Od piątkowego popołudnia mam ochotę tylko płakać i nie wstawać. Nie mam ochoty na rozmowy z kimkolwiek o czymkolwiek. Nie chce mi się wyjść z domu, nie pojechałam na See Bloggers i generalnie to straciłam radość i sens. A wiem, że tego sensu stracić nie mogę, nie teraz, nie w takiej sytuacji. Wiecie co jest najsmutniejsze w tym wszystkim? Chcecie pomóc, szukacie pomocy dla kogoś, staracie się, zastanawiacie, drążycie temat a potem... kurwa! a potem okazuje się, że szukaliście nie tak jak powinniście, że coś przeoczyliście, że... jak mogliście tego nie zauważyć. Jak mogliście tak się spóźnić. Jestem rozczarowana choć bardziej pasuje tu słowo ROZGORYCZONA. Od zawsze wiedziałam, że mnóstwo ludzi to skurwysyny ale, że aż tak? Tak blisko?
Pisząc ten post zatrzymuję się co zdanie i nawet nie wiem o czym myślę, bo raczej odczuwam coś w rodzaju przyblokowania. Nie wiem nawet po co piszę ten post, ale chyba po to aby poczuć się... lepiej? Kurwa! lepiej się nie poczuję ale chociaż spróbuję.
Wyobraźcie sobie, że rozwiązujecie zagadkę od kilku dobrych (wątpliwe...) lat i już prawie otrzymaliście rozwiązanie, ale na końcu okazało się, że prawda jest zgoła inna, jest tragiczna, mroczna i przerażająca. Nie umiem tego zaakceptować, no kurwa nie umiem. Jak? No w jaki sposób to zrobić?!?!?!?!?!?!
Zostałam totalnie przygnieciona i boję się, że moja głowa sobie z taką rewelacją po prostu nie poradzi. To jest już dla mnie za dużo, naprawdę. To jest po prostu za duży bagaż emocjonalny aby go unieść bez szwanku na psychice. Nie mam siły, naprawdę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz