Każdy z nas od małego szkraba uczony był, że należy grzecznie się zachowywać, mówić PROSZĘ i DZIĘKUJĘ, przynosić ze szkoły dobre stopnie, znaleźć ulubiony dla siebie sport i realizować się w nim jak najlepiej. Potem mówiono nam, że trzeba skończyć studia, bo bez papierka (notabene czasem, nawet częściej niż czasem można sobie nim podetrzeć swoje 4 litery) nie dostaniemy dobrej pracy, a co za tym idzie nie zarobimy dobrych pieniędzy. Chłopcom wmawiano, że muszą kiedyś zarobić na utrzymanie żony i papkojadów*, a dziewczętom, że muszę się dobrze prowadzić, być posłusznymi żonami, opiekuńczymi matkami i powinny być skromne, bo inaczej bardziej przypominają niegodziwą kurwę niż tę właściwą i prawdziwą (taa jasne) kobietę. Przez całe życie różni ludzie wmawiali nam i często nadal wmawiają jak mamy żyć, jak żyć mają inni, co powinniśmy jeść, w co się ubierać, jak mamy wyglądać, gdzie mamy pracować, w jaki sposób wychowywać dzieci aż po - jak ma wyglądać nasz własny ślub, a niekiedy i pogrzeb. Od słuchania takich ludzkich farmazonów to aż wolałabym zawczasu zamówić sobie plac, kwaterę i słusznej wielkości płytę nagrobną, ponieważ z pewnością wolałabym wtedy pierdolnąć w kalendarz, wyciągnąć nogi i sobie odpocząć.
Powiedzieć Wam co mnie najbardziej irytuje w tych wszystkich "złotych radach"?
Ludzie sądzą, że należy się o wszystko bardzo starać, walczyć do utraty tchu, poświęcać swoją energię na roztrząsanie swoich problemów, zazdrość i użalanie się nad sobą. To wszystko to po prostu ogromny, OGROMNY błąd.
Kiedy o czymś bardzo marzymy, na przykład o cudownym facecie z pracy albo o utracie 30 kilogramów w 3 miesiące to wywołujemy w naszym organizmie napięcie, które potęguję lęk, niepewność, zwątpienie aż jest w stanie wywołać chorobę somatyczną. Jeżeli zaś przestaniemy czegoś chcieć tak bardzo uporczywie jak dotychczas to robiliśmy to pojawia się relaks i napięcia nie ma. A jak napięcia nie ma to nie choruje nasze ciało ani nasza psychika. A co za tym idzie przyciągamy do siebie same pozytywne wydarzenia, ponieważ nie przeznaczamy naszej życiowej energii na złe myśli i pragnienia, które wywołują w nas napięcie.
Także musimy nauczyć się mniej chcieć, mniej oczekiwać, a więcej żyć na tym świecie bez napięcia i chorych, irracjonalnych oczekiwań, które wywołują różne niedogodności w naszym ciele i umyśle. To jest nic innego jak SZTUKA ODPUSZCZANIA sobie. Przestańmy sobie nakładać ramy, w którym możemy się poruszać, ponieważ nic z tego dobrego nie wyniknie. Takim czymś cały czas pogłębiamy niepokój i napięcia, ponieważ chcemy sobie naznaczyć w jaki sposób mamy żyć. A to głupie jest! Tak po prostu zwyczajnie głupie. Życie nie jest schematyczne jak język niemiecki i wielu rzeczy nie można przewidzieć, ponieważ życie tak naprawdę jest nieprzewidywalne i zaskakujące samo w sobie. Żyjmy, cieszmy się z tego, miejmy marzenia, ale nie spinajmy się tak bardzo w dążeniu do celu, bo co będzie jeżeli nic się nie uda i celu nie osiągniemy? Mamy się zabić wtedy? No właśnie... .
I na koniec chcę Was prosić abyście starali się przynajmniej nie myśleć o tym co jest złe w Waszym życiu. Nie skupiajcie się na Waszych problemach, smutkach i rozczarowaniach. Wydarzyło się i trzeba dalej żyć. Skąd wiecie czy to co już było było najgorszym co przydarzy się w Waszym życiu? Nie wiecie tego. Zarówno może ułożyć się lepiej albo i gorzej. Trzeba o tym pamiętać i nie myśleć za wiele o tym co było złego, ponieważ takim sposobem hodujecie w sobie złość, gniew na ludzi, Los i życie, aż po złość na samego siebie. Poza tym energia jaka w Was krąży jest wtedy negatywna i nie dziwota, że wtedy nie przyciągacie pozytywnych zdarzeń do swojego życia. Energia krąży i musi być pozytywna aby dawać dobry skutek swojego obrotu na świecie i w Waszym życiu.
* tak... to po prostu bachorki, dzieciaki, małe nieznośne potworki 😂😂😂😂😂😂.
Tymczasem.
Wasza Aleksandra 💋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz