Rok 2025 małymi kroczkami zbliża się ku końcowi, taki małymi... malutkimi kroczkami. W końcu już prawie środek sierpnia, więc jest bliżej niż dalej. Ten rok jest dla mnie intensywny (mam mnóstwo pracy), ale i też refleksyjny, ponieważ mam też chwilę czasu, aby wiele spraw przemyśleć i dzięki temu sobie wiele uzmysłowiłam. Nawet więcej niż chciałam sobie uzmysłowić.
Pomagałam przez ostatnie lata wielu osobom, naprawdę wielu. Nie robiłam tego po coś, nie żeby coś dostać, tylko dlatego, aby pomóc, wesprzeć, dać coś od siebie. Niestety życie nie dało mi za to podziękowania, a podwójnego kopa w tyłek, po którym się przewróciłam i kiedy już zaczynałam wstawać... zostałam trzeci raz kopnięta, ale tak, że upadłam na twarz. I przez dłuższą chwilę tego roku zastanawiałam się - DLACZEGO. Patrząc w niebo zastanawiałam się ze łzami w oczach dlaczego tak musi być, dlaczego, czemu, czego ma to mnie niby nauczyć. Jaka z tego ma płynąć lekcja? Lekcja pokory? Lekcja jeszcze większej cierpliwości, której mam za 100 osób? Czemu? No kurwa DLACZEGO?! Niestety do dziś nie znam tej odpowiedzi i szczerze mówiąc wolałabym jej nie poznawać.
Mam póki co 31 lat i wiele spraw chciałam naprawić i naprawiałam. Znalazłam fajną pracę, mam fajny zespół, realizuję się i... nagle cios w łeb od Losu. Dlaczego? Wiecie co myślę? Myślę, że po prostu są ludzie, którzy źle mi życzą i przesyłają mi podświadomie złą energię i dlatego właśnie tak mi się teraz w tym roku układa. Nie mówię, że jest to najgorszy rok mojego życia, bo nie jest, ale... jest na pewno trudny, bolesny czasami, przykry, NIESPRAWIEDLIWY.
Wierzę jedynie, że na tej trudnej i wyboistej drodze odnajdę oazę oraz napotkane kolce zamienię w piękną, pachnącą i dorodną różę. Tego sama sobie życzę.
Tymczasem.
zmartwiona Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz