wtorek, 29 sierpnia 2017

Czy testy z Facebooka znają o mnie prawdę?

Jak każdy dobrze wie, testy które możemy rozwiązywać na Facebooku są bardzo popularną rozrywką na tym portalu. Postanowiłam się w nie zabawić i poznać prawdę o mnie i o mojej przyszłości 😈😈😈😈😈😈 Wiele się mówi o inwigilacji Facebooka i kont jego użytkowników. Także sprawdźcie to ze mną i przekonajmy się razem co jest prawdą na mój temat, a co zbereźnym kłamstwem. Zapraszam do zabawy 👇

Ooo toż to bardzo ciekawe 👀 serio jestem aniołem? 😇😇😇 Hmm... jak na razie słyszałam, że jestem diablicą, choć ktoś mi powiedział, że mam trochę z diabła i trochę z anioła, także może ten test nie do końca kłamie. Co tyczy się mojego uśmiechu, to słyszałam od jednej mojej koleżanki Julii, że mam ładny uśmiech ❤

Nie uważam się za osobę mądrą, ponieważ kim przy mnie jest Dalajlama? Choć za głupią też się nie uważam 😈 za skromną tym bardziej ha ha ha... 😅😅😅😅😅 Jeśli chodzi o moją cierpliwość, to TAK TAK!!! Jestem osobą o anielskiej cierpliwości(pewnie dlatego jestem aniołem). Jeśli czegoś bardzo pragnę, mogę czekać na to latami. Tak! to prawda. Jestem osobą niesamowicie cierpliwą i uważam to za jedną z moich zalet, jeśli chodzi o mój charakter. Dzielę się swoją wiedzą z innymi ludźmi? Gdybym się nie chciała dzielić swoją wiedzą to nie pisałabym mojego bloga. Kiedyś chciałam uczyć, niekoniecznie zostać nauczycielką w szkole, ale zawsze miałam takie małe powołanie aby tłumaczyć ludziom i nauczać. Jestem wzorem do naśladowania? Nie, nie jestem. Wiele błędów popełniłam w swoim krótkim życiu. Jest kilka błędów, których bardzo żałuję i przez, które nie mogłam spać. Jeśli ktoś chciałby mnie naśladować to tylko moją wolę walki i szukanie spokoju i odnalezienie go, mimo tragicznych wydarzeń w moim życiu. Naśladowanie mojej radości ducha to dobra sprawa i jeśli naśladować to ją. 

1 - To prawda. Nigdy się nie poddaję, bo wiem że, mimo iż w moim życiu jest wiele smutnych chwil to nie wolno się poddawać, ponieważ smutek kiedyś się kończy. Całe życie trzeba walczyć o swoje szczęście i nie poddawać się nawet jak jest tragicznie. 

2 - Tak, to również prawda. Marzenia w moim życiu są ważne, ponieważ abym obrała jakiś cel to najpierw muszę mieć marzenie. Większość, ba! prawie wszystkie moje cele były kiedyś marzeniem.

3 - Pół na pół 👅 staram się nikogo nie oceniać, ale są ludzie których nie zrozumiem i uważam, że postępują źle. Są to ludzie na wskroś źli np. seryjni i rytualni mordercy. 

4 - Pół na pół. Jeśli wiem, że moje wysiłki są dobre dla kogoś i mogę pomóc to staram się ze wszystkich moich sił. Ale jeśli wiem, że ktoś ma w w czterech literach to, że chcę pomóc, to w ogóle się nie staram.

5 - Czasami bywam dyplomatką, ale tylko czasami. Każdy kto mnie dobrze zna, również Wy... wie o tym, że ze szczerości i otwartości uczyniłam dewizę mojego życia. Mam swoje zdanie i nie boję się wygłaszać publicznie moich najbardziej kontrowersyjnych poglądów, aczkolwiek nie lubię sprawiać ludziom przykrości, więc nie zawsze mówię im wtedy to co o nich myślę, bo zdaję sobie sprawę, że nie wszystko zależy od nich i niepotrzebnie bym ich uraziła.

6 - Eh... staram się, ponieważ wiem co to znaczy CIERPIENIE, ale jak ktoś mnie wkurwi niemiłosiernie(co jest bardzo trudne, w moim przypadku, bo jestem oazą spokoju) to lepiej niech osoba ucieka gdzie pieprz rośnie. 

7 - Przebaczam. Prawie wszystkim przebaczyłam oprócz sobie i kilku osobom. Ale uważam, że nie każdy zasługuje na przebaczenie. Pamiętacie post o księdzu pff... Geraldzie? No właśnie. On nie zasługuje na przebaczenie. 

To czysta prawda!!! ❤❤❤❤❤❤❤ Noszę w swoim sercu i głowie wiele smutku i żalu, ale pokonałam ból i trudności sama. Nikt mi nie pomógł, zrobiłam to po prostu sama i uważam to za jedno z moich największych osiągnięć, ponieważ praca nad sobą samą jest jedną z najtrudniejszych prac. Wiele wydarzeń sprzed kilku lat sprawiło, że zmieniłam swoje postępowanie i zaczęłam cieszyć się z tego co mam. To bardzo trudne uśmiechać się i być słodką dziewczyną mając taki bagaż doświadczeń co ja, ale jak widać, jest to możliwe. Zrobiłam to ja, możesz zrobić i Ty. Tak do Ciebie mówię 👄

Staram się dbać o tych, których kocham, lubię i szanuję. Was bardzo uwielbiam dlatego piszę i staram się nauczyć Was abyście korzystali z moich błędów i wyciągali wnioski. Uczcie się na błędach innych, a swoje będziecie rzadziej popełniali. 

Zawsze idę swoją drogą. Jeśli mi coś lub ktoś nie pasuje, rzucam to i znikam. 

Rozumiem prawie wszystkich z małymi patologicznymi wyjątkami.

Tak! nie znoszę kłótni dlatego staram się łagodzić nieporozumienia.

Ooo ten ostatni punkt mi się najbardziej podoba 😈😈😈😈😈😈 Boję się starości i utraty młodości, także takie stwierdzenia bardzo mnie cieszą. Nie wiem czy to prawda, ale wiele osób nie wierzyło jak mówiłam, że mam 23 lata, choć prawie już 24. Takie komplementy to ja rozumiem ❤


Czy testy z Facebooka znają o mnie prawdę?

Jestem bardzo zaskoczona, bo prawie wszystko się zgadza. To trochę przerażające, że Facebook o mnie tyle wie, ale nie są to zatrważające kwestie z mojego życia, także się nie wstydzę ha ha ha. 
Jeżeli tego o mnie nie wiedzieliście to dzięki temu czegoś nowego się dowiedzieliście o mnie i to całkiem sporo. Nie wiem czemu, ale ten post bardzo miło mi się pisało, w bardzo przyjemnym nastroju, mimo iż pęka mi głowa. Nie jest to typowy ból głowy, obawiam się, że zaczynam dostawać migreny, bo boli mnie lewa strona głowy i oko. Jak się obudziłam to miałam czerwone oczy jak królik. Trochę się zmartwiłam, ale mam nadzieję, że to nic poważnego. Spokojnego wieczoru Wam życzę. A swoją drogą ciekawi mnie ile osób uznałoby mnie za diabła, a ile za anioła. Ja uważam siebie za upadłego anioła. Tak, to chyba dobre stwierdzenie co do mnie. Buziaczki ❤✋





poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Smutek czasem ma zbawienny wpływ...

Dobry wieczór ✋jest środek nocy, a ja jak zwykle nie śpię. Ostatnimi dniami nie jestem w zbyt dobrej formie, bo odczuwam pewne przytłoczenie, aczkolwiek daję radę, bo mam w sobie dużo radości i siły życiowej. Ulotnienie się na wieczność nie jest dobrym sposobem na poradzenie sobie z problemem. Nawet sama myśl o ulotnieniu się jest złą myślą, która w ogóle nie powinna się u nikogo pojawiać. Posmuciłam się dobre 3 dni i 3 noce i czuję się lepiej, chociaż nie mam ochoty na rozmowy. Nie jest to wina tych osób, że nie chcę z nimi rozmawiać. Po prostu nie mam ochoty. Nie jestem w dobrej formie tak jak wspomniałam we wstępie postu, przebija mi się "ósemka" i przez to boli mnie dziąsło, głowa mi pęka bo kolejna nieprzespana noc za mną. Niemniej jednak jestem pełna nadziei na polepszenie sytuacji. Smutek czasem ma zbawienny wpływ. Naprawdę. Może to banał co napiszę, ale gdyby nie było smutku to nie docenilibyśmy tych pozytywnych aspektów w naszym życiu. Wszystko w życiu jest potrzebne, dla zachowania balansu.

Kiedyś wychodziłam z założenia, że lepiej znać garstkę osób, ponieważ to chroni przed rozczarowaniem i problemami. Oczywiście była to prawda, choć chciałam coś zmienić i zmieniłam. Niestety im więcej osób wokół nas tym więcej problemów. Śmieszy mnie jak ludzie nazywają 30 osób przyjaciółmi. Przecież to jest fizycznie niewykonalne aby w ciągu dnia porozmawiać z całą trzydziestką. Każdy człowiek ma obowiązki i naprawdę aby pogodzić wiele spraw wymaga nie lada wielkiej sztuki. Zawsze z kimś ma się lepszy kontakt z kimś słabszy. Zawsze tak jest. Czasem komuś trzeba powiedzieć ŻEGNAJ aby otworzyć nowy rozdział w swoim życiu. Czasem bywa tak, że nie umiemy zaakceptować rzeczywistości, ponieważ pragniemy czegoś za wszelką cenę. Nie uważam, że jest to złe postępowanie, aczkolwiek należy liczyć się z możliwością rozczarowania, smutku, a co za tym idzie poczucia przygnębienia. Ja właśnie zafundowałam sobie przygnębienie sama z mojej winy. Jestem taką osobą, że mam w sobie wiele nadziei i wiary w to, że się uda i nigdy się nie poddaję, obojętnie jak jest źle. Nie wiem czy w dobre miejsce mnie to myślenie zaprowadzi. Przekonacie się pewnie ze mną. Moi Kochani w moim życiu jest otwartych wiele ścieżek, znajomości, historii, które zatrzymały się w intrygującym punkcie i... no właśnie co? Wiecie co? Chciałabym dokończyć te historie. One nie mogą się tak zakończyć, przerwane i niedokończone. To mnie męczy i muszę coś z tym zrobić. I wiecie doskonale, że ja coś z tym zrobię, nawet jeśli po raz kolejny przyjdzie mi płakać. Nadzieja umiera ostatnia.

Wielkimi krokami zbliżają się moje kolejne urodziny. Zawsze robię sobie sama ze sobą takie podsumowanie mojego życia. Tworzę bilans zysków i strat każdego roku, najczęściej przed Sylwestrem. Chciałabym kończąc ten rok być pogodzona ze sobą, ale jak to się rozwinie dowiemy się za kilka miesięcy, a teraz przede mną moje urodziny. Im jestem starsza tym bardziej jestem przerażona upływem czasu. Nie lubię się starzeć, boję się starości, tego przemijania i straty rzeczy, ludzi, czasu. Przemijanie może być naprawdę przerażające. Niestety starość czeka każdego i jest to jedyny pocieszający element.

Życie jest bardzo intrygujące samo w sobie i zawsze ciekawi mnie co dalej się wydarzy. Los lubi płatać figle, ale w większości to od nas zależy jak potoczy się nasze życie. Mimo, że wierzę w coś takiego jak Przeznaczenie to uważam też, że losowi należy pomóc i doprowadzać do konfrontacji ludzi i zdarzeń ze sobą. Wiecie co jest pięknego w życiu? To, że czasem niespotykane zdarzenie, niesamowite spotkanie zmienia perspektywę patrzenia na rzeczywistość i zmienia nasz nastrój i wpływa na nasze dalsze oczekiwania. Żeby szczęśliwą być muszę sprowokować pewne zdarzenia, obojętnie jak wielką cenę przyjdzie mi za to w przyszłości zapłacić. Tymczasem ❤✋✌

piątek, 18 sierpnia 2017

A gdyby tak zniknąć, utlenić się na wieczność...

Jest piąta rano, nie mogę spać. Bezsenność to takie coś co zawsze wraca. Nigdy nie pozwala o sobie zapomnieć. Ostatnio jestem w kiepskiej formie, nie mam motywacji, ochoty, chęci na nic. Osoba, która tak bardzo całe życie kochała życie, ma ochotę sobie normalnie strzelić w łeb.

W nocy zawsze rozmyślamy, szczególnie wtedy kiedy nie można spać. Jest cisza, ciemność, wielkie łóżko, przyjemny chłód i jedna wielka samotność. Zawsze jak sobie tak myślę i w nocy analizuję, dochodzę do wniosku, że nic nie ma sensu, że to jedna próżnia, w której jestem i się duszę. Im głębiej to analizuję tym bardziej chcę zniknąć, w otchłani tego co mnie otacza. Jestem w pokoju, jest mrok. Wkurwiająca ćma chodzi po suficie, mimo iż próbowałam ją zakatrupić moją najbardziej seksowną bluzką. Niestety... na marne moje wysiłki. iPhone mi się ładuje, a ładowarka z diodą mi o tym przypomina gdy odwracam głowę w prawo. I nawet nie wiem po co ten telefon ładuję. Jestem totalnie rozsypana, wszystko mnie ostatnio przytłoczyło. Ktoś miał do mnie pretensje, że chciałam pomóc. Nie oczekiwałam podziękowania, ale chociaż trochę wdzięczności. Po prostu czuję, że wewnętrznie umieram. Tyle niewykorzystanych szans, złudnych nadziei, wszystko zmarnowałam.

Już kiedyś się zastanawiałam co by było gdyby mnie nie było. Ta myśl mnie wtedy intrygowała. Gdybym umarła chciałabym wiedzieć(być może jako duch, jeśli życie po śmierci istnieje) kto przyszedłby na mój pogrzeb, kto by płakał i co kto by powiedział nad moim martwym ciałem. Nie żyjąc chciałabym móc to wiedzieć. A co jeśli nikt by się nie przejął? To wydaje się takie smutne, ale i tak już nie mam siły aby dalej sobie płakać. Zawsze motywowałam ludzi, bo miałam w sobie siłę i nadal mam, chyba. Ale nawet ten silny czasem upada na kolana. Zawsze regenerowałam się w samotności i teraz też tak będzie.

Wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że wielu ludziom zrobiłam nadzieję, nie dotrzymałam słowa. Oni myślą, że jestem taka zła i zrobiłam to, bo chciałam się nad nimi poznęcać. Ale prawda jest bardziej głęboka niż oni mogą sobie to wyobrazić. Ja po prostu tak bardzo chciałam, aż wszystko się zniszczyło. Po prostu chciałam za bardzo, za mocno, ze wszystkich sił, a potem odpuściłam i odeszłam. Uciekać zawsze umiałam. Każdemu o tym wspominam, że zawsze uciekam, a każdy na początku znajomości mówi, że "już tak nie kokietuj, z tą ucieczką". A potem znikam, a ten ktoś bardzo szeroko otwiera usta ze zdziwienia. A ja przecież mówiłam, że uciekam. Ludzie nie słuchają dokładnie, nie starają się usłyszeć. Ja zawsze dokładnie słucham, dlatego wiem co ludzie czują.

A gdyby tak zniknąć, utlenić się na wieczność... na tyle rzeczy już za późno, tak wiele nie da się odwrócić, naprawić. A najgorsze jest poczucie winy, że to przez siebie, choć chciało się zupełnie inaczej. Już po piątej, pójdę spać i będę spała długo, aż do późnej godziny. Właśnie zakatrupiłam ćmę lakierem do włosów i to "bardzo humanitarne" jak na byłą wegetariankę. Tęsknię za tyloma ludźmi, niektórych nigdy nie zobaczę na oczy, niektórych nigdy nie usłyszę, eh... pora spać, może sen przyniesie relaks. Sen koi. Sen uśmierza. Tymczasem...

czwartek, 17 sierpnia 2017

Ksiądz PEDOFIL czyli Gerald Ridsdale

Dzisiaj gdy weszłam na Facebooka ogarnęła mną złość, miałam ochotę czymś rzucić, płakać... uroniłam kilka łez jak przeczytałam co ten człowiek, pfffu pfu co ta bestia w czarnej sukience zrobiła dziesiątkom ba! setkom dzieci. Mowa jest o księdzu Geraldzie Ridsdale`u z Australii, który przez kilkadziesiąt lat wykorzystywał seksualnie dzieci. Krótko mówiąc gwałcił, zniszczył dzieciom psychikę, upokorzył, sponiewierał i obarczył winą za to, że zostały zgwałcone. Mnie się to w głowie nie mieści jak małemu człowiekowi można coś takiego zrobić. To jest niewyobrażalnie straszne. Jak to przeczytałam o tej brutalnej tragedii, o sodomii, która działa się na ołtarzu w kościele katolickim, po prostu coś mną wstrząsnęło i musiałam o tym napisać. Jak przeglądam artykuły o tym zwyrodnialcu i patrzę na jego parszywą gębę to mam ochotę na niego napluć i zapytać się DLACZEGO. Pewnie i tak ten chuj by nie znał odpowiedzi. Gerald Klecha przyznał się do zbrodni na dzieciach i chwaląc się dodał, że jego "boże działa" można liczyć w setkach. No kurwa mać!!! ja za moment wyjdę z siebie. Jakie boże dzieło człowieku!!! Z całego mojego serca współczuję tym dzieciom, nie wyobrażam sobie co one muszą czuć, co one o sobie myślą i świecie i jaką skazę mają na sobie. Można sobie wyobrazić jak wyglądały te psychiczne, wulgarne akty wykorzystywania tych niewinnych istot. Najmłodsza ofiara Geralda miała 6 lat! 6-latek nie jest przystosowany do uprawiania seksu. Można się domyślić, że ból jaki doznawała dziewczynka i chłopiec wykorzystywany seksualnie był niewyobrażalny. Pisząc to lecą mi łzy i czuję tak maksymalne wkurwienie na to jacy ludzie są w kościele, jacy w ogóle są ludzie. Uważam i zawsze uważałam, że nie każdy zasługuje na wybaczenie. Gerald Ridsdale zasługuje na karę śmierci, brak wybaczenia, powinien zostać gwałcony przez tyle osób ile zgwałcił. A potem powinien zostać pozbawiony przyrodzenia, a po kilku dniach wykrwawienia zabity publicznie. To nawet nie jest odpowiednia kara za to co zrobił.

Wiecie co Wam powiem moi Drodzy. Gdyby Bóg istniał chciałabym go spytać dlaczego istnieją takie tragedie, co te dzieci zrobiły i czemu musiały to przeżyć. I czy nie mógł temu zapobiec skoro jest taki wszechmogący. Gdyby istniał to bym zapytała.

Tak jak Wam kiedyś opowiadałam byłam wierząca, od 2008 roku odeszłam od kościoła, od tego czasu się nie spowiadałam, a w kościele byłam tylko fizycznie na pogrzebie mojej babci, aby uszanować jej wolę i tyle. Nigdy nie będę spowiadać się facetowi w sukience z grzechów. Po drugie to co jest uznawane za grzech ja nie uważam za grzech. Miałabym się spowiadać z wolnego umysłu, zamiłowaniu do seksu, szacunku do ludzi, bycia dosyć dobrym człowiekiem? Co oni wiedzą o dobroci, czy dobry to unikający seksu, z konserwatywnymi poglądami, który jest takim hipokrytą, że wkłada chuja w odbyt 10-letniego chłopca na zakrystii? Rzygać mi się chce na to co się dzieje w kościele katolickim. Takich sytuacji są setki na świecie i to nie jest wyolbrzymienie.

Na moim blogu uczę Was i staram się tłumaczyć wszystkim, którzy mnie czytają, że należy dążyć do spokoju ducha, być szczęśliwymi, nie krzywdzić drugiego człowieka, korzystać z życia, uprawiać dużo seksu, bo ma zbawienny wpływ na wszystko, a przede wszystkim aby się nie ograniczać, ponieważ to Wy macie władzę nad sobą i tyle. Władzy nad sobą nie miały te dzieci, ofiary Geralda Ridsdale`a. Mam tylko nadzieję i ogromnie życzę tym dzieciom aby nie obwiniały się i wiedziały, że są bardzo dużo warte. Muszą z tym żyć. Z całego serca im współczuję, a Ridsdale`owi, życzę aby strasznie był nieszczęśliwy i jeśli Bóg istnieje to kara będzie wielka. Ale jestem realistką i wiem na czym my ludzie stoimy. A stoimy na tym, że są dobrzy i źli, a także są bestie, do których Gerald Ridsdale należy. Niech cię piekło pochłonie chuju!!!

(* powyższy obrazek zaczerpnięty jest z Internetu, lekko zmodernizowany przeze mnie kolorystycznie)

I na koniec moi Drodzy bądźcie dobrymi ludźmi i nie ograniczajcie się przez to co słyszycie w kościele. Grzechem nie jest kochanie drugiego człowieka nawet jeśli kocha się dwóch mężczyzn, złem nie jest seks i skąpa bielizna, złem straszliwym jest niszczenie kogoś kto nie ma jak się bronić, kogoś kto jest niewinny. Jeśli ktoś cierpi i jest krzywdzony zawsze reagujcie, nie pozwalajcie krzywdzić drugiego człowieka. Świat nie jest sprawiedliwy, życie niekiedy jest brutalne, ale to my budujemy rzeczywistość wokół nas, dbajmy o to aby świat był piękniejszy. I jak sobie myślę o tych skrzywdzonych przez Geralda chłopcach i dziewczynkach myślę sobie, że jaką jestem ignorantką życiową... problemem jest kolor torebki, przytycie, a co mają powiedzieć te dzieci. One muszą się zastanawiać i pamiętać oddech księdza na sobie, spermę w swoich ciałach, ból, kościół, w którym były wykorzystywane. Serce mi pęka. Ludzie bądźcie dla siebie dobrzy, tylko tyle i aż tyle...


poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Co bym zrobiła gdybym się nie bała?

Co bym zrobiła gdybym się nie bała? Kiedyś zadałam sobie to pytanie i wtedy musiałam spisać te punkty. Dzisiaj zaś chyba jest mało rzeczy, które bałabym się zrobić i w sumie już nic nie przychodzi mi do głowy co bałabym się zrobić. Kiedyś chciałam skoczyć na bungee, ale dzisiaj po takim czasie dochodzę do wniosku, że po co tak właściwie miałabym skakać w nicość? Po co mi to? Co dzięki temu chciałabym sobie udowodnić? Powiem Wam szczerze, że zastanawiam się dlaczego ludzie skaczę na bungee, pływają w klatce w oceanie pełnym rekinów, chodzą po rozżarzonych węglach, biczują się. Czy ja muszę pływać z rekinami, aby udowodnić sobie i innym ludziom, że jestem odważną dziewczyną? Nie sądzę. W życiu każdego człowieka jest w ciągu całego życia wiele sytuacji, których się boimy, stresujemy, obawiamy. Samo już życie na tym świecie jest pewnym aktem odwagi. Są ludzie, którzy mają wiele ekstremalnych sytuacji, z którymi muszą bądź chcą się zmierzyć. Czy w moim życiu były sytuacje, których się bałam? Oczywiście, że tak. Stworzyłam swoją punktację stresu, którą mogę się z Wami podzielić. Przy zdarzeniu/sytuacji podam punkt od 1-10, który oznacza poziom stresu. 10 oznacza ekstremalny strach i stres. Jeśli chcecie poznać co mnie w życiu przeraziło zapraszam do czytania poniżej:

- facet z nożem - 6
- wygłaszanie przemówienia przed setką ludzi - 7
- wejście do obcego auta w nocy i pojechanie do innego miasta - 9
- strach przed śmiercią - 10

Po zastanowieniu to były 4 sytuacje w moim życiu, które były dosyć ekstremalne. Pierwszą Wam już w innym poście opowiedziałam i nie chcę do niej wracać. Nic mi się nie stało, ale mogło i to było straszne. Wygłoszenie przemówienia było stresujące i pamiętam, że prawie zemdlałam, ale było to przemówienie przed setką ludzi, dodatkowo było to pierwsze w życiu przemówienie. Aczkolwiek zrobiłam to i teraz jestem z tego dumna. Mało kto może powiedzieć, że wygłaszał przemówienie. Sama chciałam, sama się na to zdecydowałam i przeszłam i żyję i jestem o jedno doświadczenie bogatsza, ale nie zmienia to faktu, że przemówienia są bardzo stresujące. O kolejnej sytuacji także Wam opowiedziałam, a mianowicie o wejściu do obcego auta, do faceta, którego na oczy nawet przez szyby auta nie widziałam. W aucie trzęsły mi się kolana i myślałam, że zostanę skrzywdzona, wywieziona, zakopana w rowie i wszystkie najgorsze myśli mi przebiegały przez głowę. Przeżyłam i nic mi się nie stało. Jestem z siebie dumna. Ostatnią ekstremalną sytuacją był strach przed śmiercią kiedy to w Dzień Dziecka 2016 roku dostałam atak serca i myślałam, że umieram. Było to straszne doświadczenie i nikomu tego nie życzę, bo było to straszne. Dzisiaj już inaczej podchodzę do śmierci, bo sobie to sama przetłumaczyłam, że jak umrę to umrę i muszę akceptować to, że nie będę wieczna. Każdy ma swój czas, myślę, że będę długo żyła, a raczej chcę w to wierzyć i w to, że moje serce jeszcze wiele wytrzyma. Tego sobie życzę.

Co bym zrobiła gdybym się nie bała? Hmm...  chyba wiem.

Odpowiedzcie sobie sami przed sobą co byście zrobili gdybyście się nie bali. Ale pamiętajcie o tym, że są rzeczy, których nie warto próbować ani razu. Nigdy nie ryzykujcie życia swoich bliskich, jeśli jest możliwość, że ich stracicie, nie ryzykujcie swojego życia jeśli jest więcej niż połowa prawdopodobieństwa, że zginięcie, nie bierzcie dopalaczy, ani twardych narkotyków, bo najgorszą z ruin jest ruina człowieka. Ale macie jedno życie i wykorzystajcie go najlepiej, korzystajcie z życia, popłyńcie z nurtem i wierzcie, że nawet jak jest bardzo źle to może być lepiej zawsze. Trzymam kciuki za Was i za siebie też, bo jeśli nikt za mnie nie trzyma to ja za siebie trzymam. Tymczasem.

niedziela, 13 sierpnia 2017

A może tak zrobić się na rudo?

Dobry wieczór Kochani ✋od pewnego czasu potrzebuję pewnej zmiany, dosyć dużej zmiany. Każdy chyba tak ma, że odczuwa potrzebę zmiany, zrobienia ze sobą czegoś innego niż zazwyczaj. I właśnie znajduję się na takim etapie życia, że muszę coś zmienić, a najłatwiej jest zacząć od włosów. Od pewnego czasu myślę o tym aby zrobić sobie boba i przefarbować się na rudo lub blond. Kusi mnie bardzo, aż dziwię się, że jeszcze nie znalazłam się na fotelu u fryzjera. Oj dziwię się sama sobie 😈

Chciałabym mieć bardzo ogniste włosy, ale na razie czekam aż mi moje naturalne odrosną, ponieważ nie zamierzam mieć dekoloryzacji, która fakt faktem niszczy bardzo włosy co by o niej nie powiedzieć. A Wy jak myślicie? Zaryzykować i zmienić drastycznie kolor i ściąć?

Zauważyłam, że kiedy kobieta zmienia włosy to coś i w niej się zmieniło wewnętrznie i potrzebuje zmienić coś na zewnątrz siebie. Ja długi okres czasu nosiłam bardzo długie czekoladowe włosy, a teraz wróciłam do naturalnych czyli do średniego odcienia brązu. Kusi mnie diabeł, abym coś ze swoją głową zrobić i chyba zrobię, bo już za często się nad tym zastanawiam. Aleksandra się nie zmieni, ale jej włosy być może tak. Możliwe, że będziecie świadkami mojej małej przemiany, aczkolwiek trochę drastycznej. Buziaczki 👄👄👄👄👄👄👄

sobota, 12 sierpnia 2017

Na chuj Ci ta obroża?!

Cześć Wszystkim ✋ dzisiaj mimo małego zmęczenia mam świetny humor i aż mi się chce bardziej żyć niż mi się chce 😇😈 Upał się skończył i jest świetna rześka pogoda, wręcz idealna, choć trochę już jesienna. Dzisiaj zdecydowałam się na turkusową bluzkę z wiązaniem na biuście, mocny makijaż i obrożę na szyi.

Co sądzicie? Jest ogień? 😈😈😈😈😈😈

Na chuj Ci ta obroża?! - kiedyś widziałam taki mem, a i jedna z moich znajomych na Facebooku nienawidzi chokerów i obroży u dziewczyn. Mnie się to bardzo podoba. Jest to według mnie seksowna ozdoba, niekiedy bardzo wulgarna, ale mnie się podoba, bo jest to bardzo erotyczny element. Każdy ma inny gust. Chokery i obroże są przez połowę społeczeństwa uwielbiane a przez połowę nienawidzone i w sumie to nie ma co się dziwić, bo jest to dosyć kontrowersyjny element garderoby(?). A dlaczego kontrowersyjny? A mianowicie choker owiany jest krwawą historią o ścinaniu głów. Kobiety chcąc okazać hołd bliskim osobom, które dotknęła gilotyna przewiązywała tasiemki na szyi. Chokery miały przede wszystkim w późniejszych czasach wydźwięk erotyczny, nosiły go paryskie kurwy, arystokratki, które emanowały wyrafinowaniem, kobiety oskarżone o czary. Na szczęście w latach 90 chokery i obroże wróciły do łask i stały się modne. Powinnam także wspomnieć o tym, że obroże wzięły swój początek z klimatów czyli BDSM. 

Zawsze lubiłam erotykę dlatego obroża to jedna z moich ulubionych ozdób na szyi. Na uczelnię w tym bym się nie wybrała, bo jest zbyt to wyrafinowane, ale na imprezę, randkę bardziej hot czy też koncert rockowy jak najbardziej. 

EROTYKA EROTYKA EROTYKA ❤❤❤❤❤❤😈😈😈😈😈😈

Na chuj mi ta obroża?! Lubię seks, lubię erotykę i lubię wyrafinowaną elegancję. DLATEGO. 

Spokojnych wakacji życzę i rześkiej pogody takiej jak dzisiaj. Ubierajcie się w co chcecie i nie patrzcie co ludzie mówią, niech mówią. To Wasze szyje, możecie nosić chomąto i tyle. 
Buziaczki ;*


piątek, 11 sierpnia 2017

Szczęście? Zakupy!

Pogoda w Polsce daje się we znaki, a mnie to już szczególnie z racji problemów z ciśnieniem. Ale jakoś trzeba przeżyć i dać radę. W upałach pomagają mi zimne napoje(Mirinda arbuzowa i ananasowa to po prostu niebo w gębie). Z upałem sobie poradziłam i nawet już tak go nie odczuwam jak dwa dni temu i tydzień temu kiedy to sobie zemdlałam, bo byłam przegrzana, na szczęście wiem jak radzić sobie w przypadku przegrzania czy co gorsza udaru słonecznego. Upał zwyciężony ✌✌✌

Gdyby miała jeszcze dobry humor to byłoby lepiej, ale staram się innym nie narzekać, raz bo tego nie lubię, dwa i tak nikogo to nie interesuje, więc tyle. Także tak. Aby poprawić sobie humor w nocy(oczywiście w nocy, bo noc jest dobra na wszystko) zrobiłam sobie zakupy online. Ostatnio jestem uzależniona od zakupów tego typu i wolę je zdecydowanie lepiej niż stacjonarne. Zamówiłam sobie dużą, czarną torebkę, granatowe spodnie dresowe i różową bluzkę. I od razu czuję się lepiej, ponieważ nie ma co, ale zakupy dają ogromne szczęście. A z drugiej strony wiele osób zarzuca mi, że po co mi coś nowego, jak mi z szafy wypada. No cóż... ja wiem, że te 3 rzeczy potrzebowałam. A poza tym ciuchy nie są wieczne, a że nie lubię monotonni to zawsze coś nowego znajdę co muszę mieć. Może już jutro będę je miała, ale raczej w przyszłym tygodniu. Szczęście? Zakupy!

Aczkolwiek i tak z opóźnieniem obejrzę moje zakupy, ponieważ za 3 godziny jadę sobie do Sulejowa, bo muszę wypocząć, pospacerować, zregenerować swoje siły umysłowe, a także po prostu mi tego potrzeba. Także Wam życzę zdrowia w takie upały obojętnie skąd pochodzicie. Najwięcej moich Czytelników jest z Polski, Stanów Zjednoczonych, Niemiec i Francji. Czyli z moich ulubionych państw świata. Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy czytają MKW i wspaniałych wakacji Wam życzę. Opalcie się(nie bądźcie bladzi jak Maassen), wypocznijcie i bawcie się dobrze, bo małymi krokami zbliża się jesień, więc nowe obowiązki na horyzoncie. Ciao 👄😚😚😚

czwartek, 10 sierpnia 2017

Mów do mnie treścią

Pewnie każdy z Was poznał ludzi, którzy mówią, mówią i mówią ale ich wypowiedzi w stosunku do drugiego człowieka są bez sensu, bo nie niosą oprócz informacji nic, żadnego sensu, przesłania, żadnego "ponad coś". Tacy ludzie po prostu mówią dla samego mówienia i niby nie ma w tym nic złego, aczkolwiek czy takie rozmowy są nam naprawdę niezbędne? Nie sądzę.

- "Jaka dzisiaj pogoda? Ładna prawda, ale wiesz jest lato i tak bardzo świeci słońce, mam dosyć".

Jak czytacie powyżej ktoś narzeka, że jest słońce latem. No cóż... jest lato jest ciepło, jest zima to jest śnieg. Czy jest w tym coś zaskakującego? Nie. Także punto.

- "Już tyle czekam i nie zadzwonił. On mnie naprawdę już nie kocha. Może zadzwonię pierwsza? Nie, to głupi pomysł. Posiedzę i poczekam, może zadzwoni jeszcze".

Eh... bezsensowna paplanina. To, że jeden, dwa dni czy tydzień nie dzwoni i nie dał znaku życia nie oznacza, że osoba X nie kocha osoby Y. Kobiety są myślowo pod względem relacji i seksu strasznie ograniczone. Można sobie ponarzekać. Jasne, to nic złego, ale takie pitu pitu non stop jest bezwartościowe w treść. Chcesz pierwsza zadzwonić? To dzwoń, a nie pytasz koleżanki, przyjaciółki, matki czy listonosza.

- "Dlaczego nie chcesz iść ze mną do kina, przecież lubisz horrory? Bo nie!!!".

Powiem tak. Jeśli ktoś używa sformułowania BO NIE/BO TAK to znaczy, że chyba jednak mózg zostawił na egzaminie maturalnym, chyba że powyższe sformułowanie używane jest cynicznie wtedy jest ok. Wszystko w życiu trzeba rozgraniczać.


Powyżej pokazałam Wam 3 przykłady paplaniny bez sensu, której treść daje dużo do życzenia. Musicie pamiętać, że nawet zwykłe spotkanie na ploteczki jest dobre jeśli nie jest to ciągłe narzekanie, niezdecydowanie i sformułowanie BO. Treść jaką wypowiadamy do drugiej osoby jest bardzo ważna, bo świadczy o nas przede wszystkim, o naszym zasobie słownictwa, intelekcie i szacunku to tej osoby. Mówcie treścią pamiętajcie. Tymczasem.

środa, 9 sierpnia 2017

Fatalny wynalazek - CHŁOP

Dzisiaj myślałam, że już nic nie napiszę, ale jednak wzięłam się do kupy i coś tu naskrobię. W dzisiejszym poście opowiem Wam prawdziwą historię z mojego życia, która miała miejsce 3 lata temu, kiedy to byłam piękną, młodą i bogatą dwudziestolatką. Zapraszam do lektury ☺

Ta historia miała miejsce podczas moich wakacji na Śląsku. Piękna pogoda, spokojna wieś, pola, niebieskie, czyste niebo, ładna laska, starszy facet i bardzo bardzo bardzo dużo alkoholu.

Zapowiada się genialny horror dla nastolatków chcących zaruchać dziewczynę w polu, ale nic z tych rzeczy, nu nu nu, nic a nic. Ta opowieść jest opowieścią o zaufaniu.

Była piękna pogoda, upał powyżej 30 stopni, słońce, brak wilgotności w powietrzu. Impreza była bardzo spontaniczna, więc wyszykować się musiałam szybko. Wyprostowałam włosy, zrobiłam sobie lekki makijaż i założyłam granatową spódniczkę i żółtą neonową bokserkę. Wyglądałam iście letnio. Razem z moim starszym kumplem pojechaliśmy do jedynego sklepu na tej zabitej wsi. Jak dziś pamiętam co kupiliśmy. Marlboro, West Ice, LD Menthol, wódkę Żołądkową, wódkę orzechową i wódkę pigwową czyli po prostu dobra impreza się kroiła. Dobra bo ten "prowiant" był na imprezę trzyosobową ha ha ha... serio 😈😈😈😈😈😈 Ja i moich dwóch kumpli poznanych na wakacjach oraz świetna muzyka. Kto w młodości nie słuchał piosenek Shakin`a Stevensa ten nie zna życia. Co jak co ale impreza z hanysami to najlepsza impreza tylko trzeba mieć mocną głowę aby znieść ilość alkoholu i ilość tytoniu. Bardzo miło wspominam ten dzień, bo tańce, rozmowy, jeszcze jakieś drinki i cukinia grillowana. Oczywiście, że można bawić się bez alkoholu. Ale po co?! 😈 Impreza przeciągnęła się do 1. W pewnym momencie jeden z moich kumpli u którego mieszkałam powiedział, że musi iść do domu, bo za dużo wypił, weźmie coś i wróci po mnie. Powiedziałam "no spoko, poczekam". Czekałam tak z dobre dwie godziny i nie przyszedł po mnie. Byłam strasznie wkurwiona i rozczarowana, ponieważ dla mnie bycie słownym jest bardzo ważne. Jak można zostawić młodą dziewczynę, po takiej ilości alkoholu i iść w kimę do swojego domu?! Musiałam jakoś wrócić, a że można było dojść na piechotę to był to jedyny plus w tej sytuacji. Poszłam do łazienki po mnie przycisnęło, a potem ja i mój kumpel nr dwa poszliśmy do domu, w którym nocowałam. Chociaż ten gość zachował się w porządku. Tadeusz pozdrawiam. Wszystko było by piękne gdyby nie to, że po wyjściu z toalety nie zapięłam do końca spódniczki. W związku z tym szłam sobie w rozpiętej spódniczce, z fuksjowymi, koronkowymi stringami na wierzchu, a następnie wchodząc do domu spadłam ze schodów i obiłam kolana do krwi. Pijana laska, rozpięta spódniczka, stringi i obite kolana, po prostu wizja dobrego loda ha ha ha... już gorzej być nie mogło. No ale przeżyłam i żyję do dziś.

Moi drodzy ten kumpel nr 1 cały czas mówił, że wróci, albo że po coś pójdzie, obiecywał góry i zawsze nie dotrzymywał słowa. Ten gość to typ wiecznego chłopca, który nie dość, że jest egoistą widzącym czubek swojego nosa, nie wie co to kultura i co to bycie dżentelmenem. I morał dla Was jest taki, że ktoś kto dwa razy nie dotrzyma słowa jest tyle warty ile kupa w klozecie. Proste jak schemat cepa. Tymczasem.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Każdy ma prawo do cierpienia

Mój wczorajszy post był bardzo pozytywnym wpisem, ale przez ten czas kiedy mnie nie było, było po prostu źle, może i nawet tragicznie, bo po raz enty rozczarowałam się na człowieku. W ostatnim okresie było dużo tych rozczarowań, a "najśmieszniejsze" w tym wszystkim jest to, że ci ludzie winą za to moje rozczarowanie obarczają mnie. Tak dobrze ułożyłam zdanie! winą za moje rozczarowanie względem nich obarczają mnie!!! To jest żałosne, ale i już mnie to trochę śmieszy, choć wylałam wiele łez przez tych idiotów, ignorantów, którzy nie zasługują na to aby się nad nimi przez dłuższy czas rozwodzić. Aczkolwiek z tego co zauważyłam nie ma wśród mnie ludzi, z którymi mogę sobie porozmawiać, poużalać się, wygadać(nawet ja tego czasem potrzebuję). To przykre, ale już kiedyś wiedziałam, że należy być indywidualistą chodzącym swoimi ścieżkami. Niestety chciałam dać ludziom szansę i to mój błąd, to nie wina tych idiotów, że są idiotami tylko moja, że takim nieodpowiednim ludziom dałam szansę. I dlatego poświęcam ten post aby się Wam wygadać, a i może Wy się czegoś nauczycie.

Wiele osób sobie nie zdaje sprawy, że ci którzy najbardziej cierpią, są najbardziej wesołymi ludźmi. Bierze się to stąd, że takie osoby wszystko czują bardzo mocno; radość, smutek, sztukę, sex, smak. Także Ci którzy należą do chodzących wesołych ziomków gdy napotkają problem, w ich życiu nadejdzie tragedia przeżywają ją strasznie dotkliwie, prawie tak jakby pękało serce. Niestety należę do tej grupy i dlatego jak cierpię to cierpię na całego.

A oto Wasza Maassen... wyglądam jak chodząca śmierć. Popękane usta, fioletowe sińce pod oczami od płaczu, bladość i smutek w oczach. Ktoś powie pewnie "Co laska, ryczy i se selfie pstryka!". No cóż... gdybym była ugryziona przez węża i umierała to wyciągnęłabym z kieszeni iPhone`a i zrobiła ostatnie zdjęcie. Tak już mam mój przyjacielu! A tak swoją drogą, mam coś z masochistki, bo podobnie jak Beksiński uwielbiam w sztuce(szczególnie w malarstwie) motyw śmierci i upadku człowieka. Śmierć jest bardzo fascynująca, podobnie jak cierpienie. Cierpienie uszlachetnia duszę - niesamowicie. 

Tego dnia kiedy powstało to zdjęcie czułam się fatalnie jak widać na załączonym obrazku. I tegoż dnia chciałam się podzielić z kimś czymś, ale to był błąd. Wiecie co w życiu jest paradoksem? Pocieszam dziesiątki osób, one już same przychodzą do mnie jak są zdołowani, pocieszam, pomagam, a jak ja chcę usłyszeć dobre słowo, nawet kurwa jedno miłe kłamstewko, a tu taki BANG BANG. Kurwa jakby mi ktoś strzelił w głowę i trafił nagle w płuco. No masakra. Dlatego na ogół jak mam problem to nigdy nie idę z nim do kogoś tylko przetrawiam go w sobie i nie powinnam tego zmieniać, bo faktycznie ludzie życie innych ludzi mają w dupie. Wpierdalają się we wszystko, dają złote rady, które nadają się do wytarcia podłogi, a jak już pomóc dobrym słowem to ni chuja - cytując jakiegoś klasyka, którego imienia i nazwiska nie pamiętam. 

Każdy ma prawo do cierpienia, poużalania się nad sobą i teraz biorę sobie urlop od ludzi i sobie pocierpię w samotności, bo tak mi szło najlepiej. Wkleiłabym Wam więcej zdjęć, ale nie chcę Was obrzydzać swoją niewyjściową facjatą. Czy jest mi przykro, że ludzie są niewdzięczni? Już nie, bo po co mam się nimi przejmować? Ludzie w 75% mają takie problemy, którymi ja mogę sobie tyłek podetrzeć, także wiecie. I z tego postu wyciągnijcie jeden wniosek. Moi kochani żyjcie dla siebie, róbcie co chcecie, bo ludzie i tak Was zranią, a przyjaciele odejdą, a znajomi pokażą tabliczkę z napisem TAM SĄ DRZWI. Bądźcie dla siebie królami i nie dajcie sobie wmówić, że jesteście słabi.
Tymczasem,

Wasza masochistyczna Aleksandra...

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

ZWARTA I GOTOWA

Dzień dobry moi kochani 👄👄👄 9 dni nie zamieszczałam postu, więc to trochę długa przerwa jak na moje pisanie ostatnimi czasy. Niemniej jednak dobrze wiedzieliście, że przez pewien czas będę nieobecna na blogu, ponieważ miałam dużo na głowie i jeszcze czułam się niezbyt komfortowo, ale już jestem zwarta i gotowa, mimo iż po dzisiejszym dniu powinnam być przygnębiona, zdołowana, ba zniechęcona do wszystkiego. Kto jak kto, ale ja muszę zawsze dać radę, bo życie po to jest aby walczyć, a nie się poddawać. Będę to Wam powtarzać jak krowie na granicy, do znudzenia!!! 😈😈😈 Powiem Wam moi drodzy, że mając te 23 lata i doświadczywszy wiele w swoim dosyć krótkim życiu mam pewną piękną świadomość, która pomaga mi zmagać się z wieloma problemami, które mają miejsce w moim życiu. Czasem jest bardzo trudno, ale wiedząc o tym z iloma problemami sobie poradziłam, wiem że dam radę i z tymi, które się pojawiły. Trzeba pamiętać o tym, że kłopoty w życiu powodują, że setki ludzi popełnia samobójstwo, a dziesiątki bije rekordy. Każdy na problemy reaguje inaczej. Mnie one w początkowej fazie dołują i mam ochotę rzucać wszystkim po kolei, a potem zakasam rękawy i szukam siekiery, która wykończy moje problemy. I co? I się udaje, prawie zawsze. Bo w życiu trzeba zdać sobie sprawę z tego, że albo się coś akceptuje, albo nie. A jeśli coś się w głowie nie mieści, to trzeba mieć to w dupie, bo inaczej wyjdzie Ci to gardłem 👿👿👿 W swoim życiu spotkałam wiele osób użalających się nad sobą, ludzi, którzy nie wierzą w siebie, czują że za życia umierają, którzy mają kompleksy(też mam, ale walczę, aby nie mieć, w sumie to mam 3 kompleksy, ale 2 już prawie nie istnieją, z tym 3 też mi się uda). Poznałam ludzi zestresowanych, obarczonych poczuciem winy, nieszczęśliwych, samobójców i wielu ludzi, których dusza krzyczy. I najciekawsze w tym wszystkim jest to, że nauczyłam się od tych ludzi jednej najważniejszej rzeczy w życiu - DOCENIANIA SWOJEGO ŻYCIA. To niby taki banał, ale jakże trudny do zrealizowania. Zawsze chcemy więcej i więcej, lepszych ciuchów, fajniejszego faceta, tańszego paliwa, mniejszego tyłka(przecież wielkie dupy są takie piękne) czy większego kieszonkowego. Ludzkość już taka jest. Wszyscy ludzie mają te same żołądki, ale ale apetyty inne. Dlatego tak wiele jest różnic, innych zdań. Jak popatrzyłam na problemy dziesiątek ludzi, na ich ból w oczach, zrozumiałam, że mam wszystko, bo w sumie czego mi potrzeba do szczęścia w tej chwili? Hmm... chyba czuję się w chwili obecnej uszczęśliwiona, bo jak się nie ma dobrego partnera to trzeba mieć dobrą rękę 😆😆😆😆😆 Kto tego nie zaakceptuje, będzie żył swoimi wyobrażeniami a nie rzeczywistością. Marzenia i oczekiwania są dobre ale tylko wtedy kiedy jesteśmy aktywni, pasywność jest zła. Pasywność jest zła w życiu, ponieważ hamuje wszystkie nasze możliwości, no i oczywiście pasywność jest śmiercią w seksie, no bo nie ma nic gorszego niż facet, którego energia to LEVEL -100 lub kobieta, która leży jak kłoda, a oczekuje orgazmu, który nią zatrzęsie jak ziemia Abruzją w 2016. Fakty są nagie! Zawsze!


Bardzo się cieszę, że znowu do Was wróciłam, bo już mnie mierziło do pisania. Pisanie to jedyna stała rzecz w moim życiu. Mimo, że uwielbiam zmiany, coś stałego jest wspaniałą sprawą w życiu. Dobrze wiedzieć, że ma się gdzie i do czego wracać. Z tego co zauważyłam w życiu, to ludzie odchodzą prawie zawsze. Nie mówię o śmierci, ale o odejściu takim po prostu. Aby znaleźć kogoś wartościowego, odpowiedniego trzeba niekiedy bardzo się naszukać. Mój brat mi powiedział kiedyś, że "Ola ludzie odchodzą zawsze, wielkie przyjaźnie się kończą zazwyczaj, więc znajdź coś co kochasz i poświęć się temu. Wykształcenie zdobyte jest na całe życie i tego nikt Ci nie odbierze". Wojtek bardzo dobrze mi poradził i jeśli do czytasz(chociaż wiem, że nie czytasz tego, co piszę) to wiedz, że dziękuję za radę. Jestem zwarta i gotowa aby przyjmować życie takim jakie jest, z całym złem i dobrem. Im jestem starsza tym mniej się boję o następny dzień. Świadomość coraz starszej kobiety jest czymś pięknym. Dlatego życzę wszystkim Paniom i Panom czytającym mojego bloga aby zawsze korzystali z życia, cieszyli się każdą minutą(minetą jak to przejęzyczył się kiedyś Kraśko), brali z życia więcej i więcej. Pamiętajcie, że przyjaźń, która się kończy była przyjaźnią, ale przyjaźń czasem też się kończy. Znajdźcie pracę, która będzie Waszym spełnieniem, nie bójcie się powiedzieć komuś NIE jeśli właśnie tego chcecie, chodźcie często na randki, bo jest to super sprawa, uprawiajcie seks, bo seks jest dobry na wszystko i nie przesadzam! Seks to przede wszystkim przyjemność, a po drugie jest to jedna z najważniejszych potrzeb fizjologicznych, która nie zaspokojona doprowadza do wielu niedogodności w ludzkim organizmie w sferze fizycznej i psychicznej. I pamiętajcie, że Maassen jest i będzie zawsze taka sama prawdziwa jak jest. Środowisko mnie nie zniszczy, co najwyżej zahartuje jak kiedyś. Bądźmy lepszą wersją siebie, ZAWSZE!!!

Wasza Aleksandra na zawsze ❤❤❤❤❤❤❤