piątek, 31 lipca 2020

I tak przeżyliśmy Lipiec!

Dobry wieczór Kochani! 😇

I tak otóż przeżyliśmy kolejny level tej pandemii koronawirusa czyli Lipiec. Nie mam pojęcia już kiedy zostanie wymyślona ta cała szczepionka oraz kiedy życie wróci do totalnej normalności. Nie wiem i chyba nawet naukowcy już tego nie wiedzą. Oczywiście, że wyszlibyśmy już z tej pandemii w Polsce dawno gdyby nie to jak ludzie postępują. Większość ludzi (niezależnie od wieku) ma w dupie tego wirusa. Imprezują, chodzą po centrach handlowych, uskuteczniają życie towarzyskie, a przede wszystkim wyjeżdżają na wakacje, ponieważ nie umieją przez jedne wakacje z życia usiedzieć na dupie w domu, a przynajmniej w państwie, w którym żyją. I mnie osobiście wkurwia takie zachowanie. Ja też bym chętnie sobie wyjechała na wakacje, poopalała się nad jeziorem, oceanem czy nawet morzem (o ile byłaby to plaża niezaludniona typu "dupa przy dupie"). Z przyjemnością też chodziłabym co tydzień na miasto i się dobrze bawiła. Jutro pierwszy raz od czasu kiedy trwa pandemia wybieram się na miasto, a jakże! Wybieram się, ale oczywiście zamierzam przestrzegać zaleceń i nie narażać siebie oraz osób dla mnie ważnych. Mam nadzieję, że za wiele osób nie będzie, choć to raczej marzenie ściętej głowy. Spodziewam się tłumów, wszędobylskiego chamskiego ludu i oczywiście "latającego" wszędzie wirusa. Ale, ALE! mam nadzieję, że nie zachoruję i nie spotkam w pobliżu siebie tego zjebanego patogenu. 


Swoją drogą co tydzień sprawdzam statystyki związane z koronawirusem w moim kraju i sprawa nie wygląda dobrze. Ilość zakażeń jest największa od czasu pandemii. Dzisiaj padł rekord, ponieważ zachorowało aż 650 osób. Jest to mnóstwo osób i niestety 15 zmarło. Dane są naprawdę przerażające i obawiam się, że życie Polaków jesienią zmieni się diametralnie, ponieważ wg mnie i moich przemyśleń uważam, że koronawirus bardzo się rozszaleje i będzie ponad tysiąc (jak nie więcej) zakażeń tym patogenem w ciągu doby. Jest to naprawdę przerażające i znowu zaczynam się obawiać. Wiadomo, że ja przestrzegam zaleceń, ale życie ludzkie jest nieprzewidywalne i zdarzyć się może po prostu wszystko. Także myślę, że po zakończeniu sezonu urlopowego będzie naprawdę tragiczna sytuacja w Polsce. Dzisiaj jak widziałam zdjęcia z plaży w Gdańsku czy innym mieście nadmorskim byłam zaniepokojona tym co zobaczyłam. Cała plaża jest oblegana przez lud na ręcznikach i oczywiście odgrodzony parawanami, bo to takie polskie. Nie wiem jak bardzo głupimi ludźmi muszą być te osoby, że nie zdają sobie sprawy jak bardzo w takim miejscu koronawirus może się rozprzestrzeniać. Tu nie trzeba być alfą i omegą, po prostu wystarczy ruszyć beretem. Z przyjemnością wybrałabym się na urlopik i poleżała z dupą na piasku czy innym podłożu wśród lasów i łąk, ale uważam, że to nie czas na podróżowanie. I absolutnie nie uważam, żebym była przewrażliwiona na tym punkcie, tylko po prostu wolę jak najszybciej wyjść z tej pandemii a nie pierdolić się latami z tym wirusem. Natomiast jeśli ludzie wolą się 2 tygodnie poopalać, a potem być kilka miesięcy zamkniętym w domu to ich sprawa, ale według mnie jest to zupełnie nielogiczne zachowanie. Oczywiście, jeżeli jesteśmy posiadaczami działek lub mamy domek w lesie lub na wsi to jesteśmy szczęściarzami, bo mamy gdzie wyjechać w bezpieczne miejsce. Ale jeśli musimy podróżować dodatkowo pociągiem, samolotem lub innym transportem, w którym jest mnóstwo innych osób to narażamy siebie bardzo na zachorowanie. Wiadomo, że możemy mieć szczęście lub świetną odporność i się nie zarazić, ale to jest ruletka. Nie wiemy czy się uda czy nie. Dlatego też na stronach Myśli Kobiety Wyzwolonej nawołuję o rozsądek i logiczne myślenie. Jeśli nie musimy to nie wyjeżdżajmy. To nie jest też czas na planowanie wesel i wielkich uroczystości rodzinnych. Gdybyśmy przestrzegali zaleceń przez powiedzmy pół roku wyszlibyśmy z tego, ale oczywiście ludziom się zachciało wakacji, nawet uczniom zachciało się szkoły, ludziom zachciało się nagle ślubów i innych przyjęć, bo tak bardzo zmęczyli się przebywaniem wśród swojej rodziny. I cóż... mamy to co mamy i wiem, że będzie gorzej. W listopadzie spodziewam się wielkiego koronawirusowego BUM i wtedy będzie można rozegrać główną rundę w Jumanji. Mam nadzieję, że przeżyjemy i nie zachorujemy, ale nadzieja to tylko nadzieja, a co się stanie to dowiemy się już po wakacjach. Myślę, że warto teraz zbierać hajs, mieć jakieś zapasy kosmetyczne, spożywcze, czy nawet wcześniej kupić sobie coś na jesień i zimę aby potem nie mieć problemów kiedy nastanie gorszy czas... a nastanie. 


Trzymajcie się ciepło i życzę kolorowych snów i cudownego weekendu wśród książek, filmów, seriali, rozmów z domownikami. Nie narzekajcie na to, że jesteście uwięzieni, uziemieni czy odizolowani od świata. Po prostu teraz macie czas na to co nie mieliście wtedy kiedy pracowaliście, uczyliście się i byliście zabiegani. Teraz możecie nadrobić książki, filmy, porozmawiać z ludźmi w domu, gdy nigdy na to nie mieliście czasu. Nie myślcie o tym co tracicie przez wirusa tylko co możecie zrobić z tym czasem. Czas i tak upłynie i znowu będzie normalnie... o ile nowy szczep jakiegoś wirusa nie rozpuści się przez topniejący lodowiec, który notabene topnieje przez to, że ten świat jest niszczony przez nas ludzi. 


Tymczasem. 

poniedziałek, 27 lipca 2020

PUR BLANCA by Avon (recenzja perfum)

Dzisiaj po ponad 2 miesiącach od ostatniej recenzji perfum przychodzę do Was z nową. Wiem wiem, cieszycie się, bo uwielbiacie tę serię postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej 👌😇😈. Tym razem przed ten długi czas stosowałam i testowałam na różne sposoby bardzo tanią i popularną wodę toaletową PUR BLANCA od Avon. Jest wielu zwolenników i przeciwników marki Avon, niemniej z własnego doświadczenia wiem, że w tej marce można znaleźć wiele super produktów kosmetycznych. Ale dzisiaj tylko i aż o perfumach z tejże firmy.

Perfumy PUR BLANCA zostały wydane w 2003 roku i zdobyły ogromną popularność, OGROMNĄ. Słyszałam o nim od bardzo dawno i postanowiłam je zakupić, ponieważ chciałam się przekonać czy rzeczywiście za taką cenę można kupić coś wyjątkowego wśród perfum. Mimo iż, nuty zapachowe kompletnie nie są w moim guście to jednak skusiłam się na zakup wyżej wymienionej wody toaletowej, ponieważ cena jej była śmieszna, a mianowicie 19 złotówek (!!!).

Tak otóż prezentuje się PUR BLANCA. No coż... dupy ani niczego innego nie urywa, ale wielu kobietom ten podłużny flakon się podoba, ponieważ jest minimalistyczny (tak! to jest MINIMALIZM). Po prostu prostota i niewymuszona elegancja. Powiem Wam, że już dawno nazwa perfum i wygląd flakonu nie był tak bardzo zgodny z zapachem wody, która mieści się w buteleczce. Ten zapach jest po prostu schludny, prosty, CZYSTY, dziewiczy, elegancki, minimalistyczny i nieinwazyjny co przy niektórych wykonywanych zawodach jest bardzo ważne.

Przejdźmy do nut zapachowych owego delikwenta...


Nuty Głowy: frezja, ylang-ylang, mięta wodna

Nuty Serca: biała róża, piwonia, lilia wodna

Nuty Bazy: piżmo, białe drzewo sandałowe, heliotrop


Tak jak widzicie nuty tychże perfum są bardzo wodne, "białe" i nieinwazyjne. Powiedziałabym nawet, że ozonowe. Znacie mnie nie od dzisiaj i przeczytaliście mnóstwo recenzji moich perfum i wiecie, że to nie są nuty zapachowe w guście Maassen. Niemniej jednak wiecie też, że lubię od czasu do czasu spróbować czegoś innego, czegoś co nie do końca jest w moim stylu. I tak właśnie było tym razem. Kupiłam i testowałam długo, bo ponad 2 miesiące. Niemal zużyłam cały 50 mililitrowy flakon, ponieważ zapach jest... ŁADNY. Mimo, że jest są to niesamowicie kwiatowe perfumy to muszę z czystym sercem przyznać, że te perfumy mi się podobają. Nie preferuję kwiatowych zapachów perfum ale ten jest atrakcyjny dla mojego nosa. To jest po prosty CZYSTY zapach, który idealnie sprawdzi się dla młodych dorosłych kobiet, które lubią minimalizm, styl sportowy i wszelaką prostotę. Bardzo dużo wyczuwam w tych perfumach frezji (frezje były ulubionymi kwiatami mojego dziadka Janka). Wyczuwam też troszkę takiej miętowej nuty. Ogólnie zapach to mix miałych kwiatów. Nie spodziewałam się, że kwiatowy zapach może mi się spodobać. SZOK!

Trwałość tych perfum niestety jest SŁABA. A co to dla mnie znaczy? Ano ni mniej ni więcej tyle, że ten zapach utrzymuje się do dwóch godzin. Na szczęście perfumy są tanie i można się w ciągu dnia dopsikiwać tak jak ja to robię. Ponad dwa miesiące temu ta woda toaletowa kosztowała 19 zł, dzisiaj kosztuje już 27 zł, więc niesamowity skok cenowy. 8 złotych w górę to niby mało, ale jak na perfumy to dużo. Ale tak jak napisałam wyżej PUR BLANCA jest bardzo bardzo popularnym zapachem, mającym grono zwolenników, a raczej rzeszę zwolenników. Dlatego też myślę, że cena podskoczyła w górę.

Co do projekcji tego zapachu to jest ona ŁAGODNA. Niestety przy takich nutach zapachowych nie ma co liczyć na tak zwany "ogon". Poza tym przy kupnie takiego rodzaju perfum nawet się tego nie oczekuje, dlatego że taki zapach ma pachnieć bliskoskórnie i wywoływać uczucie świeżości i orzeźwienia. I w tym zapachu to wszystko się sprawdza.

Z czystym sercem mogę Wam te perfumy polecić, ponieważ one są po prostu ładne i przyjemne. Niestety nie dostałam komplementów na temat tego zapachu, ponieważ one są tak jak napisałam bliskoskórne i niesamowicie nieinwazyjne, dlatego społeczeństwo ma problem aby je na Was wyczuć. Być może na Was ten zapach będzie bardziej trwały, choć czytałam też recenzje innych i mają podobne zdanie do mojego. Trwałością te perfumy nie grzeszą, ale nie takie jest ich przeznaczenie. Uważam też, że świetnie sprawdzą się jako odświeżenie po dymku papierosowym.




Mam nadzieję, że dzisiejsza recenzja perfum Was zainteresowała i przekona Was do spróbowania tego zapachu. Jeżeli czytają mnie jakieś miłośniczki kwiatowych zapachów to z całego serca mogę Wam PUR BLANCA polecić, ponieważ naprawdę są ładne. Nawet jeśli lubicie słodziaki albo ciężkie zapachy, to ten mimo wszystko Was nie zawiedzie. CZYSTOŚĆ i dziewiczość zamknięta we flakonie.




Buziaczki 💋💋💋

sobota, 25 lipca 2020

Chciała być legendą, a została mendą.

Odkąd pamiętam obserwowałam ludzi i uczyłam się ich emocji, zachowania, mowy ciała, ale też wyciągałam wnioski z ich przeżyć, dokonań i oczywiście z ich błędów. Uważam, że obserwacja drugiego człowieka czułym okiem (o ile takie posiadamy) bardzo pomaga w naszym własnym życiu.

Od roku, może dwóch lat obserwuję dziewczyny, nastolatki i młode kobiety na social mediach. Patrzę co dodają na swoje profile, tablice, ścianki i... i czuję niesmak i zażenowanie tym, że są to kobiety, a zachowują się tak mało kobieco, tak wręcz męsko, tak próżnie (sama jestem trochę próżna co wiecie 😈), tak... hmm... tak rozczarowują swoim jestestwem, że mam ochotę "wylogować" się ze świata mediów społecznościowych na długi długi czas.

Wiecie, że jestem tolerancyjna i mało co mnie obrzydza, wkurwia i irytuje, ale głupoty, narzucania się i KICZU nienawidzę. Z naciskiem na kicz i tandetę. Kiedyś już pisałam na blogu, że inteligencję widać w ubiorze. Człowiek, który ma coś w głowie, jest intelektualistą najczęściej ma dobry gust, wie jakie faktury, kolory i odcienie ze sobą łączyć, a jakie nie. Oczywiście zdarzają się wyjątki od reguły jak we wszystkim, więc... chillout bracia i siostry 😈😇.

W tym poście chciałabym poruszyć tak jak wyżej wspominałam kwestię kobiet i zdjęć na social mediach. Weźcie sobie trzy przypadkowe profile Waszych koleżanek. Ot tak na chybił-trafił. Popatrzcie co dodają na Instagramie czy Facebooku. Przyjrzyjcie się jakości zdjęć, hashtagom, wizerunkowi na zdjęciach, zestawieniu ciuchów oraz dodatków. Popatrzcie także na makijaże Waszych koleżanek. To wszystko składa się w całość i wiele mówi o Waszych znajomych. A co najważniejsze przyjrzyjcie się mimice (szczególnie spojrzeniom) tychże kobiet. Cóż... Niemiec płakał gdy przeglądał! 😈😈😈 Powiem Wam, że mnóstwo, ale to naprawdę mnóstwo kobiet ma parcie na szkło, na wybicie się na Insta. Wiele też dodaje fotki bo lubi, bo ma czas, bo chce wkurwić swojego ex, bo podbudowują się miłymi komentarzami od Arabów i inne "bo. Niemniej jednak jest specyficzna grupa kobiet na social mediach, które po prostu mają takie poczucie swojej wyjątkowości (czyt. kiczowatości), że wyginają się na tych fotach, piszą jakie to są modne, cudowne i wystylizowane. A najsmutniejsze jest to, że są tandetne i każda KAŻDA! stylowa kobieta się pozna na kiczu, który widzi przed swoimi oczyma. Od dziecka interesowała mnie moda, ale ALE! staram się wyłuskać pewne elementy, które były modne w danych latach i stworzyć przy pomocy tych elementów własny unikatowy styl wizerunku. Raz jest lepiej raz jest gorzej, ale od tandety trzeba uciekać, chyba że stylizujemy się na kiczowate lata 80, które miały bardzo bardzo dużo w sobie czaru. Niemniej jednak aby odtworzyć kicz z tamtych lat, który był kiczem pozytywnym należy naprawdę być czułym na modę, bo naprawdę można zrobić sobie wizerunkowe KUKU 😈😈😈. Niestety są kobiety, które chcą stać się legendą, ale niestety w tym chorym dążeniu do doskonałości, do upiększania się w sposób chory tracą cały swój naturalny urok (nawet jeśli urodą nie grzeszyły). CHCIAŁY BYĆ LEGENDĄ, A ZOSTAŁY MENDĄ 😈😈😈.

Podpatrzyłam jeszcze jedną kwestię a mianowicie to, że "te chcące zostać legendą" są opryskliwe, chcą być postrzegane jako kobiety niezależne, wyemancypowane, pewne siebie Sukowate Damy, a niestety... są po prostu tanie, tandetne i głupie, nawet jeśli posiadają wiedzę na jakiś temat, nawet rozległą. Ale jak to ktoś powiedział, osoba znająca się na jednej rzeczy to specjalista i wyciągnijcie wnioski z tego co napisałam.

Także moje drogie Panie, Czytelniczki mojego bloga wracam się dzisiaj do Was:

- Wierzę, że tak samo jak na swój intelekt, będziecie zwracać uwagę na swój wygląd, bo każda z nas może być najlepszą wersją siebie, tylko musi odnaleźć swój styl i kierunek, w którym chce podążać.

W którym kierunku ja podążam aktualnie? Jeśli o mnie chodzi to w tej chwili jest to kobiecość (!!!), subtelność połączona z seksualnością, podtrzymana latami 80 i 90 z elementami 70.

Ostatnio bardzo polubiłam ten edytor zdjęć, w którym to można robić różne odbicia lustrzane i wiele wiele innych efektów. Jak Wam się podoba? 😈


Dzisiaj usłyszałam, że pięknie mi w bieli. Prawda to? 😇😇😇
Jeśli Wam się tak bardzo podoba Maassen w bieli to może częściej będę się stylizować na biało. Why not? 😈



Na koniec dzisiejszego postu życzę Wam cudownej sobotniej nocy. Odpocznijcie albo się wybawcie!


Buziaczki 💋💋💋💋💋💋💋💋💋

niedziela, 19 lipca 2020

Bardzo senna i nużąca NIEDZIELA (bo niedziela jest?)

Dobry wieczór Wam.
Dzisiaj jest bardzo ale to barrrrrrrrrdzo senny i nużący dzień dla mnie, ponieważ nie zrobiłam dzisiaj nic, po prostu wielkie NIC! Cały dzień spędziłam ze swoją mamą. Także mogę powiedzieć, że punkt towarzystwa sobie zrobiłam 😈. Nie myślcie, że dzisiaj gdzieś pojechałam, bo nie. Także niech to zdjęcie Was nie zmyli. Zrobiłem je na Młynku około 20-30 dni temu. Bardzo przyjemne miejsce ten Młynek Tuszyn, ale komary cięły nie z tej ziemi, także polecam abyście mieli przy sobie coś (typu balsam, krem lub spray) przeciw komarom i innym moskitom. A teraz taka mała dygresja. Jeśli lubicie nosić kardigany i zastanawiacie się co założyć pod kardigan to polecam Wam koszulki bez rękawków lub na ramiączka. Tutaj widzicie taki top bez rękawków z koronką. Nie polecam zakładania pod kardigany koszulek z rękawkiem, ponieważ wtedy tworzy się nieestetyczny wałek na Waszych ramionach. Mam nadzieję, że moja rada przyda się płci pięknej mojego bloga 😇👌.

Powiem Wam, że właśnie się zamyśliłam, ponieważ boli mnie głowa i tak patrzę ledwo ledwo w ekran laptopa. Od czasu do czasu miewam migreny i wtedy nie jestem w stanie z nikim rozmawiać, bo ból jest świdrujący i sama się wtedy denerwuję jak słyszę muzykę bądź rozmowy innych. Jedynie pomaga mi cisza, kilka tabletek przeciwbólowych, ciepło, no i łóżko oczywiście. Łóżko jak i barszcz biały w moim wykonaniu jest dobry NA WSZYSTKO. Także polecam, jeśli miewacie bóle migrenowe.


I tak kolejny tydzień lipca dobiegł końca. Mam nadzieję, że najbliższe dwa tygodnie będą udane, spokojne i jak najbardziej pozytywne. No i oczywiście mam nadzieję, że niedługo głowa przestanie mnie boleć.


Buziaczki moi Kochani! 👄👄👄

piątek, 17 lipca 2020

Jeszcze. Będzie. Pięknie!

Dzień doberek moi Kochani! ✌❤👄👄👄😇😈

Dzisiaj tak jak pisałam na fanpejdżu jestem w bardzo dobrym nastroju. Dlaczego? Bo mam nadzieję na lepsze niż jest, choć nie ma tragedii. Powiedziałabym, że jest nawet (to słowo klucz 😈) dobrze. Ot co jestem po prostu zadowolona i w niezłym nastroju. Można powiedzieć, że to powyższe zdjęcie odzwierciedla moje dzisiejsze samopoczucie 😇😇😇. A Wy? Jak się czujecie? Bardziej pozytywnie czy tak hmmm meh...?

Jeżeli jesteście ciekawi gdzie zostało wykonane to zdjęcie to jest to mini lasek, który znalazłam z Lady Blond. Idąc dalej wyjdzie się na tory kolejowe, więc trzeba uważać na siebie. Tym z depresją nie polecam tego miejsca! 😔😓😒😞

Tym, którzy tak samo jak ja nie są zadowoleni z wyniku po Wyborach Prezydenckich 2020, chciałabym powiedzieć, że JESZCZE BĘDZIE PIĘKNIE ✌❤. W tym poście nie chcę się wypowiadać co mi się nie podoba i dlaczego uważam, że Andrzej jest złym wyborem. Tak wybrała połowa Polaków i tyle. Polska zawsze była podzielona na Polskę A i B - sądzę, że za mojego życia ten podział nadal będzie widoczny... NIESTETY. Tak jak Wam kiedyś mówiłam interesowałam się bardzo polityką. Między innymi dlatego poszłam studiować stosunki międzynarodowe. Niestety ale polityka to szambo i nie zamierzam w tym uczestniczyć, ponieważ życie i tak jest już bardzo stresujące. Z wieloma problemami należy się mierzyć, a mnie nie chce się grzebać w gównie, jakim są sprawy polityczne. Oczywiście, że mam sentyment i staram się być na bieżąco z informacjami z kraju i ze świata, ale nie przywiązuję do tego tak wielkiej uwagi jak kiedyś. Może dlatego, że nie do końca wierzę w to, że polityka ma realny wpływ na moje życie. Ja sobie żyję jak chcę, nie korzystam z pakietów socjalnych typu 500+, nie czekam na 13 czy 20 emeryturę ani też moje poglądy liberalne (wręcz lewicowe) nie przeszkadzają żyć w państwie, w którym rządzi konserwa. Po prostu żyję, jestem sobie i staram się nie zwariować w kraju, w którym żyję. Kiedyś myślałam o wyjeździe z Polski na stałe, ale zrezygnowałam, ponieważ w innym kraju zawsze będę OBCA. Po drugie odzywa się we mnie idealizm i uważam, że warto naprawiać swój kraj. Choć wiadomym jest to, że nie wiadomo co się wydarzy w moim życiu i gdzie, i dokąd dojdę. Kiedyś, w sumie nie tak dawno, bo w roku 2015 rozważałam wyjazd na stałe do Niemiec, Holandii lub Hiszpanii. Tak! miałam okazję oraz propozycję pracy w Hiszpanii. Była to legalna, dobrze płatna praca z językiem hiszpańskim. Większość osób z mojego otoczenia pamięta, że byłam w liceum o profilu HISZPAŃSKO-PODRÓŻNICZYM 👌😇😈 i posługuję się językiem hiszpańskim na poziomie B1+ (tak mniej więcej). Bardzo lubię klimaty latino, ciepłe kraje, a przede wszystkim tamtejszą atmosferę i styl życia. Niestety odmówiłam na tę propozycję, ale nie żałuję, ponieważ wiele od tamtego czasu wydarzyło się w moim życiu i było to niekoniecznie złe. Suma summarum nie żałuję takiego, że nie wyjechałam na stałe. To taka dłuższa dygresja z mojego 26-letniego życia 😈. A Wy jakimi językami się posługujecie?

Teraz zmieniając temat na takie pogaduchy z Wami chciałabym Wam polecić to satynowe kimono z H&M. Wiele z Was zadaje mi pytanie skąd ono jest i czy jeszcze jest w sprzedaży. Otóż nie wiem czy jeszcze jest dostępne, ponieważ kupiłam je pod koniec 2019 roku o ile dobrze pamiętam. Jest super przewiewne i sprawia, że w domu możemy prezentować się bardzo zmysłowo. Niemniej jednak wadą jest to, że dostępne jest tylko w dwóch dużych rozmiarach a mianowicie 2XL/3XL i 3XL/4XL. Wiadomym jest to, że ono miało być lekko przyduże, ale nie spodziewałam się, że będzie wielkie. Rękawy są naprawdę obfite, ale i tak jestem z niego zadowolona, ponieważ świetnie się prezentuje i cóż... jest bardzo seksowne. Cena takiego kimono to 99 złotych, o ile dobrze pamiętam. Dużym plusem jest to, że się nie gniecie. No ale cóż... satyna jest pod tym względem niezastąpiona. Polecam, o ile jeszcze znajdziecie w H&M. Po prostu na stronie sklepu wpiszcie `czarne satynowe kimono z koronką` i jeśli będzie dostępne to w taki sposób je znajdziecie. Mam nadzieję, że pomogłam 😇.


Na koniec chciałabym Wam polecić film dostępny na Netflix, a mianowicie OBCE CIAŁO, w reżyserii Krzysztofa Zanussi. Jest to dramat z Weroniką Rosati. Obejrzałam ten film tylko dlatego, że właśnie ona w nim wystąpiła. Uwielbiam Weronikę i oglądam z nią wszystko co możliwe. Jest dla mnie niesamowicie inspirującą postacią. Sam film jest specyficzny, jest to produkcja polsko-rosyjsko-włoska. Niemniej jednak uważam, że warto go obejrzeć, między innymi dla cudownej muzyki Wojciecha Kilara. Polecam!


Życzę Wam świetnego piątku i cudownego weekendu!
Bawcie się dobrze w czasach PANDEMII i PANDUDY 😈

Buziaczki 💋

wtorek, 14 lipca 2020

Spacerowanie dla zdrowotności i przyjemności oraz imieniny Małgorzaty! :)

Dzień dobry moi Drodzy 😊. Kilka dni nie pisałam nic na blogu, bo nie miałam czasu ani też ochoty. Poza tym ostatni post jaki napisałam na Myślach Kobiety Wyzwolonej był obfity w zdjęcia i opisy, więc uznałam, że macie co robić ha ha ha 😈😈😈. Mam nadzieję, że post przypadł Wam do gustu. Niemniej jednak muszę Was teraz troszkę rozczarować. Szczególnie tych, którzy czekali na kolejne posty tego typu, w których to dodam moje starsze zdjęcia. Niestety wszystko kiedyś się kończy, nawet stare zdjęcia Waszej Maassen. Ten blog przepełniony jest moimi zdjęciami z dawniejszych lat, więc zainteresowanych odsyłam do starszych postów. A naprawdę jest co czytać i co oglądać.

Natomiast dzisiaj przychodzę do Was z takim lekkim postem, ponieważ czasem i takie są potrzebne. Zarówno mnie jak i Wam. Zapraszam do dzisiejszej lektury.

Po pierwsze muszę Wam powiedzieć, że szalenie cieszę się, że lipiec w Łodzi jest chłodny, ponieważ jak wiecie jestem zimnolubna i zdecydowanie lepiej czuję się kiedy odczuwam za oknem temperatury rzędu 17-21 stopni niż 25-32. Poza tym zdrowiej jest przebywać w chłodniejszych niż cieplejszych miejscach na Ziemi. Moje życzenie zostało wysłuchane ha ha ha 😈😜😜😜😜😜😜.

W weekend (zarówno w sobotę jak i w niedzielę) uskuteczniałam spacerki dla zdrowotności i dla przyjemności oczywiście też 💕💕. Jak już Wam kiedyś mówiłam spacerowanie to bardzo zdrowa aktywność fizyczna, ponieważ poprawia siłę mięśni, dotlenia organizm, powoduje, że endorfiny wzrastają i my czujemy się lepiej dzięki temu. Spacer jest zdrową aktywnością przy wielu chorobach i schorzeniach. Cukrzycy, nadciśnieniowcy powinni spacerować. Zazwyczaj niewskazane są u nich ciężkie aktywności, więc spacer jest dla nich genialnym rodzajem sportu. POLECAM!

Wczoraj byłam na imieninach mojej cioci Gosi. Było super i mile spędziłam czas ze swoją rodziną. Odprężyłam się, pojadłam, popiłam, porozmawiałam, wymieniłam się poglądami, pośmiałam i naprawdę byłam zadowolona, a jak wiecie nie zawsze spotkania rodzinne są udane. Właśnie czegoś takiego potrzeba mi było.

Powiem Wam, że Lipiec póki co jest dobrym miesiącem. Cieszę się, że dzisiaj już nie boli mnie aż tak mocno głowa jak przez ostatni tydzień po zawianiu karku i barku. A wczoraj troszkę byłam zmartwiona, że nadal ból nie zniknął. Jeszcze może nie jest tak jak być powinno ale jest znaczna poprawa co oczywiście mnie cieszy. Dziękuję, że trzymaliście kciuki za poprawę mojego stanu zdrowia. Jesteście najlepsi! Zresztą jak zawsze ❤❤❤👌.

Dzisiaj natomiast mam dzień bardzo leniwy, ponieważ odpoczywam sobie po wczorajszym intensywnym spotkaniu rodzinnym. Posprzątałam troszkę u mnie w pokoju, pooglądałam telewizję (choć bardzo rzadko oglądam) i postanowiłam coś dla Was napisać. Mam bardzo dużo zdjęć do moderacji, więc powinnam dzisiaj się za to zabrać, aby nie dokładać sobie pracy na koniec miesiąca. Czy mam jakieś szczególne plany na ten Lipiec? Hmm... raczej nie, ale to też się okaże w niedalekiej przyszłości. Póki co nie mam żadnych szczególnych planów na najbliższe prawie 3 tygodnie. W tym roku raczej nie planuję już wakacji, ponieważ jest pandemia koronawirusa. Mimo, że nie zamartwiam się tą sytuacją to jednak wolę przestrzegać i nie kusić losu. Być może będę podróżować sobie weekendowo z kimś dla wykorzystania czasu i pogody. Ale raczej większych podróży na ten rok 2020 nie planuję... chyba, że będzie to coś bliżej listopada. Ale to oczywiście wszystko się okaże. Wystarczy, że dalej będziecie śledzić mojego bloga, a na pewno wszystkiego co ważne się dowiecie. Jeżeli jesteście ciekawi to mogę Wam powiedzieć, że mój brat planuje w tym roku pojechać sobie na małe wakacje do Paryża, ale ... odradzałabym mu ten wyjazd, ponieważ wiadomym jest to jak wyglądała i być może nadal wygląda sprawa z koronawirusem we Francji. Ja osobiście bym się tam nie wybierała póki co. A Wy co myślicie w tym temacie? Jechalibyście czy jednak przełożyli podróż na za rok?



Ja teraz wezmę się za jakiś film na Netflixie, ponieważ już dawno (prawie tydzień 😈) nic na tej platformie nie oglądałam. Poza tym dzisiaj na Instagramie Weroniki Rosati, którą jak wiecie uwielbiam dowiedziałam się, że film z jej udziałem "Obce ciało", jest od dzisiaj dostępny właśnie na Netflixie. Ucieszyłam się niesamowicie, ponieważ marzyłam aby obejrzeć ten film i teraz mam już taką możliwość, z której muszę NATYCHMIAST hahaha skorzystać 😈. Także ja Was teraz opuszczam i idę obejrzeć film.



Buziaczki Kochani 👄👄👄


czwartek, 9 lipca 2020

SETKI MOICH ZDJĘĆ, których nigdy nie widzieliście ;) i rzeczy o mnie, o których nie mieliście bladego pojęcia :P

Dobry wieczór moi Kochani! 😇😇❤
Dzisiaj przychodzę do Was z postem wspominkowym, w którym to pokażę Wam swoje zdjęcia, których jeszcze nigdy nie widzieliście. Tak jakoś mnie naszło na wspomnienia, więc postanowiłam napisać i opublikować właśnie taki post, ponieważ kilka dni nie pisałam, więc zasługujecie na post z dużym bonusem 😈. Mam nadzieję, że również ja będę świetnie bawić się przy pisaniu dzisiejszego wpisu. Zapraszam do lektury z dużą ilością fotek Waszej Maassen 👌😈😇✋.

Tutaj miałam tylko 19 lat! Wow... to było 7 lat temu. Jak ten czas zaczął szybko mijać. To był dla mnie mega (no nie oduczę się!) czas. Chodziłam na miliony randek i powiem Wam, że uwielbiałam ten sport ha ha ha. Jestem zachwycona włosami jakie miałam w tamtym okresie czasu. Widzicie jak one się błyszczały? SZOK! W tamtym czasie używałam farby L`Oreal w odcieniu Caracas. To był piękny kolor! Jeśli marzycie o pięknym kasztanowym, głębokim brązie to tylko ta farba. TYLKO I WYŁĄCZNIE ❤. W 2012 roku dążyłam do perfekcji we wszystkim a nie doceniałam swojej cery. Mimo, że mam tutaj makijaż to widać, że miałam mega zdrową i gładką cerę. W tamtym czasie chciałam być coraz bardziej idealna, ale nie cieszyłam się z tego jak dobrze wyglądałam. Dlatego przestańcie narzekać. Jak coś Wam nie pasuje to zmieńcie to, ale zawsze bądźcie dumni ze swojego ciała, bo ono jest Wasze. Tę bransoletkę, którą mam na zdjęciu zgubiłam jak byłam na grzańcu z Zuzą. Szkoda mi jej bardzo, bo dostałam ją na 18-ste urodziny od mojej chrzestnej. Na zdjęciu możecie też podpatrzeć mój makijaż jaki nosiłam non stop. Czarna kreska zrobiona eyelinerem i mocnooooo wytuszowane rzęsy. Eh... to był fajny czas w moim życiu. Impreza, randka i tak cały czas ha ha ha. Co jak co, ale wyrandkowałam się wtedy za całe życie. Randkujcie ile możecie i nie przejmujcie się jeśli coś nie wypali. Tak po prostu bywa. 

W tamtym czasie kiedy miałam 19 lat opalałam się w solarium (tak tak nie krzyczcie) 3 razy w tygodniu. Miałam piękną opaleniznę, ale dzisiaj mam mnóstwo nowych pieprzyków. Czy zaprzestałam sztucznego opalania się? Niestety nie. Wtedy też nie doceniałam tego, że nie miałam ani grama cellulitu. 

FUKSJA była moim ulubionym kolorem 2012/2013 roku. Po czasie uważam, że ten kolor bardzo podkreślał moją urodę, a Wy co myślicie? 

Całe moje dorosłe życie chodziłam do Renaty z Retkini do fryzjera. To taki niepozorny salon fryzjerski z najlepszą fryzjerką od farbowania włosów. Zresztą widać efekt na zdjęciu ❤.

Do tego zdjęcia mam sentyment, ponieważ zrobiłam je w 2013 roku dla Łukasza. Łukasz był chłopakiem z Badoo. Przystojny, inteligentny choć trochę emocjonalnie odklejony, ponieważ cierpiał na chorobę dwubiegunową. Niestety miał straszne napady manii, podczas których nie panował nad sobą. Nigdy się nie poznaliśmy na żywo choć bardzo wiele rozmów telefonicznych z nim przeprowadziłam. Był po kilku próbach samobójczych i po kilku pobytach w szpitalu psychiatrycznym. Była to taka mała przyjaźń online, choć bardziej ero przyjaźń, bo wysyłaliśmy sobie różne pikantne zdjęcia. I pomyśleć, że kiedyś uważałam takie zdjęcie za pikantne ha ha ha. Dla mnie dzisiaj to jak najbardziej normalne i w ogóle nie wyzywające zdjęcie 😈.

Pokochałam w 2013 roku okulary. Tu założyłam okulary mojego brata, choć on ma wadę wzroku, więc nie powinnam przymierzać jego okularów, gdyż można dostać bólu głowy podczas takiego chwilowego zabiegu. Makijaż jaki widzicie na tym zdjęciu to kwintesencja mnie z tamtych czasów. Nienawidziłam cieni, ponieważ uważałam, że tylko czarna kreska na górnej powiece jest elegancka i w sumie... nadal tak uważam ha ha, choć używam codziennie cieni w obecnej chwili. Why? I don`t know ha ha ha. 

Oj byłam kiedyś sukowata ha ha ha 😈😈😈 Powiem Wam, że z doświadczenia wiem, że kobieta nosząca kreskę na górnej powiece grzeczna nie jest. To jest sprawdzone!

W 2012 roku wybieliłam zęby, ponieważ jak cała moja rodzina miałam fetysz... tak nazwijmy to fetyszem - fetysz na piękne białe i proste zęby. Gdy chodziłam na randki odrzucałam facetów, którzy nie wpisywali się w kanon rodzinnego fetyszu. Wiem... głupota to była, ale cóż wyciągnęłam wnioski. Poza tym wiem, że to co mówi często rodzina nie ma racji bytu i nie warto ślepo za tym podążać. Dzisiaj nie oceniam ludzi przez pryzmat zębów jakie posiadają. 

Kiedyś lubiłam czapki, ale byłam jakaś ładniejsza 😅😅😅😎😎😎. 

Na studiach polonistycznych zaczęłam kręcić włosy i powiem Wam szczerze, że uwielbiałam się w lekkich falach. Wszystkim się podobało i mówili, że wyglądam ultra kobieco. Dzisiaj odeszłam od notorycznego kręcenia... włosów, bo kręcenie zawsze mi dobrze szło hahahahhahah 😈😎😎😎. 

Burdel na łóżku zawsze miałam i to się raczej nie zmieni. Poza tym im ludzie mają bardziej poukładane w pokoju i uporządkowane tym większy mają bałagan w głowie. I zgadzam się z tym w 100%. A tak swoją drogą jak się gdzieś szykuję to wytwarzam burdel, tak samo jak w kuchni. I co? I nic 😎.

To był już 2016 rok. Figurę miałam bardzo dobrą ❤ Nie za gruba nie za chuda, lecz w sam raz. Tę kurtkę, którą widzicie na zdjęciu zabrałam Wojtkowi, ponieważ i tak nie chciał w niej chodzić ha ha ha. Mnie tam pasowała ha ha ha 😎😄. 

Jeśli zastanawialiście się jaki jest mój ulubiony kolor czerwieni to właśnie jest to ten kolor. Bordo!

Przechodzimy teraz do roku 2017. W tym roku pokochałam zieleń i warkoczyki. W duszy miałam lata 70, które przeniosłam na mój wizerunek w 2017 roku. Taka wersja Maassen Wam się podobała? 

Bardzo lubiłam tę stylizację. To jest prawdziwy MINIMALIZM. Patrząc na niektóre stylizacje to ja wątpię, że ludzie rozumieją co to słowo (minimalizm) oznacza. A śpieszy mnie bardzo jak (nie)stylowe bałuciarskie lambadziary używają słowo minimalizm, skoro obwieszone są tanią biżuterią i serią różnych wzorów i kolorów. Minimalizm to klasa, a klasa to szyk. Zapamiętać i nie zapomnieć! 

Uwielbiam tę sukienkę, ale się w nią nie mieszczę, bo póki co forma moja jest bardzo zimowa.

W tym momencie byłam najzwyczajniej w świecie szczęśliwa.  

W 2017 roku była wielka moda na chokery i na bluzki ze sznurowaniem na dekolcie. Oba trendy bardzo mi się podobały. Chodź myślę, że połączenie obydwu jest bardzo wulgarne, choć mnie osobiście się bardzo podoba. Tutaj nawet sobie brwi umalowałam choć nigdy tego nie robię, bo mam naturalne odpowiednie do mojego typu urody. Poza tym nie mam prześwitów i mam ciemne brwi to po co mam ładować w nie produkty kosmetyczne? Nie widzę w tym sensu. A Wy malujecie swoje brwi? 

2018 rok był dla mnie bardzo trudny, ponieważ wtedy miałam gigantyczne skoki ciśnienia i bardzo cierpiałam. Wiele osób się ode mnie odwróciło na stałe inni tylko czasowo. Sama musiałam dać sobie radę z moi upadającym zdrowiem i utratą szczupłej sylwetki. Dzisiaj jestem dumna z siebie bo przeżyłam piekło i dałam radę. Dlatego Wy też dacie rady, tylko jedna rada ode mnie - nie użalajcie się nad sobą, bo gdybym usiadła i zaczęła płakać i nic nie robić, to umarłabym na taki skok ciśnienia, że dzisiaj gryzłabym kwiatki od dołu. W 2018 roku jak już poczułam się lepiej to pokochałam spodnie z wysokim stanem i bluzki z odkrytymi ramionami. Uważam, że to jest bardzo seksowne zestawienie. 

W 2018 przez długi okres czasu ubierałam się na czarno, ponieważ byłam wyniszczona psychicznie przez mój stan zdrowia. Jeśli jesteście ciekawi co czułam przez 5 miesięcy dzień w dzień z powodu wysokiego ciśnienia to: biegunki, wymioty, zawroty głowy, drętwienie rąk przez co nie mogłam utrzymać w ręce szklanki, mroczki przed oczami, szumy uszne, drętwienie ust, zachwiania świadomości, bóle głowy, przewlekłe migreny, osłabienie do tego stopnia, że czasami nie wstawałam z łóżka. I tyle, aż tyle. Moje ciało było wykończone przez to jak gigantyczne miałam ciśnienia, oporne na leczenie. Więc serio... jeśli złamie Wam się paznokieć, przytyjecie 10 kilogramów, dziewczyna czy chłopak Was oleje lub nie dopieprzycie jajecznicy to kurwa nic Wam się nie stanie. Po to prowadzę Myśli Kobiety Wyzwolonej aby Wam pomagać. Nie zawsze w życiu jest kolorowo, ale czasem jak widzę jakie ludzie mają problemy to trochę tak dziwnie mi, bo niektórzy mają gorzej od nich, ode mnie, od sąsiada z przeciwka czy od bitego psa. Zastanówcie się, serio. 

Po zmaganiach ze zdrowiem kiedy mi się polepszało postanowiłam coś zmienić. Jak widzicie obcięłam włosy i to znacznie patrząc na długość jaką miałam. Niestety nie czułam się w takiej długości dobrze, więc rozpoczęłam zapuszczanie. Niemniej zmiana była dobra, bo odświeżyłam swój wizerunek. 

Czarny kolor długo mnie nie opuszczał. To co wewnątrz to i na zewnątrz.

Nie wiem po co ja sobie to paskudztwo do nosa wkładałam 😈. Ale najwyraźniej poszukiwałam nowej zmiany. Ja bardzo lubię zmiany wizerunku i w życiu także, więc pewnie to było tego przyczyną. Dzisiaj nie wyobrażam sobie aby SE te wsadziła ha ha ha. Dla krowy to dobra ozdoba dla eleganckiej kobiety NIE. 

Tak! Tu czułam się rewelacyjnie. Bardzo w moim guście stylizacja. Kto tak samo jak ja uwielbia połączenie czerni z czerwienią to pisze SI w komentarzu pod postem 😈👌❤. 

Teraz przenosimy się do 2019 roku. Ten rok bez dwóch zdań należał do moich wielkich cycków i panterki. Po prostu ten print to było moje odkrycie. Dzisiaj już aż tak nie szaleję jak widzicie ze stylizacjami panterkowymi, bo trochę mi przeszło, ale nadal lubię. Kinga pewnie powiedziałaby, że ta bluza to wiocha jak 150, bo to satyna plus panterka. Nie mylę się, co? 😈😎😄

W 2019 roku zrobiłam sobie ombre i powiem Wam, że czułam się w nim dobrze. Wielu osobom się podobało. Ombre nadało lekkości moim włosom i dodało blasku cerze. Poza tym ombre odmładza. 

Całe życie nosiłam naturalne bardzo długie szpony. Ale niestety płytka osłabiła mi się przez nawracającą anemię, więc teraz nie jestem w stanie zapuścić swoich paznokci, więc noszę sztuczne i uwielbiam! Tak! ❤

Poszłam za ciosem i zrobiłam całe blond włosy. Jedni powiedzieli, że mi lepiej, zaś inni, że się oszpeciłam. Po której stronie jest Wasza opinia? Ale szczerze!

Solarium uwielbiam, choć wiem jak bardzo sobie szkodzę przy mojej alabastrowej skórze. 

Dokładnie pamiętam ten dzień kiedy to zdjęcie zostało wykonane. Szłam na randkę z Adamem. Pachniałam Kenzo - Amour ❤. Muszę kupić całą setkę tych perfum, bo jest to szalenie zmysłowy, piękny zapach. 

Panterka jest dobra na wszystkie smutki! No i NEON na paznokciach ❤❤❤. 

Rok 2019 należał bez wątpienia do kolorowego makijażu na mojej buzi. Czułam potrzebę ładowania na swój ryjek różnych kolorów. Lubię się bawić odcieniami, barwami i nie boję się być bardziej kolorowa niż inny, więc bawiłam się dobrze. Może nie jest to stricte moja estetyka jeśli chodzi o makijaż, ale miałam ochotę na disco w makijażu. I nie żałuję!

Tę bluzkę też lubię. Jest w typie oversize i oczywiście pogrubia, ale na letnie dni jest niezastąpionym ciuchem. Polecam!

W 2019 miałam także ochotę na kolorowe włosy. I tu byłam bardzooooo pozytywnie zaskoczona, ponieważ ten trend to hit. Nadal bardzo podobają mi się różowe końcówki. Uważam, że to jest bardzo ale to bardzo dziewczęce ❤. 


I tak dzisiejszy post dobiegł końca. Pisałam go ponad dwie godziny, ponieważ wyciąganie zdjęć z folderów zajęło mi ogrom czasu, ale cóż... pisało mi się dzisiejszy wpis szalenie przyjemnie. Poza tym powspominałam razem z Wami czasy od 2012-2020 roku. Dopiero po zdjęciach widzę jak wiele się we mnie zmieniło i zmienia. Mam nadzieję, że z każdym rokiem będę coraz lepszą wersją siebie. Czy wrócę do któregoś z tych trendów lub stylizacji jakie miałam? Na pewno chciałabym znowu malować się jak w 2012-2013. Uważam, że zdecydowanie lepiej mi w samej czarnej kresce na powiece aniżeli w cieniach. Kusi mnie też powrót do różowych końcówek. Ale co dalej się zmieni to czas pokaże. Ja mam już pewne wizje, które za kilka miesięcy będziecie mam nadzieję mogli podziwiać na stronach mojego bloga. 

A teraz idę spać, bo już ledwo patrzę na oczy. Ale tak to jest jak się nie pisze regularnie a potem ma się ochotę na gigantyczny post wspominający wiele lat z życia. Niemniej mam nadzieję, że jesteście zadowoleni i usatysfakcjonowani dzisiejszym dłuuuuuuuuugim jak spaghetti postem 💪😇😈.


Życzę Wam kolorowych, cudownych i przyjemnych snów abyście byli zadowoleni, szczęśliwi i wyspani w nowym dniu. Powiem Wam, że trochę nie czuję się dzisiaj dobrze bo zawiało mnie od wiatraka i lewa strona karku i bark jest obolały i nie mogę przekręcać głowy w lewo. Mam nadzieję, że wygrzanie się mi pomoże i poczuję się lepiej. Trzymajcie jak zawsze kciuki. No ale tak to jest jak się siedzi w mokrych włosach po kąpieli przy wiatraku. No i masz babo placek! 


Buziaczki Słoneczka moje 👄👄👄


Tymczasem Maassen udaje się na spoczynek...


Buzia 👄


piątek, 3 lipca 2020

Lipcowe rozważania czyli... ZAMYKAM PEWIEN ETAP W ŻYCIU.

Dobry wieczór o 3 w nocy 😈😈😈😈😈😈!
Mamy już Lipiec i to jest naprawdę niewiarygodne jak szybko czas upływa. Jedna połowa już za nami. Wiele się wydarzyło w tym czasie u mnie. Niby ten rok nie jest dla mnie tragiczny ale jest bardzo emocjonujący, stresujący i bardzo POD NAPIĘCIEM. Pandemia koronawirusa trochę spraw spierdoliła, ale suma summarum aż tak bardzo życie i świat się nie zmienił. Generalnie "korona" nie jest już dla mnie problemem i w związku z nią się nie stresuję. Także mogę powiedzieć, że jeden problem za mną. Niemniej jednak patrząc na zachowanie ludzi podczas tej pandemii wątpię w poczytalność wielu, naprawdę wielu osób. Nie wyobrażam sobie teraz wsiąść do samolotu i polecieć do Francji, Hiszpanii, Włoch czy chociażby Niemiec. Dla mnie podróże poza granice Polski będą jak najbardziej możliwe gdy zostanie wynaleziona skuteczna szczepionka na koronawirusa. A póki co zamierzam zwiedzać mój kraj jakim jest Polska. W bardzo wielu miastach Polski już byłam, ale jeszcze wiele do zwiedzenia przede mną. Na pewno chciałabym zobaczyć Podlasie. W podlaskim jeszcze mnie nie było, więc chciałabym się tak wybrać. Z pewnością chciałabym ponownie pojechać na Mazury, które są jednym z moich ulubionych miejsc w Polsce. Jako, że uwielbiam jeziora to jest to obowiązkowy punkt na mapie moich podróży po Polsce. Poza tym dawno nie byłam w Warszawie, bo w 2014 roku na castingu do programu telewizyjnego, który opisałam na stronach Myśli Kobiety Wyzwolonej. W tym roku chciałabym wybrać się do Płocka i do Wrocławia. Te dwa miasta kocham i zawsze będą mi bliskie. I w sumie więcej planów na podróże w tym roku nie mam. Bardzo chciałabym wziąć się za zrobienie prawka aby móc sobie podróżować samemu gdzie chcę. Ja mam dużo czasu, więc mogłabym w wiele miejsc, które chcę zobaczyć pojechać. Dlatego coraz bardziej rozważam kurs prawa jazdy. Jedynie zatrzymuje mnie koronawirus, bo nie wyobrażam sobie aby zdawać prawko w maseczce ochronnej na twarzy. Zemdlałabym w tym aucie... .


Wspomniałam o koronawirusie, podróżach, wakacjach, prawku. Chciałabym Wam także powiedzieć, bo pewnie jesteście bardzo ciekawi... tak! zdałam celująco egzamin i pewny etap w swoim życiu mam zaliczony i zamknięty. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, ponieważ wytrwałam i zrobiłam coś dla samej siebie. O tym po wakacjach Wam więcej opowiem, ponieważ poświęcę tej sprawie cały osobny post.

Jeśli ciekawi Was sytuacja z moim zdrowiem to... jest póki co stabilnie. Czasem mam gorszy dzień, ale cóż... mam dobre leki na moje nadciśnienie i jest ok. Teraz jedynie trochę od czasu do czasu się martwię ale staram się aby te myśli nie przysłaniały mi tego co mam w planach do zrobienia. A na ten rok mam jeszcze sporo. We wrześniu czeka mnie milion badań, ponieważ co rok wykonuję badania krwi takie jak: potas, magnez, krzywa cukru (badam się w kierunku cukrzycy), poziom hormonów, badania tarczycy i nerek, krew i jeszcze wiele innych. Raz do roku przeprowadzam taką generalną kontrolę mojego stanu zdrowia, ponieważ chciałabym żyć jak najdłużej mogę. Chciałabym też załatwić kwestię z implantem, ponieważ mam go w szufladzie i czeka tylko na wszczepienie.

W tej drugiej połowie roku czeka mnie też radykalna zmiana włosów, ponieważ tego chcę, a także dwie małe zmiany w moim wizerunku. Pewien etap w moim życiu zamyka się, więc i ja się zmieniam. Bycie blondynką wiele mi dało i też pokazało mi jak kolor włosów zmienia życie i postrzeganie innych ludzi. To jaki kolor zagości na mojej głowie i czy ścinam włosy dowiecie się za jakiś czas. To będzie znaczna zmiana, ponieważ potrzebuję dużej zmiany, bardzo! Postanowiłam też zmienić 3 rzeczy w moim wyglądzie i tak jak sobie zaplanowałam tak też zrobię. O wszystkim Wam opowiem i napiszę tu na moim blogu. A póki co przede mną Lipiec i Sierpień kiedy to chcę psychicznie odpocząć od trosk Maja i Czerwca. Poza tym muszę wszystko dobrze rozplanować co będzie działo się we wrześniu i październiku. Listopad będzie dla mnie czasem relaksu, zaś grudzień chcę przeznaczyć na ogromne szaleństwo świątecznych zakupów i plan na Sylwestra. Także wiem co muszę aktualnie robić i na czym skupić swoją całą uwagę.

Mam nadzieję, że moje plany wypalą i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Niemniej jednak mając 26 lat i przeżywszy wiele w moim krótkim życiu wiem, że życie ludzkie jest nieprzewidywalne, zaskakujące i wiele może się zmienić. Czasem życie wszystko zmienia i śmieje się z naszych planów. Dlatego wiem co robić, jak działać, ale to czy mi się uda nie zależy tylko ode mnie, bo Los też wie jaki ma dla nas plan. Być może chce nas czegoś nauczyć, więc ześle nam jakąś przykrą sytuację. Pamiętajcie, że na złych sytuacjach trzeba się uczyć i wyciągać wnioski. Jeżeli pozwolimy się zniszczyć przeszłości nigdy nie wkroczymy w przyszłość. Zawsze każdy/każda z nas będzie niosła przeszłość na swoich barkach, ale nauczmy się aby żyć z nią. Wiele zła jeszcze może nas spotkać i musimy dać radę. Entuzjazm mimo przeciwności Losu to wspaniała cecha, więc pielęgnujmy ją w sobie. Jeżeli zaś pielęgnujemy złość, gniew i żal to będziemy dalej tkwili w gównie. Każdemu trudno czasem żyć, ale trzeba sobie zadać pytanie: - Czy chcesz dalej żyć w cierpieniu, czy z cierpienia się czegoś nauczyć o sobie i o innych? . Powiem Wam na koniec dzisiejszego postu, że kiedyś jak byłam bardzo młoda to się wkurwiałam i obrażałam jak ktoś powiedział mi coś co nie do końca mi się podoba, ale może być prawdą na mój temat. Dzisiaj słucham i wyciągam wnioski. Bardzo często nie widzimy swoich wad, słabości czy niedoskonałości. Czasem ktoś musi nam dać pstryczka w nos i pokazać, że gdzieś nie mamy racji. Jeżeli będziemy zawsze robić to samo i powielać schematy to nic się nie zmieni. Powiem Wam z własnego doświadczenia, że kilka razy zrobiłam coś wbrew sobie co jest totalnym szaleństwem. I wiecie co? Zawsze "po" piłam wtedy szampana 😈💪👌❤. Dlatego nie ma co narzekać na przeciwności Losu, tylko trzeba działać i zmieniać, bo inaczej to życie zmieni nas w proch i pył. Ja jestem w takim punkcie mojego życia, że czuję się spięta, trochę rozczarowana, mam nawet wyrzuty sumienia (mimo iż nigdy takiego czegoś nie odczuwałam) i... nawet powiem Wam, że jest mi nawet żal, ale cóż, życie toczy się dalej, a ja przez przeciwności Losu uczę się więcej o sobie samej. I mimo, że teraz płyną mi łzy to wiem, że to wszystko co się wydarzyło było po to abym się czegoś nauczyła i mogła nauczyć też Was. Mam nadzieję, że przeczytacie ten mój dzisiejszy post i pomyślicie o sobie, nie o innych tylko o sobie, co chcecie osiągnąć, co chcecie zmienić i dokąd zmierzacie. Jeżeli celujecie w nic, to i w nic traficie za każdym razem. Pamiętajcie o tym. Niech mój post skłoni Was do własnego rozważania na temat własnego życia.



Życzę Wam kolorowych snów i spokojnej nocy, bo spokój jest bardzo ważny, a tak rzadko o tym pamiętamy.



Dobranoc! 💋