Dobry wieczór moi Drodzy ✋😇!
Dzisiaj przychodzę z postem, w którym dowiecie się 5 faktów o mnie, których najprawdopodobniej nie znacie. Jestem ciekawa czy ktoś z moich najbliższych osób nie wiedział, o którymś z faktów 😎😎😎. To co? Zaczynamy!
1. BARDZO CHCIAŁAM MIEĆ PIEGI
Jako nastolatka zachwycałam się piegami innych kobiet. Rude, falowane, długie włosy, przezroczysta cera i dużo piegów na twarzy, nosku i dekolcie. Po prostu byłam zauroczona takim typem urody przez długi czas. Sama nie posiadam piegów, no ok! oprócz jednego na prawym policzku pod okiem. Nie, nie jest to pieprzyk tylko jeden, dorodny (serio jest duży 😎) PAN PIEG.
Dzisiaj nie żałuję iż nie jestem posiadaczką piegów, ponieważ dzięki instagramowemu filtrowi przekonałam się, że piegi w ogóle nie pasują do mojego typu urody. Także natura wiedziała co robi. Jak zresztą prawie zawsze.
PS. Choć nadal podobają mi się kobiety z piegami i mężczyźni też o ile ich piegi mieszczą się na nosku.
2. UWIELBIAM SMAK HERBATY Z TERMOSU
To jest po prostu mój smak dzieciństwa kiedy to piło się herbatę z termosu na wyprawach rodzinnych oraz ciepłą herbatkę z butelki plastikowej na wycieczce szkolnej. Herbata w ten sposób miała gumowy posmak ale jak mi to smakowało 💗. Serio!
Nawet teraz sobie pomyślałam, że niegłupim pomysłem byłoby kupienie sobie jakiegoś ładnego, różowego (no a jak! 😎😎😎) termosu.
3. ODKĄD PRZERWAŁAM WEGETARIANIZM MOJE ZDROWIE SIĘ ZACZĘŁO SYPAĆ
Wegetarianką byłam od 2009 roku do końca 2017 roku.
W roku 2018 doskonale pamiętacie co działo się z poziomem mojego cukru i insuliny, no i przede wszystkim z ciśnieniem i skokami wagi. Teraz pewnie spytacie czemu odeszłam od wegetarianizmu. Powód jest prosty, wręcz absurdalnie banalny - ANEMIA. Miałam taką anemię, że bałam się o swoje życie i dlatego powoli włączałam mięso do diety. Kłamię... rzuciłam się na mięso, ponieważ patrząc w sklepie na krwiste steki moje ślinianki szalały. Czułam się jak zwierzak, który musi upolować zwierzynę. Tak było, nie kłamię.
Z pewnością moja dieta była źle zbilansowana i dlatego doprowadziłam się do niezłego wycieńczenia. Niemniej coraz bardziej zastanawiam się nad powrotem do diety wegetariańskiej z możliwością jedzenia ryb. Pescowegetarianizm jest jednym z najzdrowszych sposobów odżywiania.
4. NIENAWIDZĘ ASYMETRII
Nie, nie i jeszcze raz NIE! Dla mnie musi być tylko symetria i ład (nie mówię o wytwarzaniu bałaganu ha ha). Dla mnie porządek jest wtedy kiedy wszystko jest ułożone równo, symetrycznie i tak ma być. Żadne wygibasy, wydzibasy (hę?), żadne takie. Nie i koniec. Nie.
5. MAM NAWIEDZONY ZEGAR W MOIM DOMU
Dawno temu mój dziadek przywiózł z włoskiego targowiska antyczny zegar. Był to przedmiot z tak zwanego pchlego targu. Zegar sam w sobie jest przepięknym antykiem ale... JEST NAWIEDZONY. I możecie nie wierzyć ale tak jest. Skąd takie przypuszczenia, ba! pewność, że jest nawiedzonym przedmiotem? I tu czeka na Was historia.
Zegar puka przed śmiercią bliskich mi osób!
Pierwszy raz taka sytuacja zaistniała tydzień przed śmiercią mojej prababci. Zegar pukał aż w pewnym momencie wskazówki się zatrzymywały. Słyszała to moja babcia i moja mama, zaś dziadek opowiadał się za tym, że nic nie słyszał. Oczywiście dziadek uważał jako osoba studiująca na Politechnice, że to tylko fizyka i pewnie winne są baterie. Otóż... baterie zawsze były sprawne, zawsze. Pukanie zegara powtarzało się zawsze przed śmiercią każdej z osób, które miały umrzeć. Zegar pukał na mojego pradziadka, mamę dziadka, ciotki, wujków aż po śmierć mojej babci. Tak! też byłam świadkiem pukania tego zegara i widziałam jak wskazówka kręci się do tyłu. Było to przerażające, ale na szczęście działo się to popołudniem a nie nocą. Czy da się to zjawisko jakoś racjonalnie wytłumaczyć? Według mnie nie, bo nie uwierzę w taki przypadek, w tyle przypadków (!!!). I zawsze pukał kiedy ktoś umierał. Nie było sytuacji, że działo się to w normalnych chwilach bez wydźwięku metafizycznego.
Po śmierci mojej babci wszystko się zmieniło, ponieważ moja mama wyciągnęła baterie z zegara i postanowiła już nigdy go nie uruchamiać. Na szczęście teraz nie puka, bo gdyby teraz zaczął to byłoby to tak creepy, że chyba stanęłabym obok 😂. Ale teraz zrobicie wielkie oczy 😎😎😎😎😎😎. Pewnego razu stwierdziłam, że chyba chcę włożyć baterie do zegara i zobaczyć czy będzie się coś działo. Moja mama powiedziała, że mam się opamiętać, no i... posłuchałam. Tak, ja i posłuszeństwo ha ha. Ale posłuchałam, ponieważ wierzę, że nie jesteśmy sami w tym wymiarze.
W ogóle to chciałabym Wam powiedzieć w tym punkcie jeszcze o pewnym dniu kiedy to ja i moja mama poszłyśmy na Targi Zdrowia, Wróżb i Niezwykłości do hali Expo. Będąc na targach skorzystałyśmy z wizyty u Kahuna - szaman hawajski. Sprawdził naszą energetykę. Powiedział, że moja mama jest delikatną osobą, zaś ja mam bardzo mocną osobowość i mnie złe byty nie tykają, bo się mnie boją 😅😆😂 - nie no, dobre to było, nie powiem XD. Rozrysował nasze mieszkanie i powiedział, że w naszym mieszkaniu w pokoju stołowym mieszka duch, dusza, która niekoniecznie jest dobra. No żesz kurwa! 😈 Wszystko byłoby zabawne gdyby nie zaznaczył na kartce gdzie niby ten duch się znajduje. Zaznaczył dokładnie miejsce, w którym wisi zegar. I co Wy na to?
I tak dobrnęliśmy do końca 😇😇😇. Mam nadzieję, że czegoś nowego się o mnie dowiedzieliście i spodobała się Wam historia o nawiedzonym zegarze. Bardzo jestem ciekawa co Wy o takim pukaniu na śmierć sądzicie. Może sami doświadczyliście jakichś nadprzyrodzonych zjawisk czy obecności ducha? Chętnie poznam Wasze historie!
Karaluchy pod poduchy!
💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋
Co za historia z tym zegarem, jestem w szoku. Smak herbatki z termosu u mnie również przywołuje miłe wspomnienia, z butelki chyba zbyt często nie piłem, ale w szkole miałem kolegę, któremu babcia zawsze robiła gorącą herbatę w plastikowej butelce po napoju, mniam, teraz to monsterki pijo ;/
OdpowiedzUsuńMonsterki to życie! :D Ja za często nie piję ze względu na ciśnienie, ale od czasu do czasu Monsterek Zero bardzo proszę :D.
Usuń