wtorek, 17 czerwca 2025

Przemija dzień za dniem...

Dzień dobry o 8 rano! 👋👀😇😘😁😁😁

Mam dzień wolny i wstałam o 06:30, szok, rozpacz, niedowierzanie do czego to doszło w moim życiu 😅😆😂. Kto by pomyślał, że w dzień fajrantu będę wstawała w "nocy" 😆. No, ale jest jak jest, więc mam barrrrdzo długi dzień przed sobą. Nie pamiętam kiedy odpoczywałam, więc dzisiaj ten dzień mi po prostu dobrze zrobi. Poza tym już ponad tydzień nie było mnie na Myślach Kobiety Wyzwolonej, nooo ale dużo pracuję, czasu wolnego mam jak na lekarstwo, bo zawsze coś i nie mam czasu na własne życie, ale chociaż na nudę nie mogę narzekać. Ba! nigdy nie narzekałam, ale teraz dzieje się u mnie po prostu mega dużo. Czasem już nie wiem gdzie mam ręce włożyć, dosłownie!!! Niemniej cieszę się, że w końcu przyszedł czas na post na blogu 😊😊😊. Wy też się zapewne z tego cieszycie. 





Ostatnio pracowałam na "dwunastki" dzień po dniu, dzień za dniem i to było tylko zafiksowanie się na pracy i tylko pracy. Potem wygospodarowałam czas na spotkanie z Domi po latach. Kilka godzin razem spędziłyśmy i było... poprawnie. Nie mam zaufania do ludzi po rezygnacji z moich wszystkich przyjaciółek i pewnie takie zaufanie ciężko będzie mi znowu nabrać do kogokolwiek. Poza tym uważam, że już najprawdopodobniej nie poczuję do żadnej z dziewczyn jakie poznam takiego flow jakie miałam z moimi byłymi przyjaciółkami. Raczej już takiego czegoś nie przeżyję i jestem tego świadoma. Choć spokój ducha jest dla mnie po prostu bezcenny, dlatego jest jak jest, a nie inaczej. Myślę też, że i one doskonale wiedzą, że przyjaźń, taka prawdziwa zdarza się raz na ruski rok i można szukać sobie namiastki, ale tak naprawdę znaleźć ją nie jest już możliwe. Ja mam uraz do ludzi i wiem, że na nowo tak całkowicie pozwolić sobie na zaufanie będzie mi po prostu bardzo trudno. Nawet nie wiem czy będzie to kiedykolwiek możliwe. Tak naprawdę całkowicie sobą mogłam być przy dwóch przyjaciółkach, tak aby nie spinać się i być taką jaką jestem naprawdę. 






Ostatnio mam taką nostalgię za dawnymi czasami, że jest to naprawdę niewyobrażalne. Pamiętam czasy szkoły podstawowej i to jak było wtedy łatwo i przyjemnie. Wycieczki szkolne, wyjścia klasowe do kina, szkolne Andrzejki, ach... jak było fajnie. W gimnazjum zaś były pierwsze miłości, zauroczenia, wygłupy z kolegami, dbanie o wygląd, granie po nocach w The Sims 2 i rozmowy po szkole na Gadu-Gadu. W liceum było różnie, ale jakoś było i mam także różne wspomnienia. Na studiach działo się sporo i poznawałam szalenie dużo ludzi, z którymi mam wiele wspomnień, zazwyczaj dobrych, bo zawsze skupiałam się na pozytywach. Było jakoś lepiej, fajniej, prościej. Było normalniej niż dziś.












Mam teraz 31 lat i mimo iż nie chciałabym cofać się do tamtych czasów, do tamtych lat to chciałabym mieć możliwość, aby na tydzień się przenieść w różne daty mojego życia, aby wspomnieć raz jeszcze jak było. Zobaczyć to wszystko z boku jako obserwator. To byłoby naprawdę piękne!


A teraz mam pracę w ciekawym miejscu, poznaję codziennie nowych ludzi, choć wiem, że z nimi nigdy nic nie zbuduję. 


Po prostu przemija dzień za dniem...












Tymczasem. 


poniedziałek, 9 czerwca 2025

Wyjątkowo długi dzień

Dzień dobry Kochani! 👋😘😇😇😇


Dzisiaj jest wyjątkowo długi dzień, ponieważ wstałam o 09:20 i cały dzień miałam dla siebie, ponieważ dzisiaj miałam dzień wolny od pracy. Zrobiłam porządki, odebrałam spodnie z paczkomatu (białe i beżowe - takie a`la kość słoniowa), ogarnęłam różne sprawy w moim laptopie, porozmawiałam z mamą, zdążyłam się posprzeczać z bratem 😅😅😅 i oczywiście powygłupiałam się z moim kotem. Generalnie za dużo dzisiaj nie robiłam, ponieważ się rozchorowałam. Brat jest przeziębiony, mamę też rozebrało coś i na koniec złapało i mnie jakieś choróbsko. Boli mnie gardło, kicham i jestem osłabiona. Generalnie słabo się czuję i niewyraźnie, ale do pracy muszę chodzić, więc czeka mnie naprawdę ciężki tydzień, ponieważ będę pracowała 3 dni z rzędu. Mam dwie dwunastki i jedną szóstkę, więc trochę będę zmęczona, ale cóż... takie życie. Pieniądze same się nie zarobią. 



Ten rok jest dla mnie wyjątkowo łaskawy, mimo ogromnych problemów w sferze finansowej. Ktoś pewnie teraz otworzy oczy i się zdziwi, że... "no przecież masz kolejną pracę, to powinnaś opływać w luksusie". Pamiętajcie Kochani, że są ludzie, którzy dużo zarabiają i mają dużo wydatków, które muszą ogarniać. Jedni zarabiają niewiele, ale mało mają różnych zobowiązań i wystarcza im chleb z pasztetem. Po prostu czasem w życiu jest tak, że rzucono Wam wiele kłód pod nogi i musicie przeskakiwać przez dłuższy czas. Czasem życie jest trudne, niekiedy bardzo. Czasem sama siebie podziwiam, że daję jakoś radę i walczę z przeciwnościami losu. Wiem, że wiele ludzi ma okrutne życie, a moje problemy to dla nich żaden problem. Zapewne tak jest, ale wiecie... jak miało się dobre i spokojne życie to jeden nawet problem może zawalić cały Wasz świat. Tak się trochę stało w moim życiu. 



Niemniej nie ma co się załamywać i trzeba jakoś iść do przodu. Rok 2025 jest dla mnie tak jak powiedziałam i tak łaskawy i jakoś życie płynie. W ogóle to chyba pierwszy rok od dawna, który nie przelatuje mi tak przez palce jak inne lata. Jeszcze dzisiejszy dzień jest w ogóle tak długi i przeciągły, że aż miło się robi. Fajne jest poczucie, że dzień był naprawdę długi, choć wcale nie jakoś specjalnie owocny i produktywny. A dla Was jaki jest ten rok? Da się znieść, czy to istna katastrofa?







Na dzisiejszy dzień za wiele nie planuję. Spędzę wieczór z mamą, bratem i kotem. Pooglądam coś w TV, zjem kolację, wykąpię się, zrobię sobie manicure i pedicure na jutro i pójdę w ramiona Morfeusza. Nie czuję się dobrze, ale jakoś żyć po prostu trzeba. Nic za to nie poradzę, jest jak jest. Powiem Wam, że nie doceniłam troszkę mojej pracy w domu na blogu. Byłam chora to mogłam wypocząć, nie miałam ochoty wychodzić z domu to nie wychodziłam, miałam chęć jeść o 3 w nocy lody i oglądać stare filmy to oglądałam i nic to nikomu nie przeszkadzało. Teraz doszły mi nowe obowiązki i muszę to wszystko jakoś pogodzić. Staram się też jak najwięcej czasu znajdować na Myśli Kobiety Wyzwolonej, ale nie zawsze to mi się udaje, ponieważ mam rodzinę, kota, Adama, pracę, hobby, pasje i wiele innych spraw. No i wiadomo, że problemy zdrowotne też mi utrudniają życie, ale jakoś ogarniam wszystko. Wiem, że inni mają gorzej, więc staram się nie narzekać. Swoją drogą rozmawiałam z jednym moim klientem, który powiedział mi, że nie mam jeszcze tak źle, że jadę do pracy z Widzewa, bo on codziennie jeździ do pracy do Sieradza. Dzień w dzień starszy pan, który powinien być na emeryturze jeździ do Sieradza, aby dopracować więcej i godniej żyć. Także, wcale nie mam daleko do pracy i nie powinnam narzekać, bo inni ludzie mieszkający w Łodzi muszą jeździć do pracy, do innego miasta. 




Miłego wieczoru dla Was moi Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


W sex shopie dostaję od facetów dziesiątki karteczek z numerami telefonów

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć dość zapewne sytuacje, które spotkały mnie podczas moich 4 miesięcy pracy w sex shopie. Tym razem nie będą to opowieści dziwnej treści, nawet nie będą przerażające. Będą po prostu zabawne i miłe, poprawiające nastrój kobiecie. 


Od lutego pracuję w sex shopie i chyba nie jest tak źle, bo nadal tam pracuję i jeszcze się nie zwolniłam z tego miejsca, a jak wiecie mnie wiele nie trzeba, aby odmienić swoje życie o 180 stopni. Pracuję sobie spokojnie, czasem bywa tak, że jest naprawdę ogrom klientów i sporo pracy, tak jak było to w ostatnim tygodniu. No, ale nie o obowiązkach w pracy chciałam pisać, a o karteczkach od klientów. I to nie są byle jakie karteczki, bo karteczki z numerami telefonów! 😆😅😁 Przez 4 miesiące pracy dostałam takich karteczek dziesiątki i to jest po prostu szaleństwo. 


Pierwsza moja karteczka z numerem telefonu i imieniem była od Damiana. Damian to facet mający 36 lat, z tatuażami i błyszczącymi błękitnymi oczami. Fajny facet, przystojny, z ładnym głosem, wygadany, zalotny, nawet rzekłabym, że intrygujący. Przyszedł do sex shopu na sam koniec, czyli przed 22:00. Zagadał, że poszukuje sztucznej waginy. Sprzedałam mu taki masturbator za prawie 3 stówy oraz opakowanie niebieskich tabletek. Po dokonaniu płatności powiedział mi, że jestem piękną kobietą, bardzo atrakcyjną i mam niesamowicie seksowny biust. Podziękowałam, a on wyszedł. Rozległo się po 5 minutach pukanie do drzwi. Trochę się wystraszyłam, bo już było po 22:00, a ja liczyłam pieniądze i tworzyłam raport dobowy. Okazało się, że to był ten facet, który przed momentem kupił sztuczną waginę. Dał mi karteczkę z numerem telefonu do siebie, ze swoim imieniem. Dodał żebym odezwała się jak najdzie mnie ochota na spotkanie. Rozproszył mnie strasznie, ale i miło mi było, że aż tak się mu spodobałam. Zrobił mi dzień tą karteczką. Czy jesteście ciekawi co było dalej? 😆😆😆

Kolejnym facetem, który dał mi karteczkę z numerem i imieniem był Max. Max to chłopak, który był trenerem personalnym w jednej z łódzkich siłowni. Zapraszał mnie na trening i do trójkąta ze swoją dziewczyną. Powiedział mi, że mam przepiękną twarz. Było to miłe.

Następną karteczkę dostałam od pana Sławka, z którym jestem po imieniu. Pan Sławek ma 82 lata i jest emerytowanym tokarzem. Noooo facet się zakochał po prostu. Mam nadzieję, że nie dostanie zawału przeze mnie 😁😁😁.

Kolejny był Zbyszek, który jest ekshibicjonistą. Widziałam jego genitalia, ponieważ zademonstrował mi je przymierzając w sex shopie koronkowe białe majteczki z otwartym krokiem. Kocha robić u mnie zakupy i zawsze chwali mój biust. Miły człowiek, choć fetyszysta. 

Następny facet to Jarek, który prawie zemdlał z wrażenia nad moją osobą. Powiedział, że jestem hot i nie może się opanować. Milutki był i dodatkowo to facet biseksualny. 




Mogłabym tak opowiadać godzinami i naprawdę można by z tego książkę stworzyć. Noo jaka ze mnie femme fatale 😅😅😅. A co będzie dalej to ja się aż boję, bo pewnie dalej tak będzie. Nooo chłopy w tym sex shopie po prostu oszalały ha ha ha 😂😂😂😂😂😂😂😂. Nie będę ukrywać, że jest to naprawdę miłe, bo czasem mając zły dzień można bardzo mieć poprawiony nastrój przez zupełnie obcego mężczyznę. 





W sex shopie miałam wiele ciekawych sytuacji. Oprócz tych karteczek z numerami telefonów dostałam już różne prezenty i to naprawdę drogie rzeczy. Ach... żyć i nie umierać, po prostu. Każdego dnia nie wiadomo co się wydarzy, bo praca w takim miejscu jest po prostu nieprzewidywalna. Miałam też sytuacje, które były potencjalnie niebezpieczne, więc jeśli macie ochotę je poznać to zostawcie pod tym postem komentarz o treści "TAK". 






Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego poniedziałku! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘





Buziaczki moi Kochani 😘😘😘😘😘😘💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Dobranoc! 💤


wtorek, 3 czerwca 2025

Bez deszczu nic nie rośnie. Zacznij doceniać burze w swoim życiu.

Ludzie wiecznie na coś narzekają, zawsze z czymś walczą, za czymś gonią. O ile ich życie byłoby łatwiejsze, przyjemniejsze i znośne, gdy czasem sobie odpuścili i płynęli z prądem, nie walcząc uparcie, aby iść pod prąd. Kto wie gdzie "rzeka życia" nas zaprowadzi. Może będzie to piękne życie, a może pouczająca przygoda. Kto wie... 







Ten rok jest dla mnie rokiem pewnej dużej zmiany, bo mam nową pracę, prawie codziennie poznaję nowych ludzi, testuję swoją wytrzymałość w ogromnym zaduchu w sex shopie i coraz częściej się przekonuję jak bardzo ludzie lubią wzajemnie kopać pod sobą dołki. Jako, że w moim słowniku życia nie ma miejsca na słowo takie jak - DWULICOWOŚĆ to trochę jestem rozczarowana, ale cóż począć. Traktuję to jako lekcję życiową, wyciągam wnioski i sama coraz więcej się o sobie uczę. A uczyć to jak wiecie lubiłam się zawsze. Zastanawiam się co z tymi ludźmi jest nie tak, tu ci mówią jedno, a za plecami drugie. Czemu nie mogą być po prostu uczciwi skoro tak wiele mówią o tolerancji, uczciwości i szacunku... . Myślę, że nigdy nie zrozumiem takich ludzi, ponieważ nie mam w sobie za grosz dwulicowości i braku empatii. Ludzie są jacy są i można po prostu starać się przymykać oko na ich zachowanie i jakoś z nimi egzystować. 


Dzisiaj miałam bardzo interesującą i nawet rzekłabym, że pouczającą rozmowę z moim młodszym bratem. On naprawdę dzisiaj dał mi wiele rad, z których być może niebawem będę musiała skorzystać. To są cenne rady i na pewno o nich nie zapomnę. 









Poza tym trudno jest funkcjonować kiedy przebywa się między niewłaściwymi ludźmi, dwulicowymi, nienawistnikami, ukrywającymi się pod płaszczykiem tolerancji i między ludźmi siejącymi ferment, totalny zamęt w głowie i w życiu. Dlatego też życie to sztuka wyborów, niekiedy bardzo trudnych decyzji. Nie powiem żebym było w obecnej mojej życiowej sytuacji mega happy, ale muszę potraktować to jako burzę, która pomoże mi wzrosnąć w życiu i wyciągnąć kolejne wnioski, które na starość będą bardzo wartościowe. 




Tymczasem. 


poniedziałek, 2 czerwca 2025

Prezydentem Polski Karol Nawrocki!

Dobry wieczór w ten jakże dobry poniedziałek czerwca! 👋😀😀😀😇😇😇💫

Wczoraj (w niedzielę, w Dzień Dziecka) odbyły się wybory prezydenckie. O 21:00 exit poll podał do wiadomości, że Rafał Trzaskowski wygrał, ale wiadomym jest to, że należy trochę dłużej poczekać na ostateczne wyniki głosowania. Na koniec late poll podał, że to właśnie Karol Nawrocki został nowym Prezydentem Polski. Nie ukrywam zadowolenia, ponieważ w drugiej turze właśnie na tego kandydata oddałam swój głos. Polska w końcu się ocknęła i nie oddała Polski w ręce Ursuli i Tuska. Prawdą jest też to, że Karol nie był moim wymarzonym kandydatem, ale NIGDY nie zagłosowałabym na Trzaskowskiego, który po prostu jest osobą, która nie powinna rządzić naszym pięknym krajem. 



Różne media takie jak Onet, różne panele dyskusyjne oraz celebryci (typu: Julia Wieniawa, Kasia Warnke, Jolanta Kwaśniewska) chciały agitować do zagłosowania na Rafała Trzaskowskiego wmawiając ludziom, że ochrona własnego kraju, jego granic, języka i historii - jest faszyzmem, że modlitwa jest "traumą pokoleniową". Wielu celebrytów (niestety wielu z nich bardzo ceniłam za dorobek kulturowy) śmiało się kiedy zamykano kopalnie, ale zachęcano aby dzieci paradowały w różnych marszach, w których rozdzielano Polaków na "europejskich" i "ciemnogród". Niestety wiele tych "gwiazdek" sprzeciw wobec nielegalnej migracji nazywało ksenofobią. Myślę, że warto czasem milczeć, gdy ma się tak wiele błędnych informacji do przekazywania. 





Milczenie jest złotem, dla wielu celebrytów było szansą. 





Polska to mój kraj, tu się urodziłam i wychowałam. I mimo iż tej kraj to czasem sen wariata, to kocham go najmocniej na świecie. To moje miejsce i chcę, aby było godnym i bezpiecznym miejscem do życia. Tu chcę żyć i tu chcę umrzeć. Z Polską wiążę przyszłość, więc dlatego cieszę się, że to właśnie Karol Nawrocki został Prezydentem Polski. I już kilka lat temu postanowiłam, że na blogu nie będę wypowiadała się na temat polityki, bo ona dzieli ludzi, ale nie podoba mi się hejt, który wylewają wyborcy Trzaskowskiego na nowego prezydenta. Jeżeli tak bardzo dużo mówią o tolerancji, wolności i szacunku to niech w końcu go pokażą i godnie się reprezentują w życiu i w świecie mediów społecznościowych. 






W pierwszej turze zagłosowałam na Mentzena, w drugiej na Nawrockiego. Pierwszy raz w życiu zagłosowałam na prawicę i czuję, że to była najlepsza decyzja jaką można było w obecnej sytuacji podjąć. Skąd taki wybór? Przede wszystkim nie chcę, aby nasza waluta (polski złoty) został wyparty przez euro, które zrujnowałoby naszą gospodarkę i nasze kieszenie. Po drugie nie chcę, aby UE miała większy wpływ na Polskę niż sama Polska na siebie. Po trzecie nie chcę, aby Ukraina przystąpiła do NATO, bo to zagrażałoby naszemu bezpieczeństwu. Po czwarte nie chcę w moim kraju nielegalnych migrantów i inżynierów z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy z inżynierią nie mają nic wspólnego. Po piąte chcę, aby Polska była bezpieczna, suwerenna i z wartościami, które są fundamentalne dla naszego kraju. Zbyt kocham Polskę, aby głosować na Trzaska! A poza tym nie lubię trzaskać drzwiami, wolę jeździć na wrotkach! 😏




Jeśli chodzi o wyborców Trzaskowskiego to... każdy ma wolny wybór i każdy głosuje tak jak uważa za słuszne. W moim otoczeniu są różne osoby z różnymi poglądami politycznymi. Z różnymi przebywałam i się kumplowałam. Niemniej najwięcej osób, które mnie oszukały lub zawiodły było związanych z poglądami PO. Tak jak Wam kiedyś opowiadałam kobieta z placówki bankowej, która mnie oszukała na grube tysiące była wyborcą Trzaskowskiego. Niestety wiele osób, które popierają tego człowieka nie wywiązuje się z umów, nie trzyma się terminów i oszukuje. Niestety.









Żeby Polska, była Polską! 💪👊🙏💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚





Potrzebowałam kilku dni odpoczynku od wszystkiego, czyli... RELAX, TAKE IT EASY!

Dzień dobry! 😀😇😇😇😘😘😘👋



Czerwiec był dosyć pracowitym miesiącem i potrzebowałam kilku dni wolnych i aktualnie mam 3 dni wolnego, więc super 💪😇😇😇👌. Może troszkę uda mi się zregenerować i mój ból nóg troszkę się zmniejszy. Na pewno to mi trochę pomoże i będzie lepiej. 







Także dzisiaj zamierzam sobie chillować i regenerować moje spracowane stópki. Spracowane przez 12h w butach sportowych. No cóż... życie 💁😂😂😂.






A Wy jakie macie plany na ten tydzień?
Zaczynają się upały i mnie to bardzo nie cieszy, bo jak byłam w sobotę w pracy to prawie sobie zemdlałam, bo było tak parno. Nawet mój zaprzyjaźniony klient, notabene znajomy prezesa powiedział, że parno jest tutaj okrutnie. Było!!! Podziwiam siebie, że tam nie upadłam, a było już blisko. Mam nadzieję, że w tym roku lata nie będzie i jakoś dam sobie radę z nadchodzącymi upałami. 






Dzisiaj zamierzam sobie czytać książkę autorki "Nimfomanki", którą pożyczył mi mój kolega z pracy - Adi, którego z tego miejsca bardzo serdecznie pozdrawiam 👋😘👼. Książka jest bardzo przyjemna, lekka i opowiada o sytuacjach, które wydarzają się w hotelach. Oczywiście jest to pikantna literatura, jak miejsce, w którym przyszło mi pracować 😆😅😅. 






Miłego dnia! 😘😘😘



czwartek, 29 maja 2025

Uff jak gorąco! Co na to wszystko powiedział mi drwal z lasu? - STIHL

W mojej pracy codziennie poznaję nowych ludzi, w większości są to mężczyźni... totalnie przeróżni. Pewnego razu poznałam drwala i pracownika STIHL. Oprowadziłam go, wszystko wytłumaczyłam, pogadaliśmy o życiu, związkach, miłości, kobietach i oczywiście o seksie. Nooo, taka praca po prostu. Aż w końcu zeszliśmy na mega prozaiczny temat jakim był upał w moim sex shopie. Drwal Andrzej (bo tak miał ów facet na imię) stwierdził, że faktycznie jest gorąco i to wszystko za sprawą dachu, który jest zrobiony z drewna. Powiedział mi, że jest to koncepcja totalnie nieprzemyślana, ponieważ latem mogę się tutaj po prostu ugotować. Popatrzył, rozejrzał się, sprawdził kaloryfery i... powiedział mi, że ktoś po prostu zabrał kurki od nich i dlatego nie mogę sobie zmniejszyć ciepła. Nooo cóż... kiepsko, ale co zrobić? Jak to ja zawsze mam plan awaryjny i już się tym zajęłam i pomyślałam nad tym co zrobić, aby sobie ulżyć 😅😆😈. Pomysłowa ze mnie dziewczyna, chyba co do tego nigdy nie mieliście wątpliwości?! 😂😂😂😎 Pogadałam sobie miło z Andrzejem, ponarzekał sobie na swoją żonę, która nie dba o siebie, nie przepada za seksem, nie okazuje uczyć i etc. Doradziłam mu, aby dał jej czas, porozmawiał z nią i zobaczył jak się sprawy dalej potoczą. Andrzej to bardzo ogorzały czterdziestoparoletni chłop z krwi i kości. Fajnie sobie porozmawialiśmy, a dodatkowo wytłumaczył mi skąd i dlaczego jest taki skwar w sex shopie. Oj, naprawdę jest gorąco i dziwię się bardzo, że nikt z tym nic nie robi, bo można dostać w takiej pracy naprawdę pierdolca, zawału i udaru cieplnego 😩😪😫. 







Tak wygląda ten dach. Ogólnie miejsce, w którym pracuję jest piękne, ale bardzo gorące. Tak gorące, że czasem żyć się odechciewa. Wczoraj miałam prawie 29 stopni Celsjusza i przez 8h mnie mdliło. Marzyłam tylko o tym, aby stamtąd wyjść, a tak nie powinno być w pracy, aby przez tyle godzin czekać tylko na jej zakończenie. Praca w sex shopie jest pracą bardzo lekką, ale przez ten skwar, duchotę i ostre nagrzewające oświetlenie staje się trudna i męcząca. Jest to również nieprzemyślane, ponieważ mamy wyglądać jak gwiazdy filmowe, a grzejemy się tak, że makijaż z nas spływa i włosy się niemiłosiernie przetłuszczają. Nooo, to są niestety największe minusy mojej pracy, którą lubię, ale duchota jest niemiłosierna. Aż strach pomyśleć co będzie gdy temperatura na dworze przekroczy 30 stopni. Jak mnie stamtąd karetka pogotowia nie wywiezie wtedy to naprawdę będzie sukces. Nooo wczoraj to naprawdę myślałam, że zdechnę, bo mdliło mnie i miałam zawroty głowy i po prostu pracowało mi się niekomfortowo. Ech... 😢😖😖😖. 




Bardzo się dziwię, że w takim miejscu, które robi się na ekskluzywny sex shop nie ma klimatyzacji. Poza tym kosmetyki nie powinny się nagrzewać, a one po prostu są ciepłe. Cukierki w miseczce też się rozpuszczają. Fajna praca, ale temperatura jest okrutna i naprawdę to utrudnia pracę. W sex shopie pracuję 4 miesiące i sama siebie podziwiam, że w tym skwarze funkcjonuję. Jako tako, ale jeszcze jakoś żyję. 












A co do drwala Andrzeja to już więcej się nie pojawił w sex shopie. Zapewne dlatego, że powiedziałam iż jestem w związku i... to go bardzo rozczarowało 😅. No cóż... drwal musi pogodzić się z rozczarowaniem i żyć dalej w lesie i ze swoją nieznośną żoną. Takie jest po prostu życie. Czasem brutalne, w którym jest dużo gnoju i żalu. 












PS Z tego miejsca Cię serdecznie Andrzeju pozdrawiam, gdybyś przypadkiem trafił na Myśli Kobiety Wyzwolonej 💋.




Tymczasem. 


poniedziałek, 26 maja 2025

Mam już dosyć ludzi.

Myślałam wczoraj, że sobie odpocznę, zregeneruję się po długim i dosyć męczącym tygodniu, no ale nie, kurwa no nie. Zawsze coś musi się wydarzyć, zawsze coś musi się zjebać, bo ja nie mogę odpocząć, ja mam się chyba po prostu wykończyć. I z drugiej strony aktualnie byłoby mi to bardzo na rękę, bo ja już nie mam siły. Czuję takie zmęczenie materiału, że najchętniej położyłabym się i zasnęłabym na 5 lat, aby obudzić się po tym czasie w lepszym świecie. Tyle wysiłku ile ja we wszystko wkładam w tym roku to jest jakieś totalne monstrum. Nie dość, że walczę z problemami zdrowotnymi i lada moment po prostu się śmiertelnie wykrwawię przez zaburzenia hormonalne, dwa mailowo i telefonicznie jestem po prostu maltretowana, tak MALTRETOWANA i inaczej nie mogę już tego nazwać, chodzę z zapaleniem ścięgna i jakoś staram się funkcjonować łykając mnóstwo leków przeciwbólowych i jeszcze muszę dostać od życia raz w dupę, bo przecież to wszystko nadal mało. I tak sobie żyję, tak się ładnie uśmiecham do ludzi, tak sobie ładnie pracuję będąc życzliwą i uśmiechniętą i zawsze pomocną. Staram się dawać z siebie wszystko i utrzymywać przy tych wszystkich problemach mój mental na najwyższym poziomie tłumacząc sobie sama, że dam radę, że wytrzymam, że to wszystko się zakończy i będzie dobrze. Sama walczę z wiatrakami i demonami mojego życia. I nie powiem, dobrze mi szło, nawet bardzo dobrze, bo dawałam radę i to całkiem nieźle. A wczoraj chuj w bombki strzelił, a już dawno po Bożym Narodzeniu. 



Jedyne co mogę aktualnie zrobić to sobie wszystko odpuścić, poddać się totalnie życiu i czekać jak się wszystko potoczy. Bo ja już serio nie mam ochoty i siły na nic. I oczywiście dalej będę robiła dobrą minę do złej gry, bo ludzie tacy są, że pytają tylko z ciekawości i dla poplotkowania sobie, więc mi to nie jest w ogóle potrzebne. A powiem Wam, że niestety mnóstwo ludzi na tym świecie jest po prostu złych, dlatego kiedyś (lata temu) przeszłam na wegetarianizm i skupiałam się tylko na zwierzętach. Zwierzęta nie krzywdzą ludzi, nie mają w sobie nienawiści, zazdrości i po prostu kochają na dobre i na złe. Zwierzę nigdy nie oceni, nie będzie obrażone za złe zachowanie, zawsze wybaczy. Dlatego podtrzymuję to w co wierzyłam lata temu, że zwierzęta są najlepszym co świat dostał. Na ludziach w swoim życiu zawodziłam się wielokrotnie i nadal się zawodzę chociaż mniej, ponieważ z garstką osób utrzymuję kontakt, choć i tak wolę go spłycić do minimum, aby jeszcze bardziej nie cierpieć. Aktualnie czuję się od wczoraj bardzo źle i nie mam siły całkowicie, a byłam tak dobrze nastawiona i pełna zapału. No nic, tak to w życiu bywa, że jak za długo jest dobrze, to się wszystko musi spierdolić. Pewnych spraw po prostu nie można przeskoczyć, można jedynie zaakceptować i poddać się im. Czasami innego wyboru nie ma. 



A jutro? Jutro będzie nowy dzień, znowu praca, i tak do końca tygodnia, a potem znowu nie odpocznę, bo zawsze dni wolne muszę mieć zjebane, więc normalka w moim życiu. Ale im szybciej się przepracuję, tym szybciej pierdolnę w kalendarz i sobie odpocznę na wieczny czas. Może po prostu to jest mi w tym życiu pisane albo przez najbliższy czas mam się srogo męczyć. Nie wiem... wiem jedno, że mam zmarnowaną końcówkę wczorajszego dnia i cały dzisiejszy dzień.



Wiecie doskonale, że ja bardzo kocham życie i jego uroki, ale jestem już naprawdę psychicznie zmęczona jak robię 5 kroków do przodu i 7 w tył. Może Los chce mnie uczynić tytanem wytrzymałości rzucając mi te wszystkie kłody pod nogi. Wiem, że ludzie mają o wiele gorzej, są bardzo chorzy, uciemiężeni, ale ja już naprawdę jestem zmęczona. Jutro będę może miała dużo pracy to chociaż się czymś zajmę i nie będę myślała o moim życiu. Zauważyłam, że praca to doskonała ucieczka od problemów. A po pracy dwunastogodzinnej to nie ma się siły i ochoty zastanawiać nad swoim życiem, więc może to trochę pomoże. Ale z drugiej strony... czy tak powinno wyglądać życie, aby czekać każdego dnia na nowy miesiąc, na pójście spać. Czy tak to powinno wyglądać? 













Tymczasem. 

niedziela, 25 maja 2025

Odpoczynek :)

Dzień dobry moi Kochani! 👋😘😘😘😇

W końcu mam dwa dni odpoczynku od pracy, co bardzo mnie cieszy, bo potrzebowałam chwili dla siebie, na swoje sprawy, nawet na pranie i uprzątnięcie mojego burdelu w pokoju. Dzisiaj strasznie bolały mnie nogi, bo wczoraj nad ranem złapał mnie skurcz w prawą łydkę i wiecie jak to się kończy. A jak nie wiecie to już Wam mówię. Po skurczu zazwyczaj jest tak, że łydka jest obolała, obrzęknięta i usztywniona. Nie przyjemne uczucie, ale jakoś da się żyć. Dzisiaj obudziłam się o 8 rano (kto by pomyślał, że Maassen będzie wstawać o tej porze w niedzielę 😅😅😅), zjadłam chlebek z najlepszym smalczykiem jaki możecie kupić w Łodzi i z ogórkiem małosolnym. Noooo po prostu delicje! DELICJEEEE! 💛 Przy śniadaniu obejrzałam na HBO3 mój ukochany film - JEDZ, MÓDL SIĘ, KOCHAJ. Jest to przepiękna opowieść o poszukiwaniu szczęścia, które czasem jest bardzo daleko, bo aż we Włoszech, Indiach i Bali. Znacie mnie i chyba wiecie, że ja bardzo chętnie wyruszyłabym samotnie w taką podróż życia. Kto wie, kto wie. 







Później spędziłam troszkę czasu z mamą, która dzisiejszej nocy nie mogła spać przeze mnie, bo... strasznie chrapałam 😅😅😅 na wersalce w pokoju stołowym. Tak byłam zmęczona po dwóch dniach pracy po 12h, że zasnęłam w makijażu na kanapie w salonie i ani razu się nie przebudziłam. No cóż... bywa 😆. Na złożonej wersalce, bez kołdry, poduszek i czegokolwiek spało mi się wybornie, jak nigdy. No, ale jak to się mówi - JAK SIĘ NIE ZMĘCZYSZ, TO NIE ODPOCZNIESZ. Sama prawda! 😎 

Później zabrałam się za porządkowanie mojego pokoju, który po całym tygodniu wyglądał jakby jakaś katastrofa przez niego przeszła. Jestem bałaganiarą okrutną, ale przy tym perfekcyjną 😅😆😂😁😁😁. Każdy ma jakiś ukryty talent w sobie, a ja umiem robić genialny burdel 😁😂😈😈😈😈😈😈. Jeszcze wszystkiego nie dokończyłam, bo zjadłam zupkę ogórkową, napiłam się solidnej ilości herbaty Earl Grey i przeglądałam w między czasie TikToka i zabrałam się za post na Myślach Kobiety Wyzwolonej. 









Na dzisiaj w moich planach jest jeszcze wstawienie ogromnej ilości prania (niestety moja pralka zaczyna się psuć), zrobienie wieczornej pielęgnacji twarzy, nałożenie wcierki na porost włosów łącznie z wykonaniem masażu skóry głowy, poczytanie książki, którą pożyczył mi mój kolega Adi z pracy, którego serdecznie z tego miejsca pozdrawiam 😇😇😇. Powinnam jeszcze zjeść coś, bo jadłam dzisiaj tylko śniadanie, a potem zupkę ogórkową. Także jak dla mojej osoby to barrrrdzo, bardzo mało. A Wy, jakie macie plany na dzisiejszy wieczór? 😘😘😘












Spokojnego wieczoru dla Was moi mili! 😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊😊


czwartek, 22 maja 2025

Dawno mnie tutaj nie było... :(

Dobry wieczór Kochani! ✋😇😘😘😘


Ostatni raz widziałam się z Wami na Myślach Kobiety Wyzwolonej 11 maja, więc całkiem długo mnie tutaj nie było. Tęskniliście za mną? Bo ja za Wami bardzo, no i za pisaniem rzecz jasna. Wszak, to moja największa pasja i miłość. Niestety w tym miesiącu dużo pracuję (tak tak, wiem że blog to również moja praca, ale niestety trochę zawiodłam...) i tego czasu mam na wszystko tyle co kot napłakał. W tym miesiącu pracuję o 4 dni więcej niż w kwietniu, więc jest to sporo. Niemniej daję radę jak to ja 💪!





Maj w moim życiu toczy się na pracy. Głównie na pracy w tym miesiącu. Oczywiście nie zapominam w tym czasie o moich bliskich, z którymi spędzam jak najwięcej czasu mogę. Przynajmniej się staram wygospodarować dla nich jak najwięcej mojego wolnego czasu. Różnie z tym bywa, ale nie jest jeszcze tragicznie. Dużo osób też pyta mnie o moje zdrowie. Hmmm... nie czuję się jakoś fatalnie, czuję się w miarę dobrze. Bywało gorzej. Dziękuję za troskę, którą bardzo doceniam 😘😘😘. Jesteście kochani moje Misiaki blogowe! 🐻🐼🐻🐼🐻💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗💗






Dzisiaj akurat mam dzień wolny, więc mogłam zasiąść do mojego kochanego laptopa i dla Was i dla mnie coś naskrobać na stronicach mojego bloga. Co oczywiście bardzo mnie cieszy. Mam nadzieję, że u Was wszystko dobrze, że jesteście zdrowi i szczęśliwi. Mam też nadzieję, że Ci z Was, którzy poszukiwali pracę to tę robotę znaleźli. Mocno trzymałam za Was kciuki. Niech Wam się szczęści w tym życiu 😇💫😘😘😘. 









W maju czeka mnie jeszcze bardzo dużo pracy i bardzo mało czasu wolnego, ale jak mus to mus. Nic się samo nie zrobi. Zaskakuje mnie i też trochę przeraża to, że już prawie 4 miesiące pracy za mną w sex shopie. Nawet nie wiem kiedy to tak szybko minęło. Wydaje się jakbym zaczęła tam niedawno, a już 4 miesiąc leci. Szok i niedowierzanie! 😐 To pokazuje mi bardzo jak ten czas szybko leci, naprawdę za szybko. Ja generalnie dużo w życiu robię, dużo mam różnych hobby, wiele osób jest w moim życiu i po prostu martwi mnie to, że na to wszystko zaczyna mi brakować czasu. Niemniej, tak na razie musi być i muszę teraz spijać to piwo. Różnie w życiu bywa, a błędy są po to, aby się na nich uczyć. Uczyć i tyle!












Spokojnego czwartkowego wieczoru dla Was! 😇😇😇

Buziaczki 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘