piątek, 28 lutego 2025

Relaks z kotem na brzuchu

Dobry wieczór Kochani! 👋😘😇😸



Dzisiaj miałam dzień wolny od pracy i generalnie także i od życia. Już jestem prawie zdrowa, więc to mnie cieszy, bo ostatnio katar lał mi się z nosa, jak woda 😂😅😆. W jaki sposób się leczyłam? Kilka razy wzięłam tabletki na zapalenie zatok i na gardło stosowałam Cholinex Intense o smaku jeżynowym, który ma dodatkowo w składzie lek przeciwbólowy. Naprawdę mocne tabletki do ssania, a co za tym idzie bardzo skuteczne. No i tylko tyle robiłam. Dobrze, że bardziej mnie nie rozłożyło, bo aktualnie nie mam czasu na chorowanie i też pewnej sposobności na to. Wiadomo, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy, ale to jak programujemy swój mózg do działania ma znaczenie. Jeżeli "wmówimy" naszej głowie, że musi dać radę, to ona da radę. Jestem tego żywym przykładem! 💫





Dzisiaj posiedziałam sobie dłużej w nocy, bo prawie do 02:30. Oglądałam Midsommar. W biały dzień. Jest to bardzo specyficzny horror, ale ma coś w sobie takiego, że skusiłam się na niego już drugi raz. Jeśli lubicie klimat Szwecji i przesilenia letniego to jest to zdecydowanie coś dla Was. Polecam! 



Spałam też długo, bo raz, że jestem przeziębiona, dwa siedziałam w nocy i oglądałam film, a trzy to po prostu potrzebowałam snu. Zresztą, powtarzam Wam do zawsze, że sen to samo zdrowie, lekarz dusz. Nic konstruktywnego nie zrobiłam w ten piątek, ponieważ chciałam tylko chillować i tyle. Jeśli potrzebujemy odpoczynku to nie powinniśmy się przed nim wzbraniać, ponieważ nasz organizm wie dokładnie czego potrzebuje. Potrzebny Wam sen? Śpijcie! Macie ochotę na cukierka? Zjedzcie go! Chcecie pospacerować, bo potrzebujecie rozruszania się? Idźcie na długi spacer! Ciało człowieka jest mądre i wie czego nam najlepiej potrzeba. Ja potrzebowałam dzisiaj poleżeć z kotem i chillować. Dionizy leżał mi na brzuchu i sobie mruczał 😁😂😀😀😀😀😀. Mruczenie kota jest zbawienne! Kocham ten dźwięk i myślę, że większość kociarzy również przyzna mi rację, że nie ma nic lepszego niż mruczki naszych mruczków. 









Słodkich snów Kochani! 💫


Dobranoc 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 24 lutego 2025

Rozchorowałam się okrutnie...

Dzień dobry/Dobry wieczór 👋


W piątek będąc w pracy już zaczynałam źle się czuć, ponieważ miałam rozstrój żołądka, podwyższoną temperaturę i bolące gardło. Na moje szczęście po piątkowej zmianie w pracy miałam trzy dni wolnego, więc mogłam troszkę wygrzać się w domu i zregenerować siły. Niestety za wiele mi to nie dało, ponieważ czuję się zdecydowanie słabiej niż w piątek. No, ale cóż... do pracy trzeba iść, więc jakoś muszę przeżyć jutrzejszy dzień. 







Idę rozczesać włosy, zmyć lakier na paznokciach u stóp i zażyć gorącej kąpieli przed kolacją. Może to mi dobrze zrobi. Czuję, że właśnie tego mi trzeba! 💫😇😇😇






Buziaki dla Was! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


niedziela, 23 lutego 2025

Pracuję w ekskluzywnym SEX SHOPIE

Od lat mam gotową WISH LISTĘ, do której co jakiś czas dopisuję nowy cel do osiągnięcia przed śmiercią... praca w sex shopie była na owej liście. Także mam kolejny punkt do wykreślenia, ponieważ został dokonany. Nawet nie wiecie jaka jestem zadowolona, że osiągnęłam nie tylko cel, ale spełniłam moje małe marzenie o pracy w takim, a nie innym miejscu. Praca w ekskluzywnym sex shopie jest pracą bez wątpienia kontrowersyjną (kontrowersja to troszkę moje "ukryte ja"), odważną, nietypową, ale przede wszystkim bardzo ciekawą, ponieważ ludzie przychodzący do takiego miejsca są naprawdę interesujący. Co prawda pracuję w tym miejscu od miesiąca, ponieważ zaczęłam 1 lutego 2025 roku, ale doświadczeń mam już naprawdę sporo i... ludzie naprawdę są różni. Jedni całkowicie przeciętni, drudzy wyzwoleni, ale są także jednostki zapadające w pamięć. I to naprawdę na długo! 😎 Klientami sex shopów są różni ludzi i miałam też możliwość (bardziej szczęście! 💫) poznać człowieka ze świata polityki. Myślę, że przede mną wiele ciekawych doświadczeń i sporo rozwoju sprzedażowego. Sex shop, w którym pracuję należy do sieci luksusowych sex shopów w Polsce, które tak naprawdę są erotyczną korporacją. Czy jestem podekscytowana? Oczywiście, że tak, ponieważ należę do osób, które lubią wykonywać wszystko jak najlepiej, a jeśli czegoś nie umieją to zawsze chcą się dowiedzieć i nauczyć. Nie jest to w ogóle dziwne, ponieważ jako zodiakalna Panna jestem straszną perfekcjonistką i lubię jak jest dobrze wykonane. Jak potoczy się moja kariera w firmie, w której pracuję to oczywiście czas pokaże. Po miesiącu nie jestem w stanie powiedzieć więcej, ponieważ to mimo wszystko krótki czas i wiele pewnie mnie jeszcze zaskoczy, może i nawet... zdziwi (???). Niemniej jestem zadowolona, że podjęłam taką, a nie inną decyzję. Ba! spełniłam swoje małe, ukryte marzenie i z tego powodu jestem dumna, szczęśliwa i generalnie jest fajnie 😀😁😈. 





(na zdjęciu jestem w bordowo-czerwonej peruce lokowanej)


Na Instagramie wysyłaliście mi mnóstwo zapytań, abym zdradziła coś więcej o nowej pracy, więc tym postem chciałam zaspokoić Waszą ciekawość. Zaskoczeni, czy spodziewaliście się po mnie takiej kontrowersyjnej pracy? 😅😆😘😘😘 




Powiem Wam, że 10 lat temu w życiu nie pomyślałabym, że kiedykolwiek podejmę się pracy w sex shopie, a tu zaskoczyłam chyba nawet samą siebie. Życie naprawdę jest nieprzewidywalne i za to je bardzo kocham.






Tymczasem. 


czwartek, 20 lutego 2025

Dla chcącego nic trudnego! Czy, aby na pewno?!

Dokładnie od 1 lutego mam nową pracę i co prawda pracuję tylko 3 dni w tygodniu, ale przez 12h. Uważam, że to bardzo dużo, ponieważ nawet jeśli praca nie jest pracą fizyczną to naprawdę taka ilość godzin potrafi dać człowiekowi w kość. Tak, nie ukrywam, że jestem zmęczona, ponieważ na przykład wczoraj miałam taki dzień, że nie robiłam NIC, po prostu nic w pracy, tylko siedziałam na dupie przy komputerze. Już myślałam, że zniosę jajko, ale jakoś wytrzymałam do końca, choć już mnie wewnętrznie nosiło, aby iść na spacer i do domu. Jak już była 22:00 to byłam szczęśliwa, że w końcu koniec tego "znoszenia jaj" przed służbowym kompem. Gdy wróciłam do domu marzyłam tylko o tym, aby się rozebrać, zdjąć buty, wskoczyć w moją koszulę nocną z misiami, zjeść do syta i odpalić tv na jakieś Discovery i zresetować głowę. Tak też zrobiłam. 








Od pewnego czasu pisała do mnie znajoma z poprzednim studiów (stosunki międzynarodowe), ponieważ chciała zaproponować mi wspólne imprezowanie i etc. Kilka dni temu odpisałam jej, że nie wracałam ze spaceru nocą, tylko z pracy. Napisałam jej też, że nie mam czasu aktualnie na imprezy w tygodniu, czy w weekendy, bo po prostu pracuję wiele godzin i jedyne o czym marzę to odpoczynek, a nie tańczenie do białego rana i zalewanie się dużymi dawkami alkoholu. Odpisała mi, że - "DLA CHCĄCEGO NIC TRUDNEGO". I cóż ja mogę dodać moi Kochani... kiedyś też bym tak powiedziała, ponieważ nie miałam w życiu za wielu obowiązków, ba! generalnie w życiu nie musiałam robić nic, typu sprzątanie w mieszkaniu, gotowanie i etc. Jeśli coś robiłam to tylko dlatego, że chciałam. Dzisiaj mam więcej na głowie i po prostu tego czasu mam tyle co kot napłakał. Dziś też uważam, że to nie jest zdanie prawdziwe, że jak się chce to nic nie stanie na przeszkodzie. Otóż... każdy z nas zmaga się z różnymi przeciwnościami losu, problemami, przepracowaniem, zmartwieniami, chronicznym brakiem czasu i ogromnym zmęczeniem. Nawet gdybym chciała iść na imprezę w sobotę po 12 godzinach pracy to myślę, że albo bym zemdlała ze zmęczenia albo wywiozła by mnie karetka do szpitala z wycieńczenia i braku snu. Dlatego też wiele osób, które mają wszystko podane na talerzu nas nie zrozumieją, ponieważ nie mają żadnych obowiązków. Ja też miałam wiele lat w swoim życiu, że mogłam imprezować w poniedziałek, chodzić na zakupy w środy, jeść pudełko lodów miętowych o 3 nad ranem i mieć na wszystko wyjebane. Takie życie było cudowne, taak... BYŁO CUDOWNE. Niemniej wszystko co dobre kiedyś się kończy i trzeba jak to się mówi - zakasać rękawy. Moja znajoma mnie raczej już nie zrozumie, bo jestem zupełnie inną osobą niż w 2016 roku kiedy to studiowałam stosunki międzynarodowe i miałam tego czasu pod dostatkiem. Zresztą, wtedy czas zupełnie inaczej płynął, nie to co teraz. Po pandemii (według mnie wymyślonej) świat zmienił się znacznie i być może Majowie mieli rację, że wraz z 2020 rokiem nastanie koniec świata. Myślę, że mieli na myśli - koniec ówczesnego porządku na świecie. Myślę, że to właśnie o to chodziło.










Wiele osób na świecie myśli, że każdy stoi w miejscu i się nie zmienia. Mam 31 lat i teraz jestem kimś zupełnie innym niż te prawie 10 lat temu. Mam inne problemy, inne doświadczenia, wiele nowych przeżyć, wspomnienia, które kształtują moje dzisiejsze wybory i... po prostu już nie przebywam z ludźmi, którzy nie chcą mojego szczęścia. Dzisiaj stawiam tylko na siebie, bo wiem, że tylko ja mogę moje życie przeżyć. Poza tym... sami się rodzimy, sami żyjemy i sami też umieramy. Jest niewiele osób na tym świecie, na które naprawdę można liczyć. Uważam też, że w pewnym momencie trzeba wielu osobom podziękować za spędzony ze sobą czas i po prostu iść dalej samemu przed siebie. Czasem nie ma innego wyboru. I wiecie co jest dla mnie w obecnym życiu najlepsze i najbardziej dla mnie komfortowe? Nie muszę nic, mogę ze wszystkiego zrezygnować i odejść od wszystkiego co mnie degeneruje. I tyle. NIE MUSZĘ NIC.












Tymczasem. 


niedziela, 16 lutego 2025

Praca, praca, praca

Dobry wieczór Kochani 👋😘😘😘

Ostatnimi dniami jest mnie tutaj troszkę mniej, ale to dlatego, że od 1 lutego mam nową pracę i zaznajamiam się ze wszystkim. Szkolenie już za mną i teraz sobie już na spokojnie pracuję w bardzo ciekawym miejscu. Pracuję 3 razy w tygodniu, ale po 12h, więc nie ukrywam, że jestem trochę zmęczona. Nigdy w życiu nie pracowałam na "dwunastki" więc jest to dla mnie wyzwanie. Każdy wie, że moje życie nigdy nie było życiem ciężkim i męczącym, więc wytrzymanie w pracy dwunastu godzin dla mnie jest bardzo dużym wyzwaniem. Mimo, że nie pracuję fizycznie to 12h robi swoje i po prostu męczy. Niemniej jak na razie jestem zadowolona z podjętej przeze mnie decyzji, a co dalej to czas pokaże.







Dzisiejsza niedziela to był dla mnie dzień totalnego odmóżdżania się przy Świecie według Kiepskich (dopiero mając 31 lat doceniłam wartość tego serialu) i barszczu mojej roboty. Poza tym boli mnie gardło, więc nie jestem dzisiaj w super formie, ale trudno... są gorsze w życiu rzeczy niż bolące gardło. Mam tylko nadzieję, że bardziej się nie rozłożę 😓. Zresztą, ja nie mogę być teraz chora, choć jak wiadomo - "Powiedz Bogu o swoich planach...". 






Na koniec dzisiejszego dnia nie mam jakichś większych planów oprócz kolacji, kąpieli i ASMR z ekwadorskimi uzdrowicielkami duszy. I tyle, aż tyle.








Życzę Wam spokojnej nocy i udanego nowego tygodnia! 


Dobranoc Kochani 😘😘😘


poniedziałek, 10 lutego 2025

Listopad & Grudzień 2024 oczami MotorOLI, czyli... Święta Bożego Narodzenia, trzy choinki, paznokcie dagmarkowe, książka z autografem i nieprzyjemna okolica w Łodzi (21 zdjęć!)

Dzień dobry ponownie! 👋👀😇😇😇

Pomyślałam sobie, że idąc za ciosem stworzę jeszcze post listopadowo-grudniowy, na który czekacie już prawie od dwóch miesięcy. Dzisiaj mam wolne, więc to dobry moment, abym napisała relację w zdjęciach dla siebie i dla Was.


Zapraszam do dzisiejszej długiej lektury i do oglądania fotek! 😌😊😘😘😘😎







Początek listopada był całkiem ciepły. Jak dla mnie oczywiście 😆. Na tym zdjęciu co widzicie miałam super stylówkę, ponieważ czarne rurki (nie lubię tych dzwonów co teraz są w modzie i kochają je "zetki"), beżowy sweterek z trzema ozdobnymi złotymi guzikami z perłami, czarną kurtkę oversize i czarną torebkę z imitacją skórki krokodyla. Do tego miałam złotą biżuterią, perły (kolczyki) w uszach i pokręcone loki metodą na wałek, który tak bardzo jest propagowany na Instagramie. Nooooo i oczywiście miałam skarpetki pończochowe w czarny kwiecisty wzorek (zresztą jak widać na zdjęciu) i nowe czarne buty na obcasach z ozdobną kokardą i złotą sprzączką. Czułam się w tej stylizacji bardzo kobieco i bardzo jak boss woman 😎😎😎.




A tutaj sobie chilluję u dentysty, ponieważ moja madre miała leczenie kanałowe, które przeciągnęło się na bodajże 5 wizyt. U mojej dentystki jest zawsze fajna atmosfera, więc nie ma stresu. Sama przyjemność! 😁 




Moja chrzestna chciała mnie wyciągnąć na spotkanie z moim idolem/guru Jerzym Bralczykiem, ale nie byłam w nastroju, więc poszła sama i kupiła mi jego książkę plus poprosiła o autograf dla mnie. Soooooo cute! 💝💖😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍😍



Bardzo mnie cieszą takie piękne prezenty 💫❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤



Szukałam jakiegoś zapachu kwiatowego i skusiłam się na takie perfumy. Jak wiecie nie jestem miłośniczką perfum kwiatowych, ale na Święta Bożego Narodzenia bardzo ładnie kwiaty współgrają, więc sobie kupiłam i nie żałuję. Zapach podoba się otoczeniu i jest generalnie komplementogenny.



Z racji, że mam kota to nie mogę mieć w pokoju stołowym tradycyjnej choinki, ponieważ Dionizy zjada igliwie, także tak. Zdecydowałam się na złotą choineczkę z SHEIN, która jest bezpieczna dla kotów. Jak Wam się podoba? 🌟⭐✫✬✭✮✯



W moim pokoju ubrałam moją małą, białą choineczkę, która ma już bodajże... 5 lat (???). Kupiłam ją kiedyś na Allegro za jedyne 18 złotych i służy mi bardzo dobrze. Nic się z nią nie dzieje. Bombeczki rdzawe i światełka dostałam od Adama, więc tym razem troszkę inna kolorystyka. Jak Wam się podoba?



Tego skrzata kupiłam kiedyś w Carrefourze, bo jestem miłośniczką krasnali. Chyba dobry vibe, co? 🎄



A tutaj byłam na najgorszej ulicy w Łodzi jaką znam. A mowa jest oczywiście o Lubelskiej. Wracałam wtedy z rozmowy o pracę ze sklepu monopolowego - ALKOHOLE Z INNEJ BECZKI. Przechodziłam z Przybyszewskiego na Lubelską, aby zamówić taryfę i jakieś 10 minut stałam w tym miejscu. Normalnie ze stresu tak mnie brzuch rozbolał, że myślałam iż zwymiotuję. Kręciła się jakaś patologia, chyba z jakiejś szkoły, ale naprawdę to były konkretne patusy. Na szczęście przyjechała taksówka i wróciłam szczęśliwa do domu choć z ogromnym bólem brzucha. Jeśli będziecie lub jesteście z Łodzi to nie zapuszczajcie się na ulicę Lubelską, bo jest tam naprawdę niebezpiecznie. Chyba pierwszy raz tam byłam. Pierwszy i zapewne ostatni. 



Odkąd są te wszystkie internety to odeszłam od prasy. I szczerze Wam powiem, że tęskniłam za czytaniem gazet. To było kiedyś takie przyjemne, takie normalne, a dzisiaj... dzisiaj wszystko robi się coraz bardziej chore.



A tu już przechodzimy do grudnia i do świątecznych ciast. Mamy tutaj piernika i szarlotkę. Oba ciasta były wyborne! 



Tak prezentowałam się podczas Wigilii Bożego Narodzenia. W święta generalnie stawiam na czerwone outfity z dodatkiem złotej biżuterii. Uważam, że to bardzo świąteczny look. 



Jakie ciasta kojarzą Wam się ze Świętami Bożego Narodzenia?

Dla mnie najważniejszym ciastem jest szarlotka (to moje ulubione ciasto!), piernik i makowiec. Wiem, że wiele osób robi w czasie świąt sernika, ale ja nienawidzę tego ciasta. Sernik to moje najgorsze ciasto jakie mogę zjeść. Oczywiście z grzeczności zjadam, choć bardzo bardzo nie przepadam za tym rodzajem ciasta. Jestem zdecydowanie team szarlotka i to głównie szarlotka mojej mamy, ponieważ jest najlepszym rodzajem szarlotki jaki jadłam, a jadłam naprawdę wiele.



A tutaj przed Państwem pieczarki w cieście. Ubóstwiam!



Tak mniej więcej prezentował się mój stół wigilijny. Wigilię spędzałam z mamą i Dionizym.



Tutaj mnie lepiej widzicie jak byłam ubrana podczas Wigilii Bożego Narodzenia.



A tutaj już widzicie mnie w Pierwszy Dzień Bożego Narodzenia u mojej cioci Gosi. Tym razem postawiłam na klasyczną czarną stylizację z paskiem. 



Uczesanie bożonarodzeniowe już Wam pokazywałam, w którymś z postów na blogu. Miałam włosy spięte bordową tiulową kokardą. 



Choinka cioci Gosi była bardzo ładna i jak co roku zachowana w kolorystyce bieli i srebra. 


Paznokcie miałam w stylu Dagmary Kaźmierskiej, ponieważ ona uwielbia stylizację mani z motylkami.



Urocza była ta choineczka ⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐⭐




A o tych skarpetkach już Wam wspominałam, ale postanowiłam jeszcze raz dodać to zdjęcie, ponieważ te skarpetki są wyjątkowe. Błyszczą się cudownie, są wygodne i kryształki bardzo się dobrze na nich trzymają. Polecam skarpetki z TEMU, ponieważ są 10 razy tańsze niż w Calzedonii, a wyglądają równie pięknie.












Listopad i Grudzień 2024 roku minął mi bardzo przyjemnie i spokojnie, tak... stosunkowo spokojne miesiące to były. Święta były udane i spędzone w rodzinnej atmosferze, a Sylwester był także dobry. To był dobry i spokojny czas w moim życiu. Jestem wdzięczna, że tak właśnie było.









Tymczasem. 













































Rosyjskie czapki są najlepsze!

Hej i czołem! 👋👀😘😘😘


Mamy zimę, choć aktualnie w Łodzi bez śniegu. Niemniej jest zimno, więc to idealny czas na czapkę. Nie należę do osób, które marzną, więc uświadczyć mnie w czapce na głowie graniczy z cudem. Natomiast w tym roku postanowiłam nie wychładzać mojej głowy (brak czapki sprzyja wypadaniu włosów) i zakupiłam dwie ROSYJSKIE czapki. Rosja zawsze słynęła z genialnych czapek, więc postanowiłam sobie w tym roku takie dwie zakupić. Kupiłam brązową i pomarańczową. Zresztą nie będę się nad tym rozwodzić, zobaczcie sami poniżej jak się w nich prezentuję 👇.







Oto jestem! 💁 Czapka jest ciepła, bardzo miękka, puszysta i bardzo cozy. Jak Wam się podoba?






Pomarańczową czapkę kupiłam z myślą o moim pomarańczowym szaliku. Mają identyczne kolory, więc tym razem udało mi się trafić w ciemno. W, którym kolorze lepiej się prezentuję według Was? 😇












Rosyjskie czapki są ogromnym hitem na zimę 2025 i uważam, że to idealny trend dla mnie, ponieważ kocham taki styl czapek. A przede wszystkim są niesamowicie ciepłe, co jest bardzo ważne dla kondycji naszych włosowych cebulek, które potrzebują ciepła. Mróz bardzo szkodzi cebulkom, stąd wypadanie włosów u wielu osób. Mama mi to zawsze powtarzała jak byłam dzieckiem, bo nienawidziłam chodzić w czapkach. Zaaaaawsze było mi ciepło, ZAWSZE! Zdecydowanie należę do osób zimnolubnych, choć zachwyca mnie krajobraz tropików, dżungli, palm i egzotycznych owoców. Taki paradoks 💁.




A Wy nosicie zimą czapki, czy nie lubicie?





Ciao! 💋😇😇😇😘😘😘




środa, 5 lutego 2025

Nowe doświadczenia od początku lutego :)

Dobry wieczór Kochani! 👋😘😇😇😇 



Od pierwszego lutego moja zajętość się znacznie zwiększyła, ponieważ już pierwszego lutego zaczęłam z tak zwanej grubej rury, ponieważ miałam dzień próbny w pracy. Pracowałam 12 bitych godzin i potem byłam nieprzytomna, ale to pozytywne zmęczenie, ponieważ póki co jestem zadowolona i nie żałuję jak na razie decyzji, że wysłałam w takie a nie inne miejsce moje pomarańczowe (taki motyw przewodni 😆) CV. Pewnie jesteście ciekawi co to za miejsce i czym się będę zajmowała. Otóż... na razie potrzymam Was jeszcze w niepewności, ale na pewno jest to miejsce ciekawe, piękne (taak! design tego miejsca jest bardzo piękny) i kontrowersyjne. Kontrowersja na pierwszym miejscu! 😅😆😈 Powiem Wam, że za mną trzy dni zupełnie czegoś nowego. Lubię doświadczać nowego, więc jestem zadowolona, że mogę przeżyć kompletnie inne chwile niż w życiu przeżywałam. Podekscytowanie miesza się u mnie z lekkim stresem i potrzebą takiej hmmm znacznej uważności. Od zawsze uważam, że z każdej pracy można wiele wyciągnąć i się jeszcze więcej się nauczyć. Cokolwiek w życiu byście nie robili, to róbcie to zawsze z pełnym zaangażowaniem, skupieniem i chęcią dowiedzenia się jak najwięcej. Ja chcę z tej pracy kolokwialnie mówiąc - WYCISNĄĆ jak najwięcej, ponieważ chcę się jak najwięcej nauczyć, dowiedzieć czegoś nowego i również zyskać jak najwięcej. Generalnie ja tak zawsze podchodzę do życia, więc wiem, że czeka mnie wiele nowego, wiele doświadczeń, łatwiejszych i trudniejszych chwil, ale wiem że będzie ciekawie i na pewno warto. Sama jestem ciekawa co z tej nowej pracy wyjdzie i jak moje losy się dalej potoczą. Naprawdę jestem mega ciekawa i ekscytacja rośnie 😁. 











W ogóle ten luty "pędzi" mi jak Struś Pędziwiatr. Ledwo się zaczął, a dzisiaj już jego piąty dzień. Chwila moment i będzie nowy miesiąc. Styczeń wlekł mi się okrutnie, a ten miesiąc jest taki, że nie mam jakby czasu na siebie, bo cały czas coś. Niemniej powiem Wam, że dobrze iż tak jest, ponieważ potrzebowałam czegoś nowego w swoim życiu. Takiego, że tak powiem nowego bodźca, pewnej iskry. Poza tym im więcej doświadczamy nowych rzeczy tym lepiej, ponieważ uczymy się nie tylko o czymś, ale przede wszystkim uczymy się o sobie. Ja po trzech dniach szkolenia w pracy mogę już trochę powiedzieć sama przed sobą co jest dla mnie, a co nie do końca. Na pewno bardzo się cieszę, że trafiłam na super szkoleniowca i jestem wdzięczna za cały poświęcany mi czas przez panią Kasię. Pierwszy raz (no z małymi wyjątkami) mam styczność z Wagą zodiakalną i jestem pozytywnie zaskoczona. Bardzo na plus! 😊😇😇😇💫 A co dalej życie przyniesie to się okaże. Póki co dla Was tyle mam informacji. Mam nadzieję, że choć ciut zaspokoiłam Waszą ciekawość 😘. 









Dzisiaj miałam za to wolny dzień od czegokolwiek, więc zrobiłam sobie dzień tylko dla mnie. Obejrzałam: Harry Potter i Kamień Filozoficzny oraz Harry Potter i Komnata Tajemnic. Jestem fanką Harry`ego Pottera, więc miałam ochotę sobie obejrzeć, a akurat leciały te dwie części na HBO, więc obejrzałam z przyjemnością. A Wy lubicie? Która z części jest Waszą ulubioną? 💫


Dzisiaj też zrobiłam pyszny obiad, ponieważ kaszę gryczaną z masłem, koncentratem pomidorowym, ogórkiem kiszonym, kapustą kiszoną i pomidorkami suszonymi w zalewie z innymi ziołami. Całość wymieszałam i powstało danie jednogarnkowe, które wyszło naprawdę pyszne. Za chwilę mamy się spytam jak jej smakowało. Wam też polecam takie sobie zrobić! Palce lizać! 😘😘😘😇😇😇😈












Miłego wieczoru dla Was 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋