Dzień dobry w to niedzielne popołudnie ✋😀😇😋.
Dzisiaj naszła mnie ochota na powspominanie dobrych czasów z mojego życia. To co? Wspominamy?
To był rok 2016. Miałam najlepszą figurę w swoim życiu i najgorsze zdrowie 😅😅😅😆😆😆. Nikt patrząc na mnie nie miał pojęcia jak bardzo źle się czuję fizycznie i psychicznie. Nikt! W tamtym czasie moje ciśnienie było totalnie wyjebane w kosmos, bo na co dzień chodziłam z ciśnieniem ponad 170, więc... sami rozumiecie, że było nieciekawie. Dodatkowo zmagałam się z ciężką anemią, która utrudniała mi życie do tego stopnia, że jak podnosiłam się z łóżka to miałam przez dobre kilkanaście sekund takie mroczki, jakich nikomu nie życzę. Tego roku też po raz pierwszy wylądowałam na SORze z takim ciśnieniem, że lepiej go tu nie podawać, bo mi blog dostanie wylewu 😅😎.
Wiele osób pyta mnie jak trzymałam zgrabną, jędrną sylwetkę jak na zdjęciu powyżej. No cóż... 😅. Nie ma co ukrywać, że wiele lat żyłam głodząc się tak bardzo, że jadłam dzień w dzień 1000 kcal, a czasem mniej. Piłam hektolitry zielonej i czerwonej herbaty i żułam taką ilość gumy do żucia, że moja szczęka mówiła mi o poranku - MAASSEN STOP. A jak są tu osoby jeszcze bardziej zainteresowane moją wagą tutaj to mając 173 cm wzrostu ważyłam na tym zdjęciu 73 kg.
To był rok 2015. Tego roku studiowałam polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim. To był bardzo intensywny czas w moim życiu, który wspominam bardzo dobrze, po najgorszym roku w moim życiu jakim był rok 2014.
Moim marzeniem od lat jest kupić sobie czarny kapelusz na jesień, ale niestety w obwodzie nigdy się moja głowa nie mieści, więc teraz proszę Was o pomoc. Jeśli znacie dobre sklepy, butiki, które robią kapelusze na zamówienie to proszę o komentarz z namiarem na takich specjalistów. Bardzo chciałabym sobie sprawić taki kapelusz już w tym roku.
To był rok 2016, kiedy to studiowałam stosunki międzynarodowe. Ten rok uważam za najlepszy w moim życiu, mimo iż tak jak pisałam pod pierwszym zdjęciem dzisiejszego posta miałam najgorsze zdrowie. W tym roku poznałam świetnych ludzi na nowych studiach, największą miłość mojego życia 💖, dwie przyjaciółki, zabawnego kumpla oraz wyszłam ze strefy swojego komfortu dwa razy 😎. Ten rok był najbardziej intensywnym rokiem w moim życiu i zawsze wspominam go z łezką w oku. To był czas normalnych czasów w Polsce i na świecie. Było zupełnie inaczej niż teraz, po prostu było pięknie.
To był również rok 2016. To zdjęcie zrobiła mi moja mama w 18 urodziny mojego brata.
Jeśli zastanawiacie się jaki miałam tu kolor włosów to... nie, nie był to naturalny. Naturalne mam zdecydowanie jaśniejsze. Wiele lat farbowałam na kolor Caracas od L`Oreal. Jest to przepiękna ciemna czekolada, po której włosy były niesamowicie miękkie, błyszczące i rosły jak szalone. Myślę nad powrotem do tego koloru.
A tu bodajże rok 1994. Ja i moja ruda mama 😝. Musicie przyznać, że od najmłodszych lat byłam słodziakiem 😁😁😁😂😂😂😆😆😆😅😅😅. Niestety nic więcej dodać pod tym zdjęciem nie mogę, bo po prostu nie pamiętam. Wybaczcie 😅.
Tu rok 2020. Może i najchudsza nie byłam 😂😂😂, ale moja pewność siebie za to była najwyższa.
Gdy byłam blondynką ludzie byli dla mnie niesamowicie mili, co mi się bardzo podobało, choć większość uważało mnie niestety za niespełna rozumu, choć każdy rozsądny człowiek widział, że naturalną blondyną nie byłam. Niemniej jednak w tej wersji czułam się niesłychanie dobrze, naprawdę! Tego też roku pokochałam "hiszpanki" i noszę je do dziś dzień.
Tu w moim pokoju, w roku 2020.
Tego dnia poznałam pierwszy raz Artura. W realu. Znaliśmy się od wielu, naprawdę wielu lat, ale nigdy nie przenieśliśmy znajomości na real. Znam go bodajże od 2013 roku, z Badoo. Zanim w 2020 roku się poznaliśmy to przypadkiem spotkaliśmy się w szpitalu i na cmentarzu. Taaaak! Zawsze w ciekawych miejscach 😂😂😂. Choć widząc się nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa.
No i nastał rok 2020, późna jesień. Wtedy to miałam duże spięcie z Adamem i mieliśmy tak zwane "ciche dni". Czułam się samotna, smutna i rozczarowana wszystkimi i wszystkim wkoło, więc uznałam, że najlepsze na smutki jest wino, pizza i rozmowa z dobrym znajomych, z którym dobrze się dogadywałam. Nie zastanawiając się długo umówiliśmy się na pogaduszki przy winie (według Adama to był karton wina 😅😅😅) i pizzy. Wzięłam taxi i pojechałam do niego. Nasze pierwsze oficjalne spotkanie było w jego mieszkaniu. Spotkałam go już na klatce kiedy wracał ze sklepu z tym niby kartonem wina 😆. Usłyszałam jego krzyk - "Dobry wieczór Aleksandro" 😊. A potem poszliśmy po schodach do jego mieszkania. Zjedliśmy pizzę i popiliśmy winem. Muszę przyznać, że wino było bardzo dobre w smaku, pyszne wręcz. No i cóż... bardzo długo rozmawialiśmy o życiu, miłości, związkach, o naszych problemach z ciśnieniem i o... Adamie. Przy tej rozmowie wypiliśmy wino, wódkę i jeszcze likier bodajże z Albanii, który przywiózł. Artur stwierdził, że mam niesamowicie mocną głowę, no ale to prawda - trudno mnie upić. Ilość papierosów, które wypaliłam tego wieczora też była ogromna, ale miałam ochotę pochillować w miłym towarzystwie, a Artur do takich właśnie osób należy. Bardzo dobrze rozmawiało mi się z nim na żywo, wręcz wyśmienicie. Myślę, że właśnie takiego spotkania było nam trzeba. Czy coś się wydarzyło? Yyyyy... oczywiście, że nie. To nie była randka, a kumpelskie spotkanie i poznanie się w realu. Cieszę się, że poznałam Artura na żywo, ponieważ to super gość, który zasługuje na wszystko co najlepsze. Także znaliśmy się 7 lat online, aż w końcu poznaliśmy się w 2020 roku na żywi. Można? Można! 😁😁😁 Pozdrowienia Artur jeśli to czytasz, a pewnie czytasz 😃😃😃😘.
To też 2020.
W roku 2020 odnalazłam spokój mojej duszy dzięki pracy nad sobą. Ogromnej pracy nad demonami przeszłości. Ach... aż się kręci łza 😓.
I tak powspominałam z Wami moje ważne momenty w moim życiu. Jest jeszcze wiele wspomnień, którymi chciałabym się kiedyś podzielić na stronkach Myśli Kobiety Wyzwolonej. Ale to jeszcze wszystko przed nami moi Kochani 😘😘😘.
Trzymajcie się ciepło,
Buziaki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz