Dobry wieczór 👀😊😊😊.
Jest właśnie cicha, troszkę deszczowa, czarna noc. Jest już po drugiej w nocy. Nie śpię, bo planowałam ten miesiąc, rozmyślałam, porządkowałam swój pokój, składałam świeże pranie zdjęte ze sznurków w łazience i zabrałam się do pracy przy folderach ze zdjęciami i filmikami. Generalnie mam od północy trochę to ogarnięcia, ale już prawie skończyłam to co miałam do zrobienia. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że męczy mnie ból brzucha. Nie jest to ból o bardzo mocnym nasileniu ale ból powodujący dyskomfort, rozdrażnienie i zirytowanie. Nie mogę też przez niego zasnąć. Ktoś pewnie rzuci bardzo mądrą uwagę w moim kierunku - "To idź do lekarza, a nie narzekasz jak poparzona". Otóż... drogi Człowieku, który tak właśnie pomyślałeś, powiem Ci, że to genialny pomysł aby iść do lekarza. Naprawdę. Niemniej jednak muszę poczekać na swoją wizytę prywatną. Gdybym chciała skorzystać z publicznej służby zdrowia na wizytę do takiego lekarza jak gastrolog musiałabym aktualnie czekać ponad 250 dni. Także nie wiem czy mam na to ochotę i wytrzymałość aby tyle czekać. Także w lutym już ogarnę temat z moim bólem brzucha i może przestanę narzekać. I nie, nie jestem opryskliwa, ale trochę rozczarowana tym jak to człowiek nie może czuć się źle, nie może go coś boleć i nie może sobie trochę ponarzekać, bo od razu coś komuś nie pasuje i najczęściej dostaje nieprzychylne uwagi od własnej rodziny (z reguły od tej dalszej).
Nie zamierzam nikogo przepraszać za to, że czuję się słabo, źle i nie mam mojego poczucia humoru jakie zwykle miewam. Czuję się nieciekawie i to fakt. Poza tym kto bystry, inteligentny i dobrze obserwuje ten widzi, że jestem nieswoja. Nienawidzę narzekać ale jestem rozczarowana (mimo, że to bezwartościowa emocja) tym, że 2022 na razie doświadcza mnie dosyć boleśnie. Po drugie to co widzicie, to co widzą followersi na Instagramie, znajomi na Facebooku to tak naprawdę tylko skrawek mojego życia, którym się dzielę. Wielu rzeczy nikt o mnie nie wie, ponieważ paradoksalnie chronię swoją prywatność, rodzinę i przyjaciół nawet jeśli inni uważają, że jest wręcz odwrotnie.
Mam nadzieję, że Luty przyniesie mi więcej zdrowia i moim bliskim oraz takiego spokoju o kolejne miesiące tego roku. Bardzo bym sobie tego życzyła, bo właśnie tego potrzebuję.
Pod ostatnim postem dostałam komentarz w sprawie serii "oczami MotorOLI...". Kochani, bardzo chciałabym aby ta seria dalej trwała i była ale to wszystko zależy od mojego samopoczucia. Uczynię wszystko aby się dalej ukazywała, ale obiecać Wam aktualnie nic nie mogę. Jeżeli jesteście też ciekawi jak minął mi styczeń to zapraszam do styczniowych postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Ale generalnie minął mi szybko i słabo. Nie byłam w styczniu na mieście ani razu, nie zamówiłam też ani jednej paczki z czymkolwiek co chciałabym zakupić. Był to dla mnie bardzo kiepski miesiąc. Może nie tragiczny, co to to nie ale kiepski. Tak, po prostu kiepski to był miesiąc. Zdrowotnie, finansowo i towarzysko był to kiepski, naprawdę kiepski miesiąc. Cieszę się, że choć jeden raz w styczniu spotkałam się z Zuzą. Z nikim innym się nie widziałam, więc to naprawdę o czymś moi Kochani świadczy. A też nie chcę iść na miasto z kumpelą i mieć niezadowoloną minę, że zamiast wygrzewać brzuch w łóżku z gorącymi ziołami to ja siedzę jak za karę i jem na przykład kebaba, po którym będzie mi tylko gorzej. Nie lubię rozczarowywać ludzi, więc chciałabym być też zrozumiana. Po któreś tam, jeśli coś mnie boli to lubię sama w ciszy się regenerować. Rozmowy, przytulaski i inne tym podobne rzeczy niezbyt mi pomagają. Wiadomo, że jest to bardzo miłe, ale jak boli brzuch, a ktoś Was ściska to wcale nie jest to super przyjemne. Im szybciej się zregeneruję i dojdę do siebie tym lepiej. Oczywiście, że podejrzewam kilka przyczyn takiego stanu rzeczy jaki obecnie jest, ponieważ jestem dosyć świadoma swojego organizmu. Podejrzewam, że trochę zatrułam się mieszanką alkoholi podczas Sylwestra. Być może mam bardzo podrażniony żołądek, ale wiecie... to może mi tylko lekarz stwierdzić. Zastanawiałam się nad niestrawnością i niedrożnością jelit, ale... no, ja okres straciłam, więc myślę, że moje bóle brzucha wywołane są kwestiami ginekologicznymi a nie pokarmowymi, ponieważ nie pamiętam kiedy się opychałam jedzeniem. Niemniej jednak mam ogromną nadzieję, że w marcu będę już jak nowa 😇😇😇.
Życzę Wam zdrowia fizycznego i psychicznego, ponieważ jedno bez drugiego nie istnieje. Mam nadzieję, że jesteście zdrowi, dbacie o siebie i staracie się dążyć do szczęścia.
Dużo miłości ode mnie dla Was i dla Waszych bliskich obecnych i nieobecnych.
Oceany buziaków,
Aleksandra 💋💋💋💋💋💋💋💋💋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz