Zawsze kiedy słucham Grabaża odzyskuję spokój i przenoszę się w cudowną rzeczywistość ciemnych, brudnych spelunek zadymionych papierochami i przepojonych Whisky...
Końcówka lata zawsze wywołuje we mnie pewne refleksje, ponieważ przyszłam na świat właśnie wtedy. Energia tego okresu bardzo na mnie wpływa i przez to (a może dzięki temu) zastanawiam się nad wieloma kwestiami mającymi znaczenie w moim życiu. Jako, że weszłam w 7 rok osobisty to przeżywam kryzys wewnętrzny, wręcz egzystencjalny. Wiele osób nie rozumie do końca toku mojego myślenia, ponieważ ja nie dzielę ludzi/wydarzeń na złe i dobre czy czarne i białe. Dla mnie każda osoba może być tak trudna do zdefiniowania jej, iż uważam, że nie można tak sobie kogoś wrzucić do worka z haftem POTWÓR lub ANIOŁ. Sama nie jestem tylko dobra, albo tylko zła. Mam chwile dobroci, ale bywam też trudna, arogancka i wyrachowana (jeśli chcę i tego potrzebuję). Każdy nosi w sobie cechy lepsze bądź gorsze, ale nie można wszystkiego i wszystkich oceniać jedną miarą. Byłoby to błędem. Tak mniemam... tak myślę.
Umysł ludzki potrafi wszystko zrozumieć, zracjonalizować sobie wiele kwestii, ale serce ludzkie jest inne. Jedni ludzie korzystają z rozumu inni kroczą drogą serca. Którzy mają rację? Właśnie! Nie można tak tego ocenić, ponieważ każda sytuacja jest inna. Nie wiem czy dobrze postąpiłam czy nie, ale zrobiłam coś i tylko to się liczy. Obojętność jest zła, ponieważ jest lekceważąca, a działanie obojętnie jakie jest lepszym wyborem. Każdy też ponosi konsekwencje swoich wyborów i być może ja poniosę znaczne straty w związku z sytuacją, o której mówię, ale to moja decyzja. Ważne, że jakaś jest. Mam tylko nadzieję, że to co zaplanowałam przyniesie mi sukces, a nie porażkę. Niestety spaceruję koło przepaści i mogę stracić wszystko. Wiem o tym i lękam się, ale postawiłam jedną kartę na to czego pragnę, a pragnę tylko jednego. Czasem jest tak, że aby dojść do celu trzeba zszargać duszę, wylać łzy, mocno się spocić, zagryźć zęby i... zapomnieć. Czasem wydaje mi się jakby taki Mefistofeles stał obok mnie i popychał mnie do czegoś niemoralnego, złego w imię dobra i mojego szczęścia. Jak na tym wyjdę nie wiem. Być może wszystko stracę, być może wszystko zyskam. To jak gra w Pokera, to jak przechodzenie na kolejny level w grze, to jak łapanie punktów, ale czy to jest tego warte? Nie wiem, ale wiem jedno, że chcę spróbować i się przekonać. Ktoś powiedział, że gdyby się drugi raz urodził to popełniałby więcej błędów. Zaryzykuję i być może... ale wznosząc wzrok ku górze, mam nadzieję, że będzie dobrze.
Nadziejo, czymże Ty jesteś w moim życiu, jak nie jedynie kochanką mojej odwagi i ryzyka. Czymże?
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz