Wczorajszy wieczór był dla mnie niemalże zabójczy po przeczytaniu jednego listu.
To był dla mnie tak olbrzymi i bolesny policzek, że myślałam iż oszaleję, wyjdę z siebie i zaleję się łzami.
I tak stało się w rzeczy samej.
Zalałam się łzami.
Dzisiaj wstałam o godzinie 15, bo musiałam się, że tak powiem... uśpić aby się w miarę wyspać i jako tako funkcjonować. Dzisiaj jestem niesamowicie przymulona, niewyspana, zmęczona fizycznie, a przede wszystkim psychicznie styrana. Czuję się maksymalnie ZAJECHANA. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nic nie zrobiłam aby tak cierpieć jak cierpię. Nie mam siły. Naprawdę mam dosyć i muszę się w samotności zregenerować, aby nie oszaleć. A wierzcie mi, że w tym przypadku, który mnie spotkał to jest bardzo możliwe, bo pewne rzeczy, które spadają na człowieka są ponad siły człowieka.
Muszę odpocząć.
Pa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz