Dobry wieczór moi Kochani! Dzisiaj zapraszam Was na bardzo obszerny post o tym, co wydarzyło się w 2018 roku, czego mnie nauczył ten mijający rok i czego doświadczyłam przez 12 mijających miesięcy. Zapraszam Was Kochani na podsumowanie 2018 roku. Podczas pisania posłużę się moimi zdjęciami, aby było mi łatwiej opisywać cały 2018 rok. Zapraszam raz jeszcze.
Rok 2018 zaczął się dla mnie źle, ponieważ miałam non stop bóle głowy, zawroty głowy, ciepłe policzki, poczucie wszechogarniającego stresu. Byłam strzępkiem nerwów i złego samopoczucia. Nie wiedziałam co się dzieje, ale już pod koniec stycznia dowiedziałam się, że mam CIĘŻKIE NADCIŚNIENIE TĘTNICZE przekraczające 200/120, z pulsem ponad 130 na minutę. Myślałam, że nie dożyję następnego miesiąca, a jednak dziś jest ostatni dzień grudnia 2018 roku, a ja dla Was piszę. To dla mnie naprawdę wzruszające, bardzo.
Ta fotka jest z 13 stycznia. Mój brat miał studniówkę, a ja randkę, która była ostatnią randką na 8 najbliższych miesięcy. Dla mnie było to tragiczne przeżycie, ponieważ przez tyle miesięcy cierpiałam, nie wiedząc co złego zrobiłam, ale chodziło o zdjęcie, które umieściłam na portalu i to mało randkowym. Po prostu zamieściłam swoje zdjęcie na seks portalu chcąc napisać dla Was kilka ciekawych postów. Niestety mężczyzna, z którym się spotykałam myślał, że go zdradzam. Taka sytuacja, która była dla mnie ogromnym upokorzeniem i bólem. Nadal gdzieś to we mnie jeszcze siedzi.
To zdjęcie zrobiłam u mojej babci Marty. W Dzień Dziadka dostałam tak wysokiego ciśnienia, że przyjechało do mnie pierwszy raz w życiu Pogotowie Ratunkowe. Pierwszy raz jechałam karetką pogotowia i muszę Wam powiedzieć, że naprawdę czuć zapach śmierci w niej. Było to dla mnie spore przeżycie. Miałam o tyle szczęście, że ratownicy medyczni byli bardzo uprzejmymi ludźmi, którzy mnie nie stresowali tylko pomogli mi. Niech ich szczęście nie opuszcza w życiu!
Niestety... pogotowie przyjechało do mnie raz jeszcze, znowu mi pomogli, ale bez szpitala się nie obyło. Trafiłam do Szpitala im. Jana Bożego. Wykryto u mnie INSULINOOPORNOŚĆ, która jest niczym innym jak stanem przedcukrzycowym. Byłam zaskoczona. Cały pobyt w szpitalu był dla mnie niewyobrażalnym stresem. Dowiedziałam się, że mam jakiegoś guzka na tarczycy, ale za to serce zdrowe jak dzwon. Przepisali mi 5 tabletek do łykania do dobę i wypuścili po 4 dniach do domu.
W Janie Bożym poznałam 3 fajne babeczki(seniorki), z którymi 4 dni w szpitalu minęły mi bardzo szybko. Najsmutniejsze było to, że ja najbardziej z nich cierpiałam, ale jakoś dałam radę. Choć nie mam pojęcia skąd znalazłam na to tyle siły.
W Szpitalu im. Jana Bożego dostałam skierowanie do CZMP na oddział endokrynologiczny z podejrzeniem nadciśnienia hormonalnego. W Matce Polce leżałam tydzień i tutaj czułam się bardziej jak na wakacjach w sanatorium, ponieważ oglądałam filmy, przeczytałam książkę napisaną przez geja. Poznałam nauczycielkę religii, lesbijkę i terapeutkę. Z tymi trzeba kobietami dzieliłam szpitalny pokój i poznałam ich 3 spojrzenia na życie ludzkie. Było to mnie mnie coś ważnego. Każda z tych osób czegoś mnie nauczyła. Było to wyjątkowe spotkanie. W szpitalu ale bardzo enigmatyczne. To wszystko działo się po coś, choć wtedy o tym nie wiedziałam.
Tutaj powoli zaczęłam wracać do zdrowia fizycznego. Ale po tych dwóch szpitalach zaczęłam ubierać się cała na czarno nie wiedząc czemu, ale jednak była przyczyna.
W tym roku zakochałam się w czarnych paznokciach. Uważam, że wyglądają bardzo stylowo i elegancko o ile są krótkie.
Tutaj był czas na przełomie marca i kwietnia, że schudłam 6,8 kg mając insulinooporność, dzięki czemu uwierzyłam, że znowu mogę wrócić do dawnej szczupłej sylwetki. Uświadomiłam sobie, że trzeba po prostu nauczyć działać się bardziej świadomie niż kiedyś, ponieważ wszystko się w życiu zmienia i wiele spraw należy też zacząć akceptować.
Tutaj widać efekt schudnięcia na mojej buzi, ale to był też czas kiedy po tych szpitalach załamałam się psychicznie. Walczyłam sama ze sobą i nikt mi nie podał ręki. Wsparcie miałam od Kingi i Adama. Niemniej najbardziej pomogła mi Kinga, bo mówiła mi to co jest, a nie to co chciałabym zobaczyć. Zawsze będę jej za to wdzięczna, że dała mi czas na wyzdrowienie. Dziękuję, choć miałam nie dziękować. Ale dziękuję z całego serca.
Uśmiech z miesiąca na miesiąc zaczął do mnie wracać. Lekarze dali mi tabletki na nadciśnienie i na odwodnienie, ponieważ dowiedziałam się, że mój hormon nerek - RENINA przekracza 500% normę. Nie mam guza nadnerczy ani nerek, ale niestety ten hormon wydziela za dużo reniny przez co moje ciśnienie jest bardzo wysokiej wartości. Lekarze dali mi niestety lek, który mnie uczulał i za dużą dawkę leku na odwodnienie. Sama do tego doszłam i odstawiłam dwa leki, dzięki czemu ciśnienie w końcu zaczęło się normować. Spędziłam dziesiątki godzin na czytaniu o reninie, nadciśnieniu i pracy nerek. Opłacało się, ponieważ sama sobie pomogłam. Nigdy nie traćcie nadziei, bo wszystko jest w Waszych rękach, tylko czas w to uwierzyć.
Taaak... fajne cycki to jedyna zaleta utycia. Serio... przybranie na wadze jest złe i ma wiele niedogodności i kiedyś powiem Wam co jest takiego w nadwadze lub otyłości.
Czerń była ze mną długo, do póki mój stan psychiczny się nie unormował. Jak sobie pomogłam? Otóż zaskoczę Was. Hydroksyzyna, ja i papież Franciszek. To długa opowieść by była, ale te 3 kwestie pomogły wyjść mi z załamania. Kiedyś Wam opowiem.
To było zdjęcie przed spotkaniem z Zuzą. W tym roku dwa razy widziałam się z Zuzą i nasza znajomość się zakończyła bardzo brutalnie. Mimo tych gorzkich słów wypowiedzianych przeze mnie i przez nią uważam, że to była fajna znajomość. Myślę, że obydwie dowiedziałyśmy się czegoś o sobie. Nie wiem czy ona czyta moje "wypociny" ha ha ha, ale może, nie wiem. Myślę, że wszystko co wydarzyło się między nami miało pewien sens. Lewica i prawica to ciężki orzech do zgryzienia i zjedzenia, ale uważam, że dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Szczerze ją lubiłam i mimo, że powiedziała słowa, których powiedzieć nie powinna to lubię ją i może to szaleństwo, ale nie życzę jej niczego złego. Nikomu nie życzę zła, źli ludzie po prostu stają się dla mnie obojętni. Nie chciałam odwieźć jej od wiary w Boga, ale chciałam jej pokazać, że nie musi tak bardzo ograniczać się w sprawach seksualności. Przynajmniej przekonałam ją do zakupu pierwszych czerwonych majtek ha ha ha. To już coś. Niech jej się wiedzie, ale powinna zdać sobie sprawę, że jako przyszły psycholog powinna wczuć się w drugą osobę i nie oceniać, że seks jest zły lub masturbacja czymś obrzydliwym. Bo nie jest. Złe jest krzywdzenie słowem, ograniczanie się i katowanie siebie konwenansami i słowami bezmyślnych księży. Nie mówię, że każdy ksiądz jest zły, ale spory odsetek nie powinien zajmować się tym czym się zajmuje.
W tym roku dostałam 2 darmowe paczki do zrecenzowania dwóch produktów - perfum i proszku do prania. Dziękuję za zaufanie.
Tej sukienki nie miałam jeszcze ani razu na sobie. Mam nadzieję, że wiosną 2019 zostanie dobrze spożytkowana na jakieś polanie ha ha ha.
W maju tego roku wzięłam fryzjerskie nożyczki i ścięłam o jakieś 20 centymetrów moje włosy i efekt wyszedł taki jaki widzicie. Szczerze? Nie byłam zadowolona z takiej długości włosów ale za to mam bardzo zdrowe teraz swoje włosy. Są w naprawdę dobrej kondycji.
Czarny, czarny, czarny - to mój ulubiony kolor tego roku.
Kardigany to również coś co w tym roku mnie nie opuszczało. Te piękne spodnie podarły mi się w tym roku nad morzem i wyrzuciłam je do kosza.
Bardzo lubię to zdjęcie. Uwielbiam brokat, gorsety i spodnie z wysokim stanem.
Tak ubrałam się przed spotkaniem z piękną blondynką Karoliną. Karolina to córka byłej przyjaciółki mojej mamy z lat młodości. Nasz odnowienie kontaktu i spotkanie nie było bez przyczyny. Nie sądzisz? ❤
To była najgorsza podróż mojego życia. Pojechałam z mamą nad morze do Władysławowa(Chłapowo). Wróciłyśmy następnego dnia. Dwie doby byłam na nogach i pamiętam, że byłam tak strasznie zmęczona jak nigdy. Ci, którzy mnie regularnie czytają to doskonale znają tę historię. Łódź, Władysławowo, Gdynia w 1 dzień to zdecydowanie za dużo.
Tutaj byłam na Wydziale Prawa i Administracji, ponieważ Zuza zanosiła dokumenty na prawo. Poszłyśmy na pizzę KEBAB i to było miłe ale krótkie spotkanie.
Ten rok 2018 należał do spacery z Karoliną. Bardzo dużo chodziłyśmy. Ja zawsze podkreślam, że SEKS, TANIEC I SPACERY to moje ulubione aktywności.
To był wspaniały wieczór w Kaliskiej z Karoliną. Ta bluzka zrobiła na samcach takie wrażenie, że to niewiarygodne. Ale mnie tylko jeden interesował, eh...
To moja najszczuplejsza sylwetka tego roku.
Moje Halloween było udane. Miła impreza i miła randka, po 8 miesiącach! Tak wiem, wyglądałam obłędnie.
W tym roku zakochałam się w PANTERCE. Uwielbiam ten print.
Ten rok 2018 nauczył mnie pokory, cierpliwości, wytrwałości, ale przede wszystkim dał mi wiarę w jutro. Uważam, że te dwa pobyty w szpitalu były mi potrzebne. Dzięki temu mam odpowiednie leki na nadciśnienie, wiem, że muszę dbać o nerki i odpowiednią masę ciała. Nauczyłam się też tego, że w życiu stres jest tylko w naszej głowie. Wyciszyłam się i mam mniej konfliktów wewnętrznych, a z nowymi problemami umiem walczyć świadomie i lepiej niż kilka lat temu. Stałam się lepszą kobietą, bardziej świadomą siebie i swoich możliwości. Pewnie jesteście ciekawi co z moimi studiami? Odeszłam, bo wiem, że język francuski to nie język dla mnie. Szkoda mi hiszpańskiego, ale trudno, to też wydarzyło się po coś. W tym roku zyskałam Karolinę, która weszła do mojego życia i mam nadzieję, że długo albo na zawsze w nim zostanie. Poprawiłam relację z Adamem choć uważam, że tutaj potrzeba naprawę jeszcze wielu zmian i ufania sobie. Umiem już panować nad stresem i wiem jak sobie pomóc kiedy skacze ciśnienie, które notabene od dawna już nie skacze. Mogę powiedzieć, że pierwsze 4 miesiące 2018 roku były tymi, które zmieniły dalsze miesiące. To był najtrudniejszy rok mojego życia, ale wychodzę z niego mądrzejsza, bardziej świadoma jak już wyżej to napisałam i lepsza. Myślę, że sporo ten rok mnie nauczył. To był mój 9 rok numerologiczny i teraz zacznę nowy cykl 9 lat. Cieszę się, że przeżyłam wiele trudnych chwil, wyciągnęłam wnioski i sporo zmieniłam w sobie i moim życiu. Wierzę, że teraz lepiej zarządzę swoim czasem i teraz będę już tylko ulepszała swoje życie.
Z tego miejsca życzę Wam cudownego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku 2019!!!
Bądźcie szczęśliwi, zdrowi i miejcie spokojną duszę!!! Te sprawy są najważniejsze!
Dziękuję Wam za ten rok, ponieważ w tym roku Myśli Kobiety Wyzwolonej bardzo się rozwinęły i przybyło Was ponad 700 osób. Dziękuję, że jesteście ze mną, ponieważ to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Kocham Was w taki inny sposób, ale zawsze powtarzam, że piszę dla siebie i dla Was.
Moje Serduszka bądźcie szczęśliwe w Nowym Roku!!!
Całuję,
Wasza Aleksandra
poniedziałek, 31 grudnia 2018
sobota, 29 grudnia 2018
Najgorsze perfumy EVER!!!
W mojej kolekcji perfum jest prawie 20 różnych zapachów i większość jest OK, ale od czasu do czasu niestety trafia się BUBEL TOTALNY. Bardzo dużo czyta mnie kobiet, które potrzebują perfum, za które zapłacą małe pieniądze i ja to rozumiem, ponieważ większość Polek nie stać na to aby sobie kupować perfumy za 5 stów, nie wiedząc czy zapach będzie trafiony. Prosiłyście mnie o tanie rozwiązania, więc wychodzę do Was zawsze z otwartymi rękoma. Przed tegorocznymi Świętami Bożego Narodzenia postanowiłam kupić dwa flakony tanich(naprawdę tanich) perfum. Jak postanowiłam tak też zrobiłam i dzisiaj przedstawiam Wam jeden z tych flakonów.
Perfumy, o których będzie mowa w dzisiejszym poście to zapach pochodzący od marki Bi-es - Pink Pearl. Cena normalna tych perfum to ok. 15 złotych w Carrefourze, niemniej ja zapłaciłam 8 złotych, ponieważ była na nie promocja. Mówię - Panie z bloga chcą czegoś taniego i ładnie pachnącego, to może to będzie ładny zapach, bo flakonik nie najgorszy, więc przetestuję i zrecenzuję. Perfumy kupiłam w ciemno, BO LUBIĘ Z ZASKOCZENIA 😈 ha ha ha.
Najpierw pokażę Wam jak wyglądają owe perfumy. Oto one:
Flakon jest 50 mililitrowy. Jest w kolorze bladego przezroczystego różu. Wygląda bardzo klasycznie, więc raczej każda miłośniczka perfum będzie zadowolona. Flakon jest bardzo solidny, nawet zatyczka dobrze się trzyma i nie spada z atomizera, co czasem w perfumach(nawet tych drogich) się zdarza.
Jest prawie 2 w nocy a ja rozpyliłam 7 psików tychże perfum w powietrze. Ale wiecie, ja zawsze testuję perfumy minimum tydzień, a później podczas pisania recenzji traktuję powietrze w moim pokoju zapachem z flakonu perfum. Tak robię przy każdej recenzji. No dobra, ale co o nutach zapachowych Pink Pearl mówi producent.
Nuty głowy - bergamotka, brzoskwinia
Nuty serca - róża, konwalia
Nuty bazy - paczula, wanilia
Czy Pink Pearl pachnie choć jednym z tych powyższych nut?
NIE. Bynajmniej ja nie czuję w tych perfumach żadnej z powyższych nut ani konkretnego składnika. Jest to bardzo zła wiadomość. Jak dla mnie ta woda perfumowana pachnie alkoholem zalanym czymś kwiatowym? Wiecie, że ja nie lubię perfum, które pachną kwiatami, więc ten zapach od razu mnie odrzuca, ale chciałabym go ocenić, a jego po prostu się nie da, bo pachnie niczym, co można by opisać słowami. To woda spirytusowa zalana czymś kwiatowym i tyle. Dodatkowo zapach jest nietrwały, ponieważ po 15 minutach już go nie czuć. To najgorsze perfumy jakie mam w swojej kolekcji i jakie kiedykolwiek kupiłam. Przynajmniej nie zmarnowałam pieniędzy i to jedynie mnie pociesza. Z drugiej strony sceptycznie podchodzę do perfum, które są tańsze niż 20 złotych, ponieważ według mnie nie należy się po takim produkcie niczego dobrego spodziewać. Zużyłam 3/4 buteleczki, więc naprawdę dałam szansę temu zapachowi, ale nic się nie zmieniło - TO KATASTROFA.
Teraz czytam opinię kobiet w Internecie na temat Bi-es Pink Pearl i o dziwo... te perfumy podobają się kobietom. Eh... no cóż... ja lubię luksusowe perfumy, więc mam też inne wymagania, a poza tym wiem jak pachnie mój ukochany Jimmy Choo a jak pachnie ten kiepski Pink Pearl. Większość kobiet piszących pochlebne opinie temu zapachowi, po prostu nie zna dobrych perfum, ale po to jestem ja aby Wam opisać czym naprawdę pachnie Pink Pearl - NICZYM.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Szkoda, że nie mogę polecić Wam póki co jakiegoś taniego i dobrego zapachu drogie Panie, ale jeszcze poszukam. Kolejna recenzja również będzie dotyczyła marki z Bi-es, w której znalazłam prawdziwą perełkę. Zapach jest totalnie jak zapach z Escady, więc naprawdę będziecie zachwycone kolejną recenzją. Także czekajcie na styczniową pierwszą recenzję perfum, w której to pojawi się naprawdę bardzo tani hit, który pachnie jak koktajl egzotyczny, który możecie dostać pijąc drinka na plaży Teneryfy lub Karaibów.
Niemniej jak zawsze pisało mi się recenzję perfum bardzo przyjemnie, bo perfumy to mój konik i pasja. Mam nadzieję, że kiedyś dojdę do 100 flakonów perfum. Przeraża mnie fakt, że w 2018 roku kupiłam 13 flakonów perfum. To naprawdę dużo. Ale w 2019 będzie tych recenzji jeszcze więcej, ponieważ zamierzam mniej kupować ciuchów, a więcej perfum, także czekajcie na recenzje. Oczywiście nie chcę aby pojawiało się ich za dużo, ponieważ nudno by się na Myślach Kobiety Wyzwolonej zrobiło. Myślę, że nie więcej niż dwie recenzje perfum będą pojawiały się w miesiącu, w roku 2019, ale to się oczywiście okaże. Na pewno w pierwszym tygodniu stycznia pojawi się recenzja perfum, o których pod koniec dzisiejszego postu Wam wspomniałam, więc jak dobrze pójdzie w styczniu będzie więcej recenzji niż dwie.
Ale już nie przedłużając dzisiejszego wpisu, życzę Wam słodkich snów lub cudownego dnia 😇😇
Pachnących snów lawendą 👄
Perfumy, o których będzie mowa w dzisiejszym poście to zapach pochodzący od marki Bi-es - Pink Pearl. Cena normalna tych perfum to ok. 15 złotych w Carrefourze, niemniej ja zapłaciłam 8 złotych, ponieważ była na nie promocja. Mówię - Panie z bloga chcą czegoś taniego i ładnie pachnącego, to może to będzie ładny zapach, bo flakonik nie najgorszy, więc przetestuję i zrecenzuję. Perfumy kupiłam w ciemno, BO LUBIĘ Z ZASKOCZENIA 😈 ha ha ha.
Najpierw pokażę Wam jak wyglądają owe perfumy. Oto one:
Flakon jest 50 mililitrowy. Jest w kolorze bladego przezroczystego różu. Wygląda bardzo klasycznie, więc raczej każda miłośniczka perfum będzie zadowolona. Flakon jest bardzo solidny, nawet zatyczka dobrze się trzyma i nie spada z atomizera, co czasem w perfumach(nawet tych drogich) się zdarza.
Jest prawie 2 w nocy a ja rozpyliłam 7 psików tychże perfum w powietrze. Ale wiecie, ja zawsze testuję perfumy minimum tydzień, a później podczas pisania recenzji traktuję powietrze w moim pokoju zapachem z flakonu perfum. Tak robię przy każdej recenzji. No dobra, ale co o nutach zapachowych Pink Pearl mówi producent.
Nuty głowy - bergamotka, brzoskwinia
Nuty serca - róża, konwalia
Nuty bazy - paczula, wanilia
Czy Pink Pearl pachnie choć jednym z tych powyższych nut?
NIE. Bynajmniej ja nie czuję w tych perfumach żadnej z powyższych nut ani konkretnego składnika. Jest to bardzo zła wiadomość. Jak dla mnie ta woda perfumowana pachnie alkoholem zalanym czymś kwiatowym? Wiecie, że ja nie lubię perfum, które pachną kwiatami, więc ten zapach od razu mnie odrzuca, ale chciałabym go ocenić, a jego po prostu się nie da, bo pachnie niczym, co można by opisać słowami. To woda spirytusowa zalana czymś kwiatowym i tyle. Dodatkowo zapach jest nietrwały, ponieważ po 15 minutach już go nie czuć. To najgorsze perfumy jakie mam w swojej kolekcji i jakie kiedykolwiek kupiłam. Przynajmniej nie zmarnowałam pieniędzy i to jedynie mnie pociesza. Z drugiej strony sceptycznie podchodzę do perfum, które są tańsze niż 20 złotych, ponieważ według mnie nie należy się po takim produkcie niczego dobrego spodziewać. Zużyłam 3/4 buteleczki, więc naprawdę dałam szansę temu zapachowi, ale nic się nie zmieniło - TO KATASTROFA.
Teraz czytam opinię kobiet w Internecie na temat Bi-es Pink Pearl i o dziwo... te perfumy podobają się kobietom. Eh... no cóż... ja lubię luksusowe perfumy, więc mam też inne wymagania, a poza tym wiem jak pachnie mój ukochany Jimmy Choo a jak pachnie ten kiepski Pink Pearl. Większość kobiet piszących pochlebne opinie temu zapachowi, po prostu nie zna dobrych perfum, ale po to jestem ja aby Wam opisać czym naprawdę pachnie Pink Pearl - NICZYM.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Szkoda, że nie mogę polecić Wam póki co jakiegoś taniego i dobrego zapachu drogie Panie, ale jeszcze poszukam. Kolejna recenzja również będzie dotyczyła marki z Bi-es, w której znalazłam prawdziwą perełkę. Zapach jest totalnie jak zapach z Escady, więc naprawdę będziecie zachwycone kolejną recenzją. Także czekajcie na styczniową pierwszą recenzję perfum, w której to pojawi się naprawdę bardzo tani hit, który pachnie jak koktajl egzotyczny, który możecie dostać pijąc drinka na plaży Teneryfy lub Karaibów.
Niemniej jak zawsze pisało mi się recenzję perfum bardzo przyjemnie, bo perfumy to mój konik i pasja. Mam nadzieję, że kiedyś dojdę do 100 flakonów perfum. Przeraża mnie fakt, że w 2018 roku kupiłam 13 flakonów perfum. To naprawdę dużo. Ale w 2019 będzie tych recenzji jeszcze więcej, ponieważ zamierzam mniej kupować ciuchów, a więcej perfum, także czekajcie na recenzje. Oczywiście nie chcę aby pojawiało się ich za dużo, ponieważ nudno by się na Myślach Kobiety Wyzwolonej zrobiło. Myślę, że nie więcej niż dwie recenzje perfum będą pojawiały się w miesiącu, w roku 2019, ale to się oczywiście okaże. Na pewno w pierwszym tygodniu stycznia pojawi się recenzja perfum, o których pod koniec dzisiejszego postu Wam wspomniałam, więc jak dobrze pójdzie w styczniu będzie więcej recenzji niż dwie.
Ale już nie przedłużając dzisiejszego wpisu, życzę Wam słodkich snów lub cudownego dnia 😇😇
Pachnących snów lawendą 👄
piątek, 28 grudnia 2018
MERRY CHRISTMAS, żółte tulipany i Jak to było w tym roku?!
Dobry wieczór Kochani! Jak widzicie strasznie się przestawiłam i funkcjonuję w nocy, a w dzień śpię. Wstałam wczoraj o 17, więc chyba całą dobę się przemęczę aby wstawać o 9 jak wstawałam a nie po południu. To będzie dla mnie prawdziwe wyzwanie, ale nie o tym dzisiaj. Dziś porozmawiamy o tym jak wyglądały moje tegoroczne Święta Bożego Narodzenia. Zapraszam do lektury.
Tak prezentowałam się w Wigilię. Miałam na sobie złoty sweterek po mojej babci Krysi, czarne spodnie z wysokim stanem. Nie miałam na sobie w ogóle biżuterii, ponieważ tak bardzo rzucający się w oczy sweter "robi robotę". Makijaż oczy miałam delikatny, ponieważ miałam umalowane rzęsy, a na powiekach transparentny cień ze złotymi drobinkami. Najmocniejszy akcent postawiłam na usta. Na Wigilię nałożyłam bordową szminkę na usta, ponieważ dawno już nie malowałam ust na wyrazisty kolor. Podoba Wam się?
Kilka dni temu spotkałam się z Karoliną przed świętami. Dostałam od niej taką bardzo pachnącą kulę do kąpieli, która pachniała pudrowymi malinami. Zna mnie dobrze, bo trafiła rewelacyjnie z zapachem. Kąpiel z tą kulą, a właściwie półkulą była bardzo nawilżająca. Bardzo dobry produkt.
Przed świętami czekało mnie krótkie spotkanie z Adamem. Dałam mu Merci, choć nie wiem czy lubi. Ja bardzo lubię, więc uznałam, że jemu też powinno smakować. Nie byłabym sobą gdybym nie dołożyła flirciarskiej karteczki z odciskiem moich ust. Mam nadzieję, że karteczkę ma i jej nie wyrzucił, ponieważ ja przechowuję wszystko co dostaję od kogoś. Nigdy nie wyrzucam, ponieważ dla mnie wspomnienia są bardzo cenne.
Dostałam od niego 9 przepięknym żółtych tulipanów, które są moimi ulubionymi kwiatkami. Na załączonym zdjęciu widzicie, że mam kryształowy wazon. Jestem miłośniczką kryształów tak na marginesie i w swoim domu mam ich naprawdę sporo. Moja mama nie rozumie mojej miłości do nich ha ha ha. A za tulipanami i wazonem na szafie wisi przepiękna ecru marynarka, którą planuję założyć na Sylwestra. Taaak... miałam założyć czarną sukienkę, ale jednak ubieram się na ecru. Choć znając życie lepiej nic nie będę planowała, bo jak planuję jakąś uroczystość to chuj z tego wychodzi.
W tym roku również jak ostatnio kroiłam pieczarki na farsz do pierogów, ale w połowie poległam, ponieważ kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłabym całe życie spędzić w takiej pozycji w jakiej się kroi, ponieważ odcinek lędźwiowy strasznie mnie rozbolał.
W Wigilię ujrzałam, że moja czerwona bluzka, którą planowałam założyć na Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia jest poplamiona herbatą(bodajże porzeczkową). Wkurwiłam się i chciałam w Wigilię prać, ale moja mama mi nie pozwoliła, bo według niej ludzie umierają jak pranie wisi na sznurkach w święta... bez komentarza kochani, chyba że coś wiecie na temat przesądów świątecznych to powymieniajmy się opiniami w komentarzach pod tym postem. Ta poplamiona bluzka to był ZNAK, ponieważ moja chrzestna w Boże Narodzenie odwołała spotkanie rodzinne, a po dwóch godzinach zadzwoniła, że jednak mamy przejeżdżać. Szczyt wszystkiego moi Kochani. Nienawidzę jak ktoś nie szanuje mojego czasu. Ja szanuję czas drugiej osoby, więc tego samego oczekuję od innych w moim kierunku. Oczywiście nie poszłam z mamą, bratem i dziadkiem do chrzestnej. I aby tego było mało moja chrzestna obraziła się na mnie i "zalała" mnie dziesiątkami wiadomości. MASAKRA. Uważam, że powinniśmy nauczyć się panować nad swoimi emocjami, szczególnie jak jesteśmy pedagogami i kiedy dzień jest wyjątkowy, a Boże Narodzenie do takowych dni należy. I tyle. Więcej już mi się opisywać tej sytuacji nie chce, ponieważ prawie, że wyprowadziło mnie to z równowagi. Napisałam jedno zdanie na jej wiadomość i tyle. Pozostałe dziesiątki wiadomości zignorowałam, ponieważ z doświadczenia wiem, że złość rodzi złość, przemoc rodzi przemoc. A wracając do czerwonej bluzki to wtarłam w plamę z herbaty cytrynę i namoczyłam bluzkę w proszku do prania i prawie cała plama ładnie zeszła. Ja to jednak jestem dobra gospocha ha ha ha ha.
Tak wyglądał mój stół wigilijny podczas przygotowań do wieczerzy. Jedzenia mam w domu co nie miara i nie wiem kto to zje. Ja już mam niestrawność, bo staram się zjeść aby się nie zmarnowało, ale dzisiaj powiedziałam sobie koniec, bo brzuch mnie boli strasznie z przejedzenia.
Ta potrawa zrobiła furorę u mnie w domu. To kapusta z mięsem, którą w naszej rodzinie nazywamy bigosem, ponieważ nikt z nas nie lubi tradycyjnego bigosu ze śliwką i grzybkami. Kapusta z mięsem wyszła mojej mamie wyborna. Palce lizać.
To lody biszkoptowe z sosem truskawkowym marki LODY JAK DAWNIEJ. Uwielbiam tę firmę, ale niestety ten rodzaj lodów zbytnio mi nie zasmakował, choć nie były złe. Na pewno należą do lodów z tej lepszej półki niż FAMILIJNE BADZIEWIE. W tym roku mój pokój ozdobiłam czerwonymi światełkami choinkowymi.
Przejedzenie ukazało się w podwyższonym ciśnieniu tętniczym. Jak widzicie dwie pierwsze wartości są podwyższone. Prawidłowe maksymalne ciśnienie tętnicze wynosi 139/89. Moje poświąteczne ciśnienie nie jest tragiczne, ale odczuwam, że jest podwyższone. Jak widzicie testuję mój nowy ciśnieniomierz, który dostałam od mamy i jestem z niego bardzo zadowolona. A co również bardzo ważne, jest stosunkowo cichy, więc nawet w nocy sobie mierzę i nikogo nie budzę.
Jako dziecko lat 90 uwielbiam bajki Disneya. Uważam, że lata 90 obfitowały w najlepsze bajki i programy dla dzieci, których niestety już nie ma. Tutaj widzicie Króla Lwa. Tutaj widzicie Pumbę(dla niewtajemniczonych to ten DZIK). Miałam nawet takiego pluszaka. To była moja ulubiona postać z Króla Lwa. O dziwo dzisiaj bardzo boję się dzików ha ha ha.
To zdjęcie zostało wykonane w mojej łazience, która aż prosi się o remont. Może ktoś mi chce wyremontować to zapraszam ha ha ha 😈😈😈
Kochani, mam nadzieję, że Wasze święta były udane i spędziliście je rodzinnie. Ja spędziłam Wigilię z mamą, Wojtkiem(brat), dziadkiem i Reksiem. Boże Narodzenie z mamą i Wojtkiem, a drugi dzień świąt tak samo jak Wigilię. Przykro mi, że moja chrzestna popsuła Boże Narodzenie. Cóż... brak mi słów i nie mam ochoty nawet ponownie się denerwować, aby nie zwiększyć mojego ciśnienia.
Trzymajcie się ciepło i do następnego postu!
Czołem!
Tak prezentowałam się w Wigilię. Miałam na sobie złoty sweterek po mojej babci Krysi, czarne spodnie z wysokim stanem. Nie miałam na sobie w ogóle biżuterii, ponieważ tak bardzo rzucający się w oczy sweter "robi robotę". Makijaż oczy miałam delikatny, ponieważ miałam umalowane rzęsy, a na powiekach transparentny cień ze złotymi drobinkami. Najmocniejszy akcent postawiłam na usta. Na Wigilię nałożyłam bordową szminkę na usta, ponieważ dawno już nie malowałam ust na wyrazisty kolor. Podoba Wam się?
Kilka dni temu spotkałam się z Karoliną przed świętami. Dostałam od niej taką bardzo pachnącą kulę do kąpieli, która pachniała pudrowymi malinami. Zna mnie dobrze, bo trafiła rewelacyjnie z zapachem. Kąpiel z tą kulą, a właściwie półkulą była bardzo nawilżająca. Bardzo dobry produkt.
Przed świętami czekało mnie krótkie spotkanie z Adamem. Dałam mu Merci, choć nie wiem czy lubi. Ja bardzo lubię, więc uznałam, że jemu też powinno smakować. Nie byłabym sobą gdybym nie dołożyła flirciarskiej karteczki z odciskiem moich ust. Mam nadzieję, że karteczkę ma i jej nie wyrzucił, ponieważ ja przechowuję wszystko co dostaję od kogoś. Nigdy nie wyrzucam, ponieważ dla mnie wspomnienia są bardzo cenne.
Dostałam od niego 9 przepięknym żółtych tulipanów, które są moimi ulubionymi kwiatkami. Na załączonym zdjęciu widzicie, że mam kryształowy wazon. Jestem miłośniczką kryształów tak na marginesie i w swoim domu mam ich naprawdę sporo. Moja mama nie rozumie mojej miłości do nich ha ha ha. A za tulipanami i wazonem na szafie wisi przepiękna ecru marynarka, którą planuję założyć na Sylwestra. Taaak... miałam założyć czarną sukienkę, ale jednak ubieram się na ecru. Choć znając życie lepiej nic nie będę planowała, bo jak planuję jakąś uroczystość to chuj z tego wychodzi.
W tym roku również jak ostatnio kroiłam pieczarki na farsz do pierogów, ale w połowie poległam, ponieważ kręgosłup odmówił mi posłuszeństwa. Nie mogłabym całe życie spędzić w takiej pozycji w jakiej się kroi, ponieważ odcinek lędźwiowy strasznie mnie rozbolał.
W Wigilię ujrzałam, że moja czerwona bluzka, którą planowałam założyć na Pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia jest poplamiona herbatą(bodajże porzeczkową). Wkurwiłam się i chciałam w Wigilię prać, ale moja mama mi nie pozwoliła, bo według niej ludzie umierają jak pranie wisi na sznurkach w święta... bez komentarza kochani, chyba że coś wiecie na temat przesądów świątecznych to powymieniajmy się opiniami w komentarzach pod tym postem. Ta poplamiona bluzka to był ZNAK, ponieważ moja chrzestna w Boże Narodzenie odwołała spotkanie rodzinne, a po dwóch godzinach zadzwoniła, że jednak mamy przejeżdżać. Szczyt wszystkiego moi Kochani. Nienawidzę jak ktoś nie szanuje mojego czasu. Ja szanuję czas drugiej osoby, więc tego samego oczekuję od innych w moim kierunku. Oczywiście nie poszłam z mamą, bratem i dziadkiem do chrzestnej. I aby tego było mało moja chrzestna obraziła się na mnie i "zalała" mnie dziesiątkami wiadomości. MASAKRA. Uważam, że powinniśmy nauczyć się panować nad swoimi emocjami, szczególnie jak jesteśmy pedagogami i kiedy dzień jest wyjątkowy, a Boże Narodzenie do takowych dni należy. I tyle. Więcej już mi się opisywać tej sytuacji nie chce, ponieważ prawie, że wyprowadziło mnie to z równowagi. Napisałam jedno zdanie na jej wiadomość i tyle. Pozostałe dziesiątki wiadomości zignorowałam, ponieważ z doświadczenia wiem, że złość rodzi złość, przemoc rodzi przemoc. A wracając do czerwonej bluzki to wtarłam w plamę z herbaty cytrynę i namoczyłam bluzkę w proszku do prania i prawie cała plama ładnie zeszła. Ja to jednak jestem dobra gospocha ha ha ha ha.
Tak wyglądał mój stół wigilijny podczas przygotowań do wieczerzy. Jedzenia mam w domu co nie miara i nie wiem kto to zje. Ja już mam niestrawność, bo staram się zjeść aby się nie zmarnowało, ale dzisiaj powiedziałam sobie koniec, bo brzuch mnie boli strasznie z przejedzenia.
Ta potrawa zrobiła furorę u mnie w domu. To kapusta z mięsem, którą w naszej rodzinie nazywamy bigosem, ponieważ nikt z nas nie lubi tradycyjnego bigosu ze śliwką i grzybkami. Kapusta z mięsem wyszła mojej mamie wyborna. Palce lizać.
To lody biszkoptowe z sosem truskawkowym marki LODY JAK DAWNIEJ. Uwielbiam tę firmę, ale niestety ten rodzaj lodów zbytnio mi nie zasmakował, choć nie były złe. Na pewno należą do lodów z tej lepszej półki niż FAMILIJNE BADZIEWIE. W tym roku mój pokój ozdobiłam czerwonymi światełkami choinkowymi.
Przejedzenie ukazało się w podwyższonym ciśnieniu tętniczym. Jak widzicie dwie pierwsze wartości są podwyższone. Prawidłowe maksymalne ciśnienie tętnicze wynosi 139/89. Moje poświąteczne ciśnienie nie jest tragiczne, ale odczuwam, że jest podwyższone. Jak widzicie testuję mój nowy ciśnieniomierz, który dostałam od mamy i jestem z niego bardzo zadowolona. A co również bardzo ważne, jest stosunkowo cichy, więc nawet w nocy sobie mierzę i nikogo nie budzę.
Jako dziecko lat 90 uwielbiam bajki Disneya. Uważam, że lata 90 obfitowały w najlepsze bajki i programy dla dzieci, których niestety już nie ma. Tutaj widzicie Króla Lwa. Tutaj widzicie Pumbę(dla niewtajemniczonych to ten DZIK). Miałam nawet takiego pluszaka. To była moja ulubiona postać z Króla Lwa. O dziwo dzisiaj bardzo boję się dzików ha ha ha.
To zdjęcie zostało wykonane w mojej łazience, która aż prosi się o remont. Może ktoś mi chce wyremontować to zapraszam ha ha ha 😈😈😈
Kochani, mam nadzieję, że Wasze święta były udane i spędziliście je rodzinnie. Ja spędziłam Wigilię z mamą, Wojtkiem(brat), dziadkiem i Reksiem. Boże Narodzenie z mamą i Wojtkiem, a drugi dzień świąt tak samo jak Wigilię. Przykro mi, że moja chrzestna popsuła Boże Narodzenie. Cóż... brak mi słów i nie mam ochoty nawet ponownie się denerwować, aby nie zwiększyć mojego ciśnienia.
Trzymajcie się ciepło i do następnego postu!
Czołem!
środa, 26 grudnia 2018
Ozdoby choinkowe, CHOINKA i paznokcie świecące w ciemności
Dobry wieczór, a tak właściwie to dzień dobry o 4 nad ranem. Nie śpię. Tym razem nie dlatego, że nie mogę, tylko dlatego, że starałam się ogarnąć mnóstwo zdjęć, które leżą i czekają na znalezienie się w folderach. Po prostu czekają na segregację jak na perfekcjonistkę przystało. Trochę dziwnie się czuję, bo nie wiem czy to dlatego, że moja chrzestna popsuła mi nerwy czy dlatego, że jest już głęboka noc a ja walczę z powiekami. Niemniej chciałabym zamieścić dla Was dzisiaj TERAZ ten post, także trzymajcie kciuki abym nie zasnęła na siedząco. ... jednak nie napisałam w nocy, ponieważ miałam podwyższone ciśnienie. Pewnie przez niestrawność, która spotkała mnie po świętach, ale już znacznie lepiej się czuję. Także mam nadzieję, że teraz zdążę napisać ten post.
Na Nowy Rok zakupiłam sobie średniej wielkości(A6) kalendarz. Należę do osób, które bez kalendarza nie umieją funkcjonować. Ja po prostu muszę mieć rozplanowany czas i inne takie. W 2018 miałam kalendarz duży i ciężki w kolorze zieleni, a teraz postawiłam na średnich wielkości czarny terminarz. Czas zadbać o plecy, aby nie dźwigać za dużej ilości przedmiotów w kobiecej torebce, bo dla naszego kręgosłupa to jest niezdrowe.
Moja mama zakupiła w ACTION(nowy sklep w Carrefour) złoty łańcuch choinkowy, ale w tym roku się nie przydał, ponieważ łańcuch jaki gościł na tegorocznej choince był w kolorze liliowym.
Fluorescencyjny lakier do paznokci widziałam w Rossmannie podczas zakupów i prawie, że go kupiłam jak przystało na miłośniczkę kosmetycznych nowości. Później zobaczyłam(patrz zdjęcie powyżej) taki fluorescencyjny manicure na Instagramie. Co myślicie? Mnie się bardzo podoba i chyba skuszę się na takie paznokcie.
Orzechy są bez wątpienia bardzo zdrowe dlatego zachęcam każdego do jedzenia ich. Niestety są ciężkostrawne, dlatego już 5-10 orzeszków wystarczy do zaspokojenia poziomu witamin i mikroelementów.
To dekoracja świąteczna zrobiona przez moją mamę.
Uwielbiam Gwiazdy Betlejemskie. Niestety tegoroczna bardzo szybko zaczęła usychać, ale na szczęście dożyła do Świąt Bożego Narodzenia.
To ulubione cruchy mojego brata. I moje już też. Tanie, zdrowe, całkiem ok skład, a przede wszystkim mnóstwo malin.
Jak mówiłam tak widzicie, że nie żałowali malin. Poza tym malinki w płatkach i na szyi są zawsze dobre ha ha ha 😈😈😈
Nie odśnieżałam terenu przed Carrefourem, ale chciałam uwiecznić śnieg, a raczej KOTA w tle. Znajdźcie kota na tym zdjęciu. Przyrzekam, że on tam jest.
Znalazłam tanie rozwiązanie na ozdoby choinkowe. Te urocze liliowe bombeczki z brokatem kupiłam w Pepco za jedyne 4 złote(8 złotych dwa opakowania). Łańcuchy liliowe również kupiłam za 4 złote czyli również zapłaciłam za dwa opakowania po 8 złotówek.
Tutaj możecie zobaczyć moją propozycję manicure`u świątecznego, który idealnie będzie nadawał się również na manicure ślubny. To FRENCH MANICURE. W latach 90 i latach dwutysięcznych był bardzo modny. Dzisiaj już podobno jest mało trendy(jak to słowo ha ha ha) ale mnie się bardzo podoba. A co Wy myślicie?
Moja mama również kupiła nowe ozdoby choinkowe. Ładne prawda?
28 liliowych bombeczek! Jedynie te srebrne niteczki były tragiczne, dlatego zawieszkę na bombeczkę zrobiłam ze zwykłej nitki.
Tegoroczna choinka była bardzo delikatna i subtelna. Zazwyczaj na choince w moim domu gościł przepych, ale w tym roku zaszły pewne zmiany i uważam, że na plus. Podoba Wam się?
To znowu kawiarnia retro Vanilia. Ostatnio wybrałam się z Karoliną przed świętami na małe co nie co. Ja skusiłam się na grzane piwo z sokiem malinowym, a Karolina na kawkę i szarlotkę z lodami waniliowymi. Pierwszy raz piłam grzane piwo i bardzo mi zasmakowało. Niemniej DAJE PO GŁOWIE!
Wysłałam takiego snapa do Kingi ha ha ha. Kuszące prawda?
Te ciasteczka w typie Piegusków były obłędnie pyszne.
Od lat uwielbiam NEKTAR BANANOWY. Polecam!
Ta czekoladka była pyszna. Na tym zdjęciu możecie zobaczyć moje paznokcie we francuskim stylu, z tym że przycięte. Takie paznokcie w pewnych sytuacjach są o wiele wygodniejsze niż długie szpony ha ha ha.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Bardzo przyjemnie mi się go pisało. Mam nadzieję, że czymś się zainspirujecie i wyrazicie swoje opinie w komentarzu pod postem. Mam też nadzieję, że tegoroczne Święta Bożego Narodzenia miło Wam upłynęły. O tym jak minęły u mnie porozmawiamy w kolejnych postach. Niemniej dzisiaj chciałam abyście mieli co oglądać na blogu, więc 19 zdjęć to spora dawka informacji o mnie. Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani, ponieważ staram się aby każdy z Was znalazł coś interesującego na Myślach Kobiety Wyzwolonej.
Pozdrawiam Was ciepło i życzę zdrowia na tę końcówkę roku. Bądźcie zdrowi i silni aby niebawem powitać razem ze mną Nowy Rok 2019!
Czołem!
Na Nowy Rok zakupiłam sobie średniej wielkości(A6) kalendarz. Należę do osób, które bez kalendarza nie umieją funkcjonować. Ja po prostu muszę mieć rozplanowany czas i inne takie. W 2018 miałam kalendarz duży i ciężki w kolorze zieleni, a teraz postawiłam na średnich wielkości czarny terminarz. Czas zadbać o plecy, aby nie dźwigać za dużej ilości przedmiotów w kobiecej torebce, bo dla naszego kręgosłupa to jest niezdrowe.
Moja mama zakupiła w ACTION(nowy sklep w Carrefour) złoty łańcuch choinkowy, ale w tym roku się nie przydał, ponieważ łańcuch jaki gościł na tegorocznej choince był w kolorze liliowym.
Fluorescencyjny lakier do paznokci widziałam w Rossmannie podczas zakupów i prawie, że go kupiłam jak przystało na miłośniczkę kosmetycznych nowości. Później zobaczyłam(patrz zdjęcie powyżej) taki fluorescencyjny manicure na Instagramie. Co myślicie? Mnie się bardzo podoba i chyba skuszę się na takie paznokcie.
Orzechy są bez wątpienia bardzo zdrowe dlatego zachęcam każdego do jedzenia ich. Niestety są ciężkostrawne, dlatego już 5-10 orzeszków wystarczy do zaspokojenia poziomu witamin i mikroelementów.
To dekoracja świąteczna zrobiona przez moją mamę.
Uwielbiam Gwiazdy Betlejemskie. Niestety tegoroczna bardzo szybko zaczęła usychać, ale na szczęście dożyła do Świąt Bożego Narodzenia.
To ulubione cruchy mojego brata. I moje już też. Tanie, zdrowe, całkiem ok skład, a przede wszystkim mnóstwo malin.
Jak mówiłam tak widzicie, że nie żałowali malin. Poza tym malinki w płatkach i na szyi są zawsze dobre ha ha ha 😈😈😈
Nie odśnieżałam terenu przed Carrefourem, ale chciałam uwiecznić śnieg, a raczej KOTA w tle. Znajdźcie kota na tym zdjęciu. Przyrzekam, że on tam jest.
Znalazłam tanie rozwiązanie na ozdoby choinkowe. Te urocze liliowe bombeczki z brokatem kupiłam w Pepco za jedyne 4 złote(8 złotych dwa opakowania). Łańcuchy liliowe również kupiłam za 4 złote czyli również zapłaciłam za dwa opakowania po 8 złotówek.
Tutaj możecie zobaczyć moją propozycję manicure`u świątecznego, który idealnie będzie nadawał się również na manicure ślubny. To FRENCH MANICURE. W latach 90 i latach dwutysięcznych był bardzo modny. Dzisiaj już podobno jest mało trendy(jak to słowo ha ha ha) ale mnie się bardzo podoba. A co Wy myślicie?
Moja mama również kupiła nowe ozdoby choinkowe. Ładne prawda?
28 liliowych bombeczek! Jedynie te srebrne niteczki były tragiczne, dlatego zawieszkę na bombeczkę zrobiłam ze zwykłej nitki.
Tegoroczna choinka była bardzo delikatna i subtelna. Zazwyczaj na choince w moim domu gościł przepych, ale w tym roku zaszły pewne zmiany i uważam, że na plus. Podoba Wam się?
To znowu kawiarnia retro Vanilia. Ostatnio wybrałam się z Karoliną przed świętami na małe co nie co. Ja skusiłam się na grzane piwo z sokiem malinowym, a Karolina na kawkę i szarlotkę z lodami waniliowymi. Pierwszy raz piłam grzane piwo i bardzo mi zasmakowało. Niemniej DAJE PO GŁOWIE!
Wysłałam takiego snapa do Kingi ha ha ha. Kuszące prawda?
Te ciasteczka w typie Piegusków były obłędnie pyszne.
Od lat uwielbiam NEKTAR BANANOWY. Polecam!
Ta czekoladka była pyszna. Na tym zdjęciu możecie zobaczyć moje paznokcie we francuskim stylu, z tym że przycięte. Takie paznokcie w pewnych sytuacjach są o wiele wygodniejsze niż długie szpony ha ha ha.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Bardzo przyjemnie mi się go pisało. Mam nadzieję, że czymś się zainspirujecie i wyrazicie swoje opinie w komentarzu pod postem. Mam też nadzieję, że tegoroczne Święta Bożego Narodzenia miło Wam upłynęły. O tym jak minęły u mnie porozmawiamy w kolejnych postach. Niemniej dzisiaj chciałam abyście mieli co oglądać na blogu, więc 19 zdjęć to spora dawka informacji o mnie. Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani, ponieważ staram się aby każdy z Was znalazł coś interesującego na Myślach Kobiety Wyzwolonej.
Pozdrawiam Was ciepło i życzę zdrowia na tę końcówkę roku. Bądźcie zdrowi i silni aby niebawem powitać razem ze mną Nowy Rok 2019!
Czołem!
Subskrybuj:
Posty (Atom)