piątek, 29 maja 2020

Niekiedy życie bywa bardziej pokręcone niż loki...

Dobry wieczór! 😈💫

Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo ciekawie i szczerze mówiąc już się doczekać nie mogę. Mamy piątek, więc to weekendu początek ❤. Jak wiecie z poprzedniego postu maj mnie nie rozpieszczał i dlatego też potrzebuję resetu, totalnego odmóżdżenia od problemów, ale i wyjaśnienia sytuacji. Nigdy nie odpuszczam! Nawet jeśli ludziom wydaje się, że usiadłam na brzegu rzeki aby pooglądać jak życie samo zaplanuje bieg wydarzeń. Mimo iż uwielbiam niedopowiedzenia, grę słów i zabawę w kotka i myszkę niczym z filmu kostiumowego to lubię wiedzieć co w trawie piszczy... 😈.

Moje życie niekiedy bywa bardziej pokręcone niż loki. Powiedziałabym, że w tej chwili jest jak mnóstwo cienkich nici poplątanych ze sobą, które są tak delikatne i kruche. Nie lubię mieć bałaganu na toaletce tak samo jak i burdelu w życiu. Nie pasuje mi taka sytuacja i dlatego będąc kobietą, która zawsze doprowadza sprawy do końca postanowiłam coś "z tym" zrobić. Nie lubię się kłopotać, ale jeśli mogę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu to to robię. Czasem życie umie bardzo zaskoczyć, ponieważ nagle wszystko układa się w całość, pojawiają się odpowiedni ludzie, czas się zgadza, nawet można po drodze spotkać dawno niewidzianego przyjaciela, który jeszcze ma sposobność do sprostania Waszym problemom. To jest niezwykle i bardzo zaskakujące. Dziękuję Losowi, że daje mi możliwość rozwiązania tych cholernych cienkich niteczek. Czy one się pokruszą? Tego się dowiemy niebawem.


Tymczasem.

czwartek, 28 maja 2020

ELECTRO VIBES czyli nastrój mnie zelektryzował :P

Dobry wieczór moi Kochani! 👋👄😈

Przepraszam Was za 8-dniową przerwę na blogu 👄. Nie miałam humoru na pisanie, ochoty też nie, a i zajęta byłam troszkę. Ale zregenerowałam się i wracam do Was z nową, świeżą i... bardziej pozytywną energią 😎👌👄👄👄. Jest środek nocy i mogłabym spać, ale... jestem tak zadowolona, że nawet nie mam na to ochoty, więc postanowiłam wejść na Myśli Kobiety Wyzwolonej i spędzić z Wami coś koło godzinki, WHY NOT? 😈😈😈❤

Pewnie jesteście ciekawi jak minęło mi 8 ostatnich dni. A mianowicie zeszły czwartek spędziłam na pogrzebie mojego wuja. Ostatnie pożegnanie było bardzo skromne i nie w moim guście. Swój pogrzeb zaplanowałabym zupełnie inaczej... . W piątek spotkałam się z moją przyjaciółką Karoliną. Uskuteczniłyśmy bardzo długi spacer, ponieważ zajął nam prawie 6h!!! Powiem Wam, że prawie, że weszłam na drzewo podczas tego spaceru, ponieważ Lady Blond miała ochotę na biały bez, więc sami rozumiecie ha ha ha 😈. W sobotę zaś odwiedził mnie mój brat Wojciech. Zamówiłam pizzę z serem extra i wypiliśmy Soplicę wiśniową, która jest pyszna, ale zdecydowanie bardziej wolę pigwową. Pozostałe trzy dni miałam dosyć spokojne choć pracowite, ale udało mi się już prawie wszystko ogarnąć co musiałam, z czego to bardzo się cieszę. A dziś? Czwartek! Czuję, że to będzie dobry dzień 👌❤.

Jestem w wybitnym nastroju i mam nadzieję, że taki utrzyma się przed kolejne miesiące. Poza tym cieszę się, że po 3 tygodniach spóźnienia dostałam okres. Jakoś nie widzi mi się teraz zachorowanie na coś, więc cieszę się i Kinga również, ponieważ przekazała mi już z tego powodu gratki XD 👌.

Dzisiaj będę miała fajny ale dosyć męczący dzień, ponieważ muszę ogarnąć kolejną prezentację i jeszcze muszę sporo napisać, a później kolejne obowiązki z życia "dobrego serca" ha ha ha 👿. Zaś piątek i weekend zapowiada się genialnie więc już się doczekać nie mogę ❤. Wszystkiego się dowiecie w swoim czasie, ale powiem Wam tylko tyle, że wyjeżdżam z tej Łodzi na 3 dni, bo mam już dosyć tego miesiąca i potrzebuję regeneracji, chilloutu i rozmowy wspierającej moje poturbowane serce i umysł. A przede wszystkim potrzeba mi wina. i żelek, żelek chyba nawet bardziej ha ha ha. TAK! Maj był najgorszym moim miesiącem w tym roku. Poziom stresu i nerwów był dosyć wysoki, nawet powiedziałabym, że bardzo wysoki, ponieważ zatrzymał mi się cykl, a to niezdrowe dla organizmu kobiety. Czułam się tak jakbym wypiła 10 litrów i była ociężała oraz mega znerwicowana. Niestety PMS wpływa na mnie strasznie destrukcyjnie dla mojej psychiki, mimo iż nie cierpię na żadne bóle typu ból brzucha i inne takie. Ale mniejsza z tym, już jest OK.


Teraz napiję się wody, ponieważ mnie strasznie suszy! Moja świętej pamięci babcia mówiła, że takie coś jest na zmianę pogody oraz na mróz. I bardzo często miała rację. Niemniej jednak pamiętajcie, że takie suszenie w ustach oznacza bardzo często problemy z cukrem, a niekiedy nawet i cukrzycę. A jak już się napiję to może obejrzę jakiś film na Netflixie, ponieważ tydzień nic nie oglądałam.


Na koniec przesyłam Wam moc buziaków i cały ocean radości oraz zdrowia! 👄👄👄❤👋

Bądźcie pozytywni i zdrowi, a przede wszystkim nie martwcie się na zapas, bo to niezdrowe.

Tymczasem.

środa, 20 maja 2020

Maj majowi zupełnie inny... CZYNY NIE SŁOWA

Dzień dobry! Dzisiaj jest jeden z tych dni kiedy to wolałabym nic nie robić, bo mimo że poszłam wcześnie spać i nawet udało mi się przespać 10h to jestem zmęczona i śpiąca okrutnie. Wczoraj miałam cały dzień wypełniony obowiązkami i spędziłam go na nogach, ponieważ skoro już się ogarnęłam, umalowałam i wyszykowałam to uznałam, że wykorzystam ten czas produktywnie. Wybrałam się więc na zakupy. Poszłam do Rossmanna po rozjaśniacz do włosów ale o nim zapomniałam... Kupiłam więc szampon i odżywkę do włosów nadającą chłodny odcień blondu. Zakupiłam także dwie konturówki pudroworóżowe do ust, klej do sztucznych rzęs, rzęsy w stylu Wispies oraz 4 (aż!) lakiery do paznokci, w bardzo oryginalnych kolorach. Następnie poszłam do Żabki po Colę. Moja mama jest uzależniona od Coli ha ha ha. Niemniej jednak przerzuciłyśmy się na "zerówkę" aby nie dokładać sobie niepotrzebnych kalorii. Potem wróciłam na moment do domu aby coś przekąsić i wybrałam się do Lidla na większe zakupy. Powiem Wam, że wczoraj było mnóstwo ludzi w Lidlu, ale w sumie nie dziwię się im, ponieważ ja już kompletnie nie przejmuję się tym wirusem. Nie zwracam już na niego uwagi, bo wiem, że to jeszcze długa droga do wynalezienia szczepionki, więc trzeba nauczyć się z nim żyć. Mnie już pandemia w ogóle nie stresuje, ponieważ raczej nie jest tak poważnie jak wszyscy mówili. Zresztą i tak jest mało zgonów patrząc na ilość ludzi na naszej planecie. Bądźmy ludźmi myślącymi!

Na sam koniec wczorajszego dnia wybrałam się z mamą i Reksiem na dwugodzinny spacer, który dobrze nam zrobił. Reksio niestety dalej ma problemy z łapką, ponieważ weterynarz nie umiał mu pomóc. Jedynie oskubać z pieniędzy to już potrafił. 


Kochani... mamy już drugą połowę maja. Czas w tym roku biegnie nieubłaganie co niestety zauważyłam. Rok nie należy może do złych, ale raczej jest rozczarowujący, ponieważ pandemia koronawirusa popsuła mi po części moje plany oraz spowodowała PRÓŻNIĘ w moim życiu. Wiele spraw przeciągnie się w czasie, ale trudno. W przyrodzie nic nie ginie i na wszystko przyjdzie czas. Staram się tak organizować swój czas aby robić jak najwięcej mogę. Nie zawsze się udaje ale przynajmniej próbuję aż do skutku, a to jest przecież najważniejsze. 

W maju udało mi się spotkać z moją przyjaciółką Karoliną po prawie 3 miesiącach niewidzenia się. Wiele osób "pierdoli" (bo inaczej tego nazwać nie można), że pandemia osłabia więzi. Ja uważam, że jest wręcz przeciwnie. Silne więzi, relacje, przyjaźnie czy związki są bardziej mocne właśnie teraz. Jeśli coś się rozpada to znaczy, że nigdy silne nie było. Co ciekawe Karolina dla mnie, jak i ja dla niej byłyśmy pierwszymi osobami, z którymi się zobaczyłyśmy w czasie tego patogenu. Od razu lepiej człowiekowi na duszy jak zobaczy się z bliską osobą ❤. Pospacerowałyśmy, porozmawiałyśmy i było naprawdę miło ❤❤❤. 


W maju też widziałam się z dobre kilka razy z moją chrzestną i jej mamą. Jeśli to czytacie to pozdrawiam sprzed ekranu ha ha ha ❤👋👄👄👄


Mam dla Was jeszcze jednego newsa. Moja relacja z bratem się o dziwo poprawiła i oby taka tendencja jak najdłużej się utrzymała 💕. 


Maj jest dla mniej miesiącem, który pokazał mi na kogo tak naprawdę mogę liczyć i kto zawsze jest ze mną blisko. Mimo kłótni, mimo spięć i odmiennych światopoglądów, wiem kto chce uczestniczyć w moim życiu. NIE SŁOWA, A CZYNY.



Buziaczki Kochani! 👄👄👄👄👄👄👄

PS. Z tego miejsca chciałabym pozdrowić Karolinę i Kingę, chrzestną z ciocią Gosią, wujostwo z Wrocławia - dziękuję za przepiękne i szczere życzenia, które idealnie są mi potrzebne ❤❤, Wojciecha oraz Anię, która dołączyła wczoraj do grona moich funów na Facebooku. Dziękuję Kochana! 😇💚 


I pamiętajcie moi Drodzy, że pandemia dla niektórych to tylko wymówka, to problem, który media stworzyły, a ludzie pozwolili sobie uwierzyć w to. I wiedźcie, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko jest po coś, ZAWSZE! 



Buziaczki w czółka Kochani! 💋

poniedziałek, 18 maja 2020

6 rocznica mojego bloga MYŚLI KOBIETY WYZWOLONEJ

Dobry wieczór moi Kochani! ❤

Wczoraj była 6 rocznica mojego bloga MYŚLI KOBIETY WYZWOLONEJ. Nie mogę uwierzyć, że to już 6 lat razem z Wami!!! To jest naprawdę mnóstwo czasu spędzonego ze sobą i jeszcze więcej różnych wspomnień, przeżyć i doświadczeń. Cieszę się, że mogliście być częścią mojego 6 roku tutaj. Mam nadzieję, że kolejny rok minie nam przyjemnie i bardzo owocnie 👌.

Wierzę w to, że ta pandemia koronawirusa zbliża się małymi krokami ku końcowi i wszyscy będziemy mogli znowu żyć. Na końcu pamiętajcie, że będzie pięknie. Obiecuję Wam!

Mam też ogromną nadzieję, że niebawem znowu wrócę do pisania bardzo gorących postów, które były moim głównym kontentem na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Troszkę od nich odeszłam, ponieważ ostatnimi czasami nie mam nastroju na taki klimat. Dlaczego? Ze względu na kwestie osobiste. Niewyjaśnione 😈.


Na koniec tego jakże krótkiego postu chciałabym Wam podziękować, że JESTEŚCIE ZE MNĄ i mam dla kogo tworzyć. Jest Was okołu 2 tysięcy ludzi, więc jestem szczęśliwa, że dotarłam do tylu serc, dusz i umysłów. Uwielbiam z Wami rozmawiać i dzielić się myślami. Nie zawsze mam czas na długie rozmowy co niektórzy z Was już zauważyli ale staram się jak mogę aby każdemu z Was móc odpisać. Mam nadzieję, że za rok będzie Was dwa razy więcej i będziemy poszerzać naszą rodzinkę tutaj. To nasza wspólna przestrzeń kiedy możemy się zatrzymać. Na przeczytanie i obejrzenie moich zdjęć w jednym poście potrzeba około 15 minut. Niby mało, ale dla mnie to dużo gdy sobie pomyślę, że poświęcanie swój cenny czas na to aby przeczytać co Wasza (bo Wasza prawda? ❤) Maassen naskrobała na kartkach tego wirtualnego pamiętnika, który widział łzy, radości, euforie, depresje, tragedie, romanse, seks i wiele wiele innych. DZIĘKUJĘ WAM z całego mojego serca i mam nadzieję, że kolejny rok przyniesie nam więcej radości, więcej przeżyć i ciepła takiego ludzkiego od serducha. Powiem Wam, że jestem troszkę wzruszona, ponieważ MYŚLI KOBIETY WYZWOLONEJ to moje takie małe dziecko, które jest jedyną stałą rzeczą w moim życiu. Wiele się we mnie zmieniło, wiele zrozumiałam i jeszcze więcej przeżyłam, ale blog jest ze mną tak jak i WY. Mam nadzieję, że ten rok przyniesie więcej miłości, więcej spędzonych chwil razem z osobami, które kocham, więcej alkoholu ha ha ha z moimi dwiema przyjaciółkami, więcej imprez na Piotrkowskiej, więcej podróży, ale przede wszystkim więcej serdeczności, uczciwości i nadziei na lepsze jutro. Mam 26 lat ale doświadczyłam tak wiele, że czasem zastanawiam się jak to się stało, że dałam radę. A jednak... dałam. Wierzę, że będzie lepiej, choć ostatni rok był w porządku. Za co jestem wdzięczna!



Samych szczęśliwych dni dla Was i dużo zdrowia podczas pandemii koronawirusa ode mnie!

Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋

sobota, 16 maja 2020

MIDNIGHT HEAT by Beyoncé (recenzja perfum)

Dobry wieczór 😇

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją perfum celebryckich od Beyoncé. Mowa o MIDNIGHT HEAT. Jest to woda perfumowana, która powstała w 2012 roku. W mojej kolekcji perfum posiadam dwa zapachy od tej celebrytki, więc mogę się dokładniej wypowiedzieć na temat perfum jakie tworzy. Aby nie przedłużać zaprezentuję Wam owego delikwenta.

Jak widzicie na załączonym obrazku MIDNIGHT HEAT jest umieszczony w pięknym przezroczysto-fioletowym flakonie. Kształt jest standardowy jak w przypadku innych "Hitów". Zatyczka jest plastikowa w kolorze ultrafioletu co jest dla mnie super, ponieważ uwielbiam ten odcień, mimo iż ultrafiolet szkodzi na takie seksowne WAMPirki jak ja ha ha ha 😈. Uważam, że ta buteleczka perfum jest bardzo kobieca, zmysłowa i pięknie będzie wyglądała na białej jak i ciemnej toaletce.

Posiadam pojemność 30 mililitrów. Dostępna jest jeszcze "setka".
Cena jaką zapłaciłam za ten flakon to ok. 35 złotych. Tanio, ale i buteleczka niewielka.

Teraz przejdźmy do nut zapachowych, ponieważ przy wyborze perfum są najważniejszą kwestią jaką powinniśmy się kierować.


Górne Nuty: śliwka, karambola, pitahaya (smoczy owoc)

Środkowe Nuty: orchidea, piwonia, tulipan, cereus

Dolne Nuty: drzewo sandałowe, paczula, bursztyn


Od razu po rozpyleniu tej wody perfumowanej czuć ŚLIWKĘ i to dosyć intensywnie. Niestety jej zapach trwa bardzo krótko - NIESTETY. Uwielbiam śliwkę w perfumach, więc to właśnie ona skusiła mnie do zakupu tychże perfum. Midnight Heat jest zapachem świeżym ale mocno kwiatowym przez co może wydawać się, że nie należy do najlżejszych zapachów. W tej wodzie perfumowanej czuć trochę orchidei oraz ciepło piwonii, ale nie jest to nuta, która wybija się na pierwszy plan. Zdecydowanie czuję w tym "Hicie" tulipana i to dosyć czerwonego. Pozostałych nut niestety nie wyczuwam. Choć powiem Wam, że do tego zapachu mam pewne spostrzeżenie. Wg mnie w Midnight Heat czuć jaśmin i to wcale nie mało. Być może zestawienie jakichś nut tworzy przypomina bądź tworzy zapach jaśminu. Gdybym nie czytała nut zapachowych to powiedziałabym, że jest to zapach bardzo jaśminowy. Jak wiecie nie lubię zapachu jaśminu w perfumach, ponieważ dla mnie jest to zbyt intensywny zapach. Staram się jak mogę unikać wszystkiego co jaśminowe w przeciwieństwie do mojej przyjaciółki Kingi z bloga WYZNANIA WYDZIARANEJ, na którego serdecznie zapraszam.


Projekcja tych perfum jest bardzo przeciętna tak samo jak ich trwałość. Niemniej jednak jest to zapach barrrrrrrrrrrrrrdzo popularny, ponieważ wielokrotnie widziałam puste testery w Rossmannie właśnie po tym "Hicie. Jeśli miałabym porównać ten zapach do dwóch innych "Hitów" to zdecydowanie ten plasuje się na miejscu drugim. Najpiękniejszy "Hit" to HEAT KISSED, którego z czystym sercem mogę polecić, ponieważ jego zapach jest niesamowicie seksowny o czym pisałam przy jego recenzji.

Wracając do MIDNIGHT HEAT muszę powiedzieć, że jest to zapach bezpieczny, przyjemny i ładny. Podoba się większości nosom. Moja mama kiedy wyczuła te perfumy na mnie powiedziała - "Ooo co tak ładnie pachnie!". I w sumie dostałam tylko jeden komplement jeśli chodzi o tę wodę perfumowaną, ponieważ testowałam ją w tym miesiącu podczas kwarantanny. Niestety ludzie teraz noszą maseczki, mniej się wychodzi, więc i znacznie mniejsza ilość osób może wyczuć perfumy na osobie. Niemniej jednak mogę Wam polecić ten zapach na wiosnę wieczorową porą, ponieważ to jest idealny zapach na obecną porę roku. Cieszę się, że nie kupiłam "setki", ponieważ dla mnie jest to zbyt duża pojemność jeśli chodzi o używanie tego zapachu. MIDNIGHT HEAT są przyjemnym, kobiecym i wiosennym zapachem, ale na wieczór, ponieważ nie należą do najlżejszej kompozycji perfumeryjnej. Poza tym dla niektórych minusem może być to, że często wyczujecie ten zapach na kobiecie obok w sklepie czy też w autobusie, ponieważ nie ma co się oszukiwać ten zapach należy do bardzo popularnych. Polecałabym go młodym kobietom do 30-stki.

Muszę przyznać, że propozycje perfumeryjne od Beyoncé są naprawdę dobre choć jest w nich pewne podobieństwo do siebie. Niemniej jednak w klasyku HEAT czuć bardzo taką przesłodzoną brzoskwinię z puszki, HEAT KISSED pachnie kremem waniliowym dodawanym do ciast co jest wybitnie pięknym i apetycznym zapachem, a MIDNIGHT HEAT to jaśmin z dodatkiem orchidei i dużej ilości tulipanów. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to bardzo tani odpowiednich Aliena od Muglera. Choć Alien, mimo że jest jaśminowy to jest dziełem sztuki czego nie mogę mu odmówić, mimo że jaśmin to nie kwiat dla mnie.


Z czystym sercem polecam Wam MIDNIGHT HEAT. Jeśli macie drogie Panie ochotę powąchać go na półce w Rossmannie to nie róbcie sobie nadziei, ponieważ nigdy nie było już w testerze wody.


Buziaki 💋💋💋

Wyniki wyszukiwania

Wyniki wyszukiwania w sieci


środa, 13 maja 2020

Władza jest jak narkotyk... Jest jak absynt i morfina, ale nie powoduje tylu nieprzyjemnych skutków ubocznych

Dobry wieczór!

Zawsze imponowali mi ludzie posiadający władzę. Czy to nad światem, czy to nad umysłem drugiego człowieka. Mężczyźni... którzy byli wysoko postawieni zawsze zwracali moją uwagę. Ba! zawsze na takich trafiałam przez całe swoje życie. Uważam, że każdy człowiek przyciąga określone jednostki i nie ma co z tym walczyć, ponieważ każdy z nas wysyła pewną energię. Niektórzy dobrą, inni wręcz przeciwnie.

Władza potrafi odurzyć jak absynt i morfina...



Niemniej błędem jest to kiedy mężczyźni sądzą, że posiadając władzę nad ludźmi, światem, pracownikami i swoim życiem mogą mieć władzę, pełną władzę nad kobietą. Owszem! wiele kobiet jest potulnych jak owieczki, niepewnych siebie i zdesperowanych aby oddać się we władanie mężczyzny, ale... są też takie które pozwalają poczuć mężczyźnie, że ma nad kobietą władzę, a tak naprawdę jej nie mając. Jeśli kobieta posiądzie tę mądrość to każdy mężczyzna, który posiądzie taką kobietę poczuje się panem i władcą, ale nigdy nie zostanie tyranem, despotą dla tej kobiety, ponieważ nie zniszczy jej serca ani umysłu, gdyż ta kobieta sobie na to nie pozwoli, aby być zabawką w rękach faceta, który tylko nią manipuluje i niszczy.


Prawdą jest to, że piękna i inteligentna kobieta zawsze włada sercem i ciałem mężczyzny. Sztuką jest to aby umiała władać także męskim umysłem. Mężczyznę można mieć w pełni tylko wtedy kiedy serce, umysł i ciało faceta należy do tej kobiety. Jeśli jedna z tych rzeczy należy do innej nie ma szansy na władzę miłości. Ani trochę. Po prostu NIE!



Bywa też tak, że nie da się mieć władzy nad jednym mężczyzną. Bardzo często wtedy bywa tak, że ma się władzę nad wieloma mężczyznami, którzy po raz kolejny sądzą, że to oni są w posiadaniu Was, a to nie prawda. Fajnie wiedzieć, że inni jedzą Wam z ręki tak jak Wy im zagracie.


Życie jest dziwne. I kiedy próbuję je zrozumieć po raz kolejny przekonuję się, że lepiej życia nie rozumieć, wtedy wszystko jest ładniejsze. Życia nie należy starać się zrozumieć, bo ono większego sensu nie ma, nie warto też szukać i wymierzać samemu sprawiedliwości bez dostatecznej wiedzy o stanie faktycznym. Życie trzeba po prostu przeżyć. Jak? Tak jak chcecie, albo tak jak możecie. Los daje różne karty do gry, nie zawsze ma się Asa w rękawie i trzema manewrować słabymi kartami. A czasem po prostu trzeba przechytrzyć gracza oraz Los. Ten kto nigdy nie kantował w kartach ten nie zna życia 😈. Dlatego używajcie życia, zanim ono zużyje Was.




PS. Sprawiedliwość pozostawmy Temidzie. Ona na pewno się zajmie sprawami 😈.



Buziaczki 💋💋💋💋💋


Aalleekkssaannddrraa 😈


piątek, 8 maja 2020

Martwienie się nie zabierze wczorajszych problemów, ale zabierze dzisiejszy spokój

Dobry wieczór!
Jest po 2 w nocy, ale nie mogę usnąć, więc pomyślałam, że może z Wami porozmawiam.

Ostatnie 7 miesięcy należało do radosnych dni bez stresu, mimo że już 2 miesiące trwa pandemia koronawirusa w Polsce. Nie było może wybitnie dobrze, ale stabilnie. Czułam, że wszystko idzie we właściwym kierunku (mam na myśli w dobrym), ale teraz już taka pewna nie jestem. Ostatni tydzień byłam cholernie zmartwiona przez co strasznie rozbolał mnie żołądek i nadal moja niestrawność nie minęła. Ale nie martwię się tym, bo szczerze mówiąc nie mam na to siły w tym momencie. Jakąś godzinę temu doszłam do wniosku, że martwienie się nie zabierze moich problemów tylko spowoduje, że nie będę w stanie ich rozwiązywać. Poza tym moje zdrowie i samopoczucie będzie cierpiało, gdyż stres na mnie bardzo źle wpływa. Nie chcę mieć zabranego spokoju! Także myślę, że wszystko co ostatnio się dzieje jest mi potrzebne. Na razie nie wiem dlaczego ale z biegiem czasu pewnie wszystko się wyklaruje. Zawsze tak jest, że po czasie dowiaduję się o czymś czego nie byłam wcześniej świadoma. Dlatego wiem, że wszystkie traumy, katastrofy i problemy w naszym życiu pojawiają się po coś. Czasem to jest po prostu nieuniknione i musi się wydarzyć. My ludzie uwielbiamy "mielić" ten sam temat i dołować się do granic możliwości i wytrzymałości też. Ale prawda jest taka, że to NIE MA SENSU. Kiedy we wrześniu miałam bardzo zły moment w życiu to moja przyjaciółka Kinga powiedziała mi coś bardzo ważnego - "Życie nie ma sensu, to my nadajemy mu ten sens". Ona jest mądra i wie, że nie jestem idiotką i nie musi mi podawać wszystkiego na tacy. Dlatego te słowa bardzo mi pomogły, ponieważ przetrawiłam je i postarałam się znowu odnaleźć ten sens życia. Dzisiaj mamy maj i jestem smutna... ale sensu życia nie utraciłam jak miało to miejsce w przeszłości. Co oczywiście w jakimś stopniu napawa mnie optymizmem.

Powiem Wam, że najbardziej cierpiącymi duchowo ludźmi są Ci, którym uśmiech nie schodzi w ciągu dnia. Jest to pewien rodzaj maski ale pomaga w życiu, ponieważ dzięki temu nikt za wiele nie pyta - CO SIĘ DZIEJE?, JAK SIĘ CZUJESZ?, CO SIĘ STAŁO? i inne takie pytania z dupy, które tak naprawdę nikogo nie interesują. Ludzie w większości mają gdzieś Wasze problemy. Są tylko ciekawscy, a co gorsza wiele osób karmi się tym, że innym wiedzie się źle. Mając tę wiedzę całe życie pozostawiałam swoje problemy dla siebie, bo raz ludzie mają to gdzieś, dwa ludzie oceniają, trzy ludzie nie rozumieją. Wielka katastrofa być niezrozumiałym na tym świecie. To takie wkurwiające uczucie, ba! frustrujące. Dlatego dochodzę coraz bardziej do wnioski, że lepiej zostawiać to co się dzieje złego w swoim życiu tylko dla siebie. Jestem ekspresyjną osobą, ale zbyt wylewną niezbyt dlatego często ludzie posądzają mnie o duży chłód i dystans. Ale nie dbam o to, bo wypracowałam w sobie taką pewność siebie, że zdanie innych to mam w swojej tłustej 😈. Zresztą... zdanie innych jakoś specjalnie to nigdy mnie nie interesowało.

Powiem Wam Kochani, że przez ten tydzień straciłam optymizm i entuzjazm jaki w sobie miałam. Pewnie za jakiś czas on powróci... jak zawsze zresztą, ale póki co wita mnie siostra melancholia. Eh... ta pandemia też popsuła moje plany. Gdyby nie ona to teraz pojechałabym sobie nad jakieś jezioro przed moimi imieninami i pobyła sobie w ciszy... najlepiej na Mazurach, które są jednym z moich ulubionych miejsc w Polsce. Ale cóż... w tym roku z pewnością nigdzie już nie pojadę, więc w coś innego zainwestuję pieniądze. Może i lepiej na tym wyjdę? 😈 Zawsze chciałam mieć ogród i sadzić czerwone róże, więc może... może powinnam spełnić to marzenie. Ale póki co zamierzam za ponad tydzień celebrować moje imieniny i się zresetować maksymalnie. Na pewno zrobię z tego dnia osobny post, więc wszystko będziecie wiedzieć. Jeśli chcecie być ze mną na bieżąco i z tym co się dzieje w moim życiu to zapraszam Was na mojego Instagrama oraz fanpejdż na Facebooku.

Czy Wam też się trudno oddycha w tych maseczkach?

Z drugiej strony nie muszę ich nosić, bo miewam duszności a moje tabletki na nadciśnienie są również na duszność sercową, więc PSY mogą mnie ugryźć w dupę ha ha ha 😈.


A teraz życzę Wam kolorowych i pikantnych snów 😈😈😈 oraz cudownego piątkowego humoru.


Czy mam jakieś plany na dzisiaj? Hę? A jakie można mieć plany kiedy świat się popsuł a ludzie jeszcze bardziej zdurnieli? 😈 Raczej skupię się na tym w czym jestem najlepsza czyli na pisaniu i pracowaniu. No i jeszcze nauka mi dobrze wychodzi... 😈. Tak swoją drogą to słucham sobie teraz Myslovitz i idealnie wpisuje się to w mój nastrój - ZJEBANY I CHUJOWY PO CAŁOŚCI ha ha ha. Jedynie cieszy mnie pogoda. Jest chłodnawo, rześko i idealnie dla mnie. Nienawidzę upału, więc cieszę się z tej aury pogodowej. W tym roku maj jest chłodny i mam nadzieję, że taka atmosfera się utrzyma. Jak dla mnie to przez czerwiec, lipiec i sierpień to może cały czas padać chociaż... mam 7 nowych sukienek, które chciałam w tym roku założyć. Ale z drugiej strony? Pies do jebał... 💀.


Dobra Kochani, ja idę się napić czystej, zimnej wody, zmyję makijaż z mordki, włączę jakąś relaksacyjną muzyczkę, może zapalę świeczkę (i będę miała tę przyjemność, że spłonę 😈👌) i pośpię sobie do południa... why not? Kto mi zabroni, skoro mogę sobie na to pozwolić? Całe życie wstawałam o 4 rano, śpiąc 3h na dobę, więc sobie odbijam tamte przemęczone lata. I pamiętajcie, żeby robić to na co macie ochotę, bo to jest Wasze i tylko Wasze życie. Nikt Wam nie może nic sugerować. Chyba, że są to przyjaciele lub rodzina. O ile z tymi i z tą dobrze żyjecie. Ja raczej jestem wolnym duchem i dla mnie znaczenie ma mama i mój brat. Reszta rodziny... pffffff nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia. Może to dosyć bolesne i brutalne, ale nigdy nikt mi w niczym nie pomógł. Moje problemy dla innych były nieprawdziwe i nieistniejące, więc dla mnie ich problemy też nie istenieją. Proste chyba? I nie uważam, że to źle o mnie świadczy, bo ja w swoim życiu bardzo wiele lat byłam miła i pomagałam wszystkim. I wiecie co? Życie mnie wyjebało i nie zamierzam więcej powtarzać tego schematu. Nie mam ochoty starać się dla tych, którzy mają mnie gdzieś albo jestem na wszelki wypadek gdyby nie mieli z kim pogadać. Jeśli Bóg istnieje to dał mi mózg i to całkiem sprawny więc nie jestem głupia i widzę na kim mogę polegać a na kim nie. Czasem to rozczarowujące jak wiele osób ma nas w czterech literach, ale prawda jest taka, że trzeba przywyknąć i iść przed siebie realizując swoje marzenia. Wiem, że nigdy nie spełnię jednego swojego marzenia i pod tym względem nigdy nie będę szczęśliwa, ale czas mi to po prostu zaakceptować. Skoro takie moje przeznaczenie, to niech tak będzie. Ja już wyczerpałam swoją cierpliwość i chęć, więc jestem w fazie uczenia się mieć wyjebane.




PS. Przejdzie mi...



Buzi w czółka Słoneczka 💔💋

czwartek, 7 maja 2020

Ślub, CYBEREK i wymordowanie całej familii czyli... co u Maassen piszczy

Dobry wieczór o 4 na ranem 😈😇. Miałam iść spać, ale uznałam, że po co spać jak można dla Was napisać post. Także nie myśląc za wiele wzięłam swojego Soniaka (tak... bywa, że nadaję imiona rzeczom, ale tylko takim, które mają dla mnie wielkie znacznie... a mój SONY VAIO to mój ukochany sprzęt ❤), którego położyłam na udkach i zaczęłam pisanie.

Wczoraj spałam źle, bo po 3 godzinach snu się obudziłam i potem po kolejnych 3 godzinach na kolejne 3 godziny zasnęłam. Także można mniej więcej powiedzieć, że spałam snem polifazowym. Wymęczyłam się przeokrutnie i myślałam już, że nic w ciągu dnia nie zrobię, ale o dziwo umyłam całą toaletkę, wyszorowałam lampkę, na której były ślady pudru, umyłam wszystkie produkty kosmetyczne i wszystko jest na błysk. Potem wykąpałam siebie i wydepilowałam 😈😈😈 - czujecie to budowanie napięcia ha ha ha 😇. Jak już byłam wysuszona, umalowana i ubrana to wybrałam się z mamą i Reksiem na 2-godzinny spacer. W trójkę uwielbiamy długie spacery, więc nikt z nas nie narzeka, że za długo chodzi, ale... ALE... Reksio tym razem nie chciał już przebierać łapkami, ponieważ jego tylna łapka coraz bardziej odmawia posłuszeństwa. Reksio leczony był w Animal, ale niestety ta klinika weterynaryjna to po prostu wyciągacze pieniędzy. Nic nie pomogli Reksiowi, a tysiąc złotych poszło chyba w kupno placebo... . Na spacerze mama zerwała trochę fioletowego bzu. Czy Wy też uwielbiacie ten zapach? ❤❤❤ Bo ja uwielbiam. Dla mnie to zapach wiosny.
Jak widzicie dzień miałam udany, ale nie o tym chciałam z Wami rozmawiać tylko o tym co w temacie dzisiejszego postu.

Dzisiaj miałam bardzo ciekawy sen. Śniło mi się, że wzięłam ślub. Z kim? Ha ha ha chyba to nie trudne do zgadnięcia 😈😈😈. Ślub i wesele było naprawdę udane i był to niesamowicie realistyczny sen. Wszystko było piękne do czasu aż A. wziął do ręki mój telefon i znalazł w nim CYBEREK (dla tych, którzy nie wiedzą co to jest, to wyjaśniam - CYBER SEKS). Wpadł w taki szał, że naprawdę jak żyję czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Wtedy to postanowił się upić i rozstrzelać całą moją familię. A potem przeleciał mnie na korytarzu... 😈👌.


Szczerze to nie wiem czym karmi mnie moja mama, że ja miewam takie sny... ha ha ha 😈. A tak serio serio to odkąd pamiętam mam bardzo barwne i ciekawe sny ze specyficzną akcją.


Zazwyczaj tłumaczę sobie sny, które mi się przyśnią. Wierzę w ich symbolikę i cóż... bardzo wiele snów mi się sprawdza o ile jest w nich symbol (na przykład - nici, gołąb czy mocz). Tak! Miewam sny prorocze o ile są bardzo niewyraźne i specyficzne. Ten sen, który opisałam Wam powyżej też chciałam sobie zinterpretować. I oczywiście to zrobiłam. Uważam, że ten sen jest wynikiem moich działań, przeżyć, ale przede wszystkim wynikiem STRESU, w którym ostatnio przez kilka dni żyłam. Niemniej chciałam się nim (snem oczywiście) z Wami podzielić.

Miewacie prorocze sny? <Maassen zastanawia się>

Nie pytajcie mnie ile miałam tutaj części garderoby 😈, bo musiałabym skłamać ha ha ha.

Mam nadzieję, że środek tygodnia minął Wam jak najbardziej udanie i przyjemnie, bo w końcu środa... dzień POŁOWY TYGODNIA oczywiście, że to miałam na myśli 😇😈.

Życzę Wam samych udanych dni, ciekawych przeżyć, a przede wszystkim zdrowia, abyście mogli jeszcze wiele wiele lat być ze mną i śledzić moje życie.



Buziaczki Kochani! 😈😈😈😈😈😈💋💋💋💋💋💋💛💜


PS. Nauczyć Was bilokacji w śnie?



Dobrej nocy! 👋👄👄👄

wtorek, 5 maja 2020

Przespacerowałam się i oczyściłam głowę z kilku złych myśli :)

Dobry wieczór prawie o 4 nad ranem! 😈😈😈

Jestem już cholernie zmęczona ale postanowiłam iść za ciosem i napisać kolejny post. Mam nadzieję, że to Was bardzo cieszy, ponieważ wielu z moich Czytelników sprawdza codziennie Myśli Kobiety Wyzwolonej w poszukiwaniu nowego postu ha ha ha - co jest barrrrrdzo miłe ❤.

Tak jak pisałam we wczorajszym poście zaplanowałam spacer z mamą i z Reksiem. Przespacerowałam się solidnie, bo aż 2 godziny zaliczyłam. Wybrałam się nawet na mega szybkie zakupy do Lidla. Dla tych ciekawskich z Was powiem co kupiłam. A mianowicie... dwa soki pomarańczowe, sok jabłkowy, szampon do włosów i owocową gumę... do żucia 😈👌. Także zakupy małe ale dla mnie dzisiaj bardzo potrzebne.


Spacer również był udany, chociaż troszkę męczący, bo Reksio był jakiś niespokojny, a ja miałam ciężką torbę z sokami. Ale najważniejsze, że zaliczyłam spacer tak jak sobie zaplanowałam.


Jeśli potrzebujecie oczyścić głowę z nadprogramowych i niepotrzebnych myśli to wybierzcie się na spacer, ale... nie sami, tylko z KIMŚ. Warto czasem z kimś porozmawiać o czymś przyjemnym zapominając o smutkach. Powiem Wam, że mnie spacer bardzo pomaga w regeneracji umysłu, ponieważ czuję się o połowę lepiej kiedy się dotlenię i oczyszczę z problemów. A przy okazji wspomogę swoje stawy, które cierpią podczas tej kwarantanny, choć już nie pamiętam kiedy bolały mnie nogi. Co oczywiście bardzo mnie cieszy!

Teraz leżę sobie z laptopem na udach i piszę dla siebie i dla Was post a za oknem pada deszcz. Uwielbiam ten dźwięk. Nie ma nic lepszego niż deszcz latem, altana, zimne piwo i stare przeboje z lat 90 ❤❤❤.


Dwa lata temu podobne zdjęcie sprowadziło na mnie duże kłopoty, ale dzisiaj myślę, że tak się nie stanie. Powoli zbieram się spać, ponieważ ostatniej nocy spałam może 3h, więc jestem wymęczona i dzisiaj pozwalam sobie spać tyle ile będę potrzebowała do regeneracji mojego ciała i ducha.



Dobrej nocy Misie!


Moc buziaczków i uścisków Wam przesyłam! 💋💋💋💋💋

poniedziałek, 4 maja 2020

Maj zaczął się dobrze, ale...

Dzień dobry o 17:25 😇. Na wstępie dzisiejszego postu chciałabym Was przeprosić za to, że TYDZIEŃ! nie zamieściłam na Myślach Kobiety Wyzwolonej ani jednego postu. Przepraszam bardzo i postaram się poprawić abyście mieli bardziej regularne wpisy ode mnie.

Mamy już maj, który jest jednym z moich ulubionych miesięcy w roku. Zaczął się dobrze, byłam pozytywnie nastawiona, ale jakoś mam znaczny spadek energii i jestem smutna. Wiadomo też, że to moje samopoczucie nie jest spowodowane moim widzimisię, ale sytuacją wokół mnie. Jestem wstanie wiele w życiu znieść i wiele zniosłam, ale nie mam siły na toksycznych ludzi, którzy potrzebują mnie tylko po to aby pozbyć się swojej żółci. Problemy innych mnie przeciążyły. Jedynymi problemami jakimi chcę się interesować są problemy moich dwóch przyjaciółek: Kingi i Karoliny. Poza tym one rozmawiają ze mną a nie wyrzucają na mnie cały swój emocjonalny bród, który wyrzucają na mnie inni. Nie jestem psychologiem (jeszcze!), więc nie mam takich umiejętności aby bronić się przed złymi emocjami. Ludzie to w moim przypadku nadużywają, ponieważ ja staram się w każdym widzieć dobro, ale kurwa! znowu się przeciążyłam emocjonalnie, ponieważ pomagam komuś w dosyć niekonwencjonalny sposób i wszystkie problemy tej osoby trochę mnie obciążyły. Nie mam pretensji absolutnie, ale... muszę chwilę odpocząć od pracy, ponieważ ilość czasu jaką spędziłam ostatnio na pisaniu jest zabójcza, więc po prostu muszę przystopować, bo wyląduję w szpitalu. Ostatnio przyznaję skupiłam się tylko na pieniądzach, ponieważ chciałam sobie jakoś zrekompensować smutek i po części pomogło, ale emocjonalnie jestem skatowana co przekłada się na moje decyzje. Mam nadzieję, że rozumiecie, ba! moi Czytelnicy wszystko rozumieją ❤.

Ostatnio spacerowałam bardzo niewiele i dzisiaj chciałabym się z mamą i Reksiem wybrać na dłuższy spacer, ponieważ przewietrzenie się dobrze mi zrobi. Wczoraj w wannie zrobiło mi się słabo, więc w całej pianie wyszłam z niej i poszłam się położyć. Przez stres mam kłopoty z trawieniem i... tak. Mam nadzieję, że dzisiejszy spacer dobrze mi zrobi, a potem zabiorę się za tworzenie prezentacji na temat cyberprzestępczości na moje najbliższe zajęcia online. Mam nadzieję, że moja prezentacja z Paliną, Gosią i Beatą będzie super ❤.


Na koniec dzisiejszego postu chciałabym pozdrowić Was wszystkich i życzyć wytrwałości, siły i przede wszystkim zdrowia fizycznego i psychicznego w tych trudnych czasach. Pozdrawiam także Kingę i Karolinę i dziękuję im z całego mojego maassenowego serduszka za wsparcie ❤. Buziaki przekazuję także Palinie, Gosi i Beacie - jeśli oczywiście czytacie dzisiejszy post 👄👄👄.



Dobrego tygodnia Wam życzę moi Kochani!


Buziaczki! 😚💋💋💋💋💋💋💋