czwartek, 19 grudnia 2024

Mam zapalenie zatok...

Dobry wieczór Kochani! 👋


Właśnie leżę z pudełkiem najbardziej miękkich chusteczek i smarczę, bo mam zapalenie zatok. Tak mnie rozbierało, aż wreszcie rozebrało na dobre. Wątpię, że do świąt będę ready, bo czuję się jak flak, serio... jak rozkapciana widelcem makrela z puszki czekająca na to, aż zrobią z niej pastę na kanapki. Tak dosłownie się czuję!









Powiem Wam moi Kochani, że końcówka roku strasznie mnie dojechała, naprawdę strasznie. Stres, nawarstwienie problemów finansowych i jeszcze zapalenie zatok. Generalnie chujowo - chciałoby się rzec. Na szczęście ja zawsze widzę w takich sytuacjach drugie dno i skoro coś takiego się dzieje to po prostu ma się dziać. Jak to moja mama mawia: - "Co ma być, to będzie". Ona jest ogromną optymistką, ba! wręcz entuzjastką i zawsze uważa, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, ale nigdy nie należy tracić głowy. I ja ją rozumiem, bo ma 100% racji, ale... takiego podejścia trzeba się nauczyć i tak naprawdę je w sobie zaprogramować. Trudne to, ale wszystko na początku nie jest łatwe. 

A Wy jesteście niepoprawnymi optymistami, czy wręcz pesymiści widzący wszystko w czarnych barwach? 👀❤









Pytacie mnie na Instagramie co z moimi świętami. Otóż... w tym roku raczej u mnie w domu świąt nie będzie. Nie mam nastroju, moja mama też ma zapalenie zatok jak ja, więc mówię jej, aby odpoczęła i nic nie robiła. Chociaż ona uważa i lubi jak wszystko jest tak jak należy. Niemniej no takich stricte świąt u mnie w domu w tym roku nie będzie. Nie wiem w ogóle czy się gdzieś wybiorę, bo czuję się jak zbity pies, choć zawsze może być gorzej i nie ma co się oszukiwać, że zapalanie zatok to jakaś choroba, która zabija ciało i umysł, bo nie. Wiadomo, że człowiek nie czuje się komfortowo, ale można jakoś żyć. Rok 2024 przez pierwsze 3 miesiące był wyczerpujący, ponieważ jak pamiętacie mój kot był bardzo chory, bo przeszedł zapalenie otrzewnej i sepsę. Potem wiele miesięcy było naprawdę dobrze, jak nie bardzo dobrze. No, a od września się zaczęło jebać i generalnie jest bardzo chujowo i... co tu kryć, straciłam iskrę życia, bo bardzo się starałam i naprawdę widziałam rozwiązanie. Byłam już tak blisko rozwiązania i szlag wszystko trafił. Trudno, ale trzeba żyć dalej. Bo wiecie, zawsze może być gorzej, więc należy cieszyć się z tego co jest i być za wszystko wdzięcznym i mimo wszystko szczęśliwym, bo... życie jest po prostu najważniejszym co macie.






Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz