Mimo wszystko nie można zapominać o tym, że wirtual(bo tak się mawia na świat wirtualny) czasem może stać się światem czarno-białym. Nigdzie nie spotkamy tak wielu psychopatów, dewiantów, przestępców jak właśnie tu, w Internecie. Na początku mojej przygody z siecią byłam zaskoczona, wręcz oburzona tym jacy ludzie tu są, ale z biegiem lat przesiąkłam tym klimatem i rozumiem więcej i też więcej toleruję, niekiedy nawet i akceptuję. Kiedy miałam 17 lat byłam zaskoczona gdy na jakimś portalu proponowano mi cyberek(dla niewtajemniczonych seks internetowy) lub wysyłanie swoich nagich fotek. Byłam tym oburzona i myślałam sobie "Ale jak to? Przecież to obrzydliwe!". Tak moi Kochani tak właśnie myślałam. Potem z biegiem lat sama zaczęłam to proponować innym dla zabicia nuty, z ciekawości, dla nowych doświadczeń. To działa na zasadzie - kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą. To tutaj propozycje proponowane przez kogoś są proponowane później przez nas samych. Teraz dla mnie to norma, tak jak i dewianci w Internecie czy jacyś psychopaci. Wiem, że oni są i jeśli ktoś obraca się w takim świecie jak ja to będzie ich chcąc nie chcąc spotykać. To tak samo jak bycie dziewczyną gangstera. Możesz być grzeczną dziewczyną, ale jak już wejdziesz do świata mafii wyjdziesz z niego ostrą dziwką. Taki świat ssie i tego się nie zmieni. Destrukcja paradoksalnie często jest pociągająca bo powiewa modernizmem. Pamiętacie obraz "Krzyk"? Jeśli nie to sobie wygooglujcie. Czysty ekspresjonizm.
Lubię obserwować ludzi i świat. Zawsze to robiłam. Wiecie, że większość ludzi ma w głowie tylko dwa tematy? SEKS, KASA, SEKS, KASA, SEKS, KASA... To się nigdy nie zmieni, ponieważ to i to jest równie przyjemne. Oczywiście możemy sobie rozmawiać o filozofii Zen i popijać proteinowego shake`a ale wolimy ten seks i sporo kasy w portfelu. A potem przy lampce jakiegoś trunku możemy spokojnie i w zaspokojeniu rozmawiać o tej filozofii od czasu do czasu smakując proteiny i szpinak. Dlaczego lubię erotyzm w zdjęciach? Bo czasem wyraża cierpienie, smutek, samotność i destrukcje. Nie lubię oczywistości na fotografiach, wolę połączenie erotyzmu z tajemnicą bardziej w stronę melancholii.
Czasem czuję się jak te szpilki z otwartymi noskami. Otwarta, delikatna, chodząca po niepewny gruncie. Bransoletka na kostce często oznaczała zniewolenie, czasem przynależność, a czasem lubieżne zachowania.
Zawsze kiedy poznaję nową osobę przez Internet i widzę jej zdjęcie - zakrywam całą twarz i pozostawiam widoczne oczy. Dlaczego? Bo widzę jaka jest, co ma do zaoferowania. Czy jest to osoba inteligentna, bystra, kłamliwa, wyrachowana. W oczach to wszystko widać. Aby ocenić dobrze osobę należy zobaczyć kilka jej zdjęć, ponieważ jak wiemy ludzie posiadają różne emocje.
Jest północ, a ja już jestem senna. To dobry znak. To był męczący dzień i kolejne będę również. Wróciłam późno do domu, ale musiałam się trochę zmęczyć, czasem ludzie muszą wziąć nowe obowiązki na swoje barki, aby zdobyć nowe doświadczenia potrzebne do dalszego rozwoju. Kilka dni temu odezwał się do mnie mój kumpel K.(nie nie Karolek, z nim dobrze żyję) i dawał aluzję do spotkania się. Wiecie co zrobiłam? Zignorowałam wiadomość, ponieważ definitywnie wiem, że byłoby znowu to samo. Potrzebuję świeżej krwi, a wiele osób napsuło mi jej. Ah... chyba zasnę jak zabita, wymoczę jeszcze nogi, bo mam odciski i pójdę spać, bo padam. Zamierzam spać snem niedźwiedzim ha ha ha. Kiedyś Wam opowiem jaki to sen i skąd się to wzięło. Może już Wam to powiem, bo znając mnie zapomnę. Kiedyś w liceum miałam beznadziejny śmiech, koleżanka Paula powiedziała, że śmieję się jak niedźwiedź. Bardzo to kontrolowałam i nauczyłam się zupełnie inaczej śmiać. I wiecie na kim ćwiczyłam? No zgadnijcie, nooooo.... 😈 Na Marilyn Monroe. Oglądałam jej mnóstwo filmów i później weszło mi to w krew i teraz jest to dla mnie naturalne. I tą małą anegdotką kończymy dzisiejszy post. Chciałabym w tym tygodniu pisać codziennie, bo w przyszłym to się może diametralnie zmienić przez pracę. Ale tak jak obiecałam będę się starała jak najmocniej dla Was. A teraz już znikam. Idę do brata, bo widzę, że będzie jutro miał kaca. Muszę posłuchać jakich to on dzisiaj Kolumbijczyków poznał. Jeśli czyta mnie ktoś z Kolumbii to przesyłam Wam gorące pozdrowienia. Uwielbiam Waszą odmianę hiszpańskiego. Ba! to moja ulubiona odmiana.
Dobranocka moje Misiaki ❤❤❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz