Jakieś pół godziny temu na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej napisałam notkę, w której to dodałam to samo zdjęcie co w tym poście. Dla niewtajemniczonych zapraszam na Facebooka i zachęcam do zostawienie po sobie "kciuka" 👍, dzięki czemu blog dociera do większej liczby osób, a poza tym jesteście wtedy na bieżąco z tym co na blogu i u mnie się dzieje. Z góry dziękuję! 😘😘😘😘😘😘😘😘
A wracając do dzisiejszej sytuacji. Ja naprawdę się sobie dziwię, że do tej pory nie wzięłam się za prawo jazdy, które jest mi tak baaardzo potrzebne. No bo zobaczcie sami... wracałam do domu i stałam na przystanku, a autobus godzinę nie przyjeżdżał i nie przyjeżdżał. Kwitłam tak sobie bez rękawiczek, bez szalika, bez czapki w mocno minusowej temperaturze. Jak będę zdrowa to będzie cud! Dobrą myślą byłoby zamówienie taryfy, ale trzeba jeszcze przedtem wpaść na genialny pomysł zabrania ze sobą gotówki lub karty XD. Ten dzień to po prostu P O E Z J A XDDDD.
W końcu zamówiłam taryfę, wysiadłam z auta, weszłam do domu po hajs, zeszłam na dół i zapłaciłam. Pan taksówkarz nie miał o to pretensji, bo komu jak komu, ale osobie z takim urokiem osobistym, z rozmazanym tuszem do rzęs od deszczu i z czerwonymi, zmarzniętymi policzkami się nie odmawia XDDDDD.
Powiem Wam, że jestem na siebie zła. Tak! Jestem na siebie zła. Nieee, nie za to, że zapomniałam gotówki i karty, ale za to, że nie myślałam wcześniej o ważnych sprawach i może nie uzmysłowiłam sobie wielu kwestii wcześniej. A teraz to... lipa. Nawet coś większego niż lipa, no chyba, że lipa plus size to może być. Po pierwsze to całe prawko. Mając osiemnaście lat miałam odłożony hajs na auto moich marzeń, którym w tamtych czasach był Ford Mondeo. Nie kupiłam auta, bo słuchałam dziadka, że lepiej, jak wezmę się za naukę do egzaminów maturalnych, a nie za robienie prawka. W tamtych czasach nie byłam asertywna i słuchałam za bardzo ludzi i o.... gówno. Gdybym miała dzisiaj osiemnaście lat to już jutro bym się zapisała na prawo jazdy i kupiła auto. A teraz? Teraz wiele się zmieniło. Po drugie to jest kurwa smutne i trochę żałosne, że nikt nie przyjedzie i nas nie ocali. Co gorsza, boimy się napisać/zadzwonić, aby nie usłyszeć - "Wiesz, która jest godzina, pOjEbAłO?!?!!!". Jestem bardzo zła na siebie, bardzo. To stanie na przystanku mnie dobiło mentalnie. W nocy zawsze się więcej rozmyśla, a takie sytuacji pokazują nam za wiele i zbyt dobitnie stan naszego życia. Za bardzo!
Przemarzłam do kości, aż odkręciłam sobie w moim pokoju kaloryfer, a z reguły tego nigdy nie robię. Normalnie trzęsę się z zimna! 😓😓😰❄⛇ Nic mi się nie stało, niby nie mam powodów, ale jest mi smutno, naprawdę bardzo. Muszę wziąć się w końcu za prawko, bo tak być dłużej nie może. Czuję się zmęczona, zdołowana i przez życie oszukana. Pierdolony autobus... wystarczyło, że by przyjechał.
Wiecie kiedy ludzie zaczynają przewartościowywać swoje życie? Wtedy kiedy prozaiczna sytuacja "uderza" ich w twarz, tak że głowa odlatuje do tyłu, bo to był sierpowy, taki solidny i bolesny. Wiecie, nie mogę narzekać, bo ten rok był dla mnie wyjątkowo łaskawy i mimo wszystko spokojny, ale... są kwestie, które tkwią we mnie i po prostu rozczarowują moją skromną osobę. Wiem, wiem... rozczarowanie to bezwartościowa emocja, no wiem, ile ja razy o tym pisałam. Niemniej odczuwam to.
W tle leci Bonnie Tyler, w pokoju tlą się świąteczne światełka, które dzisiaj sobie rozwiesiłam, bo już poczułam christmasowy vibe i tak sobie myślę, że może Luke miał rację. Luke to był gość, który bardzo mi pomógł w życiu, baaardzo i zawsze będę mu za to wdzięczna, mimo że zakończyłam z nim znajomość. Zakończyłam to może nie do końca dobre słowo. Zniknęłam, po prostu.
Może miał rację, pomagał mi i jeszcze chciał mnie ocalić, uratować, wybawić, dać mi cały Londyn. Nigdy nie zapomnę tego co mi powiedział - "Taka kobieta jak Ty, powinna mieć wszystko co najlepsze. Taka kobieta jak Ty... a tak niewłaściwie postępuje i żyje w błędzie, błąd za błędem". Może ja po prostu w niektórych ludziach chcę widzieć boga, cudotwórcę, zbawiciela, cud świata, czy nawet Boga. Nie wiem już sama. Wiecie... problem jest w tym, że mimo iż jestem dosyć przebojową osobą i upartą to... jestem wewnątrz idealistką, którą boli to jak ludzie postępują. Trudno jest mi ufać i mieć wątpliwości. To jest jeden wielki konflikt wewnętrzny, który osłabia duszę, umysł i ciało. Jestem rozczarowana.
Oj... jaka teraz leci piosenka Bonnie Tyler, która idealnie wpasowuje się w mój aktualny mood. Szokers!
Idę do kuchni wziąć sobie coś do picia i do jedzenia, bo jadłam o 16:00. No i położę się spać, bo jutro w sensie dzisiaj chyba będę chodzić na rzęsach. Będę nieprzytomna... .
Dobranoc moi Drodzy 👋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz