sobota, 23 kwietnia 2016
MIEĆ czy BYĆ
Ten rok jest najbardziej refleksyjnym rokiem w moim życiu. Ostatnio zastanawiam się nad życiem, egzystencją, nad tym co chcę a czego nie chcę i nad tym czego się boję. Mam wiele pytań, bardziej dotyczących egzystencji i sensu życia aniżeli pogody, sytuacji politycznej i plotek w tabloidach. Zawsze powtarzałam, że żyłam dla wiedzy, ale coraz częściej przekonuję się i doświadczam tego, że gdy mniej się wie o czymś, tym człowiek jest spokojniejszy, bardziej zrelaksowany i pozbawiony napięć emocjonalnych, które powoduje stres. Przez ostatni miesiąc myślę tak intensywnie, że moje myśli zaczynają mnie przerażać... dosłownie. Wywołują stres, chroniczny stres, który trwa nie godziny a tygodnie. Już kiedyś przytrafiła mi się taka sytuacja. Był to bardzo wykańczający okres mojego życia. Mieć czy Być? To pytanie nurtuje mnie każdego dnia, przy obiedzie, każdej nocy kiedy walczę z bezsennością. Dobrze mieć ale jeszcze lepiej być, a może wręcz przeciwnie. Może świat w ogóle nie ma wartości, a my ludzie jesteśmy tylko pionkami, które dążą to tego MIEĆ, spychając na dalsze tory BYĆ? W ogóle czy te dwa pytania istnieją w życiu, w naszej moralności? To jest właśnie ból humanistyki, że nie może jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytania tylko ma wiele odpowiedzi. Każdy chyba tak ma, że często jest tą stroną, która doradza, pomaga innym, a w pewnym momencie sam potrzebuje rady? Ja tak właśnie mam, tak właśnie czuję, czuję? co ja właściwie czuję. Czuję jakby jedna połowa mnie chciała MIEĆ, a druga rozpaczliwie krzyczała BYĆ. To jest ten sam problem jak z sercem i rozumem, jak z polskim i z matematyką. To i to musi istnieć, aby istniała całość, ale w końcu trzeba wybrać a lub b. A co jeśli żadna z odpowiedzi nie jest dobra i oddala nas od tego co chcemy i czego oczekujemy. Mogłabym pisać to co piszę tylko dla siebie, ale uważam że warto z Wami także się tymi moimi przemyśleniami podzielić. Czy czujecie czasem, że czegoś pragniecie, ale osiągnięcie tego jest niebezpieczne i niepewne? Ja często odczuwam strach i adrenalinę. I chciałabym i waham się. I stawiam krok i cofam te dwa kolejne. Biegnę, ale tak naprawdę uciekam. MIEĆ czy BYĆ...
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Detoks, detoks i po detoksie
Cześć, jak widzicie krótko byłam na detoksie multimedialnym. Wytrzymałam 6 dni, to i tak bardzo długo jak na mnie. Pewnie detoks trwałby dłużej gdybym nie musiała odczytać bardzo ważnej wiadomości na Facebooku. Tym razem detoks multimedialny nie przyniósł mi, żadnych pozytywów, ponieważ od dłuższego czasu z moim zdrowiem i samopoczuciem jest słabo, wręcz fatalnie. Myślę, że mogę Wam trochę przybliżyć sprawę, skoro jeszcze żyję. Miesiąc temu zaczęłam pić czerwoną herbatę. Efekty odchudzające były wyśmienite to muszę przyznać, ale strasznie podupadłam na zdrowiu. Kołatanie serca, uczucie zimna i ciepła, niska temperatura ciała, niepokój, straszne rozdrażnienie, sinienie ust i twarzy, wysokie ciśnienie i wysoki poziom cukru we krwi. 7 lat temu także piłam czerwoną herbatę, ale nie miałam aż tak negatywnych doznań, rok temu piłam i były bardzo silne, a teraz są najmocniejsze. Jeśli ktoś może mi coś doradzić lub napisać czy pijąc czerwoną herbatę miał podobne odczucia to będę bardzo wdzięczna. Dodatkowo mogę Wam powiedzieć, że post o czerwonej herbacie pojawi się niebawem na blogu, gdzie dokładniej naświetlę to co ze mną zrobiła. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę zdrowia dla każdego z Was.
wtorek, 12 kwietnia 2016
Detoks multimedialny
Mamy wiosnę, każdy po zimie potrzebuje zmian i oczyszczenia swojego organizmu, ciała ale także umysłu. Na samym początku mojego bloga napisałam post o cyfrowej diecie. Tutaj wstawiam Wam link http://aleksandramaassen.blogspot.com/2014/12/cyfrowa-dieta-bezustanne-online.html . Jeśli ktoś z Was nie czytał, to zachęcam, bo uważam że to jeden z lepszych postów na moim blogu. A wracając do dzisiejszego wpisu to znowu potrzebuję takiego detoksu multimedialnego, ponieważ za dużo mam spraw na głowie i już nie ogarniam ha ha ha... Dla większości taki detoks będzie trudny, szczególnie dla tych co uczą się i pracują, bo wymaga to jakby to powiedzieć... totalnego odcięcia się od świata, ale jak to mówią, dla chcącego nic trudnego. Postanowiłam wyjąć z telefonu kartę SIM, zrobić przerwę od bloga, Facebook`a, Gadu-Gadu i wszystkich innych możliwych platform społecznościowych. Wiele osób uważa, że to banał i to w niczym nie pomaga, ale najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że mówią tak tylko osoby, które nigdy nie robiły detoksu multimedialnego. Także właśnie te osoby bardzo zachęcam, bo to działa jak tygodniowa głodówka, czyli 2-3 pierwsze dni są cholernie trudne, ale później człowiek czuje, że lata i jest ponad to co go otacza. Aby cyfrowa dieta przyniosła dobry i długotrwały efekt potrzeba tygodnia czasem dwóch, a gwarantuję Wam, że ilość czasu jaką zyskacie będzie niesamowita. Komputer, gadanie przez komunikatory i przede wszystkim Facebook to pożeracze czasu. Jeśli ktoś z Was przeprowadzał detoks multimedialny to proszę podzielcie się w komentarzach waszymi doświadczeniami, a jeśli chcecie, ale obawiacie się, że nie dacie rady to napiszcie, bo razem zawsze raźniej. Trzymam za Was kciuki, ja zaczynam już od jutra, czyli od północy. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i trzymam za Was także kciuki i życzę powodzenia w realizacji własnych postanowień i detoxu, rzecz jasna. Buziaki :*