sobota, 31 marca 2018

Życzenia wielkanocne 2018

Dobry wieczór moi Drodzy 👋 dzisiaj przychodzę do Was z życzeniami wielkanocnymi. Pierwszego kwietnia jest Wielkanoc. I nie, nie jest to Prima Aprilis 😇😇😇

To taki świąteczny akcent w moim domu. Jak Wam się podoba? 😇

Wystrój wystrojem, ale przejdźmy do najważniejszego w tym poście. A mianowicie do wielkanocnych życzeń.

Na te Święta chciałabym Wam życzyć przede wszystkim zdrowia, spokoju, szczęścia i wszelkiej pomyślności. Zdrowie potrzebne jest każdemu. Spokój pozwala nam zregenerować siły, a także mieć mocne zdrowie. Szczęście każdemu w życiu jest potrzebne, tak samo jak wszelka pomyślność. Wierzę, że każdy w Święto Wielkiejnocy będzie z rodziną celebrować pierwszy jak i drugi dzień. Nikt nie powinien być sam, ponieważ są to święta rodzinne. Niekiedy to jedyna możliwość w roku aby spotkać się z tymi osobami z rodziny, z którymi widzimy się tylko na weselach i pogrzebach. Tego dnia rozmawiajcie ze swoimi bliskimi, nie liczcie kalorii przy świątecznym stole i bądźcie w świetnym nastroju. Celebrowanie Wielkiejnocy jest ważne. Obojętnie czy jesteście wierzący czy jesteście pełni wątpliwości. Symbolika tych Świąt jest szeroka. Kochajcie się na wzajem, szanujcie i bądźcie blisko ze swoją rodziną 😇😇😇

Taki prezent dostała moja mama od swojej szefowej. Uważam, że to bardzo miłe. Kto tak samo jak ja lubi świątecznego Mazurka ręka do góry! 😇 A teraz pytanie za 100 punktów - Jak nazywają się te fioletowe kwiatki, które wyglądają jak hiacynty w wersji mini? Ktoś wie, ktoś się zna na kwiatach?

Moi Drodzy będę się starała aby napisać choć krótki post w Wielkanoc, ale nie mogę obiecać, że mi się to uda. Na pewno drugiego dnia Świąt coś napiszę o ile przeżyję Lany Poniedziałek 😇 Jestem ciekawa jak wyglądają Wasze wielkanocne koszyczki. W moim domu jest tradycja, że co roku mamy koszyczek ozdobiony białą wstążką, białą koronkową serwetką a jajka są farbowane w skórce od cebuli. Drugiego dnia Świąt postaram się podzielić z Wami moim wielkanocnym koszyczkiem. 

Spokoju i zdrowia Kochani na tą Wielkanoc 😇👋


piątek, 30 marca 2018

Bierze mnie angina, leżenie w łóżku, potrzebny mi antybiotyk...

Dobry wieczór moi Kochani 👋 nie wiem co jest ze mną nie tak, że znowu coś mi się dzieje ze zdrowiem. Fakt, wspominałam Wam, że pobolewa mnie gardło. Wyssałam już całe opakowanie Isli porzeczkowej i nic mi to nie pomogło. Ból promieniuje mi do ucha i już domyślam się, że angina stoi za rogiem i się do mnie szelmowsko uśmiecha. Dzisiaj cały dzień przeleżałam w łóżku i przechodzą mnie dziwne dreszcze. Muszę zmierzyć sobie temperaturę. W ogóle to przez to, że anginy mam bardzo często...(już nawet nie wiem, że rymuję) wiem jak działać, aby pozbyć się tego cholerstwa. Ewidentnie potrzebny mi antybiotyk, ale nie mam recepty i nie wiem czy mój lekarz jutro będzie przyjmował w poradni. Dzisiaj zajrzę do mojej wielkiej szuflady w pokoju stołowym, ponieważ tam mieści się niezliczona rzesza różnych leków i być może znajdę jakiś nieprzeterminowany antybiotyk. Mam taką zasadę, że jeśli nawet nie wybiorę antybiotyku, który przepisał mi lekarz to zawsze mimo to wykupuję receptę. Dzięki temu mam antybiotyki w domu na czarną godzinę. Marilyn Monroe zawsze powtarzała swojemu mężowi - "Kochanie, na wszystko są pigułki...". Ja natomiast rozszerzam jej słowa - "Na wszystko są pigułki... na sranie, kichanie, spanie". I taka jest prawda. Można sobie ćwiczyć pozytywne myślenie, zdrowo się odżywiać, nosić ciepłe ciuchy, a i tak dopadnie Was choroba jak ma Was dopaść. Czekajcie idę zmierzyć temperaturę i poszukać antybiotyku w domowej, magicznej szufladzie.

<MAASSEN poszła szukać antybiotyku>

Moja temperatura to 36,3 stopnie Celsjusza, a ja czuję jakbym miała 38 stopni gorączki.
Jeśli chodzi o moje poszukiwania antybiotyku, to mama powiedziała, że mam iść spać, bo cuduję. Uwaga cytuję mamę - "Weź się dziewczyno do roboty, przyszłaś i znowu nawijasz o chorobach." , "Ile można gadać o chorobach." , "Nie będziesz szukała antybiotyku, bo jesteś zdrowa" , "Weź lek na alergię, bo to jest alergiczny kaszel". Taaa... takie życie jest z moją mamą. Jak ja "kocham" jak wszyscy wiedzą co mi jest. Już niedługo zwątpię w swoją poczytalność, jak ja nie wiem co mnie boli. Nawet wzięłam latarkę i zajrzałam sobie w gardło i mam strasznie przekrwione i opuchnięte. Wstanę rano i tak poszukam antybiotyku w tej szufladzie 😈😇 Połknęłam przed chwilą tabletkę na alergię - Cetirizine GENOPTIM. Jestem ciekawa czy pomoże, ale wątpię skoro boli mnie gardło, nie mogę przełykać i pobolewa mnie lewe ucho. Musiałam się z Wami tym podzielić, bo nie mam z kim. Mama woli przygotowywać tyle jedzenia jakby całe wojsko miało przyjechać na Wielkanoc, a brat uczy się do matury. Czasem czuję się taka niepotrzebna.

Teraz poudawajmy, że jestem piękna jak jestem chora ha ha ha 😈😇 W ogóle w tym roku nałogowo słucham muzyki z gatunku chillout, hygge. Jak to gusta się zmieniają człowiekowi.

Moja mama jeszcze skomentowała moje noszenie się na czarno - "Jakąś żałobę masz?" Tak kurwa... dusza mi zgniła, umarła i zostałam chodzącą trupioszką tudzież zombie girl. Ja nie wiem, czemu nawet rodzina musi się ciągle o coś czepiać. Przynajmniej mogę odstresować się robiąc puste fotki.

Tutaj wypisz wymaluj wyszłam jak mój ojciec. Te same pełne usta, ten sam duży nos(ludzie z dużą osobowością mają duże nosy) i te same wredne spojrzenie typu "I co mnie to wszystko obchodzi?".  No po prostu Darek.

Jeszcze więcej czarnego. Mówi się, że kolory jakie nosimy na sobie obrazują to co dzieje się w naszej psychice i duszy. No więc... czarna dupa w mojej głowie. Może czarna dziura? Nie, to chyba nie. Czarny humor? No, już szybciej. Lubię czarny i kiedyś(w liceum) kiedy byłam zbuntowana ubierałam się prawie przez cały rok na czarno. Taki miałam styl. W ogóle w czasach licealnych byłam kompletnie niestylową dziewczyną. Obchodziła mnie egzystencja, filozofia, nauka i piękno umysłu. Moje życie ma wiele poziomów, zmian i teraz jestem w takim punkcie, że potrzebuję tylko spokoju, a czarny kolor ciuchów mi do gwarantuje, ponieważ nie rzucam się specjalnie w oczy, a dodatkowo wyglądam elegancko i bez jakiś ekstrawagancji. Potrzebny mi tylko spokój, nic więcej. No może jeszcze troszkę lepsze zdrowie. 

Powiem Wam, że teraz od tygodnia piszę codzienne posty i to mi się bardzo podoba. Chyba się od pisania uzależniłam i od Was Króliczki - tak a`propos Wielkanocy. Trzymajcie kciuki za mnie abym w święta czuła się względnie dobrze, ponieważ nie chcę iść do rodziny w gości zakatarzona i z obolałym gardłem. I nie chcę jeszcze innych pozarażać. No chyba, że okaże się rewelacja mojej mamy, że to kaszel alergiczny. Teraz udaję się na spoczynek, mimo że dzisiejszy dzień nie był słodkim lenistwem. Dzisiaj sporo rozmawiałam ze znajomymi, ponieważ czułam potrzebę rozmowy, aby nie czuć się samotnie.

Buziaczki Króliczki 👄👄👄❤❤❤👋jutro znowu porozmawiamy, ale będzie to post bardziej wielkanocny niż taki codzienny. Dobranoc lub miłego dnia, w zależności od strefy czasowej, w której się znajdujecie. Tymczasem. 



czwartek, 29 marca 2018

Czy otwieram kanał na YouTube?

Dzień dobry moi Drodzy ✋👋 tak jak we wczorajszym poście wspominałam, dzisiaj pojawia się kolejny wpis na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Powiedziałam Wam, że planuję coś dosyć przełomowego i innowacyjnego i... tak jest. Zapraszam do dzisiejszego czytania postu.

Moi Drodzy już od bardzo długiego czasu zastanawiam się aby rozwinąć bardziej bloga w taki sposób, aby tworzyć filmiki na YouTube. Od dawien dawna oglądam YouTube`a i zawsze w duszy chciałam być posiadaczką własnego kanału z moimi autorskimi dziełkami. Blog ma już ponad 4 lata i niedługo będzie obchodził swoje kolejne urodziny. Myślę, że to dobry czaass 😈👌 aby mocniej zastanowić się nad kręceniem filmów. Oczywiście nie byłoby to tak, że nagle porzuciłabym pisanie, na rzecz filmowania. Na pewno tak by nie było, ponieważ dla mnie pisanie jest wyzwalające, a na kręceniu filmów, tudzież filmików się nie znam, ale mogę się nauczyć. Byłoby to dla mnie na pewno wyzwanie i sprawdzenie swojej odwagi i muszę Wam powiedzieć, że coraz bardziej mnie kusi aby zrobić to. 

O czym byłby mój kanał?

I tutaj zaczynają się schody, ponieważ myślałam, aby rozszerzyć Myśli Kobiety Wyzwolonej poprzez kręcenie filmików z tematyki mojego bloga. Z drugiej strony zawsze uwielbiałam kanały urodowe, ale nie sądzę, że chciałabym tylko mówić o kremie pod oczy czy weselnym makijażu. Bardzo podobają mi kanały parapsychologiczne, ale już od dawna nie jestem pochłonięta tym tematem. Tematyka mojego kanału to największy szkopuł, ale najbardziej pochylam się ku rozszerzeniu bloga dzięki kręceniu filmików. 

Czy otworzę kanał na YouTube?

To wszystko zależy też od Was czy chcielibyście abym kręciła, czy macie ochotę oglądać to co bym kręciła. Myślę aby przed wakacjami nakręcić pierwszego vloga, który byłby takim sprawdzeniem czy chcecie czy nie, chociaż domyślam się, że większość z Was chciałaby, ale wiecie... wolę mieć to na papierze ha ha ha. 

Co Wy myślicie o takim pomyśle? Zacząć kręcić? Otworzyć kanał na YouTube?

Buziaczki 👄👄👄

środa, 28 marca 2018

Załamanie emocjonalne, maseczka węglowa i chodzenie po lasku...

Dobry wieczór Kochani ✋👄już myślałam, że nie napiszę dzisiaj postu, ponieważ jestem bardzo zmęczona ostatnimi 3 dniami. Na moje szczęście ten tydzień jest naprawdę bardzo dobry dlatego nie mam na co narzekać. Dzisiaj dam Wam informacje co u mnie ostatnio się dzieje. Zapraszam.

Wiecie, że miałam ostatnio załamanie emocjonalne, ale dzięki pozytywnemu myśleniu i niezliczonym ilościom Hydroksyzyny udało mi się wyjść z nerwów bez szwanku. Nawet są tego plusy, pod postacią utraty kilogramów. U mnie jest tak, że jeśli denerwuję się egzaminem lub kłótnią to mam ochotę zjeść konia z kopytami, ale jeśli mam długotrwały stres połączony z dużym napięciem emocjonalnym wtedy to nie jestem w stanie nic zjeść.

Tutaj widzicie mnie w trakcie płaczu i mojego załamania. Nawet twarz mam chudszą. Na szczęście już nie mam powodu do smutku i znowu na mojej twarzy gości uśmiech. Pozytywne myślenie ma zbawienny wpływ dla ludzkiego organizmu.

Tego dnia czułam się już znacznie lepiej co widać, bo zdrowszej cerze. Żałuję, że nie pokazałam Wam tej koszuli nocnej, bo jest z Myszką Mickey, której jestem fanką od dzieciństwa.

Czarna Mamba. Ostatnio chodzę od dołu do góry na czarno włącznie z paznokciami. Jakoś potrzebuję tego koloru w życiu, bo jestem przesycona różnymi emocjami także potrzebuję wyciszenia i pewnie stąd moje pragnienie do czerni. Uwielbiam ten kolor. Na zdjęciu możecie dojrzeć mój naturalny kolor włosów. Jak na razie nie zamierzam farbować, bo moje włosy są zdrowe, całe naturalne i w dobrym stanie. A poza tym podobam się sobie w swoim naturalnym kolorze włosów.

Czerń, czerń, czerń! Wszędzie czarny! Lubię maseczki od zawsze, ale tym razem skusiła mnie pani magister w aptece do zakupu węglowej maseczki do twarzy, którą ściąga się poprzez pociągnięcie. Było troszkę bólu, ale efekt zniewalający. Rewelacyjne oczyszczenie porów i wygładzenie. 

Tutaj jestem w mini lasku na Chojnach. Swoją drogą Chojny to moja ulubiona dzielnica Łodzi. Mam wiele fajnych miejsc tam i dlatego to dzielnica dla mnie sentymentalna. 

Nie wiem dlaczego ale mam smutne oczy? chociaż myślę, że to wzrok osoby, która za dużo przeszła w życiu i w ostatnim czasie. 

Wspominałam Wam, że wybieram się do nefrologa(tak, to ten od nerek!). Pan doktor całkiem znośny, ale kumplami raczej byśmy nie zostali. Powiedział, że mam się nie martwić, ponieważ mój podwyższony poziom kwasu moczowego da się obniżyć zmianą stylu życia. Po drugie w maju będę miała założonego holtera ciśnieniowego, który będzie monitorował moją pracę serca przez całą dobę. Już się doczekać nie mogę kiedy mi go założą, bo dzięki temu lekarze w końcu zobaczą, że mam skurcze komorowe, które odczuwam w różnych porach dniach, a są trudne do wychwycenia na wizycie kontrolnej. 

Dzisiaj też byłam u lekarza, tym razem u Super Lekarza, który jest genialną osobą, dowcipny, wesoły, komunikatywny, po prostu super gość i dodatkowo jest facetem w moim typie ha ha ha. Tyle zyskać!!! W życiu szukam ideałów, nawet wśród lekarzy. 

Kochani, cieszę się, że napisałam ten post, ponieważ serio myślałam, że nie dam już dzisiaj rady. Mam nadzieję, że zaspokoiłam Waszą ciekawość. Za jakieś 10h pojawi się kolejny post, ponieważ nadchodzi nowy dzień, a mam Wam tyle do przekazania, że jestem z dnia na dzień coraz to bardziej podekscytowana. Mam wiele nowych pomysłów na posty. A teraz życzę Wam spokojnej nocy lub szalonego dnia w zależności od tego z jakiej strefy czasowej mnie czytacie. 

PS. Zachęcam Was do przeczytania jutrzejszego postu, ponieważ będzie szczególny pod względem tego co zamierzam zrobić w dosyć bliskiej przyszłości. Będziecie pewnie bardzo zafrapowani, więc zapraszam do śledzenia jutrzejszego postu. Buziaki moi Kochani 👄👄👄




wtorek, 27 marca 2018

Przedświąteczne chorowanie

Dobry wieczór moi Kochani ✋😚😚😚 jest dopiero kilka minut po północy, a ja już czuję senność. Byłam dzisiaj w bardzo dobrym humorze, wesoła i zadowolona. Pośmiałam się z bratem i mamą. Niemniej wiecie, że ostatnio miałam stresujący czas i jak to bywa u mnie po stresie się rozchorowałam, ponieważ moja odporność wtedy ostro szwankuje. Ale co by nie powiedzieć wolę czuć się obolała i przeziębiona niż zestresowana. Strasznie dokucza mi kaszel, trochę boli gardło i mam lekko zapchany nos. Jutro, a właściwie to już dzisiaj muszę wybrać się do apteki, po takie rzeczy jak tabletki do ssania, preparat na bazie soli morskiej do nosa, tabletki przeciwbólowe i jakieś tabletki ziołowe na spanie, ponieważ moje już mi się kończą. Dodatkowo dzisiaj wybieram się na wizytę do nefrologa, ponieważ muszę wyjaśnić sprawę z moim podwyższonym kwasem moczowym. Z racji tego, że aktualnie nie studiuję i nie pracuję postanowiłam zrobić sobie generalne porządki z moim zdrowiem. Chcę wyleczyć wszystkie schorzenia w moim organizmie a także wziąć się za walkę z przewlekłym stresem, który powoduje u mnie somatyzację. Właśnie przeglądałam sanatoria i ośrodki relaksacyjne. Chciałabym zaplanować sobie miesięczny bądź kilkumiesięczny wyjazd leczniczy, który pozwoli znowu nabrać mi dystansu do tego co dzieje się wokół mnie, a także pozwoli mi wrócić do równowagi psycho-fizycznej. Jeśli znacie jakieś dobre sanatoria, uzdrowiska to bardzo prosiłabym o jakieś namiary na nie, bo z przyjemnością skorzystam z Waszych propozycji.

A dzisiaj czeka mnie dzień, który będzie kręcił się wokół mojego zdrowienia. Jak tylko wrócę do domu to kładę się do łóżka i będę się wygrzewała, aby na niedzielę wielkanocną być stosunkowo w dobrym stanie. Choć sądzę, że tak szybko nie wydobrzeję, ponieważ to się rozwija i w niedzielę to ja mogę być ledwo żywa. Trzymajcie za mnie kciuki i moje zdrówko, a ja zrobię to samo z Waszym. Powiem Wam na koniec, że zauważyłam pewną zależność. W marcu zawsze mam załamania emocjonalne, a potem jestem chora. Może ta przedwiosenna aura tak na mnie wpływa? Co by nie powiedzieć to najlepiej czuję się latem i na nie czekam z wielkim utęsknieniem. Trzymajcie się ciepło i bądźcie zdrowi i szczęśliwi. Buziaki ode mnie.

poniedziałek, 26 marca 2018

Nic nie może przecież wiecznie trwać...

Dzisiaj jest taki dzień, że wzięło mnie na refleksję, pewien rodzaj zadumy. Każdy z nas ma życie, jedni dłuższe inni niestety krótkie. Każdy z nas ma ciało, jedni bardziej atrakcyjne inni niestety mniej. Każdy z nas ma czas, jedni więcej inni mniej. Wszystko co mamy jest tylko dla nas na jakiś niewidzialny, nieznany nam termin. Nic nie trwa wiecznie. Jesteśmy śmiertelni i kiedyś nasza wędrówka będzie musiała się skończyć. Pocieszające jest to, że nie wiemy kiedy umrzemy, ale z drugiej strony ta niewiedza jest niepokojąca... nawet bardzo. Wielokrotnie zastanawiałam się nad tym czy chciałabym wiedzieć kiedy umrę dokładnie. Kiedyś uważałam, że gdybym wiedziała dokładną datę śmierci to przestałabym cokolwiek robić w oczekiwaniu na śmierć. Dzisiaj, uważam że chciałabym znać datę mojego odejścia z tego świata, ponieważ dzięki temu nie stresowałabym się moimi skokami ciśnień i miałabym ten komfort i wiedzę na temat pozostałego mi czasu. Bardzo jestem ciekawa jak Wy zapatrujecie się na takie rozważania i czy należycie do tej grupy, która chciałaby znać datę swojej śmierci czy do tej co woli aby pozostało to tajemnicą.

Śmierć, a dokładniej myśl o odejściu jest dla mnie tak przerażająca, że na plecach odczuwam coś w rodzaju wszędobylskich nieprzyjemnych igiełek. Każdy się czegoś boi, a ja boję się śmierci, udaru(bardziej niepełnosprawności, która występuje po nim). Niemniej chciałam poruszyć z Wami ten temat. Nic nie może przecież wiecznie trwać... ale chcę Wam w tym miejscu powiedzieć, że zamierzam pisać na Myślach Kobiety Wyzwolonej aż do mojej śmierci - czyli mam nadzieję, że jeszcze bardzo długo. Bez bloga brakowałoby mi czegoś w życiu. To jest taka moja przestrzeń, w której mogę w większym bądź mniejszym stopniu się realizować. Cieszy mnie to, że blog ma coraz większy zasięg i trafia do sporego grona odbiorców. Piszę przez 4 lata, więc to o czymś świadczy. Lubię to i zawsze odkąd pamiętam notes i długopis był ze mną w bliskiej relacji. Chociaż całą podstawówkę i długi okres w gimnazjum pisałam tylko piórem. Dzięki temu wyrobiłam sobie ładny charakter pisma w tamtym czasie. Mama zachęcała mnie do pisania piórem, mówiąc że wyrabia to cierpliwość i piękne pismo. Nic nie trwa wiecznie, ale to co po nas pozostanie może stać się wiecznym. Kiedyś kiedy mnie nie będzie, mam nadzieję, że ludzie dalej będą czytali to co piszę teraz, to co pisałam 4 lata temu. Chyba każdy człowiek tak ma, że chce po sobie coś pozostawić, chce odcisnąć ślad, przypieczętować swoje istnienie na tym świecie.

Szczerze Wam powiem, że klimat śmierci albo takiej psychodelicznej bardzo schizoidalnej wizji istnienia zawsze był ze mną gdzieś blisko. Czasem wolałabym nie mieć w sobie tego mroku, który posiadam w duszy. Chciałabym widzieć więcej kolorów aniżeli ciemności. Moja znajoma ze szpitala uznała, że Ci którzy mają w sobie mrok posiadają głębię. Bez niej bylibyśmy płascy. We mnie tego mroku jest dosyć sporo i przez to nie mogę czasem cieszyć się tym co mnie otacza. Jaki jest mój pokój? Czy jest mroczny? Jest biały sufit, seledynowa tapeta, duże dosyć wygodne łóżko, delikatne światło i jest dosyć chłodno, ponieważ mam w zwyczaju często wietrzyć. Mój pokój zupełnie nie wygląda jak mroczne miejsce melancholika. Ale moja dusza jest ciemna, bo sporo widziała jak na 24 lata. Mam nadzieję, że będę spokojnie mogła przeżyć jeszcze kolejne 24 lata w dosyć dobrym zdrowiu i samopoczuciu.

Wiele osób polubiło mojego bloga ze względu na duże ilości postów refleksyjnych, powiewających dramatyzmem i takim smutnym "czymś". Paradoksalnie na co dzień uśmiech nie schodzi z moich ust, ale wiecie, że najwięcej depresji jest wśród komików, ponieważ humor, ba! najlepszy humor bierze się z najczarniejszych zakamarków duszy. We mnie są dwie sprzeczności i jedna i druga chce wyjść na światło dzienne. Czasem jest to bolesne, czasem bardzo twórcze. Myślę, że gdybym była do końca szczęśliwym człowiekiem to nie mogłabym pisać tak jak piszę. Dzięki temu, że odczuwam czasem głęboki smutek, nie chcę aby ludzie czuli to samo. Tylko ten który zaznał cierpienia może rozbawiać innych i mieć siłę do wspierania drugiej osoby. Nie rozumiem czasem emocji, np. tego że teraz popłynęły mi łzy. Czasem w ogóle emocji nie rozumiem, ale to nie przeszkadza aby czuć emocje innych. Może to wrodzona empatia, a może spostrzegawczość. Nie wiem czy kiedykolwiek będę umiała wieść inne życie niż egocentrycznej pisareczki ale wiem, że to co robię przydaje się innym. Dzięki takim smutnym postom inni wiedzą, że nie są sami, że są ludzie którzy odczuwają skrajne, mroczne emocje. Aby pisać moi Drodzy trzeba być takim Werterem albo Hemingwayem. Nic nie może przecież wiecznie trwać...

Tym postem chcę Wam powiedzieć, żebyście czasem(ale tylko czasem) spojrzeli w głąb swojej duszy i poszukali smutku. Nie róbcie tego często, bo można wpaść w takie dramatyczne zadumy, że mucha nie siada. Smutek czasem warto poczuć, ale nie należy być smutnym cały czas, bo można się mocno rozchorować na umyśle, a potem mieć problemy z fizycznością. Czasem chciałabym mieć w sobie więcej słońca, które posiadałam w szkole podstawowej. To zadziwiające jak negatywne wydarzenia zmieniają człowieka. Skończę ten post, ponieważ jest czarny i nawet jak to piszę wyzwalam sobie pokłady mroku, aż mnie dusza boli. Zapamiętajcie z tego postu, że wszystko jest na jakiś czas i im szybciej to zrozumiecie tym życie będzie Was mniej bolało. Tymczasem.


niedziela, 25 marca 2018

Fetysz stóp

Dobry wieczór moi Kochani ✋😊 Pół roku temu na blogu pojawił się post o fetyszu stóp i butów, który był zarazem pierwszym wpisem na temat fetyszyzmu(bardziej modowego) na moim blogu. Ów post cieszy się dużą popularnością, ponieważ zawiera w sobie wiele moich zdjęć z propozycją manicure stóp i ozdabiania nóg pończochami czy też rajstopami, które notabene bardzo lubię w okresie jesieni i wczesnej wiosny. Zapraszam do zapoznania się z tamtym postem, zanim przejdziecie do czytania dzisiejszego wpisu http://aleksandramaassen.blogspot.com/2017/09/fetysz-stop-i-butow.html Zapewniam, że będziecie usatysfakcjonowani ✋👌👍

Poprzedni post był bardziej nastawiony na efekty wizualne i tak jak wspomniałam był propozycją jak dbać o stopy i w co je przyodziewać aby prezentowały się kobieco i seksownie. Tysiące osób przeczytało tamten post, więc uznałam, że jak najbardziej taka tematyka Was interesuje. Lubię wychodzić do Was z postami, które chcielibyście czytać. Dawno nie było postu o fetyszyzmie stóp, więc uznałam, że to najlepsza okazja, aby zamieścić coś nowego.

Moi Kochani. Fetysz stóp to naprawdę temat rzeka. Aby mówić o seksualnym upodobaniu do stóp trzeba lubić swoje stopy i czuć się z nimi komfortowo to raz, dwa to należy znać osoby, które są fetyszystami stóp, a trzy to trzeba być otwartym aby poruszać temat podofilii. Aczkolwiek nie lubię tego słowa, ponieważ niesie za sobą wydźwięk bardzo pejoratywny, więc unikam go. Jestem kobietą, która dba o stopy i uważam, że jestem posiadaczką ładnego kształtu palców i paznokci. W swoim życiu poznałam sporo(kilkanaście osób), które uwielbiają stopy w mniejszym lub większym stopniu i dlatego uważam, że jestem osobą odpowiednią aby wypowiadać się na ten temat. Nadal podtrzymuję moje zdanie, że fetysz stóp to jedna ze słabości seksualnych, fantazji, po prostu upodobań. Jeśli stopy dla mężczyzny lub kobiety są bodźcem podczas seksu a nie elementem dominującym do zaspokojenia seksualnego to nie ma w tym nic złego i nie jest wtedy dewiacją.

Dzisiejszy post o fetyszu stóp ma być postem pozytywnym, ponieważ odkryłam coś nowego jeśli chodzi o ten temat. W poprzednim poście mówiłam, że najseksowniejszym kolorem lakieru do paznokci jeśli chodzi o manicure stóp jest odcień czerwieni. Znalazłam nową czerwień - CZARNY. Czarny to nowa czerwień. Sami zobaczcie i oceńcie.

Mnie osobiście jako kobiecie czarny lakier do paznokci bardzo się podoba i uważam, że taki odcień przyciąga uwagę i robi wrażenie. Należy jedynie pamiętać, że czerń czy to na paznokciach stóp czy rąk lubi towarzystwo krótkich paznokci. Tylko wtedy wygląda elegancko i seksownie, a nie kurewsko i wyrachowanie. Kolor, który mam na paznokciach to Miss Sporty - Lasting Color Gel Shine numer 080. Nigdy nie pomyślałabym, że tak tani lakier daje przepiękny, błyszczący i długotrwały manicure. Całe życie kupowałam lakiery Inglota i Sally Hansen wydając sporo i nie uzyskując olśniewającego efektu, a przy tym lakierze jest naprawdę pięknie. Dodatkowo muszę wspomnieć, że nie zauważyłam aby paznokcie przez ten lakier były osłabione i łamliwe. Z czystym sercem mogę polecić. Poza tym zawsze polecam Wam coś co jest rewelacyjne. Nigdy nie polecam czegoś przeciętnego lub "takiego ok". Wszystko co Wam proponuje jest super. Choć wiadomym jest to, że nie u każdego dany produkt się spisuje tak samo. Ale to normalne i chyba każdy z Was zdaje sobie z tego sprawę. 

Czarny lakier do paznokci to moje ostatnie odkrycie i szczerze mówiąc nigdy nie odważyłam się aby pomalować paznokcie czernią, ale jak widać upodobania i gusta się zmieniają. Mój pradziadek podobno mawiał, że charakter człowieka zmienia się co 7 lat. Coraz bardziej widzę, że mógł mieć sporo racji. 

Fetysz stóp to dla niektórych upodobanie dla innych dewiacja. Aby to rozstrzygnąć na pewno pojawi się kolejny post na blogu, ponieważ dzisiejszy post ma na celu pokazanie Wam nowej propozycji na manicure paznokci Waszych stópek, które uwielbiacie. 

Czarne paznokcie najlepiej będą prezentowały się z wulgarną czarną, koronkową bielizną lub czerwoną. Nie zapomnijcie o nylonowych pończochach z pasem do pończoch. Będziecie wyglądały jak prawdziwe królowe nocy w Waszych sypialniach. 

Jeśli chodzi o Panów i kwestię lakieru do paznokci na stopach kobiet to... preferują:

- krwistą czerwień
- paznokcie bez śladu lakieru
- białe paznokcie
- fioletowe paznokcie
- czerń(bo wygląda ostro, demonicznie, wyzywająco ale jednocześnie elegancko)
- kolor czerwonego wina

Co ciekawe nigdy nie spotkałam się z opinią u Panów, którzy preferowaliby krzykliwe kolory typu: pomarańczowy, żółty, niebieski, zielony, turkusowy, koralowy, złoty, srebrny. Większość Panów gustuje w czerwieni, kolorach wina i paznokciach bez lakieru. A wiecie dlaczego nie lubią niektórzy lakieru na paznokciach swoich partnerek? Odpowiedź jest prosta. Lakier do paznokci w smaku jest okropny. Ha ha ha... tak moi Kochani, fetyszyści stóp lubią całować, lizać paznokcie. Musicie pamiętać, że nie każdy fetyszysta zaspokojony jest patrząc tylko na stopy swojej seksualnej kochanki. Spójrzcie nawet na filmy czy to romanse czy przygodowe. Kobiety z reguły mają umalowane paznokcie w kolorach czerwieni. To kolor ponadczasowy, elegancki i seksowny. Kiedy miałam szkolenie w jednej z firm moja pani menadżer powiedziała, że czerwone paznokcie przyciągają słuchaczy dlatego często kobiety w polityce mają czerwony manicure a politycy czerwone krawaty. Niemniej jednak każdy czasem potrzebuje odmiany i dlatego postanowiłam, że teraz "pochodzę" w czarnym lakierze. I jak na razie jestem bardzo zadowolona z efektu. 

Mam nadzieję, że tym postem zaciekawiłam Was, zaproponowałam abyście nie bały się koloru czarnego na paznokciach, ponieważ może on wyglądać naprawdę elegancko i schludnie. Paznokcie nie wyglądają wulgarnie tylko wyrafinowanie. I proszę Was jeszcze o jedno. Nie mylcie słowa wyrachowany z wyrafinowanym, ponieważ to pierwsze jest negatywnie zabarwione, a to drugie wręcz przeciwnie. Skorzystajcie drogie Panie z mojej propozycji manicure z czarnym lakierem, a na pewno się nie zawiedziecie. 

Spokojnej nocy Wam życzę, a może... lepiej niespokojnej? 😈😉



sobota, 24 marca 2018

Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia...

Dzisiaj zaczęłam się czuć lepiej. Cały czas ćwiczę pozytywne myślenie i nastroiłam swój umysł tak aby nie myśleć o katastrofalnych sprawach. Jest to bardzo trudne, ale jakoś dałam radę. Mam nadzieję, że moje lepsze samopoczucie utrzyma się przez dłuższy czas niż ostatnio.

Nic w życiu nie jest lepsze niż 3 rzeczy - ZDROWIE, SPOKÓJ i MIŁOŚĆ. Nic nie ma większego znaczenia. Jeśli mamy te 3 rzeczy to znaczy, że mamy wszystko. Przez chorobę doceniłam to co mam i przestałam gonić to czego nie mam. Staram się akceptować swoje wady, niedoskonałości, a zaczęłam skupiać się na pozytywach. Każdemu życzę spokoju, zdrowia i miłości, która będzie dodawała siły. 

A co do chwileczki zapomnienia, bo bym zapomniała 😈😇

Dzisiaj jestem tak romantycznie nastrojona, że chętnie bym... tak tak, chętnie bym spędziła miło kilka chwil z Adamem ❤❤❤ I tak wiem, że się teraz uśmiechasz 😈😇

<zamyślona Maassen>

Serio, aż się zamyśliłam, bo nie wiem co miałam napisać ha ha ha. Powiem Wam, że chcę już wiosnę, słońce, śpiew ptaków, bezchmurne niebo, zapach świeżości. Miło spędziłabym czas na kocu pod gołym niebem, w zwiewnej sukience jedząc maliny... - tak tak... bywam bardzo romantyczna.

Mam nadzieję, że wraz z nadejściem wiosennej pogody moje samopoczucie będzie rozkwitało. Urodziłam się latem i najlepiej mi kiedy jest ciepło, wieje letni wiatr i wszystko jest takie dojrzałe. Ah... rozmarzyłam się.

Czytaliście kiedyś Leśmiana i jego "W malinowym chruśniaku"? Jeśli nie, to wkleję Wam tutaj ten piękny, subtelny erotyk, który czytałam na jednej lekcji polskiego w liceum z wypiekami na twarzy.


W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem
Zapodziani po głowy, przez długie godziny
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny.
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała,
A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni,
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała.

I stały się maliny narzędziem pieszczoty
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie
15
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie,
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty.
I nie wiem, jak się stało, w którym okamgnieniu,
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła,
Porwałem twoje dłonie — oddałaś w skupieniu,
20
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła.



piątek, 23 marca 2018

Ponad 500 polubień MKW !!! Dziękuję :)

Dzień dobry moi Kochani ✋❤😍 dzisiaj chciałabym Wam serdecznie podziękować za to, że jesteście stałymi odbiorcami mojego bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej. Nie spodziewałam się, że w tym roku moja strona dotrze do tylu osób. Bardzo Wam dziękuję, bo tak jak wielokrotnie podkreślałam tworzę dla Was abyście mogli uczyć się na moich błędach, oglądać moje życie(czasem nudne jak flaki z olejem czasem intrygujące). Zawsze miałam potrzebę rozmowy z ludźmi i pomocy im. Nawet jeśli moje posty czasem powiewają głęboką melancholią chcę abyście widzieli, że życie to nie tylko miłe momenty. Paradoksalnie najwięcej uczymy się kiedy przeżywamy głęboki smutek.

Kiedy serce jest zadowolone z tego co robi, w naszych oczach jest radość - PAMIĘTAJCIE.

Kiedy 4 lata temu po śmierci mojej Babci założyłam Myśli Kobiety Wyzwolonej czułam potrzebę pisania aby oczyścić się z negatywnych emocji i smutku jaki w 2014 roku dotykał mnie każdego miesiąca. Był to rok traumatyczny w wydarzeniach - 3 pogrzeby(w tym mojej najukochańszej Babci), znajomość z facetem, który zrujnował mi doszczętnie nerwy i dziś mam problem z emocjami, które miałam 4 lata temu. To temat rzeka i kiedyś może się z Wami nim podzielę, ale sama muszę to dalej trawić, póki co. Kiedy 4 lata temu stworzyłam bloga chciałam pisać tylko dla siebie, aby mieć jakąś odskocznię, a dzisiaj, teraz wiem, że robię to dla Was w większej mierze, ponieważ chcecie czytać, chcecie oglądać zdjęcia z mojego życia, słuchać polecanych przeze mnie utworów muzycznych. Dla mnie naprawdę wiele to znaczy, że robię coś dla innych. I cieszy mnie to bardzo, że docieram do coraz to większej rzeszy odbiorów, ponieważ chciałabym aby każdy mógł się zamyślić nad własnym życiem, wyciągnąć wnioski, uśmiechnąć się i żyć szczęśliwie dalej. 

To zdjęcie zrobiłam tydzień temu, kiedy świetnie się czułam. Następnego dnia było tragicznie. Chcę tym Wam powiedzieć, że życie ma wzloty i upadki. Czasem jest pięknie, aby następnie było fatalnie. Życie to najpiękniejsza rzecz jaką się dostaje, a dostać 500 żyć, które chcą czytać to co tworzę to już w ogóle coś cudownego. Bardzo się cieszę, że jesteście ze mną. Motywujmy się nawzajem a na pewno będzie jeszcze lepiej. Uwielbiam Was i mam nadzieję, że będzie Was coraz więcej. Uczmy się razem na swoich błędach, wspomnieniach, radościach i smutkach. A przede wszystkim nigdy się nie poddawajmy, NIGDY.

Tymczasem. 



wtorek, 20 marca 2018

Nigdy nie tracę nadziei na osiągnięcie celu...

Dzień dobry. A jednak wracam do Was szybciej niż mi się zdawało. Przemyślałam i doszłam do wniosku, że czemu mam przestawać pisać przez osoby, którym nie podoba się co robię, które się pode mnie podszywały. Przecież to jakiś nonsens. Nie pierwszy i nie ostatni raz coś takiego mi się przytrafiło. Powinnam zdać sobie sprawę, że tworzę coś co trafia do Internetu i takie rzeczy mogą się dziać. Także zaakceptowałam to, że muszę być otwarta na(nawet) złe doświadczenia. Tyle gwoli wstępu.

Mam nadzieję, że cieszycie się moim powrotem na Myśli Kobiety Wyzwolonej ❤

A teraz przejdźmy do dzisiejszego postu. Od ponad roku coś nie daje mi spokoju. I broń Boże nie jest to coś złego czy powodującego, że nie mogę spać po nocach. Bynajmniej, nic z tych rzeczy. Nie mogę powiedzieć Wam do końca o co chodzi, ponieważ obowiązuje mnie tajemnica prawna ha ha ha. A tak na poważnie to nie mogę nic szczegółowego Wam napisać, ponieważ chcę być uczciwa względem siebie i domniemanej osoby. Znacie mnie i wiecie, że jak czegoś nie wyjaśnię, nie dowiem się prawdy, nie dojdę do sedna sprawy to nie odpuszczę nigdy. Może tym razem powinnam odpuścić przede wszystkim sobie, ale to nie jest takie łatwe. Ja chyba lubię mieć nadzieję i wierzyć w tę lepszą rzeczywistość nawet będąc zranioną potem. Jeśli czegoś pragnę, jeśli coś muszę mieć nigdy się nie zatrzymuję o ile ktoś nie powie mi SPIERDALAJ. Pamiętajcie, że jeśli ktoś zamyka Wam wszystkie drzwi, ktoś otwiera Wam okno. Nie ważne jak wysoko jest, czasem trzeba skoczyć.

Układaliście kiedyś puzzle? Na pewno. Pomyślcie teraz, że wszystko układa się w całość i nie znacie tylko kilku kawałeczków układanki. Czyż nie zirytowałoby Was to? Czyż nie bylibyście bardziej zaintrygowani zagadką? To teraz wiecie jak ja się czuję. Nigdy nie tracę nadziei na osiągnięcie celu...
Czasem ludziom wydaje się, że wszystko po mnie spływa, że mam ich gdzieś, ale to nie prawda. Nie jestem osobą, która ma wszystko gdzieś. Zawsze chcę dojść do sedna prawdy. Może ja nie akceptuję słowa NIE, może nie akceptuję tego, że TAM SĄ DRZWI, że SPIERDALAJ, że to TAK DLA JAJ. Jestem osobą cholernie upartą i jeśli chcę coś wiedzieć to do tego dojdę, ponieważ mam bardzo analityczny umysł i muszę rozwiązać to co nie powinno zostać przecięte.

Powiedźcie mi sami lepiej, czy to możliwe że 98% rzeczy się zgadza, a nadal to nie będzie to czym miało to się okazać? Czy jest to kurwa! możliwe?! No nie spocznę, póki się nie dowiem!!! Przysięgam sobie i Wam. Może to szaleństwo do potęgi n-tej, ale po prostu muszę. Muszę poznać prawdę. Całe życie byłam szczęściarą, więc nie mogę uwierzyć, że to co miało być rzeczywistością było tylko fikcją wykreowaną przez mój umysł. Nie zgadzam się na pomyłkę.

Lubię się w czerni i bieli, bo wtedy jestem jeszcze bardziej melancholijną osobą niż jestem. 

Tym postem chcę Wam powiedzieć, że nigdy nie poddawajcie się jeśli czegoś bardzo pragniecie. Rozwiązujcie zagadki o ile ktoś nie mówi Wam wspomniane SPIERDALAJ. Jeśli coś jest bliskie Waszemu sercu jest najczęściej też bliskie Waszemu umysłowi. Jeśli te dwie składowe są, to jesteście na drodze do prawdziwego szczęścia. Edvard Grieg leci w tle i muszę powiedzieć, że jego muzyka będąc tak pełną patosu bardzo mnie uwzniośla i każde trwać przy tym czego pragnę. A wiem dokładnie czego chcę i czego nie chcę. Zawsze to wiedziałam, ale czasem zdrowie i negatywne myślenie(czasem mam doły jak każda melancholijna osoba) powoduje, że wyłączam się z życia. Ale wiecie, że walczę ze swoimi demonami, ponieważ nie chcę stracić siebie. Nigdy się nie poddawajcie.

Pamiętam jedną rzecz. Jak prawie, że doszłam do rozwiązania mojej zagadki, to odczułam taki wielki przypływ energii, takiego szczęścia, takiej wielkiej mocy. I nie żałuję, że to czułam, a potem drzwi się zamknęły. Cieszę się, że mogłam przeżyć taką chwilę. Wierzę w swój racjonalizm i moje myśli. Wiem, że nie mogę tak bardzo się mylić. 


A teraz na koniec mam dla Was ogłoszenia parafialne!!!

Od 26 lutego się odchudzam i schudłam prawie 7 kilogramów. Jestem z siebie taka dumna. Lekarze powiedzieli mi, że przy insulinooporności chudnięcie niekiedy jest w ogóle niemożliwe. Ja nie zaakceptowałam tego co mówią lekarze i udowodniłam sobie, że to ja mam rację. Jeśli się o czymś marzy, dąży i pragnie zawsze się spełnia. Kiedyś byłam człowiekiem wyznającym nurt romantyzmu, a potem wpadłam w degradację siebie jak mieli to robić w zwyczaju moderniści. 

Druga sprawa jest taka, że Z. obchodzi dzisiaj 21 urodziny. Jestem ciekawa czy wyjaśniła się sprawa z jej zawrotami głowy. Hmn... mam nadzieję, że tak, bo nikomu nie życzę złego samopoczucia i chorób. Znam ból i cierpienie zarówno fizyczne i psychiczne i dlatego nikomu nie życzę choroby i śmierci. 

Jeśli wyrazicie takie chęci, że chcielibyście przeczytać post o diecie w stanie przedcukrzycowym to jestem skora Wam o tym opowiedzieć, ponieważ doszłam do takiego etapu, że wiem jak to ugryźć. Swoją drogą coraz częściej przekonuję się, że lekarze to zło niekiedy(konieczne).

Na konie chcę Wam powiedzieć, że Wiosna nastroiła mnie bardzo pozytywnie, mimo że melancholię zawsze mam za plecami obecną. 

Tymczasem,

Wasza hedonistka, koneserka węży*, Wasza Alexandra eM.  

niedziela, 18 marca 2018

Zdegustowana podszywającymi się ludźmi pode mnie

Dzień dobry, chociaż to bardzo zły dzień. Czuję się fatalnie przez ciśnienie i stres, w ogóle dzisiaj nie spałam. Jestem śpiąca, ale zdenerwowana. Ale nie o tym dzisiaj chciałam pisać. Już kilka dni temu zbierałam się do napisania tego postu. Ci, którzy polubili mojego bloga na Facebooku wiedzą, że pewna Kasia Merta wykorzystała moje zdjęcia tworząc fikcyjne konto. Nie wiem co taka osoba ma w głowie, ale nawet nie chcę się zastanawiać.

Jak widzicie sytuacja przedstawia się tak jak powyżej. 

Szczerze mówiąc, mam wyjebane na ludzi, którzy wchodzą na mojego bloga, fascynują się, a potem wykorzystują moje fotografie aby poszpanować albo hejtować. Mam inne problemy na głowie, ale nie zamierzam tego pozostawić bez echa. Kasia Merta(czy jak jej inaczej) poniesie konsekwencje tego co zrobiła. A po drugie zawieszam bloga, nie mam ochoty pisać dla ludzi, którzy robią coś takiego. Uwielbiałam dla Was pisać i będę robiła to nadal, ale potrzebuję wolnego, tudzież wakacji i nie zamierzam po raz kolejny użerać się z takimi chorymi osobami niemającymi swojego życia.

Źle się czuję, jestem zdegustowana takim zachowaniem osób i nie mam ochoty przez najbliższy czas pisać. Swoją drogą wyłączam się z życia social media. Mam dosyć.

Trzymajcie się 

sobota, 17 marca 2018

Jak żyć 100 lat?

Jak żyć 100 lat? Nad tym pytaniem zastanawia się większość ludzi. Każdy liczy na cudowną pigułkę lub magiczny eliksir, ale... to tak nie działa. Druga sprawa jest taka, że żyć długo może większość, ale sęk w tym aby dożyć długich lat w zdrowiu i szczęściu. Czy jest to możliwe? TAK!
Zapraszam do lektury.

MAŁO JEDZ, DUŻO RÓB

Im mniej jemy czujemy się lżej i mamy więcej energii do działania. Nasz żołądek nie jest przeciążony, nie mamy wzdęć, bólu brzucha, mdłości, nadmiernych kilogramów, ani depresji! Jedzmy mniej i czas, który mamy w ciągu dnia wykorzystujmy na aktywność fizyczną. Nie oczekujmy od osoby, która całe życie leżała w łóżku, że nagle zacznie biegać. Tutaj sprawdza się najlepiej metoda małych kroczków. Znacie zasadę - Leżysz wstań, stoisz idź, idziesz biegnij!!!

JEDZ LEKKO, ŻYJ DŁUGO

Ostatnio przeczytałam książkę o odżywianiu naszego mózgu. W niej jest napisane, że posiłki jakie jemy powinny zawierać składniki, które jedli nasi pradziadowie i pierwsi ludzie na ziemi. Nikt nigdy nie słyszał o przetworzonym jedzeniu, jedzeniu z puszek, konserwach i innych wymysłach ludzkości. Aby odżywiać się w taki sposób trzeba sporo samozaparcia, dyscypliny i oczywiście chęci. Zmiana ciężkostrawnej diety na lekką jest trudną zmianą, ale dobrą. Przez 8 lat byłam wegetarianką i czułam się rewelacyjnie. Odkąd jem mięso wszystkie choroby spadły na mnie. Co więc powinnam zrobić? Odpowiedź jest prosta.

BĄDŹ AKTYWNY FIZYCZNIE

Mój dziadek mimo, że ma już 78 lat ma lepszą kondycję niż ja. A dlaczego tak jest? To proste. Mój dziadek pracuje odkąd skończył 15 lat, trenował gimnastykę, był bokserem. Teraz w swoim wieku codziennie spaceruje z psem, sam robi zakupy, sam sprząta, jest samowystarczalny a to duża zasługa tego, że cały czas jest w ruchu. Mój dziadek to przykład tego, że dużo ruchu, mądra dieta i pozytywne myślenie to sukces do osiągnięcia bardzo dobrego zdrowia.

ŚMIEJ SIĘ I CIESZ Z ŻYCIA

Każdy człowiek ma smutki i troski, ale nie każdy umie cieszyć się z tego co ma. Smutek w niczym nam nie pomoże, a dodatkowo może spowodować, że dojdziemy do takiego poziomu, który zwie się załamaniem emocjonalnym. Pamiętajmy, że zawsze znajdzie się ktoś kto jest w gorszej sytuacji od nas. Dlatego przestańmy mówić, że jesteśmy tacy nieszczęśliwi i mamy pecha. Co mają powiedzieć ci, którzy nic nie mają, a się cieszą?

NIE BĄDŹ SAMOTNY

Można być całe życie samemu, ale samotnym nie powinno się być nigdy. Nawet jeśli lubimy czasem spędzić czas samemu ze sobą. Człowiek jest istotą towarzyską i powinien każdego dnia z kimś się spotkać i spędzić czas na rozmowie, tańczeniu, spacerze czy wspólnych zakupach. Po drugie ludzie samotni żyją krócej, częściej umierają na zawały i udary. Samotność zabija.

DŁUGO ŚPIJ

Kiedyś spałam tylko 4 godziny na dobę i byłam wyspana, dzisiaj potrzebuję 9 pełnych godzin snu aby zregenerować siły. Im dłużej śpię tym wyglądam lepiej. Mimo, że mam tylko 24 lata to wiem, że w moim wieku młode kobiety już mają zmarszczki(szczególnie pod oczami). Mnie ten problem jeszcze nie dotknął, bo bardzo długo śpię. Mogę sobie na to pozwolić to śpię. Kilka lat cierpiałam na bezsenność(spałam 2h na dobę), więc teraz odsypiam zaległości. Każdemu polecam wcześniej położyć się spać, ponieważ sen naprawdę pomaga na wiele problemów.

UPRAWIAJ SEKS

Seks jest także dobry na wszystko. Jeśli nie mamy złamanej nogi i nie leżymy podłączeni do kroplówki to ten rodzaj aktywności fizycznej jest dla każdego. Seks cudownie działa na ból głowy, bóle brzucha, migreny, dotlenia wszystkie komórki organizmu i dodatkowo odmładza. Mam sąsiadkę, która mając 70 lat nadal uprawia seks. Pani Mirka wygląda zjawiskowo, jest zadbana, energiczna i ma ten błysk w oku. Nie kryje się z tym, że lubi tę aktywność, ponieważ dzięki temu jest w tak świetnej kondycji. Seks nie tylko ma zalety dla naszej fizyczności, ale w szczególności dla psychiki. Nic tak nie relaksuje, nie uspokaja jak seks. Jak ktoś pyta mnie o sport(wiecie, że nienawidzę sportu) to zawsze odpowiadam, że kocham tylko dwie dyscypliny - TANIEC I SEX. Dodatkowo te dwie kwestie bardzo często się łączą. Ale na to będzie kolejny post, na który serdecznie zapraszam.

BIERZ DŁUGIE, PACHNĄCE KĄPIELE

Kąpiel ma zdrowotne działanie, podobnie jak pobudzający zimny prysznic. Długie siedzenie w wannie zmiękcza naszą skórę gdy dodamy do wody olejki, olejki eteryczne i mleko! tak mleko takie ze sklepu ha ha. Raz do czasu można myć się w mleku, nawet jeśli ktoś uzna, że to rozrzutność to się umyjmy, bo efekty są zniewalające. Nie lubię myć się pod prysznicem(no chyba, że mycie połączone z seksem), ale dla mnie wanna jest numerem jeden jeśli chodzi o długie siedzenie w łazience. Spróbujcie jeśli jesteście posiadaczami wanny w Waszych łazienkach.


Jak widzicie punktów do długiego i zdrowego życia nie ma wcale tak dużo. Każdy może wykonywać te czynności. Najważniejsze jest też to aby pozbywać się stresu, który ma najbardziej negatywny wpływ na nasze zdrowie. Ten post pisałam z autopsji, ponieważ wiem co to stres, bezsenność i inne dolegliwości bólowe. Są ludzie, którzy nie chcieli mnie słuchać jak im to radziłam. A gdy spróbowali to powiedzieli - Olka, to działa. Ano działa, zawsze działa! Po prostu więcej zaufania. Jeżeli coś komuś polecam to nie polecam tego, bo o tym przeczytałam tylko dodatkowo to sprawdziłam na swojej skórze. Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do wielu rzeczy dlatego sama muszę sprawdzić jak to się ma do efektów. Także zachęcam Was do życia w zdrowiu i szczęściu przez 100 lat - przynajmniej. Tymczasem.



piątek, 16 marca 2018

Czy SEKSOMNIA jest niebezpieczna?

Wiele razy dostaję prośby o to abym napisała coś o seksie. Pytacie mnie czemu seksualne posty bardzo rzadko się pojawiają w przeciwieństwo do dawniejszych wpisów. Dzisiaj wychodzę Wam naprzeciw i postanowiłam napisać dla Was post o bardzo ciekawym zagadnieniu, a zarazem problemie jakim jest Zespół Morfeusza czyli innymi słowy SEKSOMNIA.

Seksomnia to jedno z zaburzeń seksualnych, które objawia się masturbacją podczas snu, dotykaniem siebie lub partnera w czasie spania, a co gorsza uprawianiem seksu z przypadkowymi osobami wtedy kiedy śpimy.

Większość z Was pomyśli - Ale jak to możliwe?
Moi Drodzy, tak jak napisałam wyżej, jest to zaburzenie zarówno snu jak i seksu. Większość osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że takie zaburzenie istnieje. Jako, że jestem somnambuliczką(osoba, która śpiąc wykonuje ruchy, które odbywa w czasie snu) domyślam się jak mogą czuć się osoby, które uprawiają seks nie wiedząc o tym, że odbyli z kimś stosunek. Jest to naprawdę straszne jak wczujemy się w to co czują ci ludzie po przebudzeniu i uświadomieniu sobie jak wyglądała ich noc.

W końcu czy SEKSOMNIA jest niebezpieczna?
TAK!!! Po pierwsze narażeni jesteśmy na choroby weneryczne czy HIV. Po drugie doznajemy traumy kiedy uświadomimy sobie co się działo kiedy spaliśmy. Po trzecie możemy zajść w niechcianą ciążę, a po czwarte narażamy się na niebezpieczeństwo i urazy kiedy nieświadomi wychodzimy z domu i ulegamy seksowi, któremu wcale nie chcieliśmy się poddać.

Zespół Morfeusza jest możliwy do leczenia u seksuologów i psychiatrów, ale wiadomym jest to, że nie jest to łatwe zaburzenie do wyleczenia. Nadal nie znaleziono odpowiedniego, magicznego środka, który pomógłby w tym schorzeniu.

Mam nadzieję, że dzisiejszy post Was zainteresował i dowiedzieliście się co poniektórzy czegoś nowego. Niestety seks nie zawsze jest przyjemnością jeśli łączy się z zaburzeniem snu i seksu. Może wśród czytelników Myśli Kobiety Wyzwolonej są osoby, które zmagają się z seksomnią? Być może, choć szczerze mówiąc jest to bardzo rzadkie zaburzenie, więc powątpiewam, ale jeśli jest inaczej to bardzo chętnie dowiem się od Was jak walczycie z tym zaburzeniem i jak to się stało, że dowiedzieliście się o jego istnieniu. Jeśli także jesteście zainteresowani problematyką somnambulizmu to polubcie mojego bloga i dodajcie komentarz pod postem o treści - SOMNAMBULIZM YES. Wtedy będę wiedziała, że jest zainteresowanie takimi tematami i na pewno napiszę takie posty. Mam mnóstwo pomysłów, z czasem coraz więcej i chciałabym pisać cały czas ale są dni kiedy nie mam tego czasu w ogóle jak w przeciągu ostatnich dwóch dni.

Zdrowia Wam życzę Kochani i spokojnej nocy, oby jak najmniej Morfeuszy było wśród nas.
Buziaczki 👄👄👄

środa, 14 marca 2018

Pierwsze zamówienie z ReneeShoes

Dzień dobry ✋ już kilka dni temu chciałam napisać ten post, ale jakoś się do niego nie zebrałam. Jak widzicie po tytule poczyniłam nowe zamówienie. Tym razem kupiłam buty z dosyć nowej marki Renee, która ma dobrą prasę w Internecie. Muszę zaznaczyć, że z tej strony kupowałam pierwszy raz i byłam podekscytowana samą przesyłką. Z racji, że zbliża się wiosna to postanowiłam, że zamówię sobie buty sportowe, które nie będą wyglądały stricte na sportowe. Sami zobaczcie jak to wszystko wygląda:

Tak wygląda paczka z zewnątrz. Dobrze oznakowana, nie ma się o co czepiać.

W tekturowej paczce znajdowało się pudełko od butów. 

Po otworzeniu pudełka znalazłam pierwszą naklejkę. W pudełku znajdowały się jeszcze dwie. Czujecie też to napięcie? Sama byłam bardzo ciekawa jak jakościowo będą się prezentowały te buty.

A oto moje zamówione buty. Mają grubą, białą podeszwę, są czarne(wyglądają na żywo na lekko lakierowane, ale nie są, tylko delikatnie się błyszczą, skóra nie jest matowa). Dzięki kwiatom buty nie są takie oczywiste. Rzadko chodzę na sportowo(prawie nigdy) dlatego nie chciałam kupować typowych butów sportowych, bo bym się w nich nie odnalazła. Jako, że uwielbiam kobiece ciuchy, to kupując buty sportowe patrzyłam aby były najmniej sportowe, a bardziej dziewczęco-kobiece. Ktoś pewnie pomyśli - jeśli lubisz stroje kobiece to po co kupiłaś buty sportowe?!. Odpowiedź jak zwykle jest banalna - bolą mnie nogi, dużo się przemieszczam, więc potrzebuję czegoś wygodnego a jednocześnie ładnego i w moim stylu. 

Zawsze noszę rozmiar 40 jeśli chodzi o buty, ale te zamówiłam 41(na wszelki wypadek). Mogłam kupić 40, ale w tych jeszcze się "nie topię", także nie ma tragedii. Będę miała wygodniej ha ha ha. 

To tak gdybyście chciały stać się popularne ha ha ha 😈😈😈😎😎😎


Podsumowując jestem zadowolona z poczynionego pierwszego zamówienia z Renee. Przesyłka przyszła na drugi dzień, więc w tempie ekspresowym. Buty ładne, wygodne i nie za wygórowaną cenę. Uważam, że nie ma sensu inwestować kilka stówek w buty, w których mamy chodzić na zakupy, do parku, do lasu, czy na jakiś bezrandkowy spacer. Przesyłka kurierem kosztuje 19 złotych, a same buty kosztowały tylko 50 złotych, więc jak na buty to bardzo tanio. Na pewno na blogu na wiosnę zrobię jakąś może! stylizację i wtedy zobaczycie jak kwieciste buty prezentują się na nogach. W ogóle kiedyś nie wyobrażałam sobie zakupów online, ale dzisiaj zdecydowanie wolę zakupy przez Internet, ponieważ przede wszystkim zaoszczędzam swój czas, po drugie halogeny w przymierzalniach/sklepach są niekomfortowe i potem mam czerwone oczy jak królik, trzeba się nachodzić, stać w kolejce, są dzikie tłumy i w ogóle nie lubię łazić po sklepach. Raczej już się nie odnajduję jak kiedyś. Choć czy ja tak naprawdę lubiłam robić zakupy? Spożywcze uwielbiam i kosmetyczne, ale ciuchowe wolę zamawiać do domu. 

Pozdrawiam Was serdecznie Misiaki 😆 - tekst roku 😈😇😆😅 i życzę Wam udanej środy. Jestem ciekawa jakie Wy macie zdanie na temat zamawiania ciuchów, butów, kosmetyków przez Internet. Lubicie czy jesteście zdecydowanie przeciwnikami takich zakupów?
Buziaczki 👄👄




wtorek, 13 marca 2018

LAGOM czyli sztuka szczęścia według Szwedów

Życie ludzkie to bardzo skomplikowany twór. Każdy człowiek choć raz w swoim życiu zadał sobie egzystencjalne pytanie JAK ŻYĆ? Niektórzy znaleźli na nie odpowiedź, stworzyli firmy, założyli rodziny, zostali zakupoholiczkami lub zajęli się uprawą szpinaku. Nie każdy znalazł swoją ścieżkę życia. Ba! większość ludzi niestety nie wie po co żyje i co ma do zrobienia tutaj na ziemi. Wtedy tacy samotni wędrowcy szukają odpowiedzi w różnych poradnikach, książkach psychologicznych czy na terapii z bardzo wyalienowanym psychiatrą. Odpowiedź na wyżej zadane pytanie jest prosta. Należy brak przykład z ludzi, którzy osiągnęli w sztuce szczęścia poziom hard. Należą do nich Duńczycy ze swoim HYGGE, o którym kiedyś napisałam post http://aleksandramaassen.blogspot.com/2017/07/hygge-czyli-dunska-sztuka-szczescia.html do, którego przeczytania zapraszam tych, którzy jeszcze go nie czytali. Hygge stało się bardzo znane i popularne. Dziś słowem roku zostało LAGOM czyli nic innego jak 'w sam raz, nie za dużo nie za mało, równowaga, balans'. Lagom to poszukiwanie harmonii w każdej sferze życia. Zarówno w prywatnej i zawodowej. Jest to po prostu balans między naszymi przyjemnościami, a obowiązkami. Sztuka szczęścia według Duńczyków różni się subtelnie od poszukiwania równowagi według Szwedów, ponieważ hygge to celebrowanie momentów, rozkoszowanie się leżeniem na leżaku ze szklanką zimnego kompotu z rabarbaru. Lagom to styl życia, który nie ma w sobie za grosz hedonistycznego podejścia do życia. Jest to wybór zdrowej ścieżki życia, unikanie stresu, wprowadzenie aktywności fizycznej i zdrowej diety.

Zarówno hygge jak i lagom ma swoich zwolenników. Ja pochylam się ku hygge, ponieważ znacie mnie i wiecie, że dla mnie w życiu ważne jest aby rozkoszować się życiem, czerpać z niego to co jest najlepsze. Przez ostatnie dwa miesiące żyłam w sferze lagom i nie byłam szczęśliwsza. Na pewno byłam bardziej świadoma życia i tego, że nie zawsze jest dobrze. Niemniej jednak uważam, że do stylu życia według ludzi Północy trzeba dojrzeć i zdecydować się na spokojnie czy chcemy żyć zdrowo, spokojnie duchowo, aktywnie fizycznie. Lagom wchodzi też w sferę mody. Spójrzcie na to jak wyglądają Szwedki. Są najczęściej wysokimi, blondynkami, bardzo eterycznymi, bez tony makijażu i wyzywających ciuchów. Lagom w życiu Szwedów przekłada się na wszystko co ich otacza. Każdy z Nas posiada coś pięknego - wolną wolę. Mamy wybór zawsze. Możemy decydować, wybierać i poszukiwać. To jest cudowne w życiu człowieka.

Moi Drodzy zachęcam Was do poczytania więcej o lagom bądź hygge, ponieważ warto. Tak po prostu WARTO. A nóż zainspirujecie się do takiego stylu życia i może właśnie to będzie to, czego szukaliście. Moje zdanie co do lagom i hygge znacie. Swoją drogą ja pochylam się ku jeszcze zupełnie innemu nurtowi. Mówię o nurcie, ponieważ będąc w liceum(kiedy to było...) pasjonował mnie modernizm w sztuce i literaturze. Najbardziej zafascynowana byłam dekadentyzmem. Na pewno taki post pojawi się kiedyś na Myślach Kobiety Wyzwolonej, ponieważ DEKADENTYZM, jest mi bardzo bliski. Mam w sobie dużo mroku, degeneracji również, ciemności i dlatego nie da się od tego uciec. Dekadentyzm to coś co bardzo może wciągnąć, pochłonąć. Ale o tym kiedy indziej.

Dzisiaj życzę Wam udanego dnia. Korzystajcie z życia, czasami zachowując umiar. LAGOM!

poniedziałek, 12 marca 2018

Ludzie mnie coraz to bardziej zadziwiają...

Dobry wieczór Kochani ✋ ja już myślałam, że wszystko widziałam, słyszałam i przeżyłam. Ale! jak widzę ludzie są bardziej dziwni niż mi się wydawało. Dzisiaj miałam bardzo dobry dzień i miałam genialną energię. Byłam wesoła, radosna, rozgadana jak już dawno nie byłam. Może dlatego, że cały dzień spędziłam w ruchu, a nie przed laptopem. Wszystko było pięknie, ładnie i przyjemnie. I niby cały dzień taki był, ale znowu życie mnie zaskoczyło(tak minimalnie, ale zawsze coś).

Wchodzę na Facebooka. Patrzę mam wiadomość od jakieś kobiety, której nie znam. Patrzę, ma mojego fejsbukowego znajomego w znajomych. Patrzę wysłała mi zaproszenie. Myślę sobie - napiszę do niej, może nie pamiętam tej kobiety.


I w tym miejscu jest pies pogrzebany. Napisałam wiadomość, a w niej, że przepraszam, ale nie mam pamięci do twarzy i jeżeli jej nie pamiętam to niech wybaczy. Na to dostałam wiadomość o treści:

"Nie znamy się, ale lubię poznawać nowych ludzi".

Moi Drodzy super, że laska lubi poznawać nowych ludzi, ale wiadomość jaką mi wysłała jest jak na mój gust w stylu - "siemka ziomek, pogadamy, bo kolekcjonuje ludki na Fejsiku". Nie oczekuję wiele od ludzi, bo wiem, że wiele osób nie ma swojego życia, wiele osób jest ograniczonych przez konwenanse, ale litości. Nie jestem w tym momencie życia, w którym mam ochotę poznawać zupełnie obce kobiety po 30-stce, które są niczym ryczące czterdziestki i nie mają z kim pogadać o pieluchach, kiepskim tuszu do rzęs czy braku orgazmu. W moim życiu bardzo dużo się dzieje i mam swoje obowiązki, które pogłębiły się przez to, że byłam w szpitalach. Lubię z Wami rozmawiać, bo wiem że znamy się w jakimś stopniu. Czytacie mojego bloga, znacie moje poglądy, poczucie humoru, podglądacie moje życie na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Uwielbiam Was i my możemy sobie zawsze gawędzić. Ale ta dzisiejsza kobieta? Z dupy wzięta, z dupy wiadomość, z dupy rozmowa, z dupy musiałam prowadzić rozmowę. Jako niedoszła dziennikarka umiem rozmawiać i lubię to robić. Ale jak muszę kogoś ciągnąć za język to po prostu - mam dosyć.

Ludzie mnie coraz to bardziej zadziwiają... i chyba nigdy nie przestaną zaskakiwać(negatywnie).

Jeżeli któraś z Pań ciekawa jest jak osiągnęłam taki błyszczący efekt na ustach to już Wam mówię. Na konturówkę(konturówką pokrywam całe usta) nałożyłam nowy rozświetlacz w fioletowym kolorze. Efekt na żywo jest bardzo holograficzny. A Wam jak się podoba?

Buziaczki i do następnego postu Kochani 👄👄👄

niedziela, 11 marca 2018

AVON Summer White Sunset

Dzień dobry moi Drodzy ✋ już 2 miesiące na blogu nie było żadnej recenzji perfum. Czas to naprawić 😈 Przez ten czas kiedy na Myślach Kobiety Wyzwolonej nie pojawiało się nic o perfumach testowałam nowy zapach w mojej kolekcji. Perfumy, o których mówię to nic innego jak znana wszystkim woda toaletowa AVON Summer White Sunset. Jest to zapach wprowadzony na rynek w 2013 roku. Producent zapowiada, że jest to zapach kwiatowo-orientalny przeznaczony do stosowania w okresie letnim, w czasie wakacji. I zdecydowanie zgadzam się z producentem, ponieważ Summer White Sunset jest typową wodą toaletową, która pachnie jak wakacje. Zapach jest naprawdę przyjemny, ciepły, wakacyjny, z delikatną nutą orientu. Teraz poznajcie nuty zapachowe owego delikwenta:

Skład

Złożenie - różowy pieprz, brzoza, lotos



Tym razem wybrałam dla Was takie złożenie składników. Dlaczego zakupiłam tę wodę toaletową? Pamiętam jak kilka lat temu w katalogu Avon powąchałam papierek katalogu i bardzo byłam oczarowana tym zapachem. Od zawsze uwielbiam wszystko co pachnie egzotyką, tropikami i przywodzi na myśl wakacje. Te perfumy właśnie takie są. AVON Summer White Sunset pachnie po prostu wakacjami w delikatnym, subtelnym wydaniu.

Dla kogo poleciłabym ten zapach?

Ten zapach to nastolatka na wakacjach, w koralowej zwiewnej sukience, w skórzanych sandałkach, bez makijażu i pofalowanych włosach przez wodę morską i słońce. Ten zapach nie jest zapachem wyrafinowanym dla femme fatale. Powyższa woda toaletowa jest zapachem wakacji, beztroskich chwil, wakacyjnej sielanki. Specjalnie zakupiłam ten zapach, aby jeszcze przed wakacjami móc Wam polecić świetny wakacyjny zapach za śmieszne pieniądze, ponieważ ta woda toaletowa kosztuje tylko 19 złotych. Tak tak, nie zapomniałam zera. To śliczna woda toaletowa za niewielkie pieniądze. Ten zapach naprawdę wart jest polecenia. 

Trwałość i projekcja?

AVON Summer White Sunset to zapach blisko-skórny, który nie będzie ciągnął się za Wami długim ogonem. Ale kto widział perfumy wakacyjne, typowo na lato, które duszą całe otoczenie? No właśnie. Jeśli sprawa tyczy się trwałości to jest tutaj kiepsko. Zapach prześliczny, ale nietrwały. Ale za taką cenę można się polewać tymi perfumami przez cały dzień. 50 mililitrów wody toaletowej wystarczyło mi na 2 miesiące. Wiele osób powie, że to bardzo niewydajne perfumy skoro tylko flakonik wystarczył mi na 2 miesiące. Ale ale ja nie używam perfum jak klasyczny użytkownik perfum, ponieważ perfumy wylewam na siebie jak wodę szczególnie gdy perfumy są mało trwałe i trzeba w ciągu dnia się dopsikiwać. Niemniej uważam, że za 19 złotych można zużyć perfumy w ciągu 2 miesięcy. Akurat w okresie wakacji 😈😈😈

Jak wygląda flakon perfum?

Jak wygląda sami widzicie. Wiele osób narzeka, że buteleczka perfum jest taka banalna, szczupła i bez polotu. Jak dla mnie jest idealna do tego zapachu, ponieważ to delikatny, subtelny zapach. Korek flakonu jest pomarańczowy tak samo jak napis na buteleczce i to powinno powodować efekt bardziej wow, przywodzący na myśl wakacje. Mnie flakon się podoba, mimo że nie jest luksusowy czy ekstrawagancki. Powtarzam kolejny raz, za taką śmieszną cenę i śliczny zapach flakon jak dla mnie mógłby być przerażająco brzydki, ponieważ zapach rekompensuje wszystko. 

Podsumowując dzisiejszą recenzję, chcę Wam powiedzieć, że AVON Summer White Sunset to znane perfumy i pewnie w okresie lata wiele razy na ulicach miasta wyczujecie powiew tego zapachu - szczególnie u młodszego pokolenia. Niemniej jednak uważam, że warto mieć w swojej kolekcji taki zapach, ponieważ tak naprawdę jest to bezpieczna woda toaletowa, która nie drażni otoczenia, nie powoduje migreny i do tego odmładza starsze użytkowniczki. Jak dla mnie perfumy urocze i godne polecenia. Nooo i cena, tanioszka, która pachnie jak perfumy ze średniej półki. Polecam. 

sobota, 10 marca 2018

Dzień Mężczyzn i PSYCHOFANKA

Drodzy Panowi starsi i młodsi, dzisiaj z okazji Waszego święta chciałabym Wam życzyć zdrowia, ponieważ to jest zawsze najważniejsze. Dużo spokoju, szczęścia, miłości. Kochajcie swoje żony, dziewczyny, partnerki, córki, matki. Traktujcie kobiety z szacunkiem i bądźcie dla nich prawdziwymi rycerzami w srebrnej zbroi. Panowie bądźcie dobrymi ludźmi, dżentelmenami, którzy już dawno prawie wyginęli. Życzę Wam samych szczęśliwych dni przebytych w zdrowiu, miłości. I oczywiście dobrego seksu Wam życzę abyście zawsze byli spełnieni. Udanego dnia Wam życzę 👄❤✋



Moi Drodzy dzisiaj muszę poruszyć jedną nieprzyjemną kwestię. Dzisiaj od jednego z Was(Damian pozdrawiam serdecznie) dowiedziałam się, że KTOŚ WYKORZYSTUJE MOJE ZDJĘCIA NA FEJSIE!!! Dla mnie nie jest to nic specjalnie dziwnego, ponieważ ludzie, którzy prowadzą działalność, firmę lub zajmują się innymi działalnościami internetowymi(np. prowadzą bloga) narażeni są zawsze na hejt, psychofanów, podszywania. Dla hejterów i psychofanów jest to pewnie zabawa, ale ta zabawa się kończy kiedy puka do nich Policja. Podszywania i wykorzystywania zdjęć są przestępstwem. Mam zasady Olfaktorii w kwestiach hejterów i podszywaczy. Nie radzę.

Kochani chciałam Was o tym powiadomić i uczulić na to, że ludzie to czasem zwierzęta bardzo tchórzliwe i podłe zarazem. Nigdy nie bierzcie wszystkiego od razu jakby było prawdą, ponieważ może dla tej prawdziwej osoby być to krzywdzące. Najlepiej wyjaśnić sprawę i dojść do sedna. Mam nadzieję, że reszta osób czytających mojego bloga jest świadoma tego, że przeznaczam swój czas na to aby Was w jakimś stopniu uczyć tego jak nie popełniać błędów. Jeśli nie lubicie tego co piszę lub macie chorą fascynację w kierunku mojej osoby to radzę nie czytać tego co piszę. Po drugie jestem osobą, która pisze poprawną polszczyzną, a osoby które się pode mnie podszywają(takie jak Kasia) piszą, gorzej niż plebs. Dlatego łatwo rozpoznać, że ktoś podszywa się pode mnie. Pozdrawiam Was i życzę spokojnego dnia, a dla Panów szczęścia w dniu ich święta.