Jest 04:08 (głęboka, ciemna noc), a ja... nie śpię. Nie, że nie mogę, ale nie opłaca mi się kłaść spać, bo czekam na brata jak przyjdzie z imprezy, dwa muszę iść z samego ranka po paczkę do zielonego automatu Allegro i potem muszę zrobić ogromne zakupy. Spożywcze - jeśli ktoś byłby ciekaw 😉. A potem znowu muszę iść do dwóch paczkomatów, aby odebrać pompkę oraz prezent, który sobie zrobiłam od siebie.
Po północy brałam kąpiel z dodatkiem specjalnej różanej soli, która bardzo zmiękcza ciało i relaksuje. Dodatkowo wspomaga oddychanie, które po wstrząsie anafilaktycznym było utrudnione i jeszcze nie wszystko wróciło do normy. Niemniej jest poprawa, co mnie bardzo cieszy. Nie sądziłam, że jestem w stanie tak się uczulić... no, ale cóż... człowiek całe życie się uczy, a i tak głupim umiera. Potem wysuszyłam włosy i zaszalałam z makijażem, ponieważ uznałam, że skoro i tak nie będę spała to chociaż wykorzystam ten czas 😅😆😈. Nieskromnie powiem, że mi wyszło! 😍😎 Nieskromnie ha ha ha XD, a kiedy ja lubiłam skromność? Hęęęę? NIGDY! I nigdy nie polubię, bo ja kocham przepych, barok! 😎 Makijaż makijażem, ale jak tak sobie usiadłam na łóżku, włączyłam blues oraz jazz, który o tak późnych porach uwielbiam słuchać to... wzięło mnie na rozmyślania. I to dosyć czarne myśli mnie naszły. Nie, że depresyjne czy jakieś smęty, ale bardziej, że tak powiem świadome. Dotyczące mojej przyszłości. Wielokroć zastanawiałam się nad jedną kwestią z mojego życia i dochodzę do wniosku, że czas może wiele zmienić, bo ja się zmieniłam i w mojej głowie się zmieniło i... jestem coraz bardziej na NIE. Naprawdę moi Kochani ile można, no kurwa?! Jestem zmęczona taką sytuacją i naprawdę coraz bardziej chcę rzucić tę kwestię w cholerę, bo naprawdę "ciągnie" mnie to w dół. Ech... naprawdę, chyba dojrzałam już do podjęcia tej decyzji, że ciach i koniec tego pierdolenia. A wiecie, jak ja jestem zmęczona, wykończona, "wyssana" z energii to po prostu rzucam wszystko i pakuję się w Bieszczady. Dosłownie! Ja po prostu dłużej tak nie mogę i obawiam się, że moja decyzja może być jakby nieodwołalna. Wybaczcie za tę enigmatyczność, ale póki co nie chcę nic zdradzać, bo sama dokładnie nie wiem jak jeszcze postąpię. Niemniej obawiam się, że może być drastycznie 😎. Mówiłam, ostrzegałam, tłumaczyłam - zero, NULL, brak zrozumienia i w ogóle jak grochem o ścianę, więc mi się już nie chce i generalnie mam w dupie. Generalnie to mam sporo zajęć, więc skupiam się na nich, bo... noooooo mam co robić. Tego nie da się ukryć 😐😑😒. No i tak sobie żyję i jakoś czas leci. Noooo, ale nadal nie mogę uwierzyć, że jeszcze 4 miesiące i koniec 2023 roku. Kiedy to minęło, co?!?!
Jest 04:29 i leje jak z cebra. Nie to, że mi deszcz przeszkadza, ale chciałabym nie zmoknąć idąc do paczkomatu. Jeszcze chwilkę tutaj z Wami pobędę i... może się ubiorę i wyjdę z domu, po te dwie paczuszki. W jednej mam trzy lakiery brokatowe z Venity (złoty, srebrny i multikolorowy), a w drugiej paczce mam dwa opakowania Oeparolu. W trzeciej będę miała pompkę, a w czwartej prezent, który sobie zrobiłam. Wszystko zobaczycie w swoim czasie. Obiecuję! 💚
Mój brat jeszcze nie wrócił i mi się to bardzo nie podoba, bo jest sam środek nocy i się niepokoję. Wszystko byłoby super, gdyby odebrał telefon ode mnie i odpisał na esemesy, ale niestety ma najprawdopodobniej wyłączony telefon, co mi się nie podoba jeszcze bardziej. Kurwa!
Jeśli zastanawiacie się jaki alkohol wybrałam na moje nadchodzące urodziny to powiem Wam, że jeszcze nie wybrałam, bo tym razem to będzie totalnie spontaniczna imprezka, albo wyjazd 😎. Powiem Wam, że ten rok miałam (chuj tam, że jeszcze się nie skończył, ale ja już miałam 😅😆😂) dosyć uporządkowany, więc trochę szaleństwa jest wskazane, mimo że jako zodiakalna Panna uważam, że agenda jest najważniejsza i spontaniczność jest fanaberią plebsu. Yep, większość Holendrów właśnie tak postrzega spontaniczność, więc nie czujcie się urażeni, bo nie takie było moje przesłanie. Swoją drogą nie warto brać wszystkiego w życiu na serio, bo i tak wszyscy skończymy w piachu, a dupa po śmierci nie rządzi 😂😂😂.
Pada cały czas i pada, ale to mi nie przeszkodzi w tym aby założyć białe spodnie, bo mogę, bo chcę i nie straszne są mi kałuże. Tak btw to ludzie strasznie przejmują się sprawami, które naprawdę nie mają żadnego znaczenia. Pobrudzimy się to pobrudzimy i co w tym złego? Wypierze się. Nigdy nie pomyślałabym, że będę na takim życiowym lajcie (aj... chciałoby się powiedzieć - zakręcie 😆😆😆). Ale wiecie, to wszystko przychodzi z wiekiem, z czasem, z różnymi doświadczeniami i skrajnymi przeżyciami. Chociaż ja zawsze miałam tendencje do tego, aby o złych sprawach mawiać na wesoło, bez spiny, żartować z bardzo poważnych spraw, bo tak naprawdę te poważne sprawy są łatwe tylko, że my śmiertelnicy robimy z tego coś rangi wylotu na Księżyc. A po co? Sami sobie na to odpowiedzcie.
Trochę się przejaśnia niebo, ale pada i nawet zaczęło grzmieć, a zbliżamy się już do 5 rano, choć dla mnie to bardziej 5 w nocy. Już przyzwyczaiłam się tak mówię, więc mi to chyba nigdy się nie zmieni ha ha ha XDDDDDD. Taka jakby naleciałość. Powiem Wam, że chyba jednak trochę mnie rozkłada... nie wiem jak ja przetrwam dzisiejszy dzień, bo jednak zrobiłam się senna, a muszę wyjść z domu. Koniecznie muszę wyjść, bo paczki same się nie odbiorą. Gdyby brat odebrał telefon to wracając do domu mógłby je odebrać, ale... najpierw to się trzeba dodzwonić, a tak to to sobie można.
Wiecie też czym jestem zirytowana? Tym, że ludzie nie podchodzą do pewnych spraw konkretnie, tak na serio i sprawiają nam tym jeszcze większą przykrość. Jak coś jest dla mnie ważne, istotne to chciałabym aby dla bliskich mi osób również to było w miarę ważne, a przynajmniej, żeby udawali, że tak właśnie jest, nawet jeśli nie jest. I jeszcze irytuje mnie to, że nie z każdym człowiekiem można mieć wspólny plan na "coś". Jest to rozczarowujące, bo ja bym na przykład chciała mieć ten plan, a go nie mam, bo nie jestem w stanie tego planu zrealizować sama. Wkurwiające, co nie? No serio, błagam Was kto by się nie wkurwiał. A trzecia kwestia to nie rozumienie tych dwóch rzeczy powyżej. Zmęczona jestem, serio.
No nic, pada dalej, dalej grzmi, ale ja muszę ogarnąć te paczkomaty, bo inaczej paczuszki mi przepadną. Jeszcze nigdy nie korzystałam z tego zielonego automatu allegrowego, więc nie wiem jak to będzie. Niby nic skomplikowanego, ale jak się robi coś po raz pierwszy to można się pomylić.
Jeszcze jedno jak tak dzisiaj sobie luźno rozmawiamy to... nie wierzę, że już koniec Sierpnia jest. Zaraz Wrzesień i jesień, potem zima i od nowa to samo. Noooo po prostu ktoś tu ma zajebisty humor 😂😂😂😂😂😂😂. Ale znacie mnie nie od dziś i wiecie, że ja mówię to jak sprawa wygląda. Jak jest źle to jest źle, jak dobrze to dobrze. Najgorzej jak nie jest ani dobrze, ani źle. Powiem tak... jest chujowo, ale stabilnie 😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅😅. Tak na marginesie to jest Retrogradacja Merkurego i dodatkowo zbliża się Pełnia Księżyca, w której księżyc będzie Super Księżycem, czyli tym wielkim i jasnym.
Dobra, ruszam swoją tłustą dupę i ubieram się do tych paczek 😁.
Miłej środy, a jak środa to zapraszam na loda - taaaaa... żarcik się trzyma 😅😆😅😆😅😆.
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz