czwartek, 7 listopada 2024

Sprawa się rypła...

Wczorajszy dzień był dla mnie i świetnym dniem i tragicznym. Świetnym, bo Ameryka ma normalnego prezydenta, a tragicznym, bo... sprawa, która miała się odkręcić i generalnie miała pójść po mojej myśli niestety się rypła i to tak porządnie, że... teraz można tylko siąść i płakać. 





Powiem Wam, że z jednej strony jestem już bardzo zmęczona kwestią, nad którą pracowałam od września, a z drugiej strony teraz czuję obezwładniającą obojętność. Powinnam być super zdenerwowana, smutna i generalnie w rozpaczy, ale chwilę zrobiło mi się bardzo smutna, a potem czułam już tylko obojętność. Bo widzicie, jeśli można coś zmienić to należy to robić, a jeżeli nic nie można w sprawie zaradzić to trzeba ją zaakceptować i przyjąć na klatę. Nic więcej zrobić wtedy nie można. Poza tym jak się człowiek w życiu zbyt napina to wiadomo, że gówno z tego wychodzi. Najczęściej! 













A wiecie co w tej sprawie jest najsmutniejsze? To, że to nie moja wina, że po prostu kobieta, która się miała na tym znać, po prostu wykorzystała ten moment i sprawiła, że jestem podwójnie stratna. Wiedziałam, że ona ma "konszachty z diabłem", ale że nie ma generalnie ciut ciut sumienia to... . Ech... po prostu żal dupę ściska i tyle mogę powiedzieć. Teraz przynajmniej już wiem na czym stoję, a stoję aktualnie na ruchomych piaskach, więc jest ciekawie. No cóż... ta sytuacja po raz kolejny mi pokazuje, że ludzie są źli, w większości są źli, wyrachowani, nieuczciwi, egoistycznie nastawieni do życia i... CHUJ IM W DUPĘ. 












Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz