czwartek, 31 października 2024

A to ci dopiero!

Ten mijający rok jest czasem bardzo rutynowym, ciągnącym się, niekiedy nawet powiedziałabym, że nudnym. Jakichś wielkich zaskoczeń nie ma, porywających zwrotów akcji również, ale... jedna rzecz mnie ostatnio zaskoczyła. Nie powiem Wam czy negatywnie, czy pozytywnie, bo trudno póki co określić. Wszystko jest kwestią tego jak na to spojrzę. No, ale do rzeczy! Jakiś miesiąc temu napisała do mnie po 8 latach koleżanka ze stosunków międzynarodowych. Wiadomo, że lajkowałyśmy sobie od czasu do czasu jakieś swoje fotki, ale już żadnej interakcji nie było między nami. Raczej była to znajomość bardzo neutralna, ponieważ po pierwsze dosyć krótka i totalnie bez jakichś zatargów i spin. Napisała do mnie z pytaniem co tam u mnie i jak tam potoczyło się moje życie od tamtego czasu. Takie wiecie, totalne gadu gadu wieczorową porą. Od słowa do słowa i... zaproponowała mi spotkanie po latach. Powiedziałam jej zgodnie z prawdą, że teraz mam trochę spraw do załatwienia, ale pod koniec listopada z miłą chęcią się z nią spotkam. Wiecie, pogaduszki przy gorącej herbacie nigdy nikomu nie zaszkodziły, także why not? 😊 Co prawda nie jestem teraz na tym etapie, aby szukać sobie przyjaciół, bo nie mam na nich czasu, ani jakoś specjalnie chęci. Mam dużo swoich spraw, które tylko ja sama mogę sobie rozwiązać, sama mogę sobie pomóc. Nikt by za mnie tego nie zrobił, nikt oprócz Adama mi nie pomógł. Nie dostałam od nikogo żadnego wsparcia emocjonalnego, więc cóż... samo życie. Niemniej jak wiecie nie należę do osób, które potrzebują usłyszeć od kogoś, że będzie dobrze. Jestem z tych osób, że sama dążę do tego, aby takie mieć poczucie dzięki swoim wysiłkom i swojemu własnemu wkładowi. Życie i doświadczenie nauczyło mnie, że słowa ludzi tak naprawdę nic nie znaczą i dopiero dramatyczna sytuacja, w której się znajdziecie zweryfikuje na kogo możecie liczyć. Wtedy dowiadujecie się ile warci są Wasi przyjaciele i rodzina. Dlatego im więcej w życiu trudności, tym więcej nauki i ciekawych doświadczeń. Od prawie 2 lat żyję sobie bez dramatów, spin, problemów innych i tak mi po prostu łatwiej, bo... ech... no dużo mam na głowie, choć wiele osób tego nie dostrzega. Z drugiej strony ja tak prowadzę swoje życie, aby nikt nie musiał się martwić i pytać co i jak pomóc. Miałam kilka rozczarowań i dlatego takie właśnie życie, sposób jego wybrałam. I tak... my ludzie po prostu musimy czasem dokonywać trudnych wyborów. To jest niekiedy nieuniknione. Także, reasumując nie szukam żadnych przyjaciół, ale na miłą, zabawną (na pewno byłoby to zabawne spotkanie, bo ona jest bardzo wesołą dziewczyną) pogawędkę mogę się wybrać, a co życie przyniesie to się dalej zobaczy. 









A teraz ogarnęłam mieszkanie, pozmywałam naczynia po gotowaniu i smażeniu kotletów schabowych. W końcu mam chwilę dla siebie, więc postanowiłam ją spędzić właśnie z Wami, bo 6 dni nie było mnie na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Tęskniliście za mną? 😀😇😃 Bo ja za Wami bardzo 😍😍😍.


Jak zdrowie, jak Wasze samopoczucie jesienią? 
Mam nadzieję, że nie chorujecie i wszystko u Was dobrze 😀😀😀.



A tym co się przeziębili życzę szybkiego powrotu do zdrowia 😇😇😇💫💪. Zapodajcie sobie gorącą herbatkę z miodem i cytrynką. A jak już załapaliście grypę to najlepszą starą i skuteczną metodą jest wyleżenie się w domu pod grubą kołdrą (tak, aby się spocić i wypocić chorobę) z dużym kubkiem malinowej herbaty. Polecam Wam te metody, bo są sprawdzone i bardzo niezawodne. Mnie się sprawdzają!








Tymczasem. 


piątek, 25 października 2024

Po masażu twarzy czuję się nowym człowiekiem :)

W środę byłam na masażu twarzy u mojej kosmetyczki, której nie widziałam już 2 lata (!!!). Pierwszy raz byłam na profesjonalnym masażu i nie ukrywam, że byłam bardzo podekscytowana. Masaż twarzy był masażem relaksacyjnym, bardziej z tych delikatnych niż mocnych. Było to 45 minut masażu twarzy, szyi i dekoltu. Personalnie bardzo (!!!) preferuję masaż dekoltu. Jeśli do końca życia miałabym być masowana to tylko chciałabym mieć masowane stopy i dekolt. Masaż dekoltu to nieziemskie doznanie, polecam serdecznie wszystkim zestresowanym, zmęczonym, zmagającym się z różnymi bólami np. migreną czy też klasterowym bólem głowy. 




Jak wygląda masaż twarzy i jak się do niego przygotować?!


Powiem Wam, że nie czytałam nic a nic jak należy się przygotować do masażu twarzy. Podeszłam do tego bardzo intuicyjnie, ponieważ wiem, że moja intuicja rzadko się myli, więc... zdałam się na nią. Wykąpałam się, ubrałam się w wygodne ubranie, miałam nieumalowaną całą twarz oprócz rzęs. Powiem Wam, że bez makijażu wyszłam z domu jakieś... 4 lata temu? Nooooo coś koło tego. Jak już byłam na miejscu w pokoju mojej kosmetyczki to usiadłam na tym fotelu a`la leżanka, zamknęłam oczy i czekałam na akcję. Pani Dominika zapytała się mnie czy chcę, aby muzyka była włączona, czy też nie. Oczywiście wolę kiedy jest muzyka, więc muzyka została. Światło było zgaszone, generalnie miły klimat. Przede mną był nawilżacz powietrza, który jest pozytywny dla cery. Niemniej mnie on generalnie przeszkadzał, ponieważ było mi za ciepło. Na szczęście był włączony przez niecałe 10 minut i przy następnej sesji masażu moja kosmetyczka mi go nie włączy. Masaż zaczął się od nałożenia mleczka na buzię, a następnie olejku, który miał ułatwiać masaż. Pani Dominika ma magiczne ręce, generalnie sama jest bardzo magiczną osobą, którą interesują reiki, magia i etc. Znam ją odkąd przychodziłam w wieku 15 lat do niej na woskowanie nóg i regulację brwi. Przecudowna kobietka! 💫😊 Masaż twarzy opierał się na ugniataniu, głaskaniu, szczypaniu, lekkim uderzaniu twarzy i mocniejszych uciśnięciach, szyi, dekoltu i troszkę ramion. Zakończył się na uciskaniu punktów energetycznych. Nooo powiem Wam, że bardzo miła sprawa, ale... za krótka. Dla mnie 45 minut to za krótko jak na masaż. Niemniej już umówiłam się na kolejny, który będzie połączony z masażem głowy i crackingiem włosów, o którym MARZĘ odkąd zobaczyłam to na "aesemerowskim jutjubie". I też zdecyduję się na masaż o większej sile. Taak! wolę mocniejsze doznania 😎😈😅😆. Już się doczekać nie mogę!



Cena takiego masażu to jedyne 55 złotych, więc uważam, że cena zajebista i nawet mając ograniczony budżet można sobie na to od czasu do czasu pozwolić. Serdecznie polecam Wam wybrać się na masaż twarzy, szyi i dekoltu z naciskiem na DEKOLT. 









Co zauważyłam po jednym masażu twarzy? Na pewno byłam zrelaksowana i moja buzia również. Jednak zauważyłam bardzo pozytywną rzecz, a mianowicie to, że od razu po takim masażu mój drugi podbródek został troszkę zmniejszony co jest uważam bardzo na plus. Oczywiście taka cecha w wyglądzie nie zginie magicznie za pomocą ugniatania, ale może się zminimalizować. Polecam!












Uskuteczniłam też przed masażem spacer po liściach, które spadły z drzewa. Był to również wstęp do mojej relaksacji. Dwa lata nie byłam na Retkini, więc miło mi było, że mogłam tam się wybrać. Jak byłam nastolatką to na Retkini bywałam dokładnie co tydzień, w każdy piątek, ponieważ wtedy chodziłam na regulację brwi. Oj... fajny to był czas, ale jak tak sięgnę pamięcią to byłam zupełnie inną kobietą niż jestem dzisiaj. W mojej głowie zupełnie było co innego niż teraz. Jak to się człowiek potrafi zmienić.












A Wy, chodzicie na masaże?




Dobrej nocy 👋


niedziela, 20 października 2024

Lipiec 2024 oczami MotorOLI, czyli... zbieranie mirabelek, dieta przeciwnowotworowa, nowe pazurki, u cioci na imieninach i produkty brązujące do ciała (21 zdjęć!)

Dobry wieczór! 👋



Dzisiaj przychodzę do Was z postem lipcowym w zdjęciach. 



Zapraszam do miesięcznej relacji! 👼









Lipiec był pięknym miesiącem w tym roku, a poza tym jest jednym z moich ulubionych miesięcy w roku. To zdjęcie zrobiłam na jednym z lepszych spacerów. Było miło i bardzo upalnie, ale... udało mi się nazbierać dużo tych śliweczek. 




Drzewa koło działek bardzo obrodziły, więc aż żal nie zerwać sobie do domu. 




Żar lał się z nieba, co widać po tym zdjęciu. W oddali obserwuje mnie osiedlowy młody kotek. Widzicie go? 😺




Przyznaję się bez bicia, że w tym roku uskuteczniłam bardzo bardzo mało spacerów. Szkoda! Niemniej jak ja to mówię... szkoda jest wtedy gdy krowa wejdzie w gówno, a jeszcze większa gdy nasra do studni 😁😅😆. 




Lipiec w Polsce charakteryzuje się tym, że dużo wtedy pada deszczu i są mocne burze. W tym roku nie przypominam sobie, aby jakoś wybitnie lało jak z cebra.




Tyle zebrałam, około 3-4 kilogramy mirabelek. Ja nie zjadłam ani jednej, ponieważ nie jadam śliwek, mirabelek, wiśni i czereśni. Nie jadam nie dlatego, że nie lubię, tylko nie chcę trafić na robaka. Szczególnie na unijnego robaka! 😂😂😂




Mama przygotowała dla mojego brata taki pęczak z warzywami. Brat poleca ten rodzaj kaszy. Jest zdrowa, pożywna i barrrrrrrdzo tania.




Aktualnie French jest moją ulubioną stylizacją paznokci. French na miliony sposobów. 




Bardzo polecam tę lekturę na jeden z wieczorów. Wartościowa książka!




Na imieniny Małgorzaty kupiłam mojej cioci taki koszyk kwiatów. Aktualnie taki sposób "podawania" kwiatów jest hitem, więc polecam. Kwiatki zamówiłam do domu od Skrzydlewskiej za 109 zł. Trzymały się podobno 4 tygodnie, no ale ja wiem, że jak da się kwiatki szczerze to one stoją sztywno jak druty, czy inne takie 😆.




Tutaj sobie chilluję u cioci Gosi na imieninach. 



Z tego Frencha byłam najbardziej zadowolona.



Stylizacja na imieniny była cała na czarno. Czarna bluzka z odkrytymi ramionami, czarna długa spódnica z rozpierdakiem do połowy uda i czarne klapki z futerkiem na przezroczystym, kwadratowym obcasie.



A to aktualnie moje ulubione kanapki z pasztetem z tuńczyka. Tak! Z pasztetem z tuńczyka. Coś wybornego po prostu!



Są trzy rodzaje tych pasztetów. Najlepszy według mnie jest ten z oliwkami. Cena jednego pasztetu to 9,99 zł. Przepyszne to jest i nie jadłam lepszego pasztetu/pasty z tuńczyka. Zachęcam do spróbowania.




Dionizy uwielbia się wygrzewać w słońcu.




 A przed Państwem budyń waniliowy z dżemem z czerwonej porzeczki.



Zamówiłam sobie taką pakę kosmetyków z Ziajki. Generalnie ja bardzo lubię kosmetyki tej marki. Mogę Wam polecić ten żel pod prysznic z algami, którego znam już od lat i sobie bardzo chwalę, no i ogromne polecenie dla wszystkich (i dużych i małych) to ten żel do kąpieli/po prysznic o zapachu Coli. To jest takie kosmetyczne cudo, że szok. Ogromna sigma wśród kosmetyków do kąpieli. 




Frytki z batatów w lipcu wyszły mi jak marzenie! 




Nie wiem jak można nie lubić ślimaków, ale wiem, że na tym świecie są takie osoby, które gardzą ślimakami, a co gorsza rozdeptują je. Kiedyś na Instagramie napisał do mnie koleś, który chwalił się, że on zawsze latem zgniata ślimaki pod butem. Chwalił się i myślał, że go za to pochwalę. No kurwa, ja pierdolę, za co?! Dla mnie to człowiek pierwotny, gorzej - POTWÓR. Nigdy czegoś takiego bym nie pochwalała, bo jest to złe. Zresztą miałam taką psiapsi, która ślimaków nie lubiła, obrzydzały ją i w sumie to po latach zastanawiam się co ona lubiła, chyba nic XD. Poza tym kto zgniata ślimaki i straszy kota rurą od odkurzacza nie może być moim przyjacielem. Po prostu, o tak. 




Winka z tego zdjęcia Wam niestety nie polecę, ponieważ jest okrutnie cierpkie, gorzkie i generalnie niedobre. Za to polecam Wam noszenie przy sobie karty - Gwiazdy, która neutralizuje wszystkie złe wpływy.












Lipiec minął mi szybko, jak prawie każdy miesiąc tego roku. Czas zapierdala, ZA PIER DA LA! Inaczej nie można tego określić. A Wam? Też tak szybko miesiące w tym roku przeminęły?








Tymczasem 😘😘😘










































piątek, 18 października 2024

Jak Abel z Kainem

Żyjemy w XXI wieku i coraz więcej mówi się o tym, że ludzie nie umieją się ze sobą komunikować. Ludzie obcy i sobie najbliżsi. Prawda jest taka, że ludzie od wieków mieli problem z tym, aby dojść do porozumienia, jakiegokolwiek konsensu. Tak naprawdę od czasów Kaina i Abla bardzo mało się zmieniło. Sąsiad "gryzie" sąsiada, koleżanka koleżankę i brat brata. 

Aż ciśnie się na usta, aby powiedzieć, że... TAK BYŁO, TAK JEST I TAK BĘDZIE. 



Jak świat światem zawsze tak już pozostanie, ponieważ upór, zazdrość i niezgodność charakterów góruje nad myśleniem zdroworozsądkowym, logiką i empatią do drugiego człowieka. 

Ludzie się kłócili, kłócą i będą kłócić. 







Jak sąsiadka z sąsiadka się posprzecza to, no cóż... tak bywa.
Jak koleżanka z roku z drugą koleżanką pokłócą się o tego samego chłopaka to, no cóż... tak bywa.
Jak chłop z chłopem za dużo wypiją i pobiją się o tę samą kobietę to, no cóż... tak bywa. 

Ale, ALE jak brat z bratem, siostra z siostrą, brat z siostrą, czy też siostra z bratem tracą wspólny język, gubią wspólną braterską/siostrzaną miłość, zapominają, że są rodzeństwem, nie chcą pamiętać wspólnych pięknych lat życia i postanawiają iść na noże i o sobie zapomnieć, to... jest to najgorsza zbrodnia rodzinna jaką można wyrządzić swojemu sercu, duszy i umysłowi. Brata/siostrę nie trzeba rozumieć, trzeba po prostu KOCHAĆ. 






Znam wiele rodzeństw, które żyją ze sobą jak przysłowiowy pies z kotem. Znam takich co ze sobą konkurowali, zazdrościli sobie wzajemnie, aż... poumierali. Znam takich, którzy nie chcą już ze sobą rozmawiać, takich, którzy kiedyś spotkają się w sądzie i takich, którzy... na łożu śmierci żałowali, ale... było już za późno. 

I widzicie... życie jest, ale ono nie zostało nam dane na zawsze. Kiedyś trzeba będzie pożegnać się z tym światem i zostawić wszystkie dobra materialne i ludzi, którzy byli blisko nas. Życie tutaj to tak naprawdę krótka podróż, piękna, ale mająca swój kres. I gdyby ludzie wcześniej zrozumieli, że te wszystkie wspólne waśnie nie są potrzebne, są po prostu stratą czasu i jednym wielkim błędem. Gdyby... 












Ach, czasem mnie Diabeł kusi...





Tymczasem. 




czwartek, 17 października 2024

Najdłuższy tydzień EVER

Dobry wieczór Kochani moi! 👀😘😊😇😇😇



Już tydzień jak nie było mnie z Wami na Myślach Kobiety Wyzwolonej. I szczerze mówiąc tym razem w ogóle nie odczułam tego mijającego czasu, bo... ten tydzień minął mi szybciej niż mrugnięcie okiem. Patrzę dzisiaj, a tu już tydzień na blogu nie umieściłam ani jednego posta. Szok! Szik Szak Szok! 😅😆





Od 11 października działo się sporo i raczej skupiona byłam na realu, a nie na świecie wirtualnym i powiem Wam jedno - Internet ssie! Dokładnie takie są moje odczucia, jak czasem mam detoks multimedialny. Wiele osób myśli sobie o ludziach, którzy nie dodają nic na Facebooka, na Instagrama, czy gdziekolwiek indziej, że... oni nie istnieją, że nic nie robią, że mają nudne życie. Prawda jest zgoła inna. Nie przesiadując w internetach można zrobić o wiele więcej niż się Wam może wydawać, czy kiedykolwiek przyśnić. Nie o wszystkim należy ludziom mówić, a i powiem więcej - czasem lepiej nie mówić za wiele dla swojego komfortu. Nie każdy musi o wszystkim wiedzieć i nie każdy zasługuje, aby TYLE się dowiadywać. Po prostu.









We wtorek miałam super dzień, ponieważ wybrałam się na wizytę (drugą w tym roku) kontrolną do dentysty i mogę już oficjalnie powiedzieć, że w tym roku wyleczyłam dwa zęby i teraz już mam wszystko zdrowe. Bardzo się cieszę, że podjęłam taką decyzję, aby po 12 latach wybrać się do stomatologa. Mam dentofobię i panicznie boję się dentysty, więc ile mogłam tyle zwlekałam. Jakoś specjalnie nie bolało, choć troszkę owszem. Niemniej jak na 12 lat to uważam, że to bardzo dobry wynik, iż miałam tylko dwie małe dziurki do naprawy. Generalnie zdrowie mam słabe jak na 31 lat, ale zęby mocne. Także... chociaż tyle od życia. 


Potem miałam miłe i dłuuuugie spotkanie z moją rodziną. Wiecie... pogaduszki, śmiechy, wspólna herbatka, kiełbaska z pikantnym sosem i Merci (co prawda trochę wiekowe, ale zjadliwe XD). Generalnie bardzo miły dzień, naprawdę miły. Nawet powiedziałabym, że zaskakująco miły. 












Ten tydzień był bardzo długi, choć czułam, że minął szybko. Niby paradoks, ale tak to właśnie odbieram. Totalnie zapomniałam o życiu w sieci, a skupiłam się na innych sprawach. Dziwny tydzień, choć należał do lepszych w tym roku, który jest ogólnie w miarę dobrym rokiem, ale niepozbawionym słabszych okresów. Na szczęście tych lepszych było zdecydowanie więcej za co jestem Losowi bardzo wdzięczna.






A jak Wam minął ten tydzień? 😘😘😘😘😘😘😘






Muaa! 💋


czwartek, 10 października 2024

Nieprzytomny dzień, STRES, zmęczenie, złote auto i ogromne zakupy, czyli... środa wcale nie dniem loda

Dzień dobry 👋



Wczorajszy dzień to było jakieś apogeum stresu, zmęczenia, niechcenia i wszystkiego co mieści się w trzech literach - NIE. Wstałam wczoraj bardzo bardzo wcześnie, ponieważ byłam umówiona z jedną kobietą, z którą mamy, że tak powiem - wspólny interes. Spędziłam u niej z trzy godziny mojego życia i w sumie to... jestem rozczarowana, zawiedziona i już bardzo, ale to bardzo zniechęcona. Teraz żałuję tej decyzji, którą podjęłam, ponieważ uważam, że będę więcej stratna w tym niż byłam. No, ale cóż... za niewiedzę i błędy się płaci, niekiedy słono. Chyba później cukier mi spadł, bo byłam blada, ból głowy zamienił się w migrenę i plątał mi się język jakbym się czegoś mocniejszego napiła. Jak już coś zjadłam to poczułam się lepiej. No, ale wiem, że to chwilowe, ponieważ noooooooooo... tak jak wyżej wspomniałam jestem rozczarowana i uważam, że podjęłam bardzo złą decyzję finansową, której mogę żałować. No, ale trudno. Mówi się trudno i żyje się dalej. 


Jechałam dzisiaj chyba najpiękniejszym autem jakim kiedykolwiek jechałam. Tak jak sobie sięgnę pamięcią to chyba to auto było najpiękniejsze. Duże, złote auto z beżową tapicerką, rewelacyjna klimatyzacja, całkiem przyjemny zapach w środku. Generalnie miło bardzo, że zostałam podwieziona na pocztę, no ale. Generalnie cała sprawa wygląda po prostu chujowo i to mnie martwi. Nawet chwila luksusu tego nie zmieni. 











Jak wróciłam do domu to było koło 13:00. Niby wcześnie wróciłam, ale fakty są takie, że funkcjonowałam od bardzo wczesnych godzin bardzo porannych, więc się trochę narobiłam psychicznie i emocjonalnie. Fizycznie byłam zmęczona dopiero przez nagromadzony stres po tym całym dniu. O 19:00 zasnęłam jak zabita, a w między czasie zrobiłam ogromne zakupy i chwilę się zrelaksowałam przy Mojito. I spałam sobie tak do prawie 23:00. Potrzebowałam odpoczynku, bo ten dzień kosztował mnie naprawdę bardzo dużo nerwów i generalnie zdrowia. 






Dzisiaj wstałam o godzinie 7 rano, mimo że ten dzień mam totalnie bez jakichś większych obowiązków. Nie mogłam już spać, więc jestem na nogach. Wczorajszą sprawę muszę na spokojnie przemyśleć i usystematyzować. Po prostu muszę spojrzeć na to wszystko z szerszej perspektywy i przede wszystkim na spokojnie. Bo wiecie... człowieka może tylko w życiu spokój uratować. I tego się trzymam.









A teraz przygotuję sobie coś ciepłego do picia i pożywne śniadanie, bo jeszcze nie jadłam. Ostatnio lubię pić gorącą różaną herbatę waniliową z dodatkiem mleka owsianego, ale takiej dosłownie kapki tego mleka. Naprawdę smaczne. No i oczywiście dwie łyżeczki cukru do smaku, choć preferuję miodek. 

Swoją drogą wolicie śniadania na słodko, czy na słono?









Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘

 

piątek, 4 października 2024

Spacer w deszczu, zakupy na dobry humor, PEPCO, jedzonko, Rossmann i... horoskopy na 2025 rok, czyli... bardzo intensywna środa :) ŻYCIOWE PRZEMYŚLENIA!!!

Środa minęła mi bardzo miło, ponieważ dużo się działo i przyjemnie spędziłam dzień z moją mamą. Miałyśmy w planach zakupy na poprawę nastroju (nic nie poprawia samopoczucia jak dobry i długi shopping) i nawet deszcz nie był nam straszny. Rozpadało się przed naszym wyjściem z domu, ale przecież są parasolki, więc WHY NOT? 



Wybrałyśmy się najpierw do Pepco, aby sobie pooglądać co nowego jest na stanie. Nie ukrywam, że ja miałam chrapkę na świeczki (tea lights) o zapachu dyniowym. Oczywiście je dorwałam, bo musiałam je mieć. Cenę też miały dobrą, bo jedyne 10 złotówek. Mama kupiła sobie kurtkę jesienno-zimową oraz dywanik łazienkowy, a ja do świeczek dobrałam sobie majtki (sportowe stringi) fioletowe jakiejś sportowej marki, która weszła do Pepco. W sumie to jeszcze kusił mnie złoty grzyb (na moje oko podgrzybek 😆 albo borowik) dekoracyjny oraz różowe kieliszki do wina. Przy kasie oczywiście moja mama uskuteczniała rozmowę, bo lubi sobie kobieta pogadać. Babeczka w kasie była miła (ślę pozdrowienia! 😃), więc również miło. No i tak od słowa do słowa mama ją zapytała jak jej się pracuje w Pepco. Kobitka powiedziała, że różnie jak to w każdej pracy. Noooo dyplomatka się trafiła, DOBRZE! 😆😎😃😃😃 Rozmowa szła dalej. Okazało się, że pani pracuje na zmianie po 11h (ja to nie wiem jak kobieta może tyle godzin wytrzymywać w pracy w ciągu jednego dnia!!!) i jeszcze nie ma 4 tysięcy netto w miesiącu. No po prostu jakaś masakra. Przykro mi się jakoś zrobiło i naprawdę współczuję, że kobiety są tak wykorzystywane. Tak - WYKORZYSTYWANE, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Pracować 11h na dobę i nie zarabiać na rękę "czwórki"? Wiadomo, że jak mieszka się z rodziną i rodzinka utrzymuje to niecałe 4 tysiące na miesiąc to dobry pieniądz, ale kiedy trzeba samemu mieszkanie wynająć i za to żyć to... na pewno jest to straszna sytuacja patrząc na to, że aktualnie wynajem mieszkania to koszt 2000-2500 zł. I jak żyć za 1500 zł, skoro na samo jedzenie w miesiącu u mnie na przykład wydaje się około 4 tysięcy złotych na 3 osoby z kotem. Generalnie, aby godnie żyć w Polsce trzeba zarabiać około 10 tysięcy złotych miesięcznie. I nie, nie uważam, aby ta kwota była przesadzona. Powiem Wam osobiście, że sam czynsz na Widzewie to jest jakieś nieporozumienie. Spółdzielnia zjada hajs okropnie! 😐😑😒 I reasumując, jeśli ludzie po prawie 12h pracy na dobę mają coś ponad 3 tysiące złotych to tak naprawdę żyją w ubóstwie i osobiście dla mnie jest to bardzo przykra sprawa, że w moim kraju coś takiego się dzieje. MA SA KRA! 😒




Potem zawędrowałam z mamą do Grota i do Wierzejki (jeśli ktoś nie wie to jest to sklep mięsny). Wszędzie kolejki jak w PRL! 😒 Serio, wolę zdecydowanie zakupy online. Zdecydowanie! Czy coś mnie w tych sklepach mięsnych zainteresowało? A jakże! Naszła mnie ochota na schab cygański. Miałam nosa, bo wyborny. Chuda wędlina jak to schab, soczysta, pachnąca, lekko przypiekana na boczkach. No po prostu palce lizać. Aha, w Grocie jest ten schab cygański. Polecam!




Później mama zaprowadziła mnie do sklepu, w którym kupuje żwirek dla kota. Ten sklepik powiem Wam, że rewelacja. Wszystko jest co trzeba, czyli żwirki dla kota, karmy, prasa, LOTTO, papieroski. Mama kupiła żwirek, a ja dwie gazety z horoskopami na 2025 rok. Powiem Wam, że nie pamiętam kiedy ja kupowałam prasę. Aaaa, no i jeszcze kupiłam dwa zakłady Lotto, ale niestety nic nie wygrałam, bo jak to bywa - kto ma szczęście w miłości, ten nie ma w grach liczbowych 😆😅😅😅😎. 



Potem poszłyśmy do Rossmanna. Kupiłam dwie brązowe konturówki do ust, brokatowy lakier do paznokci i herbatę o smaku róży i wanilii. Powiem Wam, że herbata zacna, ale niedługo Wam w innym poście o niej opowiem. 







No, a potem... zaczął lać deszcz. Wróciłyśmy obładowane do domu, posiedziałyśmy chwilkę i poszłyśmy dalej. Dzisiaj miałam w planach odebrać paczkę z paczkomatu, więc uskuteczniłyśmy dłuższy spacer. I domyślam się, że ciekawi Was to co zamówiłam. A mianowicie zamówiłam torebkę z krokodyla (imitacja! ), skarpetki pończochowe z koronkami, brelok Playboy`a, drapaki do pleców (to jest hit!), dodatki do paznokci i inne duperele. Ogółem jestem zadowolona z tej przesyłki. Przesyłka była z TEMU. Jestem już uzależniona od tej stronki tak samo jak od SHEIN. Kocham!!! 💘





No, a po tym spacerku już wróciłyśmy do domu, bo ponownie zlał nas deszczyk. No, ale trochę deszczu nikomu nie zaszkodzi. Schodziłam dzisiaj buty tak, że aż mnie stopy bolały. No i oczywiście na domiar wszystkiego przetarły mi się spodnie w kroku, więc musiałam zamówić spodnie. Zamówiłam czarne jeansy z bardzo wysokim stanem w H&M. Ponad rok nic już z tego sklepu nie zamawiałam. Takie sytuacje pokazują mi jak bardzo szybko ten czas upływa. Kochane, jeśli szukacie dobrych, mocnych spodni to szukajcie tylko w H&M. Dodatkowo spodnie są zgrabne, ładnie leżą i mają ładne fasony. Od lat kupuję spodnie w tym sklepie i sobie chwalę. Możecie być jak niteczki albo jak pączuszki i tam wszystko znajdziecie. Generalnie w H&M kupuję aktualnie tylko spodnie, bo przeniosłam się z innymi zakupami do SHEIN, gdyż tam są niesamowicie kobiece ciuszki. Polecam oba sklepy.







Środa była intensywna i dopiero późnym wieczorem usiadłam na tyłku i mogłam troszkę swoje umęczone kopytka wyciągnąć. Nie ukrywam, że troszkę się nachodziłam, ale to dobrze, bo dla zdrowotności warto się dotleniać. 







I cóż mogę powiedzieć Kochani...
Dzisiaj troszkę bardziej doceniłam swoje życie pod kątem zawodowym. Współczuję paniom z Pepco ilości godzin w pracy oraz paniom, które sprzedają w sklepach mięsnych. Cały czas mają urwanie głowy, podają, naliczają, chodzą z jednego kąta w kąt i jeszcze muszą być dla klientów miłe. Naprawdę mają te babeczki ciężką pracę, a nie skarżą się, nie zasmucają, tylko robią swoje. Podziwiam ich, że taka praca je nie załamuje, nie dołuje, że mają siłę wstać z łóżka. Rozmawiałam później na ten temat z moją mamą, bo byłam ciekawa, czy ona też postrzega to w ten sposób co ja. Mama uważa, że te panie muszą robić to co robią, więc nie mają czasu na załamywanie się, bo zwyczajnie muszą utrzymać siebie i rodzinę. Ja natomiast rozumiem dziewczyny jadące do Dubaju XD. No serio ludzie, taka pani ekspedientka (często po pedagogice - nie wiem czemu, ale wiele osób, które są po tym kierunku pracuje w sklepach) tyra za najniższą krajową w sklepie, niekiedy po 12h i użera się z różnymi niemiłymi klientami, a niektóre dziewczyny zarabiają tę najniższą krajową w ciągu jednego dnia. I kto komu pozwala się wykorzystywać?! Życie jest brutalne i wiele takich różnych wniosków mnie nachodzi, takich bardzo egzystencjalnych. A Wy też czasem rozmyślacie o sensie istnienia, sprawiedliwości i generalnie o życiu? 












No, a dzisiaj nie czuję się za dobrze, bo coś mnie zaczęło rozbierać, mam kaszel, dreszcze i znaczne osłabienie. A co gorsza muszę jechać do centrum załatwiać sprawy, a tak bardzo mi się nie chce, choć musi mi się chcieć, bo już nie mam czasu na zwłokę. Nie mam dziś entuzjazmu do działania, a jeszcze powinnam się jako tako wyspać, a mamy już prawie 4 w nocy. No cóż... kończę na dzisiaj ten post i życzę Wam cudownego piątku i jak najbardziej udanego weekendu.






Bawcie się dobrze i nie chorujcie, bo pogody teraz niepewne! 


Buziaczki! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


środa, 2 października 2024

Nie możesz iść do przodu, patrząc w tył

Jest rok 2024 i czasem łapię się na tym, że za dużo wspominam. Uważam, że wspomnienia są ważne, nawet bardzo, ale nie powinny zasłaniać nam tego co jest dzisiaj. Wiecie, było minęło i trzeba iść dalej. 

Niestety w życiu nie jest tak łatwo jakby się chciało i czasem nasze sentymenty nas ranią, ponieważ za kimś i za czymś tęsknimy. Czasem nas diabeł kusi, aby do czegoś wrócić, ponownie wejść na tę samą drogę (choć wyboista ona i trudna). Nawet nie macie pojęcia jak bardzo mnie czasem kusi, oj nie wiecie, nie wiecie. Kusi, zastanawiam się, myślę czy dobrze postąpiłam (czy może można było inaczej) i... potem uzmysławiam sobie, że tam już byłam i najprawdopodobniej nie czeka mnie już w tamtym temacie nic. Ech... czasem życie jest zdecydowanie za trudne, a nasze wybory jeszcze trudniejsze i uprzykrzające nam dalsze życie. Mówią, że życie to sztuka wyborów i - jest to zdecydowanie prawda!













Wspominamy wszystko, począwszy od świetności naszej figury, lat szkolnych, naszych nieżyjących już pupili i bliskich, po byłych facetów, dawne studia, aż po utraconych przyjaciół, utracone szanse, złe wybory i niewykorzystane szanse. To wszystko czasem warto wspomnieć, na pewno warto pamiętać, ale czy warto tymi wspomnieniami się ranić i zbyt ulegać sentymentalizacji (czyżby neologizm, Maassen?!) naszych wspomnień? Na to pytanie już każdy z Was powinien sobie sam przed sobą odpowiedzieć, bo u każdego ta odpowiedź może być inna, ba! na pewno będzie. 




Powiem Wam, że osobiście jestem zdania, że nie można iść do przodu, patrząc w tył. Wierzę i wiem, że wszystko co nas w życiu już spotkało musiało się wydarzyć, Ci ludzie, których poznaliśmy i zagościli na krótszy czy dłuższy czas w naszym życiu po prostu musieliśmy poznać. Spójrzcie, w życiu poznajemy setki nowych ludzi, a tylko kilka (w porywach może z kilkanaście) zagości na zawsze w naszych wspomnieniach, w naszym życiu. Zazwyczaj wspominamy najważniejsze osoby w naszym życiu, które wywarły na nim jakiś wpływ. I tak też jest ze mną. 






Sentymenty, sentymenty, ach te sentymenty.


Tymczasem. 


Patrz w gwiazdy, ale uważaj na drogę!

Czasem bywa tak, że przyświeca nam w życiu piękny cel, mamy plan do zmiany, chęci, motywację, ale... wybieramy bardzo często niewłaściwą drogą, czasem po prostu złą. Dlatego warto myśleć o osiągnięciu swojego marzenia, ale należy uważać na drogę, którą zamierzamy do tego celu dotrzeć. Bo... różnie to bywa i możemy się bardzo mocno przejechać i rozczarować. 









Sama wiem jak wiele dróg może nas poprowadzić do celu. Jedne są krótkie, ale niebezpieczne, drugie zaś są bardzo długie, ale pewne i bezpieczne. W życiu mamy wybór i to nie jest prawdą, że tego wyboru nie mamy, że jesteśmy skazani na to, że istnieje tylko jedna opcja. To nieprawda, wmówiono tak naszemu społeczeństwu, a ono ślepo w to wierzy i za tym głosem podąża. Istotne jest tylko to, aby skupić się na tym co chcemy osiągnąć i wybrać tę najwłaściwszą z dróg.






Tymczasem. 


Gdy wszystko wokół wydaje się być ciemnością, popatrz raz jeszcze, może to Ty jesteś światłem

W życiu różnie się dzieje, czasem jest słońce, a czasem deszcz. Niestety ludzie zapominają o tym, że nie zawsze słońce jest dobre, a deszcz zły, ponieważ słońce może człowieka poparzyć, a deszcz ma właściwości oczyszczające. Także wszystko zależy od punktu widzenia i siedzenia. Generalnie wszystko zależy od sytuacji, w której się znaleźliśmy. Wszystko ma dobre i złe strony. Jeżeli przez ostatni czas wszystko wokół wydaje się być ciemnością, POPATRZ RAZ JESZCZE, bo może właśnie to Ty jesteś tym światłem, które ma oświetlić nie tylko Tobie, ale i innym ludziom życie. 









Pamiętam jak pod koniec 2020 roku miałam bardzo zły okres w moim życiu. Przez ponad miesiąc czułam się tak jakby jakiś zły omen, zły cień wisiał gdzieś nade mną i niszczył moją duszę. Czułam się tak... jakbym miała umrzeć, umrzeć mentalnie, a jednak jestem, żyję i czuję się... no w miarę dobrze. Nie mogę w tym momencie narzekać. Wiadomo, że bywało lepiej, ale generalnie na plus. I jak tak sobie wspomnę to wiem dzisiaj, że jeśli przechodzimy przez swoje osobiste piekło to nigdy NIE WOLNO Ci się w tym piekle zatrzymać, bo Cię spali, po prostu skrzywdzi. Zawsze należy iść krok za krokiem nawet jeśli to będą Wasze najwolniejsze i najbardziej niezgrabne kroki. Ważne jest tylko to, aby krok za krokiem iść do przodu, bo tylko wtedy mamy szansę opuścić to piekło i wyjść z niego bez jakichś dotkliwszych ran. 












A Ty, gdzie teraz jesteś?


Tymczasem. 


wtorek, 1 października 2024

Nadeszła JESIEŃ

Od tygodnia jest już z nami Jesień co bardzo mnie cieszy, bo jest to moja ulubiona pora roku. Taak! jestem totalną jesieniarą i nie wyprę się tego nigdy 😃👀💁. Uważam, że jesienią jest najpiękniej, najbarwniej, najprzyjemniej jeśli chodzi o temperaturę na zewnątrz oraz aurę. Kocham JESIEŃ! 🌁🌂🍁🍂🍁🍂 Poza tym kobiece stylizacje najpiękniej można skomponować właśnie jesienią, ponieważ na nowo po lecie zaprzyjaźniamy się z trenczami, płaszczami, swetrami, szalami oraz wskakujemy w botki oraz kozaki. Dodatkowo makijaż idealnie wygląda jesienią, ponieważ nie jesteśmy przez upał nabrzmiałe, spocone i zbytnio błyszczące na twarzy. Jesień pod wieloma względami jest po prostu idealna. No i jeszcze te mgliste poranki, deszczowe wieczory i... ten niepowtarzalny klimat kiedy to możemy usiąść pod kocykiem z kubkiem gorącej karmelowej herbaty i ciasteczkami maślanymi przy maratonie Harry`ego Pottera. Po prostu idealnie! Oooo i jeszcze jest Halloween, Wszystkich Świętych oraz Zaduszki. W ogóle nie dziwi mnie to, że takie święta zostały "obsadzone" w czasie jesieni, ponieważ idealnie się z nią komponują. Ktoś to wszystko dobrze wymyślił. Ach... ktoś wiedział co robi 💫.











Przed nami ostatnie trzy miesiące tego roku 2024 i... prawda jest taka, że to minie tak szybko, tak boleśnie prędko. 

O ile września nie lubię, tak październik po prostu uwielbiam, ponieważ wtedy właśnie jesień staje się najpiękniejsza. Jest chłodno (niektórzy nawet powiedzą, że zimno), ale bardzo słonecznie. Liście spadają z drzew, są takie kolorowe, po prostu piękne. Spacery też jakoś lepiej smakują jesienią, ponieważ upał nam nie doskwiera, nie pocimy się, mniej męczymy i... można pomyśleć i... pozachwycać się pięknem przyrody. Nawet papieros lepiej smakuje jesienią. 

W, którym kraju panuje wieczna Jesień? 🍁🍂🍁🍂🍂🌾🌾🌾🍁🍂🎃🎃🎃🎃🎃 












Powiem Wam, że jesień sprawia iż chce mi się doceniać własne życie, bo... prawda jest taka, że nikt z nas nie ma pojęcia ile jeszcze mu czasu zostało na to, aby zachwycić się rozkwitającymi pączkami kwiatów w maju, szumem morza podczas wakacji, spadającymi liśćmi w listopadzie, smakiem domowych pierogów z kapustą i grzybami podczas wieczerzy wigilijnej. Nigdy nie wiemy czy zdążymy powiedzieć komuś, że tak bardzo całe życie go kochaliśmy, czy nie zapomnimy podziękować za spędzony czas, czy nie zapomnimy o kimś z kim mieliśmy takie cholernie dobre flow, czy w ogóle zdążymy docenić nasze życie, ludzi z którymi przebywaliśmy i siebie, nawet jeśli tak bardzo sami siebie w tym życiu rozczarowaliśmy. Tak naprawdę mamy zdecydowanie mniej czasu niż nam się wydaje. Nigdy już nie będę tak młoda, jak w chwili kiedy to piszę. To jest naprawdę smutne, ale i sprawia, że bardziej mi się chce to wszystko docenić, to wszystko co mam. Jesień taka właśnie jest, nostalgiczna, melancholijna. Po prostu refleksyjna. Cała jesień to jedna wielka refleksja. Bo wiecie, jesień jest dla fabuły, tak jak i koniec lata.






Gdy będziecie w październiku na spacerze to odpowiedzcie sobie na kilka pytań, które dla Was przygotowałam w tym poście. Poniżej te pytania: 👇


1. Czy jest ktoś z kim chciałbyś/chciałabyś porozmawiać z kim kontakt się urwał?

2. Czy jesteś szczęśliwy/szczęśliwa?

3. Czy jest ktoś kogo za coś chciałbyś/chciałabyś przeprosić?

4. Czy jest ktoś komu wybaczyłbyś/wybaczyłabyś gdybyś spotkał/spotkała tę osobę?

5. Czy doceniasz swoje życie, nawet jeśli wielokrotnie Cię rozczarowało?

6. Kochasz swoje życie?

7. Co byś zrobił/zrobiła, gdybyś się nie bała?

8. Masz ochotę się z kimś pogodzić przed zbliżającymi się świętami?

9. Czy masz odwagę pierwszy/pierwsza wyciągnąć rękę do zgody?

10. Czy zapalisz komuś kogo nie znasz znicz na jego grobie podczas tegorocznych Zaduszek?




Odpowiedzcie sobie na jedno pytanie podczas jednego spaceru. Zatem zadanie dla Was to wybrać się tej jesieni na 10 dłuższych spacerów i pomyśleć nad odpowiedziami. Myślę, że będzie warto 😇😇😇!








Tymczasem.