Dobry wieczór, choć czy taki dobry to nie wiem... .
Ci z Was, którzy mnie regularnie czytają to wiedzą, że w grudniu przed nowym rokiem występowały u mnie bardzo silne zawroty głowy. Były tak intensywne, że uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie. W tym roku wystąpiły 3 razy, ale zdecydowanie były łagodnymi zawrotami. Od trzech dni nie czułam się najlepiej, ponieważ lewa strona mojej głowy przestała "działać" (???). Dzisiaj obudziłam się z rozszerzoną źrenicą w lewym oku, która przestała reagować na światło, a moje uszy... NIC NIE SŁYSZĘ. W tym momencie słyszę tylko szum, pulsowanie i moje uszy bardzo mnie bolą. W środę idę prywatnie do lekarza, ale nie jestem optymistycznie nastawiona. Zresztą w dużej mierze bagatelizowałam objawy jakie wysyłał mój organizm. Czuję w uszach jakbym była w górach i miała je zapchane do granic możliwości. To takie uczucie jakby się myło głowę i piana oraz woda została w naszych uszach. Bardzo nieprzyjemne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz