wtorek, 14 maja 2024

Przymulony maj...

Dzień dobry powoli już wieczorową porą! 👋😏

Mamy już prawie sam środek maja i... jestem przymulona konkretnie, jak to ja wiosną 😅😅😅. Początek maja był dosyć chłodny, jak na wiosnę oczywiście, a teraz temperatura przekroczyła 20 stopni Celsjusza, a co za tym idzie... Maassen staje się senna. Zawsze ciepło działało na mnie usypiająco i chyba to się nigdy nie zmieni. Choć powiem Wam, że Meksykanie bardzo często drzemkują, a wiadomo, że Meksyk to bardzo ciepły kraj na naszym globie. Także, nie jestem osamotniona w takich odczuciach. Być może ciepło i upały wpływają na chęć ucięcia sobie komara. 





O tę stylizację miałam wiele pytań na Instagramie, więc już Wam mówię dokładniej gdzie i za ile 😁😅.


Spodnie (jakieś 2 lata je mam) - H&M 
Kurtka - H&M
Szalik - H&M
Bluzka - SHEIN
Torebka kopertówka - SHEIN

Bransoletka - KERALA (miedziana) ajurwedyjska
Pierścionek - ciiiiiiii 😶🙈🙉🙊




Jest to aktualnie jedna z moich ulubionych stylizacji, ponieważ jest prosta, sportowa - na codzienne życie, ale dzięki tej kopertówce jest także bardzo kobieca. Co może być bardziej kobiecego od kokardy! Poza tym różowy to najbardziej dziewczęcy i odmładzający kolor. Podobne zastosowanie ma kolor turkusowy i koralowy (taak! ten to odmładza, że hej). 

Kiedyś prawie wszystko kupowałam w H&M, ale odkąd odkryłam SHEIN to zdecydowanie przerzuciłam się na ten drugi sklep. Jedynie spodnie preferuję kupować w H&M, ponieważ są porządnie wykonane. Mam grube uda, więc zdarza mi się przetrzeć sobie spodnie od wewnętrznej strony ud, a w tych spodniach, które mam na sobie to mi się jeszcze nie zdarzyło, a mam już te jeansy od 2 lat. Także bardzo polecam kupować spodnie w H&M. Nie pamiętam już dokładnie modelu tych spodni, ale wiem, że płaciłam za nie jakieś 139 zł. Także, może po cenie je znajdziecie. Naprawdę polecam, bo są wytrzymałe i mają naprawdę dobry materiał, a to niestety w sieciówkach nie jest pewna sprawa. 









Generalnie maj jest też dla mnie miesiącem przymulonym i smutnym z tego względu, że dokładnie 10 lat temu zmarła moja babcia Krysia. Niegdyś kochałam maj i należał do moich ulubionych miesięcy w roku, ponieważ przyroda budziła się do życia, czuć było wszędzie bzy i konwalie, no i moje imieniny. Od tamtego czasu maj nie jest już moim ulubionym miesiącem. Mimo wiosennej aury jest dla mnie bardzo refleksyjnym miesiącem i myślę, że już tak zostanie. 


Tymczasem. 


piątek, 10 maja 2024

15 lat różnicy!

Dzisiaj mam dla Was zdjęcie z dwiema Aleksandrami 😅😆. Niby dwie, a jedna! 😈😎😄😄😄







Po lewo miałam zaledwie 15 lat. Osiągnęłam wtedy wzrost 173 cm i od tamtego czasu już więcej nie urosłam. Włosy miałam naturalne w kolorze rudawego brązu. Jak widać po tym małym kawałku byłam chuda co widoczne jest na mojej dłoni i twarzy, która nie była taka pućkowata 😅😅😅. W tamtym czasie malowałam tylko rzęsy kilkunastoma warstwami tuszu. Tak! Tak się wtedy malowałam. Twarz była całkowicie naturalna. Nie miałam nawet zaskórników, ponieważ odżywiałam się "czysto" - to znaczy zero cukru, zero słodyczy, zero słodzonych napojów, no i byłam wegetarianką. Piłam dużo wody i zielonej herbaty. 

Po prawo zaś ja, w wieku 30 lat. Zdjęcie to zrobiłam w grudniu 2023 roku. Zdecydowanie teraz wolę się na twarzy niż wtedy. Czy z twarzy się bardzo zmieniłam? Jak oceniacie? Na pewno wyglądam jakbym była po wypełniaczach 😅😆😄😄😄, ale to tylko zasługa kotlecików z piersi kurczaka i donutów 😄😄😄. 






Jak tam teraz sięgnę pamięcią do tamtych czasów kiedy byłam nastolatką to były to całkowicie inne czasy niż te obecne. Człowiek przejmował się takimi błahostkami, które dzisiaj nic nie znaczą. Więcej się robiło, a czas był jakby z gumy, bo ani się nie było zmęczonym, na wszystko miało się jakby więcej godzin i czas upływał tak wolno. Coś naprawdę było inaczej na naszej pięknej planecie. A dzisiaj... niby wszystko jest, zarobki większe, większe możliwości, ale wszyscy zapracowani, bez czasu, bez czasu i jeszcze raz bez czasu. Coś poszło ewidentnie nie tak!












Czy gdybym mogła to chciałabym się cofnąć w czasie i mieć znowu 15 lat? Hmmm... raczej nie, bo nie chciałabym zaczynać od początku. Jestem w miejscu, w którym jestem i dobrze mi tak, choć czasem... czasem mam wszystkiego dość i marzy mi się ucieczka z Łodzi w Bieszczady. Niemniej, to nie takie łatwe jak się wydaje. Po prostu jest jak jest! 









Tymczasem. 


Luty 2024 oczami MotorOLI, czyli... świetna książka o ajurwedzie, paznokcie walentynkowe, WALENTYNKI, zdrowiejący Dionizy, spinki holo i... MIŁOŚĆ KWITNIE (10 zdjęć!)

Dobry wieczór moi Kochani! 😇😇😇😘😘😘👼

Idąc za ciosem zapraszam Was na kolejny post z relacją w zdjęciach. Dzisiaj przejdziemy do lutego. 

Zapraszam Was do dzisiejszej lekkiej i przyjemnej lektury. 







Od brata dostałam tę książkę i muszę Wam powiedzieć, że to aktualnie najlepsza książka jaką przeczytałam przez ostatnie dwa lata, a przeczytałam tych książek naprawdę dużo. Nooo, statystyczną Polką to ja nie jestem 😅😅😅. 

Jest to pozycja o AJURWEDZIE, która jest najstarszym systemem leczenia. Interesuje mnie jej temat, więc Wojciech trafił z wyborem książki idealnie. Dziękuję, "łyknęłam" ją w 3 doby. 




Tutaj widzicie skrawek mojego pokoju. Za mną widzicie Cecylię Gallerani, która była kochanką księcia Ludwika Sforzy. "Dama z gronostajem" (potocznie "Dama z łasiczką") to jeden z moich ulubionych dzieł sztuki. Oczywiście jest to obraz Leonarda da Vinci. 




Tutaj mam dla Was propozycję walentynkowych paznokci. Jestem zachwycona tymi ultrafioletowymi serduszkami, które w sztucznym świetle mienią się obłędnie. 

Na nadgarstku mam bransoletkę, którą dostałam na 29 urodziny. Jest to zodiakalna bransoletka od Hannah Store. Powiem Wam, że działa! Ametyst działa wyciszająco i relaksująco, naprawdę działa. Zresztą w ogóle mnie to nie dziwi, bo zawsze wierzyłam w moc kryształów. 




W lutym Dionizy cały czas dochodził do siebie. Starałam się spać w tym pokoju, w którym przebywał, aby cały czas mieć go na oku. Powiem Wam, że chorujący kot jest trudnym pacjentem. Na pewno bardziej wymagającym niż pies, ponieważ kot chce skakać, a po operacji trzeba go stopować. Jest to trudne i wycieńczające zadanie dla właściciela. 




Tak wyglądał jeden z kubraczków (opatrunek pooperacyjny) Dyzia. Chodził w takich wdziankach (ma 3 ubranka) przez dwa miesiące. Ile ten kociak się nacierpiał... 😓😿😿😿😿😿😿😿😿😿😿😿




Taka chudzinka z niego była. Podczas choroby stracił połowę swojej masy. 




Na SHEIN zamówiłam opakowanie 11 spinek do włosów w odcieniu holo. Podzieliłam się tymi klamrami z mamą. Sobie zostawiłam takie. Bardzo polecam spinki z SHEIN, ponieważ są mocne i bardzo ładnie wykonane. 




To dostałam na Walentynki i oczywiście kwiatuszki 💖💕💘. KRÓLEWSKIE MLECZKO miałam przyjemność jeść po raz pierwszy i muszę przyznać, że to jest coś pysznego. Nie przepadam za ptasim mleczkiem, ale to jest wybitne. Naprawdę polecam Wam skosztować.




To pudełko zostawię sobie na coś, ponieważ Lindor ma bardzo mocne i porządne pudełka, w którym można przechowywać potrzebne przedmioty. Na przykład nada się na baterie albo śrubki. Oho, to jest ten czas nadchodzącej starości 😅😅😅. 




Romantyczny wieczór walentynkowy 💕💖💗💘💝💞.
Kocham od naszego pierwszego spotkania, które było w październiku 2016 roku. 

Love! 💗












I cóż na koniec tego posta mogę powiedzieć. Na pewno zdrowotnie w tym miesiącu nastąpiła poprawa, ponieważ Dyzio dochodził do siebie, a ja i mama wyzdrowiałyśmy z tej okrutnej infekcji układu oddechowego. Był to spokojny miesiąc, w którym to byłam skupiona na sobie i przyjemnościach życia. Tak! Był to dobry miesiąc, który nie stresował, nie martwił specjalnie i... było dobrze.







Trzymajcie się ciepło moi Drodzy! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Dobrej nocki! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘




















czwartek, 9 maja 2024

Dopóki nie siwieję to stawiam na NATURALNOŚĆ

Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać to, jak wiele osób wtrąca się (bardziej pasowałoby - wpierdala się) do wyglądu drugiego człowieka. Znacie chyba to kobiety doskonale: umaluj się, nie maluj się, powinnaś przybrać, powinnaś schudnąć, obetnij włosy, lepiej ci w długich, nie ten kolor, za blada, zbyt opalona, ufarbuj włosy i etc. etc. Zauważcie, że mężczyźni takich problemów nie mają i nie zwracają sobie uwagi, nie dają takich prztyczków swojej płci. Kobiety za to są mistrzyniami uprzykrzania sobie życia wzajemnie. Zamiast poprawiać koronę drugiej kobiecie to najchętniej spaliłyby jakąś delikwentkę na stosie. Ogromna paranoja ludzie! Nooo, ale tak jest jak świat światem i to się nigdy nie zmieni, choć w moim pokoleniu już jest lepiej. Ostatnio miałam ciekawą rozmowę na ten temat i doszłam do wniosku z moją rozmówczynią, że najwięcej do komentowania czyjegoś wyglądu rwą się kobiety 70+. One po prostu myślą, że rozumy pozjadały, są stare to im się należy. Wystarczy posłuchać co mówią do siebie siedząc w parku na ławkach, gdy wychodzą z kościoła (ciekawe czy z tej złośliwości się spowiadają 😆) i siedzą w poczekalni czekając na wizytę u lekarza. Rozgoryczone, smutne, złośliwe. 



Zauważyłam, że wiele kobiet nienawidzi siwizny u drugiej kobiety. Obserwuję to od lat i tak jest. Nie wiem czy to takie trudne do zrozumienia, że kobieta nosząca siwą fryzurkę po prostu lubi się w takich włosach. Serio, myślenie boli? Otóż moi Kochani, kobiety noszą siwe włosy, bo... lubią siwiznę, preferują naturalność, mają alergię na farby, nie mają funduszy, aby skorzystać z usług fryzjera. Prawda jest taka, że każda kobieta powinna wyglądać tak jak na to ma ochotę i nic nikomu do tego. Ja na przykład od prawie 2 lat noszę całkiem naturalne włosy. Mam długie, naturalnie brązowe włosy bez grama jakiegoś sztucznego koloru. I jak się z tym czuję? Bardzo dobrze! Już dawno nie miałam tak zdrowych i błyszczących włosów. Czy kusi mnie zmiana? Oczywiście, bo zmian potrzebuję jak tlenu, ale... póki co nie mam ochoty na obciążanie moich włosów farbami, czy co gorsza rozjaśniaczami. Lubię siebie i swoje włosy w takim naturalnym kolorze jak mam. Kiedyś nienawidziłam mojego naturalnego odcienia włosów, a teraz? Uważam, że jest idealnym kolorem dla mnie, do mojego typu urody. 







To mój naturalny kolor i całkiem naturalne włosy. Czekałam cierpliwie (to moja najlepsza cecha charakteru) na to jak moje włosy całkowicie odrosną po rozjaśniaczu. Nie stosowałam żadnego dekoloryzatora , ponieważ nie chciałam ich wysuszyć i doszczętnie zniszczyć. Odrosły całkiem szybko. Stosowałam Skrzypovitę, witaminę D, Omegę 3 i Oeparol (gęba jest po tym gładka jak pupcia niemowlaczka 😆😆😆) i tyle. Należy dbać o włosy od zewnątrz, ale przede wszystkim od wewnątrz, bo to jak wyglądają nasze włosy, paznokcie i skóra świadczy o tym co dzieje się w naszym organizmie. Mama całe życie odkąd miałam naście lat powtarzała mi tę prawdę życiową, że należy zwracać uwagę na stan skóry, paznokci i włosów, bo wtedy widać braki składników odżywczych w naszym ciele. 






Dopóki nie siwieję to stawiam na NATURALNOŚĆ. Mam 30 lat (nie czuję się na tyle) i póki co mam 2 siwe włosy. Uważam, że to ok, ponieważ w moim wieku dużo osób ma już kilkanaście siwych kłaczków, więc póki co jest dobrze. Dodatkowo cieszy mnie ten fakt, że moje siwe włosy będą całkiem białe, a nie srebrne czy siwe. Zawsze chciałam jako staruszka mieć białe (jak śnieg) włosy. Co prawda nie wydaje mi się, abym mogła dożyć starości przy moim stanie zdrowia, ale spróbuję. 






No i tak moi Kochani, cieszę się, że wróciłam do naturalnych włosów i mogłam się zobaczyć ponownie po wieeeeeelu latach w naturalnym kolorze włosów. Pewnie za jakiś czas znowu poszaleję z odcieniami, bo włosy mi już odżyły, ale na razie nie planuję jakiejś drastycznej zmiany, bo nie odczuwam takiej potrzeby na dziś dzień. 





A Wy? Jesteście team farbowane włosy, czy team naturalność? Lubicie siwiznę, czy wręcz przeciwnie?









Miłej środy Kochani! Aaaaaa, dzisiaj czwartek jest 😅😅😅. Czwartek, dzień bez majtek 😁.


Ugotowałam rosół i zaraz sobie zjem. A właśnie a`propos rosołu. Ostatnio usłyszałam, że niektórzy jedzą rosół z ryżem. Jedliście kiedyś taki twór? 












Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋






wtorek, 7 maja 2024

Bill Clinton palił trawę, ale się nie zaciągał (Porozmawiajmy o NARKOTYKACH)

Chyba większość osób z obecnej młodzieży miała kiedyś styczność z marihuaną i wie jak to jest z tym zaciąganiem się trawką. Nie zawsze przy pierwszym razie wie się jak należy robić to prawidłowo i skutecznie. Ja... nie wiedziałam. 

Przyznaję się bez bicia, że kilka razy w życiu zdarzyło mi się palić marihuanę, ale to nie dla mnie. Innych narkotyków nigdy nie próbowałam, ponieważ jestem przeciwniczką brania czegokolwiek. Uważam, że narkotyki zniszczyły już wiele istnień, które miały ogromne predyspozycje i przeróżne piękne możliwości na to, aby wieść cudowne, bogate i niesamowite życie. 




No i jak to jest z tym zaciąganiem się marihuaną? W tym momencie czas na tak zwane story time. Rzecz działa się pod koniec (bo w grudniu) 2012 roku, kiedy to byłam piękna, młoda i chuda. Umówiona byłam na randkę z jednym z najlepszych bankowców w Łodzi. Spędziliśmy super wieczór w herbaciarni, a następnie przenieśliśmy się do jego mieszkania w łódzkim Manhattanie. Zaproponował mi wspólne zapalenie blanta (połowa tytoniu, połowa marihuany - taka proporcja). Zgodziłam się, bo byłam ciekawa, choć nie ukrywam, że bałam się jak to na mnie zadziała, ponieważ była w obcym mieszkaniu, z obcym tak naprawdę mężczyzną i miałam tylko 19 lat. Niemniej już wtedy byłam cwana i to mnie chyba uratowało przed popełnieniem błędu. Wziął bucha (zaciągnięcie się), a następnie ja. Z tym, że nie zaciągnęłam się (nie umiałam się jeszcze zaciągać papierosami) i nic to na mnie nie zadziałało. Kompletnie nic! Zero jakiegokolwiek efektu, ale dzisiaj uważam, że to dobrze. Później wzięłam jeszcze z dwa buszki, ale też bez zaciągania jak to radził Bill Clinton i tyle. Potem domyśliłam się co mu (Gery - Gerard) chodziło po głowie (czyt. sex), więc wyszłam z tego Manhattanu i poszłam sobie jeszcze raz do tej herbaciarni, w której to pracowała moja była przyjaciółka Pysia. Opowiedziałam jej wszystko i pojechałam tramwajem do domu. Tak wyglądało moje pierwsze palenie blanta w życiu. Nic specjalnego, bo bez zaciągania. 



Później już nie miałam długo styczności z marihuaną od tego pierwszego razu. 




Gdy poznałam Magdalenę wiele sobie podróżowałyśmy jej Golfem to tu i tam i wiele rozmawiałyśmy o życiu. Pewnego razu powiedziała mi, że poznała na Teofilowie (TEOFILÓW RAJ DLA ŚWIRÓW) dilera, u którego zakupiła marihuanę. Powiedziałam jej żeby mi też załatwiła. Zapłaciłam jej 50 zł za 5 blantów (znowu w proporcji pół na pół). Schowałam sobie do szuflady na jakiś rok, może na dwa lata i kompletnie zapomniałam o istnieniu tej trawy. W ogóle jak tak sobie wspominam to przeraża mnie to, iż nie bałam się, że coś w tych blantach będzie dołożone - na przykład jakiś dopalacz. Po tych latach uważam, że było to z mojej strony nierozsądne. No i ta trawka tak leżała aż do końcówki 2016 roku kiedy to na studiach (stosunki międzynarodowe) poznałam jednego kumpla na roku, z którym to przed wykładami paliliśmy trawę. No cóż... tym razem chyba zadziałało, bo śmialiśmy się pełną piersią 😆. Działało na nas na wesoło, choć z drugiej strony ja i Radek byliśmy bardzo wesołymi osobami, więc... nie wiadomo, jak to było naprawdę 😅😆😄. Niemiej wspomnienia z tamtego okresu mam bardzo dobre i na zawsze je zachowam w swoim umyśle. Forever 💫.







I tak skończyła się moja krótka przygoda z marihuaną. Od 2017 roku ani razu jej nie paliłam i nie zamierzam, bo to zabawa nie dla mnie. Moja mama robi badania EEG i wielokrotnie opowiadała mi jakie zmiany w mózgu mają osoby palące regularnie marihuanę. Czy takie chwile radości po wypaleniu blanta warte są tego, aby zniszczyć sobie istotę szarą? Nie i jeszcze raz nie! 


A Wy? Mieliście kiedyś styczność z marihuaną? Lubicie, czy wręcz przeciwnie? 










W tej piosence macie właśnie ten fragment o Billu Clintonie. Swoją drogą uwielbiam Kazika i jego muzykę. 





To jedna z moich ulubionym piosenek o byciu na haju. Bardzo pozytywna nutka. Polecam posłuchać!






Wiem, że wielu młodych ludzi jest ciekawych jak to działa trawka i jakie są efekty. Wiem i rozumiem. Niemniej jeśli kiedykolwiek zechcecie spróbować to pamiętajcie, że życie realne jest o wiele piękniejsze niż jakiś haj. Zawsze jest lepsze! 


Tymczasem. 






poniedziałek, 6 maja 2024

Najnowsze ataki hakerskie na Facebooku!!!

Dzień dobry w poniedziałek! 👋


Od 3 tygodni na Facebooku trwają najnowsze ataki hakerskie. Nie klikajcie w linki, nie odpisujcie na wiadomości i przede wszystkim nie denerwujcie się podejrzanymi wiadomościami.


Po prostu UWAŻAJCIE.






Uznałam, że warto Was powiadomić, ponieważ niektórzy wrażliwsi mogą wpadać w panikę po przeczytaniu różnych wiadomości, które NIBY są od pracowników Facebooka, a to po prostu roboty, boty i nieprzyjemne oprogramowanie. W nic nie klikajcie i bez paniki, ponieważ tylko spokój może uratować ludzkość. Stres zabija!









Trzymajcie się ciepło i głowy do góry! 😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇😇






Dobrego dnia dla Was! 👋💋😚😚😚😚😚😚😚😚


niedziela, 5 maja 2024

Pozostanę na zawsze wielką fanką Dagmary Kaźmierskiej

Od 3-4 tygodni najgorętszym tematem wśród mediów jest Dagmara Kaźmierska, będąca znana wszystkim jako Królowa Życia. Wszystkie śmieszne portale plotkarskie jak Kozaczek, Pudelek, Pomponik grillują Dagmarę z każdej strony. We wszystkich miejscach Internetu możemy przeczytać nagłówki różnych artykułów: "Dagmara się ukrywa", "Dagmara jest kryminalistką", "Dagmara baluje, zamiast okazać skruchę", "Dagmara uciekła do Egiptu przed odpowiedzialnością". Wszędzie tylko Dagmara to i Dagmara tamto. Szczerze powiedziawszy mam już dosyć tej nagonki na nią i ogromnej fali hejtu, która spadła na jej osobę z szybkością światła w tak krótkim czasie. To jest jedna wielka paranoja. A jak nie wiadomo o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. Tak jest skonstruowany ten świat. Ot co! 


Dagmara Kaźmierska nigdy nie ukrywała, że ma przeszłość kryminalną. Prowadziła agencję towarzyską na Dolnym Śląsku za co została skazana prawomocnym wyrokiem sądu na 3 lata. Niemniej "siedziała" jedynie 14 miesięcy. Czy myślicie, że gdyby dopuściła się tych wszystkich czynów, które teraz wychodzą na światło dzienne to wyszłaby tak szybko? Bo ja nie sądzę. Uważam, że te prostytutki, które pracowały dla Dagmary naopowiadały niestworzonych rzeczy, ponieważ po prostu chciały się bronić i dostać może jakieś odszkodowanie za pracę w takim przybytku rozpusty. Poza tym coś mi ewidentnie śmierdzi w tej sprawie, ponieważ sami spójrzcie... Dagmara wiele lat występowała w programie "Królowe Życia", potem nawet dostała swój program, w którym to poszukiwała męża, aż... trafiła do Tańca z Gwiazdami. Wszystko było pięknie ładnie do czasu, jak jej była przyjaciółka Edzia zaczęła "jechać" po niej jak po łysej kobyle. Nagle media zaczęły od początku (po jakichś 17 latach????) wspominać kryminalną przeszłość Kaźmierskiej. Co więcej dziennikarze mogli zagłębić się w aktach sprawy, która jest już od wielu lat sprawą zamkniętą. Dlaczego po tylu latach NAGLE zaczęto mówić o sprawie burdelu Dagi? Nie jest to dla Was podejrzane? Jak dla mnie to ktoś miał w tym cel, aby zniszczyć Dagmarę Kaźmierską, gdy powodziło jej się najlepiej. 





Personalnie od lat uwielbiam Dagmarkę i kocham jej osobę, jej szczerość, przebojowość, poczucie humoru i zamiłowanie do luksusu. Przeszłość to przeszłość, każdy ją ma i każdy ma szansę się poprawić. Uważam, że resocjalizacja jej osoby przebiegła naprawdę pomyślnie. A z drugiej strony prowadzenie domu publicznego w moim odczuciu nie jest niczym złym. W tamtych czasach burdeli było jak grzybów po deszczu, ponieważ tam szli ludzie, którzy chcieli szybko zrobić majątek. W tej działce po prostu był hajs. Duży hajs. 



Każdy człowiek ma wady i zalety, każdy popełnia błędy, bo one wpisane są w życie ludzkie. I pamiętajcie, że tylko nie popełniają błędów Ci, którzy nic nie robią w życiu.






I nigdy nie osądzajcie ludzi, bo możecie wyrządzić im krzywdę. 

Generalnie mówiąc należy NIE WPIERDALAĆ SIĘ w nie swoje sprawy 😅😆😃. 




*Zdjęcie z Internetu



Dla mnie Dagmara Kaźmierska zawsze będzie TOP! ✌💕💖💗💘💝💝💝💝💝💝💝












Trzymajcie się i nigdy nie osądzajcie ludzi, bo i Was zaczną osądzać! ✌


Wspaniałości 💫


Na zdrowie! :)

Dobry wieczór Kochani! ✋😙😙😙



Czy ktoś z Was tak samo jak ja dzisiaj nie śpi o tej porze? Ręka do góry! 😅😆





Dzisiaj był dobry dzień, bo było fajnie to raz, a dwa... już czuję się całkiem dobrze, choć mam kaszel, ale już mogę funkcjonować. Także, jest ok. Na zdrowie! 😎💪🍷🍺 


Jak w ogóle Wasze samopoczucie po Majówce? Udana? Spędzona w gronie najbliższych, czy w zaciszu domowym samotnie? Jakie się macie? 😊😊😊





W ogóle polecam Wam to piwko. Z tego rodzaju to o smaku truskawkowej Margarity jest najlepsze. Słodkie i nie smakuje jak piwo, czyli dla mnie dobrze, bo nie lubię tego tworu alkoholowego, którym jest piwo. Polecam! 💪💁












Z tego miejsca chciałabym Wam podziękować za słowa otuchy dla Dionizego. Od każdego z Was go pogłaskałam i przekazuję podziękowania od samego Dyziulka 🐱. Jesteście tacy kochani! 😘😘😘 


Dzisiaj taki wybitnie lajtowy pościk, ale chilluję sobie, więc pomyślałam, że powiadomię Was o tym, że mam się już coraz lepiej. Dziękuję 😇😇😇!











Śpijcie dobrze, kolorowych snów 👋💋💋💋 










czwartek, 2 maja 2024

Styczeń 2024 oczami MotorOLI, czyli... dwie operacje Dyzia, straszna infekcja układu oddechowego, test..., dostałam obraz, paleta cieni dla Skorpiona, styczniowy spacer i Czaromarownik (29 zdjęć!)

Dzień dobry Kochani! 😘👼👼👼 

Dzisiaj przychodzę do Was z postem styczniowym. Taak! Rychło w czas 😂. No, ale lepiej późno niż wcale. Także, dziś mam dla Was post, w którym to zobaczycie co się u mnie działo pierwszego miesiąca 2024 roku. A działo się źle. Był to trudny, smutny i bardzo przygnębiający miesiąc. Niemniej... dałam radę. 







Dyzio bardzo poważnie zachorował. Miał zapalenie otrzewnej, które najczęściej kończy się śmiercią. Został zoperowany, ale niestety dostał sepsę (zakażenie krwi), która prawie zawsze kończy się zgonem. Przeżył. Później przeszedł drugą operację, ponieważ po sepsie trzeba było ciąć raz jeszcze i oczyszczać brzuszek. Po dwóch tygodniach kiedy niby wszystko goiło się dobrze... pękła mu zszyta rana i brzuszek się rozszedł. Wtedy nie mógł być już trzeci raz operowany i trzeci raz usypiany, więc dostał tak zwanego Głupiego Jasia i był zszywany. Przeżył. 




Pierwszy raz w życiu widziałam płacz kota. Tak! koty płaczą, kiedy bardzo cierpią. To było przerażające i myślałam, że serce mi pęknie. 




Moje słodkie, białe biedactwo 😓😓😓😓😓😓😓. 




W styczniu tak się rozchorowałam razem z mamą, że myślałyśmy iż mamy Covid. Byłyśmy chore przez ponad 3 tygodnie. 




Podczas choroby byłam tak zmęczona, że nie byłam w stanie wstawać z łóżka. Z 10 dni chyba tylko leżałam. Była to najdziwniejsza infekcja przez jaką przechodziłam. Nigdy nie czułam się tak słabo i tak źle, jak tego stycznia.




W końcu wyciągnęłam test na Covid_19.




Pierwszy raz w życiu robiłam test na koronawirusa.




Żadnej kreski, nawet najjaśniejszej...
Okazało się, że test ten był przeterminowany o jakieś pół roku.




Mama kupiła mi taki test w aptece. 




Covid mi nie wyszedł. Niby nie zostałam zarażona wirusem. Ucieszyłam się! 




Jak już zaczęłam zdrowieć to dostałam dzikiej ochoty na frytki. Tak dawno ich nie jadłam, że sobie zrobiłam. Frytki muszą być dobrze osolone, ponieważ wtedy wydobywają swój smak. Frytka bez soli to nie frytka!




Ciocia przywiozła mi mój stary obraz ze swojego mieszkania. Jak Wam się podoba? Powiesiłam sobie jak widzicie w moim pokoju.




Tę paletę cieni kupiłam na prezent, ale została ze mną.




Muszę przyznać, że paletka jest naprawdę piękna. A jak Wam się podoba?




Palety cieni zodiakalne są dostępne na SHEIN.




Tak się prezentują kolorki.




Przetestowałam zieleń butelkową na oczach.




Mój brat pojący Dionizego. Dyziu nie miał siły wstawać do miseczki. Bardzo przykry widok...




W NOWY ROK piłam taki likier. Nie polecam, bardzo rzadki i zbyt mleczny. 




Czerwone światełka dają niesamowity klimat. Lubicie?




To najlepszy napój jaki kiedykolwiek piłam. Jeśli wiecie gdzie ponownie go mogę kupić to dajcie mi znać. BŁAGAM! 😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍 To jest tak pyszne, że normalnie orgazm podniebienny Was czeka.




Serdelek firmy PAMSO jest najlepszy! 




Jeżeli jesteście miłośnikami donutów to polecam Wam te z Żabki. Mają cudowny smak i są tanie.




Żelki wegańskie są obłędne! W końcu zrobili słodycze, które mają sens.




Na samym początku stycznia wybrałam się na super spacer. Odkryłam nowe miejsca w mojej okolicy. Czasem warto pójść tam, gdzie się nigdy nie było. Warto czasem iść w nieznane i odkrywać, odkrywać, odkrywać.




Lubię bluszcz, bo ma dla mnie totalnie magiczny vibe. 




Podziwiam siłę Dyzia...
Nie wiem, jak on dał radę tyle wycierpieć i przeżyć takie poważne choroby. 
Cierpienie zwierzęcia jest najstraszniejszym z cierpień.




Od kilku lat kupuję kalendarz księżycowy - CZAROMAROWNIK. Jeśli tak jak mnie interesują Was fazy księżyca to bardzo polecam ten magiczny produkt.




Pod koniec stycznia Dyziu poczuł się troszkę lepiej 😌😊💕😘😘😘. 
Tak swoją drogą jest zodiakalnym Bykiem i obchodzi urodziny 1 maja. 












I tak minął mi styczeń. Choroba i operacje Dyzia były naprawdę wycieńczające moje emocje. A moja infekcja układu oddechowego wykończyła mnie fizycznie. Był to miesiąc trudny i smutny, ale koniec końców wszystko dobrze się skończyło. 


Tymczasem.