Dzień dobry moi Kochani 😊 dzisiejszy post będzie bardzo długi, bo mam Wam wiele do napisania. Będzie to bardzo informacyjny post, bo już dawno się taki nie pojawił, także zapraszam do lektury.
Zacznę od niemiłej niespodzianki. Przez najbliższe dwa miesiące posty na blogu będą pojawiały się bardzo nieregularnie, ponieważ zaplanowałam sobie lipiec i sierpień bardzo aktywnie, a przynajmniej taki mam plan. Raczej nie będzie mnie w Łodzi na miejscu przez dłuższy czas, więc nie będę miała okazji siedzenia przed laptopem. A tak na marginesie to nawet nie wiem czy coś na blogu będzie się przez ten czas pojawiało. Nic nie obiecuję, aby nie było rozczarowania. A od września będzie się działo, obiecuję ✋
Jak moje wakacje?
Moje dwa miesiące będą się toczyły wkoło Łodzi(od czasu do czasu), Wrocławia, Poznania i... Warszawy. Raczej nie wyjeżdżam, ok... to już pewne w tym czasie nie wyjeżdżam na żadne wakacje, ponieważ przez pewien czas będę w Warszawie i już mówię dlaczego. Dzisiaj o 23(tak to zabójcza pora na telefony biznesowe, ale się zdarza) wiem, że od tej godziny zmieniło się prawie wszystko, bo na 80% we wrześniu przeprowadzam się do Warszawy na studia i do pracy w redakcji. Dostałam bardzo intrygującą propozycję, ale muszę się nad tym zastanowić i przemyśleć wszystkie za i przeciw. Miałam okazję mieszkać kiedyś w Warszawie i bardzo mi się podobało. Ale to wszystko jest jeszcze nie pewne, także nic więcej na razie nie mówię. Trzymajcie kciuki, abym podjęła słuszną decyzję.
PS. Ogólnie moje plany natychmiastowych wakacji nie wypaliły, bo zachorowałam, ale nie chce mi się pisać co mi jest i jak się w tej chwili czuję, ale raczej bardzo słabo. Mam teraz jakieś 10 minut na wyleczenie się, bo potem każdy dzień będę miała "zapchany", a miały być to takie spokojne dwa miesiące, a jednak wszystko się zmieniło. Moje życie towarzyskie ucierpi na tym bardzo dużo, ale to duża szansa na dobrą zmianę dla mnie, więc trudno, ludzie, znajomi, przyjaciele(jeśli jacyś zostali), rodzina muszą mi wybaczyć, ale teraz muszę podjąć ważne dla mnie decyzje na przyszłość.
Co w ogóle u mnie?
Eh... dobra jeśli chcecie wiedzieć, to już Wam mówię 😊
- Zachorowałam i to dosyć poważnie! - jutro idę do lekarza i jakoś kiepsko to widzę, bo zaczyna mnie bardzo boleć i dziwnie się czuję, bo zemdlałam, ale to chyba osłabienie organizmu. O przebiegu choroby też napiszę, ale muszę wyzdrowieć.
- Moje przyjaciółki mnie olały! - tak! taka to prawda, smutna, ale cóż. Duża wina leży z mojej strony, bo kiedy mnie potrzebowały to nie znajdywałam dla nich czasu, a teraz historia lubi zataczać koła, z tym że padło na mnie. Nie wiem czy jeszcze z tych "przyjaźni" coś się wyciśnie, ale wątpię, bo od 2 lat się psuje i już jest coraz intensywniej w złą stronę, więc cóż... sama nie wiem, co będzie dalej.
- Miłość? - w tym temacie nic się nie zmieniło, nie ma miłości, chyba miłość do siebie i tyle. Nic nie szukam i raczej w najbliższym czasie nic się nie zmieni w tym temacie, ale nie jestem smutna, po prostu mam teraz coś ważniejszego na głowie.
- Niecny, wyrafinowany plan Zemsty? - tak tak coś mi po głowie chodziło, ale sobie odpuściłam. W sumie ja się mścić nie umiem, mam na to wywalone, jestem chora, a potem jadę w siną dal.
- Dieta? - miałam się odchudzać, miałam, ale nie miałam czasu i ochoty. Ale za to już się biorę.
Czy zamierzam zrobić coś szalonego, głupiego i nieprzewidywalnego?!
To bardzo dobre pytanie i już wiem, bo w tym tygodniu to zaplanowałam i teraz tylko muszę poczekać na czas realizacji i tyle. A mianowicie w 2017 lecę na weekend do Paryża i na weekend do Amsterdamu i z tego pojawią się dwie relacje na blogu. A w 2018 na wakacje zaplanowałam sobie podróż do...
BOLIWII
Ktoś może pomyśli, że dziewczyna lecąca do Boliwii, jednego z bardziej niebezpiecznych i mało dostępnych miejsc Ameryki Południowej to szalona osoba to... dobrze pomyśli. Jeżeli wszystko do przyszłego lipca potoczy się zgodnie z planem to wysiądę z samolotu w Santa Cruz i przeżyję wielką przygodę mojego życia. A jeżeli wyjazd nie dojdzie do skutku(bo tak też może się stać) to lecę na Teneryfę i będę się obijała, piła drinki, opalała się i tańczyła w nocy w egzotycznych tawernach.
Tak będzie wyglądał mój najbliższy czas i bardzo będę starała się pisać, aby nie zaniedbywać bloga. A jeśli będę przez ten czas pisała bardzo rzadko, to Ci którzy są nowi, lub Ci którzy nie czytali moich starych postów, teraz mają szansę nadrobić wszystkie moje dawne wpisy. Buziaki dla Was wszystkich, udanych wakacji Wam życzę, zdrowia i uważajcie na siebie,
Wasza Aleksandra ❤❤❤
środa, 28 czerwca 2017
czwartek, 22 czerwca 2017
Porady na zdrady
Zdrady były, są i będą. To się nigdy nie zmieni i nikt tego nie zmieni, bo wtedy trzeba by było zmienić całą ludzkość, a to przecież niemożliwe. Skoro mówimy o poradach na zdrady, ja uważam, że wyjścia są dwa i tylko dwa. Śmieszy mnie jak psycholodzy czy ludzie wymyślają zadziwiające pomysły gdy w związku ktoś zdradzi. Nie ma sensu bawić się w intrygi czy doszukiwania się prawdy, rozmowa zawsze była najlepszym sposobem na wszystko, ale dzisiaj nie o rozmowach a o zdradach.
Tak jak powiedziałam wyżej, wyjścia są dwa, ponieważ dowiadując się o zdradzie możemy:
1. NIE WYBACZYĆ!
To chyba oczywiste, że w większości przypadków zdrada nie jest wybaczana. Jeśli jesteśmy w związku budujemy coś i nie jest to związek dla samego seksu, to oczywistym jest to, że zdrada jest pewnym rodzajem oszustwa względem partnera ale także względem siebie. Nigdy nie byłam zdradzona, ale znam trochę osób, które były zdradzone, zdradzane. Tak właściwie to zdradzane, ponieważ nie ma co się oszukiwać, bo kto zdradził raz, zrobi to po raz kolejny. Możemy sobie tutaj pisać i mówić o empatii, że to on był pijany, ona ma słabość do niskich, on lubi seks analny a ona mu tak nie daje, ona nie lubi jego spermy i tak dalej i tak dalej. W moim otoczeniu mam kilka osób, które zdradziły i zdradzają dalej, bo tak im dobrze, bo mają żonę, która zajmie się dziećmi, a w łóżku po pracy niesamowicie piękną kochankę. Cały Internet i portale randkowe to świetne siedliska zdrady. Nie mówię, że samych takich facetów spotkamy, ale jest ich naprawdę bardzo dużo. Także kto umie zdradzić raz umie i następny.
2. WYBACZYĆ!
To chyba też jest jasne, że możemy drugiej osobie wybaczyć zdradę. Myślę, że wcale nie jest to takie trudne jeśli się kogoś kocha i coś nas z tą osobą wiążę. Jeżeli chcemy wybaczyć i decydujemy się na taki krok, musimy pamiętać, że ta zdrada może się powtórzyć i nie ma co ponownie płakać, bo zdecydowaliśmy się wybaczyć. Wiadomo, że jeśli mamy wspólny dom, wspólny kredyt czy też dzieci, no dzieci to akurat są wspólne chyba, że to kobieta zdradziła i dziecko jest innego faceta(tak też bywa i się zdarza). Wybaczenie jest dobre, bo dzięki temu, że komuś wybaczamy sami zyskujemy spokój i czujemy się na duszy znacznie lepiej i możemy iść dalej do przodu, a to jest w życiu bardzo ważne, aby czuć się, że jesteśmy spokojni, bezpieczni i ufamy przede wszystkim swoim poczynaniom.
Powyżej podałam Wam dwa wyjścia z sytuacji jaką jest zdrada. Albo rybka albo pipka jak to się mówi. Ja mam zupełnie inne podejście do życia, ludzi, związków, seksu i zdrady także. Zdrada dla mnie jest wtedy kiedy mentalnie zdradzamy, nasze emocje, myśli i serce, a także umysł należy do innej osoby. Zdrada fizyczna? Hm... to tylko sex. 3/4 kobiet na świecie jest zdradzanych, a połowa z nich się o tym nigdy nie dowiaduje. Taki jest świat i tego się nie zmieni.
Jednemu weźmie, drugiemu da i tyle... Czołem ✋
Tak jak powiedziałam wyżej, wyjścia są dwa, ponieważ dowiadując się o zdradzie możemy:
1. NIE WYBACZYĆ!
To chyba oczywiste, że w większości przypadków zdrada nie jest wybaczana. Jeśli jesteśmy w związku budujemy coś i nie jest to związek dla samego seksu, to oczywistym jest to, że zdrada jest pewnym rodzajem oszustwa względem partnera ale także względem siebie. Nigdy nie byłam zdradzona, ale znam trochę osób, które były zdradzone, zdradzane. Tak właściwie to zdradzane, ponieważ nie ma co się oszukiwać, bo kto zdradził raz, zrobi to po raz kolejny. Możemy sobie tutaj pisać i mówić o empatii, że to on był pijany, ona ma słabość do niskich, on lubi seks analny a ona mu tak nie daje, ona nie lubi jego spermy i tak dalej i tak dalej. W moim otoczeniu mam kilka osób, które zdradziły i zdradzają dalej, bo tak im dobrze, bo mają żonę, która zajmie się dziećmi, a w łóżku po pracy niesamowicie piękną kochankę. Cały Internet i portale randkowe to świetne siedliska zdrady. Nie mówię, że samych takich facetów spotkamy, ale jest ich naprawdę bardzo dużo. Także kto umie zdradzić raz umie i następny.
2. WYBACZYĆ!
To chyba też jest jasne, że możemy drugiej osobie wybaczyć zdradę. Myślę, że wcale nie jest to takie trudne jeśli się kogoś kocha i coś nas z tą osobą wiążę. Jeżeli chcemy wybaczyć i decydujemy się na taki krok, musimy pamiętać, że ta zdrada może się powtórzyć i nie ma co ponownie płakać, bo zdecydowaliśmy się wybaczyć. Wiadomo, że jeśli mamy wspólny dom, wspólny kredyt czy też dzieci, no dzieci to akurat są wspólne chyba, że to kobieta zdradziła i dziecko jest innego faceta(tak też bywa i się zdarza). Wybaczenie jest dobre, bo dzięki temu, że komuś wybaczamy sami zyskujemy spokój i czujemy się na duszy znacznie lepiej i możemy iść dalej do przodu, a to jest w życiu bardzo ważne, aby czuć się, że jesteśmy spokojni, bezpieczni i ufamy przede wszystkim swoim poczynaniom.
Powyżej podałam Wam dwa wyjścia z sytuacji jaką jest zdrada. Albo rybka albo pipka jak to się mówi. Ja mam zupełnie inne podejście do życia, ludzi, związków, seksu i zdrady także. Zdrada dla mnie jest wtedy kiedy mentalnie zdradzamy, nasze emocje, myśli i serce, a także umysł należy do innej osoby. Zdrada fizyczna? Hm... to tylko sex. 3/4 kobiet na świecie jest zdradzanych, a połowa z nich się o tym nigdy nie dowiaduje. Taki jest świat i tego się nie zmieni.
Jednemu weźmie, drugiemu da i tyle... Czołem ✋
środa, 21 czerwca 2017
Masturbacja własnego ego
Dzisiaj przypada 21 czerwca czyli Światowy Dzień Masturbacji. Mój blog z racji tego jaką ma tematykę, zawsze porusza ten temat tego dnia. Dodatkowo mamy 1 Dzień Lata i jeszcze aby tego było mało z 20 czerwca na 21 czerwca mieliśmy Noc Świętojańską czyli Noc Kupały albo Litha. I aby tego było mało Światowy Dzień Masturbacji, 1 Dzień Lata i Noc Świętojańska idealnie się łączy i już Wam mówię dlaczego. W Dzień Masturbacji wiadomo, że powinien sobie każdy zrobić dobrze, bo jak ja powtarzam, każde święto jest dobre aby je celebrować. 1 Dzień Lata natomiast to dzień przesilenia letniego czyli Nocy Świętojańskiej, która jest magiczną nocą(tak mówią przynajmniej). Jest to najkrótsza noc w roku. Jest też pewna historia o Nocy Kupały, kiedy to młodzi ludzi udawali się do lasu aby szukać kwiatu paproci. Mówi się, że tego dnia wiedźmy latały na miotle(o tym też jest piękna i intrygująca historia, ale to w innym poście). A wracając do kwiatu paproci to... takie coś nie istniało, po prostu wtedy na narządy intymne kobiety mówiło się kwiat i szło się w krzaki aby tego kwiatu poszukać 👅👅👅 Po prostu dosłownie ludzie tego dnia, szli się pieprzyć w krzaki i tyle. Ola zawsze prosto z mostu i na temat. A taka ciekawostka kto wie ten wie, że słowo `rozdziewiczyć` z angielskiego na polski brzmi `rozkwiecić`. Sprawdźcie sobie w słownikach kto ciekawy, ale tak jest. Także Noc Świętojańska to noc kiedy to dziewice oddawały swój kwiat jakiemuś młodzieńcowi. W sumie dobra tradycja, na pewno przyjemna 😈😈😈😈😈😈 Jak widzicie 21 czerwca to dosyć obfity dzień w niezwykłe święta, które na dobrą rękę 👐 można celebrować i ja zachęcam aby celebrować. Po tym krótkim wstępie, dzisiejszy post ma też drugie mniej proste i ludzkie przesłanie niż SEX.
Zrobić sobie dobrze można na różne sposoby, nie tylko musimy zadowalać swoje potrzeby seksualne ale wypadałoby najpierw zaspokoić swoje EGO. Każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu miłego słowa, przytulenia, pochwały naszego stroju, powiedzenia, że ładne mamy perfumy, ta zupa była w końcu nie za słona, tak pięknie nakryliśmy do stołu czy po prostu, że super nam w naszym towarzystwie. Masturbujmy swoje ego od czasu do czasu a poczujemy się znacznie lepiej w swojej skórze, na pewno pewniej. Będziemy czuli się wartościowo, pięknie i dobrze. Nie zapominajmy o tym nawet każdego dnia. Jedno słowo dobre wypowiedziane sobie czy komuś nie kosztuje, a może dać wiele radości.
PS. Uwielbiam pisać dwuznaczne posty, a dodatkowo jak mogę się podzielić z Wami informacjami tak jak dzisiaj o Nocy Kupały. Swoją drogą Noc Świętojańska zwana jest też Nocą Świetlików. W Polsce nie widziałam świetlików, ale wiem, że należałoby się wybrać w tereny celtyckie i tejże nocy można oglądać piękny taniec świateł tych małych, uroczych stworzonek.
Miłej zabawy ✋
Zrobić sobie dobrze można na różne sposoby, nie tylko musimy zadowalać swoje potrzeby seksualne ale wypadałoby najpierw zaspokoić swoje EGO. Każdy z nas potrzebuje od czasu do czasu miłego słowa, przytulenia, pochwały naszego stroju, powiedzenia, że ładne mamy perfumy, ta zupa była w końcu nie za słona, tak pięknie nakryliśmy do stołu czy po prostu, że super nam w naszym towarzystwie. Masturbujmy swoje ego od czasu do czasu a poczujemy się znacznie lepiej w swojej skórze, na pewno pewniej. Będziemy czuli się wartościowo, pięknie i dobrze. Nie zapominajmy o tym nawet każdego dnia. Jedno słowo dobre wypowiedziane sobie czy komuś nie kosztuje, a może dać wiele radości.
PS. Uwielbiam pisać dwuznaczne posty, a dodatkowo jak mogę się podzielić z Wami informacjami tak jak dzisiaj o Nocy Kupały. Swoją drogą Noc Świętojańska zwana jest też Nocą Świetlików. W Polsce nie widziałam świetlików, ale wiem, że należałoby się wybrać w tereny celtyckie i tejże nocy można oglądać piękny taniec świateł tych małych, uroczych stworzonek.
Miłej zabawy ✋
wtorek, 20 czerwca 2017
Tracąc życie, zaczynasz żyć!
W dzisiejszym poście poruszę dla mnie dosyć ważny temat i pewnie dla wielu z Was też ten temat stanie się ważnym, ponieważ co jest ważniejsze niż ludzkie życie. NIC. Pewnie większość z nas całe życie do czegoś biegnie, za czymś nagminnie goni, coś chce osiągnąć, chcemy być piękniejsi, lepsi nie tylko od siebie ale i od innych. Niestety w tym pędzie, zapominamy o najważniejszym, a mianowicie o naszym życiu, a w szczególności o naszym zdrowiu. Do 21 roku życia się dziwiłam, czemu wszyscy życzą mi zdrowia, a nie miłości, szczęścia i pieniędzy. Po "Oczku" niestety dotkliwie przekonałam się, że o zdrowie należy dbać, a jeszcze szczególnie gdy nie prowadzi się higienicznego trybu życia tylko baluje się, spożywa alkohol, pali, jara czy uprawia wolną miłość. Znam wiele takich osób i większość z nich wyznaje zasadę YOLO. Wszystko pięknie ładnie, też wyznawałam taką zasadę, ale nie jest to dobre dla naszego organizmu, po prostu dla zdrowia i naszego życia. Czasem warto się zatrzymać i przemyśleć co jest dla nas samych dobre, bo nie wszystko co dobre dla Twojego kolegi/koleżanki będzie dobre dla Ciebie. Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny i czasem Los płata nam figla i otwieramy usta z zaskoczeniem i pytamy siebie - "Ale jak to się stało, dlaczego, toż to przecież niemożliwe, prawda?". Najgorsze jest wtedy kiedy tracimy kogoś kogo kochamy na zawsze, albo gdy zaczynamy chorować na raka bądź chorobę przewlekłą. Nagle musimy wszystko zmienić, dopasować się do choroby, a nie do siebie. Wtedy zaczynamy mieć pretensje do wszystkich tylko nie do nas samych. Zazwyczaj tak jest. Ale prawda jest taka, że w większości przypadków chorobowych sami jesteśmy sobie winni, że tak się stało. Wiadomo, że są choroby niezależne od nas, ale ja mówię bardziej o większych, bardziej znanych przypadkach, które spowodowane są przez zaniedbany tryb życia. Weźmy takiego raka płuc. W 99% spowodowany jest paleniem tytoniu i kto nie pali nie zachoruje na tego raka nigdy, chyba że jest biernym palaczem, lub ma z innego raka przerzuty na płuca. Byłabym hipokrytką gdybym zaczęła głosić NIE PALCIE PAPIEROSÓW BO TO ZŁO. Sama uwielbiam palenie, bo jest to nie dość, że przyjemne, uspokaja, jest seksowne(dla niektórych obrzydliwe, ale mnie to nie obchodzi) i po prostu lubię to, bo to coś takiego dla mnie jak dla angielskiego dżentelmena łyk koniaku. Wszystko jest dla ludzi, z tym, że nie wszystko jest dla każdego ✌ <Aleksandro cóż za trafna myśl>. Tracąc życie, zaczynasz żyć! Dobrze wiecie ile jest filmów jak to ludzie dowiadują się, że mają miesiąc życia, nagle spisują listę rzeczy do zrobienia przed śmiercią i zaczynają działać, miesiąc przed kopnięciem w kalendarz. To bardzo częste, bo nagle zdajemy sobie sprawę, że życie nie zaczyna się gdy skończysz studia, zrobisz magisterkę, urodzisz dziecko czy wyjdziesz za mąż. Życie jest już dzisiaj i to każdy powinien posiąść tę wiedzę. Dzisiaj, nie za rok gdy schudniesz, nie za miesiąc tylko teraz. Tymczasem ✋
poniedziałek, 19 czerwca 2017
Gdyby złota rybka spełniała życzenia...
Pewnego dnia pewien facet zadał mi pytanie. Niby banalne, ale tak naprawdę powodujące chwilę zadumy i zastanowienia. Tak brzmiało:
Pytanie jest pytaniem dosyć znanym, ale nie odpowiedziałam tak jakby większość na nie odpowiedziała.
1 Życzenie - WYGRANA W LOTTO
2 Życzenie - BYCIE NAJPIĘKNIEJSZYM
3 Życzenie - PANOWANIE NAD ŚWIATEM
Takie odpowiedzi są strasznie trywialne, wiem że większość ludzi chciałaby to dostać od złotej rybki, ale ja... NIE. I nie mówię tego, przez wrodzony snobizm czy zadufanie czy też bycie narcyzem, ale dlatego, że wcale tego nie chcę. No drugie życzenie dostałam wraz z przyjściem na świat to oczywiste, trzecie może się jeszcze spełnić, a co do pierwszego to aby wygrać trzeba grać, a ja nie gram. Ale dosyć tych żartów, przejdźmy do moich odpowiedzi i dlaczego właśnie chcę tego.
Gdybym pewnego pięknego dnia znalazła złotą rybkę i mogła poprosić ją o spełnienie moich trzech życzeń to poprosiłabym ją o...
1 Życzenie - ŻYCIE WIECZNE NA ZIEMI
Zawsze fascynowała mnie śmierć i życie. To było dla mnie coś metafizycznego. Bardzo kocham życie i nawet jak są gorsze okresy to to nic nie zmienia. Nie chcę umierać, choć wiem, że kiedyś będę musiała odejść z tego świata. To bardzo przerażające i w chwili obecnej nie akceptuję swojej śmierci. Od dawien dawna inspirowały mnie wampiry, bo były nieśmiertelne. Ludzie podobno za wieczność oddawali duszę i w sumie to się im nie dziwię, bo z moim podejściem do życia i chęcią aby żyć zrobiłabym to samo. Tak! gdybym mogła poprosić złotą rybkę to moim pierwszym życzeniem byłoby wieczne życie na ziemi. Gdyby to tylko było możliwe...
2 Życzenie - MŁODOŚĆ
I w tym punkcie wyjdzie na jaw to, że panicznie się boję starości, nie tyle samej liczby wieku, ale tego co dzieje się z człowiekiem i jego fizycznością. Lubię się i też w większości moich cech podobam się sobie i nie chciałabym kiedyś spojrzeć w lustro i widzieć zmarszczki, zapadnięte policzki, słabe włosy, no kurwa nie chcę być stara. Gdyby był eliksir młodości to bym go już wypiła jednym tchem. Nie mam nic ani nie przeraża mnie proces starzenia innych, ale mój bardzo. I jak ktoś mi powiedział, a raczej mi ludzie na moich wszystkich kierunkach studiów powiedzieli, że nie wyglądam na tyle lat ile mam(23 lata) to był to dla mnie naprawdę wielki komplement. Dziękuję.
3 Życzenie - PODRÓŻE W CZASIE
To może Was troszeczkę zaskoczyć. Z racji tego, że pasjonowała mnie długo prehistoria i Francja XVI wieku, chciałabym bardzo mieć możliwość podróżowania w czasie do różnych epok. Byłaby to wspaniała przygoda, bo mogłabym zobaczyć jak wyglądało wtedy życie, jaką mentalność mieli ludzie, jak patrzyli na świat. Mogłabym poczuć się jak osoba z innej epoki(którą notabene i tak jestem). Podróże w czasie, to jest to!!!
Gdyby złota rybka spełniała życzenia...
sobota, 17 czerwca 2017
Czerwiec oczami iPhone`a
Dzień dobry/dobry wieczór ✋ mimo iż czerwiec jeszcze nie dobiegł końca zamieszam dzisiejszy post, w którym pokażę co ciekawego robiłam(o ile robiłam), co było inspirujące w tym miesiącu, co polecam. Takie posty jak ten służą temu, że wiele osób jest ciekawych nie tylko moich opinii, opowiadań, rad, wydarzeń, ale po prostu zwyczajnego, ludzkiego mojego życia. Nie mam okazji ani zbyt wiele czasu tak jak Wam mówiłam w którymś to wpisie aby móc spotkać się ze wszystkimi, z którymi chciałabym się spotkać. Dlatego właśnie od czasu do czasu powstaje taki zbiorczy, miesięczny post abyście wiedzieli co się u mnie dzieje, co lubię i co jest warte uwagi. Zapraszam do przyjemnej(na pewno!) lektury 💪
Tego ślimaka spotkałam na początku miesiąca. Przechodził sobie wolno, za wolne, więc... więc go przeniosłam na trawkę, aby ktoś go nie zgniótł. I... tak jak zawsze powtarzam, że nic nie dzieje się przypadkiem tak i moje przeprowadzenie ślimaka na drugi brzeg chodnika było słuszne, bo po chwili jechał rozpędzony rower, który zgniótł wiele małych ślimaków. Także uratowałam temu pięknemu okazowi życie. Od dziecka lubiłam ślimaki, nie wiem jaka jest tego przyczyna, ale może dlatego, że lubię ich muszle. Niemniej jednak ślimak znalazł się na blogu i mam nadzieję, że jeszcze żyje i ma się dobrze.
W tym miesiącu używałam perfum Avon - Today. Nie lubię perfum tej marki, ale skoro je dostałam to nie pozwolę aby się zmarnowały. Na blogu zawsze pojawia się recenzja perfum, bo kolekcjonuję perfumy a potem flakony po nich, także niebawem recenzja tychże perfum.
Kaczki to moi przyjaciele 💞 od zawsze mnie rozczulają i jeszcze jak mają zielone łebki. Nie wiem czemu ta kaczka/kaczor nie uciekał przede mną, ale dzięki temu mam zdjęcie. Stosunkowo blisko podeszłam, bo zapomniałam, że żyję w XXI wieku i telefony mają coś takiego jak ZOOM. No ale nieważne.
Odwiedziłam lekarza, ponieważ potrzebowałam recepty na moje lekarstwa na nadciśnienie. W ogóle ostatnio z moim ciśnieniem dobrze, mimo to do końca mojego życia muszę te leki łykać. Moim celem jest przynajmniej to, aby nie umrzeć na serce.
Nie lubię pianek, ale nie mogłam się oprzeć temu, że są w kształcie serca. Wieczny dzieciak ze mnie.
To bardzo inspirująca książka, mówiąca o tym abym szukać szczęścia w codziennych czynnościach. Pięknie oprawiona, z ciekawymi zdjęciami na każdej prawie, że stronie. Tematyką hygge już jakiś czas temu się zainteresowałam. To moja inspiracja czerwca. Zachęcam do zakupu i czytania. O hygge w moim wykonaniu pojawi się osobny post.
O barszczu białym dawno temu wspominałam na blogu. To moja ulubiona zupa, mimo że nie lubię zup, to ta jest bliska mojemu sercu. Barszcz biały z grzankami i życie staje się piękniejsze. W taki sposób też można się hyggować.
Ostatnio postanowiłam sprawdzić czym się różni kolor bordowy od burgundowego. Bordo jest bardziej czerwono-brązowe natomiast burgund ma kilka dorodnych kropli fioletu w sobie. I oto cała zagwozdka. Te dwa kolory to jedne z najbardziej luksusowych i modnych kolorów do wystroju wnętrz i kobiecych ubrań. Niestety to dwa bardzo trudne i wymagające kolory. Zdecydowanie dla kobiet o chłodnym typie urody.
Dla mnie hygge to między innymi: przytulenie kogoś kogo lubię lub kocham, rozmowa nocą czy spacer po burzy.
Ci dwaj Panowie to moje ostatnie odkrycie na YouTube. Karol i Dominik prowadzą kanał KaDo o dosyć szerokiej tematyce. Uwielbiam ich za dystans, poczucie humoru, odwagę i za to, że są wspaniałymi ludźmi. Takich ludzi potrzeba w tym kraju więcej. Gorące buziaki ode mnie i pozdrawiam serdecznie ❤❤❤❤❤
Sok pomidorowy Pikantny DAWTONA to sztos. Pewnie wykupiłam wszystkie butelki ze sklepu. Gdy "pan Mieciu" idzie po wódkę ja idę po pomidorowy.
To zdjęcie powinnam zamieścić pod postem o stresie. Niestety w chwili mocnego stresu, dostaję plamy alergiczne(coś w ten deseń).
Nie wiem co mnie ostatnio podkusiło ale to błąd.
Ale szybko się poprawiłam i usunęłam konto na tym żenującym portalu.
Niebo w gębie. To najnowsza propozycja od Lay`s. Wszystko co karbowane bardzo na tak.
I tego uczę Was od początku istnienia mojego bloga. Nie myślcie co powiedzą ludzie o Was, Waszym zachowaniu, stylu bycia, zaletach i wadach. Miejcie to w dupie, bo oni za Was życia nie przeżyją. To wielki banał, ale nadal ok. 75% społeczeństwa nie umie pozbyć się tej choroby.
Moja mama uwielbia bezy, dla mnie ten przysmak jest zdecydowanie za słodki, mimo że słodkie bardzo lubię. Bezy wyglądają ślicznie, a w dodatku były z brokatem ❤ podkreślam ze złotym brokatem ❤❤ PS. Tylko dobrzy ludzie lubią słodycze.
Dla mnie to zdjęcie jest bardzo hyggelig. Taki domek w lesie chciałabym sobie sprawić.
Kto mnie zna, ten wie, że od czasu do czasu lubię gotować. Makaronów nie lubię, ale jednak mam jakieś zachcianki ostatnio, więc ugotowałam te kluseczki, zrobiłam sos słodko-kwaśny, kukurydza na górę i ogórek małosolny zrobiony przez moją mamę i voila. Dobre, ale dupy mi nie urwało.
Ale ta sukienka już tak ❤❤❤❤❤❤ Piękna, seksowna sukienka i olśniewająca figura. Idealna kobiecość. Szczupła talia i dobre biodra - to co mi się zawsze w kobietach podoba. Jedynie wielkie ALE do twarzy pani. Oj puste dziewczę puste, oczy i usta jej wskazują tylko rozpustę. Niestety twarzy intelektualistki to ona nie ma, no ale w jej pracy za mózg nie płacą...
Kobieta szczęśliwa to kobieta, która ma nowe buty.
Idealne miejsce na letnie igraszki. Nie sądzisz? 😎
Smak wspomnień...
Wiśniowy. Czemu wiśnie kojarzą mi się teraz z rozczarowaniem...
A truskawki zawsze pozytywnie. Kto nie pamięta tej sceny z Pretty Woman, jak jej Sponsor tłumaczył, że truskawki należy połączyć z szampanem. Bezcenne ❤
Si!!!
Wygląda jakbym miała malinkę na dekolcie, ale niestety to placek nerwowy, że tak to nazwę. Filtr jest ze Snapchata. Spodobał mi się, mimo że w takim makijażu oczu nigdy nie wyszłabym na ulicę, bo jako makijaż codzienny to zawiewa tandetą, a poza tym jeśli brokat wpadnie mi do oczu to mam oczy jak królik bądź ćpunka, dlatego taki makijaż tylko wirtualnie. Jedynie wszystko psują te okropne brwi. Ale całościowo mi się podoba, a Wy co myślicie?
Dziękuję, że wytrwaliście ze mną do końca. Jeszcze nigdy nie dodałam 27 zdjęć w jednym poście. Trochę się rozpisałam, ale skoro chcieliście takie posty to proszę bardzo. Czerwiec upływa mi dosyć przyjemnie, oprócz jednej sprawy bardzo stresującej, aczkolwiek ona już minęła i teraz będzie już tylko lepiej i lepiej. Hygge to teraz mój nr jeden na życie i zachęcam najpierw do przeczytania książki, może już praktykowaliście hyggowanie, a o tym nie wiedzieliście. Przekonajcie się. Całuję mocno i życzę udanego weekendu ✋❤
czwartek, 15 czerwca 2017
Czasem warto zachować chłodny umysł
Mamy długi czerwcowy weekend. Mam wolne i niby powinnam być zadowolona i w sumie to jestem, bo odpocznę, zrelaksuję się i coś pewnie ciekawego będzie się działo. Dwa dni temu chyba wydałam nie do końca właściwy osąd, bo oceniłam sytuację na gorąco i być może za szybko pewną osobę. Aczkolwiek wiele kwestii w tej sprawie podtrzymuję, mimo to trochę się pomyliłam, chociaż zawsze ta osoba może kłamać. Nieufność to już jedna z moich głównych cech, być może jest to też moja największa wada, ale z drugiej strony nie chcę jej likwidować czy walczyć z nią na siłę. Czasem warto zachować chłodny umysł - zawsze w taki sposób funkcjonowałam. Wolałam zapytać czy dana sprawa jest prawdą czy nie, ale teraz postąpiłam inaczej. Emocje wzięły górę. Jestem trochę sobą zaskoczona, bo czasem dostrzegam u siebie nowe zachowania czy pogląd na daną sprawę. Z tego co dostrzegam nasze życia i nasze postępowania są nie do końca oczywiste i być może nie w pełni świadome. Nie usprawiedliwiam się, ani się nie potępiam. Cały czas powtarzam Wam, że nic nie dzieje się przypadkiem i nadal tak uważam. Wszystko musi się dziać po coś, zawsze i wszędzie. Każde wydarzenie, osoby, które poznajemy prowadzą nas gdzieś. Najważniejsze w życiu jest to aby niewłaściwie nie oceniać ludzi, za szybko. I to chyba tyle. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim z Was wspaniałego odpoczynku w te czerwcowe dni. Buziaki 👄
środa, 14 czerwca 2017
Bo to zła kobieta była...
Jakiś czas temu założyłam ponownie konto na Tinderze aby zobaczyć czy coś się zmieniło.Wiecie doskonale, że moja seria Randkowania w sieci cieszyła się dużą popularnością na moim blogu także zamierzam zamieścić więcej treści o spotkaniach przez Internet. Siedziałam w tym temacie dobrych kilka lat i jest to takie szambo jakich mało, ale wiem że wiele osób pragnie poznać kogoś w taki sposób, więc kto jak kto, ale ja o spotkaniach w sieci wiem bardzo dużo. Konto wczoraj skasowałam, bo jest gorzej niż myślałam. Poznałam chłopaka o imieniu...(nazwijmy go Pan Sweterek), który zapowiadał się na miłego, dobrze ułożonego chłopaka, który ma coś w głowie. Zaproponowałam abyśmy przenieśli się na Facebooka i pisaliśmy ze sobą dzień. I cóż? Ok... wykształcony, duży zasób słownictwa, spora wiedza ogólna, ale! Zawsze pojawia się ale, a to ale jest całkiem spore, bo... Pan Sweterek to katolik-fanatyk. Był strasznie zbulwersowany tym, jak jakiś gość w autobusie zaczął się masturbować przed młodą dziewczyną. Mamy XXI wiek i takie rzeczy się zdarzają, ale dla niego to było jak jakieś antymoralne tsunami. Nie mam nic do osób religijnych, póki nie zaczynają narzucać swoich racji i poglądów. Pan Sweterek po jednej rozmowie pozwolił mi na odczucie względem niego zniechęcenia. A jeśli rozmówca nie umie podtrzymać rozmowy ze mną to ja już wysiadam z tego tramwaju i idę szukać innego rozmówcy. Dla mnie partner musi być nieokiełznany jak ja, musi mieć otwarty umysł, być wesoły, inteligentny, a przede wszystkim nie mogę poczuć się znudzona, bo jak poczuję, że "Jejku, kiedy on przestanie, powinnam umalować paznokcie na burgund czy na bordo?" to znaczy tylko tyle, że powinnam uciekać. Ważnym punktem jest dla mnie aby mężczyzna był dopasowany ze mną w sferze seksualnej. Jeżeli mężczyzna boi się rozmawiać o seksie lub unika tego tematu to:
- jest nieśmiały
ALBO
- jest prawiczkiem
ALBO
- ma kompleksy z powodu braku doświadczenia seksualnego
ALBO
- seks nie jest dla niego ważny
ALBO
- uważa, że na takie tematy się nie rozmawia
Otóż jeśli jest nieśmiały to naprawdę da się to zmienić np. odpowiednią pracą(tak mi powiedział Paweł, którego poznałam na Sympatii i 3 randki były naprawdę spoko). Jeśli jest prawiczkiem to nie ma czym się martwić. Każdy facet kiedyś nim był. To normalne. Jeśli ma kompleksy, że nie ma doświadczenia seksualnego, to zawsze jest moment aby to zmienić. Jeżeli mężczyzna uważa, że seks nie jest dla niego ważny to niestety wtedy to koniec. Seks to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu, bo relaksuje, zbliża ludzi, to jedno z najlepszych odczuć w życiu. A poza tym seks to sztuka. Jeśli facet uważa także, iż na tematy seksu się nie rozmawia, to... ręce mi opadają. Dwa może 3 razy spotkałam takiego mężczyznę, większość uwielbia rozmawiać o seksie. To zdrowe przecież i ludzkie.
To wszystko było dobrym wstępem do tego o czym chcę z Wami porozmawiać.
Ów Pan Sweterek napisał adnotację na Facebooku o tym jakie to kobiety są złe, jak manipulują, jak źle się prowadzą, że zakładają sobie obrożę na szyję i przypominają suki(Suki też) i w ogóle wszystko co ma cipkę jest złe. Pan Sweterek w kilku akapitach wylał swoją żółć na stronach Facebooka i pewnie poczuł się lepiej choć i tak nie doznał erekcji. I tak patrzę, zerkam czy jakaś dyskusja pod jego postem się rozwinie, no i rozwinęła się. On i dwóch innych Panów Sweterków rozmawiało o płci pięknej, o tych złych, próżnych, wyrachowanych kobietach widzących metki Versace i Mercedes-Benz. Ich wypowiedź mnie rozśmieszyła(znacie ten szelmowski, szyderczy śmiech?) i trochę poirytowała.
Pan Sweterek napisał, uwaga cytuję: - " Łódź to miejska dżungla, w której znaleźć normalną, szczerą, skromną dziewczynę jest jeszcze trudniej niż znaleźć miejsce parkingowe, coś w tym jest..."
Eh... drogi Panie Sweterku jeśli dla Pana Łódź to miejska dżungla to radzę odwiedzić Warszawę. Co postrzega pan jako normalne u dziewczyny? Czy szczerość to odkrywanie przed facetem całego swojego życia? Czy skromność jest dobra, a wyrafinowanie i pewność siebie jest zła? Eh... masakra. Przynajmniej nie jeździł rowerem. Nienawidzę rowerzystów i tych ich ścieżek rowerowych. Człowiek spokojnie nie może pospacerować, bo Ci w mig zrobią garaż z dupy.
Kolejna złota myśl Pana Sweterka to cytuję: - "Tak to jest, gdy się czeka na księcia z białym rumakiem, a go nie ma i nie będzie, przez co wewnętrzna frustracja bywa rozładowywana na zwyczajnym chłopaku..."
Buha ha ha ha ha...!!! leżę i turlam się ha ha ha... To, że kobieta chce czegoś więcej od mężczyzny to tylko brawa dla tej kobiety. Nie szukam i nie szukałam faceta z piwem w ręku przed jakimś meczem, czytającym gazetę i rzucającym kurwami na lewo i prawo, który nie depiluje miejsc intymnych, śmierdzi i nie wie czym się różni turkusowy od miętowego. Szukam mężczyzny, który będzie przyjacielem, inteligentem i przy którym będę krzyczeć, ale bynajmniej nie z nerwów 😈😈😈 SIE WIE.
Irytują mnie tacy faceci jak owy Pan Sweterek. Inteligencja jest dla mnie u drugiej osoby najważniejsza, ale jestem wzrokowcem(tak tak, kobiety nie tylko lubią słuchać) i dla mnie wygląd schludny i zadbany jest bardzo ważny. Lubię jak mężczyzna używa perfumy, umie zestawiać kolory, wie, że koszula z krótkim rękawkiem to najgorszy błąd w ubraniu się jaki można popełnić. Rękawy się podwija na miłość moją!!! Tylko podwija!!! Lubię jak mężczyzna(Lubię jak kobieta... - był taki piękny erotyk w liceum, ah...) lubię jak mężczyzna jest czasem seksownie bezczelny, ciepłym kluchom mówię NIE. Dlatego wygląd zewnętrzny jest ważny i ubranie także, bo to co na zewnątrz to wewnątrz. Nawet zwierzęta to stosują, spójrzcie na papugi, tukany, kolorowe żabki. Teraz Pan Sweterek powinien powiedzieć i powie - "Bo to zła kobieta była...".
- jest nieśmiały
ALBO
- jest prawiczkiem
ALBO
- ma kompleksy z powodu braku doświadczenia seksualnego
ALBO
- seks nie jest dla niego ważny
ALBO
- uważa, że na takie tematy się nie rozmawia
Otóż jeśli jest nieśmiały to naprawdę da się to zmienić np. odpowiednią pracą(tak mi powiedział Paweł, którego poznałam na Sympatii i 3 randki były naprawdę spoko). Jeśli jest prawiczkiem to nie ma czym się martwić. Każdy facet kiedyś nim był. To normalne. Jeśli ma kompleksy, że nie ma doświadczenia seksualnego, to zawsze jest moment aby to zmienić. Jeżeli mężczyzna uważa, że seks nie jest dla niego ważny to niestety wtedy to koniec. Seks to jedna z najważniejszych rzeczy w życiu, bo relaksuje, zbliża ludzi, to jedno z najlepszych odczuć w życiu. A poza tym seks to sztuka. Jeśli facet uważa także, iż na tematy seksu się nie rozmawia, to... ręce mi opadają. Dwa może 3 razy spotkałam takiego mężczyznę, większość uwielbia rozmawiać o seksie. To zdrowe przecież i ludzkie.
To wszystko było dobrym wstępem do tego o czym chcę z Wami porozmawiać.
Ów Pan Sweterek napisał adnotację na Facebooku o tym jakie to kobiety są złe, jak manipulują, jak źle się prowadzą, że zakładają sobie obrożę na szyję i przypominają suki(Suki też) i w ogóle wszystko co ma cipkę jest złe. Pan Sweterek w kilku akapitach wylał swoją żółć na stronach Facebooka i pewnie poczuł się lepiej choć i tak nie doznał erekcji. I tak patrzę, zerkam czy jakaś dyskusja pod jego postem się rozwinie, no i rozwinęła się. On i dwóch innych Panów Sweterków rozmawiało o płci pięknej, o tych złych, próżnych, wyrachowanych kobietach widzących metki Versace i Mercedes-Benz. Ich wypowiedź mnie rozśmieszyła(znacie ten szelmowski, szyderczy śmiech?) i trochę poirytowała.
Pan Sweterek napisał, uwaga cytuję: - " Łódź to miejska dżungla, w której znaleźć normalną, szczerą, skromną dziewczynę jest jeszcze trudniej niż znaleźć miejsce parkingowe, coś w tym jest..."
Eh... drogi Panie Sweterku jeśli dla Pana Łódź to miejska dżungla to radzę odwiedzić Warszawę. Co postrzega pan jako normalne u dziewczyny? Czy szczerość to odkrywanie przed facetem całego swojego życia? Czy skromność jest dobra, a wyrafinowanie i pewność siebie jest zła? Eh... masakra. Przynajmniej nie jeździł rowerem. Nienawidzę rowerzystów i tych ich ścieżek rowerowych. Człowiek spokojnie nie może pospacerować, bo Ci w mig zrobią garaż z dupy.
Kolejna złota myśl Pana Sweterka to cytuję: - "Tak to jest, gdy się czeka na księcia z białym rumakiem, a go nie ma i nie będzie, przez co wewnętrzna frustracja bywa rozładowywana na zwyczajnym chłopaku..."
Buha ha ha ha ha...!!! leżę i turlam się ha ha ha... To, że kobieta chce czegoś więcej od mężczyzny to tylko brawa dla tej kobiety. Nie szukam i nie szukałam faceta z piwem w ręku przed jakimś meczem, czytającym gazetę i rzucającym kurwami na lewo i prawo, który nie depiluje miejsc intymnych, śmierdzi i nie wie czym się różni turkusowy od miętowego. Szukam mężczyzny, który będzie przyjacielem, inteligentem i przy którym będę krzyczeć, ale bynajmniej nie z nerwów 😈😈😈 SIE WIE.
Irytują mnie tacy faceci jak owy Pan Sweterek. Inteligencja jest dla mnie u drugiej osoby najważniejsza, ale jestem wzrokowcem(tak tak, kobiety nie tylko lubią słuchać) i dla mnie wygląd schludny i zadbany jest bardzo ważny. Lubię jak mężczyzna używa perfumy, umie zestawiać kolory, wie, że koszula z krótkim rękawkiem to najgorszy błąd w ubraniu się jaki można popełnić. Rękawy się podwija na miłość moją!!! Tylko podwija!!! Lubię jak mężczyzna(Lubię jak kobieta... - był taki piękny erotyk w liceum, ah...) lubię jak mężczyzna jest czasem seksownie bezczelny, ciepłym kluchom mówię NIE. Dlatego wygląd zewnętrzny jest ważny i ubranie także, bo to co na zewnątrz to wewnątrz. Nawet zwierzęta to stosują, spójrzcie na papugi, tukany, kolorowe żabki. Teraz Pan Sweterek powinien powiedzieć i powie - "Bo to zła kobieta była...".
BO TO ZŁA KOBIETA JEST 😈
wtorek, 13 czerwca 2017
Wszystko czego nie wiesz o STRESIE
Kilka razy poruszałam na blogu temat chronicznego stresu. Tak. W swoim życiu raz miałam do czynienia ze stresem przewlekłym, który spowodował u mnie niemożność jedzenia(schudłam wtedy 25 kg), puls w czasie spoczynku wynosił ponad 120 uderzeń na minutę co było następstwem mojej półrocznej bezsenności. W tamtym okresie mojego życia spałam 2-3 godziny na dobę, będąc tak pobudzoną, że nie mogłam spać, a jak zasnęłam to tylko na chwilę. 6 miesięcy walczyłam ze stresem na własną rękę i było to trudne, ale zrobiłam to, więc wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. STRES to najgorsze hm... schorzenie, które skutki ma fatalne, bardzo nieprzyjemne i niszczące wolno nasze ciało i umysł. Jeśli dla kogoś końcem świata są egzaminy, to wierzcie mi, ale egzamin to naprawdę nic takiego. Jeśli ktoś cierpiał na chroniczny stres to wie, że to najgorsze dziadostwo jakie może nas pozbyć. Nie jest to zdołowanie, smutny nastrój, to po prostu napięcie mięśniowe, które nie pozwala umysłowi i ciału odpocząć. Jesteście przygotowani na coś najgorszego, a to się nie dzieje. Wasze ciała są wtedy jak w chwili kiedy wymagany jest najwyższy poziom adrenaliny. Jeżeli poziom kortyzolu cały czas jest na maksymalnym poziomie to długiego życia Wam nie wróżę, a na pewno nie w zdrowiu i szczęściu, ale dość już tego wstępu, zapraszam do sedna.
OBJAWY OSTREGO STRESU:
- szybsze bicie serca
- tiki nerwowe
- zmiany nastroju
- rozszerzenie źrenic
- szybkie/głośne mówienie
- ogromny smutek
OBJAWY PRZEWLEKŁEGO STRESU:
- napięcie mięśni
- napady paniki i niepokoju
- zwiększenie spożycia alkoholu
- suchość w ustach
- bóle głowy
- kłopoty gastryczne
- częstsza zapadalność na infekcje
- trudności w zasypianiu
- nadmierna potliwość
OBJAWY STRESU PRZEWLEKŁEGO, KTÓRYCH DOŚWIADCZYŁAM
- Mój stres chroniczny miał miejsce w 2014 roku i dokładnie pamiętam co się wtedy działo. Głównym objawem, który towarzyszył mi całą dobę był niepokój na niewyobrażalnym poziomie oraz napady paniki. Zamartwianie się było ze mną cały czas. Bezsenność to coś co nie odstępowało mnie każdej nocy. Pociły mi się dłonie i stopy zimnym potem. Miałam ogromne problemy gastryczne, ponieważ nie mogłam jeść, przez co schudłam prawie 30 kilogramów. To główne objawy, które towarzyszyły mi przez pół roku dzień w dzień. Była to naprawdę wykańczalnia.
Paradoksalnie są osoby z mojego najbliższego otoczenia, które dzisiaj dowiadują się, że cierpiałam na stres przewlekły. Pewnie teraz jesteście zaskoczeni. Hm... otóż... jestem osobą bardzo silną psychicznie, dlatego tłumacząc sobie w głowie, że to co się stało w moim życiu to po prostu wydarzenia, które się stały i trzeba je wziąć na klatę. Każdego dnia tłumaczyłam sobie to godzinami. Przez te pół roku nie studiowałam, po prostu siedziałam w domu. Ale jestem bardzo dumna, ponieważ udało mi się samemu to zwalczyć i dałam radę. 6 miesięcy mam wyciągniętych z życia, ale dzięki temu wiem, że mam w sobie tyle siły, uporu, że już nic nie jest w stanie mnie złamać. Objawy stresu znacie teraz czas abyście dowiedzieli się jak sobie z nimi radzić. Nie zamierzam pisać Wam co mówi psychologia, co mówi encyklopedia i inni. Ja Wam powiem co ja spraktykowałam i co mnie pomogło, bo moim zdaniem jest to najwłaściwsze z mojej strony i wiem, co na mnie zadziałało. Także zapraszam do kontynuowania czytania.
WALKA ZE STRESEM
1. Uśmiechaj się i śmiej jak najczęściej.
To najlepszy sposób na rozładowanie napięcia. Jeżeli nic Was w danej chwili nie śmieszy, a w stresie chronicznym tak jest. Po prostu zacznijcie się śmiać. Sztuczny śmiech ma naprawdę zbawienny wpływ na zmniejszenie stresu.
2. Uprawiaj seks lub zrób sobie dobrze na własną rękę.
O tym chyba w ogóle nie powinnam wspominać, ale jeśli ktoś z tej metody nie korzysta to niech zacznie, bo to jedna z najlepszych metod na pozbycie się części stresu. Seks i masturbacja pomaga na ból głowy, napięcie mięśniowe i ból brzucha. Zachęcam.
3. Nie pij kawy i herbaty.
Ktoś może powie, że to nic takiego, ale jednak. Te dwa popularne trunki wzmagają niepokój, a my chcemy się go pozbyć.
4. Słuchaj muzyki, którą lubisz.
Tutaj każdy ma swoją ulubioną playlistę. Ale chciałabym zaznaczyć, że muzyka działa na zasadzie trucizna-antidotum, to znaczy, że jeśli mamy doła słuchamy dołującej muzyki. Sprawdźcie, to naprawdę działa.
5. Przebywaj w otoczeniu ludzi.
Mimo, że ja najlepiej regeneruję się w samotności to w tamtym czasie bardzo mentalnie pomogła mi moja przyjaciółka Maja. Dziękuję.
6. Staraj się zachowywać spokój w trudnych sytuacjach.
Na początku to trudne, ale jak zrozumiesz, że każdy ma gorsze zdarzenia w swoim życiu to nabierzesz odporności do złych sytuacji i to Cię zahartuje.
7. Pracuj nad sobą.
Aby być szczęśliwym należy ciężko pracować nad sobą i nad swoją głową. To długotrwały proces i niełatwy. Zawsze należy dążyć, aby być lepszym od samego siebie, a nie od innych osób.
8. Wybaczaj sobie popełnione błędy, nikt nie jest doskonały.
Wybaczenie sobie to 70% sukcesu przy walce z chronicznym stresem. Ja w 2014 obwiniałam się strasznie, ale to nie moja wina, że zostałam oszukana przez osobę, której zaufałam. Za spotkanie z nią miałam nie płacić, a zapłaciłam swoim zdrowiem, życiem, chorobą serca. Pamiętajcie, za wszystko się w życiu płaci, tyle że czasem płacimy swoim zdrowiem. Wybaczajcie sobie i nie umartwiajcie się, a będziecie szczęśliwymi ludźmi.
Te 8 punktów, które Wam podałam to bardzo ważne punkty pozwalające poradzić sobie z chronicznym stresem. Jeśli mimo to nie udaje się Wam zapanować nad własną głową i zmartwieniami mam jeszcze kilka rad pomocnych, a oto one:
- LABOFARM - to tabletki ziołowe uspokajająco-nasenne, które przy regularnym stosowaniu wyciszają i pozwalają przespać te 5-6 godzin przy bardzo dużym stresie. Używałam i sprawdziłam na sobie.
- PROPRANOLOL - to już tabletki na receptę na nadciśnienie i na lęk sceniczny. Ciśnienie obniżają przynajmniej mnie niewiele, ale na uspokojenie działają bardzo dobrze. Podczas ich stosowania ma się stosunek olewczy do wszystkiego i nic nie stanowi problemu. Pewnie myślicie sobie, ale skąd ja wzięłam te tabletki skoro nie poszłam do lekarza tylko wyleczyłam się sama. Ano mam mnóstwo różnych ciekawych specyfików, kiedy ma się byłego farmaceutę to nie stanowi żadnego problemu. Przynajmniej jakieś plusy tamtego związku.
To były dwa specyfiki, które sobie łykałam. Propranolol łykałam sobie na własną rękę, nigdy nie bałam się leków, wiem że to dosyć nierozsądne, ale dzisiaj mam się dobrze.
Chciałabym powiedzieć wszystkim, że z każdej sytuacji jest wyjście a drogą do pokonania stresu przewlekłego jest pogodzenie się ze swoim smutkiem i zaprzestanie obwiniania się o sytuacje, które nie były waszą winą. Powodzenia, ja zawsze pomogę. Wasza Aleksandra ✌
OBJAWY OSTREGO STRESU:
- szybsze bicie serca
- tiki nerwowe
- zmiany nastroju
- rozszerzenie źrenic
- szybkie/głośne mówienie
- ogromny smutek
OBJAWY PRZEWLEKŁEGO STRESU:
- napięcie mięśni
- napady paniki i niepokoju
- zwiększenie spożycia alkoholu
- suchość w ustach
- bóle głowy
- kłopoty gastryczne
- częstsza zapadalność na infekcje
- trudności w zasypianiu
- nadmierna potliwość
OBJAWY STRESU PRZEWLEKŁEGO, KTÓRYCH DOŚWIADCZYŁAM
- Mój stres chroniczny miał miejsce w 2014 roku i dokładnie pamiętam co się wtedy działo. Głównym objawem, który towarzyszył mi całą dobę był niepokój na niewyobrażalnym poziomie oraz napady paniki. Zamartwianie się było ze mną cały czas. Bezsenność to coś co nie odstępowało mnie każdej nocy. Pociły mi się dłonie i stopy zimnym potem. Miałam ogromne problemy gastryczne, ponieważ nie mogłam jeść, przez co schudłam prawie 30 kilogramów. To główne objawy, które towarzyszyły mi przez pół roku dzień w dzień. Była to naprawdę wykańczalnia.
Paradoksalnie są osoby z mojego najbliższego otoczenia, które dzisiaj dowiadują się, że cierpiałam na stres przewlekły. Pewnie teraz jesteście zaskoczeni. Hm... otóż... jestem osobą bardzo silną psychicznie, dlatego tłumacząc sobie w głowie, że to co się stało w moim życiu to po prostu wydarzenia, które się stały i trzeba je wziąć na klatę. Każdego dnia tłumaczyłam sobie to godzinami. Przez te pół roku nie studiowałam, po prostu siedziałam w domu. Ale jestem bardzo dumna, ponieważ udało mi się samemu to zwalczyć i dałam radę. 6 miesięcy mam wyciągniętych z życia, ale dzięki temu wiem, że mam w sobie tyle siły, uporu, że już nic nie jest w stanie mnie złamać. Objawy stresu znacie teraz czas abyście dowiedzieli się jak sobie z nimi radzić. Nie zamierzam pisać Wam co mówi psychologia, co mówi encyklopedia i inni. Ja Wam powiem co ja spraktykowałam i co mnie pomogło, bo moim zdaniem jest to najwłaściwsze z mojej strony i wiem, co na mnie zadziałało. Także zapraszam do kontynuowania czytania.
WALKA ZE STRESEM
1. Uśmiechaj się i śmiej jak najczęściej.
To najlepszy sposób na rozładowanie napięcia. Jeżeli nic Was w danej chwili nie śmieszy, a w stresie chronicznym tak jest. Po prostu zacznijcie się śmiać. Sztuczny śmiech ma naprawdę zbawienny wpływ na zmniejszenie stresu.
2. Uprawiaj seks lub zrób sobie dobrze na własną rękę.
O tym chyba w ogóle nie powinnam wspominać, ale jeśli ktoś z tej metody nie korzysta to niech zacznie, bo to jedna z najlepszych metod na pozbycie się części stresu. Seks i masturbacja pomaga na ból głowy, napięcie mięśniowe i ból brzucha. Zachęcam.
3. Nie pij kawy i herbaty.
Ktoś może powie, że to nic takiego, ale jednak. Te dwa popularne trunki wzmagają niepokój, a my chcemy się go pozbyć.
4. Słuchaj muzyki, którą lubisz.
Tutaj każdy ma swoją ulubioną playlistę. Ale chciałabym zaznaczyć, że muzyka działa na zasadzie trucizna-antidotum, to znaczy, że jeśli mamy doła słuchamy dołującej muzyki. Sprawdźcie, to naprawdę działa.
5. Przebywaj w otoczeniu ludzi.
Mimo, że ja najlepiej regeneruję się w samotności to w tamtym czasie bardzo mentalnie pomogła mi moja przyjaciółka Maja. Dziękuję.
6. Staraj się zachowywać spokój w trudnych sytuacjach.
Na początku to trudne, ale jak zrozumiesz, że każdy ma gorsze zdarzenia w swoim życiu to nabierzesz odporności do złych sytuacji i to Cię zahartuje.
7. Pracuj nad sobą.
Aby być szczęśliwym należy ciężko pracować nad sobą i nad swoją głową. To długotrwały proces i niełatwy. Zawsze należy dążyć, aby być lepszym od samego siebie, a nie od innych osób.
8. Wybaczaj sobie popełnione błędy, nikt nie jest doskonały.
Wybaczenie sobie to 70% sukcesu przy walce z chronicznym stresem. Ja w 2014 obwiniałam się strasznie, ale to nie moja wina, że zostałam oszukana przez osobę, której zaufałam. Za spotkanie z nią miałam nie płacić, a zapłaciłam swoim zdrowiem, życiem, chorobą serca. Pamiętajcie, za wszystko się w życiu płaci, tyle że czasem płacimy swoim zdrowiem. Wybaczajcie sobie i nie umartwiajcie się, a będziecie szczęśliwymi ludźmi.
Te 8 punktów, które Wam podałam to bardzo ważne punkty pozwalające poradzić sobie z chronicznym stresem. Jeśli mimo to nie udaje się Wam zapanować nad własną głową i zmartwieniami mam jeszcze kilka rad pomocnych, a oto one:
- LABOFARM - to tabletki ziołowe uspokajająco-nasenne, które przy regularnym stosowaniu wyciszają i pozwalają przespać te 5-6 godzin przy bardzo dużym stresie. Używałam i sprawdziłam na sobie.
- PROPRANOLOL - to już tabletki na receptę na nadciśnienie i na lęk sceniczny. Ciśnienie obniżają przynajmniej mnie niewiele, ale na uspokojenie działają bardzo dobrze. Podczas ich stosowania ma się stosunek olewczy do wszystkiego i nic nie stanowi problemu. Pewnie myślicie sobie, ale skąd ja wzięłam te tabletki skoro nie poszłam do lekarza tylko wyleczyłam się sama. Ano mam mnóstwo różnych ciekawych specyfików, kiedy ma się byłego farmaceutę to nie stanowi żadnego problemu. Przynajmniej jakieś plusy tamtego związku.
To były dwa specyfiki, które sobie łykałam. Propranolol łykałam sobie na własną rękę, nigdy nie bałam się leków, wiem że to dosyć nierozsądne, ale dzisiaj mam się dobrze.
Chciałabym powiedzieć wszystkim, że z każdej sytuacji jest wyjście a drogą do pokonania stresu przewlekłego jest pogodzenie się ze swoim smutkiem i zaprzestanie obwiniania się o sytuacje, które nie były waszą winą. Powodzenia, ja zawsze pomogę. Wasza Aleksandra ✌
poniedziałek, 12 czerwca 2017
Spacer w chmurach
Tydzień nie pisałam nic na blogu i chyba taka chwila przerwy zrobiła mi dobrze i Wam także. Każdy czasem potrzebuje wytchnienia od pewnej rutyny czy schematów, które go otaczają. Zresztą nikt nie powinien narzekać na brak postu przez tydzień, bo ostatnimi miesiącami pisałam prawie, że codziennie. Niemniej jednak cieszę się, że są ludzie, którzy codziennie wchodzą i patrzą czy Maassen napisała czy nie. Jest mi naprawdę bardzo miło, a wiem, że niektórzy z Was tak robią 😍 dziękuję.
Nie pisałam, więc pewnie zastanawiacie się dlaczego. Po pierwsze patrz wyżej, nie pisałam bo potrzebowałam chwili dla siebie, po drugie mam mnóstwo spraw na głowie i nie mam zbyt wiele czasu, a niby tego czasu powinnam mieć w czerwcu bardzo dużo, ale jest wręcz przeciwnie. Niektórzy ludzie myślą, że skoro mam bloga to muszę być i udzielać się cały czas w Internecie, na każdym portalu jaki posiadam. Naprawdę jest to czasem fizycznie niewykonalne, ponieważ angażowanie się na każdej platformie internetowej i utrzymywanie kontaktu ze wszystkimi osobami w sieci, które poznałam jest po prostu niemożliwe i brakuje mi na to doby, a mam przecież swoje życie poza siecią, poza moim laptopem, moim pokojem i moim genialnym łóżkiem 2x2. Kto ze mną jest od początku istnienia Myśli Kobiety Wyzwolonej, wie że kocham pisanie i robię to z własnej woli. Nie można udawać pisząc dwusetny post(tak tak! już 200 postów za nami). Pewna osoba powiedziała mi ostatnio, że mój blog ma za mało treści wyzwolonych, ponieważ mam za małe doświadczenie życiowe i nie mam o czym pisać. Hm... znam siebie i Wy, którzy przeczytaliście wszystko wiecie, że mój blog to nie moja nagość, moje amatorskie porno i sesje zdjęciowe, na których będę pozowała nago i pokażę SOWE. Mój blog to wolna myśl. Pisałam o wyzwoleniu na samym początku bloga. Wyzwolenie tudzież wyzwolone myśli to nie erotyka w najbardziej czystej postaci czy dziwkarstwo(wiele osób tak postrzega wyzwolone kobiety) tylko pełna swoboda myśli i tego przestrzegam na blogu. Wiem już, że są osoby niedokształcone w etymologii i znaczeniu słowa, także tłumaczę. Wyzwolone to uwolnione z więzów, niezależne, uzewnętrznienie się. Mam nadzieję, że teraz każdy nie będzie miał wątpliwości o czym jest mój blog i jakie treści się na nim pokazują.
Kocham spacery i poprzez to, że mam mnóstwo myśli, planów i kolejnych ważnych wydarzeń w moim życiu musiałam pospacerować, ponieważ najlepiej uzyskuję równowagę w spacerach, a kiedyś właśnie w bieganiu. Biegać już nie mogę, ale spacer to znacznie przyjemniejsza forma rozrywki czy aktywności fizycznej.
Nie pisałam, więc pewnie zastanawiacie się dlaczego. Po pierwsze patrz wyżej, nie pisałam bo potrzebowałam chwili dla siebie, po drugie mam mnóstwo spraw na głowie i nie mam zbyt wiele czasu, a niby tego czasu powinnam mieć w czerwcu bardzo dużo, ale jest wręcz przeciwnie. Niektórzy ludzie myślą, że skoro mam bloga to muszę być i udzielać się cały czas w Internecie, na każdym portalu jaki posiadam. Naprawdę jest to czasem fizycznie niewykonalne, ponieważ angażowanie się na każdej platformie internetowej i utrzymywanie kontaktu ze wszystkimi osobami w sieci, które poznałam jest po prostu niemożliwe i brakuje mi na to doby, a mam przecież swoje życie poza siecią, poza moim laptopem, moim pokojem i moim genialnym łóżkiem 2x2. Kto ze mną jest od początku istnienia Myśli Kobiety Wyzwolonej, wie że kocham pisanie i robię to z własnej woli. Nie można udawać pisząc dwusetny post(tak tak! już 200 postów za nami). Pewna osoba powiedziała mi ostatnio, że mój blog ma za mało treści wyzwolonych, ponieważ mam za małe doświadczenie życiowe i nie mam o czym pisać. Hm... znam siebie i Wy, którzy przeczytaliście wszystko wiecie, że mój blog to nie moja nagość, moje amatorskie porno i sesje zdjęciowe, na których będę pozowała nago i pokażę SOWE. Mój blog to wolna myśl. Pisałam o wyzwoleniu na samym początku bloga. Wyzwolenie tudzież wyzwolone myśli to nie erotyka w najbardziej czystej postaci czy dziwkarstwo(wiele osób tak postrzega wyzwolone kobiety) tylko pełna swoboda myśli i tego przestrzegam na blogu. Wiem już, że są osoby niedokształcone w etymologii i znaczeniu słowa, także tłumaczę. Wyzwolone to uwolnione z więzów, niezależne, uzewnętrznienie się. Mam nadzieję, że teraz każdy nie będzie miał wątpliwości o czym jest mój blog i jakie treści się na nim pokazują.
Kocham spacery i poprzez to, że mam mnóstwo myśli, planów i kolejnych ważnych wydarzeń w moim życiu musiałam pospacerować, ponieważ najlepiej uzyskuję równowagę w spacerach, a kiedyś właśnie w bieganiu. Biegać już nie mogę, ale spacer to znacznie przyjemniejsza forma rozrywki czy aktywności fizycznej.
Kocham zaawansowaną Wiosnę ❤❤❤❤❤❤❤
Karmienie kaczek czy innych ptaków to jedna z bardziej relaksujących rzeczy. Oczywiście wszystko co przyjemne jest niezdrowe i kaczek nie należy karmić. To był mój ostatni raz...
Ten dzień, który Wam pokazałam, był świetnym dniem, może trochę zbyt upalny, ale jednak świetny. Zieleń, karmienie kaczek, rozwiane włosy, sukienka w kwiatki i życie nagle jest piękniejsze. Już dawno nie czułam takiego spokoju jak właśnie teraz. O stresie wiem wszystko, ale jego już nie ma i czuję się cudownie. Mimo to o radzeniu sobie ze stresem niebawem pojawi się bardzo obszerny post, który mam nadzieję przeczytacie i skorzystacie z moich rad i z rad mądrych ludzi(włącznie ze mną 😈 a jakże ha ha...). Był to trochę spacer w chmurach, trochę spacer biznesowy, trochę spacer relaksujący i trochę spacer krzywdzący(dopchałam chlebem kaczki, mam nadzieję, że przeżyły). Ale jak to się mówi człowiek uczy się całe życie, także ja teraz wiem więcej i zmienię swoje postępowanie względem karmienia kaczek i także nie karmcie ich, bo to im szkodzi, mimo że jedzą jakby lata nie jadły.
A na koniec!!!
Jakby komuś zabrakło wyzwolenia to proszę bardzo obroża jest? jest!
Jeśli chcecie być zawsze na bieżąco z moimi postami to zachęcam do obserwowania mnie, dzięki temu na maila będzie przychodziło Wam powiadomienie, że jest nowy post, a ja będę wiedziała, że tworzę to dla prawdziwych ludzi, a nie ludzkiego widma. Pozdrawiam Was cieplutko i zachęcam do nieskrępowanego myślenia. Szczęścia i zdrowia dla Was 👄✋
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Złodzieje duszy
Czy kiedykolwiek ktoś chciał Wam ukraść duszę, wykraść myśli i zniszczyć Wasze postrzeganie rzeczywistości? Jeżeli tak, to doskonale wiecie co mam na myśli. Na świecie są różni ludzie, codziennie poznajemy kogoś nowego, czasem nie znamy osób, które paradoksalnie powinniśmy znać prawie, że na wskroś. Takich ludzi możemy nazwać złodziejami duszy, którzy okradają nas z nas samych. Wiele takich osób przechodzi koło nas na ulicy, na uczelni, u lekarza. Ale największe zbiorowisko tych pijawek znajduje się w Internecie. Bardzo dużo czasu przeznaczyłam na poznawanie ludzi w sieci. Czy to był mój błąd? Hm... to trudne pytanie. Poznałam kilka fascynujących osób, wielu zboczeńców, multum idiotów, którzy na randce zaczynają zdanie od "przyszłem", setki facetów chcących zaliczyć tylko kobietę, mówiąc że szukają wielkiej miłości. Poznałam też może 2-3 fajnych gości, ale Ci fajni zazwyczaj mieli 19-20 lat. Pewnie byli jeszcze nie zepsuci przez życie i społeczeństwo, no i przez Internet. Internet strasznie niszczy. Uważam, że nie popełniłam błędu poznając ludzi w taki sposób. Po prostu wcześniej przekonałam się jak wygląda ludzkość, a wygląda źle, szczególnie jak sprzed monitora zobaczy się ich na żywo i porozmawia. Moim jedynym błędem jaki popełniłam, było pozwolenie sobie tkwić w chorych, toksycznych znajomościach za długo. Paradoksalnie przez wszystkie negatywne zdarzenia z ludźmi z sieci znalazłam mnóstwo w sobie spokoju, bo już mało co mnie dziwi. Wiele sytuacji sprawia, że jest mi przykro, ale życie nie kończy się na jakimś psychicznym palancie czy całym ich tuzinie. Gdy pierwszy raz zalogowałam się na portalu randkowym miałam 17 lat i przez to wylogowałam się z życia. Moja bardzo dobra koleżanka powiedziała mi gdy uznałam, że faceci są beznadziejni w sieci, iż są na bank beznadziejni, bo szukają w Internecie, bo inaczej nie umieją, więc coś z nimi jest nie tak. W 90% się z nią zgadzam. Już w serii o Randkowaniu w sieci pisałam jak to mężczyźni podają nieprawdziwy swój wzrost, zdjęcia mają coś ukrywać i etc. Osoby na portalach randkowych są jak produkty w sklepach. Widzisz opakowanie ale nie wiesz jak smakuje wnętrze. Czasem nawet to opakowanie jest mocno podrysowane. Bywa, życie. W takim miejscu jakim jest Sieć jest bardzo dużo złodziei duszy, chcących mieć nas na wyłączność, wkradać się w nasze myśli, przenikać, a co gorsza tak bardzo są egoistycznie nastawieni, że chcą wiedzieć o nas 100% z naszego życia. Czasem dochodzi do przestępstw, prześladowań, obserwacji. Moje przyjaciółki zawsze się dziwiły czemu trafiam na zboczeńców i przestępców. Eh... odpowiedź jest prosta jak schemat cepa. Jeśli w moim życiu przez 6 lat poznałam jakieś 1000 osób i z tym tysiącem porozmawiałam, a może i była to większa ilość to jak miałam nie trafić na zboczeńców, wariatów i innych ludzi z marginesu społecznego. Statystyka to statystyka, w końcu pewnych spraw nie przeskoczymy.
Jest piękna pogoda i z tego się cieszę. Nie mam ochoty zawracać sobie głowy bezmózgimi operatorami swoich główek w starych, zapyziałych, tanich spodniach. Nie są tego warci. Piszę tę post abyście wiedzieli, że Internet daje bardzo duże możliwości, ale jeszcze więcej niebezpieczeństw. Przeciętna Kowalska przez całe swoje życie nie poznała pedofila, zoofila, byłych więźniów. Ludzie naprawdę nie mają pojęcia jacy ludzie chodzą po świecie. Świat jest przepiękny, ale ludzie strasznie chorzy. Wierzę głęboko, że każdy kto popełnił przestępstwo zostanie ukarany, poznałam kilkanaście takich osób, którzy dopuszczali się karygodnych czynów. Mam nadzieję, że sprawiedliwość was spotka i bardzo pożałujecie tego co zrobiliście. Karma wraca nawet po wielu latach, ale wraca i nie jest to popularny banał. To naprawdę się dzieje.
Mimo ładnej pogody w tym poście raczej się nie uśmiechnę, bo temat jest mocny.
Na koniec chcę życzyć Wam moi drodzy szczęścia w poszukiwaniu nowych znajomych czy miłości, chociaż przez neta próżno jej szukać, ale możecie spróbować, jeśli macie mocną psychikę i nic Was nie może złamać. Powodzenia i uważajcie na siebie ✋
A wszystkim, którzy podwyższyli moje ciśnienie, przez których straciłam czas, wszystkim zboczeńcom i wariatom życzę aby kiedyś ktoś potraktował was tak boleśnie jak traktujecie i czynicie innym. Karma zawsze wraca. Z szelmowskim uśmiechem i z ogniem w oczach mówię PAS! ✌
niedziela, 4 czerwca 2017
Kingston Town
Kingston Town - to kolejna moja muzyczna propozycja. Pozostajemy na blogu cały czas w klimacie reggae i UB40. Dzisiaj wróciłam do Łódzi naładowana pozytywną energią i zadowolona, mimo że swojego miasta rodzinnego nie lubię, bo jest smutne, szare, ludzie są pełni niezadowolenia i tak dalej. No nie lubię mentalności moich rodaków, dlatego trochę się w tej Polsce męczę. Ktoś powie - "Jak Ci tak źle w tej Polsce, to sobie wyjedź". I tu przychodzę do Was z odpowiedzią. SE wyjadę. Całe życie nie mogę ugrzać miejsca i mnie nosi. Trzeba w końcu coś z tym zrobić, ale to jak skończę studia, czyli za jakiś czas. Wakacje się zbliżają i fajnie byłoby znowu wyjechać w jakieś ciekawe miejsce. Sądzę, że raczej w te wakacje nigdzie się nie wybiorę jeśli chodzi o sezon lipiec-sierpień. Bardziej planuję coś na listopada, albo na przerwę zimową w lutym, aby wybrać się... tak jak widzicie po tytule postu do Kingston. Karaiby, reggae, Morze Karaibskie, opalanie i egzotyka. Dzisiaj sobie zaczęłam liczyć fundusze, zrobiłam plan podróży i jak dobrze pójdzie to na 10 dni wybieram się w lutym na Karaiby, wakacje trochę opóźnione czasowo, ale jakże odjazdowe. Także jak trochę jeszcze ze mną pożyjecie na blogu to relacja z podróży na pewno się na blogu pojawi. Dzisiaj spotkałam się ze znajomym w Łodzi na mały spacerek i obgadaliśmy taką podróż, ponieważ on już był na Karaibach. Podobno wrażenia są niesamowite i to prawdziwe obcowanie ze szczęściem, zielenią(dużo osób w tym celu też jedzie), ale przede wszystkim wszędobylski chillout i zadowolenie z życia. Szukam ludzi z pozytywną energią, bo sama taką posiadam, dlatego takie wakacje są mi bardzo potrzebne. Jeśli ktoś z Was zna jakieś ciekawe kurorty, lub ma pojęcie o Karaibach to również chętnie wysłucham Was, bo dzisiaj sporo ciekawych informacji się dowiedziałam. Bardziej skłaniam się ku Jamajce, Martynice czy Saint Lucia. Ale jeśli znacie jakieś ciekawe miejsca na Morzu Karaibskim to bardzo proszę o informacje. Kto mnie zna ten wie, że 1/4 mojego serca bije w rytm reggae, także Jamajka wydaje się cudownym miejscem. Lubię podróże także postaram się, więcej robić postów z moich wypraw tych bliższych i dalszych. Przepraszam, że nie dodałam żadnych relacji z Wrocławia, ale byłam u rodziny i to starsi ludzie, więc pewnie nie chcieliby aby ich dom znajdował się na stronie bloga, także musicie zrozumieć. Ja szanuję innych, Wy uszanujcie, że musiałam. Buziaki dla Was i ładnej pogody życzę, buśki 👄👄👄👄👄👄
No siema 👀✋
sobota, 3 czerwca 2017
The Sims Historie z Bezludnej Wyspy
Dzień doberek moi Kochani ✋jakieś kilka dni temu jeszcze przed moim wyjazdem naszedł mnie czas sentymentalny i postanowiłam zagrać w jedną z moich ulubionych gier, kiedy to miałam te naście lat a mianowicie w The Sims Historie z Bezludnej Wyspy. Wiecie dobrze, że coś tropikalnego, egzotycznego, wyspiarskiego, oceanicznego to coś co uwielbiam. Jeśli jakiś produkt ma w sobie jakieś z tych słów to ja już jestem sprzedana i muszę mieć daną rzecz. Taki fetysz 👅👅👅
Uwielbiam nadal, bo mam w sobie trochę z dziecka ❤❤❤
Włączając grę poczułam się jak wtedy gdy miałam te 13-15 lat, bezcenne... 😢 Mówi się, że kiedy zaczynają się wspomnienia, zaczyna się starość. Może coś faktycznie w tym jest. Możliwe. Mnie starość i wiek przeraża, tak mam kompleks wieku przyznaję się. Jak pomyślę, o zbliżających się urodzinach to mi niedobrze. Nie lubię się starzeć, to mnie przeraża...
Cudowny klimat, oprawa graficzna i dźwiękowa. Tego dnia kiedy grałam w grze była burza z deszczem i w świecie rzeczywistym to samo. Nic nie dzieje się bez przyczyny, NIC!!!
Palmy też mnie jarają ha ha ha 😈😈😈😈😈😈 Moja bohaterka Janina Rycerz zbierała kokosy, w sumie też mnie naszła ochota. A woda kokosowa jest bardzo zdrowa, w przeciwieństwie do oleju kokosowego, który ma mnóstwo kwasów nasyconych, które są niekorzystne dla naszego zdrowia. Moda na olej kokosowy wzięła się z USA i trochę niepotrzebnie, bo po co nam coś co szkodzi. Nie powiem, bo sama stosowałam przez jakiś czas ten olej, ale bardziej z tego względu, że Wojtek dostał go w prezencie. Dla mnie ten olej smakuje jak smalec i tyle. Pamiętajcie jeśli jakiś tłuszcz to najzdrowszy jest olej rzepakowy.
Nadal uważam, że fajnie byłoby znaleźć się na jakieś bezludnej wyspie. Może samej to bym nie chciała, ale z jakimś miłym towarzystwem, albo towarzyszem czy towarzyszką to czemu nie.
Janka robi szaszłyki sobie. Raz jadłam w swoim życiu szaszłyki z cukinii na Śląsku z grilla i to nie moja bajka. Nie lubię ani szaszłyków ani cukinii. Ale ognisko już tak i chętnie spędziłabym noc na takiej leżance z dziurą w tej tkaninie, bo mogłabym popatrzeć na gwiazdy.
Widzicie ten punkt gotowania nad jej głową? Całe życie jak mam doła i porozmawiam z kimś to czuję się jak Sim, który zbiera punkt towarzystwa ha ha ✌
A tutaj widzicie moczary, bagna w tropikach. Jak zwał tak zwał. Powiem Wam taką małą ciekawostkę. Może to już chore lub jakaś paranoja czy coś ale bagna też lubię 💀 Na mojej prywatnej Wish Liście znajduje się polecenie na Bagna Luizjany. Swoją drogą Luizjana to według mnie najciekawszy i najbardziej barwy stan USA.
Podsumowując The Sims Historie z Bezludnej Wyspy to super rozrywka na deszczowe, burzowe wieczory w domu. Każdy ma trochę z dziecka i lubi się zabawić sam ze sobą(tym razem nie myślałam o niczym sprośnym, chyba ha ha ha 😈). Pograłam chyba z dobre 5 godzin i powspominałam szczeniackie lata. Mentalnie zrobiłam sobie dobrze. I czuję się znacznie lepiej. Stacjonarnie wątpię, że gdziekolwiek kupicie tę grę, ale w Internecie możecie kupić wszystko. A jeszcze pomyśleć, że chciałam tę grę sprzedać 2 lata temu na OLX - idiotka. Ale zauważyłam, że głupotą jest sprzedawać, oddawać komuś swoje zabawki z dzieciństwa. Już takich nie produkują, a ostatnimi czasy stałam się strasznie sentymentalna, albo ostatni Dzień Dziecka tak mnie nastroił. Bawcie się dobrze Kochani i miłej zabawy przed komputerami. Buśki 😚😚😚😚😚😚
piątek, 2 czerwca 2017
Everyday is CATURDAY
Każdy wie, że koty lubią chodzić własnymi śnieżkami, kochają wolność i niezależność. Przez ostatni czas czuję się właśnie jak kot i pewnie dlatego też koszula nocna z Sinsay skusiła mnie ha ha ha ❤ i teraz weźcie zrozumcie kobietę i jej pomysły na zakupy oraz inspiracje. Czasem po prostu to jest nie do ogarnięcia, nawet ja czasem nie ogarniam swojego myślenia 😎😎😎😎😎😎 Po prostu nie którzy ludzie nie lubią jak ktoś zmusza ich do robienia tego czego nie lubią. Wiem wiem... teraz ktoś powie "Ale w życiu trzeba czasem zrobić coś co się nie lubi". Ależ oczywiście mój drogi, że tak. Czasem aby coś zdobyć musimy się posunąć do takich rzeczy, że hej 😈 ale smak sukcesu i zwycięstwa smakuje najlepiej. Nooo... może oprócz żelek Haribo, łososia wędzonego, maślanki z chipsami i szarlotki mojej mamy 😎😎😎😎😎😎 Co do chipsów maczanych w maślance to dawno temu pisałam na blogu, że jest to moje małe odkrycie i jest to coś pysznego. Zachęcam do spróbowania kawy czarnej z cytryną i herbaty z mlekiem jeśli ktoś jeszcze nie pił Bawarki ❤
Codziennie jest Dzień Kota! - ja takich dni ostatnio mam za dużo i stałam się leniwym kocurem, ale już robię coś z tym, mimo że nadal chodzę spać o godzinie 5 nad ranem lub o piątej w nocy, bo dla mnie to środek nocy skoro wstaję jak mogę o 14(2 P.M.). Jeśli ktoś chciałby spróbować jak wygląda życie prawdziwego Kota to należy chodzić spać o 5 rano, wstawać o 14, leżeć, leżeć, pachnieć, wyglądać i robić to na co ma się ochotę, po prostu wolna amerykanka. Wolność i Amerykę kocham to mnie pasuje ✌ Dzisiaj miałam ochotę do napisania takiego luźnego postu, jestem dzisiaj w całkiem dobrym humorze to może dlatego. Buziaczki dla Was i słonecznego piątku i świetnego weekendu. Aaahaa... bo bym zapomniała. Teraz coś dla moich polskich czytelników. Za dwa tygodnie temperatura ma dojść do prawie 35 stopni!!! Także idealna pogoda na jeziorko, opalanie, ale pamiętajcie o filtrach(flirtach też ❤❤❤) i dużej ilości wody. Zdrówka Kochani 💪
Codziennie jest Dzień Kota! - ja takich dni ostatnio mam za dużo i stałam się leniwym kocurem, ale już robię coś z tym, mimo że nadal chodzę spać o godzinie 5 nad ranem lub o piątej w nocy, bo dla mnie to środek nocy skoro wstaję jak mogę o 14(2 P.M.). Jeśli ktoś chciałby spróbować jak wygląda życie prawdziwego Kota to należy chodzić spać o 5 rano, wstawać o 14, leżeć, leżeć, pachnieć, wyglądać i robić to na co ma się ochotę, po prostu wolna amerykanka. Wolność i Amerykę kocham to mnie pasuje ✌ Dzisiaj miałam ochotę do napisania takiego luźnego postu, jestem dzisiaj w całkiem dobrym humorze to może dlatego. Buziaczki dla Was i słonecznego piątku i świetnego weekendu. Aaahaa... bo bym zapomniała. Teraz coś dla moich polskich czytelników. Za dwa tygodnie temperatura ma dojść do prawie 35 stopni!!! Także idealna pogoda na jeziorko, opalanie, ale pamiętajcie o filtrach(flirtach też ❤❤❤) i dużej ilości wody. Zdrówka Kochani 💪
Maassen o 5 rano. Tak jestem bez makijażu, ale przecież Koty się nie malują ha ha ha 👋
Gruby kocur, ale już trochę mniej kg 👌 ja już widzę różnicę patrząc na moje zdjęcie w sukience ecru. Dobrze trzymacie kciuki 👄👄👄
Tutaj nie Kotki, a Liski ❤ Z bratem najlepiej ❤❤❤❤❤❤❤ Musiałam dodać to zdjęcie, bo nie mogłam się oprzeć. Kocham bardzo mocno ❤ mimo Twojego trudnego charakteru ❤❤❤
Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis był bardzo pozytywny i jesteście przepełnieni pozytywną energią na cały dzień, noc i weekend. Jeszcze raz wszystkiego dobrego i słonecznej pogody dla Was Kotki 👄
czwartek, 1 czerwca 2017
Obudź w sobie dziecko :)
Dzisiaj jest Dzień Dziecka 👦👧 i z tego miejsca chciałabym życzyć wszystkim dzieciom na całym świecie aby były szczęśliwe, zdrowe, zawsze uśmiechnięte. A przede wszystkim życzę wszystkim dzieciom aby jak dorosną miały marzenia i wierzyły w nie jak wtedy gdy były dziećmi. Nie wiem czy dzieci przeglądają mojego bloga, ale jeśli tak to życzę Wam abyście spełniali się i wierzyli, że może być lepiej nawet jeśli jest źle. Cieszcie się życiem, bawcie się w piaskownicy, grajcie "w nogę" na podwórku, idźcie na plac zabaw. Bawcie się bez Internetu jeśli możecie, bo Internet bardzo niszczy człowieczeństwo i czyni z człowieka kogoś zupełnie innego, zmienia w avatara zawsze dobrze wyglądającego i szczęśliwego od ucha do ucha. A w życiu nie tylko są dni radości, ale i smutku. Jeśli już korzystacie z Internetu to czytajcie moje posty, może nie wszystkie. Bo na seks przyjdzie czas, ale myślę, że z postów refleksyjnych możecie się czegoś mądrego nauczyć ❤ Także życzę Wam drogie dzieci abyście zawsze były szczęśliwe, wierzyły w siłę własnych marzeń i zawsze dążyły do spełnienia swoich najskrytszych pragnień. A przede wszystkim życzę Wam zdrowia abyście mieli siłę fizyczną i psychiczną to tego wszystkiego czego pragniecie. Buziaki dla Was wszystkich 👄
Teraz chciałabym zwrócić się do osób pełnoletnich i dorosłych, do emerytów i tych, którzy przechodzą ostrą menopauzę i andropauzę 👀
Mimo, że macie te 18+ dla kogoś z Waszych bliskich jesteście dziećmi. Ci ludzie Was kochają, martwią się i wspierają na tyle na ile mogą. Nie miejcie im tego za złe, że mówią do Was "dziecko", "mała", bo prawie zawsze w tym słowie mieści się uczucie miłości.
Chciałabym Wam powiedzieć, Wam wszystkim którzy czytacie Myśli Kobiety Wyzwolonej abyście obudzili w sobie dziecko. Nie bójcie się marzyć, wybrać się w podróż jesienią i zbierać kasztany, biegać latem po plaży, zimą robić aniołki na śniegu a wiosną wchodzić na drzewo i zrywać wiśnie. Możecie chodzić po krawężniku, zatańczcie w deszczu nawet jeśli jesteście w garniturze czy macie świetny makijaż. Nie bójcie się mówić tego co myślicie. Gdy byliście dziećmi nie zastanawialiście się nad dyplomacją, więc chodź raz zróbcie coś takiego jak wtedy kiedy byliście dziećmi. Nie myślcie o tym co wypada, a co nie. Mamy jedno życie, bądźmy szczęśliwi i mimo różnych problemów unośmy swoje kąciki ust do góry, bo jesteśmy, żyjemy, cieszmy się tym. I wierzcie lub nie, ale piszę ten post ze łzami w oczach, bo dzisiaj mija dokładnie rok od mojego ataku serca. Rok temu w Dzień Dziecka zaczęłam leczyć się na nadciśnienie i wtedy rok temu zrozumiałam, że mam jedno życie i nie ma po co przejmować się życiem i tym na co nie mamy wpływu, bo ten dar życia, który dostaliśmy nie jest na wieczność. Uświadomcie sobie to wcześniej, bo ja uświadomiłam sobie to trochę za późno, ale naprawiłam to i żyję jakby każdy dzień miał być tym ostatnim. Choć w Dzień Dziecko poczujcie się jak dzieci, kochajcie życie i bawcie się w nim jak najlepiej 💕💕💕💕
Radość wewnętrzna to coś za co kocham siebie. Nawet jak jest fatalnie nie tracę poczucia radości i nikt mi tego nie zabierze. Wam też tego życzę. Buziaczki Misie 😇😇😇
Subskrybuj:
Posty (Atom)