piątek, 5 grudnia 2025

Wspomnienia z HALLOWEEN 2025

Jako, że jestem miłośniczką Halloween to nie mogłam odpuścić wybrania się na halloweenową imprezkę do Adriana. On też lubi takie klimaty oraz jego najlepszy przyjaciel i przyjaciółka. Także pojechałam na 19 do Adiego na Piotrkowską gdzie mieszka. Zabrałam ze sobą wódkę Soplicę pigwową (klasyka! - ale nie zawodzi), słodkie rurki z kremem Sakura i jakieś ciasteczka. Byłam na czas, jak to zawsze ja. Punktualności mogliby się uczyć ode mnie nawet Niemcy 😎😈. Musiałam obczaić gdzie jestem i rozejrzeć się po tej kamienicy, aby się nie zgubić. W końcu znalazłam odpowiednią klatkę schodową i schodami powędrowałam na samą górę, bo aż na poddasze. Umęczyłam się, choć bywało gorzej 😅😆.



Pierwszy raz byłam u Adriana w domu, bo wiecie jak to jest gdy ludzie pracują w tym samym miejscu i nie mają kiedy się zobaczyć, bo czasu brak. W końcu udało mi się dotrzeć i z tego się cieszę. Poznałam jego kotkę - Pippa ma na imię. Milutka czarnulka z wielkimi oczami przywitała mnie i przyjemnie się o mnie ocierała i skłaniała do mizianka. Miziałam jak szalona, bo kocham koty. Zresztą, zobaczcie sami!





Kochana koteczka, bardzo ją polubiłam i ona mnie też. Myślę, że nikt jej tak dużo nie głaskał jak właśnie ja. Pippa to bardzo ufna kicia. Szok! ❤ 

Jedzenia jak widać mieliśmy bardzo dużo i bardzo dużo zostało. Adi dał mi pudełeczko żelek na drogę, abym nie zgłodniała - jak stwierdził 😅😆😂. 






Taką miałam stylizację na Halloween. Przebrałam się za Meduzę. Za boginię Meduzę rzecz jasna. Tę wężową opaskę kupiłam na TEMU za jedyne 15 złotych. Byłaby super gdyby tylko nie zsuwała się z głowy. 






A tutaj poznajcie Paulinę - przyjaciółka Adriana. Przebrała się za Diabolinę. Zodiakalny Skorpion! Skorpiona zawsze będzie ciągnęło do zodiakalnej Panny, a Pannę do Skorpiona. Tak to już jest stworzony ten Wszechświat. 




Diabolina, Czarownica - Adi, Meduza i morderca z Krzyku - Maciek - najlepszy przyjaciel Adriana.






Tu z Adrianem i Pauliną. To zdjęcie wyszło nam super. Prawda? 😈😈😈💫 PANNA LEW SKORPION






A tu już zmęczeni po imprezce halloweenowej. Jedno z fajniejszych fotek jakie zrobiliśmy. Tu możecie poznać Maćka. Chłop ma takie oko do zdjęć, że to naprawdę jakieś szaleństwo jest. Byłby genialnym fotografem, serio! 💖💣












Halloween 2025 to było najlepsze Halloween w moim życiu. Fajna impreza, fajni ludzie. Poznałam Paulinę i Maćka oraz Pippę. Poznałam też szwagra Adriana i jego psa Leonidasa. Pojedliśmy, popiliśmy, pograliśmy w planszówki i w kalambury. Było naprawdę fajnie. Cieszę się, że właśnie w taki sposób spędziłam to magiczne święto. Oby więcej takich dobrych Halloween w życiu 💫.






A Wy co robiliście w tegoroczne Halloween? 🎃


Buziaczki moje Diabełki! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋












Usłyszałam w pracy, że jestem mega COMFORT PERSON :)

W grudniu czeka mnie barrrrrdzo bardzo dużo pracy, bo po prostu ten miesiąc to taki czas, że temperatura jest gorąca, mimo iż za oknem wręcz przeciwnie. Z drugiej strony trochę się zastanawiam czy faktycznie w grudniu aż tylu będzie klientów w sex shopie. Kto przed świętami myślałby o erotycznych zabawkach a nie o karpiu, lepieniu pierogów i poszukiwaniu prezentów dla dzieci. No cóż... w grudniu jeszcze nie miałam przyjemności pracować w sex shopie, więc się przekonam. Jak wiecie pracę w tym miejscu zaczęłam w lutym, więc jeszcze nie znam specyfiki pracy w grudniu i styczniu. Natomiast po dwóch dniach grudnia kiedy pracowałam mogę stwierdzić, że jakiegoś wielkiego ruchu nie zauważyłam. Zobaczymy jak to będzie wyglądać dalej. 




I tak jak zwykle się rozgadałam, że zapomniałam o dzisiejszym temacie postu 😅😆. Normalnie cała ja! A mianowicie ostatnio usłyszałam od dwóch młodziutkich dziewczyn, które weszły pooglądać sex shop, że jestem mega comfort person. Zrobiło mi się bardzo miło i jedna z tych dziewczyn powiedziała, że dzięki mnie nie boi się już przyjść ponownie, bo czuła się zaopiekowana. Także myślę, że moja praca ma sens, bo dzięki mnie ludzie, którzy są całkiem niedoświadczonymi osobami w takim miejscu mogą poczuć się bezpiecznie, bez skrępowania i naturalnie. Praca w sex shopie to coś zupełnie innego niż taki typowy handel. Tutaj jest kilku-kilkunastu klientów w ciągu dnia, jest wiele śmiechu/żartów, opowiadania sobie historii intymnych i takich super nadzwyczajnych. Każdego dnia poznaję nowych ludzi i takich, którzy zostawiają mi do siebie numery telefonu. Generalnie fajne miejsce dla rozwoju kompetencji osobistych, metod negocjacji i generalnie dla relaksu. Moja praca to tak naprawdę zabawa. Szukałam czegoś co pozwoli mi zapomnieć o problemach, odstresować się i... nie przemęczyć. Jak wiecie mam szereg różnych problemów zdrowotnych i taka praca jak ta pozwala mi normalnie żyć bez jakichkolwiek ograniczeń ze względu na nadciśnienie, problemy hormonalne i te okropne bóle głowy, które nie pozwalały mi funkcjonować. Praca w sex shopie to naprawdę temat rzeka i na pewno jeszcze wiele postów na ten temat się pojawi.








Tutaj mam na sobie biżuterię na ciało marki Cottelli. Tak właściwie jest to łańcuszek na talię, ale ja zrobiłam sobie z tego zmysłowy naszyjnik. Jest to coś przepięknego i w świetle dziennym bardzo błyszczącego. Natomiast polecałabym nosić to na talii do bardzo obcisłej czarnej sukienki, ponieważ jako naszyjnik noszony na gołe ciało może zostawiać szare ślady na nim i zmieniać kolor ze złotego na srebrny. Niestety pod wpływem ciepła coś takiego dzieje się bardzo często z biżuterią z metalu. Cena regularna tego łańcuszka na brzuch to 129,90 zł. Ja dorwałam go w promocji -60%, więc zapłaciłam niewiele za tak błyszczący efekt. A Wam jak się podoba? 😀😁😃




Dzisiaj mam dzień wolny od pracy w sex shopie, więc postanowiłam się relaksować, odpoczywać i zapomnieć o całym świecie. Teraz przygotuję sobie obiad, a potem pooglądam stare odcinki Klanu. Normalnie uzależniłam się od oglądania starego Klanu przez TikToka. To naprawdę jest tak relaksujące, że to ludzie z Klanu są dla mnie takim właśnie komfortowymi osobami, które pozwalają mi na całkowity relaks i zapomnienie od wszelakich problemów dnia codziennego.












Tymczasem. 


wtorek, 2 grudnia 2025

Łódź wymiera, podzielimy los Detroit

DETROIT to dawna stolica przemysłu samochodowego w USA, która z powodu upadku tegoż przemysłu i wszechobecnej biedy drastycznie wyludnia się od lat 60-tych. 

Łódź z powodu stale zmniejszającej się liczby ludności od lat nazywana jest "polskim Detroit". W ciągu 20 ostatnich lat populacja mojego miasta zmniejszyła się o ponad 120 tysięcy mieszkańców. Jest to ogromny spadek ludności, który dalej sukcesywnie będzie się pogłębiał. Ze wszystkich miast Polski to właśnie Łódź odnotowuje większy wskaźnik zgonów niż urodzeń. I pewnie teraz zastanawiacie się dlaczego tak właśnie jest. Otóż... Łódź to miasto w centralnej Polsce, które nie przyciąga młodych ludzi, ponieważ może odstraszać swoją architekturą i przede wszystkim możliwościami w znalezieniu dobrej pracy. Łódź jest szara, ponura, może przytłaczać jeżeli nie lubi się mrocznych klimatów. Wiele kamienic jest odrestaurowanych, ale i wiele potrzebuje odbudowy i rewitalizacji. W moim mieście możecie znaleźć wiele pustostanów, które są opuszczone lub zamieszkałe przez ludzi w kryzysie bezdomności. Stąd właśnie Łódź porównywana jest do amerykańskiego Detroit. Jest bardzo podobna! 

Niegdyś Detroit było pełne fabryk, dziś straciło na wartości. Niestety podobny los czeka najprawdopodobniej Łódź, ponieważ wiele fabryk zostało zamkniętych, miasto się wyludnia i czuć w powietrzu energię upadku i pewnego krachu. Czy miasto się z tego podniesie? Szczerze? Nie sądzę.









W związku z niskim przyrostem naturalnym, migracją młodych ludzi do innych miast i wyjazdami za granice Polski oraz z ciągle starzejącym się społeczeństwem Łodzi (moje miasto ma jedną z najstarszych struktur demograficznych w kraju) nie widzę przyszłości dla tego miasta. Oczywiście warto wspomnieć o tym, że Łódź stara się inwestować fundusze w wydarzenia kulturowe, nowoczesne technologie i coś odbudowywać, ale... to tylko wierzchołek góry lodowej. Jako łodzianka patrzę na te quasi pozytywne zmiany z pewnym sceptycyzmem, ponieważ w moim mieście po prostu dzieje się źle i myślę, że kilka zmian nie sprawi, że Łódź nagle zacznie się odbudowywać i doganiać Warszawę, Wrocław, czy też Poznań. Łódź upada, wymiera i zapewne za 15-30 lat podzielimy los Detroit. Dla mnie to prawie, że pewne. 

A jak Wy myślicie? Wiem, że czytają mnie zarówno łodzianie jak i inni mieszkańcy mojego kraju, więc chętnie zapraszam Was do dyskusji w komentarzach pod dzisiejszym postem. 






Pewnie jesteście ciekawi czy martwi mnie to, że Łódź wymiera. Otóż... kto mnie zna dobrze ten wie co na ten temat myślę, a ci z Was, którzy nie wiedzą to... dowiedzą się w odpowiednim czasie 😁😂😅😆😈. Oczekujcie na następne posty na Myślach Kobiety Wyzwolonej!












Tymczasem. 


poniedziałek, 1 grudnia 2025

Świąteczny miesiąc czas zacząć, czyli... GRUDNIU WITAM CIĘ SERDECZNIE! :D

Dobry wieczór Kochani po dość długiej nieobecności 👋😀😁😘😘😘. Nie ma dla mnie żadnego usprawiedliwienia, że aż tak zaniedbałam Myśli Kobiety Wyzwolonej. Niemniej dzisiaj wracam do Was ze zdwojoną, a i nawet z potrojoną siłą, zapałem i wigorem (nie wiem gdzie ten wigor, no ale powiedzmy, że jest 😅😆😂). Tęskniłam za Wami bardzo; tak jak i za pisaniem. Bardzo już tego potrzebowałam i... OTO JESTEM! Wiem, że się cieszycie i już przebieracie nóżkami za czytaniem nowych, świeżutkich postów na MKW. Wierzę, że zaspokoję Waszą ciekawość i chęć na coś nowego. Zapraszam do grudniowych postów, których będzie bardzo dużo (oby nie było jak ostatnio tyle co kot napłakał 😆😆😆). Zapraszam serdecznie! 😀😀😀







Ostatnimi czasy coś wzięło mnie na noszenie bieli i czuję się w takim wydaniu po prostu pięknie, kobieco i bardzo elegancko. Jest to dosyć wymagający outfit, ponieważ po jednym dniu pracy muszę już go prać, ponieważ po 12h bywa różnie. Białe buty też w zastraszającym tempie się brudzą, więc nie jest łatwo być całą w bieli, ale poczucie czystości i takiej niewymuszonej elegancji jest dla mnie ważniejsze. To aktualnie mój ulubiony strój to pracy, w której najczęściej patrzą mi na cycki. Jak Wam się podoba takie wydanie Aleksandry? 👻👻👻👼👼👼😊😋









Przez ten czas kiedy mnie nie było bardzo wiele się działo różnych rzeczy, aż nie wiem od czego mam zacząć. Wiem, że wielu kociarzy mnie czyta, więc powiem Wam, że Dionizy miał zapalenie trzustki i dostał wiele zastrzyków przeciwzapalnych i antybiotyków. Biedny jest ten mój koteczek, ponieważ wszystkie jego problemy zdrowotne biorą swój początek w jamie brzusznej. Dyziu to delikatny kotek i naprawdę potrzebuje wiele uwagi i przestrzegania żywienia. Jest też drogi w utrzymaniu, ale to nasza rodzina, więc zrobiłabym wszystko dla tego kota. Wszystko bym oddała, sprzedała, aby tylko żył. Bo miłość nie ma ceny! 💖


Co do mojej pracy w sex shopie to cały czas sobie pracuję i pracuję. Nie przyjęłam propozycji awansu i nie zostałam agentem sex shopu i... zrobiłam coś najlepszego dla siebie. To była najbardziej odpowiednia decyzja i nie żałuję. Coś nade mną czuwa, mam nad sobą dobrą gwiazdę - w co wierzę od zawsze 💫⭐🌟.


Poznałam Weronikę, która jest bardzo ciepłą osóbką, która ma zaledwie 23 lata, a w ogóle nie ma między nami "przepaści". Fajnie mi się z nią rozmawia i jest tak pozytywna, że jestem niesamowicie pozytywnie tym zaskoczona. Dzięki God! 💫 






I cóż jeszcze mogę dodać na koniec dzisiejszego postu? Chyba tylko tyle, że jest dobrze i niech tak już zostanie. 












Tymczasem. 


wtorek, 18 listopada 2025

Sierpień & Wrzesień 2025 oczami MotorOLI, czyli... WieśMac, nowy kotek, KUPIŁAM LWA, knajpka z rodzicielką, zadbanie o zdrowie i praca z Jerzym Bralczykiem (37 zdjęć!!!)

Dobry wieczór Kochani! 👋👀😘😘😘 W końcu przychodzę do Was z postem zdjęciowym z sierpnia i września tego roku. Doczekaliście się! 😈😆😅 Poza tym... kto czeka na coś dobrego, nigdy nie czeka za długo. Także w końcu przygotowałam post zbiorczy z sierpnia i września tegoż roku. Były to dwa dobre, ale i trudne miesiące. Niemniej... dużo się o sobie dowiedziałam i o swoich emocjach. A przede wszystkim udowodniłam sobie, że nie ma dla mnie takiej tragedii, której bym nie przeżyła i nie wyszła z niej silniejsza. 



Zapraszam do dzisiejszej lektury! 😇😇😇😘😘😘😊😊😊







Teatr Wielki w Łodzi 




Jak Teatr Wielki to i WIELKA WAGINA. Jeżeli nie znacie Łodzi, ale chcecie się z kimś umówić w miejscu, które każdy zna to polecam zawsze mówić, że spotkacie się pod wielką waginą. Każdy znajdzie i będzie bezproblemowo. A i dobrą fotką można sobie strzelić 😎. 




Czy jest coś słodszego niż Dionizy? To pytanie retoryczne, oczywiście że nie ma 😅!




Kupiłam sobie taką niebieską bluzkę, która jest zajebista, bo ciało w niej oddycha i nie gniecie się w ogóle. Można w niej nawet spać i wszystko będzie jak należy 😅😅😅😆😆😆😂😂😂.




A tu z Adamem w aucie na pysznym WieśMaku. Kto jest fanem WieśMaka z Maka ręka do góry! 😎





Suplementuję witaminę D w dawce 5 tysięcy jednostek dziennie. To sporo, ale mam znaczny niedobór tej witaminy. Biorę ją na olej lniany, który jest najzdrowszym olejem jaki istnieje.




Potłukłam w pracy mój ulubiony kubek, za który zapłaciłam 50 złotych. No cóż... długo się nim nie nacieszyłam.




A tutaj poznajcie młodziaka-kociaka, który miał bardzo trudne życie już od malutkiego.




To bracia, którzy zostali wyrzuceni do lasu i pozostawieni na pewną śmierć.




A tu wielka miska z gorącą wodą, do której dosypałam różowej soli himalajskiej i wrzuciłam plastry cytryny. I w takiej właśnie wodzie od czasu do czasu moczę swoje stopy, aby były piękne, zdrowe i miękkie.




A tu złoty lew, którego kupiłam dla Adriana na 30 urodziny. Był zachwycony i jego rodzina również. Jako zodiakalny Lew był naprawdę uszczęśliwiony z mojego prezentu.




A tu siedziałam na dworcu, aby noga mi odpoczęła, którą mam troszkę uszkodzoną. Tak, tak... wiem wiem powinnam iść do lekarza, ale... nie mam czasu.




A tu z moją rodzicielką w knajpce. Mama ma tradycyjnie herbatę czarną z cukrem i cytryną, a ja jakiegoś drinka bezalkoholowego.




I tu już wjechało nasze jedzonko. Mama miała frytki belgijskie i pieczonego sandacza oraz wachlarz surówek, a ja miałam frytki z batatów i pieczonego halibuta. Cudowne jedzonko jest zawsze w Panu Pstrągu.




Właśnie ten piękny kubek mi się potłukł. Cudny był, taki jesienny vibe dawał.




Moja szefowa była na urlopie na Zakynthos i przywiozła mi baklawę oraz magnesik. To bardzo miłe z jej strony, że o mnie pamiętała. Dziękuję Kasiu! 💙😘😘😘




Wieki już nie jadłam Wuzetki, aż w końcu smaka narobił mi Adrian i mama mi kupiła i przyniosła do pracy. Mniam! Niebo w gębie 💖.




Kocham mojego kota, to mój najlepszy przyjaciel 💕.




Adrian pożyczył mi tę książkę do przeczytania i muszę powiedzieć, że to bardzo lekka i przyjemna lektura o sytuacjach, które miały miejsce w hotelu za zamkniętymi drzwiami różnych pokoików. 




Dionizy uwielbia te "rosołki".




Zjadłam w tym roku jagodziankę, ale nie jestem jej fanką. Jagodzianki i bułki słodkie mogłyby dla mnie nie istnieć.




Nowe pazy to i nowa fotka musi być. A jak! 😎




A tu czekam sobie na wizytę u mojej pani doktor od ząbków. Doktor Anna naprawiła mi jedną dziurkę - jakkolwiek to zabrzmiało i mam wszystkie zdrowe ząbki. Nawet dużo nie zapłaciłam, a mam pewność, że będę miała jak najlepiej zrobionego zęba. Pozdrowienia! 💙💙💙




Ta bluzka cały czas zbiera największą ilość komplementów. Moje cycki też ją lubią hahahahahhahaha.




Najgorsze lody jakie jadłam, ble ble ble. Jestem ogromnie zawiedziona, ponieważ żelki od Haribo uwielbiam.




Plac Reymonta jest piękny wieczorową porą. 




Tu z Adamem sobie jedziemy w siną dal 💙💙💙. Od 10 lat niezmiennie! 💙




W sierpniu byłam także na morfologii i nawet spoko. Nie bolało 😅. Cudowna młodziutka pielęgniarka powiedziała mi, że mam żyły i spokojnie można mi normalnie pobierać, nie trzeba z nadgarstków. 




A co to jest to chuj wie!




A to moje małe zakupy w Pepco: kubek dyniowy i światełka jesienne.




Książka Jerzego Bralczyka pocieszała mnie w chwilach kiedy w pracy miałam za wiele wolnego czasu.




Mam nawet dedykację w książce od pana profesora Jerzego Bralczyka. Taki zaszczyt!




Czytamy, czytamy, a nie gadamy.




Dionizy przed wizytą u weterynarza. Dowiedzieliśmy się, że Dionizy jest alergikiem na białko kurczaka.




Dionizy poznał nowego cętkowanego kolegę, który był bardzo skory do zabawy.




Czekamy cierpliwie na pana doktora.




A tu przejażdżka z Adamem gdzieś dalej...












Sierpień i Wrzesień 2025 to dwa ciekawe i na pewno nienudne miesiące tego roku. Działo się sporo, a co najważniejsze nie było upalnie. Bardzo liczyłam na to, aby lato było chłodne, bo w mojej pracy jest gorąco. No i cóż... prośby zostały wysłuchane, bo jak prosimy po cichu o coś i liczymy, że tak się stanie to zawsze dostaniemy to co chcemy. Dlatego ja całe życie staram się być dobrym człowiekiem i robić bardzo dużo dobrego. I tego się do końca życia będę trzymać!






Dzisiejszy post pisało mi się wyjątkowo dobrze i mam nadzieję, że też wyjątkowo dobrze będzie się Wam go czytało. 


Przyjemnej lektury i miłego wieczoru dla Was moi Kochani! 😘😘😘




Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘










































































środa, 12 listopada 2025

Zaakceptuj to, co jest, odpuść to, co było i miej wiarę w to, co będzie

Mniej więcej od 3 lat wiele się u mnie wydarzyło, ale to były niewątpliwie potrzebne zmiany, abym coś zrozumiała i się czegoś nauczyła. Wiele trudnych i bolesnych lekcji za mną, ale za każdą z nich jestem wdzięczna, ponieważ to mnie ukształtowało na nowo i pozwoliło mi odnaleźć spokój. Myślę, że gdyby wszyscy wiedzieli przez co musiałam przejść i z czym się pogodzić to... mogliby nie dać sobie rady. Natomiast ja dałam i jestem z siebie naprawdę szalenie dumna. Na początku zawsze strach ma wielkie oczy, a potem... potem już z górki. 







Sporo musiałam spraw, czy też wydarzeń zaakceptować, aby nie zwariować. Zaakceptowałam i lepiej mi z tym. Musiałam także odpuścić niepotrzebne relacje, niepotrzebne przyzwyczajenia i odciąć się od moich ogromnych sentymentów i... i pozostała mi wiara w to, że będzie już tylko lepiej i lepiej. Bo dlaczego być złej myśli, skoro można być dobrej? Mówią, że 90% tego czego się obawiamy nigdy nas nie spotyka. Ja się obawiałam i patrzcie... spotkało mnie 😆😅. To trzeba mieć kurwa pecha, co? Dlatego pamiętajcie, aby mieć zawsze dobre myśli, bo można sobie wiele okrutnych i niepotrzebnych rzeczy przyciągnąć. A po co nam wszystkich problemy, prawda? 😎









No dobra moi Kochani... napisałam 4 posty w nocy, a teraz wypadałoby iść spać, ponieważ zbliża się 4 w nocy. Tak tak wiem, dla większości z Was to czwarta nad ranem, ale dla mnie zawsze to będzie 4 w nocy. Tylko i wyłącznie w nocy, bo ja jestem królową nocy 😎. Ja kocham noc i noc kocha mnie. To jest najpiękniejszy z możliwych związków. 


Życzę Wam słodkich snów, a jeszcze właśnie a`propos snów. Ostatnio mam bardzo symboliczne sny i jednym z nich chciałabym się z Wami podzielić. Pomyślałam sobie, że rano mogłabym dla Was napisać o tym post, ale nie będę Was trzymała w niepewności tak długo. A więc... śniło mi się ogromne UFO lecące blisko moich okien pokoju stołowego. Był to tak realistyczny sen, że serio myślałam, że to się dzieje w realu. Nigdy nie przyśniło mi się UFO. A to było UFO, wyglądało jak UFO i tak też latało. I cóż ja mogę na ten temat powiedzieć. Według mnie... wojna idzie.




Słodkich snów! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Dzień wolny to dla mnie świętość!

Od lutego 2025 roku moja zajętość wzrosła znacznie i odkąd tak jest bardziej sobie cenię mój czas wolny. Generalnie dzień wolny to dla mnie świętość! 




Powiem Wam, że dni wolne najczęściej spędzam w taki sposób, że jestem totalnie odizolowana od sieci, social mediów i wszelkich portali społecznościowych. Jest to tylko czas dla mnie, dla mojego kota, dla mojej rodziny i moich przyjaciół. Generalnie wtedy odpoczywam, regeneruję baterie po dniu pełnym rozmów, robię sobie domowe SPA, mam czas aby zadbać o siebie i popracować na blogu. Wybieram się wtedy na spacery, spędzam czas z Adamem, mogę przeznaczyć czas na swoje pasje i hobby. Dla mnie dzień wolny to dla mnie świętość!






Wczoraj miałam dzień wolny i spędziłam go w taki sposób, że ugotowałam pyszności (mam teraz mało czasu na kulinaria, ale jak mam czas to chętnie coś przygotuję) i na spanku. Musiałam odespać, bo po prostu tego w chuj potrzebowałam dla regeneracji mojego organizmu. Dla relaksacji wypiłam też likier śliwkowy (powiem Wam, że ZACNE to!) i porozmawiałam z mamą i z bratem. Generalnie wczoraj się tak zacnie opierdalałam, że hej, ale właśnie tego potrzebowałam i tego chciałam. Ostatnio jestem taka zmęczona, że nie ma nic lepszego na zmęczenie niż właśnie długi i głęboki sen.




Dzisiaj też mam dzień wolny, więc jakoś sobie go zaplanuję. Jak widzicie spędzam czas w nocy na pisaniu postów, ponieważ trochę zaniedbuję Myśli Kobiety Wyzwolonej i czas to zmienić. A poza tym bardzo stęskniłam się za pisaniem, więc oto jestem 😀😀😀. Będziecie mieli co czytać i co oglądać! A tak swoją drogą mam tyle pomysłów na nowe posty, że to jest coś niewyobrażalnego, szik, szak, szok XD. 





A Wy jak spędzacie swój czas wolny od pracy? Pracujecie codziennie od poniedziałku do piątku, czy macie totalny miszmasz jak ja?





Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


Tam, gdzie jesteś niedoceniany, powinieneś być również niedostępny

W życiu warto otaczać się ludźmi, przy których stajemy się lepsi, doskonalsi, bardziej wrażliwi. Warto zwracać uwagę na to kto jest przy Was w najtrudniejszych sytuacjach, kto otarł Wam łzy, kto Was wspierał, kto dał więcej niż mógł, kto zawsze był lojalny i uczciwy wobec Was. Niestety takich ludzi jest coraz mniej i coraz mniej człowieka w człowieku. Natomiast ja Aleksandra jako idealistka wierzę w to, że istnieją jednostki, które... a raczej, przy których stajemy się lepszą wersją siebie. Warto mieć otwarte serce, oczy i umysł, aby zauważyć takich ludzi i być blisko nich. Tacy ludzie są bardzo cenni, bardzo wartościowi. Nie warto przeznaczać swojego czasu na wyprowadzanie innych z błędu jeżeli w tych błędach tkwią od lat i nic z tym nie robią. Można próbować rok, dwa lata czy dłużej, ale jeżeli to trwa tak długo jak magisterka to naprawdę nie jest to warte zachodu, bo życie jest takie krótkie. 


Mam w tej chwili 32 lata i jestem w takim momencie życia, że czuję spokój od dobrych dwóch lat jeśli chodzi o relacje z ludźmi. Moje grono bliskich osób nie jest może imponujące duże, ale składa się z osób, które są odpowiednie dla mnie, są wesołe, pełne życia, zero w nich toksyczności. Fajnie jest mieć ludzi, przy których nie muszę cały czas zastanawiać się nad problemami, tylko myśleć co zrobić, aby szybować wyżej. Zawsze otaczajcie się ludźmi, którzy ciągną Was w górę, dla których jesteście wartościowi, ale chcą abyście lecieli z nimi wyżej i wyżej. Tylko wtedy będzie następował Wasz rozwój, tylko wtedy. 







Powiem Wam, że na mojej drodze w życiu stawały różne osoby i były też takie, które uważały mnie prawie za Boga, ale i też takie, które nigdy nie powiedziały mi nic miłego, choć były blisko mnie. Lubię czuć się potrzebna, doceniana i myślę, że każdy potrzebuje takiego poczucia od rodziny i od swoich najbliższych przyjaciół. Jeżeli tego nie ma to następują zgrzyty i nie można iść razem ze sobą przez życie. Gdy jestem gdzieś niedoceniana, to po prostu po czasie staję się też niedostępna, bo nie widzę najmniejszego sensu w staraniu się o takie relacje. A, że czasu tracić nie lubię to nie przebywam z ludźmi, dla których nie jestem kimś więcej niż tylko dziewczyną z Widzewa. 







Listopad zawsze nastraja mnie tak refleksyjnie i lubię się zastanowić nad życiem, które było, jest i, które jeszcze przede mną. I powiem Wam, że po trzydziestce zdecydowanie lepiej się widzi różne rzeczy. Lepszy ma się wgląd na to co ważne, na to co istotne.












Tymczasem. 


Mam ochotę na dobry horror, a najbardziej na PTAKI Hitchcocka

Już od dawna nie miałam przyjemności trafić na dobry horror. Jako, że jestem miłośniczką filmów grozy to cały czas poszukuję nowych horrorów, ponieważ jak już mam obejrzeć film to zazwyczaj jest to horror. Jeśli nie wiecie skąd takie moje zamiłowanie do takiego gatunku filmowego to już spieszę z wyjaśnieniem. Moja mama gdy była ze mną w ciąży oglądała cały czas horrory, ponieważ raz, że lubi, a dwa... kiedyś tylko od święta horrory były puszczane i naprawdę było to wydarzenie. I tak to już się stało, że wyszłam ja - miłośniczka strasznych filmów. Od dzieciństwa jestem fanką i wątpię, że kiedyś mi się to zmieni. Po prostu lubię, po prostu wyssałam to z mlekiem matki. Ot co! 




Dzisiaj wieczorem oglądałam Szczęki (pierwszą część z 1975), ale prawdę mówiąc ten film zawsze mnie nudził, choć lubię horrory z rekinami. Natomiast jest kilka horrorów, które mogłabym oglądać zawsze i wszędzie i do takich należy między innymi Koszmar minionego lata, Dracula 2000, czy też Blade: Wieczny Łowca. No i oczywiście wszystkie części Krzyku uśmiechają się do mnie zacnie i nigdy żadną z nich nie pogardzę. No, ale wiadomo, że "jedynka" najlepsza i nie do pobicia. 

A Wy macie jakiegoś horrorowego ulubieńca? Coś możecie mi polecić na zimny i długi listopadowy wieczór?





Od pewnego czasu mam ogromną ochotę obejrzeć PTAKI w reżyserii Alfreda Hitchcocka. Pamiętam, że jako dziecko i nastolatka uwielbiałam ten film. To po prostu klasyka gatunku. Świetne zdjęcia, świetna muzyka i niepowtarzalny klimat. Jest to bardzo dobry horror, który troszkę jest niedocenionym filmem, a powinien, ponieważ jest ŚWIETNY! Jeżeli czyta mnie ktoś kto planuje program telewizyjny na kolejne miesiące to prosiłabym bardzo, żeby ustawić tak program, aby "zmieścić" Ptaki od Alfreda. Bardzo proszę.








Powiem Wam, że osobiście znam bardzo niewiele osób, które kochają horrory. Oprócz mnie fanką filmów grozy jest moja mama, Jack, moja szefowa i... hmmm i chyba tylko tyle. Oooo nie, jeszcze mój były wykładowca z germanistyki. Żałuję, że na filologii germańskiej spędziłam tak niewiele czasu, bo przez to nie miałam sposobności porozmawiać na temat horrorów, a szkoda, bo "siedzę" od zawsze w tym gatunku i chętnie wymieniłabym się różnymi opiniami i uwagami w tym temacie. 






Błagam niech ktoś ułoży tak program telewizyjny, aby umieścić w nim PTAKI. Noooo, pleaseeeeeeeeee! 🙏












Tymczasem.