Są w życiu takie noce, których nie chce się doświadczać za życia ani po śmierci. One nie należą do łatwych, miłych i przyjemnych, BO... mają uczyć. One mają trawić nas od środka, przepalać naszą duszę i zadawać jak najwięcej bólu naszym emocjom. Mamy cierpieć tak bardzo jak jeszcze nigdy nie cierpieliśmy. Mamy krzyczeć za zamkniętymi wargami, płakać pełnymi łez oczami i szlochać bezdźwięcznie. Mamy spalać się tak długo i boleśnie aby odrodzić się silnymi. Mamy uczyć się.
* Obraz pobrany jest z Internetu, ale zmodyfikowany przeze mnie na rzecz dzisiejszego postu.
Jestem w pozycji półleżącej, otacza mnie mrok, czuć zapach moich jedwabiście waniliowych perfum zmieszanych z tłem alkoholu płynącego coraz głębiej w moich cienkich i przemęczonych życiem żyłach. Jestem na granicy dwóch światów, Jawy i Snu. Tak bardzo zmęczona jestem dzisiejszą długą nocą, która nadwyrężyła moją mentalność, nadzieję i marzenia. Jak wiele razy będę przechodzić przez to samo, jak wiele Los zada mi bólu zanim opuszczę ten świat na rzecz tego lepszego?
Dostaliśmy ograniczony czas, a żyjemy tak jakby nigdy nasze życie miało się nie skończyć. Żyjemy czekając, czekamy żyjąc i rozczarowujemy się tym co dostajemy od Losu. Cierpimy, przeżywamy, zalewamy duszę alkoholem jak deszcz zalewa krzewy, roślinny, drzewa z nadzieją, że da nam to ochłodę, oswobodzi nas z więzów przepełniającej goryczy i cierpienia. Zalewamy tego robaka, który niszczy nas od środka. Z każdym kolejnym łykiem rozluźnia się nasze ciało, ale umysł wcale nie krzyczy z orgazmicznej przyjemności. Uświadamiamy sobie ile czasu zmarnowaliśmy... czekając. Kiedy pojawia się wątpliwość, dylemat co do wiarygodności sprawy to sami zaczynamy w siebie wątpić i w naszą wątpliwą poczytalność. Nie bez kozery mówią, że nadzieja matką głupich jest. Czasem najlepsze uniwersytety, szeroka wiedza ogólna i oczytanie nie pomoże jeśli nie umiemy grać w najtrudniejszą z gier jaką jest życie.
Wybitne osobistości ze świata filozofii mówią, że wszystko kiedyś się kończy. Nawet cierpienie. Kiedy cierpimy wcale nie wierzymy w ten upragniony koniec. Pogłębiamy się w nostalgii, melancholii, stres i napięcie kumuluje się w naszych mięśniach, żuchwie, ramionach, skończywszy na duszy. To trwa za długo, mówimy i myślimy. A co jeśli, to nam jest potrzebne aby zrozumieć swoje błędy z przeszłości? Niestety wcale a wcale mnie to nie pociesza.
Odkąd pamiętam nie ufałam ludziom, bo wiedziałam od najmłodszych lat, że ludzie kłamią, oszukują, manipulują aby dostać to co chcą. Słuchałam ale nie wierzyłam, patrzyłam ale nie wszystko dostrzegałam, czułam... żałując, że czuję. Tak się teraz zastanawiam sącząc kolejnego drinka w moim (już nie wielkim) łóżku dlaczego tyle rozczarowań musiało mnie spotkać przez 27 lat mojego życia. Za co to wszystko? Za jeden błąd sprzed kilku lat? Mam nieprzepracowane błędy karmiczne z poprzednich wcieleń? Warum? ... .
Nie jestem człowiekiem pozbawionym wad i niedoskonałości charakteru ale uważam, że ... czas się napić jeszcze więcej, bo kto pisarzowi zabroni, prawda? Z soboty na niedzielę ludzie mają atrakcje, przygody, wypady na miasto a melodramatyczne lale mają łzy zakrapiane alkoholem i ekstraktem z wanilii. Tak sobie leżę i myślę, że nie warto już nic mówić, o niczym wspominać, nawet nie wypominać. Raz zgadzając się na kłamstwa, później nie należy się dziwić i oczekiwać cudu życia. Jestem naprawdę zmęczona, a takie noce jak ta jeszcze bardziej nakreślają mój chory, złożony problem mojej niełatwej egzystencji. Człowieka poznaje się bardzo długo, ale babcia (*) mówiła mi, że niekiedy nigdy nie pozna się pewnych jednostek do końca. Wiem, że miała rację, bo sama nie jestem łatwa do poznania, ponieważ nie lubię ujawniać całego swojego życia ale oczekuję jednego... prawdy, uczciwości i lojalności. Mój poziom akceptacji i empatii jest na najwyższym poziomie, ale są rzeczy, których w życiu nie akceptuję a mianowicie KŁAMSTWO, BRAK LOJALNOŚCI i FAŁSZ.
Nie wiem, a raczej nie umiem w tej chwili powiedzieć gdzie będę za tydzień, za rok, czy za trzy lata. Wiem, że może być zupełnie inaczej niż chciałam, bo Los sprawia, że moje wątpliwości i smutek znowu narasta. Ludzie też w większości nie wierzą w intuicję i co gorsza w sny, a one mówią bardzo wiele jeśli umiemy je analizować. Jestem zdecydowaną zwolenniczką freudowskiej wizji człowieka i świata, więc sami rozumiecie, że analiza badań sennych nie jest mi obca.
Z soboty na niedzielę, wcale się dobrze nie czuję ale wiem, że są koło mnie dobre anioły, które czuwają.
Tymczasem.
Melodramatyczna lala - Aleksandra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz