środa, 17 września 2025

Zakupy w PEPCO zawsze robią człowiekowi dobrze :)

Dzisiaj czułam się jak zombie, bo mam katar nie z tej ziemi i ból gardła. No i oczywiście takie uczucie rozbicia, którego nie znoszę przy moich infekcjach. Niemniej jakoś żyję, bo innego wyjścia w życiu tym po prostu nie mam. Muszę dawać radę, a żyję już ostatkami sił. Wstałam o 8:00, bo obudził mnie kot. Wokalizował strasznie i obawiam się, że jest chory, ponieważ ma ciepłe łapki, ciepłe uszka i ciepły nosek. Martwię się o niego, bo kocham bardzo mojego Dionizego. To po prostu Super Kot i zrobię wszystko, aby żył jak najdłużej. Jak jutro mu się nie poprawi to w piątek pojadę z nim do weterynarza. Jutro 12h pracuję, więc nie mam jak pojechać, a w mojej pracy coś takiego jak dzień wolnego niezbyt istnieje, bo... nawet nie miałby mnie kto zastąpić. Także poczekam do piątku i zobaczę jak Dyziu się poczuje. Jak już wstałam to spędziłam czas z kotem na obserwacji i mizianiu, a potem zażyłam witaminę D (biorę 5 tysięcy jednostek, bo mam znaczny niedobór) na olej lniany. Później zjadłam śniadanie i zebrałam się w sobie, aby się umalować, ubrać i wyjść z domu. Poszłam na pocztę i odebrałam zaległe awizo, potem poszłam do Rossmanna i kupiłam sobie żel pod prysznic, pastę do zębów, herbatę różaną z francuską wanilią oraz peeling eksfoliujący (jak się mylę to mnie poprawcie) do twarzy. Potem poszłam do Grota, Wierzejki, Putki, Żabki i do Pepco. W tym ostatnim kupiłam jesienno-halloweenowe światełka i 3 jesienne kubki. Musiałam sobie poprawić nastrój. Jak wróciłam to rozebrałam się i przebrałam w domowe ciuchy, aby było mi wygodniej. Niestety słabo się czułam, bo tak coś mnie rozebrała choroba, że pocę się niemiłosiernie i jestem słaba. Choć... jak zawsze po mnie choroby nie widać. Niby to dobrze, a niby nie.





Później zachciało mi się spać i w pokoju stołowym położyłam się boczkiem na wersalce, ale obudził mnie z rozpoczętej drzemki dzwonek do drzwi. Brat wrócił z Niemiec co mnie cieszy, bo w końcu będzie miał mnie kto wkurzać 😅😆😆😆. Niemniej bardzo się za nim stęskniłam. Cieszę się, że wrócił cały i zdrowy. Dzięki niemu dowiedziałam się, że niemieckie śluby to nie jest żaden rarytas. Jednak jak wesela to tylko polskie wesela. Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy! 😅😆💪 Niestety ludzie, którzy nie podróżują nie doceniają jakim cudownym krajem do życia jest Polska. Dziadek (zwiedził ponad 50 krajów świata) zawsze mi to powtarzał, a ja myślałam, że wiem lepiej. Myliłam się. 






I tak minęła mi dzisiejsza środa. Nie mam pojęcia jak jutro dam radę, ale wiem, że muszę dać. Innego wyjścia nie mam. Ja się zawsze staram i... póki nie padnę, to będę - jak to mawia Piotr Żyła 😅😅😅.






Trzymajcie się ciepło i nie chorujcie! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 15 września 2025

Coś mnie rozbiera po zjedzeniu lodowatej galaretki truskawkowej...

Dzisiaj obudziłam się chora, a ja nie mogę teraz się rozchorować, bo przede mną maraton pracy. Wczoraj późnym wieczorem zjadłam bardzo zimną galaretkę truskawkową i to w takiej pokaźnej porcji, no a dzisiaj obudziłam się z rozgrzaną twarzą i strasznym bólem gardła. No cóż... do szczęścia jeszcze brakuje mi tylko, aby się teraz rozchorować. No, ja już po prostu nie mam siły. 


Jak się u mnie zaczyna zazwyczaj przeziębienie?

Zmęczenie, nudności, jeszcze większy brak energii niż normalnie, problemy z przełykaniem.




Nic na to niestety nie poradzę. Dzisiaj postanowiłam też zrobić porządki w moim pokoju oraz porządki z moją papierologią, a mam tego po prostu od zatrzęsienia. Ja już się w tym wszystkim po prostu gubię i nie mam na to wszystko ani siły ani ochoty. Chciałabym zasnąć na trzy lata i obudzić się w lepszym świecie, w lepszym czasie, bez problemów i bez stresu. Nie mam siły.





Miłego tygodnia dla Was  

niedziela, 14 września 2025

Dwa wolne dni minęły mi jak z bicza strzelił :(

Dobry wieczór Kochani! 👋 Dwa dni (sobota i niedziela) minęły mi jak z bicza strzelił. Ledwo zaczęły mi się wolne dni, a pozostał mi tylko jeszcze jeden. Szybko ten czas mija. Znowu odczuwam jakieś przyśpieszenie, niewytłumaczalne przyśpieszenie. Już jesteśmy w połowie września, za chwilę Halloween, Wszystkich Świętych, Zaduszki, Święta Bożego Narodzenia i od nowa Polska Ludowa. Nooo, ale może i lepiej, że ten rok się kończy, bo to bardzo trudny i wymagający rok, który bardzo mnie zmęczył i psychicznie poturbował. 





Wczoraj miałam bardzo intensywny dzień. Byłam na zakupach w Lidlu, w Żabce, w Rossmannie. Odnowili Rossmanna koło mnie i wygląda bardzo ładnie, aczkolwiek mnóstwo osób rzuciło się na przeceny i nie można było sobie spokojnie pochodzić, aby pooglądać produkty i dobrze obniżki cen. Byłam też w takim kiosku gdzie jest jedzonko dla kotków. Zahaczyłam jeszcze o Pepco, w którym to kupiłam sobie koszulkę Barbie, 4 pary skarpetek i dwie poduszki z myślą o moim kocie. Potrzebowałam takiego odmóżdżającego dnia, bo ja tylko pracuję i pracuję. Noooo ile można tylko pracować. Szczerze? Ostatnimi czasy nie mam w ogóle czasu ani ochoty na życie prywatne. Po prostu jestem przemęczona i bez siły. No, ale nie ma co się dziwić, bo mam słabe wyniki z morfologii. Po 6 latach w końcu się wybrałam i zrobiłam sobie morfologię ogólną oraz witaminę D, której mam znaczny niedobór i znowu muszę rozpocząć suplementację. W sumie to już dzisiaj rozpoczęłam suplementowanie witaminy D od 5 tysięcy jednostek. A co do mojej morfologii to również mam niepokojącą, ponieważ mam za dużo leukocytów (krwinek białych). Doskonale wiem, że to bardzo niedobrze, ale trudno. Nie mam czasu się teraz tym przejmować. Jak umrę to umrę, i trudno. Zresztą... ja już jestem naprawdę zmęczona wszystkim. Spotkało mnie w tym roku wiele niesprawiedliwości i wiele bolesnych chwil, na które sobie kompletnie nie zasłużyłam. 

A co dzisiejszej niedzieli to solidnie się obijałam. Jadłam, odpoczywałam i obejrzałam sobie z mamą Wredne Dziewczyny. Kocham ten film, zaś moja mama po raz pierwszy w życiu go oglądała i też jej się spodobał. 









No i tyle moi Kochani, w takim poście informacyjnym o tym co tam u mnie w trawie piszczy. Wiem, że lubicie takie posty, więc oto jestem ha ha ha.






Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Czy Ukraina chciała Polskę włączyć do wojny? ...

Chyba każdy słyszał o tym, że rosyjskie drony zostały zestrzelone przez nasze wojsko, ponieważ została naruszona nasza (polska) przestrzeń powietrzna. Paradoks chciał, że kilka dni temu chciałam porozmawiać z kilkoma osobami na temat sytuacji na Ukrainie, ale... no cóż, nie z każdym można rozmawiać, bo nie wszyscy są otwarci na merytoryczną rozmowę. Poza tym wiele osób zbyt trzyma się poprawności politycznej. Natomiast ja lubię mówić tak jak jest. A jest źle! 


Szczerze powiedziawszy w ogóle nie jestem zaskoczona tą sytuacją z dronami, ponieważ uważam, że wojna z Rosją wisi na włosku. Być może się mylę, być może nie, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i być przygotowanym w razie eskalacji konfliktu. Wiele osób mówi, że sytuacja z dronami nad polskim niebem to prowokacja, aby Polska włączyła się do wojny. Że niby Putin prowokuje Polskę? Ech... nadal połowa Polaków nie rozumie i nie szanuje wiedzy politycznej Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Putin to doskonały strateg, który nie jest na tyle głupi, aby walczyć z całym NATO. Natomiast uważam, że najbardziej to właśnie Ukrainie zależy na tym, aby włączyć Polskę do wojny. Zauważcie, że sytuacja z dronami miała miejsce kilka dni po tym ja Prezydent Polski Karol Nawrocki ogłosił, że nie będzie wspierać Ukraińców, którzy nie będą pracować w Polsce. Dodatkowo mieliśmy już sytuację, w której jakaś rakieta (?) spadła koło granicy polsko-ukraińskiej i wszyscy zastanawiali się czy to już Rosja nas atakuje. Jak się potem okazało nikt nas nie zaatakował. Komu tak naprawdę zależy, aby Polska też wcielona została do tej wojny, która trwa już od kilku lat? Ja mam bardzo mieszane odczucia i obawiam się, że Zełenski cały czas chce od nas więcej i więcej i więcej. Za mało broni daliśmy, za mało pieniędzy oferowaliśmy, za mało schronienia oddaliśmy? Nooooo, nie sądzę. Zero wdzięczności... bardzo przykre i rozczarowujące zachowanie. 


A co Wy myślicie o tej sytuacji z dronami i o zachowaniu Prezydenta Ukrainy? Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania, którym możecie się podzielić w komentarzach pod moim postem. 







Od dobrych kilku miesięcy na ścianie jednego budynku w Łodzi widnieje pewien napis, który pokażę Wam na zdjęciu poniżej. Patrz poniżej 👇 





Przecież to jawne nawoływaniu do wojny!!! Jeszcze ta litera A w kółku, która jest symbolem anarchii. Noooo i jeszcze ten kwadrat w kolorach bordo i czerni - typowa flaga ukraińskich banderowców. Jest to naprawdę przerażające. Codziennie przechodzę koło tej ściany i dziwię się, że jeszcze nikt nie zwrócił na to uwagi i nie zamalował tych napisów nawołujących do rozpoczęcia wojny. SKANDAL!!! 😡😡😡😡😡😡 












Żyjemy w XXI wieku, w wieku, w którym nie powinno być żadnych wojen, a nadal są i nie możemy czuć się bezpiecznie. Poczucie bezpieczeństwa to jedna z najważniejszych potrzeb każdego człowieka. Niestety jest jak jest i tak naprawdę możemy spodziewać się wszystkiego. Czy wojna w Polsce będzie? Być może będzie... kto wie... 


Wielu mądrych ludzi mówi, że wojna będzie i mamy jakieś 5-8 lat, aby się do niej przygotować. Myślę, że warto być przygotowanym, bo potem może być po prostu nieprzyjemnie i nie damy sobie rady z tym co się podczas takiej wojny może wydarzyć. Niestety jest też taki problem, że najmłodsze pokolenie w ogóle nie nadaje się, aby przetrwać wojnę. Dlatego już dzisiaj powinny być przekazywane w szkołach elementarne informacje na wypadek eskalacji konfliktu, aby wszyscy byli przygotowani na taką ewentualność.


A Wy myślicie, że w Polsce dojdzie do wojny? Również zachęcam do podzielenia się swoimi opiniami w komentarzach pod dzisiejszym postem.












Trzymajcie się ciepło i nigdy nie traćcie nadziei na dobre rozwiązanie sytuacji. Nawet tej najtrudniejszej.


Tymczasem. 


sobota, 13 września 2025

Dwie rozmowy w pracy przywróciły mi wiarę w ludzi :)

Nie spodziewałam się, nie oczekiwałam, nie myślałam i... ZOSTAŁAM ZASKOCZONA. A jak wiecie bądź nie, ale mnie zaskoczyć jest naprawdę trudno. I to jeszcze zaskoczyć pozytywnie to naprawdę graniczy to z jakimś niewyobrażalnym cudem. Cudem wielkości Mazur albo Tadź Mahal. Naprawdę, jestem w szoku, ale tak bardzo pozytywnym, że prawie się wzruszyłam po drugiej rozmowie. I tak, CZUJĘ SIĘ DOCENIONA! Zostałam nazwana wartościowym człowiekiem przez kobietę, po której w życiu bym się nie spodziewała tak miłych słów, słów uznania co do mojej osoby i mojej pracy. W ogóle usłyszeć coś takiego od zodiakalnego Barana to naprawdę sukces. Zrobiło mi się naprawdę miło i... moja praca, mój wysiłek w końcu został zauważony. Jest to niesamowite uczucie, naprawdę! 😢💖



Myślałam na początku mojej pracy, że jestem dla większości niewidzialna, niepotrzebna i tak naprawdę przezroczysta. Nikt do mnie nie dzwonił, nikt się nie czepiał, nikt też nie chwalił. A jednak wszyscy widzieli i dostrzegali moją pracę i moje starania. Niesamowicie się czuję i nie ma nic lepszego niż czuć, że jest się potrzebnym, wartościowym i docenianym przez szefostwo. Dziękuję! 😀😘😘😘







Rok 2025 jest dla mnie trudnym czasem. Może nie tyle ciężkim (bywały gorsze lata), ale naprawdę trudnym, wymagającym, bolesnym i wymagającym wiele pokory. To zupełnie inny rok niż moje poprzednie lata życia. Mnóstwo różnych emocji się przewinęło w tym roku przez moją głowę. Czułam ogrom zniechęcenia, wiele psychicznego cierpienia spowodowanego problemami finansowymi, wiele stresu i takiego przytłoczenia wszystkimi sytuacjami, które w tym roku miały miejsce. To trudny czas, ale jakoś daję sobie póki co radę, choć czasem chciałabym usiąść z kimś przy whisky z Colą i zalać tego robaka, który mnie toczy. W moim życiu ratuje mnie tylko moja najlepsza cecha - cierpliwość. Gdybym miała podać naj naj najlepszą moją cechę charakteru to byłabym to właśnie anielska cierpliwość do życia, do ludzi, do wszystkiego. Gdy inni stali po szczupłe uda to ja stałam po anielską cierpliwość i... cieszę się z takiego wyboru. 






I kończąc dzisiejszy post chciałabym wszystkim powiedzieć, że ludzie widzą wasze starania, wasze umiejętności, wasze talenty. Wielu nie mówi nic, ale widzą i doceniają. Zawsze starajcie się być lepsi nie od innych, ale od was samych. Bądźcie zawsze lepszymi ludźmi dla siebie, dla innych, dla świata. Ja tak robię, bo wierzę w coś ponad to wszystko co nas otacza. Wierzę w dobro.












Tymczasem. 


piątek, 5 września 2025

KUBA ROZPRUWACZ!!! odwiedził sex shop...

Od lutego 2025 roku pracuję sobie w sex shopie i bardzo lubię moją pracę, ponieważ jest lekka, przyjemna i... barrrrrrdzo ciekawa. Codziennie dzieje się coś nowego, poznaję interesujących (lub mniej) ludzi i każdego dnia doznaję (bynajmniej nie orgazmów 😅) nowych przeżyć. I tak też było pewnego dnia sierpnia kiedy to mój sex shop odwiedził sam KUBA ROZPRUWACZ. Jak do tego doszło? Nie wiem! 😆😆😆 No, ale zacznijmy po kolei. 



Pewnego pięknego (w tym roku było cudownie, bo cały czas padało) dnia sierpnia pod koniec mojej zmiany w sex shopie zjawił się facet koło 40, szczupły, wysoki brunet w stylu cinkciarza. Zapamiętałam go doskonale, bo był szarmancki, miał duże błękitne oczy i był mega pobudzony. Chciał kupić gadżet dla swojej nowej czarnoskórej kochanki. Pokazałam mu co mamy, w sumie to pokazałam mu wszystkie sekcje w sex shopie (od bielizny do BDSM), ale... on najwidoczniej wcale nie był zainteresowany kupnem żadnej rzeczy. Pisał coś cały czas na telefonie. Zapytał się mnie czy znam angielski. Powiedziałam, że ni w ząb - skłamałam. Wtedy zadzwonił telefon, a on powiedział łamaną angielszczyzną, że "szefie, dziewczyny czekają w hotelu". Coś mi wtedy zaśmierdziało. Jak skończył rozmawiać to prosił mnie o coś do picia, ale powiedziałam, że nie mam już nic, a woda z kranu nie nadaje się do picia. Cały czas chciał, żebym po coś poszła do toalety czy też na zaplecze, ale... nie wiedział, że na głupią nie trafił i ja go szybko przejrzę. Byłam miła, ale stanowcza. Zapytał się o moje komunikatory typu Facebook czy Telegram, ale oczywiście nic takiego mu nie podałam. Chciał ode mnie czystą kartkę i napisał mi do siebie swój numer telefonu, konto na Telegramie i... pozostawił po sobie podpis Oliwier aka Kuba Rozpruwacz. Otworzył portfel i rzucił mi 100 złotych dla mnie za miłą obsługę po godzinach pracy. No cóż... stówka drogą nie chodzi, więc się ucieszyłam. Wyszedł z sex shopu, ale po chwili wrócił, ponieważ chciał, abym z nim zapaliła papierosa. No, ale jak na mądrą dziewczynkę przystało nie poszłam z nim, ponieważ nie mam pojęcia co było w jego papierosie. Później zagadywał moją mamę przed sex shopem, a następnie moją szefową, która zdziwiona była, że już grubo po 22, a sex shop nadal otwarty.

Dziwny to był klient, ale traktuję to jako nowe doświadczenie i bardzo szybki zysk. Noooo kto by nie chciał stówki za 30 minut rozmowy. Chociaż... trochę się bałam, bo był pobudzony, miał rozszerzone źrenice i jeszcze ten podpis KUBA ROZPRUWACZ. 

No właśnie, kim był legendarny Kuba Rozpruwacz? Był to słynny seryjny morderca działający w Londynie pod koniec XIX wieku. Ofiarami jego padło co najmniej pięć kobiet (znanych jako "kanoniczna piątka), które były prostytutkami. Zabójstwa charakteryzowały się wyjątkowym okrucieństwem: ofiary były podrzynane, a ich ciała okaleczane. Działo się to od sierpnia do listopada 1888 roku. Ciekawe, że mnie w sex shopie także odwiedził w sierpniu Oliwier, który podpisał się - KUBA ROZPRUWACZ. Czy to przypadek? ... Wiecie doskonale, że ja w żadne przypadki nie wierzę. Poza tym lepiej chuchać na zimne i nie ryzykować, jeżeli ryzyko nie do końca się opłaca. 

Najbardziej w historii Kuby Rozpruwacza intryguje mnie fakt, że zabijał prostytutki. Dlaczego właśnie one stały się jego ofiarami? Być może dlatego, że były łatwym i dostępnym celem, bo przecież pracowały na ulicach Whitechapel, które było biedną dzielnicą Londynu. Zapewne ich zniknięcia nie budziły od razu zainteresowania, bo któż by się przejmował tanimi dziwkami. Być może Kuba Rozpruwacz chciał "oczyścić" miasto z grzechu, ponieważ brzydził się prostytucją? Myślę, że już się tego niestety nie dowiemy. Najstraszniejsze w tej historii jest to, że nigdy go nie złapano, więc zapewne zabijał dalej. 










I takie to miałam spotkanie w sierpniu z Oliwierem aka Kubą Rozpruwaczem 😅😆😂😂😂. Oczywiście troszkę się bałam, bo niestety na co dzień mam do czynienia z narkomanami, bo wielu klientów niestety chodzi naćpanych co widać. Boję się, ale taka praca. Generalnie jak wiecie z zawodu jestem terapeutą do spraw uzależnień, więc w pracy w sex shopie zdobywam dzięki temu wiele doświadczeń, które w pracy pracownika do uzależnień mogłyby mi się przydać. Zresztą, najlepiej uczymy się poprzez doświadczenia, więc sami rozumiecie. 












Mam nadzieję, że mój Oliwier z sex shopu nie okaże się prawdziwym alter ego Kuby Rozpruwacza, bo byłoby naprawdę niefajnie. 


Mam też drugą nadzieję, że ta opowieść Was zaintrygowała i czegoś nowego się dowiedzieliście dzięki mnie. Bardzo miło mi się pisało dłuższy post, bo niestety ostatnio tutaj rzadko bywam, zdecydowanie za rzadko i naprawdę za tym tęsknię. Wy za mną też, bo otrzymuję od Was wiadomości prywatne na Instagramie z pytaniem co się dzieje, gdzie jestem i kiedy będzie nowy post. Staram się zaglądać tutaj jak najczęściej mogę. Mam nadzieję, że po dzisiejszym moim poście jesteście kontent. 


Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


PS Uważajcie na siebie i nie chodźcie po nocach, bo być może gdzieś ukrywa się Kuba Rozpruwacz...






😈

 

wtorek, 2 września 2025

Dostałam ZAPROSZENIE DO TRÓJKĄTA od parki motocyklistów

Jakiś czas temu dostałam zaproszenie do trójkąta od takiej sympatycznej parki motocyklistów. Oczywiście całe wydarzenie (zaproszenie 😆) miało miejsce w sex shopie. Tak jak Wam już wspominałam, podczas pracy w takim miejscu jak sex shop bardzo wiele się dzieje dziwnych i mniej dziwnych rzeczy. Nie zliczę ile dostałam numerów telefonów od klientów, ile niecnych propozycji itd. itp. Generalnie to bardzo ciekawa, intrygująca i zabawna robota. W takiej pracy można zapomnieć o całym bożym świecie. Dosłownie! 😆😆😆


W zeszłym miesiącu po raz drugi czy trzeci spotkałam w moim sex shopie taką bardzo miłą parę motocyklistów (ona ma na imię Ewa, a on... nie pamiętam). Pogadaliśmy sobie, pośmialiśmy się, wymieniliśmy się uwagami co do swingowania w życiu i... zapytali mnie czy nie chciałabym do nich dołączyć, bo jestem bardzo w ich typie. Nie ukrywam, że połechtali mi moje ego, bo ona fajna laska i on bardzo hot facet. Naprawdę fajna parka. Niemniej ja nie szukam niczego takiego, ponieważ kocham jednego mężczyznę i po drugie... ja już nie mam życia prywatnego, bo cały czas ostatnio pracuję. Nie mam czasu generalnie na zastanawiacie się czy miałabym ochotę kiedyś z nimi i z moim facetem poswingować czy też nie. Generalnie nie myślę o takich rzeczach, bo mam różne problemy, a jak ja mam problemy to seksy mi nie w głowie. Po prostu, normalna reakcja organizmu na różne zbliżające się zagrożenia. 


Ewa (brunetka/motocyklistka) powiedziała mi, że jestem niebanalną i bardzo ciekawą osobą. Oj... wie jak łechtać, oj wie 😅. Jeszcze nie wchodząc do łóżka zrobiła mi dobrze, a raczej mojej głowie. Generalnie zarówno ją jak i jej faceta lubię i z pewnością jeszcze nie raz ich spotkam w sex shopie. Dodatkowo mam już troszkę wyrobione zdanie na temat motocyklistów i mogę Wam powiedzieć, że już rozumiem te wszystkie memy i inne takie, że motocykliści to super ludzie. Tak! Motocykliści to naprawdę fajne osoby. 









A co do trójkątów to... kiedyś to była jedna z moich fantazji seksualnych, ale teraz... teraz wiele w moim życiu się zmieniło i póki co jestem tylko sfokusowana na pracy i zarabianiu pieniędzy. Niestety i stety, ale wyjścia za dużego to ja aktualnie nie mam. Życie...






Rozmawiałam też z tą parką motocyklistów o różnych klimatycznych imprezach, BDSM, uległości i naprawdę jest z nimi o czym rozmawiać. Bardzo fajna parka i mam nadzieję, że jeszcze ich spotkam, bo mam wiele pytań i pewnie oni do mnie również. A co życie przyniesie to wszystko czas pokaże. Tak mi zawsze babcia powtarzała, że czas wiele zmienia i wiele leczy. I coś w tym jest. Złote rady naszych babć są naprawdę nieocenione. 












A teraz dokończę pić herbatę wiśniowo-limonkową (niestety dupy ani niczego mi nie urwała), zmyję makijaż i pójdę się wykąpać, a potem spać, bo rano trzeba wstać i zapierdalać przez 12h w pracy. Takie życie. Kiedyś miałam dużo wolnego, a teraz wiele się zmieniło i trzeba jakoś żyć i sobie ze wszystkimi problemami poradzić. Poza tym traktuję to wszystko jako nowe doświadczenia, które kiedyś mi się w życiu przydadzą i dzięki, którym będę jeszcze silniejsza niż jestem teraz. 






A co Wy sądzicie o motocyklistach i o trójkątach (pytam o seks oczywiście)? 😈 







PS Coś wyczuwam, że chyba zbiera się na jakiś deszcz, ale może jestem w błędzie. Zaraz zerknę do pogody w mojej Motoroli. Hmmm... żadnego deszczu nie zapowiadają. Ciekawe... a jeszcze ciekawsze jest to jak ja dzisiaj zasnę skoro miałam 2-godzinną popołudniową drzemkę. Chyba będę musiała wesprzeć się na noc Hydro, aby zasnąć, bo inaczej to ja tego nie widzę, a na jutro muszę się solidnie wyspać, bo we wtorki zawsze mam od groma pracy i to naprawdę przez całe 12h. 






Życzę Wam udanego wtorku i jeszcze pięknych wakacyjnych dni. Wiem, że większość ludzi lubi lato i słońce, więc cieszcie się taką pogodą w Łodzi i korzystajcie z ostatnich takich dni. 






Dobranocka Kochani 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 1 września 2025

Mamy WRZESIEŃ, czyli... nowe szanse na lepsze życie! :)

Dzisiaj zaczął się nowy miesiąc tego jakże trudnego i pracowitego roku. Zaczął się WRZESIEŃ. Ten miesiąc zawsze kojarzył mi się z jakimś początkiem i nowymi szansami w życiu. Może tym razem z nowymi szansami na lepsze życie? Kto wie, kto wie...









Miałam dzisiaj wolny dzień i wykorzystałam go naprawdę na odpoczynek. Nawet postanowiłam zrobić sobie drzemkę i po południu spałam jakieś 2 godziny. Potrzebowałam tego, choć po obudzeniu się z drzemki czułam się jak w innym świecie. Generalnie od pewnego czasu funkcjonuję jak w innej rzeczywistości, bo staram się odrzucać od siebie smutki, troski i wszelakie problemy. Nie wiem jak mi się to udaje, może coś naprawdę coś.... (tutaj robię ruch ręką jak to zrobił wójt z Rancza stojąc na ołtarzu przed swoim ludem). 

Dzisiaj też obudziłam się mając 32 lata i nic się nie zmieniło, świat nie zamarł, nie było katastrofy, po prostu życie toczy się dalej. A co dalej będzie to czas pokaże. Que sera sera...






Póki co jestem dobrze nastawiona na ten miesiąc i wierzę, że jeszcze kiedyś będzie pięknie. Dzisiaj rozmawiałam z moją szefową i dostałam ciekawą propozycję. Można rzec, że awansu, ale jak postąpię to nie wiem. Trudno mi póki co się zdecydować, bo lubię przemyśleć sytuację i nie należę do osób natychmiast podejmujących decyzję. Lubię na spokojnie się zastanowić i przedsięwziąć wtedy jakieś kroki. Może dobry Los coś mi podczas snu doradzi.












Tymczasem. 


niedziela, 31 sierpnia 2025

32 urodziny!

Dzisiaj skończyłam 32 lata i całkiem normalnie się z tym czuję. Kiedyś powiedziałabym, że to starość, ale obecnie uważam, że to nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest tylko to, na ile lat się czuję. A czuję się bardzo młodo. Mentalnie nadal mam 21 😅. Czy boję się kolejnych i kolejnych urodzin? Bynajmniej! Uważam, że taka kolej rzeczy, że tych lat nam przybywa, jak i kilogramów 😆😆😆. Takie jest życie i na pewne sprawy nie mamy większego wpływu.



Czy miałam dzisiaj jakieś rozważania na temat przemijania, starości, dojrzałości i życia? Nie! Dzisiaj w ogóle na ten temat nie rozmyślałam, nie zawracałam sobie niczym takim swojej głowy, nadal młodej głowy 😁. Cieszę się, że dożyłam 32 urodzin i, że jakoś się mam. Reszta nie ma dla mnie znaczenia. Jakiegoś większego znaczenia. Cieszę się z tego co jest i doceniam każdy dzień, bo nigdy nie wiemy czy to nie są nasze ostatnie urodziny. 







Czego sobie w te 32 urodziny życzę?

Na pewno tego, abym dalej odnajdywała w sobie dużo siły fizycznej i psychicznej do walki z systemem. Życzę sobie przede wszystkim zdrowia, którego jak na mój wiek mam zdecydowanie za mało. 

Nie mam jakichś już wielkich marzeń. Chcę po prostu być zdrowa, względnie szczęśliwa i czuć powiew wolności we włosach. Tylko tyle i aż tyle.






Wszystkiego najlepszego dla mnie, ode mnie! 






Tymczasem. 


czwartek, 28 sierpnia 2025

Zaniedbałam Myśli Kobiety Wyzwolonej

Dobry wieczór moi Kochani! 👋

W związku z tym, że mam bardzo dużo pracy w sex shopie zaniedbałam Myśli Kobiety Wyzwolonej. Niestety! Wiem, wiem - MUSZĘ SIĘ POPRAWIĆ. No, ale wiecie jak to jest. Pracuję po 12h i ostatnio aż 5 dni w tygodniu, więc czasu na życie prywatne mam bardzo mało. Wręcz go po prostu nie mam. Generalnie to zapieRRRRRRdalam ostro i nie mam czasu po prostu na nic. Dzisiaj miałam dzień wolny to spędziłam go z Adamem i udało mi się jeszcze zrobić sobie takie generalne domowe SPA. Musiałam się solidnie odgruzować. W ogóle moje pięty prosiły o pomstę do nieba 😂😂😂. Nie pamiętam już kiedy byłam taka zmęczona jak w tym miesiącu. Ten miesiąc minął mi jak z bicza strzelił i pamiętam z niego tylko pracę i jeszcze raz pracę. Noooo po prostu masakra. Jedna wielka MA SA KRA!!!





Postaram się, a raczej będę się starać, aby wrócić do regularności w pisaniu postów na blogu, ale jak to wyjdzie to się w praniu okaże. A póki co idę zmyć makijaż (tapetę wręcz!), powiedzieć koteczkowi dobranoc i posłuchać relaksującego ASMR przed snem. No, a od jutra czekają mnie ciężkie 3 dni po 12h. To będzie intensywny czas. 









Dobranoc Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 18 sierpnia 2025

Hej HO, hej HO do pracy by się szło! :)

Dobry wieczór Kochani! 😆😃😘😘😘

I tak oto minęły mi 4 dni wolnego od roboty. I powiem Wam, że nie spodziewałam się, ale... ZATĘSKNIŁAM ZA PRACĄ. Chyba zostałam pracoholiczką, tak mi się coś zdaje 😅😆😂. Cóż... jestem w szoku, bo nie pomyślałabym, że można tęsknić za robotą, a tu takie dziwy. 





W tym tygodniu będę pracować 4 dni w sex shopie po 12h, więc całkiem sporo jak na jeden tydzień, a w ostatnim tygodniu sierpnia będę pracować aż 5 dni po 12h, więc z pewnością to odczuję. Niemniej wcale mnie to jakoś specjalnie nie przeraża, bo wiem, że dam radę. Wiem, że dać muszę. Powiem Wam, że należę do tych ludzi, którzy nawet mając depresję są w stanie bardzo dobrze funkcjonować. Jeżeli wiem, że muszę to po prostu robię i nie ma zmiłuj. Poza tym w pracy jestem zajęta, mam interesujących klientów, prowadzę wiele mniej lub bardziej ciekawych rozmów i zbieram doświadczenia na przyszłość. Kto by pomyślał, że 6 miesięcy pracy w sex shopie już za mną i teraz idzie mi już 7 miesiąc. Kiedy to minęło? I jeszcze mnie nikt nie wyrzucił 😁😁😁. Poza tym dostałam komplementy co do mojej pracy, więc jestem zadowolona i chcę być jeszcze lepsza niż jestem aktualnie. Każdy klient to inna historia i z każdym sobie rozmawiam, gawędzę, śmieszkuję albo doradzam jak najbardziej profesjonalnie. Szczerze? Lubię tę robotę! 😈😍😎 Myślę, że połowa sukcesu w życiu to lubić to co się robi. Już nawet jestem w stanie znieść panią Ewę (ta od wizualizacji miejsca), która ma problem do każdego. No cóż, ona już taka jest jaka jest i myśli, że krzykiem i wulgaryzmami wyszkoli sobie ludzi. Niestety to tylko świadczy o niej i jej niskowartościowym charakterze. Kiedyś bym się przejmowała taką osobą, ale ja traktuję to jako wyzwanie do praktykowania metod psychologicznych. Że tak powiem... przeprowadzam badania jak reaguje na różne praktyki manipulacji z mojej strony. Chyba to nie działa 😂😂😂. Zresztą ja już nie staram się uczyć ludzi, bo wiem, że wiele osób nie jest gotowych na coś lepszego w swoim życiu. Teraz po prostu przyjmuję ludzi takimi jakimi są. Po prostu.









I tak oto zbieram się do kąpieli i do snu, ponieważ zapowiada się przede mną naprawdę pracowity tydzień. Jestem bardzo pozytywnie nastawiona i pełna nadziei na coś dobrego, bo...? Po co się źle nastawiać? 


Tymczasem. 


sobota, 16 sierpnia 2025

I nawet jeśli będziesz musiała zaczynać wszystko od początku milion razy, nie zgadzaj się na życie, którego nie chcesz!

Ostatnimi czasy mam naprawdę wiele ciekawych przemyśleń i jednym z nich chciałabym się dzisiaj z Wami w tym nocnym poście podzielić. Być może też zastanowicie się nad sobą i postanowicie coś zmienić, może do czegoś nowego dojrzejecie i coś w Waszym życiu zacznie ewoluować. Może do czegoś dobrego mój post się przyczyni. Byłabym naprawdę szczęśliwa z tego powodu.





Ten rok upływa mi pod znakiem PRACY, PRACY, PRACY i zamartwiania się problemami, z którymi się aktualnie zmagam. Na głowie mam bardzo dużo i chciałabym wyjść z tych problemów, które obciążają mi mój układ nerwowy. Niestety to wymaga sporo czasu i jeszcze więcej pracy. Pracy nad tym, aby się nie poddać i wytrzymać to wszystko co jest aktualnie i co jeszcze mnie czeka. Najtrudniej jest uwierzyć w to, że wszystko się uda, że będzie dobrze, że dam radę. Tak naprawdę nie wierzę w dobre rozwiązanie tej sprawy, ale staram się sama ze sobą to wszystko przetrawić i wytrzymać. Czasem chciałabym się poddać i zasnąć na jakieś 2-3 lata i obudzić się w lepszym i bezpieczniejszym dla mnie czasie. Niestety tak się nie da i trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i im podołać. Najbardziej dołuje mnie to, że nic nie zrobiłam, aby coś takiego mnie spotkało. To takie niesprawiedliwe, takie przykre i dojmujące, że najchętniej schowałabym się pod kołdrą i płakała wielkimi kroplami łez nad swoim losem. Niestety nie mam na to czasu i jeszcze raz czasu. Kto nie znalazł się w takiej sytuacji nigdy mnie nie zrozumie, bo musiałby założyć moje buty. Nooooo chyba, że ktoś odznacza się ogromną empatią dla drugiego człowieka. Takich ludzi niestety nie znam. 


Wiem, że wiele ciężkiej pracy teraz przede mną i jestem świadoma tego, że muszę podołać też emocjonalnie, aby wyjść z tego problemu. Jestem tak bardzo zmęczona, ale muszę to wszystko wytrzymać i iść dalej. I nawet jeśli będę musiała zaczynać wszystko od początku milion razy, nie zgodzę się na życie, którego nie chcę. Nie zgodzę się na to NIGDY! 




Skąd czerpię siłę do walki? Przede wszystkim z ogromnej miłości dla moich bliskich. Zawsze gotowa byłam się poświęcić dla ludzi, których kocham. I choć pęka mi teraz serce i umysł, to postaram się dać radę. Dla mnie i dla nich.












Tymczasem. 


piątek, 15 sierpnia 2025

Po ostatnich perypetiach w końcu upragniony odpoczynek :)

Dzień dobry Kochani! ✋😇😇😇😘😘😘😀😀😀


Ostatnimi tygodniami dużo się u mnie działo, niestety... dużo niedobrego mnie spotkało i jest mi z tego powodu bardzo przykro, ponieważ na coś takiego nie zasłużyłam sobie. Niemniej jak to ja staram sobie to wszystko poukładać jakoś i... myślę, że wszystko co nas spotyka jest po coś. Nawet jeśli są sprawy, przez które jesteśmy niesprawiedliwie oceniani. Zawsze w naszych zdarzeniach losowych jest ukryty sens, więc tego się trzymam i wierzę głęboko, że na końcu wszystko będzie po prostu dobrze.





Cieszy mnie to, że po ostatnich perypetiach w końcu upragniony odpoczynek. Udało mi się przed czasem dobrze wszystko zaplanować i wziąć sobie 4 dni wolnego od pracy w sex shopie. Już nie pamiętam kiedy miałam aż tyle wolnego 😂. Bardzo tego potrzebowałam, aby zregenerować się fizycznie i przede wszystkim psychicznie. 


Dzisiaj w Łodzi jest bardzo gorąco, więc nigdzie nie wychodziłam, bo raz, że okrutnie mnie bolą stopy, a dwa nie mam ochoty, bo jestem przemęczona, przebodźcowana i generalnie potrzebuję po prostu świętego spokoju od wszystkiego i wszystkich. Staram się wypocząć i zregenerować psychicznie. 









Życzę Wam pięknych dni wolnych! ✋


Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


piątek, 8 sierpnia 2025

Mędrzec to ten, kto na drodze pełnej kolców wyhodować potrafi różę

Rok 2025 małymi kroczkami zbliża się ku końcowi, taki małymi... malutkimi kroczkami. W końcu już prawie środek sierpnia, więc jest bliżej niż dalej. Ten rok jest dla mnie intensywny (mam mnóstwo pracy), ale i też refleksyjny, ponieważ mam też chwilę czasu, aby wiele spraw przemyśleć i dzięki temu sobie wiele uzmysłowiłam. Nawet więcej niż chciałam sobie uzmysłowić. 





Pomagałam przez ostatnie lata wielu osobom, naprawdę wielu. Nie robiłam tego po coś, nie żeby coś dostać, tylko dlatego, aby pomóc, wesprzeć, dać coś od siebie. Niestety życie nie dało mi za to podziękowania, a podwójnego kopa w tyłek, po którym się przewróciłam i kiedy już zaczynałam wstawać... zostałam trzeci raz kopnięta, ale tak, że upadłam na twarz. I przez dłuższą chwilę tego roku zastanawiałam się - DLACZEGO. Patrząc w niebo zastanawiałam się ze łzami w oczach dlaczego tak musi być, dlaczego, czemu, czego ma to mnie niby nauczyć. Jaka z tego ma płynąć lekcja? Lekcja pokory? Lekcja jeszcze większej cierpliwości, której mam za 100 osób? Czemu? No kurwa DLACZEGO?! Niestety do dziś nie znam tej odpowiedzi i szczerze mówiąc wolałabym jej nie poznawać. 






Mam póki co 31 lat i wiele spraw chciałam naprawić i naprawiałam. Znalazłam fajną pracę, mam fajny zespół, realizuję się i... nagle cios w łeb od Losu. Dlaczego? Wiecie co myślę? Myślę, że po prostu są ludzie, którzy źle mi życzą i przesyłają mi podświadomie złą energię i dlatego właśnie tak mi się teraz w tym roku układa. Nie mówię, że jest to najgorszy rok mojego życia, bo nie jest, ale... jest na pewno trudny, bolesny czasami, przykry, NIESPRAWIEDLIWY. 

Wierzę jedynie, że na tej trudnej i wyboistej drodze odnajdę oazę oraz napotkane kolce zamienię w piękną, pachnącą i dorodną różę. Tego sama sobie życzę. 






Tymczasem.






zmartwiona Aleksandra 


wtorek, 5 sierpnia 2025

Potrzebny mi psychiczny odpoczynek...

Koniec zeszłego tygodnia zaczął mi się bardzo stresująco i generalnie jestem już przemęczona tym wszystkim psychicznie. Tym wszystkim co się u mnie ostatnio dzieje. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że... nie z mojej winy. Ech, czy życie delikatniej mnie w końcu potraktuje? 









Wiecie co jest w życiu najbardziej przykre? To, że pomagacie ludziom, dajecie im serce, pieniądze i czas, a... a życie daje Wam za to po dupie. To boli, i to bardzo. To bardzo niesprawiedliwe, ale i takie dni w życiu ludzkim może są po coś potrzebne.




Tak sobie to tłumaczę. 






Tymczasem. 


niedziela, 3 sierpnia 2025

Otaczaj się ludźmi, którzy dają Ci spokój, a nie chaos

Ponad dwa lata temu moje życie uległo ogromnej zmianie za sprawą decyzji, którą podjęłam. Była to zmiana bolesna zarówno dla mnie jak i zapewne dla innych. Niemniej niestety było to nieuniknione, ponieważ nie czułam się w wielu relacjach rozumiana, wspierana i w pewien sposób... ważna. Uznałam, że skoro tak jest to nie należy tracić (ech... może przeznaczać) czasu na coś co może mnie za kolejne lata jeszcze bardziej rozczarować. Zrobiłam jak zrobiłam i w moim życiu nastał spokój, pojawiło się wyciszenie i w końcu mogłam zastanowić się nad sobą i nad moim własnym, najbardziej osobistym życiem, które mogę tylko przeżyć ja sama. Wśród wielu ludzi po prostu czułam pewien rodzaj ucisku, zahamowania i ściągania mnie w dół. Postąpiłam być może ostrzej niż postępuję zazwyczaj, ale... właśnie tego potrzebowałam. Bo wiecie, jak się nie ma czasu na swoje własne sprawy, na swoje problemy, na swoją ścieżkę rozwoju to nie jest dobrze. Przez jakieś 5 lat skupiałam się na problemach przyjaciół i rodziny zapominając o sobie. Aż w końcu miarka się przebrała i już nie mogłam tak dalej, bo czułam się jakby ktoś mi założył folię na głowę, obwiązał sznurem i coraz bardziej zaciskał. Jeszcze chwila i bym się udusiła poprzez te problemy innych ludzi. Już nie mogłam, po prostu nie mogłam. Zrobiłam to tylko dla swojego komfortu psychicznego i w następstwie fizycznego. Dla siebie, od dawien dawna zrobiłam coś dla siebie. 







Cieszę się, że wybrałam spokój, a nie chaos... co oczywiście nie oznacza, że źle wspominam osoby, które były dla mnie ważne. Absolutnie! Zdarza mi się, że ktoś z rodziny zapyta czemu nie dodaję zdjęć na Facebooka i na Instagrama z tą czy tamtą osobą. Nigdy o tych osobach nie wypowiadam się źle, ponieważ spędziłam z nimi sporo czasu, mam wiele wspomnień i zawsze będę miała do nich sentyment, ale nie zamierzam się ranić przez sentymenty. Najsmutniejsze w tym jest to, że nie mam pewności, że one wspominają mnie dobrze. Znam je na tyle dobrze, że nawet wiem co mogą powiedzieć na mój temat 😂. Jedna zapewne stwierdziła, że przyjaźń się wypaliła, bo poglądy polityczne się nie zgadzały, druga będzie czuła się poszkodowana i pójdzie przespacerować się do lasu, a trzecia... no cóż... zapewne obgada mnie do wszystkich nowych i dawnych osób, że mam dwie strony i zdzira ze mnie 😅😅😅. I wiecie co Wam powiem moi Kochani? Wierzę, że w ich życiu wszystko się poukładało i dokonały dobrych wyborów i są szczęśliwe. Zawsze im dobrze życzyłam, wspierałam, bo taką już jestem osobą, ale mam rysę na moim sercu, której już być może nikt nie uleczy do końca. Cieszę się z jednego, że życie dało mi lekcję pokory i pokazało mi, że jak w życiu się układa to mamy przyjaciół, a jak coś nam się nie uda to oni już na nas inaczej patrzą. Smutne to, bo dziś wiem, że bajki na temat wspierania się i podawania sobie szklanki wody na starość to po prostu bajki. Serce boli, ale jak boli to znaczy, że życie uczy.












Dzisiaj mam 31 lat i naprawdę masę różnych doświadczeń za sobą. Nie zamieniłabym i tak mojego życia na inne, ponieważ ono mnie ukształtowało, nauczyło i wyciągnęłam z tego wiele nowych wniosków. A jak wiecie od lat cały czas powtarzam, że należy wyciągać wnioski i uczyć się na swoich błędach. Trzeba zawsze stawać się coraz lepszą wersją siebie. Nie wolno się nigdy poddawać nawet jeśli dzieje się w życiu źle. Z każdej opresji jest jakieś wyjście, tylko trzeba znaleźć drzwi i poszukać pasującego klucza. Na końcu zawsze będzie dobrze.










Tymczasem. 


niedziela, 27 lipca 2025

Kwiecień & Maj 2025 oczami MotorOLI, czyli... pielęgnacja twarzy i włosów, nowy manicure, rockowe spodnie, koktajl z Dominiką i urocze wibratorki w kształcie jednorożców (10 zdjęć!)

Dobry wieczór! ✋ 

Dzisiaj przychodzę do Was z długo wyczekiwanym postem, bo z relacją z kwietnia i maja tego roku. 

Przyjemnej lektury 😘









Długie paznokcie to jest coś co uwielbiam i trudno jest mi z tego zrezygnować. A poza tym... po co?! Lubię to i lubić będę, nawet wtedy kiedy przeszkadzają mi w pracy. Ja po prostu urodziłam się w szponach tak jak Justyna Steczkowska w szpilkach 😂😂😂. 

Jedynie te kwiatuszki i kokardki są naprawdę irytujące przy myciu głowy, bo włosy się w nie wplątują. 




Ostatnio zaczęłam używać tej wcierki ziołowej do skóry głowy, ale niestety zapominam o jej regularnym stosowaniu, więc póki co nie jestem w stanie się wypowiedzieć czy przynosi jakieś rezultaty. 




Lubię wykonywać masaż twarzy. Szczególnie upodobałam sobie ten srebrny gadżet, który naprawdę jest przyjemny.




A tu przed Państwem Aleksandra w iście rockowym wydaniu. Spodnie są quasi lateksowe ze sznurowaniem do samej góry. Wygodne, chłodne gaciorki, ale przy grubych nogach zdecydowanie jeszcze bardziej dodają kilogramów tym nogom. Według mnie trzeba mieć nieskazitelne nogi, aby w takich spodniach dobrze się prezentować. Ja natomiast... po prostu się prezentowałam 😆😆😆😂😂😂. 




W Żabce ostatnio natrafiłam na taki krem pistacjowy z ciastem kadayif. W smaku w porządku, ale ja nie lubię żadnych kremów pistacjowych i tej całej modnej w obecnych czasach czekolady dubajskiej. Zdecydowanie nie jest to mój smak. I szczerze powiedziawszy to nie wiem czym się ludzie zachwycają. Pistacje są smaczne oraz lody pistacjowe, ale inne rzeczy nie są dla mnie. A poza tym... Dubaj zaczął mnie bardzo obrzydzać. 




Miło dostać taką karteczkę po przyjściu do pracy. Dziękuję 👼👼👼




Po latach spotkałam się też z Dominiką na Bubbletea i pizzę. Spotkanie było bardzo poprawne. Porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się, poszłyśmy na długi spacer do nowego centrum handlowego. Spędziłyśmy ze sobą kilka godzin i... było naprawdę poprawnie. Z mojej strony nie było żadnych fajerwerków, ponieważ mam od 2 lat totalny brak zaufania co do ludzi, więc... jestem ostrożna i w ogóle niechętna jeśli chodzi o poznawanie nowych ludzi i zawieranie jakichś przyjaźni. Jestem po prostu pod tym kątem zrezygnowana i nie szukam nikogo, bo dobrze mi jest tak jak jest. Niemniej fajnie, że zechciało mi się przyjąć to zaproszenie i spędziłam troszkę inaczej czas, ale co dalej to póki co nie wiem. Jakoś niespecjalnie się nad tym zastanawiam, bo jakieś 2 tygodnie temu już się na Domi zawiodłam, więc raczej nie chcę takich osób w swoim życiu. Bo wiecie... jeśli ktoś nie widział się ze mną przez jakieś kilkaaaaa dobrych lat i idzie ze mną na kawę, aby zrobić mi potajemnie zdjęcia i pokazywać jakiemuś randomowemu (dla mnie) gościowi, który ciągle szuka jakiejś dziewczyny to... jest to dla mnie po prostu bardzo słabe zagranie i mega rozczarowujące. Nie lubię czegoś takiego. 

Czy spotkam się jeszcze z Dominiką? Hmmm... trudno powiedzieć, bo jesteśmy zupełnie z innych światów i z totalnie innej bajki. Ja mam wiele doświadczeń życiowych, mnóstwo przeżyć i solidny bagaż doświadczeń. Widziałam w życiu dużo i wiem od razu z kim mam do czynienia, więc nie wiem czy chciałabym mieć ją w swoim życiu. Ja wiem, że to dosyć brutalne, ale przede wszystkim szczere. Trudno będzie mi patrzeć na nią w stylu tabula rasa po czymś takim jak robienie mi potajemnie zdjęć. Nie jest to fajne i nie czułabym się z tym komfortowo. Brudne zagranie, a ja takich nie uznaję. Ot co! 




A tu przeurocze wibratorki w kształcie jednorożców. Fakt faktem troszkę bardziej są to masażery łechtaczki, ale dla mnie i są to wibratorki. Nie czepiajmy się szczegółów 😂. 

Każdy "konik" ma inny języczek i dostarcza innego rodzaju przyjemności. Obsługiwałam fana Wiedźmina, który zakupił dla swojej partnerki takiego liliowego delikwenta. Do sex shopu przychodzą również kolekcjonerzy takich seksualnych jednorożców, więc całkiem fajnie. 




A tutaj diabelskie rozwidlenie dróg. Jeśli chcecie się więcej o czymś takim dowiedzieć to pozostawcie pod tym postem komentarz o treści: DROGA BEZ POWROTU.




A tutaj mój kochany pokój. Lubię chillout, a chillout kocha mnie, więc to nierozerwalny związek na lata 😂😂😂. Światełka fioletowo-różowe dają niesamowicie seksowny, zmysłowy i relaksujący vibe. A jak Wam się podoba?









Kwiecień i maj tego roku był dla mnie bardzo pracowity, więc w moim życiu nie działo się jakoś spektakularnie dużo. Ile mogłam wycisnąć z wolnego czasu tyle wycisnęłam i dobrze. Nie należę do osób, które żyją non stop pracą i o pracy cały czas mówią, ponieważ uważam, że praca to tylko pewien aspekt życia i tyle. Pracą i pasją, która przeplata się z moim życiem jest tylko ten blog, bo jestem to ja na talerzu. Niemniej wszystko inne jest dla mnie istotne, ale nie najważniejsze, bo dla mnie przede wszystkim liczą się w życiu emocje i wyższe wartości. Nooooo, ale to temat na zupełnie inny post, bo mogłabym się solidnie rozpisać, a dzisiaj w tym poście tyle.









Spokojnego niedzielnego wieczoru Wam życzę! 😘😘😘




















czwartek, 24 lipca 2025

Czasem wolałabym być incognito...

Są dni kiedy chciałabym założyć okulary i być niewidoczna dla większości ludzi. 

Są dni kiedy chciałabym nie rzucać się tak bardzo w oczy.

Są dni kiedy chciałabym, aby nikt nie słyszał co mówię.

Są dni kiedy chciałabym przeleżeć i przespać całe lato, jesień, zimę i wiosnę.

Są dni kiedy czasem wolałabym być incognito.

Nieznana, zapomniana, obojętna...









Ostatnio mając dyżur (beznadziejnie to brzmi, ale centrala lubi to słowo) w sex shopie spotkałam faceta, którego znam z pewnego miejsca. Znam (to troszkę nadużycie, bo rozmawialiśmy ze sobą z 5 razy, taka bezwartościowa pogawędka) go troszkę i przyszedł na małe zakupy ze swoją żoną (tak mniemam, tak podejrzewam). Kupił 4 gadżety i bardzo dobrze, bo to głupi bogacz, który totalnie nie umie się wysłowić, pisać też nie umie i dodatkowo robi szemrane interesy. Także, niech wydaje hajsy na sexy gadżety, why not? Ale nie o ilości zakupów chciałam pisać, a o tym, że ja udawałam, że go nie znam, a on udawał, że nie wie kim ja jestem. Także jak to się mówi - DOBRA MINA, DO ZŁEJ GRY. Żal mi, że ta kobieta nie jest świadoma jaki z tego palanta łajdak. Obraca wszystkie dziewczyny, a one na niego lecą, bo ma kasy jak lodu. Oczywiście, mądra dziewczyna na niego nie poleci, bo trudno rozmawiać z zepsutym robotem, który ma mowę jaskiniowca i nie wiadomo o co mu biega. Po prostu tym, który jest najgorszym rodzajem faceta i człowieka. Chodzące dno! Obsługa jego i jego żony (ona wcale nie level inteligencji wyżej niż on) trochę mnie zmęczyła, bo byli bardzo nerwowi, podchmieleni, a on... naćpany okrutnie. Miał wszystkie objawy brania mocnych prochów. Wystarczyło, że spojrzałam w jego oczy, a już wiedziałam, że Mefisto przeleciał przez jego nozdrza 😅😆😂😂😂. No cóż... nie lubię obsługiwać ćpunów, ale praca w takim miejscu jak sex shop (nawet ekskluzywny, choć bez klimy XD) wymusza ode mnie obsługę marginesu. Poza tym takie miejsce jest idealne, aby ćwiczyć swoje umiejętności miękkie, charyzmę, opanowanie i etc. To lekka i przyjemna praca, ale niekiedy bardzo trudna i wymagająca. Wymagająca spokoju, opanowania i panowania nad sytuacją, czasem trudną i niebezpieczną. 






Jak już ta parka wydała sporo hajsu i wyszła z miejsca mojej pracy to odetchnęłam z ulgą. Mam nadzieję, że już nigdy ich nie spotkam i nigdy nie będę musiała ich obsługiwać, ponieważ marginesowi mówię jedno wielkie NIE. 












Naprawdę... czasem wolałabym być incognito, nikomu nieznana, ale zbyt kocham życie, aby tak się stało. 








Tymczasem.