnie z tego powodu moja dzisiejsza bezsenność jest dobra. Ale ale... ona wcale nie jest dzisiaj bezsennością, ponieważ po przyjściu z zakupów i zjedzeniu kolacji, poszłam na drzemkę, która przeciągnęła się aż na 3 godziny. Ha ha ha tylko Maassen tak umie.
A teraz dla Was zaskoczenie! Maassen zapięta aż pod szyję. Gdzie to napisać?! Ano, moi Kochani czasem są takie dni u Waszej Aleksandry, że nie chce być sexy lady tylko przeciętną Kowalską. Yyyyyyyy.... wierzycie? Hahahah jeśli nie, to macie rację. Nigdy przeciętna nie chciałam być, ale skoro już kupiłam tę koszulę to ją zakładam trochę częściej, niemniej źle się czuję w tym kolorze. Pomarańczowy w ubraniach nie jest dla mnie, bo wyglądam jak chora i jeszcze bardziej blada niż jestem. No cóż... to nie jest mój kolor.
Życzę Wam dobrego dnia, a ja idę spać! 😇😈 Have a nice day!
Wasza (nie)grzeczna Aleksandra 👄👄👄
Odnowiłam kontakt z moim znajomym Łukaszem. Rozmawiamy sobie teraz już dobre kilka godzin o życiu, związkach, ale raczej ogólnikowo o wszystkim. Dobrze porozmawiać z kimś z kim nie miało się długo kontaktu. Dobrze porozmawiać z kimś, bo można nabrać dystansu do wielu spraw, a i wiele zrozumieć, lub też zastanowić się nad obecnym stanem rzeczy. Tak jak kiedyś pisałam na Facebooku - Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, nie musisz czytać książki. Wystarczy z kimś porozmawiać. - I taka jest prawda. Właśnie z tego powodu moja dzisiejsza bezsenność jest dobra. Ale ale... ona wcale nie jest dzisiaj bezsennością, ponieważ po przyjściu z zakupów i zjedzeniu kolacji, poszłam na drzemkę, która przeciągnęła się aż na 3 godziny. Ha ha ha tylko Maassen tak umie.
A teraz dla Was zaskoczenie! Maassen zapięta aż pod szyję. Gdzie to napisać?! Ano, moi Kochani czasem są takie dni u Waszej Aleksandry, że nie chce być sexy lady tylko przeciętną Kowalską. Yyyyyyyy.... wierzycie? Hahahah jeśli nie, to macie rację. Nigdy przeciętna nie chciałam być, ale skoro już kupiłam tę koszulę to ją zakładam trochę częściej, niemniej źle się czuję w tym kolorze. Pomarańczowy w ubraniach nie jest dla mnie, bo wyglądam jak chora i jeszcze bardziej blada niż jestem. No cóż... to nie jest mój kolor.
Życzę Wam dobrego dnia, a ja idę spać! 😇😈 Have a nice day!
Wasza (nie)grzeczna Aleksandra 👄👄👄
środa, 21 listopada 2018
Odpowiedziałam na Wasze komentarze :)
Dobry wieczór moi Kochani! Dzisiaj szybko i tak informacyjnie dla Was. Odpowiedziałam właśnie na wszystkie Wasze komentarze. Nie wszyscy pewnie zostali oznaczeni w taki sposób, że dostali powiadomienie pod swoimi komentarzami, więc zachęcam abyście sprawdzili co odpisałam Wam pod postem, który skomentowaliście. Serdecznie dziękuję za wsparcie i wiele propozycji na przyszłe posty. Na pewno wezmę komentarz Marty pod uwagę, która zaproponowała abym napisała o lesbijkach. Zauważcie, że o gejach mówi się dużo, a o lesbijkach mało. Mówi się, że pierwszą znaną lesbijką była Safona, która to pisała poezję dla kobiet, które ją fascynowały. Takich to rewelacji dowiedziałam się podczas studiów polonistycznych. Jeśli ktoś jest miłośnikiem języka polskiego to na pewno będzie zadowolony gdy zdecyduje studiować się filologię polską, choć ja... a raczej na mnie te studia zadziałały odwrotnie, ponieważ wszędzie zaczęłam widzieć błędy i dopatrywać się wszystkiego co złe w tym języku. Dlatego decyzja pozostaje w Waszych rękach. Także na dzisiaj tyle i mam nadzieję, że nadrobicie zaległe posty, ponieważ jeśli chcecie być całkowicie na bieżąco z moim życiem i przemyśleniami to zachęcam do czytania i wspólnego egzystowania na blogu; mam na myśli to abyście udzielali się w dyskusjach. Ja nie gryzę, choć wiem jak wiele osób boi się napisać. Przestrzegam RODO? Przestrzegam! Zachowuję kulturę osobistą w komentarzach? Zawsze, bo na kulturalną kobietę mnie wychowano, ale pozwolono pozostać sobą. Już nic więcej nie piszę, bo zbyt się rozgadam. Jeszcze powiem Wam, że pogoda w Łodzi jest fatalna i mam nadzieję, że do niedzieli mnie nic nie rozbierze, a jak rozbierze to trudno. Jutro, a w sumie dzisiaj czeka mnie intensywny dzień, ponieważ muszę wybrać się do sklepu kupić sobie buty na zimę, ponieważ mam wysokie botki, a trochę kręgosłup boli gdy mam chodzić cały dzień na takiej wysokości. Także już możecie wiedzieć, że zakupię płaskie obuwie, z pewnością w kolorze czarnym, bo czarną mam duszę, a w duszy piekło, w którym zostanę bo z kolan nie wstanę. Już nawet nie czuję jak rymuję ha ha ha 😈😈😈😈😈😈 Muszę też iść do poradni po receptę na leki, ponieważ one idą jak woda, a raczej to dni szybko mijają, a leki się zjadają. Muszę także iść z mamą do krawcowej. Zresztą mama też musi iść do lekarza, bo niestety padła ofiarą pogody w Łodzi. Jutro taki dzień mnie czeka. W czwartek pewnie nic nie będę robić. W piątek będę miała wizytę u lekarza. W sobotę nic, a w niedzielę? W niedzielę muszę się z kimś spotkać, także już cały tydzień mam zaplanowany. Eh... coś jeszcze miałam Wam powiedzieć. Ah tak, już mi się przypomniało. Post dotyczący robienia loda tak Was zaciekawił, że liczba wyświetleń tego posta wzrasta w tempie ekstremalnym. Spodziewałam się, że wiele osób będzie zainteresowanych, ale że aż tak to jestem zaskoczona. Bardzo mile zaskoczona, choć wiem, że sporo osób jest zbulwersowanych tym postem jak i zdjęciami półnagimi. Cóż... Myśli Kobiety Wyzwolonej to moja przestrzeń i Wasza. Piszę dla ludzi otwartych ze swobodnym myśleniem i takich, którzy bardziej chcą się otworzyć na zmiany i innych ludzi. Tyle chciałam powiedzieć w tym temacie. Życzę Wam słodkich snów lub cudownego poranka, w zależności od strefy czasowej, z której mnie czytacie.
Buziaczki 👄👄👄
Buziaczki 👄👄👄
poniedziałek, 19 listopada 2018
Jak uwolnić się ze złych emocji?
Każdy z nas choć raz w życiu czuł rozterki, a niekiedy spory konflikt wewnętrzny między tym co czuję, a tym co myśli. Ja należę do osób nadwrażliwych, więc pod tym względem mam gorzej niż większość społeczeństwa. Niemniej dzisiaj weźmiemy sobie pod lupę Wasze emocje do różnych ludzi, na przykład do partnera, który zdradzał Was perfidnie każdego wieczora, ojca który porzucił Was w dzieciństwie, czy przyjaciela, który wyjawił Wasze najskrytsze sekrety. Nie ma co przedłużać, więc do sedna.
Kiedy leżałam w Matce Polce na oddziale endokrynologicznym moją sąsiadką z łóżka przy oknie była Kasia, która była psychoterapeutką. Przegadałyśmy cały dzień i bardzo dobrze się poznałyśmy jak na jeden dzień w szpitalu. Zapytała się czy może zrobić mi sesję terapeutyczną. Zgodziłam się. Niemniej na mnie to nie zadziałało, ponieważ jestem odporna na hipnozę - cóż mam za silną osobowość. Nie wyszło, więc rozmawiałyśmy dalej. Kasia powiedziała mi, że nie powinnam przestawać pisać, ponieważ to może mi uzdrowić duszę, którą trochę mam poranioną. Powiedziała mi abym napisała list. Mam napisać list do kogoś kto mnie skrzywdził, wylać całą gorycz, żal i żółć w treści tego listu a następnie schować głęboko do szafy lub spalić. To ma mi przynieść ulgę w tym co mnie trapi. Minęło ponad pół roku a ja tego nie zrobiłam. I znowu kiedy mam spadek samopoczucia wpadło mi to do głowy, że właśnie to powinnam zrobić. Powinnam napisać list, a właściwie listy do kilku osób. I tak zrobię. Nie spalę tych listów, ponieważ mogą się kiedyś przydać. A być może nadejdzie taki czas, że do rąk własnych oprawców przekażę te białe kartki wypełnione żalem, bólem i smutkiem. Może właśnie tego mi trzeba. Z drugiej strony jestem trochę masochistyczna, ponieważ czasem lubię sobie pocierpieć, ale tylko trochę. Pewnego dnia zbiorę się do napisania tych listów i sądzę, że zrobię to jeszcze w tym roku, aby pozamykać swoje negatywne emocje głęboko gdzieś. Napisanie listu i niewysłanie go to odpowiedź na pytanie postawione w temacie dzisiejszego postu. Mam nadzieję, że skorzystacie z mojej, a właściwie z propozycji licencjonowanego psychologa, Kasi. Zaszkodzić mi nie zaszkodzi ani Wam, a może pomóc jeśli coś leży Wam na duszy. Mnie leży bardzo dużo, ale wyrobiłam w sobie siłę i pancerz. Zdaję sobie z tego sprawę, że szczęśliwa na stałe w życiu nigdy nie będę bo mam za dużo chwiejności w sobie i robię rzeczy, które później źle na mnie wpływają. Niemniej staram się radzić sobie, aby było lepiej. Wiem też, że w moim przypadku jest tak, że szczęśliwa mogę być tylko wtedy kiedy sobie na to pozwolę. Nikt nie ma klucza do mojego szczęścia. Jedynie do zadowolenia. Wiem, że to co piszę jest smutne, ale mówię jak jest. I choć łzy cisną mi się do oczu to duma nie pozwala mi zapłakać przed sobą samą. Łzy są efektem ubocznym bólu duszy. Może to depresja, może ból istnienia, a może skłonności melancholijne. Nie wiem, ale wiem że mocno czuję wszystko. Radość, przyjemność, cierpienie, smutek. Mam bardzo bogate życie wewnętrzne. Czasem wolałabym nie mieć tak analitycznego umysłu jak mam, bo często mi to nie pomaga. Przez to nie znalazłam swojej drogi życia. Mam pełno myśli i pewnie coś z tego zrealizuję, może ja w złym miejscu szukam, złych ludzi, złe kierunki, złe możliwości wybieram. Nie wiem, ale robię to aby przekonać się co lubię. Nie jestem Absolutem choć całkowite poznanie zawsze chciałam odkryć. Czuję, że tracę sens życia, dlatego napiszę te listy, może przyniosą ulgę. Może... to takie morze otchłani, które wciąga mnie do swojej głębi, w której jest ciemność, a ma dusza rozpromieniona żywym uśmiechem słońca. Nie chcę a to się dzieje. Napiszę list, tak jak i Wam to zalecam. Ja Maassen, nie psycholog, nie terapeuta, nie pisarka, ale człowiek. Tak po prostu po ludzku, po naszemu, po przyjacielsku.
Tymczasem...
Kiedy leżałam w Matce Polce na oddziale endokrynologicznym moją sąsiadką z łóżka przy oknie była Kasia, która była psychoterapeutką. Przegadałyśmy cały dzień i bardzo dobrze się poznałyśmy jak na jeden dzień w szpitalu. Zapytała się czy może zrobić mi sesję terapeutyczną. Zgodziłam się. Niemniej na mnie to nie zadziałało, ponieważ jestem odporna na hipnozę - cóż mam za silną osobowość. Nie wyszło, więc rozmawiałyśmy dalej. Kasia powiedziała mi, że nie powinnam przestawać pisać, ponieważ to może mi uzdrowić duszę, którą trochę mam poranioną. Powiedziała mi abym napisała list. Mam napisać list do kogoś kto mnie skrzywdził, wylać całą gorycz, żal i żółć w treści tego listu a następnie schować głęboko do szafy lub spalić. To ma mi przynieść ulgę w tym co mnie trapi. Minęło ponad pół roku a ja tego nie zrobiłam. I znowu kiedy mam spadek samopoczucia wpadło mi to do głowy, że właśnie to powinnam zrobić. Powinnam napisać list, a właściwie listy do kilku osób. I tak zrobię. Nie spalę tych listów, ponieważ mogą się kiedyś przydać. A być może nadejdzie taki czas, że do rąk własnych oprawców przekażę te białe kartki wypełnione żalem, bólem i smutkiem. Może właśnie tego mi trzeba. Z drugiej strony jestem trochę masochistyczna, ponieważ czasem lubię sobie pocierpieć, ale tylko trochę. Pewnego dnia zbiorę się do napisania tych listów i sądzę, że zrobię to jeszcze w tym roku, aby pozamykać swoje negatywne emocje głęboko gdzieś. Napisanie listu i niewysłanie go to odpowiedź na pytanie postawione w temacie dzisiejszego postu. Mam nadzieję, że skorzystacie z mojej, a właściwie z propozycji licencjonowanego psychologa, Kasi. Zaszkodzić mi nie zaszkodzi ani Wam, a może pomóc jeśli coś leży Wam na duszy. Mnie leży bardzo dużo, ale wyrobiłam w sobie siłę i pancerz. Zdaję sobie z tego sprawę, że szczęśliwa na stałe w życiu nigdy nie będę bo mam za dużo chwiejności w sobie i robię rzeczy, które później źle na mnie wpływają. Niemniej staram się radzić sobie, aby było lepiej. Wiem też, że w moim przypadku jest tak, że szczęśliwa mogę być tylko wtedy kiedy sobie na to pozwolę. Nikt nie ma klucza do mojego szczęścia. Jedynie do zadowolenia. Wiem, że to co piszę jest smutne, ale mówię jak jest. I choć łzy cisną mi się do oczu to duma nie pozwala mi zapłakać przed sobą samą. Łzy są efektem ubocznym bólu duszy. Może to depresja, może ból istnienia, a może skłonności melancholijne. Nie wiem, ale wiem że mocno czuję wszystko. Radość, przyjemność, cierpienie, smutek. Mam bardzo bogate życie wewnętrzne. Czasem wolałabym nie mieć tak analitycznego umysłu jak mam, bo często mi to nie pomaga. Przez to nie znalazłam swojej drogi życia. Mam pełno myśli i pewnie coś z tego zrealizuję, może ja w złym miejscu szukam, złych ludzi, złe kierunki, złe możliwości wybieram. Nie wiem, ale robię to aby przekonać się co lubię. Nie jestem Absolutem choć całkowite poznanie zawsze chciałam odkryć. Czuję, że tracę sens życia, dlatego napiszę te listy, może przyniosą ulgę. Może... to takie morze otchłani, które wciąga mnie do swojej głębi, w której jest ciemność, a ma dusza rozpromieniona żywym uśmiechem słońca. Nie chcę a to się dzieje. Napiszę list, tak jak i Wam to zalecam. Ja Maassen, nie psycholog, nie terapeuta, nie pisarka, ale człowiek. Tak po prostu po ludzku, po naszemu, po przyjacielsku.
Tymczasem...
niedziela, 18 listopada 2018
Lepiej mi dzisiaj :)
Dzień dobry moi Kochani 😇 chciałabym Wam podziękować za Wasze wsparcie - JEST NIEOCENIONE. Spałam dzisiaj 14h i miałam wiele niezwykłych snów. Jeśli jesteście ciekawi co mi się śniło to powiem Wam, bo czemu nie? Śniła mi się impreza, na której całowałam się z piękną dziewczyną i z przystojnym mężczyzną. Obydwóch osób w ogóle nie znam w świecie rzeczywistym. Śniło mi się, że kupuję bilety lotnicze. W barze na lotnisku sprzedawała lody moja koleżanka z liceum - Pato, jeśli to czytasz to pozdrowienia i gratuluję kariery 😇 Śniło mi się także, że uciekam przed zombie na skuterze policyjnym. Bardzo ciekawe sny jak zawsze 😈 Cieszę się, że nie koszmary, chociaż zombie się chyba wliczają i ksiądz - o nim zapomniałam. Dawałam mu we śnie pieniądze czyli bardzo podobnie jak w realu bywa. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa czy czyta mnie ktoś z zakonników, księży lub ludzi wierzących bądź religijnych. Są tutaj takie osoby? Jestem bardzo ale to bardzo ciekawa. Mimo poglądów liberalnych zawsze chciałam mieć kumpla, który byłby zakonnikiem albo księdzem. O tym kiedyś muszę Wam napisać.
Na koniec chcę Wam powiedzieć, że nie wiem dlaczego tak wiele osób zbulwersował mój post o zaletach z robienia loda. Nie wiem. Mój kumpel Hubi też się zdziwił, gdy rozmawiałam z nim na ten temat. Powiedział, że to dziwne dla niego, że moi Czytelnicy, którzy są otwartymi ludźmi dziwią się na taki post. Także... chyba do końca nie zrozumiem ludzi ha ha ha. No cóż... tamtym postem zrobiłam sobie selekcję na blogu, jak widać ha ha ha. Choć wiem, że bywa tak iż są tacy ludzie, którzy odlajkują a i tak będą czytać, bo lubią. No cóż... gdyby mi za pisanie płacono to bym się zmartwiła, a tak to mi wsio ryba.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie dobre duszyczki, które wspierają mnie, czytają Myśli Kobiety Wyzwolonej i zawsze są ze mną, po tej dobrej stronie mocy. Dziękuję Wam Kochani 👄❤
Wasza refleksyjna Aleksandra ❤👄✋
Miłej i rodzinnej niedzieli albo samotnej jak kto woli 😇😈
Na koniec chcę Wam powiedzieć, że nie wiem dlaczego tak wiele osób zbulwersował mój post o zaletach z robienia loda. Nie wiem. Mój kumpel Hubi też się zdziwił, gdy rozmawiałam z nim na ten temat. Powiedział, że to dziwne dla niego, że moi Czytelnicy, którzy są otwartymi ludźmi dziwią się na taki post. Także... chyba do końca nie zrozumiem ludzi ha ha ha. No cóż... tamtym postem zrobiłam sobie selekcję na blogu, jak widać ha ha ha. Choć wiem, że bywa tak iż są tacy ludzie, którzy odlajkują a i tak będą czytać, bo lubią. No cóż... gdyby mi za pisanie płacono to bym się zmartwiła, a tak to mi wsio ryba.
Pozdrawiam serdecznie wszystkie dobre duszyczki, które wspierają mnie, czytają Myśli Kobiety Wyzwolonej i zawsze są ze mną, po tej dobrej stronie mocy. Dziękuję Wam Kochani 👄❤
Wasza refleksyjna Aleksandra ❤👄✋
Miłej i rodzinnej niedzieli albo samotnej jak kto woli 😇😈
sobota, 17 listopada 2018
Czuję się bardzo źle...
Dzień dobry moi Drodzy. Nie spałam całą noc i nie mogę zasnąć. Od początku tego tygodnia miałam straszne koszmary i chyba to wpłynęło na mój nastrój. Cieszcie się, że mnie nie widzicie, bo wyglądam bardzo źle: jestem niesamowicie blada, mam podwyższone ciśnienie i mi niedobrze. Czuję znowu coś takiego jak w marcu - co jest straszne.
Czuję się jakby w jedną noc uleciała ze mnie radość życia i entuzjazm. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem maksymalnie zdenerwowana. Myślę, że to przez te straszne sny się tak rozstroiłam, ale nie mogę przestać o nich myśleć. Jeszcze po tym, że znowu ktoś umarł.
Codziennie śni mi się krew, pogrzeby, znicze, atak serca...
Każdy dorzuca mi jeszcze inne sprawy na moje barki, a ja już czuję, że nie mogę.
Nie chcę tak się czuć.
Czuję się bardzo źle...
Chciałam to napisać jakby co.
Tymczasem.
Czuję się jakby w jedną noc uleciała ze mnie radość życia i entuzjazm. Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że jestem maksymalnie zdenerwowana. Myślę, że to przez te straszne sny się tak rozstroiłam, ale nie mogę przestać o nich myśleć. Jeszcze po tym, że znowu ktoś umarł.
Codziennie śni mi się krew, pogrzeby, znicze, atak serca...
Każdy dorzuca mi jeszcze inne sprawy na moje barki, a ja już czuję, że nie mogę.
Nie chcę tak się czuć.
Czuję się bardzo źle...
Chciałam to napisać jakby co.
Tymczasem.
piątek, 16 listopada 2018
Zalety ROBIENIA LODA
Robienie loda, ssanie, obciąganie - jak zwał tak zwał, obrosło różnymi mitami i niedopowiedzeniami. NIESTETY tak jest! Szczególnie Polacy mają problem i z rozmawianiem o seksie i z pewnymi czynnościami w łóżku i poza nim. Dzisiaj weźmiemy sobie pod lupę robienia loda, ponieważ tyle ile o tym mówi się kłamstw przerasta inne kwestie erotyczne. Zatem do dzieła Maassen 😈
1. ROBIENIE LODA POWODUJE RAKA
To jest bardzo ważna kwestia, którą chciałabym poruszyć w dzisiejszym poście. Dlaczego w ogóle takie pogłoski chodzą i czemu takie rewelacje można poczytać w Internecie?
Kiedyś powstał film erotyczny Emmanuelle, w którym wzięła udział piękna holenderska poliglotka Sylvia Kristel, która zmarła na raka gardła. Na RAKA GARDŁA. Dla większości ludzi aktorka porno i rak gardła znaczy tylko jedno - OBCIĄGANIE Z POŁYKIEM i to non stop. Oczywistym jest to, że kobiety występujące w filmach 18+ robią loda znacznie częściej niż statystyczna kobieta. Niekiedy aktoreczki porno robią kilka, kilkanaście razy loda w ciągu dnia. Z punktu medycznego jest to spore obciążenie dla żuchwy jeśli robi się tę czynność kilkanaście razy. I to rozumiem. Jasne jest także to, że połykanie spermy różnych mężczyzn niesie ze sobą ryzyko zachorowania na HIV. I to jest najważniejsza kwestia dlaczego mówi się, że seks oralny i rak gardła idą ze sobą w parze. Samo robienie loda swojemu partnerowi nie zaszkodzi kobiecie, o ile nie klęczy przed facetem 5 godzin na dzień 😈 Wszystko trzeba po prostu rozgraniczyć. Samo obciąganie nie sprawi, że kobieta zachoruje na raka gardła, ale sperma już może się do tego przyczynić, ale nie musi. Wszystko jest dla ludzi. Czy taka rewelacja mną wzdrygnęła? Szczerze? NIE. Seks oralny uważam za jedną z przyjemniejszych czynności seksualnych i tak... jakoś się nie wystraszyłam ha ha ha 😈 choć rozumiem, że aktorki porno i panie lubiące "miłość" za bardzo są w pewnym procencie narażone na wystąpienie chorób gardła. Także cóż... róbta ale z umiarem 😈
2. TO BRZYDKO PACHNIE I OKROPNIE SMAKUJE
To jeden z największych mitów, ale i prawd dotyczących robienia loda. Jeżeli mężczyzna dba o higienę jest idealnie i wszystko jest ok. Smak męskiego nasienia zależy przede wszystkim od tego jak mężczyzna się odżywia, czy pali i czy spożywa większe ilości alkoholu, czy jest zestresowany i czy dobrze nawodniony. I powiem Wam, że... tutaj wkradnie się trochę tak zwanej prywaty no ale 😇😈 jestem wielką szczęściarą bo miałam to szczęście, że sperma nie pachniała ani nie smakowała źle. Ha ha ha ja to znajdę pozytyw w każdym obszarze życia ha ha ha 😈😇😈😇😈😇 Jeśli facet nie pali, nie pije, ćwiczy(ale nie dokłada sobie sterydów) i odżywia się prawie, że jak mega fit człowiek to smakuje jak kisiel bezsmakowy(takowy nie istnieje, ale rozumiecie, prawda?). Ooo... mam lepsze porównanie - siemie lniane zaparzone! Jeżeli drogie Pani i drodzy Panowie nie smakuje Wam smak spermy Waszego partnera zaproponujcie mu inną dietę albo zdrowszy styl życia.
3. NIE ZMIEŚCI MI SIĘ
Ha ha ha tu zawsze ciśnie mi się na usta - JAK SIĘ POPIEŚCI TO SIĘ WSZYSTKO ZMIEŚCI 😈
Każdy mężczyzna posiada inną wielkość penisa tak jak kobieta inną wielką piersi. To każdy rozumie i tłumaczyć tego nie trzeba. Wiele osób obawia się, że penis nie zmieści się w ustach podczas seksu oralnego. Może tak być o ile będziecie w złej pozycji. Najlepiej klęczeć przed partnerem, bo wtedy nawet wielki narząd 😈 się zmieści w ustach. W innych pozycjach zęby przeszkadzają, a i szyja się męczy. Także najlepiej się przekonać co się lubi i jak jest najlepiej.
To 3 sprawy, które chciałam omówić na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Cieszy mnie to, że dzisiaj zdecydowałam się na ten temat napisać. Mam nadzieję, że ktoś uklęknie przed swoim partnerem, a ktoś stwierdzi, że warto spróbować. Bo warto, ten rodzaj seksu bardzo zjednuje z partnerem ❤ A teraz przejdźmy do zalet robienia loda.
1. USPOKOJENIE
Ssanie penisa uspokaja, ponieważ działa trochę jak zaciąganie się papierosem. Oddychamy mocniej, głębiej, częściej, dotleniamy swój organizm i relaks jak ta lala. Chciałam napisać jak ta laska ha ha.
2. ANTYDEPRESANT W PŁYNIE
Połykanie spermy działa antydepresyjnie, poprawiając kobiecie humor. Nie musicie pytać skąd wiem 😈
3. POWIĘKSZA USTA
Kochani to nie MIT. Mitem jest to, że od spermy rosną cycki. Dlaczego więc usta podczas robienia loda wydają się większe? Usta po dłuższym czasie mogą zwiększać swoją objętość i efekt pełności poprzez czynność jaką jest obciąganie. To tak samo jak z ustami Louisa Armstronga. Granie na instrumentach dętych powoduje, że usta się rozbudowują. Dlaczego tak jest podczas grania na dętych i podczas robienia loda? Bo usta to mięśnie, a jak się ćwiczy mięśnie to się rozbudowują. Proste.
4. JEDNOŚĆ Z PARTNEREM
Seks oralny to wyraz jedności, zaufania, miłości a przede wszystkim akceptacji siebie nawzajem. To bardzo ludzkie, wręcz bardzo bardzo bardzo.
To taka FANTASTYCZNA 4 zalet z robienia loda ❤😈 Mam nadzieję, że więcej kobiet i mężczyzn(wiem, że homoseksualiści także mnie czytają, więc nie pomijam żadnego człowieka) będzie robiło więcej lodów, bo nie tuczą, a mogą odchudzić. Choć sperma jest kaloryczna, ale to na poziomie jednej gumy do życia. I tak zostałam dzisiaj mistrzynią porównań.
Róbta loda i nie pytajta tyle ha ha ha 😇😈✋
Miłych doznań, dogłębnych 😈
Wasza erotyczna Aleksandra 👄
Tymczasem...
czwartek, 15 listopada 2018
Będę złą Aleksandrą, bo kto mi zabroni?!
Dobry wieczór Kochani! 😈😇😒😈 Czasem myślę, że ludzie oczekują ode mnie abym była milusia, przesłodzona, kochana i zawsze dla nich, ale... ALE tak nie jest, nie było(może było...), ale nie będzie. Czasem po prostu mam coś na głowie i muszę to ogarnąć. Nie wiem czemu niektórzy tego nie rozumieją. Lubię z Wami rozmawiać, bo znacie mnie już co poniektórzy od ponad 4 lat. Wiecie, że czasem po prostu potrzebuję samotności aby odzyskać energię. Wiecie i Was szanuję za to, że nie ponaglacie mnie jeżeli coś się złego u mnie dzieje. Piszę dla siebie i dla Was i to pozostanie niezmienne. Posty, które umieszczam na Myślach Kobiety Wyzwolonej dopasowuję do Waszych preferencji. Chcieliście więcej EROpostów, więc zaczęłam więcej zamieszczać i mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani. Do czego zmierzam... mianowicie mimo, że MKW to pewna nisza erotyczno-refleksyjna, to są mojego bloga czytają dwie grupy: stricte erotyczna i stricte refleksyjna. Nie sądzę, że jestem w stanie pisać dwa posty na dzień, aby zaspokoić obydwie grupy. Nie zawsze też mam ochotę aby pisać erotyczny post, ponieważ tutaj trzeba mieć ochotę. Tak samo jak chcielibyście zmusić swoją partnerkę do seksu... przelecicie? przelecicie, ale ona nie będzie zaangażowana w zabawę łóżkową i co z tego dostaniecie? kłodę, zamiast aktywnej kobiety. Takie są fakty, a z faktami się nie dyskutuje. Dlatego jak nie mam ochoty na jakiś temat na blogu to nie będę się zmuszała, ponieważ pisanie bloga to nie jest moja praca. Nikt mi za zamieszczane posty nie płaci - a szkoda. Piszę bo to kocham i myślę, że szanujecie to iż zamieszczam wpisy już prawie codziennie. Robię wszystko co mogę aby pisać codziennie dla Was, bo dla siebie mogę pisać raz na tydzień i to już mi zrobi dobrze na duszy. Także proszę bądźcie wyrozumiali. Nie każdemu przypadł do gustu ostatni post o modzie burdelowej, ale zdaję sobie sprawę, że wszyscy mamy te same żołądki, ale inne apetyty. Jeżeli tematy erotyczne Was nie ciekawią to ich nie czytajcie, proste. Ktoś kiedyś dobrze określił moją osobowość mówiąc, że mam trochę z hipisa i trochę z wampa. Z hipisa mam radość na zewnątrz, a z kobiety wamp mam smutek wewnątrz. Każdy mój post, który piszę jest pisany sercem, piszę to co chcę, to na co mam ochotę, to co chcecie abym pisała i to co mi leży na sercu. Dlatego też nie podpięłam się pod domenę aby kosić za to kasę i robić sobie hajs na reklamach, które zamieszczane są na blogu. Nie robię tego, bo już kilka razy na ten temat mówiłam. Jedyną formą bonusową jest dla mnie to, że na fanpejdżu dajecie polubienia Myśli Kobiety Wyzwolonej dzięki temu blog sam się reklamuje i dochodzi do większej liczby osób. Niemniej mimo tego mój blog to miliona nie trafi, ponieważ nie jest popularny tylko stanowi niszę lub coś elitarnego jeśli takie słowo bardziej Wam odpowiada. Mogłabym pisać o modzie albo o kosmetykach, ale mimo że lubię te dwie sprawy to zawsze chciałam pisać o czymś co naprawdę ma sens dla innych ludzi. Jesteśmy bombardowani beauty czy fashion blogami i kanałami na YouTube, a nie ma kogoś kto mówi, a Wy słuchacie. Coś takiego chciałam zrobić i mój blog jest dobry i jestem zadowolona z jego jakości, formy jaką przybrał i ilości osób, która go odwiedza. Statystyki pokazują, że dziennie MKW odwiedza około 150 osób. Dla mnie to mega dobry wynik, ponieważ to aż 150 osób, to prawie 5 klas szkolnych. Wiem też, że nie każdy z tych osób zostaje moim Czytelnikiem, ponieważ mój blog służy do rozrywki, zadumy, wspólnej refleksji, ale głównie dla rozrywki. Ja bardzo cieszę się kiedy ktoś nowy dołącza do fanów, choć ja nie lubię tego słowa, ponieważ nigdy nie chciałam aspirować do celebrytki, a do pisarki. Celebryci to ludzie, którzy nie robią nic, a są znani i tyle. Ja zawsze pragnęłam robić coś co odzwierciedla mnie, moje pasje i daje coś drugiemu człowiekowi. Ten blog jest dla mnie ostoją i myślę, że dla sporej ilości z Was również. Chcę Wam tylko powiedzieć, że nie należy oceniać człowieka od tak. Tylko tyle.
Spokojnej nocy moi Drodzy, samych pięknych snów i aby noc przyniosła Wam ukojenie.
Tymczasem
Spokojnej nocy moi Drodzy, samych pięknych snów i aby noc przyniosła Wam ukojenie.
Tymczasem
środa, 14 listopada 2018
BURDELowa moda
Myśli Kobiety Wyzwolonej żyją od ponad 4 lat, więc z pewnością podpatrujecie to, w czym czuję się najlepiej. Uwielbiam sukienki i spódniczki ołówkowe oraz buty, które są dla mnie ogromną słabością. Mój styl łączy w sobie elegancję oraz wyrafinowanie. Te dwie cechy są dla mnie istotne, ponieważ najlepiej czuję się w seksownych, kobiecych, wyrafinowanych ale eleganckich ubraniach. Niemniej od czasu do czasu lubię założyć na siebie coś wyuzdanego, prawie że erotycznego.
Jeśli chodzi o moje inspiracje co do mody, wyglądu czy sposobu bycia to mam ich kilka. Uwielbiam styl i zachowanie Marilyn Monroe, to jest dla mnie wielka ikona, którą ubóstwiam i żałuję, że nigdy nie miałam przyjemności z nią porozmawiać. Cenię styl Olsenek, Lindsay Lohan i WERONIKI ROSATI, którą kocham. Jest dla mnie bardzo inspirującą osobą i kreacje jakie nosi są bardzo w moim guście. A poza tym jest bardzo piękną i inteligentną kobietą. Inspiruję się także kobietami w stylu retro oraz pięknościami z Moulin Rouge! Także teraz wiecie skąd czerpię inspiracje jeśli chodzi o mój image.
Teraz przejdźmy do tak bardzo wyczekiwanej przez Was części, czyli do moich fotografii od roku 2012 do 2018(do teraz). Pokażę Was mnóstwo zdjęć, nawet tych bardzo HOT, które przedstawiają moją modę, mój styl. Zapraszam.
Bardzo lubię tę fotografię, ponieważ to kwintesencja mnie. Bardzo długo nosiłam taki makijaż. Czarna kreska na górnej powiece towarzyszyła mi od 3 klasy liceum aż do 2014 roku. Co do ust to podobnie jak Marilyn malowałam je kilkoma odcieniami aby wyglądały na wielkie, mimo że mam dosyć pełne usta naturalnie. No ale... lubię duże usta, duże cycki, duże auta i duże... 😈
Ah... jaką ja tu miałam figurę. Ale tak! to był rok 2012. Uwielbiałam takie spódniczki ołówkowe z wysokim stanem i bluzki koszulowe. W 2012 używałam mnóstwo błyszczyka to warte jest podkreślenia. Włosy farbowałam na czekoladowo i codziennie nosiłam sznur pereł, Pierścień Atlantów oraz bransoletkę ze Swarovskiego.
Tu w Pałacu Poznańskiego. Tutaj dokładnie widzicie co na siebie zakładałam. W tym okresie nosiłam kolczyki koła o wielkiej średnicy oraz kolorowe cienkie rajstopki NAWET ZIMĄ!!!
Jako fetyszystka pięknych stóp sama o swoje dbam. Uwielbiam niebotycznie wysokie szpilki oraz bransoletki na kostkę - uważam, że jest to mega seksowne i prowokacyjne.
A to u mnie w domu. Miałam tutaj 19 lat!!! Mam z tym zdjęciem same miłe wspomnienia. Ah gdyby można cofnąć młodość.
Tutaj widzicie mnie w sweterku. W 2012 uwielbiałam różnej maści sweterki, mimo że byłam szczupła. Na sobie mam też gigantyczny push-up, który z C zrobił wielkie E. Na zdjęciu możecie też zobaczyć w jaki sposób malowałam rzęsy. Prawda, że zajebiste? Na przełomie 2012/2013 zaczęłam eksperymentować z okularami, ponieważ uważam, że gwiazdy porno bardzo erotycznie wyglądają w okularach.
Raz w życiu wybieliłam zęby paskami wybielającymi i jakie były efekty możecie zobaczyć na powyższym obrazku. Zęby po prostu były białe jak śnieg, ale nie przerysowane jak te szczęki psie w reklamach.
W 2013 przefarbowałam się na rudo. Kusi mnie aby wrócić do tego koloru włosów.
W 2014 roku zakochałam się w kolorze żółtym. Byłam dodatkowo pięknie opalona. Opaliłam się tak na jednej z dzikich plaż. Jak widać romans z żonatym mi służył 😈😇
A to jedno z moich ulubionych zdjęć. Pończochę widzicie, ale pewnie zastanawiacie się co to jest na górze. Na górze miałam sukienkę bardzo obcisłą w szarym kolorze z grafitowymi ciapkami. Bardzo seksowna, bardzo!
Obawiałam się czy wstawić taką fotę, ale pamiętam jak Kuba ją oceniał i był zachwycony, więc a czemu nie. To moja i Wasza przestrzeń. Kobiety mają coś nie tak ze sobą jak wstydzą się pokazać w bieliźnie, a w kostiumie kąpielowym już nie. Panie kochane, przestańcie się ograniczać!!!
Koniecznie chcę wrócić do takiej sylwetki. Nie jest najbardziej szczupła, ale jest najbardziej seksowna jaką miałam w swoim życiu. Tak wyglądałam za czasów stosunków międzynarodowych. Uwielbiam takie spódniczki z baskinką, po prostu sam SEX.
Zdradzić Wam sekret jak utrzymywałam taką figurę? 2 POSIŁKI około 800 kcal na dzień. Wiem wiem... teraz posypie się fala nienawiści od "znawców" diet, ale... tylko taka sprawiała, że wyglądałam O TAK jak widzicie. Dzisiaj nie daję rady na takiej diecie. Jak więc teraz się odchudzam? O tym w innym poście.
Ołówkowa spódniczka z wysokim stanem, stanik i marynarka to jedno z moich ulubionych zestawień na randkę z ukochanym.
I tą piękną sukienką zakończę dzisiejszy post, aby nie robić Wam za dużego BURDELu ze zdjęciami.
Dzisiaj pokazałam Wam swoje odważniejsze stylizacje. To typowy mój styl. Lubię swoje ciało gdy miało rozmiar S i gdy jest XL. Zawsze jestem tą samą kobietą co byłam. Wagę można zmienić, ale twarzy i osobowości nie. Także moi Kochani czy jesteście szczupli czy grubi to bez znaczenia dla mnie. Dla mnie u człowieka najważniejsze jest poczucie estetyki, uroda, urok osobisty i intelekt. I jeszcze takie tam, ale to nie ważne ha ha ha 😈😈😈
Pozdrawiam Was gorąco i namiętnie,
👄❤
Jeśli chodzi o moje inspiracje co do mody, wyglądu czy sposobu bycia to mam ich kilka. Uwielbiam styl i zachowanie Marilyn Monroe, to jest dla mnie wielka ikona, którą ubóstwiam i żałuję, że nigdy nie miałam przyjemności z nią porozmawiać. Cenię styl Olsenek, Lindsay Lohan i WERONIKI ROSATI, którą kocham. Jest dla mnie bardzo inspirującą osobą i kreacje jakie nosi są bardzo w moim guście. A poza tym jest bardzo piękną i inteligentną kobietą. Inspiruję się także kobietami w stylu retro oraz pięknościami z Moulin Rouge! Także teraz wiecie skąd czerpię inspiracje jeśli chodzi o mój image.
Teraz przejdźmy do tak bardzo wyczekiwanej przez Was części, czyli do moich fotografii od roku 2012 do 2018(do teraz). Pokażę Was mnóstwo zdjęć, nawet tych bardzo HOT, które przedstawiają moją modę, mój styl. Zapraszam.
Bardzo lubię tę fotografię, ponieważ to kwintesencja mnie. Bardzo długo nosiłam taki makijaż. Czarna kreska na górnej powiece towarzyszyła mi od 3 klasy liceum aż do 2014 roku. Co do ust to podobnie jak Marilyn malowałam je kilkoma odcieniami aby wyglądały na wielkie, mimo że mam dosyć pełne usta naturalnie. No ale... lubię duże usta, duże cycki, duże auta i duże... 😈
Ah... jaką ja tu miałam figurę. Ale tak! to był rok 2012. Uwielbiałam takie spódniczki ołówkowe z wysokim stanem i bluzki koszulowe. W 2012 używałam mnóstwo błyszczyka to warte jest podkreślenia. Włosy farbowałam na czekoladowo i codziennie nosiłam sznur pereł, Pierścień Atlantów oraz bransoletkę ze Swarovskiego.
Tu w Pałacu Poznańskiego. Tutaj dokładnie widzicie co na siebie zakładałam. W tym okresie nosiłam kolczyki koła o wielkiej średnicy oraz kolorowe cienkie rajstopki NAWET ZIMĄ!!!
Jako fetyszystka pięknych stóp sama o swoje dbam. Uwielbiam niebotycznie wysokie szpilki oraz bransoletki na kostkę - uważam, że jest to mega seksowne i prowokacyjne.
A to u mnie w domu. Miałam tutaj 19 lat!!! Mam z tym zdjęciem same miłe wspomnienia. Ah gdyby można cofnąć młodość.
Tutaj widzicie mnie w sweterku. W 2012 uwielbiałam różnej maści sweterki, mimo że byłam szczupła. Na sobie mam też gigantyczny push-up, który z C zrobił wielkie E. Na zdjęciu możecie też zobaczyć w jaki sposób malowałam rzęsy. Prawda, że zajebiste? Na przełomie 2012/2013 zaczęłam eksperymentować z okularami, ponieważ uważam, że gwiazdy porno bardzo erotycznie wyglądają w okularach.
Raz w życiu wybieliłam zęby paskami wybielającymi i jakie były efekty możecie zobaczyć na powyższym obrazku. Zęby po prostu były białe jak śnieg, ale nie przerysowane jak te szczęki psie w reklamach.
W 2013 przefarbowałam się na rudo. Kusi mnie aby wrócić do tego koloru włosów.
W 2014 roku zakochałam się w kolorze żółtym. Byłam dodatkowo pięknie opalona. Opaliłam się tak na jednej z dzikich plaż. Jak widać romans z żonatym mi służył 😈😇
A to jedno z moich ulubionych zdjęć. Pończochę widzicie, ale pewnie zastanawiacie się co to jest na górze. Na górze miałam sukienkę bardzo obcisłą w szarym kolorze z grafitowymi ciapkami. Bardzo seksowna, bardzo!
Obawiałam się czy wstawić taką fotę, ale pamiętam jak Kuba ją oceniał i był zachwycony, więc a czemu nie. To moja i Wasza przestrzeń. Kobiety mają coś nie tak ze sobą jak wstydzą się pokazać w bieliźnie, a w kostiumie kąpielowym już nie. Panie kochane, przestańcie się ograniczać!!!
Koniecznie chcę wrócić do takiej sylwetki. Nie jest najbardziej szczupła, ale jest najbardziej seksowna jaką miałam w swoim życiu. Tak wyglądałam za czasów stosunków międzynarodowych. Uwielbiam takie spódniczki z baskinką, po prostu sam SEX.
Zdradzić Wam sekret jak utrzymywałam taką figurę? 2 POSIŁKI około 800 kcal na dzień. Wiem wiem... teraz posypie się fala nienawiści od "znawców" diet, ale... tylko taka sprawiała, że wyglądałam O TAK jak widzicie. Dzisiaj nie daję rady na takiej diecie. Jak więc teraz się odchudzam? O tym w innym poście.
Ołówkowa spódniczka z wysokim stanem, stanik i marynarka to jedno z moich ulubionych zestawień na randkę z ukochanym.
I tą piękną sukienką zakończę dzisiejszy post, aby nie robić Wam za dużego BURDELu ze zdjęciami.
Dzisiaj pokazałam Wam swoje odważniejsze stylizacje. To typowy mój styl. Lubię swoje ciało gdy miało rozmiar S i gdy jest XL. Zawsze jestem tą samą kobietą co byłam. Wagę można zmienić, ale twarzy i osobowości nie. Także moi Kochani czy jesteście szczupli czy grubi to bez znaczenia dla mnie. Dla mnie u człowieka najważniejsze jest poczucie estetyki, uroda, urok osobisty i intelekt. I jeszcze takie tam, ale to nie ważne ha ha ha 😈😈😈
Pozdrawiam Was gorąco i namiętnie,
👄❤
wtorek, 13 listopada 2018
SNAPY ze mną :)
Dobry wieczór moi Kochani! Dzisiaj postanowiłam, że czas na jakiś wesoły i rozluźniający post na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Zapraszam do oglądania dzisiejszych krótkich filmików zwanych na Snapchacie - SNAPAMI 😇 Zapraszam serdecznie!
Na tym filmiku jestem smutna, ale wtedy to nie był dobry dzień...
To jest jeden z moich ulubionych filmików. Dobrze się tutaj czułam! Wręcz świetnie!!!
Ha ha ha to jest odlot!
:) ;*
;*
Mam nadzieję, że kilka tych filmików mimo wszystko Was usatysfakcjonuje, a ja w końcu przekonam się do otworzenia kanału na YouTube. Zawsze chciałam to zrobić.
Spokojnej nocy Wam życzę i samych pięknych snów, a od jutra zaczynamy z dużą dawkę EROpostów, także do zobaczenia Kochani moi!
👄👄👄❤
Mam nadzieję, że kilka tych filmików mimo wszystko Was usatysfakcjonuje, a ja w końcu przekonam się do otworzenia kanału na YouTube. Zawsze chciałam to zrobić.
Spokojnej nocy Wam życzę i samych pięknych snów, a od jutra zaczynamy z dużą dawkę EROpostów, także do zobaczenia Kochani moi!
👄👄👄❤
poniedziałek, 12 listopada 2018
Gdy Maassen ma sen, Śmierć nadchodzi...
Dobry wieczór moi Kochani! Przez weekend nic(niestety) dla Was nie napisałam na Myślach Kobiety Wyzwolonej ale wytłumaczyłam się Wam na facebookowym fanpejdżu bloga. Tak jak pisałam w ostatnim poście na MKW gdy śnią mi się czarne ubrania i gasnące znicze, światła lub pochodnie to po pewnym czasie dowiaduję się o śmierci w rodzinie. Niestety tym razem jest to samo. W weekend zmarł wujek mojego brata. Nie miałam okazji nigdy go poznać, ale jest mi bardzo smutno z tego powodu, że umarł w tak jeszcze młodym wieku. Miał bodajże niecałe 50 lat.
(*)
Zawsze gdy ktoś umiera czuję się tak nieswojo jak gdybym nie znała Śmierci, a ona przecież istnieje między nami wszystkimi.
Zawsze gdy ktoś umiera bierze mnie taka dziwna refleksja, że...żyjemy tylko aby umrzeć. Po nic innego. To straszna myśl, bo myśląc w taki sposób powinniśmy usiąść i czekać na śmierć, a co gorsza życie nie miałoby wtedy żadnego(nawet najmniejszego) sensu. Może śmierć jest dopiero początkiem naszego życia, tylko przemieszczamy się do innego świata lub wymiaru po śmierci naszego fizycznego ciała? Jest wiele koncepcji a tak mało odpowiedzi, ale myślę, że gdyby życie nie miało sensu nie dostawalibyśmy go w prezencie od Losu. Dla mnie w życiu wszystko ma sens, nawet zło, bo dzięki niemu wiemy czym jest dobro, radość i szczęście.
Ktoś z Was może pomyśli, że to zdjęcie nie jest adekwatne do dzisiejszego postu, ale ja myślę, że powinniśmy zacząć oswajać się z tym, że nie jesteśmy wieczni. NIESTETY. Przyjrzyjcie się moim oczom na tej crazy fotce. One są smutne, mimo że cały image zdjęcia jest wesoły, kolorowy i bardziej nastolatkowy. Oczy człowieka zawsze mówią najwięcej. Chciałabym założyć magiczne okulary i zobaczyć choć przez chwilę radosny, piękny świat, w którym panuje tylko dobro. Choć na chwilę, na chwil parę.
Tymczasem...
(*)
Zawsze gdy ktoś umiera czuję się tak nieswojo jak gdybym nie znała Śmierci, a ona przecież istnieje między nami wszystkimi.
Zawsze gdy ktoś umiera bierze mnie taka dziwna refleksja, że...żyjemy tylko aby umrzeć. Po nic innego. To straszna myśl, bo myśląc w taki sposób powinniśmy usiąść i czekać na śmierć, a co gorsza życie nie miałoby wtedy żadnego(nawet najmniejszego) sensu. Może śmierć jest dopiero początkiem naszego życia, tylko przemieszczamy się do innego świata lub wymiaru po śmierci naszego fizycznego ciała? Jest wiele koncepcji a tak mało odpowiedzi, ale myślę, że gdyby życie nie miało sensu nie dostawalibyśmy go w prezencie od Losu. Dla mnie w życiu wszystko ma sens, nawet zło, bo dzięki niemu wiemy czym jest dobro, radość i szczęście.
Ktoś z Was może pomyśli, że to zdjęcie nie jest adekwatne do dzisiejszego postu, ale ja myślę, że powinniśmy zacząć oswajać się z tym, że nie jesteśmy wieczni. NIESTETY. Przyjrzyjcie się moim oczom na tej crazy fotce. One są smutne, mimo że cały image zdjęcia jest wesoły, kolorowy i bardziej nastolatkowy. Oczy człowieka zawsze mówią najwięcej. Chciałabym założyć magiczne okulary i zobaczyć choć przez chwilę radosny, piękny świat, w którym panuje tylko dobro. Choć na chwilę, na chwil parę.
Tymczasem...
piątek, 9 listopada 2018
Piąteczek i smuteczek :(
Dobry wieczór Kochani! 😢 Jakoś dzisiaj jestem smutna... w sumie to przed chwilą jakoś posmutniałam NAGLE. Ostatni tydzień mam straszne zaburzenia nastroju. Swoją drogą mam powody do smutku. Mój wujo(brat mojej świętej pamięci babci) ma raka i moje przeczucia są bardzo złe. Może będziecie się śmiać z tego co za chwilę Wam napiszę, ale miewam różne dziwne sny przed śmiercią ludzi, którzy są w jakimś stopniu związani ze mną. Przez ostatni tydzień śnią mi się ludzie ubrani na czarno, krew, smutek i moja babcia, która jest szczęśliwa jakby czekała na kogoś. Pamiętam, że przed śmiercią jednego wuja śniło mi się jak gasły po kolei pochodnie. Następnego dnia umarł. Miałam wiele strasznych snów przed śmiercią osób związanych w jakimś stopniu ze mną, dlatego teraz czuję, że coś się złego wydarzy. Swoją drogą nie czuję już takich intensywnych doznań jak wtedy kiedy to praktykowałam okultyzm. Bardzo mnie to fascynowało, ale mnie zazwyczaj interesują niebezpieczne rzeczy, a okultyzm do takich należy. Jeśli ciekawi Was co łączy mnie z parapsychologią to dajcie mi znać w komentarzach, a na pewno pojawią się takie posty, choć to dla mnie powrót do czasów z 2009. Niemniej robiłam w swoim życiu dziwne rzeczy, które mnie zmieniły na zawsze. Dziwne rzeczy też widziałam. Zawsze chciałam pisać o czymś "nad" tym ludzkim życiem ale nie wiem czy moi Czytelnicy są na takie rewelacje gotowi i czy w ogóle przejawiacie skłonność do takich niezwykłych postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej.
A co do mojego smutku to hmm... smutno mi trochę, choć cieszy mnie to, że ten rok dobiega końca. Choć boję się roku przyszłego, ponieważ wiem jak wiele nadziei pokładałam w 2018, a on wymęczył mnie przez straszny stres i choroby. Oczywiście wiele się nauczyłam i bardzo wiele zmian zaszło we mnie i w moim życiu, ale to był bez wątpienia najgorszy rok mojego życia. Jakie mam oczekiwania względem 2019? Chcę być tylko zdrowa. Nie mam już innych oczekiwań.
A co do mojego smutku to hmm... smutno mi trochę, choć cieszy mnie to, że ten rok dobiega końca. Choć boję się roku przyszłego, ponieważ wiem jak wiele nadziei pokładałam w 2018, a on wymęczył mnie przez straszny stres i choroby. Oczywiście wiele się nauczyłam i bardzo wiele zmian zaszło we mnie i w moim życiu, ale to był bez wątpienia najgorszy rok mojego życia. Jakie mam oczekiwania względem 2019? Chcę być tylko zdrowa. Nie mam już innych oczekiwań.
Zrobiłam takie zdjęcie. Coś innego na blogu, a nie ciągle moja twarz. Ile można oglądać moją buzię, co? Zanudzić się można! 😈😇
Mam wiele pomysłów na posty, ale chciałabym znowu poznać Wasze propozycje na posty. Czego nie chcielibyście czytać, co chcecie abym pisała i czy może macie dla mnie jakieś własne pomysły na wpisy na MKW? Jestem bardzo ciekawa Waszych sugestii. Myślę też nad zrobieniem dla Was PYTAŃ i ODPOWIEDZI. Jeśli macie jakieś pytania do mnie a nie chcecie pytać mnie w komentarzach lub na fanpejdżu to możecie wysłać wiadomość prywatną. Jeżeli uzbiera się kilkanaście pytań to odpowiem na blogu w poście albo nakręcę filmik, na który wielu z Was czeka z niecierpliwością kiedy to zacznę nagrywać na YouTube. Powiem jedno - Doczekacie się, bo marzę o tym od wielu lat! 😇
Dzisiaj będę miała dzień zdrowotny, ponieważ muszę iść do przychodni po receptę na mój betabloker, potem zaliczyć muszę aptekę, a potem... a potem? A potem psychicznie będę się relaksować i włączę sobie jakiś odmóżdżający film albo dwa, może trzy. Dodatkowo czuję, że chyba zaczynam być przeziębiona bo mam dreszcze i jakoś słabo się czuje i jeszcze brzuch mnie boli. Sorry, że jestem w tym poście taka jakaś meh... ale po prostu tak się nijak czuję. Niby nie powinnam narzekać, bo z ciśnieniem dobrze, z nerwami też, z cukrem też nawet ok, ale smuteczek jest. Może to po prostu ta pogoda i tyle. Mam nadzieję, że ten weekend przeznaczę na regenerację swoich sił witalnych i poczuję się lepiej. No a od przyszłego tygodnia nowa dieta i więcej ruchu, o ile się nie rozłożę na dobre. Ale w ten weekend nie zamierzam uskuteczniać żadnych spacerów, ponieważ czuję, że ledwo żywa jestem, a jak to czuję to znaczy, że tak jest. Ale dobre jest to, że planuję napisać dla Was post w sobotę, ale i w niedzielę. A przez następny tydzień planuję aż do Andrzejek pisać dzień w dzień, także wbijajcie na bloga i śledźcie nowe posty, ale i zachęcam do czytania starych jeżeli potrzebujecie do czegoś wrócić. Po to jest mój blog, aby znaleźć taką ostoję w swoim życiu, nadzieję i oczyszczenie. Nie jestem człowiekiem pozbawionym wad, ale wiem, że w wielu kwestiach mam rację, ponieważ to po prostu przerobiłam. Niemniej cały czas zamierzam nad sobą pracować, bo jako numerologiczna 7, dodatkowo zodiakalna Panna i Kogut to mam takie zestawienie, że wnętrze jest dla mnie bardzo ważne w życiu i o nie staram się dbać. Różnie to wychodzi, ale jako istota ludzka popełniam błędy.
Mam nadzieję, że zastanowicie się nad pytaniami do mnie, ponieważ to może być super zabawa dla nas wszystkich a i lepiej mnie jeszcze poznacie, choć ja prawie wszystko Wam mówię ha ha ha. Zachęcam też do kciuków w górę po prawej stronie bloga. Dołączajcie do Fanpejdżu na Facebooku, ponieważ tam regularnie piszę krótkie notki, dodaję zdjęcia a od czasu do czasu krótkie filmiki oraz powiadamiam Was o nowych postach. Dodatkowo zachęcam Was do obserwacji na Google Plus oraz do wchodzenia na mój Instagram https://www.instagram.com/maassen.aleksandra/?hl=pl Tutaj wkleiłam Wam link. Na Instagramie dodaję wiele zdjęć oraz InstaStories, także spokojnie możecie śledzić mnie na moim prywatnym Instagramie, ponieważ mam upubliczniony dla Wszystkich. Dzięki temu możecie być bliżej ze mną i wiedzieć więcej. Lubię z Wami rozmawiać i dzielić się spostrzeżeniami na wiele różnych tematów. Mam nadzieję, że będziecie rosnąć w siłę i będzie Was więcej i nasza blogowa społeczność będzie prawdziwą wyzwoloną myślą. Nigdy nie pomyślałabym, że aż tyle osób będzie mnie czytało. To jest dla mnie tak miłe, że aż wzruszające. Dziękuję Wam za uczestnictwo na blogu i fanpejdżu. Razem tworzymy wyzwoloną część Internetu. Tworzę dla ludzi wolnych, inteligentnych i chcących zmian. A Wy do takich należycie!
Tymczasem
✋❤👄👄👄
środa, 7 listopada 2018
Home sweet home...
Dzień dobry moi Drodzy 😇 Dzisiaj czuję, że dzisiejszy post będzie refleksyjny, ponieważ mam taką potrzebę. I wierzę, że sporo z Was będzie zadowolonych z takiej wiadomości. Dzisiejszy wpis będzie także informacyjny, ponieważ już bardzo dawno taki rodzaj postu nie gościł na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Także przygotujcie sobie herbatkę i ciasteczko na ten czas kiedy będziecie czytać, bo być może będzie to bardzo długi post. Zapraszam serdecznie 😇
1. Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się do nas małymi kroczkami. Jak wiecie na moim blogu co roku od 6 grudnia do 6 stycznia "częstuję" Was świąteczną piosenką w tle i postami dotyczącymi świąt, zadumy, refleksji nad życiem i śmiercią. Wtedy też w moich wpisach nie ma wulgaryzmów, postów erotycznych, ponieważ ten czas uważam za wyjątkowy i magiczny. W ten sposób robię sobie detoks od mojego życia rozrywkowego, a także oddaję szacunek i cześć tym pięknym świętą zimowym, kiedy to ludzie są po prostu dla siebie milsi niż w inne dni roku. Moi Drodzy! to już jest pewna blogowa tradycja, że niebawem zmienię Wam utwór na piosenkę świąteczną, która będzie nową propozycją dla Was i mam nadzieję, że znowu będziecie z niej usatysfakcjonowani. Dwa to posty świąteczne. Tak! takowe znowu będą się pojawiać. Zobaczycie moją tegoroczną choinkę, potrawy wigilijne, propozycję ubrań na świąteczne dni i wiele wiele więcej. Postaram się abyście znowu byli zadowoleni i aby na blogu gościł ciepły, rodzinny i świąteczny klimat. Ja już o to zadbam. Będę też starała się spędzić grudzień bardzo aktywnie aby pokazać Wam jak najwięcej z mojego życia a także z mojego miasta rodzinnego czyli Łodzi. Za miesiąc razem ze mną będziecie świętować, a raczej oczekiwać na te cudowne 3 dni. Wiem, że rok temu po Świętach Bożego Narodzenia byłam zła i niezadowolona, ale to tylko dlatego, że atmosfera świąt w mojej rodzinie została popsuta przez kilka osób z tejże rodziny, dlatego też nie byłam specjalnie zadowolona, a poza tym już bardzo doskwierały mi skoki ciśnienia. Tym razem będzie lepiej, bo jest lepiej i z tego powodu jest mi po prostu lżej na duszy, bo wiem że dzięki lepszemu samopoczuciu mogę więcej pisać dla Was i dla samej siebie mieć w przyszłości(ba! na stare lata - o ile dożyję) piękną pamiątkę z życia Maassen 😇
2. Sylwester, Nowy Rok i Święto Trzech Króli
Po świętach są jeszcze 3 święta ha ha ha 😈 Wszystkie 3 zamierzam bardzo hucznie, imprezowo przeżyć. Także Wam wszystko udokumentuję abyście byli zadowoleni. Nie kupiłam jeszcze sukienki sylwestrowej, ponieważ moja waga cały czas się waha, więc sami rozumiecie. Niemniej mam kilka sukienek, które nie przeżyły swojego "pierwszego razu", więc czas abym którąś założyła. Do wyboru mam czerwoną, czarną i ecru, ale zdecydowanie składam się ku czarnej, ponieważ jest długości midi(do połowy łydki), ma odkryte ramiona i jest w dotyku bardzo bardzo miła. Ale to się jeszcze okaże w co będę ubrana tego dnia i w Nowy Rok i w Święto Trzech Króli kiedy to chcę imprezować. Nie mam planów sylwestrowych, choć powinnam JUŻ mieć, bo czas czas czas. Szczerze? to nie wiem co będę robiła. Oczywiście miałam pewne plany w głowie, ale po przemyśleniu myślę, że powinnam spędzić ten dzień z ludźmi, którym po prostu chce się bawić w ten dzień. Nikogo kurczowo nie będę prowadziła na imprezę, bo to bez sensu. Ja chcę się bawić, tańczyć do rana, pić dobre drinki i jeść pyszne zakąski. Punto!
3. Andrzejkowa noc
I tu już mam plany ha ha ha 😇😈😇😈😇😈 Andrzejki będę spędzać najprawdopodobniej na imprezie z moją piękną Blondynką ❤ jeśli oczywiście jej plany czy moje się nie zmienią. Bardzo lubię Andrzejki i jak byłam dziewczynką czy też nastolatką to wróżyłam sobie tego dnia, grałam w karty, lałam wosk. To były dobre i bezproblemowe czasy kiedy nie miało się ani jednego obowiązku. W sumie czy ja coś robię? Hę? Jak myślicie? Ja leżę do góry brzuchem? 😇😈😇😈😇😈😎😎😎 Także już zacieram ręce na Andrzejkową noc, ponieważ to już w tym miesiącu. Doczekać się nie mogę.
4. Mikołajki
Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to Mikołajki spędzę z kolejną pięknością tyle, że rudą - ok... nie jest już ruda, ale dla mnie zawsze będzie 😈😇😈😇 Nie widziałyśmy się od Świąt Bożego Narodzenia, więc to już kupa czasu. Niemniej zawsze będę jej wdzięczna za wyrozumiałość, wielką empatię i dobre życzenia. Jest jedną z niewielu osób, które życzą mi dobrze. Kinga zawsze cieszyła się z sukcesu czy czegokolwiek co inni osiągali. Nie zazdrościła i nie miała pretensji do Losu, że ktoś coś. To wielka cecha i zawsze będę ją za to szanować. Zawsze!
5. Jarmark świąteczny na Piotrkowskiej
Ooo TAK!!! To będzie mój 3 raz kiedy to będę uczestniczyć w jarmarku bożonarodzeniowym. Obowiązkowo napiję się grzańca - zresztą jak co roku 😇 Ktoś pewnie zje oscypka 😈 ja nie, ponieważ nie, że nie lubię, ale nie przepadam za nimi. Na pewno skuszę się na jakieś ciasteczko, skoro już wyszłam ze stanu przedcukrzycowego. Wiadomo, że mogę mieć nawrót ale przecież nie rzucę się na tonę ciastek, co kiedyś niestety miało miejsce jak miałam insulinooporność. Miałam czas, że jadłam tylko słodycze, bo takie miałam wahania cukru. Teraz sama siebie podziwiam, że wytrwałam, bo tak serio to nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie co się czuje przy skokach ciśnienia i wahaniach cukru. To istny Rollercoaster! Ale nie mówmy już o tym w tym poście. Tym razem wybiorę się aż na kilka jarmarków z kilkoma osobami, ponieważ nikogo nie chcę zaniedbać.
6. Nie ma wody na pustyni
W łódzkiej Saharze nie byłam już rok! A to jeden z moich ulubionych pubów z możliwością palenia sheeshy. Muszę się w tym roku jeszcze tam wybrać, ponieważ mam ochotę na fajeczkę z kimś miłym. Może będą mieli jakąś propozycję świątecznych smaków? Kto wie.
7. Tęsknię...
W tym roku straciłam kilka osób definitywnie. Powiedzmy, że były to 3 osoby. Szczerze...to jest mi trochę żal tych znajomości, ale jedna z tych osób powiedziała mi, że jak się nie będę szanować to nikt mnie nie uszanuje. I miała rację! Muszę szanować swoje zdrowie, aby nie tracić go na osoby, które nie życzą mi dobrze, które nie mają dla mnie czasu, które chcą abym zrobiła sobie krzywdę. Najbardziej z tych 3 osób tęsknię za Magdaleną. Miała swoje wady, ale miała też mnóstwo zalet i po prostu tej przyjaźni po prostu mi żal. Od roku nie mamy kontaktu a mi i tak żal. Ciekawa jestem czy ona też mnie czasem wspomina. Dzieli nas kawałek drogi, bo ja jestem w Łodzi ona w Londynie. Gdybym chciała kupiłabym ten bilet i poleciała, bo to zaledwie kilka godzin lotu. Żal... naprawdę mi żal.
8. Decyzje na długi czas
Na koniec roku 2018 muszę podjąć aż kilka decyzji bardzo ważnych dla mojego życia. Będą dosyć drastyczne, może zaskakujące, ale będą na pewno przemyślane, bo myślę już od pewnego czasu nad nimi. Nie mam ochoty z tego powodu płakać, ubolewać i smucić się, że coś się kończy. Po prostu muszę to zrobić, takie kroki podjąć dla siebie. Dla nikogo innego tylko dla siebie. Nie mogę się unieszczęśliwiać i pozwalać aby ludzie z mojego otoczenia mnie unieszczęśliwiali. Kocham życie i chcę czuć spełnienie na wielu płaszczyznach mojego życia. Mam 25 lat, wiele dobrych pomysłów, które powinny się spełnić gdybym się bardziej niż dotychczas postarała. Dlaczego by nie spróbować i nie postawić wszystkiego na jedną kartę. Nic mnie nie trzyma, jestem wolnym człowiekiem i powinnam robić to co kocham(i robię, bo piszę swojego bloga dla siebie i dla Was), ale chciałabym czegoś więcej. Przychodzi taki czas, że trzeba zadecydować czy w lewo czy w prawo. Mając 25 lat to jest ten moment kiedy chcę wybrać. Dla nikogo innego tylko dla siebie.
9. Wiele się zmieniło
Ten rok(chociaż podsumowanie będzie w grudniu) wiele mnie nauczył, ponieważ mnie strasznie doświadczał i poniewierał. Niemniej nie żałuję, że to wszystko się wydarzyło, bo wiele mi to pomogło w późniejszych miesiącach. Wiele moich uczuć się zmieniło, niektóre nadal są, tak jak wspominałam o Magdalenie. Serce mówi mi abym kupiła bilet i poleciała, rozum mówi siedź na dupie. Ale to wszystko jest trudne moi Drodzy. Są na tym świecie ludzie, których trudno opuścić, być może oni zawsze z nami są w naszych sercach i nigdy nie jesteśmy sami. Może tak po prostu jest, że czasem coś się musi skończyć, ale to jest w nas. (westchnęłam)...
10. Sprzątnij ze mną
W ogóle to nadchodzi czas kiedy to "sprzątamy" swoje sprawy, robimy generalne porządki i wyrzucamy śmieci do kosza. Jak będzie w moim życiu? Nie wiem, wiem że jakoś będzie.
To część mojego pokoju stołowego. Zawsze lubicie podpatrywać moje życie, więc uznałam, że to zdjęcie pasuje do dzisiejszego tytułu i tematu postu. Mam nadzieję, że podobnie jak i mnie dzisiejszy post Wam się podoba. Bardzo miło mi się go pisało. Wierzę, że miło Wam będzie się czytało go i zastanowicie się nad swoimi planami i podejmiecie świadome decyzje dla samych siebie, bo to najważniejsze jest w życiu.
Całuję Was mocno moi Drodzy 👄
❤
1. Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się do nas małymi kroczkami. Jak wiecie na moim blogu co roku od 6 grudnia do 6 stycznia "częstuję" Was świąteczną piosenką w tle i postami dotyczącymi świąt, zadumy, refleksji nad życiem i śmiercią. Wtedy też w moich wpisach nie ma wulgaryzmów, postów erotycznych, ponieważ ten czas uważam za wyjątkowy i magiczny. W ten sposób robię sobie detoks od mojego życia rozrywkowego, a także oddaję szacunek i cześć tym pięknym świętą zimowym, kiedy to ludzie są po prostu dla siebie milsi niż w inne dni roku. Moi Drodzy! to już jest pewna blogowa tradycja, że niebawem zmienię Wam utwór na piosenkę świąteczną, która będzie nową propozycją dla Was i mam nadzieję, że znowu będziecie z niej usatysfakcjonowani. Dwa to posty świąteczne. Tak! takowe znowu będą się pojawiać. Zobaczycie moją tegoroczną choinkę, potrawy wigilijne, propozycję ubrań na świąteczne dni i wiele wiele więcej. Postaram się abyście znowu byli zadowoleni i aby na blogu gościł ciepły, rodzinny i świąteczny klimat. Ja już o to zadbam. Będę też starała się spędzić grudzień bardzo aktywnie aby pokazać Wam jak najwięcej z mojego życia a także z mojego miasta rodzinnego czyli Łodzi. Za miesiąc razem ze mną będziecie świętować, a raczej oczekiwać na te cudowne 3 dni. Wiem, że rok temu po Świętach Bożego Narodzenia byłam zła i niezadowolona, ale to tylko dlatego, że atmosfera świąt w mojej rodzinie została popsuta przez kilka osób z tejże rodziny, dlatego też nie byłam specjalnie zadowolona, a poza tym już bardzo doskwierały mi skoki ciśnienia. Tym razem będzie lepiej, bo jest lepiej i z tego powodu jest mi po prostu lżej na duszy, bo wiem że dzięki lepszemu samopoczuciu mogę więcej pisać dla Was i dla samej siebie mieć w przyszłości(ba! na stare lata - o ile dożyję) piękną pamiątkę z życia Maassen 😇
2. Sylwester, Nowy Rok i Święto Trzech Króli
Po świętach są jeszcze 3 święta ha ha ha 😈 Wszystkie 3 zamierzam bardzo hucznie, imprezowo przeżyć. Także Wam wszystko udokumentuję abyście byli zadowoleni. Nie kupiłam jeszcze sukienki sylwestrowej, ponieważ moja waga cały czas się waha, więc sami rozumiecie. Niemniej mam kilka sukienek, które nie przeżyły swojego "pierwszego razu", więc czas abym którąś założyła. Do wyboru mam czerwoną, czarną i ecru, ale zdecydowanie składam się ku czarnej, ponieważ jest długości midi(do połowy łydki), ma odkryte ramiona i jest w dotyku bardzo bardzo miła. Ale to się jeszcze okaże w co będę ubrana tego dnia i w Nowy Rok i w Święto Trzech Króli kiedy to chcę imprezować. Nie mam planów sylwestrowych, choć powinnam JUŻ mieć, bo czas czas czas. Szczerze? to nie wiem co będę robiła. Oczywiście miałam pewne plany w głowie, ale po przemyśleniu myślę, że powinnam spędzić ten dzień z ludźmi, którym po prostu chce się bawić w ten dzień. Nikogo kurczowo nie będę prowadziła na imprezę, bo to bez sensu. Ja chcę się bawić, tańczyć do rana, pić dobre drinki i jeść pyszne zakąski. Punto!
3. Andrzejkowa noc
I tu już mam plany ha ha ha 😇😈😇😈😇😈 Andrzejki będę spędzać najprawdopodobniej na imprezie z moją piękną Blondynką ❤ jeśli oczywiście jej plany czy moje się nie zmienią. Bardzo lubię Andrzejki i jak byłam dziewczynką czy też nastolatką to wróżyłam sobie tego dnia, grałam w karty, lałam wosk. To były dobre i bezproblemowe czasy kiedy nie miało się ani jednego obowiązku. W sumie czy ja coś robię? Hę? Jak myślicie? Ja leżę do góry brzuchem? 😇😈😇😈😇😈😎😎😎 Także już zacieram ręce na Andrzejkową noc, ponieważ to już w tym miesiącu. Doczekać się nie mogę.
4. Mikołajki
Jeżeli wszystko pójdzie dobrze to Mikołajki spędzę z kolejną pięknością tyle, że rudą - ok... nie jest już ruda, ale dla mnie zawsze będzie 😈😇😈😇 Nie widziałyśmy się od Świąt Bożego Narodzenia, więc to już kupa czasu. Niemniej zawsze będę jej wdzięczna za wyrozumiałość, wielką empatię i dobre życzenia. Jest jedną z niewielu osób, które życzą mi dobrze. Kinga zawsze cieszyła się z sukcesu czy czegokolwiek co inni osiągali. Nie zazdrościła i nie miała pretensji do Losu, że ktoś coś. To wielka cecha i zawsze będę ją za to szanować. Zawsze!
5. Jarmark świąteczny na Piotrkowskiej
Ooo TAK!!! To będzie mój 3 raz kiedy to będę uczestniczyć w jarmarku bożonarodzeniowym. Obowiązkowo napiję się grzańca - zresztą jak co roku 😇 Ktoś pewnie zje oscypka 😈 ja nie, ponieważ nie, że nie lubię, ale nie przepadam za nimi. Na pewno skuszę się na jakieś ciasteczko, skoro już wyszłam ze stanu przedcukrzycowego. Wiadomo, że mogę mieć nawrót ale przecież nie rzucę się na tonę ciastek, co kiedyś niestety miało miejsce jak miałam insulinooporność. Miałam czas, że jadłam tylko słodycze, bo takie miałam wahania cukru. Teraz sama siebie podziwiam, że wytrwałam, bo tak serio to nikt kto tego nie przeżył nie zrozumie co się czuje przy skokach ciśnienia i wahaniach cukru. To istny Rollercoaster! Ale nie mówmy już o tym w tym poście. Tym razem wybiorę się aż na kilka jarmarków z kilkoma osobami, ponieważ nikogo nie chcę zaniedbać.
6. Nie ma wody na pustyni
W łódzkiej Saharze nie byłam już rok! A to jeden z moich ulubionych pubów z możliwością palenia sheeshy. Muszę się w tym roku jeszcze tam wybrać, ponieważ mam ochotę na fajeczkę z kimś miłym. Może będą mieli jakąś propozycję świątecznych smaków? Kto wie.
7. Tęsknię...
W tym roku straciłam kilka osób definitywnie. Powiedzmy, że były to 3 osoby. Szczerze...to jest mi trochę żal tych znajomości, ale jedna z tych osób powiedziała mi, że jak się nie będę szanować to nikt mnie nie uszanuje. I miała rację! Muszę szanować swoje zdrowie, aby nie tracić go na osoby, które nie życzą mi dobrze, które nie mają dla mnie czasu, które chcą abym zrobiła sobie krzywdę. Najbardziej z tych 3 osób tęsknię za Magdaleną. Miała swoje wady, ale miała też mnóstwo zalet i po prostu tej przyjaźni po prostu mi żal. Od roku nie mamy kontaktu a mi i tak żal. Ciekawa jestem czy ona też mnie czasem wspomina. Dzieli nas kawałek drogi, bo ja jestem w Łodzi ona w Londynie. Gdybym chciała kupiłabym ten bilet i poleciała, bo to zaledwie kilka godzin lotu. Żal... naprawdę mi żal.
8. Decyzje na długi czas
Na koniec roku 2018 muszę podjąć aż kilka decyzji bardzo ważnych dla mojego życia. Będą dosyć drastyczne, może zaskakujące, ale będą na pewno przemyślane, bo myślę już od pewnego czasu nad nimi. Nie mam ochoty z tego powodu płakać, ubolewać i smucić się, że coś się kończy. Po prostu muszę to zrobić, takie kroki podjąć dla siebie. Dla nikogo innego tylko dla siebie. Nie mogę się unieszczęśliwiać i pozwalać aby ludzie z mojego otoczenia mnie unieszczęśliwiali. Kocham życie i chcę czuć spełnienie na wielu płaszczyznach mojego życia. Mam 25 lat, wiele dobrych pomysłów, które powinny się spełnić gdybym się bardziej niż dotychczas postarała. Dlaczego by nie spróbować i nie postawić wszystkiego na jedną kartę. Nic mnie nie trzyma, jestem wolnym człowiekiem i powinnam robić to co kocham(i robię, bo piszę swojego bloga dla siebie i dla Was), ale chciałabym czegoś więcej. Przychodzi taki czas, że trzeba zadecydować czy w lewo czy w prawo. Mając 25 lat to jest ten moment kiedy chcę wybrać. Dla nikogo innego tylko dla siebie.
9. Wiele się zmieniło
Ten rok(chociaż podsumowanie będzie w grudniu) wiele mnie nauczył, ponieważ mnie strasznie doświadczał i poniewierał. Niemniej nie żałuję, że to wszystko się wydarzyło, bo wiele mi to pomogło w późniejszych miesiącach. Wiele moich uczuć się zmieniło, niektóre nadal są, tak jak wspominałam o Magdalenie. Serce mówi mi abym kupiła bilet i poleciała, rozum mówi siedź na dupie. Ale to wszystko jest trudne moi Drodzy. Są na tym świecie ludzie, których trudno opuścić, być może oni zawsze z nami są w naszych sercach i nigdy nie jesteśmy sami. Może tak po prostu jest, że czasem coś się musi skończyć, ale to jest w nas. (westchnęłam)...
10. Sprzątnij ze mną
W ogóle to nadchodzi czas kiedy to "sprzątamy" swoje sprawy, robimy generalne porządki i wyrzucamy śmieci do kosza. Jak będzie w moim życiu? Nie wiem, wiem że jakoś będzie.
To część mojego pokoju stołowego. Zawsze lubicie podpatrywać moje życie, więc uznałam, że to zdjęcie pasuje do dzisiejszego tytułu i tematu postu. Mam nadzieję, że podobnie jak i mnie dzisiejszy post Wam się podoba. Bardzo miło mi się go pisało. Wierzę, że miło Wam będzie się czytało go i zastanowicie się nad swoimi planami i podejmiecie świadome decyzje dla samych siebie, bo to najważniejsze jest w życiu.
Całuję Was mocno moi Drodzy 👄
❤
wtorek, 6 listopada 2018
PORNO
Wczoraj obejrzałam film produkcji polskiej pt. "Porno" w reżyserii Marka Koterskiego. Jest to film komediowy ale także erotyczny tak jak jego nazwa wskazuje. Nie przepadam za komediami ale filmy erotyczne bardzo lubię, ponieważ w przeciwieństwie do filmów porno mają niekiedy bardzo ciekawą fabułę i nie są wulgarne. Film ten pochodzi z 1989 roku. Obejrzałam wiele polskich filmów, mimo że za nimi nie przepadam. Ale do czego zmierzam. Mianowicie! starsze filmy polskie naszpikowane były erotyką i nagością, co w latach 90 się zmieniło... NIESTETY 😈 Kiedyś seks w filmach produkcji polskiej był czymś normalnym, mimo że temat tabu istniał i w Polsce mimo upływu lat nadal gdzieś się przeplata. Z racji tematyki mojego bloga postanowiłam obejrzeć "Porno" Koterskiego. Czy żałuję? Nie, ale niczego nowego się nie dowiedziałam. Jedynie jestem zaskoczona(bardzo pozytywnie) rolą Grażyny Strachoty w tym filmie. Scena seksu na ławce była gorąca. I jeszcze biust Grażyny 😇😈 piękne naturalnie duże piersi. Grażynka to w ogóle piękna kobieta - elegancka z klasą, ale i taka samica seksualna. Poezja!
W ogóle jestem zdziwiona(tak troszkę), że kiedyś temat miłości francuskiej był normalnym tematem par, zaś dzisiaj wiele kobiet boi się samego dźwięku słowa ORAL, LODZIK czy SSIJ. Bardzo jest to zaskakujące, że minęło 30 lat a realia Polski w sferze seksu są kiepskie. Po prostu ludzie boją się tego tematu, nie chcą na ten temat rozmawiać, a i niekoniecznie lubią. To też pewien fenomen, że seks oralny nadal budzi kontrowersje, mimo iż był praktykowany już w starożytności, podobnie zresztą jak miłość grecka czyli dla niewtajemniczonych SEKS ANALNY. Mam nadzieję, że z biegiem lat Polacy bardziej otworzą się na seksualność, choć z drugiej strony uważam, że to raczej nie nastąpi, ponieważ im więcej młodych osób poznaję tym bardziej jestem zaskoczona ich wstydliwością, nieśmiałością, a co gorsza niewiedzą o seksie. Dla mnie jest to szokujące, tak samo jak to, że w XXI wieku zdarzają się nieplanowane ciąże. Wg mnie zły wpływ na ludzką seksualność ma zbyt konserwatywne wychowanie, oziębłość seksualna, zbytnia religijność(mówię o fanatycznej, a nie stricte o religii! ponieważ sama w sobie nie jest złem, o ile nie wierzymy ślepo w pewnej nonsensy). Nie wiem czy kwestie seksu a Polsce i krajach trzeciego świata się zmienią, ale aby być szczęśliwym człowiekiem należy zmienić niekiedy swoje myślenie. Między innymi dlatego postanowiłam stworzyć tego bloga aby pokazać innym, że niewiedza jest zła i to, że przyjemność w życiu jest ważna dla zdrowia ciała i ducha.
A skoro jesteśmy przy porno, to kiedyś(jakieś 2 lata temu) napisałam, że gdybym dostała propozycję rozebrania się w Playboyu to bym to zrobiła. Czy coś się w tej kwestii zmieniło? NIE. Nadal chciałabym znaleźć się kiedyś na okładce tego magazynu w jakieś mniej wulgarnej pozie. Nie uważam aby było to coś złego, ponieważ wszyscy przyszliśmy na świat nadzy. Po co mamy się tego wstydzić. Według mnie ludzie nie wstydzą się nagości a swoich wad, słabości, niedoskonałości. A teraz coś miłego dla oka 😇😈
W ogóle jestem zdziwiona(tak troszkę), że kiedyś temat miłości francuskiej był normalnym tematem par, zaś dzisiaj wiele kobiet boi się samego dźwięku słowa ORAL, LODZIK czy SSIJ. Bardzo jest to zaskakujące, że minęło 30 lat a realia Polski w sferze seksu są kiepskie. Po prostu ludzie boją się tego tematu, nie chcą na ten temat rozmawiać, a i niekoniecznie lubią. To też pewien fenomen, że seks oralny nadal budzi kontrowersje, mimo iż był praktykowany już w starożytności, podobnie zresztą jak miłość grecka czyli dla niewtajemniczonych SEKS ANALNY. Mam nadzieję, że z biegiem lat Polacy bardziej otworzą się na seksualność, choć z drugiej strony uważam, że to raczej nie nastąpi, ponieważ im więcej młodych osób poznaję tym bardziej jestem zaskoczona ich wstydliwością, nieśmiałością, a co gorsza niewiedzą o seksie. Dla mnie jest to szokujące, tak samo jak to, że w XXI wieku zdarzają się nieplanowane ciąże. Wg mnie zły wpływ na ludzką seksualność ma zbyt konserwatywne wychowanie, oziębłość seksualna, zbytnia religijność(mówię o fanatycznej, a nie stricte o religii! ponieważ sama w sobie nie jest złem, o ile nie wierzymy ślepo w pewnej nonsensy). Nie wiem czy kwestie seksu a Polsce i krajach trzeciego świata się zmienią, ale aby być szczęśliwym człowiekiem należy zmienić niekiedy swoje myślenie. Między innymi dlatego postanowiłam stworzyć tego bloga aby pokazać innym, że niewiedza jest zła i to, że przyjemność w życiu jest ważna dla zdrowia ciała i ducha.
A skoro jesteśmy przy porno, to kiedyś(jakieś 2 lata temu) napisałam, że gdybym dostała propozycję rozebrania się w Playboyu to bym to zrobiła. Czy coś się w tej kwestii zmieniło? NIE. Nadal chciałabym znaleźć się kiedyś na okładce tego magazynu w jakieś mniej wulgarnej pozie. Nie uważam aby było to coś złego, ponieważ wszyscy przyszliśmy na świat nadzy. Po co mamy się tego wstydzić. Według mnie ludzie nie wstydzą się nagości a swoich wad, słabości, niedoskonałości. A teraz coś miłego dla oka 😇😈
Tymczasem 😈👄👄👄
sobota, 3 listopada 2018
Albo rybka, albo PIPKA
Niektórzy ludzie generalnie całe życie nie wiedzą czego chcą. Nie wiedzą co chcą, kogo chcą, dlaczego wstają codziennie do tej zjebanej roboty i po co w ogóle robią to co robią. Wszystko pięknie ładnie, ale ostatnio też cierpię na tę chorobę 😈😇😈 Ogólnie to całe życie wiedziałam czego chcę. Wiedziałam, że chcę być pisarką i wyjechać do Los Angeles. Nooo tak... SE wyjechałam. Niestety złote czasy Hollywood minęły i jest jeden wielki burdel. Z tego co aktualnie się orientuję. Niemniej dalej moje marzenie jest gdzieś z tyłu głowy. Ale nie o tym dzisiejszy post. Wracając do tematu postu... ludzie są bardzo niezdecydowani. Głównie jeśli chodzi o związki. W sumie by chcieli, ale z drugiej strony fajnie być wolnym i niezależnym. Z jednej strony fajnie iść z rodziną na pizzę a potem do ZOO, ale z drugiej strony to fajnie pieprzyło się tą dziwkę z klubu 18+. Takie dylematy pojawiają się bardzo często w naszym życiu. Jesteśmy na takim rozstaju dróg i nie wiemy, którą drogą powinniśmy podążać. To taki labirynt Minotaura, z którego nie ma wyjścia.
Nie wiedziałam nawet jakie zdjęcie dodać Wam do tego postu, więc dodałam z cyckami. Cycki zawsze dobrze się prezentują czy to w gazecie, w tv czy internetach. Cycki po prostu rządzą światem albo dupa. I oczywiście można mówić, że NIE NIE NIE trzeba się szanować i zakładać golfy, ale moi Drodzy na moim blogu nie przeczytacie o pieprzeniu bzdur tylko o tym jak wygląda życie. Także prawda jest taka - POKAŻ MI CYCKI A POWIEM CI CZY JESTEM ZAINTERESOWANY 😈 Sorry, ale prawda jest z reguły brutalna. Wystarczy spojrzeć na Instagrama. Wiele jest brzydkich kobiet ale mają genialną sylwetkę. One najczęściej mają więcej lajków niż te "ładne buzie". Generalnie świat ocenia ludzi chujem albo cyckami. Albo rybka, albo PIPKA.
Kolejna prawda o życiu jest taka, że mimo iż wolność to fajna sprawa to trzeba coś wybrać, trzeba się określić i wybrać swoją drogę czy to jeśli chodzi o pracę, relację, związek, czy cokolwiek innego. Zdecydowanie i konsekwencja jest bardzo ważna. Ja mam wiele dylematów i muszę poważnie się zastanowić czego ja do cholery chcę, bo jak na razie to ni chuja! Nie wiem! 😈😇
Przypomniało mi się jak mój kolega ze stosunków międzynarodowych powiedział mi - Albo rybka, albo akwarium. Zirytowało mnie to bo ja nie lubię się ograniczać i chcę i to i to. Także nasza znajomość nie przetrwała i na 4 blancie się skończyła. Po części dalej mnie to frapuje i takie tam jeszcze. Powiem inaczej - mam nosa w pewnych kwestiach i jak się nie mylę to się nie mylę i nie uwierzę w nic w co nie wierzy moje serce, mój instynkt i rozum. Jeśli to czytasz R. to pozdrawiam 😈 Powiem Wam, że powinnam dokończyć moją książkę. Hmm... chcecie abym to zrobiła i wydała?
Jeśli chcecie to się sprężę, napiszę i wydam. Serio!
Powiem Wam coś moi Drodzy! Coś istotnego. Jeśli chcecie zjeść ciasto z kremem i żelki i nie wiecie co zjeść to...zjedźcie to i to. Bo czemu nie? Ja po prostu nienawidzę konwenansów, że ktoś coś powiedział i tego trzeba się sztywno trzymać. Dla mnie to głupota straszna i ograniczanie siebie. Macie jedno życie. Ja zbieram wspomnienia, które zapisuję i dzielę się z Wami. Mam dużą potrzebę ekspresji i dlatego to robię. Wiem, że Wy to lubicie i dlatego też piszę w dużej mierze dla Was. Jak chodziłam do liceum nie byłam duszą towarzystwa ale bacznym obserwatorem życia. Dużo ludzi jest żałosnych ale świat należy do tych, którzy biorą co chcą, a nie się zastanawiają. Ostatnio mam wiele przemyśleń, więc chyba posty będą pojawiały się codziennie na blogu, bo chciałabym większość omówić z Wami przed końcem roku. Jeszcze nie wiem jak spędzać będę Sylwestra ale mam nadzieję, że intrygująco, namiętnie i bardzo szampańskoooo 😈😇 Wiecie, że kocham Szampana, zabawę i hedonistyczne życie. Moje zdrowie jest lepsze, mój nastrój całkiem ok i wszystko robię pracując nad sobą SAMA. Jeśli chce się wszystko to się zrobi, tylko trzeba wierzyć w siebie najmocniej na świecie i się nie poddawać. Kocham Życie mimo wszystko. I radzę Wam też pokochać!
Tymczasem ✋👄👄👄
piątek, 2 listopada 2018
Halloween 2018, klub, pub, randka & wódka smakowa czyli wieczór idealny
Dobry wieczór! Tak jak obiecałam Wam na fanpejdżu bloga na Facebooku przychodzę dzisiaj do Was z relacją z Halloween 2018 😈 Mój wieczór zaczął się o 21 kiedy to wraz z Karoliną piłyśmy sobie wódeczkę.
Gdybym miała reklamować wódkę to tylko i wyłącznie Soplicę ❤ Soplica truskawkowa była obłędna, istny raj w buzi, zaś mirabelkowa okropna. Smakowała jak cukier ze spirytusem. Soplica mirabelkowa jest nowością z tej serii, ale nie polecam jej kupować, ponieważ bardzo się rozczarujecie. Do popicia miałyśmy sok pomarańczowy. Zazwyczaj nie pijam alkoholu z tak zwaną "popitą", ale tym razem zrobiłam wyjątek. Na zdjęciu możecie jeszcze zobaczyć jak umalowane miałam paznokcie na tę mroczną halloweenową noc.
Gdybym miała reklamować wódkę to tylko i wyłącznie Soplicę ❤ Soplica truskawkowa była obłędna, istny raj w buzi, zaś mirabelkowa okropna. Smakowała jak cukier ze spirytusem. Soplica mirabelkowa jest nowością z tej serii, ale nie polecam jej kupować, ponieważ bardzo się rozczarujecie. Do popicia miałyśmy sok pomarańczowy. Zazwyczaj nie pijam alkoholu z tak zwaną "popitą", ale tym razem zrobiłam wyjątek. Na zdjęciu możecie jeszcze zobaczyć jak umalowane miałam paznokcie na tę mroczną halloweenową noc.
Tak prezentował się mój makijaż i outfit. Byłam cała na czarno, jedynie miałam na sobie bluzko-gorset w kolorze złotym ze złotym brokatem, oraz bordowy stanik z ozdobnymi ramiączkami. Wszystkim podobał się mój dzisiejszy strój. Mnie też ha ha ha 😈😈😈 A co Wy sądzicie?
Najpierw pojechaliśmy do Futurysty ale nie weszliśmy do klubu, ponieważ tłok był niesamowity!!! Dzieciarnia(niestety mnóstwo osób 19+) pchała się jak dzikusy do klubu. Brak słów!!! Już nigdy nie kupię biletów ani nie wybiorę się do klubu studenckiego i do takiego, w którym jest szansa na uczestnictwo osób 16+. NO WAY!!! Stwierdziliśmy, że jedziemy na Piotrkowską do Fabryki Krawatów. Wypiłam piwo i kwaśnego shota, który był pyszny. Najlepszego shota piłam właśnie w tym miejscu. Polecam. Później poszliśmy do klubu Kokoo na Moniuszki. Bardzo mi się tam podobała zarówno muzyka, przestrzeń dla relaksu i ogólny wystrój. W klubie wypiłam drinka, który był bardzo smaczny i zimny oraz shota, który był niesmaczny. Był z dodatkiem dżemu ale mnie ten smak skojarzył się z kechupem. W pierwszej chwili myślałam, że piję Krwawą Mary, ale nie! to był shot z dżemem. Niedobry, ale wypiłam.
To było miejsce, w którym spędziłam bardzo romantyczny wieczór. Pocałunek ukoił moje smutki i zrelaksował moją duszę i psychikę. Bardzo się stęskniłam 😇 W tym miejscu, a dokładniej przy tym stoliku usiadło dwóch typów, którzy rozsypali jakiś biały proszek(mniemam, że amfetaminę lub kokainę), którą wciągali nosem. No cóż... bywa, choć pierwszy raz byłam świadkiem ćpania przy mnie. W tej strefie relaksu(bo tak ją nazywam) poznałam faceta, którego imienia nie pamiętam. Poprosił mnie o ogień(swoją drogą "na papierosku" poznaje się mnóstwo ludzi) i oczywiście mu użyczyłam. Dosiadł się do mnie i zamienił kilka zdań. Powiedział, że imię Ola mu się źle kojarzy, ponieważ tak miała na imię jego była. Chciał ze mną zatańczyć ale odmówiłam, ponieważ nie byłam sama w klubie. Potem ognia chciała jedna miła dziewczyna, jeden facet(chyba też dostał ode mnie papierosa). Pojawił się też kolejny facet, który chciał zapalniczkę i później podał mi dłoń i podziękował. Odchodząc rzucił TO JA NIE PRZESZKADZAM. Następnie pojawiła się dziewczyna, która mówiła po angielsku i zachciało jej się papieroska z moich ust, więc jej dałam. Crazy dzień! 😈 Ogólnie i faceci i dziewczyny lecą na mnie, co jest STRASZNIE miłe 😈😈😈😈😈😈
W oddali ludzie tańczyli i gwizdali. Też Was wnerwiają gwizdy?
Tutaj chciałabym Wam pokazać jeszcze co widziałam w jednym z aut w Parku Podolskiego. Oczywiście jak to ja doszłam i zrobiłam zdjęcie. Co tam noc, co tam psychopatyczni mordercy, co tam Krzyk, ważne aby zrobić zdjęcie dla moich Kochanych Czytelników!
Czy wśród Was są także miłośnicy Krzyku jak ja? Obejrzałam wszystkie części. Uwielbiam tę serię horrorów. Choć dla mnie to bardziej thriller.
Moje tegoroczne Halloween było cudowne. Dużo alkoholu, dobra muzyka, dobre towarzystwo, dużo komplementów na mój temat(chociaż uważam, że Karola wyglądała bardziej spektakularnie niż ja). I... dużo pocałunków i równie dużo malinek 😇😈 i... stety niestety dużo wypalonych papierosków. Tym razem paliłam L&M Link mentholowe. Zadka nie urywają, bo to bardzo przeciętne fajeczki, ale mniej inwazyjne niż jakieś mocne "kopciuchy".
Na koniec chcę Wam powiedzieć, że Halloween 2018 to moje najlepsze Halloween w całym moim życiu. W końcu spełniłam marzenie o celebrowaniu tego dnia. W Fabryce Krawatów i w Kokoo na pewno jeszcze nie raz się pojawię, ponieważ bardzo mi się podobało. Polecam Wam te dwa miejsca jeśli jesteście z Łodzi, a jeśli nie jesteście a kiedyś będziecie to wpadnijcie, a nie pożałujecie. A jak Wy spędziliście Halloween? Dobrze się bawiliście czy jesteście konserwatywni pod tym względem? Chociaż nie sądzę, że czytają mnie osoby poglądach tradycyjnych czy może się mylę? Chciałabym Was lepiej poznać, więc zachęcam do udzielania się w komentarzach i na mojej stronie na Facebooku. Zapraszam, ponieważ tam zawsze zamieszczam posty o istotnych sprawach.
Spokojnej nocy Wam życzę. Dobranoc.