Gdybyś chciała iść na plażę w piżamie lub w dwóch parach innych butów zrobiłabyś to?
Całe życie jest determinowane przez obowiązujące normy i odpowiednie zachowania. A gdyby tak olać wszelkie konwenanse i zachować się tak jak chcemy. Pamiętam pewną sytuację z mojego życia. Był bodajże rok 2013. Byłam z moją mamą na dużych zakupach w jakimś hipermarkecie. Nie wzięłyśmy auta, więc musiałybyśmy dźwigać te wszystkie zakupy niczym osioł obciążony balastem. W pewnej chwili powiedziałam mojej mamie, że nie musimy wcale tego dźwigać. Włożyłam wszystkie spakowane zakupy do wózka(tak ten duży w supermarketach) i pchałam go aż do mojego domu. Gdy mijałam przechodniów patrzyli na mnie tak jakbym szła w bikini przez miasto, byli zaskoczeni, ba zamurowani, zdziwieni to mało powiedziane. Pamiętam jak jedna mała dziewczynka spytała swoją mamę gdy przechodziłam przez pasy - "Mamo, a tak wolno?". I to jest pytanie klucz. "A tak wolno?" - a kto mi zabroni? żyję, nie chcę egzystować, więc kto mi zabroni, chyba tylko moje ograniczenie, którego i tak nie mam(ha ha ha). Cały czas doświadczam tego, że ludzie strasznie się spinają, w kwestiach tego co wypada i nie wypada, we wczorajszym wpisie już o tym nawet wspominałam. Uważam, że jeśli na coś mam ochotę(a nie jest to zbombardowanie miasta) to i tak to zrobię, bo czemu nie? Nawet jakby ktoś się śmiał, wytykał palcami, to ja potem mam zadowolenie, że UDAŁO SIĘ, ZROBIŁAM TO.
poniedziałek, 30 stycznia 2017
niedziela, 29 stycznia 2017
Terra Incognita
Gdybyśmy otworzyli atlas, chociażby jakąś mapę i mieli zaznaczyć gdzie byliśmy, co już zwiedziliśmy, to nasza mapa miałaby wiele białych plam. Każdy z nas ma wiele niezbadanych terenów, jest tyle pięknych miejsc, które każdy człowiek powinien odwiedzić. Chociażby Paryż, Rumunię i Holandię, która jest jednym z najpiękniejszych i najbardziej czystych państw świata. Ale nie o geografii świata chciałam pisać, ale o białych plamach, niezbadanych miejscach w naszym umyśle. Ludzie mają wiele ograniczeń. Czasem o wiele więcej niż można sobie wyobrazić. Są ludzie, którzy boją się własnych myśli, uciekają sami przed sobą, bo boją się wyjść poza przyjęte normy. Co gorsza są ludzie, którzy uważają, że "To nie wypada i basta", "Tak się nie postępuje", "To wbrew przyjętym normom". Bla bla bla bla... Odkąd skończyłam 15 lat drastycznie zmieniłam swoje poglądy i sposób życia na najbardziej wygodny sobie i nie żałuję. Czy było łatwo? Nie, było bardzo trudno, ale nie zmienia to faktu, że niewątpliwie było warto. Każdemu zawsze radzę, że nie wolno się poddawać, bo innym to się nie podoba, bo inni uważają, że to nieopłacalne i mało prawdopodobne do osiągnięcia. Szlag mnie trafia jak słucham takich złodziei marzeń. Aż w tym miejscu muszę przytoczyć cytat z Alicji w Krainie Czarów - "A co to znaczy, że coś wypada? Gdyby ludzie się umówili, że wypada nosić twaróg na głowie, nosiłabyś?". Także moi drodzy myślcie i korzystajcie z rozumu, bo emocje są bardzo często zawodne, choć w sumie głowa też, jeśli jesteście wariatami, ale z drugiej strony przecież wariaci są tylko coś warci.
sobota, 28 stycznia 2017
Wielka Konfederacja Drani czyli TYPY FACETÓW
Tytuł świetny, to jeszcze przydałby się dobry post. Zapraszam do lektury, będzie ostro.
Długi okres czasu zbierałam się do napisania tego wpisu, aż w końcu doszłam do tego, że nikt mi nie zabroni napisać w taki sposób, że wyleję całą żółć na gatunek męski. Kto mi zabroni? Nikt. W mojej głowie jest wiele przemyśleń na podstawie moich doświadczeń i uważam, że czemu nie podzielić się z Wami. Ja sobie oczyszczę duszę, a Was rozbawię i zwrócę uwagę na wiele kwestii mniej lub bardziej istotnych. Od razu zaznaczam, że nie mierzę wszystkiego jedną miarą, także Panowie nie obruszajcie się jeśli macie jaja i dajcie sobie luzu. Wy obgadujecie kobiety, kobiety plotkują o facetach. Tak było, jest i będzie. Nic ani nikt tego nie zmieni. Punto, kropka.
Badoo, Sympatia, Erodate, Tinder, Interpals, szkoła, studia, park... wszędzie można spotkać idiotę, małego faceta z jakże przerośniętym ego(patrzcie na polskich polityków). Na każdym kroku otaczają nas samce alfa nieumiejący naprawić kranu w kuchni, wkręcić śrubki("jego" też), rozkochać i nas podniecić(od razu to kobieta jest tą złą i zimną jeśli nie jest mokra jak wanna po kąpieli).
W swoim krótkim 23 letnim życiu poznałam mnóstwo mężczyzn i trochę dołujące, kurwa! dołujące jest to, że co 10 facet okazuje się w miarę ok(w miarę, nie mówię o ideale bo takich to ze świecą szukać). Kiedyś to byli faceci, dżentelmeni, z klasą, byli inni choć trochę, bo znam wiele chodzących chujów, którzy są beznadziejnymi ojczymami, ojcami, mężami, a mają 50-70 lat. Klasa i kultura się przeterminowała teraz najważniejsze jest aby mieć kaloryfer na brzuchu i ciało prosto z solarium.
"Wszystko to Twoja wina, skrzywdziłaś mnie, jestem taki samotny, że napiszę o tym wszędzie, na każdym portalu, może jakaś suczka mnie pocieszy jak Brooke z Mody na Sukces." - oj znam takich typów i to kilku, jakże mnie to wkurwia, po prostu otwiera mi się nóż w kieszeni(choć nie lubię kieszeni) i mam ochotę... tak przypierdolić w ten pusty, rozgoryczony łeb. To w większości nie wina kobiety, że Cię nie chce, po prostu NIE.
"Chcę szczupłą, piękną, zgrabną i powabną, o blond lokach, z pełnymi ustami, cyckami DD, tyłkiem Kardashianki i intelektem mopa." - taaaak... takich typów spotkacie na wszystkich portalach randkowych i erotycznych. Jak poprosicie takiego pana o jego zdjęcie to zobaczycie zgreda z mięśniem piwnym, zaniedbanego, bez zębów lub ich poważnym skrzywieniem(czemu faceci nie dbają o zęby, tylko wolą ładne auta? nooo kurwa!!!) bez gustu, w ogóle bez mózgu. Najczęściej słabi faceci pod każdym względem szukają lali i tyle. Oczywiście wygląd jest ważny, dla mnie mój jest bardzo ważny, ale drugiej osoby także, dlatego panowie wymagać to kurwa zacznijcie od siebie a nie od nas.
"Ona mnie zostawiła, bo to zła kobieta była." - tak serio? tylko szkoda, że nie powiedziałeś o żonie, dzieciach, kredycie we frankach i stulejce. A teraz spierdalaj.
"Gdzie byłaś, dlaczego się nie odezwałaś, zdradzasz mnie, dlaczego zapomniałaś o moich urodzinach, już mnie nie kochasz?" - ha ha ha... ot takiego faceta to Ty dziewczyno uciekaj, bo nie przeżyjesz. Jeśli jesteś kurą domową albo do takiej aspirujesz to zajebiście, baw się w gównie swego pana, ale żadna szanująca swoją wartość kobieta tego nie wytrzyma. Ambitne kobiety coś robią, a nie co minutę piszą sexy eski. Litości.
Kochani, to najbardziej popularne typy facetów jakich spotkałam w swoim życiu i od takich uciekam jak najdalej mogę, a w uciekaniu to ja jestem niezła. Kto mnie zna ten wie. Draństwo się szerzy i raczej to się nie zmieni, bo facet nadal w hierarchii jest wyżej niż kobieta, także czarno to widzę, ale ja z takiego pociągu wysiadam. Trzymajta się ludzie i powodzenia w poszukiwani chłopa. Tymczasem.
Długi okres czasu zbierałam się do napisania tego wpisu, aż w końcu doszłam do tego, że nikt mi nie zabroni napisać w taki sposób, że wyleję całą żółć na gatunek męski. Kto mi zabroni? Nikt. W mojej głowie jest wiele przemyśleń na podstawie moich doświadczeń i uważam, że czemu nie podzielić się z Wami. Ja sobie oczyszczę duszę, a Was rozbawię i zwrócę uwagę na wiele kwestii mniej lub bardziej istotnych. Od razu zaznaczam, że nie mierzę wszystkiego jedną miarą, także Panowie nie obruszajcie się jeśli macie jaja i dajcie sobie luzu. Wy obgadujecie kobiety, kobiety plotkują o facetach. Tak było, jest i będzie. Nic ani nikt tego nie zmieni. Punto, kropka.
Badoo, Sympatia, Erodate, Tinder, Interpals, szkoła, studia, park... wszędzie można spotkać idiotę, małego faceta z jakże przerośniętym ego(patrzcie na polskich polityków). Na każdym kroku otaczają nas samce alfa nieumiejący naprawić kranu w kuchni, wkręcić śrubki("jego" też), rozkochać i nas podniecić(od razu to kobieta jest tą złą i zimną jeśli nie jest mokra jak wanna po kąpieli).
W swoim krótkim 23 letnim życiu poznałam mnóstwo mężczyzn i trochę dołujące, kurwa! dołujące jest to, że co 10 facet okazuje się w miarę ok(w miarę, nie mówię o ideale bo takich to ze świecą szukać). Kiedyś to byli faceci, dżentelmeni, z klasą, byli inni choć trochę, bo znam wiele chodzących chujów, którzy są beznadziejnymi ojczymami, ojcami, mężami, a mają 50-70 lat. Klasa i kultura się przeterminowała teraz najważniejsze jest aby mieć kaloryfer na brzuchu i ciało prosto z solarium.
"Wszystko to Twoja wina, skrzywdziłaś mnie, jestem taki samotny, że napiszę o tym wszędzie, na każdym portalu, może jakaś suczka mnie pocieszy jak Brooke z Mody na Sukces." - oj znam takich typów i to kilku, jakże mnie to wkurwia, po prostu otwiera mi się nóż w kieszeni(choć nie lubię kieszeni) i mam ochotę... tak przypierdolić w ten pusty, rozgoryczony łeb. To w większości nie wina kobiety, że Cię nie chce, po prostu NIE.
"Chcę szczupłą, piękną, zgrabną i powabną, o blond lokach, z pełnymi ustami, cyckami DD, tyłkiem Kardashianki i intelektem mopa." - taaaak... takich typów spotkacie na wszystkich portalach randkowych i erotycznych. Jak poprosicie takiego pana o jego zdjęcie to zobaczycie zgreda z mięśniem piwnym, zaniedbanego, bez zębów lub ich poważnym skrzywieniem(czemu faceci nie dbają o zęby, tylko wolą ładne auta? nooo kurwa!!!) bez gustu, w ogóle bez mózgu. Najczęściej słabi faceci pod każdym względem szukają lali i tyle. Oczywiście wygląd jest ważny, dla mnie mój jest bardzo ważny, ale drugiej osoby także, dlatego panowie wymagać to kurwa zacznijcie od siebie a nie od nas.
"Ona mnie zostawiła, bo to zła kobieta była." - tak serio? tylko szkoda, że nie powiedziałeś o żonie, dzieciach, kredycie we frankach i stulejce. A teraz spierdalaj.
"Gdzie byłaś, dlaczego się nie odezwałaś, zdradzasz mnie, dlaczego zapomniałaś o moich urodzinach, już mnie nie kochasz?" - ha ha ha... ot takiego faceta to Ty dziewczyno uciekaj, bo nie przeżyjesz. Jeśli jesteś kurą domową albo do takiej aspirujesz to zajebiście, baw się w gównie swego pana, ale żadna szanująca swoją wartość kobieta tego nie wytrzyma. Ambitne kobiety coś robią, a nie co minutę piszą sexy eski. Litości.
Kochani, to najbardziej popularne typy facetów jakich spotkałam w swoim życiu i od takich uciekam jak najdalej mogę, a w uciekaniu to ja jestem niezła. Kto mnie zna ten wie. Draństwo się szerzy i raczej to się nie zmieni, bo facet nadal w hierarchii jest wyżej niż kobieta, także czarno to widzę, ale ja z takiego pociągu wysiadam. Trzymajta się ludzie i powodzenia w poszukiwani chłopa. Tymczasem.
środa, 25 stycznia 2017
Kartka na pół
Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam moją metodę przy podejmowaniu bardzo trudnych decyzji, które czasem zakrawają o nieprzespane noce i bóle głowy, których ostatnimi czasy mam bardzo dużo. A wiadomo, że człowiek czasem musi radzić sobie na własną rękę. Dosłownie i przenośnie ;)
Każdy z nas w swoim życiu spotyka się z sytuacjami, które są praktycznie nie do przeskoczenia. Uważamy, że już koniec i nic się nie da zmienić, ale tak naprawdę zmienić możemy wszystko jeśli zmienimy sposób swojego myślenia. I to jest czysta prawda, bo sama tego doświadczyłam i rzeczywiście wystarczy tylko i aż zmienić swoje nastawienie do życia i sposób myślenia aby osiągnąć sukces lub zmierzyć się z przeciwnościami losu i je unicestwić. W tym momencie z pomocą przychodzi do Was kartka i długopis. Jeżeli chcemy np. schudnąć na górze kartki piszemy CEL - SCHUDNIĘCIE 10 KILOGRAMÓW. Poniżej zaś dzielimy kartkę na dwie równe części, jedna jest na wypisanie plusów naszego celu, a druga na wypisanie minusów. To świetna metoda aby zobaczyć jak bardzo nasz cel jest pozytywny lub przynosi więcej strat niż korzyści. Naocznie wtedy się przekonamy jak wygląda nasze pragnienie. Należy zaznaczyć, że nie mówię tutaj o problemie kategorii - JAK UMALUJĘ JUTRO PAZNOKCIE tylko naprawdę dużym przedsięwzięciu. Także kartka i długopis w dłoń i przekonujcie się czy miłość do danej osoby jest w ogóle warta zachodu.
Myślę, że ten krótki refleksyjny post będzie co dla niektórych pomocny, może też będzie to jakaś nowość, chociaż według mnie to dosyć popularna metoda polecana przez psychologów na radzenie sobie z problemami, a przynajmniej skutecznie pokazuje ZA i PRZECIW. Chociaż Wałęsa raczej z tej metody by nie skorzystał, tak mniemam ;) Mądre głowy wiedzą o co chodzi. Tymczasem.
Każdy z nas w swoim życiu spotyka się z sytuacjami, które są praktycznie nie do przeskoczenia. Uważamy, że już koniec i nic się nie da zmienić, ale tak naprawdę zmienić możemy wszystko jeśli zmienimy sposób swojego myślenia. I to jest czysta prawda, bo sama tego doświadczyłam i rzeczywiście wystarczy tylko i aż zmienić swoje nastawienie do życia i sposób myślenia aby osiągnąć sukces lub zmierzyć się z przeciwnościami losu i je unicestwić. W tym momencie z pomocą przychodzi do Was kartka i długopis. Jeżeli chcemy np. schudnąć na górze kartki piszemy CEL - SCHUDNIĘCIE 10 KILOGRAMÓW. Poniżej zaś dzielimy kartkę na dwie równe części, jedna jest na wypisanie plusów naszego celu, a druga na wypisanie minusów. To świetna metoda aby zobaczyć jak bardzo nasz cel jest pozytywny lub przynosi więcej strat niż korzyści. Naocznie wtedy się przekonamy jak wygląda nasze pragnienie. Należy zaznaczyć, że nie mówię tutaj o problemie kategorii - JAK UMALUJĘ JUTRO PAZNOKCIE tylko naprawdę dużym przedsięwzięciu. Także kartka i długopis w dłoń i przekonujcie się czy miłość do danej osoby jest w ogóle warta zachodu.
Myślę, że ten krótki refleksyjny post będzie co dla niektórych pomocny, może też będzie to jakaś nowość, chociaż według mnie to dosyć popularna metoda polecana przez psychologów na radzenie sobie z problemami, a przynajmniej skutecznie pokazuje ZA i PRZECIW. Chociaż Wałęsa raczej z tej metody by nie skorzystał, tak mniemam ;) Mądre głowy wiedzą o co chodzi. Tymczasem.
wtorek, 24 stycznia 2017
Co nowego na Badoo
Cześć. Dzisiaj w nocy nie mogłam spać, w sumie nic nowego, bo od miesiąca nie sypiam zbyt dobrze. Ale do rzeczy. W nocy nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo nie dość, że zapalenie zatok od ponad miesiąca mi nie przechodzi i do tego pojawiły się bóle głowy. Mam nadzieję, że to się nie skończy szpitalem jak kiedyś, ale dość! tego użalania nad sobą i przechodzę do sedna. Skończyłam na tym, że nie mogłam spać. I... postanowiłam ponownie założyć konto na Badoo i zobaczyć co się nowego dzieje na tym portalu. Założyłam konto, weszłam, poszperałam wśród mężczyzn i kobiet i... i wielkie NIC. Ten portal spadł strasznie jakościowo(mam na myśli jakość ludzi na portalu) podobnie jak Sympatia, która 6 lat temu była bardzo przyjaznym i bardzo dobrym portalem na poszukiwanie miłości, przyjaźni i znajomych. Dzisiaj to portal kategorii fotka.pl i tyle w temacie. A wracając do Badoo to jestem może nie tyle rozczarowana, co z dołowana tym, że podoba mi się 2 facetów na 500. Kiepski wynik, ale to nie moja wina tylko ich, że każdy wygląda jak hitlerjugend(uwielbiam tę fryzurę, ale nie jak co drugi facet ją nosi). Swoją drogą już dawno zauważyłam, że nie podobają mi się Polacy i zastanawiam się po co ja znowu badam Badoo skoro wiem, że już się "skończyło". Choć nie ufam ludziom to zawsze się łudzę, że ktoś normalny jednak zawita na taki portal. Zauważyłam też zjawisko jakie ja nazywam Pustką Portalową. Jest to uczucie braku ludzi na portalu. To samo stało się ze wspomnianą wyżej Sympatią. Ludzie wyemigrowali na Tindera i teraz tam polują. Na Badoo teraz cisza, spokój, brak ludzi, brak interesujących ludzi, brak ludzi z mózgiem, brak brak brak. A na koniec tego jakże mało jakościowego postu niczym jak Badoo postanowiłam kupić domenę internetową i założyć własny portal randkowy. Już ta myśl jest ze mną od dłuższego czasu. Siedzę w tym gównie odkąd skończyłam 17 lat i wiem jakie ludzie mają oczekiwania i czego szukają. Temat randek internetowych był bardzo popularny na moim blogu, ale wraz z moim odejściem od umawiania się przez Internet przestałam pisać o poznawaniu ludzi w sieci. Od października do stycznia spotkałam się z 3 mężczyznami i uważam, że byli bardzo OK. A dlaczego? Dlatego, że po tylu latach umiem dobrze wybrać rozmawiając w sieci, chociaż się mylę czasem, w tym roku też się pomyliłam dosyć dotkliwie, ale nie jestem wszechwiedząca, także popełniam błędy, ale dzięki temu mogę pisać i dzielić się z Wami swoimi doświadczeniami i wnioskami. Będziemy mądrzejsi, prawda?
sobota, 21 stycznia 2017
Nocna bezsenność monologiem sumienia
Od kilku dni zbieram się do napisania tego postu. Ten post jest dla mnie bardzo ważny, bo nie jest to zwykła refleksja, ale bardzo głęboka moja myśl, którą muszę się z Wami podzielić, bo być może Wam pomoże mój wgląd na rzeczywistość i pewien rodzaj mistycyzmu, którym nasze kruche życie jest owiane. Ten post piszę jako agnostyczka, która jest pełna wątpliwości co do istnienie Boga i życia po śmierci, ale... od kilku dni naszły mnie pewne refleksje, myśli dotyczące tego co będzie po naszym życiu i te spostrzeżenia bardzo mną zawładnęły i mnie zmartwiły, ale koniec końców wszystko będzie dobrze. Zapraszam do przeczytania tego co znajduje się poniżej.
Gdyby przyjąć hipotetycznie, że Bóg istnieje i istnieje niebo i piekło to, w którym miejscu byśmy się znaleźli? Doszłam do wniosku, że trafiłabym do piekła. Nie postrzegam siebie jako dobrej osoby, choć czasem mam myśli, że to ludzie są źle, a nie ja. Ale fakt faktem sądzę, że trafiłabym do piekła. I tu zaczęłam moje rozmyślania. Co by tam było? Czy rzeczywiście moja dusza "kąpana" byłaby w ogniu piekielnym przez całą wieczność, czy odczuwałabym tortury, wyrzuty sumienia, strach i ból duszy, czy byłoby tak boleśnie przez całą wieczność? Ta myśl mnie przeraziła i przez nią już prawie tydzień nie śpię, bo to byłoby naprawdę przerażające cierpieć psychicznie przez całą wieczność. Prawda? Niewątpliwie byłaby to przerażająca wizja i w tym miejscu zaczęłam dogłębnie analizować ten problem i doszłam do wielu pocieszających obserwacji i wniosków.
Jest wiele religii na świecie i każda mówi coś innego, jedne są do siebie podobne, drugie wręcz przeciwnie. W jednej religii niebo i piekło istnieje, w drugiej tylko istnieje niebo, a w trzecim wyznaniu dusza wędruje i wciela się w nowo narodzone osoby, mam na myśli kwestię inkarnacji. Jak sami widzicie istnieje pewna niezgodność i pojawia się problem, co jest prawdą i która religia kłamie. Religia X mówi, że jeśli nie będziesz wierzył w Boga to trafisz do piekła. Z kolei religia Y mawia, że będziesz potępiony gdy będziesz wyznawał innych bogów a nie tych, w których możesz wierzyć. Tu pojawia się kolejny problem. Jeśli to byłaby prawda, każda religia miałaby własne piekło, własne niebo, niekiedy czyściec, w lepszych porywach raj z dziewicami jak to jest w przypadku wyznawców islamu. Cały czas nie wiadomo w co wierzyć, co jest słuszne i prawdziwe.
Jestem agnostyczką ale gdybym była znowu wierząca powiedziałabym i uznałabym, że piekło nie istnieje, bo Bóg jest miłosierny i nie mógłby dręczyć duszy, nawet złej całą wieczność, bo przez to upodobniłby się do Szatana. Ktoś kiedyś mi powiedział a`propos tego, co napisałam, że wyznanie wiary byłoby nieprawdziwe gdyby piekło istniało, bo to znaczyłoby że Bóg jest w gruncie rzeczy zły. Jeżeli już to istnieje piekło mentalne abyśmy byli dla siebie lepszymi ludźmi i tyle. To bardzo trafne spostrzeżenie, tak myślę. Z drugiej strony gdy kiedyś byłam ateistką czytałam Biblię, w przeciwieństwie do wielu wierzących ludzi. I zauważyłam, wiele nieścisłości w tym czego uczy kościół. Po śmierci wg wiary chrześcijańskiej dusza od razu nie idzie do nieba lub piekła. Ciało połączy się wraz z duszą i zmartwychwstanie gdy na świat drugi raz przyjdzie Jezus i wtedy odda każdemu człowiekowi wg jego uczynków i zasług. Napisałam to dla siebie i dla Was abyście wiedzieli, że nie będzie tak źle jak wiele osób myśli. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie dobro i każdy zasługuje na zbawienie jeśli ono w ogóle istnieje. Nikt nie urodził się zły, to świat, ludzie, środowisko zmienia człowieka i kształtuje jego zachowania. Pocieszającym jest też fakt, że papież Franciszek powiedział, iż do Boga może pójść każdy obojętnie czy jest wierzący lub nie, ponieważ wielu wierzących zabijało dla wiary i ideałów i mnóstwo niewierzących czyniło dobro i szerzyło pokój na świecie. Mimo, że jestem pełna wątpliwości co do istnienia Boga, wierzę w jedno, głęboko wierzę, że każdy człowiek ma w sobie dobro i może być lepszy od siebie samego jeśli chce dokonać w sobie zmiany.
Po raz kolejny zauważam, że nocna bezsenność pozwala skupić się na wielu ważnych aspektach życia i daje do myślenia nad tym co będzie potem. Nocna bezsenność to monolog sumienia, to czas kiedy sami rozmawiamy ze sobą i walczymy ze swoimi demonami. Jeżeli mamy widzieć Boga lub Szatana wg mnie możemy go dostrzec jedynie w ludziach i w czynach, bo nigdzie indziej go nie znajdziemy. Ten post napisałam dla siebie i dla tych, którzy walczą ze swoim sumieniem i zadręczają się myślami. Pamiętajcie nie ważne jakimi ludźmi byliście i jesteście ważne, jakimi możecie się stać, więc pamiętajcie o tym, że zawsze możecie stać się dobrymi ludźmi i zawsze czynić dobro. Od teraz!
Gdyby przyjąć hipotetycznie, że Bóg istnieje i istnieje niebo i piekło to, w którym miejscu byśmy się znaleźli? Doszłam do wniosku, że trafiłabym do piekła. Nie postrzegam siebie jako dobrej osoby, choć czasem mam myśli, że to ludzie są źle, a nie ja. Ale fakt faktem sądzę, że trafiłabym do piekła. I tu zaczęłam moje rozmyślania. Co by tam było? Czy rzeczywiście moja dusza "kąpana" byłaby w ogniu piekielnym przez całą wieczność, czy odczuwałabym tortury, wyrzuty sumienia, strach i ból duszy, czy byłoby tak boleśnie przez całą wieczność? Ta myśl mnie przeraziła i przez nią już prawie tydzień nie śpię, bo to byłoby naprawdę przerażające cierpieć psychicznie przez całą wieczność. Prawda? Niewątpliwie byłaby to przerażająca wizja i w tym miejscu zaczęłam dogłębnie analizować ten problem i doszłam do wielu pocieszających obserwacji i wniosków.
Jest wiele religii na świecie i każda mówi coś innego, jedne są do siebie podobne, drugie wręcz przeciwnie. W jednej religii niebo i piekło istnieje, w drugiej tylko istnieje niebo, a w trzecim wyznaniu dusza wędruje i wciela się w nowo narodzone osoby, mam na myśli kwestię inkarnacji. Jak sami widzicie istnieje pewna niezgodność i pojawia się problem, co jest prawdą i która religia kłamie. Religia X mówi, że jeśli nie będziesz wierzył w Boga to trafisz do piekła. Z kolei religia Y mawia, że będziesz potępiony gdy będziesz wyznawał innych bogów a nie tych, w których możesz wierzyć. Tu pojawia się kolejny problem. Jeśli to byłaby prawda, każda religia miałaby własne piekło, własne niebo, niekiedy czyściec, w lepszych porywach raj z dziewicami jak to jest w przypadku wyznawców islamu. Cały czas nie wiadomo w co wierzyć, co jest słuszne i prawdziwe.
Jestem agnostyczką ale gdybym była znowu wierząca powiedziałabym i uznałabym, że piekło nie istnieje, bo Bóg jest miłosierny i nie mógłby dręczyć duszy, nawet złej całą wieczność, bo przez to upodobniłby się do Szatana. Ktoś kiedyś mi powiedział a`propos tego, co napisałam, że wyznanie wiary byłoby nieprawdziwe gdyby piekło istniało, bo to znaczyłoby że Bóg jest w gruncie rzeczy zły. Jeżeli już to istnieje piekło mentalne abyśmy byli dla siebie lepszymi ludźmi i tyle. To bardzo trafne spostrzeżenie, tak myślę. Z drugiej strony gdy kiedyś byłam ateistką czytałam Biblię, w przeciwieństwie do wielu wierzących ludzi. I zauważyłam, wiele nieścisłości w tym czego uczy kościół. Po śmierci wg wiary chrześcijańskiej dusza od razu nie idzie do nieba lub piekła. Ciało połączy się wraz z duszą i zmartwychwstanie gdy na świat drugi raz przyjdzie Jezus i wtedy odda każdemu człowiekowi wg jego uczynków i zasług. Napisałam to dla siebie i dla Was abyście wiedzieli, że nie będzie tak źle jak wiele osób myśli. Uważam, że każdy człowiek ma w sobie dobro i każdy zasługuje na zbawienie jeśli ono w ogóle istnieje. Nikt nie urodził się zły, to świat, ludzie, środowisko zmienia człowieka i kształtuje jego zachowania. Pocieszającym jest też fakt, że papież Franciszek powiedział, iż do Boga może pójść każdy obojętnie czy jest wierzący lub nie, ponieważ wielu wierzących zabijało dla wiary i ideałów i mnóstwo niewierzących czyniło dobro i szerzyło pokój na świecie. Mimo, że jestem pełna wątpliwości co do istnienia Boga, wierzę w jedno, głęboko wierzę, że każdy człowiek ma w sobie dobro i może być lepszy od siebie samego jeśli chce dokonać w sobie zmiany.
Po raz kolejny zauważam, że nocna bezsenność pozwala skupić się na wielu ważnych aspektach życia i daje do myślenia nad tym co będzie potem. Nocna bezsenność to monolog sumienia, to czas kiedy sami rozmawiamy ze sobą i walczymy ze swoimi demonami. Jeżeli mamy widzieć Boga lub Szatana wg mnie możemy go dostrzec jedynie w ludziach i w czynach, bo nigdzie indziej go nie znajdziemy. Ten post napisałam dla siebie i dla tych, którzy walczą ze swoim sumieniem i zadręczają się myślami. Pamiętajcie nie ważne jakimi ludźmi byliście i jesteście ważne, jakimi możecie się stać, więc pamiętajcie o tym, że zawsze możecie stać się dobrymi ludźmi i zawsze czynić dobro. Od teraz!
wtorek, 17 stycznia 2017
Postęp okłamał ludzkość
Świat cały czas idzie do przodu, nowinki techniczne gonią cuda techniki. Wszystko biegnie, czas, my, inni ludzie, technika, informatyka, kosmetyka. Światem kiedyś rządziła telewizja dzisiaj rządzi Internet, który ma wielką moc perswazji, a nawet powiedziałabym, że jest idealnym źródłem manipulacji. W tym zabieganym, pędzącym do przodu świecie nie mamy dla siebie czasu. Rozmawiamy przez komunikatory, Internet, przy lepszych porywach przez Skype. Chcieliśmy postępu, więc go mamy. Należy także pamiętać, że żyjemy w świecie gdzie kłamstwo jest motorem, który napędza nasze życie. Kłamstwo jest ciekawsze niż prawda, bo lepiej jest skonstruowane. Postęp okłamał ludzkość. Mieliśmy mieć więcej czasu, mieć łatwiej, szybciej, A mamy większą i dogłębniejszą samotność. Rozmawiając przez komunikator z Asią powinniśmy tak naprawdę powiedzieć, że piszemy z Asią albo piszemy z laptopem, bo gdzie jest ta cała Asia? Umawiamy się na kawę, a potem odwołujemy, bo łatwiej napisać wiadomość i popisać przez Facebooka. Dzisiaj przerwanie sieci, blokada jakiegoś portalu to katastrofa na miarę poplamionej sukni ślubnej przed ślubem. Relacje międzyludzkie giną i z dekady na dekadę będzie coraz gorzej, bo postęp posuwa się dalej i dalej.
Pisząc ten post mam wiele refleksji, ale wtedy ten post nie miałby końca, bo jest wiele aspektów, które trzeba byłoby poruszyć na tej stronie, ale wiadomo że ja pisząc, chcę Wam zaszczepić jakąś myśl, chcę skłonić do myślenia i każdego do własnej refleksji. Postęp to nie tylko Internet i ginące kontakty interpersonalne ale samochody, statki, samoloty. Świat kiedyś zostanie zdegradowany, to bardzo długi proces, ale musi się wydarzyć, bo wszystko ma swój początek i koniec. Jako sama, że jestem uzależniona od Internetu wiem, że rezygnacja w ciągu dnia z komunikatorów, portali społecznościowych to duża trudność, to jednak wiem, że są rzeczy ważne i ważniejsze i nieistotne. Odkładając na bok ten cały postęp, w dniu można zrobić wiele dobrego i intensywnie przeżyć go z ludźmi, których kochamy, lubimy. Spróbujmy razem, mamy jedno życie.
Pisząc ten post mam wiele refleksji, ale wtedy ten post nie miałby końca, bo jest wiele aspektów, które trzeba byłoby poruszyć na tej stronie, ale wiadomo że ja pisząc, chcę Wam zaszczepić jakąś myśl, chcę skłonić do myślenia i każdego do własnej refleksji. Postęp to nie tylko Internet i ginące kontakty interpersonalne ale samochody, statki, samoloty. Świat kiedyś zostanie zdegradowany, to bardzo długi proces, ale musi się wydarzyć, bo wszystko ma swój początek i koniec. Jako sama, że jestem uzależniona od Internetu wiem, że rezygnacja w ciągu dnia z komunikatorów, portali społecznościowych to duża trudność, to jednak wiem, że są rzeczy ważne i ważniejsze i nieistotne. Odkładając na bok ten cały postęp, w dniu można zrobić wiele dobrego i intensywnie przeżyć go z ludźmi, których kochamy, lubimy. Spróbujmy razem, mamy jedno życie.
poniedziałek, 16 stycznia 2017
Warkoczyki w stylu reggae
Dzisiaj daję Wam pomysł na banalnie prostą fryzurę, która wymaga jedynie większego nakładu czasu, ale jest idealna na przełamanie nudy. Jest to też świetna propozycja na lato. Do lata jeszcze daleko, ale można sobie ocieplić atmosferę, bo kto nam zabroni. Prawda? Prawda!
Swoją drogą uwielbiam muzykę reggae, zielony kolor, warkoczyki i lato, którego brak. Pewne jest to, że nie jest to elegancka fryzura i pasuje jedynie na wypad na piknik, na rower i w letnie dni wakacji. Aczkolwiek każdemu przyda się trochę przełamania nudy i radosnego dnia przy nutach reggae w warkoczykach na głowie.
sobota, 14 stycznia 2017
Jardin D`hiver
Chciałabym zielone słońce...
Jest zimne popołudnie. Śnieg leży wokół, choinki obsypane, krasnale ogrodowe patrzą na mnie jakby chciały zabawić mnie rozmową o światach równoległych. Oczar pośredni pięknie kwitnie, zimokwiat wczesny pięknie pachniał gdy koło niego przechodziłam mimowolnie strzepując z jego liści puch śniegu. Viburnum Farreri swoim różem mnie oczarowuje... mimo, że obserwuje ją z mojej wielkiej szklanej kuli. Siedzę na miękkim różowo-beżowym fotelu, który przypomina fotel babci. Na drewnianym stoliku stoi porcelanowa filiżanka z herbatą jaśminową, na małym talerzyku imbirowe ciasteczka. Nie lubię smaku imbiru, ale ten zapach przypomina mi wszystko co ważne.
Patrzę przed siebie, jestem za szkłem, podziwiam. Kwiaty kwitną, dojrzewają, oczarowują, więdną i umierają. To jak, jak z człowiekiem. Kwiaty muszą przejść każdy etap w ich życiu tak jak i każdy człowiek musi wzrastać, dojrzeć, żyć i umrzeć. Z tym, że jest subtelna różnica. Kwiat nie posiada układu nerwowego, więc nic nie czuje. Kompletnie nie czuje, że pada deszcz, nie czuje jak dusza boli, nie dostrzega wschodzącego słońca tak jak pojawiająca się nadzieja, nie może kochać, ale daje siebie pokochać. Tak łatwo go zniszczyć ale nic nie poczuje. Może właśnie dlatego ludzie nie niszczą kwiatów, bo nie mają przyjemności zadawania bólu tak jak ludziom, którzy wszystko odczują. Przyroda jest fascynująca i z niej można wiele się nauczyć.
Wszystko widzę za szkłem, prawie jakbym śniła, albo obserwowała świat z innego miejsca, bardziej bezpiecznego. To taki paradoks bezpieczeństwa w szklanej kuli gdy świat jest piękny a niebezpieczny, ale jakże intrygujący. Widzę jak przechodził po śniegu, pewnie stąpając zostawiając mocne ślady na śniegu. Szukał nie znalazł, wołał nie usłyszał, płakał nikt go nie przytulił, cierpiał... nie dał się pokochać. Jeśli śnieg stopnieje to czy się coś zmieni? Piękna samotność ogrodu zimowego. Obudziłam się. Była już wiosna. Nic na nas nie czeka.
Jest zimne popołudnie. Śnieg leży wokół, choinki obsypane, krasnale ogrodowe patrzą na mnie jakby chciały zabawić mnie rozmową o światach równoległych. Oczar pośredni pięknie kwitnie, zimokwiat wczesny pięknie pachniał gdy koło niego przechodziłam mimowolnie strzepując z jego liści puch śniegu. Viburnum Farreri swoim różem mnie oczarowuje... mimo, że obserwuje ją z mojej wielkiej szklanej kuli. Siedzę na miękkim różowo-beżowym fotelu, który przypomina fotel babci. Na drewnianym stoliku stoi porcelanowa filiżanka z herbatą jaśminową, na małym talerzyku imbirowe ciasteczka. Nie lubię smaku imbiru, ale ten zapach przypomina mi wszystko co ważne.
Patrzę przed siebie, jestem za szkłem, podziwiam. Kwiaty kwitną, dojrzewają, oczarowują, więdną i umierają. To jak, jak z człowiekiem. Kwiaty muszą przejść każdy etap w ich życiu tak jak i każdy człowiek musi wzrastać, dojrzeć, żyć i umrzeć. Z tym, że jest subtelna różnica. Kwiat nie posiada układu nerwowego, więc nic nie czuje. Kompletnie nie czuje, że pada deszcz, nie czuje jak dusza boli, nie dostrzega wschodzącego słońca tak jak pojawiająca się nadzieja, nie może kochać, ale daje siebie pokochać. Tak łatwo go zniszczyć ale nic nie poczuje. Może właśnie dlatego ludzie nie niszczą kwiatów, bo nie mają przyjemności zadawania bólu tak jak ludziom, którzy wszystko odczują. Przyroda jest fascynująca i z niej można wiele się nauczyć.
Wszystko widzę za szkłem, prawie jakbym śniła, albo obserwowała świat z innego miejsca, bardziej bezpiecznego. To taki paradoks bezpieczeństwa w szklanej kuli gdy świat jest piękny a niebezpieczny, ale jakże intrygujący. Widzę jak przechodził po śniegu, pewnie stąpając zostawiając mocne ślady na śniegu. Szukał nie znalazł, wołał nie usłyszał, płakał nikt go nie przytulił, cierpiał... nie dał się pokochać. Jeśli śnieg stopnieje to czy się coś zmieni? Piękna samotność ogrodu zimowego. Obudziłam się. Była już wiosna. Nic na nas nie czeka.
piątek, 13 stycznia 2017
Zapowiedzi w 2017 roku!!!
Dzień dobry, chociaż nie wiem czy taki dobry, ale mniejsza o to. Na moim blogu dawno nie było pewnych uaktualnień w związku z moimi postami. Ostatnimi czasy jak widzicie skupiłam się na bardzo refleksyjnej stronie mojego bloga(charakteru też) i to wcale nie wygląda dobrze, bo mój blog nie miał być stricte refleksyjny, on w ogóle nie miał taki być, ale wyszło tak i nie żałuję nawet. Po pierwsze muszę wrócić do pisania o polityce, a w chwili obecnej jest o czym pisać. Z drugiej strony kiedyś polityka mnie fascynowała, a dziś jestem jakby wypalona? nie wiem czy to dobre słowo na to co obecnie czuję względem niej. Fakt faktem coś w najbliższym czasie się w tym temacie pojawi na blogu. Kolejna kwestia to opowiadania erotyczne. Mój blog powstał z myślą właśnie o nich, a tu tylko jedno opowiadanie. Także kiepsko, a nawet rzekłabym, że fatalnie. Muszę coś napisać, chociaż tutaj muszę to niewłaściwe słowo, bo przy pisaniu opowiadania erotycznego trzeba mieć wenę i chęć na takie dziełko. Co do przepisów kulinarnych to nie, nie nie. Nic takiego już się raczej nie pojawi, bo to nie jest ani moja pasja, ani nie jestem wybitną kucharką, ani mnie to specjalnie nie kręci. Jeśli sporządziłabym danie, które zachwyciłoby mnie tak, że z wrażenia upadłabym na kolana, to może taki przepis się pojawi, ale na 99,8% nic takiego tutaj się na blogu nie pojawi. Ale Wasze przepisy chętnie wypróbuję. Co tyczy się poezji, to... hmm... no właśnie. Z poezją jest tak, że piszę się ją kiedy się człowiek zakocha, albo bardzo cierpi, ja nie doświadczam ani tego ani tego, także w najbliższym czasie poezja nie zagości na stronach mojego bloga. Hity kosmetyczne, jakieś kosmetyczne odkrycia? mam mnóstwo różnych kosmetyków, bo to moja wielka słabość, ale nic mnie nie zachwyciło do tego stopnia aby o tym pisać, ani nic mnie nie zaszokowało swoją beznadziejnością o czym powinnam napisać. Ale owszem takie posty będą się pojawiać.
Podsumowując na blogu możecie się spodziewać i oczekiwać następujących rzeczy:
- OPOWIADANIA EROTYCZNE
- POSTY TOTALNIE REFLEKSYJNE(czyli mój pogląd na rzeczywistość)
- POLITYKA
- KOSMETYKI(bardzo rzadko ale jednak)
- POEZJA(kiedyś coś pewnie znowu napiszę)
Tak jak widzicie na blogu skupię się na opowiadaniach erotycznych, moich refleksjach i polityce, co również wiąże się z refleksją. Także na ten rok to właśnie przewiduję i zachęcam do uczestniczenia w życiu bloga czyli w komentowaniu, choć sama jako czytelniczka wielu blogów, nigdy nie komentuję, także wiem, że mam swoich stałych Czytelników(czasami do mnie piszecie, co jest bardzo miłe). Wiem także, że na Myśli Kobiety Wyzwolonej będą się pojawiać też wpisy niedotyczące tych powyższych tematów, ale o tym już kiedy indziej, bo na tę chwilę to nic istotnego. Odwiedzajcie, czytajcie i korzystajcie z mojej wiedzy i doświadczeń. Bo w życiu trzeba się dzielić.
Podsumowując na blogu możecie się spodziewać i oczekiwać następujących rzeczy:
- OPOWIADANIA EROTYCZNE
- POSTY TOTALNIE REFLEKSYJNE(czyli mój pogląd na rzeczywistość)
- POLITYKA
- KOSMETYKI(bardzo rzadko ale jednak)
- POEZJA(kiedyś coś pewnie znowu napiszę)
Tak jak widzicie na blogu skupię się na opowiadaniach erotycznych, moich refleksjach i polityce, co również wiąże się z refleksją. Także na ten rok to właśnie przewiduję i zachęcam do uczestniczenia w życiu bloga czyli w komentowaniu, choć sama jako czytelniczka wielu blogów, nigdy nie komentuję, także wiem, że mam swoich stałych Czytelników(czasami do mnie piszecie, co jest bardzo miłe). Wiem także, że na Myśli Kobiety Wyzwolonej będą się pojawiać też wpisy niedotyczące tych powyższych tematów, ale o tym już kiedy indziej, bo na tę chwilę to nic istotnego. Odwiedzajcie, czytajcie i korzystajcie z mojej wiedzy i doświadczeń. Bo w życiu trzeba się dzielić.
czwartek, 12 stycznia 2017
Porażka to nie porażka
Znowu odniosłaś porażkę?, Dlaczego nie dobiegłeś do mety przed innymi?, Czemu masz 4 z chemii a nie 5?, Dlaczego nie schudłaś 20 kilogramów w 3 miesiące?, Czemu ciągle Ci nie wychodzi?
Bardzo często słyszymy takie pytanie w stosunku do siebie, znajomych, rodziny. Sami je słyszymy i co gorsza sami je wypowiadamy. Gdy słyszę takie pytania w moim kierunku mam ochotę podejść do osoby wypowiadającej je i walnąć w jej pusty łeb. Tak... tak właśnie odczuwam i taką mam ochotę. Ludzie uwielbiają ingerować w życie innych, pouczać, wymądrzać się, a sami na ten temat nie powinni się wypowiadać, bo a) nie mają takiego prawa, b) są za głupi aby się wypowiadać, c) nigdy nie byli w takiej sytuacji na temat jakiej się wypowiadają. Ludzie oglądają telenowele, seriale, ponieważ żyją życiem innych, są zbyt skupieni na innych, a nie na sobie. Gdyby tę energię, którą przeznaczają na pouczenie innych przeznaczyli na doskonalenie siebie mogliby zajść bardzo daleko. Ale? zawsze jest to wkurwiające "ale". Ale muszą się wtrącać w życie innych i to się nigdy nie zmieni. Ot co, tak skonstruowany jest świat i związki międzyludzkie.
W swoim otoczeniu mam wielu osób, będącymi złodziejami marzeń, którzy przez to, że odnieśli w życiu niewiele wpychają łapy tam gdzie nie powinni, ba gdzie im kurwa! nie wolno. Złodzieje marzeń są jak pułapka. Im dłużej się z nimi przebywa tym się z nimi dłużej jest i nie można się uwolnić, bo przyzwyczajenie, bo niby miłość, bo bo bo.
Porażka to nie porażka moi drodzy! Stricte coś takiego jak porażka nie istnieje. Dla mnie to co inni nazywają porażkami to próby, które okazały się niedostatecznie dobre i nic więcej. Z tych prób mamy wyciągać wnioski, uczyć się, aby kolejna próba okazała się sukcesem. Wraz z każdą następną próbą doskonalimy się i walczymy o lepsze jutro. Nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteście za słabi aby coś osiągnąć o czym marzycie. Możecie, bo tylko tym co was zatrzymuje są właśnie ci złodzieje marzeń, którzy nie osiągnęli nic i przez to blokują innych. Walczcie o swoje, bo macie jedno życie i wykorzystajcie je tak jak wy chcecie a nie ktoś inny. Trzymajta się i realizujta marzenia ;)
Bardzo często słyszymy takie pytanie w stosunku do siebie, znajomych, rodziny. Sami je słyszymy i co gorsza sami je wypowiadamy. Gdy słyszę takie pytania w moim kierunku mam ochotę podejść do osoby wypowiadającej je i walnąć w jej pusty łeb. Tak... tak właśnie odczuwam i taką mam ochotę. Ludzie uwielbiają ingerować w życie innych, pouczać, wymądrzać się, a sami na ten temat nie powinni się wypowiadać, bo a) nie mają takiego prawa, b) są za głupi aby się wypowiadać, c) nigdy nie byli w takiej sytuacji na temat jakiej się wypowiadają. Ludzie oglądają telenowele, seriale, ponieważ żyją życiem innych, są zbyt skupieni na innych, a nie na sobie. Gdyby tę energię, którą przeznaczają na pouczenie innych przeznaczyli na doskonalenie siebie mogliby zajść bardzo daleko. Ale? zawsze jest to wkurwiające "ale". Ale muszą się wtrącać w życie innych i to się nigdy nie zmieni. Ot co, tak skonstruowany jest świat i związki międzyludzkie.
W swoim otoczeniu mam wielu osób, będącymi złodziejami marzeń, którzy przez to, że odnieśli w życiu niewiele wpychają łapy tam gdzie nie powinni, ba gdzie im kurwa! nie wolno. Złodzieje marzeń są jak pułapka. Im dłużej się z nimi przebywa tym się z nimi dłużej jest i nie można się uwolnić, bo przyzwyczajenie, bo niby miłość, bo bo bo.
Porażka to nie porażka moi drodzy! Stricte coś takiego jak porażka nie istnieje. Dla mnie to co inni nazywają porażkami to próby, które okazały się niedostatecznie dobre i nic więcej. Z tych prób mamy wyciągać wnioski, uczyć się, aby kolejna próba okazała się sukcesem. Wraz z każdą następną próbą doskonalimy się i walczymy o lepsze jutro. Nie pozwólcie sobie wmówić, że jesteście za słabi aby coś osiągnąć o czym marzycie. Możecie, bo tylko tym co was zatrzymuje są właśnie ci złodzieje marzeń, którzy nie osiągnęli nic i przez to blokują innych. Walczcie o swoje, bo macie jedno życie i wykorzystajcie je tak jak wy chcecie a nie ktoś inny. Trzymajta się i realizujta marzenia ;)
wtorek, 10 stycznia 2017
Przewodnik dobrej żony
Dzisiaj postanowiłam napisać lekki post dla ludzi z poczuciem humoru, czasem może dosyć czarnym ale jednak. Jak być dobrą żoną? Jak uszczęśliwić zapracowanego męża? Zapraszam do lektury!
- Bądź czuła i uśmiechnięta(nie ważne, że miałaś gorszy dzień i masz dosyć swojego szefa).
- Bądź posłuszna(musisz być niewolnicą, bo Twój mąż to Pan i Władca).
- Uciesz się kiedy zobaczysz męża i od razu podaj mu kapcie, bo tego sam nie zrobi, gdyż tak się przepracował, że pada na twarz.
- Naszykuj mu ulubiony obiad. Nie, nie raz w tygodniu, tylko codziennie. Najlepiej składający się z dwóch dań i deseru.
- Miej w pobliżu codzienną gazetę, pilota do telewizora i schłodzone piwko, bo mężuś musi się zrelaksować.
- Sprzątaj cały dom, bądź kurą domową, wychowuj dzieci, a co najważniejsze wyeliminuj wszystkie nieprzyjemne odgłosy aby nie przeszkadzać swojemu Panu.
- Pierz jego brudne skarpety i majtki. Niestety Twój mąż po studiach nie posiada tak wykwalifikowanych umiejętności aby sam to robił.
- Bądź piękna, szczupła i zawsze gotowa na seks(mimo, że on jest gruby, trochę ładniejszy od diabła i mu nie staje).
- Nie miej swojego zdania, a jak go masz to udawaj, że nie masz(Mąż jest najważniejszy, Ty jesteś tylko kobietą).
- Pozwalaj spotykać się z kolegami na piwo.
- Spójrz z przymrużeniem oka na jego skoki w bok(wszak Twój mąż nie może się nudzić, a Ty kobieto jesteś tak nudna bo masz 3 fakultety, wiedzę o Sokratesie i umiejętność prowadzenia samolotu).
- Proponuj sama loda i ciesz się, że to robisz. Masz padać na kolana.(Módl się aby zasnął, a potem złóż papiery rozwodowe).
Bardzo dobrze bawiłam się pisząc ten post. Przykre jest to, że w 75% domów tak właśnie jest. Mężczyzna nadal uważany jest za Boga, a kobieta ma być tylko posłuszna. No ale tak to jest, jak kobieta chce być tylko dobrą żoną i matką. Chce być kobietą bez aspiracji i bez własnego zdania. Mimo, że ten wpis jest "na wesoło" to niestety nie jest nieprawdziwy. Tak wygląda rzeczywistość. Żadna kobieta nie powinna zgadzać się na bycie służącą swojego męża. Żadna!
- Bądź czuła i uśmiechnięta(nie ważne, że miałaś gorszy dzień i masz dosyć swojego szefa).
- Bądź posłuszna(musisz być niewolnicą, bo Twój mąż to Pan i Władca).
- Uciesz się kiedy zobaczysz męża i od razu podaj mu kapcie, bo tego sam nie zrobi, gdyż tak się przepracował, że pada na twarz.
- Naszykuj mu ulubiony obiad. Nie, nie raz w tygodniu, tylko codziennie. Najlepiej składający się z dwóch dań i deseru.
- Miej w pobliżu codzienną gazetę, pilota do telewizora i schłodzone piwko, bo mężuś musi się zrelaksować.
- Sprzątaj cały dom, bądź kurą domową, wychowuj dzieci, a co najważniejsze wyeliminuj wszystkie nieprzyjemne odgłosy aby nie przeszkadzać swojemu Panu.
- Pierz jego brudne skarpety i majtki. Niestety Twój mąż po studiach nie posiada tak wykwalifikowanych umiejętności aby sam to robił.
- Bądź piękna, szczupła i zawsze gotowa na seks(mimo, że on jest gruby, trochę ładniejszy od diabła i mu nie staje).
- Nie miej swojego zdania, a jak go masz to udawaj, że nie masz(Mąż jest najważniejszy, Ty jesteś tylko kobietą).
- Pozwalaj spotykać się z kolegami na piwo.
- Spójrz z przymrużeniem oka na jego skoki w bok(wszak Twój mąż nie może się nudzić, a Ty kobieto jesteś tak nudna bo masz 3 fakultety, wiedzę o Sokratesie i umiejętność prowadzenia samolotu).
- Proponuj sama loda i ciesz się, że to robisz. Masz padać na kolana.(Módl się aby zasnął, a potem złóż papiery rozwodowe).
Bardzo dobrze bawiłam się pisząc ten post. Przykre jest to, że w 75% domów tak właśnie jest. Mężczyzna nadal uważany jest za Boga, a kobieta ma być tylko posłuszna. No ale tak to jest, jak kobieta chce być tylko dobrą żoną i matką. Chce być kobietą bez aspiracji i bez własnego zdania. Mimo, że ten wpis jest "na wesoło" to niestety nie jest nieprawdziwy. Tak wygląda rzeczywistość. Żadna kobieta nie powinna zgadzać się na bycie służącą swojego męża. Żadna!
niedziela, 8 stycznia 2017
Nowy Rok nowa ja
Zawsze kiedy nadchodzi Nowy Rok podsumowuję mijający. Zawsze tak robię, aby mieć swoje własne rozeznanie na temat postępów jakich dokonałam, niepowodzeń, sukcesów i niewykorzystanych chwil. Dzisiaj jest już 8 dzień nowego roku i jak na razie nie ma wielu drastycznych zmian, chociaż jedna zaszła w moim życiu. Na dzień dzisiejszy uważam, że podjęłam właściwą decyzję. Jedynie muszę przyznać, że jest rokiem "pod napięciem" jeśli mam patrzeć na te osiem pierwszych jego dni. Nie narzekam, ale też nie chwalę. Ludzie każdego roku nakładają na siebie wiele postanowień i ja też się do tego przyznaję, ale w tym roku jest trochę inaczej. Mam w głowie swoje myśli, plany i chęci pewnych "projektów", które chciałabym doprowadzić do końca, ale nie zakładam nic na siłę. Tym razem pozwolę aby sprawy toczyły się swoim tempem, rytmem, częstotliwością. Jak zwał tak zwał. Najważniejsze, że w drugiej połowie roku odzyskałam utracony spokój i nauczyłam się cieszyć z małych rzeczy i nie przejmować się sprawami, na które nie mam wpływu. Ludzie mówią, że życie jest krótkie, ja uważam, że wcale nie. Jeśli umiemy odpowiednio je wykorzystać to jest to wystarczający czas. Po coś na tym świecie jesteśmy i po coś musimy umrzeć, tak to wszystko co tutaj się dzieje, myślę że nie miałoby żadnego sensu. To trochę tak jak z myśleniem o kimś kogo nie możemy mieć, ale nadal myślimy o tej osobie, bo mimo że umrzemy to i tak oddychamy. Cóż z tego, że każdego dnia zbliżamy się do końca, takie jest życie i nic oprócz akceptacji nie możemy zrobić. Trochę to smutne, a trochę dające nadzieję. Moim najważniejszym założeniem na ten rok jest być zdrową, szczęśliwą i tylko tyle i aż tyle. Pamiętajcie, że każdego dnia możecie zmienić wszystko w swoim życiu, wystarczy stawiać krok za krokiem, a czas i tak minie, bo taką on ma rolę. Wszystko płynie i wszystko co złe mija. Nauczyłam się, że porażki tak naprawdę nie istnieją, bo to co nazywamy porażką jest najlepszą lekcją w życiu, z której zawsze powinniśmy wyciągać wnioski i uczyć się na swoich i cudzych błędach, dzięki czemu zaoszczędzimy sobie wielu rozczarowań na polu zawodowym i osobistym. Także kończąc, gdybym miała poprosić złotą rybkę o jedno życzenie to po prostu chcę być zdrowa i szczęśliwa. Jeśli to będę miała, mogę wszystko. Trzymam za Was kciuki i wierzę, że ten rok będzie dla Was taki jaki chcecie aby był, bo wszystko jest w Waszych rękach.
sobota, 7 stycznia 2017
Rozmowy z wanny
Naszła mnie dzisiaj refleksja... zawsze gdy się z kimś pokłócę czy dojdzie do spięcia między mną a jakąś osobą nachodzi mnie refleksja, a pisanie pozwala mi pozbyć się obciążającego mnie balastu, który psuje mój nastrój i ogólne samopoczucie. O stresie i chronicznym smutku wiem wiele, czy stety czy niestety to nie wiem, chociaż plus jest taki, że ktoś z Was może dowiedzieć się czegoś nowego. Piszę dla siebie i dla Was, bo zawsze wychodzę z założenia, że trzeba dzielić się wiedzą, ponieważ wtedy obydwie strony są zadowolone. Ta ucząca i ta odbierająca od kogoś wiedzę. To tak a`propos wstępu do tego postu.
Wiem, że nie każdy człowiek jest refleksyjną osobą i nie zastanawia się nad wszystkim, ale ja mam tak, że dużo myślę, bo lubię to i mam także taką naturę. Za to każdy "łapie" spokój i wewnętrzną równowagę w zupełnie inny sposób. Są osoby, które muszą iść biegać aby wyrównać swoje zmącone myśli, tak jak na przykład czyni mój brat. On bardzo chwali sobie taką metodę, a przynajmniej widać, że to pomaga. Są ludzie, którzy muszą się najeść, głodzić, słuchać wulgarnej muzyki(to jeden z moich sposobów na doła). Paradoksalnie dołująca muzyka przy załamaniu pomaga, ponieważ to działa jak... wyobraźcie sobie, że gryzie Was wąż, aby się odtruć stosujecie antydotum w postaci tegoż jadu. Także myślę, iż podałam Wam idealne wytłumaczenie, że wulgarna, dołująca muzyka świetnie działa na doła i załamanie nerwowe. Po raz kolejny powtarzam, że każda metoda jest dobra jeśli jest skuteczna. Mam wiele skutecznych metod na smutek i doła, bo często w swoim życiu byłam zdołowana, także umiem z tym bardzo dobrze walczyć. Ale to nie wpis o moim kurwa! smutku, bo dzisiaj czuję się wyjątkowo lekko na duszy.
W tym miejscu chciałabym Wam podać metodę na relaks, smutek, poprawę humoru i rozjaśnienie skołtunionych myśli. A mianowicie z pomocą przyjdzie do Was wanna z bardzo ciepłą wodą, z pianą, olejkiem lawendowym czy aromaterapią - nie ważne, ważne aby była wanna i gorąca woda oraz... TELEFON do przyjaciela, kochanka, wroga, mamy, przyjaciółki, brata, siostry, kuzynki. Jeden pies do kogo, ważne, żeby z kimś porozmawiać. Rozmowa we wannie bardzo rozluźnia, relaksuje, podnieca(jeśli to rozmowa z kategorii tych milszych), a przede wszystkim oczyszcza ze zmartwień. Każdemu zestresowanemu polecam.
Wiem, że nie każdy człowiek jest refleksyjną osobą i nie zastanawia się nad wszystkim, ale ja mam tak, że dużo myślę, bo lubię to i mam także taką naturę. Za to każdy "łapie" spokój i wewnętrzną równowagę w zupełnie inny sposób. Są osoby, które muszą iść biegać aby wyrównać swoje zmącone myśli, tak jak na przykład czyni mój brat. On bardzo chwali sobie taką metodę, a przynajmniej widać, że to pomaga. Są ludzie, którzy muszą się najeść, głodzić, słuchać wulgarnej muzyki(to jeden z moich sposobów na doła). Paradoksalnie dołująca muzyka przy załamaniu pomaga, ponieważ to działa jak... wyobraźcie sobie, że gryzie Was wąż, aby się odtruć stosujecie antydotum w postaci tegoż jadu. Także myślę, iż podałam Wam idealne wytłumaczenie, że wulgarna, dołująca muzyka świetnie działa na doła i załamanie nerwowe. Po raz kolejny powtarzam, że każda metoda jest dobra jeśli jest skuteczna. Mam wiele skutecznych metod na smutek i doła, bo często w swoim życiu byłam zdołowana, także umiem z tym bardzo dobrze walczyć. Ale to nie wpis o moim kurwa! smutku, bo dzisiaj czuję się wyjątkowo lekko na duszy.
W tym miejscu chciałabym Wam podać metodę na relaks, smutek, poprawę humoru i rozjaśnienie skołtunionych myśli. A mianowicie z pomocą przyjdzie do Was wanna z bardzo ciepłą wodą, z pianą, olejkiem lawendowym czy aromaterapią - nie ważne, ważne aby była wanna i gorąca woda oraz... TELEFON do przyjaciela, kochanka, wroga, mamy, przyjaciółki, brata, siostry, kuzynki. Jeden pies do kogo, ważne, żeby z kimś porozmawiać. Rozmowa we wannie bardzo rozluźnia, relaksuje, podnieca(jeśli to rozmowa z kategorii tych milszych), a przede wszystkim oczyszcza ze zmartwień. Każdemu zestresowanemu polecam.
Miłych i długich kąpieli w bardzo ciepłej wodzie. Piana opcjonalnie ;)
piątek, 6 stycznia 2017
Pokolenie Baby Boomers
Pewnego razu w prasie natrafiłam na sformułowanie - POKOLENIE BABY BOOMERS, które oznacza generację znudzonych i rozpuszczonych młodych ludzi niepamiętających wojny i wychowanych w dobrobycie w podmiejskich domkach ze starannie przystrzyżonymi trawnikami. Amerykanie wtedy kupowali masowo domy na przedmieściach, lodówki, pralki i inne cuda techniki. W gazecie nie było zbyt wiele napisane o tym pokoleniu, więc jak to ja postanowiłam zgłębić wiedzę i dowiedzieć się więcej na temat ludzi z 1946-1964 roku. Baby Boomers to pokolenie nagłego wzrostu urodzeń, które miało miejsce zaraz po wojnie.
Pokolenie Baby Boomers za młodu było pokoleniem buntu, sprzeciwiającym się obecnym na tamte czasu wartościom i mającym własne ideologie. Wtedy też powstawały między innymi ruchy wolnej miłości i pacyfizm. Boomersi jako jedno z pierwszych pokoleń miało większy kontakt z telewizją i z odbiornikami radiowymi, ponieważ właśnie w tamtych latach nowinki techniczne przeżywały wielkie BUM. Teraz przypomniało mi się jak mój dziadek opowiedział mi kiedyś pewną historię. Mama mojego dziadka nie mogła uwierzyć w to, że istnieje w innych krajach coś takiego jak telewizor, urządzenie pokazujące żywych ludzi z wydobywającym się głosem. Także wracając do tematu, Boomersi zachłysnęli się tym co zesłał im los, a bardziej sklepy i fabryki. Telewizja i radio miało bardzo duże znaczenie dla pokolenia Baby Boomers, ponieważ otwierało je na nowości, otaczającą ich rzeczywistość. Wcześniejsze generacje nie miały takich możliwości.
DO SUKCESU NIE MA WINDY, TRZEBA IŚĆ PO SCHODACH
To stwierdzenie idealnie pokazuje podejście pokolenia Baby Boomers do pracy i zdobywania szczytów w karierze zawodowej. Wg niego wszystko osiąga się dzięki ciężkiej pracy bez chodzenia na skróty. Takie postępowanie jest bardzo dobrze widoczne u naszych dziadków.
KOBIETA DO GARÓW, FACET SPONSOREM RODZINY
Ah jak świetnie pasuje! Wprost idealnie. Dla Boomersów kobieta miała zajmować się dziećmi, domem, gotować, prać, sprzątać, a mężczyzna miał dbać o finanse i godne utrzymanie swojej rodziny. Czy takie postępowanie jest dobre? Na pewno było skuteczne, patrząc na ludzi, którzy w taki sposób żyli. Ja uważam, że każdy sposób jest dobry jeśli jest tylko skuteczny :)
DZIECI I RYBY GŁOSU NIE MAJĄ
Boomersi uważali, że słowa nauczyciela są święte i należy wierzyć w każde słowo płynące z ich ust. Tak zostali wychowani i wyrastali w duchu autorytetu nauczyciela. Oczywiście nauczycieli powinno się szanować, ale czasem uczeń jest lepszy od mistrza i o tym każdy powinien wiedzieć - to moje zdanie i zapewne jeszcze wielu osób.
Baby Boomers to także najbogatsze pokolenie, ponieważ właśnie w tamtych latach 1946-1964 odnotowano największy wzrost zarobków dla klasy średniej. Wtedy także były największe możliwości na tak zwane "wybicie się" prowadząc własną działalność, jakieś przedsiębiorstwo.
Dla mnie pokolenie Baby Boomers ma wiele wad, ale nie można odmówić mu jednego. Ludzie umieli dążyć do celu, wspinać się na sam szczyt. Wiedzieli, choć może bardziej wierzyli w to, że mogą osiągnąć sukces własnymi rękoma i zazwyczaj go osiągali. To inspirujący ludzie i pod tym kątem należy brać z nich przykład.
Pokolenie Baby Boomers za młodu było pokoleniem buntu, sprzeciwiającym się obecnym na tamte czasu wartościom i mającym własne ideologie. Wtedy też powstawały między innymi ruchy wolnej miłości i pacyfizm. Boomersi jako jedno z pierwszych pokoleń miało większy kontakt z telewizją i z odbiornikami radiowymi, ponieważ właśnie w tamtych latach nowinki techniczne przeżywały wielkie BUM. Teraz przypomniało mi się jak mój dziadek opowiedział mi kiedyś pewną historię. Mama mojego dziadka nie mogła uwierzyć w to, że istnieje w innych krajach coś takiego jak telewizor, urządzenie pokazujące żywych ludzi z wydobywającym się głosem. Także wracając do tematu, Boomersi zachłysnęli się tym co zesłał im los, a bardziej sklepy i fabryki. Telewizja i radio miało bardzo duże znaczenie dla pokolenia Baby Boomers, ponieważ otwierało je na nowości, otaczającą ich rzeczywistość. Wcześniejsze generacje nie miały takich możliwości.
DO SUKCESU NIE MA WINDY, TRZEBA IŚĆ PO SCHODACH
To stwierdzenie idealnie pokazuje podejście pokolenia Baby Boomers do pracy i zdobywania szczytów w karierze zawodowej. Wg niego wszystko osiąga się dzięki ciężkiej pracy bez chodzenia na skróty. Takie postępowanie jest bardzo dobrze widoczne u naszych dziadków.
KOBIETA DO GARÓW, FACET SPONSOREM RODZINY
Ah jak świetnie pasuje! Wprost idealnie. Dla Boomersów kobieta miała zajmować się dziećmi, domem, gotować, prać, sprzątać, a mężczyzna miał dbać o finanse i godne utrzymanie swojej rodziny. Czy takie postępowanie jest dobre? Na pewno było skuteczne, patrząc na ludzi, którzy w taki sposób żyli. Ja uważam, że każdy sposób jest dobry jeśli jest tylko skuteczny :)
DZIECI I RYBY GŁOSU NIE MAJĄ
Boomersi uważali, że słowa nauczyciela są święte i należy wierzyć w każde słowo płynące z ich ust. Tak zostali wychowani i wyrastali w duchu autorytetu nauczyciela. Oczywiście nauczycieli powinno się szanować, ale czasem uczeń jest lepszy od mistrza i o tym każdy powinien wiedzieć - to moje zdanie i zapewne jeszcze wielu osób.
Baby Boomers to także najbogatsze pokolenie, ponieważ właśnie w tamtych latach 1946-1964 odnotowano największy wzrost zarobków dla klasy średniej. Wtedy także były największe możliwości na tak zwane "wybicie się" prowadząc własną działalność, jakieś przedsiębiorstwo.
Dla mnie pokolenie Baby Boomers ma wiele wad, ale nie można odmówić mu jednego. Ludzie umieli dążyć do celu, wspinać się na sam szczyt. Wiedzieli, choć może bardziej wierzyli w to, że mogą osiągnąć sukces własnymi rękoma i zazwyczaj go osiągali. To inspirujący ludzie i pod tym kątem należy brać z nich przykład.
środa, 4 stycznia 2017
W życiu najważniejsze jest Pragnienie
Zawsze czegoś poszukujemy, na ogół jesteśmy ciekawi nowych rzeczy, lubimy doświadczać, a przynajmniej ja tak odczuwam w swoim życiu. Po 22 latach dochodzę do wniosku, że w życiu najważniejsze jest Pragnienie i to przez duże P. Wychodzę z założenia, że głupotą jest niekorzystanie z życia i ograniczanie się. Najważniejsze jest to aby żyć świadomie i dokonywać odpowiednich dla nas samych wyborów. Jeśli o 3 w nocy chcemy zjeść babeczkę z bitą śmietaną(mówię o ciastku tak na marginesie) to dlaczego nie? Chcemy rzucić wszystko i zacząć zwiedzać świat na piechotę? Super, zróbmy to, bo mamy tylko jedno życie. Nie ma sensu egzystować, chyba że naszym powołaniem jest zakon, ale wątpię, że jakiś zakonnik czyta mojego bloga, ale nawet jeśli, to cieszę się, że jednak jest mężczyzną i szuka wolności. Każdy ma tę szansę aby żyć i przeżyć swoje życie tak jak chce, a nie tak w jaki sposób jest wychowywany i w jaki sposób chce społeczeństwo. Nie mówię o anarchii, bo to zły wybór pozwolić człowiekowi na wszystko, ale o wolności osobistej. Takiej dogłębnej. Odkąd pamiętam obserwowałam świat, ludzi i sprawiało mi to nie tyle przyjemność, co dawało mi ten luksus samoświadomości. Ludzie są, mieszkają w jakimś kraju, uczą się, pracują, ale nic poza tym nie robią. Oni po prostu są. Zawsze mnie to dziwiło, że nie umieją pogrążyć się w tak cudownym stanie własnej przyjemności, robienia tego co ich pasjonuje. Dlaczego tak jest? Czy naprawdę życie jest za krótkie, aby znaleźć to co daje szczęście? Codziennie poznaję nowych ludzi, lubię to, bo pasjonuje mnie człowiek. Widzę kobiety piękne, ale smutne i nieszczęśliwe, widzę przystojnych, inteligentnych młodych mężczyzn, którzy zamknięci są w nieudanej przeszłości. Widzę konwenanse, pełno konwenansów, a tak mało pragnienia. Ludzie w siebie nie wierzą, sama bardzo często w siebie wątpię i mam jak każdy kompleksy, ale wierzę, że jestem po to aby dostawać to co chcę, a jeśli nie, to przynajmniej próbować, doświadczać i wyciągać wnioski. Kiedyś ubolewałam nad tym, że się nie udało, że jestem beznadziejna, bo doznałam porażki, dziś cieszę się, że mogłam przeżyć te chwile, nawet jeśli zakończyły się nie tak jak sobie oczekiwałam. Ktoś mi kiedyś powiedział przy herbacie Słodkie Szepty, że mam zapamiętać, iż wyciąganie wniosków powinno stać się czymś dla mnie ważnym i po każdym zdarzeniu, powinnam taki wniosek wyciągnąć. Mimo, że ta osoba okazała się, hmmm... powiedzmy, że niezbyt przychylna to jednak rada była bardzo dobra i cały czas z niej korzystam, bo to tworzy moją świadomość, a przy tym lepszą rzeczywistość wokół mnie. Tak jak kiedyś wspominałam w poprzednich wpisać należy udoskonalać się w sztuce tracenia, bo nie ma nic na zawsze. W naszym życiu poznajemy ludzi, mnóstwo ludzie, po coś. Oni nie zjawiają się ot tak. Wszechświat jest niesamowity i on przyciąga do nas podobnych ludzi, którzy mimo, że czasem drastycznie się różnią na pierwszy rzut oka to jednak są niesamowicie podobni. Nie zgadzam się, że różnice się przyciągają. One są ciekawe, ale na dłuższą metę to nie działa. Wszechświat działa tak, że podobne przyciąga podobne, a nie odwrotnie. Jest za 15 minut czwarta nad ranem... odkąd pamiętam uwielbiałam pisać nad ranem to mnie oczyszczało duchowo. Świat funkcjonuje tak, że ludzie o tej porze śpią, ale kto mi zabroni. Ja tak lubię żyć i tak żyć będę. Nie ma nic lepszego niż wyjść o 3 lub 4 nad ranem na balkon i poczuć zapach świeżości, napić się kawy, zapalić papierosa i popatrzeć przed siebie nie śpiesząc się nigdzie. To jest dla mnie szczęście. Ktoś mnie niedawno zapytał, czym jest dla mnie szczęście i już znam odpowiedź. Patrzcie wyżej. Pragnienie w życiu jest najważniejsze. I najlepszy sposobem na pozbycie się pokusy jest poddanie się jej. Pamiętajcie, to nic złego chcieć więcej, dogłębniej, mocniej. Ważne aby robić to co się kocha, a przede wszystkim żyć tak jak się chce. A najważniejsze to pozwolić żyć innym tak jak chcą. Wolność to moje największe pragnienie.
niedziela, 1 stycznia 2017
Happy New Year 2017!
Dobry wieczór Kochani :) dzisiaj mamy Nowy Rok 2017! bardzo się cieszę, że nastał nowy rok, nowe plany, postanowienia i wszystko jakby zaczyna się od nowa. Pierwsze co to nie spodziewałam się, że wejdę w Nowy Rok 2017 w szampańskim nastroju, w super atmosferze, z genialnym ludźmi na super imprezie. Nowy Rok spędziłam w Czarnocinie i był to najlepszy Sylwester w moim życiu. Po raz kolejny przekonuję się, że spontaniczność popłaca i w 99% zyskujemy aniżeli tracimy. Mimo, że jestem chora i czuję się dosyć kiepsko, to skusiłam się na propozycję mojej rodziny i bawiłam się wyśmienicie. Ale to nie o mojej zabawie miał być wpis, ale... do sedna.
Chciałabym życzyć Wam samych sukcesów, mnóstwo szczęścia, korzystania z okazji, które się Wam nadarzają i dużo dużo zdrowia, abyście mieli siłę i energię na realizowanie Waszych postanowień i marzeń. Wierzę, że moi Czytelnicy to ludzie z pasjami. Kiedy ktoś dodaje mojego bloga do ulubionych to wiem, bo sprawdzam kim jest dana osoba, także wiem, że są to ludzie z pasjami, które mają w życiu dokładnie określony cel. Jestem z Was dumna.
Na koniec dodam Wam kilka zdjęć z mojego Sylwestra, tymczasem.
Chciałabym życzyć Wam samych sukcesów, mnóstwo szczęścia, korzystania z okazji, które się Wam nadarzają i dużo dużo zdrowia, abyście mieli siłę i energię na realizowanie Waszych postanowień i marzeń. Wierzę, że moi Czytelnicy to ludzie z pasjami. Kiedy ktoś dodaje mojego bloga do ulubionych to wiem, bo sprawdzam kim jest dana osoba, także wiem, że są to ludzie z pasjami, które mają w życiu dokładnie określony cel. Jestem z Was dumna.
Na koniec dodam Wam kilka zdjęć z mojego Sylwestra, tymczasem.
Szczęśliwego Nowego Roku 2017!
Subskrybuj:
Posty (Atom)