Tak wyglądałam w moje urodziny, których notabene nie było. Usta mogą się uśmiechać, ale gdy oczy pozostają smutne, uśmiech nie jest wyrazem radości a cierpienia. Kiedyś mówiłam Wam, że gdy widzę nową osobę i mam jej zdjęcie robię pewien myk. Zakrywam twarz oprócz oczu. I już wiem z kim mam do czynienia. Czasem w oczach ludzi widziałam smutek, czasem skurwysyństwo a niekiedy psychopatię, a i tak "ładuję" się w toksyczne znajomości. Za bardzo wierzę w ludzi i ich ukryte dobro. Powoli dochodzę do wniosku, że są po prostu dobrzy ludzi i źle. Kinga powtarza mi, że muszę zaakceptować, że jest biały i czarny, że nie każdy człowiek udający dobre intencje je posiada. Ja mimo wszystko widzę więcej odcieni w człowieku aniżeli te dwie. Być może właśnie takim myśleniem się cały czas ranię.
Mój brat z kolei powtarza, że są rzeczy, które trzeba przerwać natychmiastowo i iść dalej. To by znacznie ułatwiło życie, ale ludzie lubią mieć nadzieję. Bez niej umarlibyśmy z samotności. Ja mówię, że z racją jest jak z dupą, każdy ma swoją i ile ludzi tyle opinii. Ważne w tym wszystkim jest to aby wyłuskać te najważniejsze wskazówki dla nas samych.
W urodziny miałam sen, że dostaję atak serca. Dzisiaj dowiedziałam się, że moja ciocia z Wrocławia tego dnia miała ciśnienie tętnicze ponad 200 na sto ileś. Czyżby proroczy sen? Możliwe. Wierzę w sny od dawna. Gdyby ludzie umieli je odczytywać wiele by zrozumieli w swoim życiu.
Patrzę właśnie na siebie w lustrze i widzę coś. Widzę, że mam dzisiaj bardzo dobry makijaż, wyprostowane, błyszczące włosy i smutek w oczach. Pasja, miłość i nadzieja uskrzydla człowieka. Ale gdy te 3 kwestie są zaburzone możliwy jest tylko smutek. Brooke z Mody na Sukces powiedziałaby mi, żebym się pocieszyła i nie marnowała życia. Kilka lat temu pewnie bym jej posłuchała. Dla Brooke pocieszeniem zawsze były nowe romanse. Lubię sobie poflirtować, ale czasem melancholia jest przytłaczająca. Co zrobić z życiem? Co zrobić teraz?
Jeśli ktoś nie szanuje nas widząc mylnie zbyt wiele, to my powinniśmy się uszanować za tych wszystkich ludzi niejasnowidzących. To nie moja wina, że inni nie umieją czytać między wierszami. Ostatnio bardzo mnie nosi, bo nie wiem co ze sobą zrobić. Kiedyś napisałam wiersz, w którym był jeden wers - "Gdybyś z kwiatka na kwiatek nie skakała to byś serca tak dotkliwie nie złamała". Dziś nie w pełni, ale jednak to zdanie ma spore odzwierciedlenie w moim obecnym życiu. Wiecie jakie to dziwne widzieć szarość mimo tylu kolorów w życiu? Wszystko ma swój kres... i trzeba to zaakceptować. Pewne historie trzeba przerwać z dnia na dzień, aby nie zabijać się każdego dnia na nowo. Jeśli nie wie się co należy zrobić wtedy najlepiej spasować. Jeśli ktoś zastanawia się czy ta przyjaźń jest przyjaźnią to nie powinien długo myśleć, bo nią nie jest. To tak samo jak z miłością. Człowiekowi należy dać wolność. Jeśli nie chce tej wolności i wraca w jedno miejsce, wtedy to jest miłość. Miłość nie ma zbyt wiele związku z wolnością, to bardziej sztuka kompromisu. Pamiętam jak mój korepetytor mawiał - "Ola, miłość to sama chemia. Zachodzi pewna reakcja chemiczna w głowie i to dlatego czujemy takie przyjemne uderzenia serca, motylki i radość bliską ekstazy". Nie zapytałam tylko gdzie jest antidotum na miłość.
Dzisiaj wychodzę, ponieważ muszę się pochillować. Mój kolega z poprzednich studiów napisał mi w życzeniach urodzinowych "spełnienia marzeń". Przydałoby się gdyby mogły się spełnić, ale nie mają racji bytu moje marzenia. Są bezcelowe, bez bez bez. Czasem chciałabym nie mieć oczekiwań co do ludzi i życia. Łatwiej żyłoby się w takim świecie.
Dzisiaj mogłabym sobie przyklasnąć z Beksińskim...
Tymczasem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz