Nigdy nie sądziłam, że przyjdzie mi napisać taki post.
Nie myślałam, że dziadek podczas pandemii zarazi się koronawirusem.
Nie spodziewałam się, że umrze na Covid_19.
19 lutego 2022 roku o 01:05 w nocy mój dziadek zmarł przez jebanego koronawirusa. Od ponad roku zmagał się z chorobą nowotworową, ale to nie ona go zabiła tylko Covid_19. Nigdy nie pomyślałabym, że zostanie zakażony koronawirusem. Przecież zaszczepiłam się wraz z mamą i bratem trzema dawkami szczepionki, przecież dziadek prawie rok nie wyszedł z domu, przecież to nie tak miało być.
Śmierć dziadka była przerażająca. Tego dnia wiał strasznie wiatr, aura była okropna. Najsmutniejsze i najokrutniejsze w tym wszystkim jest to, że dziadek umierał w niewyobrażalnych cierpieniach. Widziałam co działo się z jego ciałem, twarzą, mimiką, głosem, WSZYSTKO. Nigdy tego nie zapomnę. Nigdy!
Jest mi bardzo przykro i czuję się psychicznie strasznie. Takie wydarzenia zamiatają człowieka i nie pozwalają już na zawsze zapomnieć. Było to dla mnie naprawdę traumatyczne wydarzenie. Pociesza mnie (choć to niewłaściwe słowo), że dożył 82 lat. Niemniej jednak, ta śmierć była takim zaskoczeniem dla wszystkich, że nikt z mojej rodziny nie spodziewał się, że dziadek umrze tak szybko i w takich okolicznościach. Myślę, że do końca życia będę żałować tego, że nie zaprowadziłam, nie zmusiłam dziadka do zaszczepienia się. To był ogromny błąd.
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz