Nie wiem co ja już mam zrobić ze sobą tak szczerze mówiąc. Na moim miejscu Hemingway jeszcze gorzej pogrążyłby się w swojej ciężkiej depresji. Scarlett O`Hara zrzuciłaby się ze schodów, a potem uznałaby, że jutro też jest przecież dzień. Marilyn umalowałaby usta, zrobiła drinka, łyknęła prochy i szla z cyckami wywalonymi dalej. Travolta zatańczyłby, a Polacy poszliby na dobry melanż. Jak widać każdy w chwili strachu przed stratą, w chwili smutku postępuje zupełnie inaczej. Czy któryś sposób jest zły? Nie, każdy jest dobry o ile jest skuteczny.
Co ja robię w chwilach zdołowania? Ostatnio się usypiam i idę spać na ponad 13h. Ta metoda skutkuje, bo zanim zdążę się mocno nakręcić i zdenerwować to już śpię, a jak wstanę rano już zupełnie inaczej myślę. Dzisiaj cały dzień spędzę w łóżku, będę leżała i spała. Pada deszcz i czuję jakby nade mną płakało niebo. A ja przecież nic nie zrobiłam. Chciałam tylko móc napisać Wam moje spostrzeżenia na temat jednego portalu. Nie każdy zrozumie kogoś kto myśli nieschematycznie, nietypowo czy bardziej abstrakcyjnie. Mnie nie można wcisnąć w ramę i kazać żyć tak jak większość normalnych ludzi. No, po prostu się nie da. Mam taką osobowość jaką mam i jestem nieokiełznana, ale czy to mnie czyni złym i niemoralnym człowiekiem w oczach świata? Myślę, że nie. Ale jeśli się mylę to mi wytłumaczcie.
Smutek to taki zły duch, który otacza melancholijne dusze. Ten duch atakuje najmocniej w nocy, aby zniknąć gdy nastanie dzień...
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz