poniedziałek, 20 stycznia 2025

Prawdziwy, bolesny, rozczarowujący BLUE MONDAY...

W nocy miałam chwilę co robić, choć przewracam teraz oczami jak o tym myślę, bo... ludzie są jednak okropni. No, ale mniejsza z tym. Ameryki tym stwierdzeniem nie odkryłam. Potem poszłam spać, choć po dwóch godzinach kiepskiego snu się przebudziłam i czułam się okropnie. Jakoś tak słabo mi było, że trochę się zmartwiłam, ale uznałam, że trudno i starałam się ponownie zasnąć. No i ponownie zasnęłam, aby obudzić się i ponownie w tym dniu rozczarować drugim człowiekiem. Miałam dzisiaj umówioną rozmowę w sprawie pracy. Pani miała zadzwonić, aby potwierdzić to dzisiejsze spotkanie. Po godzinie napisała mi maila z prośbą o potwierdzenie albo rezygnację. Potwierdziłam, ponieważ bardzo mi zależało na objęciu takiego stanowiska. Niestety... po dwóch godzinach dostałam wiadomość, że nasze spotkanie nie dojdzie do skutku, ponieważ osoba rekrutująca dostała krwotok. I cóż ja mogę powiedzieć na to. Myślę, że... myślę iż to krętactwo, a nie fakty. A dodatkowo patrząc na specyfikę tego miejsca gdzie miałam rekrutować to mogę spodziewać się wszystkiego. Coś mi ewidentnie w tych esemesach śmierdziało, choć chciałabym się mylić. 








Te esemesy sprawiły, że doszczętnie się zdołowałam i już miałam dzień zepsuty. W ogóle dzisiaj czułam się jak zbity pies, ale nawet nie myślałam żeby odwoływać to spotkanie w sprawie pracy. Poza tym ja mam zasadę mojej wychowawczyni z liceum, która powtarzała do znudzenia, że - W DNIU IMPREZY, IMPREZY SIĘ NIE ODWOŁUJE. I to są święte słowa. Staram się, aby zawsze tego przestrzegać, bo to świadczy o szacunku do drugiego człowieka. Wiadomo, że zdarzają się sytuacje losowe, ale to jest zjawisko bardzo sporadyczne. Niemniej w moim życiu bardzo często zachodzą dziwne zjawiska 😅😒. No i cóż... już witałam się z gąską i dostałam w łeb. Samo życie!






Kolejna kwestia jest już dla mnie najbardziej dołująca w dniu dzisiejszym, ponieważ człowiek to sobie coś tworzy w głowie, ma jakieś nadzieje, pewne oczekiwania i nagle przekonuje się, że to było tylko w naszej głowie, że... ech..., że chciało się czegoś więcej, o czymś więcej się myślało, ale nie każdy patrzy w tym samym kierunku. Z bólem serca muszę sama przed sobą przyznać, że mój brat miał najprawdopodobniej rację. Człowiek jednak wie, ale lubi się łudzić. Jestem już doszczętnie rozczarowana, ale co mnie nie zabije to wzmocni. I teraz moja myśl dotycząca mojej przyszłości jawi się już bardziej wyraźnie i myślę, że taki krok jaki chcę podjąć będzie dla mnie dobry. Wiadomo, że chciałabym inaczej, ale to nie prowadzi do niczego konstruktywnego, więc moja decyzja jest jakby... bardzo możliwa, że ją podejmę. Ech... naprawdę nie mam siły już. I w sumie to, chyba już mi to przeszło i... czas iść dalej, przed siebie. 













Nawet nie wiedząc, że dzisiaj jest Blue Monday totalnie to odczułam i... jest niefajnie. Generalnie nie żałuję i nie mam poczucia zmarnowanego czasu i życia, ale... nie tak to planowałam. I, uważam też, że jestem najbardziej niedocenioną osobą jaką znam. Przykre. 






Hmm... nie mam już nic do dodania, aktualnie mi wszystko już obojętne.


Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz