niedziela, 31 marca 2019

WENA w niedzielę ma wolne

Ktoś ostatnio z Was napisał mi, że moja wena w niedzielę ma wolne i nikogo to nie dziwi. Rozśmieszyło mnie to 😇😈❤ To nie tak... po prostu w niedzielę mam czas na spędzenie go z rodziną, ponieważ w ciągu tygodnia się mijamy, więc chcąc nie chcąc tego dnia przeznaczam czas na rodzinę a blog ma wtedy dzień wolnego. Niemniej jeśli chcecie posty w niedzielę to będę starała się je napisać, ponieważ wiem, że wielu z Was właśnie w niedzielę ma czas aby poczytać sobie wpisy na Myślach Kobiety Wyzwolonej.

A co u mnie?

Weekend miałam bardzo rodzinny, troszkę męczący ale był ok. Dzisiaj czuję się troszkę niewyraźnie po boli mnie troszkę za mostkiem, ale to pewnie przez niestrawność, bo zawału nie podejrzewam ha ha ha chyba... 😈 Mam nadzieję, że nic złego nie dzieje się z moim organizmem, bo po 2018 roku mam dosyć lekarzy i szpitali.

A co u Was? Jak Wam minął weekend?


Buziaczki 👄👄👄✋

piątek, 29 marca 2019

The Dark Side

Odkąd pamiętam ciemność mnie fascynowała i z roku na rok coraz bardziej wciągała w siebie. Długo nie wiedziałam dlaczego melancholia, ciemność, mrok i gra światłocieni tak bardzo była bliska mojemu sercu, a raczej mojej duszy. Musiałam trafić do szpitala, a następnie poznać Marzennę, która to powiedziała mi, że pociąg do mroku należy do inteligentnych jednostek. Poza tym, dowiedziałam się, że wchodząc do sali w szpitalu powiało ode mnie mrokiem i dużą porcją tajemniczości nie powiedziawszy nawet jednego słowa. Mrok był ze mną większą część życia i nie opuścił do dnia dzisiejszego. Myślę, że to duża część mnie, która ze mną będzie do końca życia. Paradoksem tego jest to, iż dzięki tej ciemności, która omiata moją duszę widzę wszystkie barwy życia, odczuwam intensywnie i dogłębnie. Mrok nadał głębi kolorom mojego życia. Uważam też, że ludzie którzy nie są połączeni magiczną nicią z ciemnością byliby przerażeni odczuciami, które odczuwa się dzięki mrocznej stronie duszy. To nie jest dla każdego, to nie jest dar dla wszystkich. Ciemność jest straszna ale i fascynująca. Nie można z niej wyjść, bo to jak z poruszaniem się w bagnie. Chcąc się wydostać, głębiej zatraca się w niej. Ciemność to przeznaczenie intelektualistów, myślicieli, ludzi obdarzonych zmysłem intuicji. Przebywanie w ciemności boli, ale dzięki temu uczy. Czasem chciałabym zostać uwolniona z niej i wyzwolona. Myślałam, że to możliwe. Z ciemnej strony życia może tylko uratować mnie osoba, która w życiu do Dark Side`u nie należy.

Uwolniona

Wyzwolona

Uratowa


Zamknięta w The Dark Side*


PS. Do napisania tego postu zostałam zainspirowana przez jedną z moich ulubionych psychodelicznych piosenek The Dark Side zespołu rockowego MUSE.

Jeśli dobrze pamiętacie moje dawniejsze posty wiecie, że od czasu do czasu kiedy jestem za Pan brat z ciemnością muszę napisać coś graniczącego z psychodelą. Mój mózg dzięki takim postom może się oczyścić i przejść swoisty rodzaj rekonwalescencji od wszystkiego co mnie spotyka.
Dodatkowo zmieniłam utwór w tle na właśnie ten wspomniany zespołu MUSE. Być może ten kawałek trafi w niektóre wybredny uszy moich Czytelników. Spróbujcie, bo być może zatracicie się tak samo jak i ja.



Tymczasem.

poniedziałek, 25 marca 2019

Czy ktoś z Was widział moją wenę?

Dobry wieczór Kochani! Już myślałam, że kolejny dzień zostawię Was bez postu na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Jestem dzisiaj kompletnie nie do życia. Oczy nadal mnie bolą, trochę mnie boli brzuch i nie mam siły na nic. Tak! Leniuchowałam dzisiaj i nie zrobiłam nic konstruktywnego, ale myślę, że każdy człowiek czasem czegoś takiego właśnie potrzebuje. Także proszę nie miejcie mi tego za złe, że posty przez ostatnie kilka dni się "nie napisały". Po prostu nie mam weny i samopoczucia. Nawet najlepszym czasem się zdarza ha ha ha(wymuszony uśmieszek, ale lepsze to niż nic) 😈😈😈😈😈😈.

Co dzisiaj robiłam?
Hmm... odebrałam paczkę z moimi nowymi sportowymi butami, które są całe w panterkę. Wyglądają świetnie na nogach, więc zaszalałam i zrobiłam kolejne zamówienie, w którym kupiłam sportowe buty w niebieskim kolorze, jasnobeżowe lakierowane baleriny z ostrymi czubkami oraz bluzkę wężową, na którą czaiłam się już dłuższy czas. Pewnie spytacie się mnie - A gdzie Twoje duże, złote lustro? No cóż... szczerze to powiem Wam, że na to muszę jeszcze poczekać, bo nie wiem jak moja sytuacja rodzinna będzie wyglądać. To temat rzeka i nawet nie chce mi się go poruszać w tym, ani nie wiem czy w jakimkolwiek poście w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że rozumiecie i nie będziecie mnie naciskać, abym coś wypaplała Wam.

Teraz idę zjeść kolację i pójdę spać, ponieważ nie za dobrze się czuję, powiedziałabym nawet, że czuję się dziwnie i specyficznie.

Dobranoc 👄

piątek, 22 marca 2019

Dlaczego czytam KSIĄŻKI O WAMPIRACH

Bardzo często zadajecie mi pytanie - Jakie książki czytasz?
Nigdy jeszcze nie napisałam takiego postu, w którym określam swój literacki gatunek, ku któremu się pochylam, ale często w postach chcąc nie chcąc coś wspominałam na temat literatury, która jest bliska mojemu sercu. Wiecie, że lubię reportaże, biografie(szczególnie te o Marilyn Monroe) oraz kryminały, niemniej największą słabość kieruje ku książkom o wampirach. Wampiry fascynowały mnie od dawien dawna swoją nieśmiertelnością, wyrafinowaniem i intelektem. Już od dziecka nie mogła nie obejrzeć horroru, w którym występowały wampiry. Moja rodzina przymykała na to oko, bo wiedziała, że takie mam zainteresowanie i wcale nie boję się oglądać takie kino. Zaczęłam od filmowych horrorów, a następnie przerzuciłam się na literaturę z krwiopijcami. Przeczytałam wszystkie części Pamiętników Wampirów. Cała seria liczy aż 13 książek, więc w liceum naczytałam się jak nigdy. Później w prezencie dostałam bardzo grubą książkę o wampirach i chyba domyślacie się co to takiego 😈 Mowa jest o Sadze Zmierzch - Przed Świtem. I na tym poprzestałam, na dosyć długi czas czytanie opowiadań, powieści o umiłowanych dzieciach nocy. Przerzuciłam się na kryminały, ale od pewnego czasu brak mi było porządnie zakrapianej krwią książki. I idąc za ciosem zamówiłam klasykę horroru czyli DRAKULĘ.

Okładka jest w stylu gotyckim, gotykiem też pisana, więc idealna dla mnie. A co najważniejsze jest cudownym stylem napisana, wygodną dla oczu czcionką i ma niesamowitą fabułę. Filmową Drakulę znam na pamięć i uważam, że jest to bardzo dobry horror, niemniej jednak książka jest niesamowita i zachęcam każdego miłośnika horrorów z krwiopijcami do przeczytania jej. Obiecuję, że nie będziecie żałować. Książkę zakupiłam w Empiku za jedyne 16,90 zł. Musicie jeszcze doliczyć sobie koszty dostawy o ile zamawiacie kurierem do domu - tak jak ja to zrobiłam. Notabene zamawiałam jeszcze Wampiry Hollywoodu, ale niestety zamówienie nie zostało zrealizowane, a szkoda wielka, bo bardzo chciałam mieć tamtą książkę. Ale fakt faktem bardzo jestem zadowolona, że jestem posiadaczką Draculi, Brama Stokera.

Dlaczego czytam KSIĄŻKI O WAMPIRACH?

Lubię adrenalinę, dreszczyk emocji, a po trzecie lubię się czasem bać. Dla mnie dobry horror to taki, w którym są wampiry, akcja dzieje się w XVIII wieku we Francji bądź Wielkiej Brytanii, jest zamek, nastrojowy seks i soczyste ukąszenia. Poza tym horrory z wampirami mają nieodłączną nutę romansu bądź filmu erotycznego. Krew nie woda! 😈 Krew to życie, to energia, władza, pożądanie, seks. Dlatego tak bardzo lubię te filmy. Ale oczywiście tak jak napisałam we wstępie wampiry fascynowały mnie od dawna. W wieku buntu bardzo inspirowałam się w swoim wyglądzie nimi, chociażby tym, że nie opalałam swojej skóry, malowałam mocno oczy, a usta pozostawiałam blade, paznokcie zaś malowałam na ultrafiolet. Nosiłam srebro, czarne ciuchy, byłam chuda i pasjonowałam się ezoteryką. Wampiryczny styl nadal jest bliski mojemu sercu, ale nie tak jak kiedyś. Za to fascynacja pozostała i umiłowanie literatury i takiego kina również. Smucę się, ponieważ obejrzałam prawie wszystkie filmy z dziećmi nocy i nie wiem czy kiedykolwiek jakiś reżyser zrobi porządne kino z nimi. Jeśli miałabym polecić dobre filmy z wampirami to będzie to:

Dracula 2000
wszystkie części Sagi Zmierzch
Wir Sind Die Nacht czyli w polskim tłumaczeniu - Jesteśmy nocą
Wywiad z wampirem
Dracula
serial Pamiętniki Wampirów
Blade Wieczny Łowca
serial Buffy postrach wampirów

Mam nadzieję, że czymś się zainspirujecie 😈😈😈

Kończąc dzisiejszy post, który pisało mi się rewelacyjnie REWELACYJNIE chciałabym Was zapytać czy ktoś z Was zainteresowany jest wampiryzmem jako fetyszem bądź wampiryzmem energetycznym związanym z psychologią. Oczywiście także jestem ciekawa czy moi Czytelnicy czytują książki z wampirami czy może boicie się i odrzucacie taką literaturę.
Zachęcam do komentowania i dzielenia się swoją opinią.


Buziaczki i "ugryzki" w szyjki Wasze Kochani 👄😈👄😈 uhuhuhuhuhuh


Tymczasem.

wtorek, 19 marca 2019

Śmiertelna cisza.

Ludzie nienawidzą ciszy tak samo jak i milczenia. Boją się tego, obawiają co przyniesie następny dzień. Dlaczego tak jest? To proste, zwyczajnie cisza przynosi coś niespodziewanego, jest jak ciemny las, z którego wyłania się cień postaci. Nie wiemy co na nas czeka lecz znamy pewien kształt, który może nas przerażać lub nie, choć zazwyczaj wygrywa pierwsza opcja czyli lęk.

Czemu ludzi tak często zowią ciszę - śmiertelną? Myślę, że dla większości ludzi cisza to taki wczesny koniec zazwyczaj czegoś mającego duże znaczenie. Niekiedy cisza ma przynieść oczyszczenie naszemu umysłowi, sercu i duszy. Czasem jesteśmy bezradni wobec tego co nam Los przynosi i nie umiemy zdecydować się na TAK lub na NIE. Bywa też tak, że cisza ma pomóc nauczyć się nam żyć bez czegoś. Mamy zrozumieć, że nasze życie nie kończy się na jednej porażce, jednym rozstaniu. Nawet jeśli w naszym życiu było wiele strat, rozstań, klęsk to po to jest życie abyśmy próbowali do końca.

Cisza boli, bo ma uczyć. Bez bólu nie ma siły i wielkości. Bez łez nie ma katharsis. Wiecie czym są łzy? To krew naszej duszy. Im większy ból, tym więcej łez, a im więcej łez tym więcej oczyszczenia. Nie walczmy ze strachem i bólem tylko pozwólmy mu aby nas dotknął, przeniknął, sparzył i przeminął. Jak przeminie wiele problemów zostanie spalonych, a my będziemy taką tabulą rasą i znowu będzie początek, z tym że będziemy bardziej świadomymi ludźmi. W moim życiu miałam 3 etapy, 3 duże transformacje fizyczno-mentalne. Każda z nich sporo mnie nauczyła i wierzę, że ta 4 będzie doskonalsza niż tamte 3 poprzednie. Nie bójmy się zmian, bo one i tak są nieubłagane i nastąpią. Jest 2 w nocy i jest totalnie cicho, jedynie mój Sony śpiewa szemranym tonem głosząc, że żyje. Dobrze mi się myśli w nocy, bo mam jasny umysł po całym dniu. Lepiej widzę, lepiej czuję. Choć chyba wolałabym czuć słabiej, nie odczuwać bólu istnienia, bólu innych, empatii. Pamiętam jak jeden facet powtarzał mi jaka to jestem wspaniała, ponieważ mam wielką empatię. Było to miłe, ale smutne i słabe jak cholera jest, że mówił to facet nie posiadający zupełnie skrupułów i wyzbyty całkowicie z przyzwoitości ducha. Nie lubię umoralniać ludzi, bo każdy powinien dbać o swoją duszę i swoje ego. Niemniej uważam, że ludzie nie posiadający pewnych umiejętności nie powinni o tych umiejętnościach mówić drugiej osobie i jeszcze odnajdywać wspomniane cechy w niej. Czujecie ten dysonans, który w nas wzbiera podczas takich rozmów, wspomnień czy chwil? Właśnie, nieprzyjemnie jest. Także na tym już poprzestanę, bo pewne historie musiały się zakończyć, ale ich tragiczny charakter miał nas czegoś nauczyć. Jeśli nauczył i żyjemy to znaczy ni mniej ni więcej, że coś zyskaliśmy; to coś to dojrzałość, pokora i samoświadomość.

Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego postu zastanowicie się nad sobą, swoim postępowaniem i wyborami. Zastanówcie się czy zawsze czynicie słusznie, czy nie wykorzystujecie kogoś mentalnie dla własnego celu i podleczenia się z kompleksów. Zastanówcie się. I pamiętajcie o prawdzie starej jak świat, że coś co puszczone wolno wróci do Was jest Wasze, jeśli nie wróci to znaczy, że nigdy Wasze nie było.


Tymczasem.

poniedziałek, 18 marca 2019

Na każdą SUKĘ przychodzi kres :) czyli DWUKIERUNKOWE suki!

Suka, suczka, sunia, szucz. Bardzo popularne słowo mającego znaczenie pozytywne jeśli mówimy o Suce rodem z BDSM albo pejoratywne, kiedy mamy na myśli zołzę, szmatę, typową zdzirę, która nas wkurwia i mamy jej dosyć na tyle aby unicestwić ją w każdy możliwy sposób. Panie to znają, prawda? 😈 My kobiety znamy to doskonale! Także moje drogie Panie, Czytelniczki mojego bloga dzisiaj sobie ulżyjmy i przelejmy tę czarę goryczy na papier albo podzielmy się w komentarzach najbardziej wkurwiającymi kobietami, które stały nam na drodze, stawały, leżały, tupały, stąpały, cokolwiek. Ulżyjmy sobie, raz a porządnie! 

Zazwyczaj nie spotykałam suk, ostrych zdzir, raczej to mnie za taką uważano, choć jestem człowiekiem do rany przyłóż, mimo że pierwsze wrażenie czasami sprawiam oschłe, ostre i wyniosłe. Ale w dzisiejszym poście nie będzie mowy o tym kogo nie spotkałam tylko o zdzirach, które falowały mi przed oczami i irytowały. Zapraszam do dzisiejszego postu 😈 Ludzi, którzy nie zniosą słowa suka, kurwa, zdzira, szmata proszę o nieczytanie dzisiejszego postu bo jest duże prawdopodobieństwo, że Was zemdli 😈😈😈 Jak już zrobiłam przesiew to zaczynajmy, choć noc jest długa, jak to ludzie mawiają. ZACZYNAMY!

(obrazek wypożyczony z Internetu, niemniej zmieniony kolorystycznie przeze mnie) ✌

ŚWIĘTOJEBLIWE suki

- Poznałam taką jedną na polonistyce. Mówię fajna dziewczyna, ułożona, ze swoimi poglądami, mimo że typowa konserwa to myślę sobie - porządna, dobra, przyzwoity człowiek. Ale nic bardziej mylnego! Oj jakież to wyrafinowane! Współczułam jej, wspierałam dobrym słowem, ale psychika jej tak słaba i zniszczona, że zmanipulowała nawet mnie, że bym jej pomogła finansowo i w każdy inny sposób. Na moje szczęście oprzytomniałam. Nie dajcie się zwieść tym religijnym, cichym i biednym dziewczynkom. Najczęściej to dobre manipulantki, serio! za spryt mają ode mnie +10 do zostania najlepszym oszustem. 

NATURALNE suki

- To typ najbardziej znany. One są wszędzie i nawet przyznają się, że są sukami, szmatami, takimi wrednymi zdzirami, które podłożą świnię najlepszej koleżance. To ich natura, że są wredne, podłe i wyrachowane. I powiem Wam, że to najbardziej łatwy typ suk do rozszyfrowania, bo to typowe pustaki, totalny plastic is fantastic, totalne bezgustowie, mówiące co drugie słowo KURWA, JA PIERDOLĘ, O JA JEBEE. Te suki są też najmniej szkodliwe, bo łatwo je rozpoznać i można jak najwcześniej od nich uciec(najlepiej gdzie pieprz rośnie). 

DWUKIERUNKOWE suki

- To najczęściej studentki lub suki z magistrem. Wyżej srają niż dupę mają, a najczęściej są w chuj wysokie, więc srają bardzo wysoko. Poznałam takich z kilka, zdarza się, że nie znam suki osobiście, ale Łódź to małe miasto, tak samo jak kraj w którym żyję a mimo to umiem ocenić, która to suka do odstrzału. Na taką wystarczy spojrzeć i się wie. Jak je rozpoznać? Hmm... paradoksalnie to banalne. Najpierw polećmy stereotypowo, dobra? 😈 My Kobity lubimy stereotypy to jazda z tym! Typowa dwukierunkowa suka ma kurewsko długie szpony i szczerze nie wiem jak taka to się podciera, bo to słabe i niezbyt fajne, a przede wszystkim niehigieniczne. Doczepiane włosy też są u tego rodzaju suk popularne, ponton przepraszam usta, ale kto co lubi. Niektórzy faceci lubią ssanie silikonu, wiecie fajna sprawa nie trzeba biec do Bricomana. Z racji, że skończyły studia są obyte i znają się na cierpieniu słabszych(czyt. zwierząt). Oh jakie straszne jest maltretowanie króliczków do kosmetyków i farmaceutyków, dziki wymrą, karpie cierpiały, ale SE futro założy i na czole chodzi z napisem po markerze - TO SZTUCZNE. W ogóle one są sztuczne, tak samo jak ich studia. DWUKIERUNKOWA suka to suka standardowa. Ni chuja, nie polecam. Znam i nie znam.

IMPREZOWA suka

- Takie też znam. Szukają kogoś do wyruchania i nic więcej. Są czasem bardzo plastikowe, czasem bardzo stylowe. Ale zazwyczaj są wyniosłe, cwane, próżne. Przy rozmowie z jakimś fagasem przy barze patrzą w swojego nowego smartphone`a zamiast w oczy. Czy współczuję tym facetom? NOPE, każdy ma wolny wybór. Choć te panie, nie należą do wolnych, bo w torebce noszą tonę "gumek". A podczas zbliżenia mówią - Ty będziesz pierwszy. 


Suki są różne, ale opisałam mi te najbardziej znane. Te cztery rodzaje kobiet-suk, są tak naprawdę głupie. Obojętnie czy majętne, czy z "dobrym sercem" czy z dwoma fakultetami one są po prostu głupie. Często nie przestrzegają zasad w życiu, w pracy czy takich internetach, a później się dziwią, że mają problem, znowu problem, znowu i znowu 😈

Co się stanie, gdy suka spotka SSukę? 😈

SSuki z klimatów BDSM to najczęściej diabelnie inteligentne kobiety i po prostu wiedzą więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, że wiedzą. Już ktoś wybitny pisał o tym, że wobec problemu nie należy być obojętnym, ale prowadzić do jego unicestwienia. Także, jeśli jesteście drogie Panie mądre, inteligentne i macie dobre oko, korzystajcie ze swojego intelektu, wiedzy, sprytu i kontaktów. 



Tymczasem

alekSSuka ❤✌✋😈😈😈😈😈😈

sobota, 16 marca 2019

Marzec oczami iPhone`a :)

Dobry wieczór o 2 w nocy! To dla mnie najlepszy czas na pisanie, ponieważ nikt mi nie przeszkadza, jest cisza, jest noc i ta magia, która pojawia się o tak późnej porze. Uwielbiam to ❤ Tak jak napisałam na fanpejdżu na stronie facebookowej Myśli Kobiety Wyzwolonej dzisiaj przygotowałam dla Was zbiorczy post w zdjęciach. Pojawią się też fotki, które zrobiłam w lutym. Aby nie przedłużać wstępu zaczynamy!

Uwielbiam ten makijaż! Robił wrażenie, bo wszyscy go skomentowali bardzo pozytywnie, nie wspominając o Panach, których mijałam czy to w sklepie czy na przystanku. Było to bardzo miłe ❤ Bluzkę, którą mam na sobie nie kupiłam tylko "zabrałam" mamie ha ha ha 😈😈😈 Moja mama, mimo że ma piękny duży biust to nie należy do kobiet, które lubią kokietować i ubierać się wyzywająco, więc uznałam, że skoro i tak nie rozepnie tego ekspresu(zamek błyskawiczny - przypomniało mi się jak Panna Zet uzmysłowiła mnie, że nie w całej Polsce ludzie wiedzą co to ekspres ❤) to sobie wezmę i ja z tej bluzki zrobię należyty użytek.

Tak rośnie moja kolekcja perfum... ❤

Moja mama uwielbia te kwiatki - Prymulka. Natomiast ja nie przepadam za kwiatami doniczkowymi chyba, że są to fiołki to barrrrdzo lubię. Zapach fiołków szukam w perfumach, ale nie znalazłam jeszcze.

Mój dziadek 16 lutego skończył 79 lat. Urodziny były bardzo udane, nawet powiedziałabym, że były super. Na 80 urodziny chciałabym dziadkowi kupić tort w kształcie szachownicy, ponieważ mój dziadek uwielbia grać w szachy i mnóstwo czasu przeznacza na grę w szachy z komputerem.

Na randkę zrobiłam sobie takie szpony, ale powiem Wam, że z takimi nie da się żyć. Co prawda po dwóch dniach było lepiej z domowymi aktywnościami, ale i tak to bardzo niewygodna sprawa. Chyba, że pachniecie i leżycie to tak. Niemniej Adamowi się podobały, mnie niezbyt, bo jak dla mnie taka długość i kształt powiewa kiczem. Ale co kto lubi.

Już nie mogłam wytrzymać nerwowo jak chodziłam w moich stosunkowo nowych spodniach z H&M, które kupiłam sobie dwa razy za duże. Spadały mi, zsuwały i każde wyjście z domu kończyło się podciąganiem ich co kilka minut. Ale teraz już sobie odpocznę ha ha ha.

Luty i marzec należał u mnie do picia wina. Nie jestem jego miłośniczką, ale akurat wino jest dobre na smutki, więc czemu nie, prawda? I w tym roku(a minęły dopiero 2 miesiące) wypiłam więcej wina niż w całym moim życiu.

Czerwone wino - wolę białe, ale lepsze czerwone niż żadne 😈😈😈.

Urzekła mnie ta kobieta i jej bielizna. Ciało jej niespecjalnie mi się podoba, bo wolę większy biust i okrąglejsze biodra oraz większe wcięcie w pasie, ale ma coś w sobie i na sobie, bo to właśnie zwróciło moją uwagę. Bardzo podoba mi się jej komplet bielizny. Piękny kolor, seksowne paseczki, koronki! Czyli to co ja najbardziej lubię! Jeśli kiedyś miałabym tak płaski brzuch jak ta kobieta to zrobię sobie kolczyka w pępku, bo kiedyś bardzo chciałam.

Do tego właśnie doszło w mojej łazience. Łazienka pełna piany i bąbelków. Całe szczęście, że to nie woda, bo jakoś nie uśmiecha mi się przepraszanie sąsiadów z drugiego piętra, bo to okropni ludzie. Gdybyście przypadkiem czytali to pozdrawiam. Swoją drogą mój sąsiad Łukasz ze wspomnianego piętra miłości szuka na Tinderze. Przystojniak ale za grosz nie ma gustu do kobiet.

A tutaj pogaduszki, o których notabene Wam opowiadałam kilka postów do tyłu. Z Karoliną(Lady Blond) spędziłam jakieś 3 godziny przy Cappuccino i Herbacie zimowej na rozmowach o życiu, facetach i życiu.

Herbatę zimową pierwszy raz piłam w Coście i muszę powiedzieć, że to najlepsza herbata zimowa jaką piłam w swoim życiu. Jeśli chcecie jeszcze ją spróbować to pędźcie do Costa Coffee, ponieważ lada moment jej nie będzie bo zaczyna się wiosna i nowe smaki się pojawią w kawiarni.

Podczas spaceru po Piotrkowskiej z Lady Blond zaszłam do Hebe. Kupiłam taki lakier do paznokci, który jeśli nos mnie nie myli pachnie kisielem malinowym oraz 3 konturówki do ust o jakże sympatycznych nazwach. Te kredki są ZABÓJCZE, ZAJEBISTE, ZACNE!!!

Niedawno odkryłam kanał Chloe i jestem nią zachwycona. Karola jak czytasz to oblookaj, bo ona ubiera się w Twoim stylu! ❤

To moja piosenka tego miesiąca. Zakochałam się w niej! Posłuchajcie.

Uwielbiam zakupy online i od kiedy przerzuciłam się z zakupów stacjonarnych na internetowe to odbieram te paczki i odbieram ha ha ha.

Ostatnio zamówiłam te perfumy, ponieważ szukałam seksownego, wyrafinowanego i bardzo pociągającego zapachu. Opinie na iPerfumy i Fragrantica zachęciły mnie do zakupienia Beyonce - Heat.

Flakon jak widzicie jest PRZEPIĘKNY ❤❤❤ To najpiękniejszy flakon perfum w mojej kolekcji. Kupiłam sobie 100 mililitrową buteleczkę perfum, ale... no właśnie ale jestem troszkę rozczarowana zapachem, bo liczyłam, że to będzie pachniało seksem a wcale nie jest dla mnie tak pociągające jak myślałam. Ale póki co testuję i dokładniej o tym zapachu napiszę Wam w recenzji Heat.

Miesiąc temu kupiłam sobie taką ananasową świeczkę, której zapach pachnie orgazmicznym ananasem, więc dokupiłam sobie dwie kolejne świeczki pachnące równie pięknie, choć nic nie przebije zapachu ananasa.

To 3 bracia, którzy pachną słodko i bardzo tropikalnie, a wiecie, że ja koło egzotyki przejść obojętnie nie mogę ha ha ha.

To danie jest pyszne z tym, że pomyliłam się i to nie SZPINAK tylko CZOSNEK NIEDŹWIEDZI. Pychotka moi Kochani, pychotka!

Od dziadka na Dzień Kobiet dostałam te 3 bordowe różyczki, ale niestety zwiędły po 2 dniach.

No kto robi najlepszą zupę pomidorową, no kto? MAASSEN.

Spójrzcie na Reksia. Tak słodko sobie spał i leżał, że aż serce się raduje!

A to Snap od Kingi ❤✋


I ten post zakończymy wodą z cytryną i pomarańczą. Zdrowy i bardzo orzeźwiający napój domowej roboty.


Kochani, mam nadzieję, że jesteście uradowani z tak długiego postu i dużej ilości zdjęć. Mam też nadzieję, że coś ciekawego dla siebie podpatrzycie i być może czymś się zainspirujecie. Trzymajcie się ciepło i do następnego postu Kochani!

Tymczasem ✋

czwartek, 14 marca 2019

Kicia jest zmęczona życiem!

Dobry wieczór moi Kochani!
Jest dopiero czwartek, a ja czuję się jakbym opadała z sił. Nie, żeby mnie coś bolało oprócz głowy, nie! Nawet ciśnienie jest przyzwoite. Po prostu nie jestem już w nastroju jak wczoraj. Lustra nie kupiłam, książka z Empiku przyszła tylko jedna. Chciałam kupić Wampiry Hollywoodu ale niestety Empik online nie mógł wysłać mi tej książkowej pozycji i jestem bardzo rozczarowana, ponieważ pierwszy raz zamawiałam książki z Empiku i za pierwszym razem klapa. Na moje szczęście Dracula Brama Stokera to genialna książka i chyba "wciągnę" ją w tej weekend, bo jest genialnym stylem napisana, fabuła rewelacyjnie poprowadzona, no i horror rzecz jasna czyli coś co Wasza Kicia(Wasza to jednak Maassen 😈) lubi najbardziej.

Eh... aż sobie westchnęłam, ponieważ chyba przez łykanie Hydro mam obrzęknięte łydki, ręce i jestem kompletnie bez siły. Stres jest zabójczy. Pamiętacie jak polecałam Wam Hydroksyzynę? Pamiętacie! To bardzo dobry lek na uspokojenie, a dodatkowo jest lekiem uspokajającym a nie niebezpiecznym lekiem psychotropowym. Ale dostrzegam w Hydro taką wadę, że zatrzymuje wodę w organizmie przez co jesteśmy w stanie mniej zjeść i... tu pojawia się plus. Jak po kilku dniach przerwiecie stosowanie Hydroxyzinum to zauważycie zdecydowany efekt schudnięcia, bo nawet przypomniało mi się, że rok temu schudłam na niej 7 kilogramów, ale niestety skutkiem ubocznym było to, że czułam się ociężała i taka jak bym miała wielkie wzdęcia. Noo... to Wam powiedziałam o takiej dodatkowej cesze(?) Hydroksyzyny. Dzisiaj co ja robiłam? Byłam kurą domową, ponieważ moje pranie mnoży się i musiałam coś z tym zrobić. Jutro czeka mnie kolejna porcja prania, ale ja bardzo lubię tę czynność domową, więc nie narzekam. Pranie, prasowanie i pastowanie butów uważam za najbardziej relaksujące czynności w domu. Polecam się na super żonę ha ha ha! Ale szczerze mówiąc nigdy nie marzyłam o małżeństwie, bo wydaje mi się ono zbyteczne. Bo co można z mężem czego nie można bez niego? Dla mnie to tylko papierek, dlatego raczej się na takie coś nie zdecyduję. Może brak mi romantyzmu, wiary w ludzi, albo jestem chodzącym złem? Ha ha ha. Ja myślę moi Drodzy bardzo pragmatycznie niekiedy i uważam, że małżeństwo mogłoby mnie unieszczęśliwić, ale to temat na osobny post i takowy się na pewno pojawi na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Uff! A teraz idę zjeść kolację, którą sobie najpierw muszę zrobić i cała noc przede mną ha ha ha!


Buziaczki Kochani :*

środa, 13 marca 2019

Cena marzeń

Uważam, że marzenia w naszym życiu to super sprawa. Oprócz marzeń jeszcze lepsze jest spełnianie ich, ponieważ tylko wtedy możemy się z nich w pełni cieszyć. Niemniej cena marzeń czasem jest bardzo wysoka, dla niektórych za wysoka. Ale tak to już z marzeniami i pragnieniami bywa, że są trudno-dostępne ale nie niemożliwe. Warto o nie walczyć i starać się je spełniać. Zawsze ustalam sobie punkty, które mam do wykonania aby osiągnąć MARZENIE. To bardzo przypomina grę, w której zbiera się punkty tylko w życiu zbieramy je na serio, a nie na niby jak chociażby w Age of Empires. Zawsze należy ustalić sobie cel i się go trzymać nawet jakby skały srały i pękały. Moje marzenie jest jakby posypane magicznym pyłem, ponieważ skupiam się na nim i małymi krokami robię wszystko aby je zrealizować. W tym roku na mojej WISH LIŚCIE znalazło się 9 punktów, które są moimi marzeniami i mam nadzieję, że połowę z nich w tym roku zrealizuję. Mogę Wam nawet zdradzić mały sekrecik, że być może już jutro spełnię jedno z tych marzeń. Co to takiego? Wiem wiem jesteście mega ciekawi co to za marzenie. Już Wam mówię 😈 Bardzo marzyłam o bardzo dużym lustrze, które byłoby w stylu retro lub złotej ramie. Dzisiaj jak wstanę wymierzę moją ścianę w pokoju i pojadę do sklepu i sobie takowe sprawię o ile znajdę to jedyne, które chwyci mnie za serce i na pewno się nim z Wami podzielę w zdjęciach, które zamieszczę w najbliższych postach na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Jestem bardzo podekscytowana, bo to ciężka sprawa będzie, bo lustro waży sporo i jest większe niż ja. Będzie miało bodajże 180 cm i będzie naprawdę duże. Oglądałam w jednym sklepie piękne lustro w retro złotej ramie i mam nadzieję, że jeszcze będzie dostępne do zakupienia. A co najważniejsze będę mogła robić super foty w takim lustrze co dla mnie jest bardzo istotne, ponieważ dla bloggera to jednak ważny przedmiot, dla kobiety super ważny, a dla Maassen szalenie istotny przedmiot. Już się doczekać nie mogę! Ajjjjj... ❤ Normalnie mam mentalny orgazm ha ha ha. W moim pokoju jak wiecie mam złote retro lustro, które jest częścią mojej toaletki, ale jest stosunkowo małe, więc jak to ja kupię sobie drugie wielkie lustro. Będę miała w swoim pokoju bardzo lustrzanie co powoduje przyjemne dreszcze ha ha ha. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i kupię dzisiaj to zajebiste lustro. I jak wszystko pójdzie tak jak chciałam to zaszaleję i kupię szampana, ponieważ mam tradycję rodzinną aby oblewać nowe sprzęty procentowymi bąbelkami. Poza tym w weekend też się trzeba napić, bo sukcesy są po to aby świętować.
Bardzo się cieszę, bo jestem podekscytowana ah ❤ Kocham to! Mam też zasadę, że jak w życiu pojawiają się problemy to trzeba jak najszybciej się pocieszyć i zakupiłam w Empiku online dwie książki z mojego ulubionego gatunku czyli horroru. Obydwie książki to horrory z wampirami i jak tylko dostanę przesyłkę to zobaczycie co zamówiłam. Zachęcam Was do śledzenia mojego Instagrama https://www.instagram.com/maassen.aleksandra/?hl=pl ponieważ tam się sporo dzieję i najszybciej zobaczycie co u mnie właśnie na moim instagramowym profilu. Zapraszam Was też do śledzenia mnie na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku, ponieważ tam jestem z Wami blisko. I na koniec dzisiejszego postu moglibyście polecić mi jakieś dobre szampany, mogą być tanie, mogą być droższe, po prostu polećcie coś co jest smaczne i noo... wiecie ha ha ha 😈 Wina mi nie polecajcie, ponieważ to nie moja bajka. Dla Maassen tylko SZAMPAN! ❤


Buziaczki Kochani i spokojnej lub szalonej nocki Wam życzę lub cudownego dnia jeśli czytacie mnie z dalszych części globu. Buziaczki 👄👄👄

wtorek, 12 marca 2019

LOJALNOŚĆ to rzecz święta

Dobry wieczór o 3 w nocy. Nie mam bezsenności dzisiaj, nawet rzekłabym, że ostatnio dobrze śpię, ale postanowiłam napisać, bo przez ten czas kiedy nie pisałam do Was to bardzo się stęskniłam. Po drugie chciałabym napisać o czymś co jest dla mnie bardzo ważne w życiu. Ba! jest niesamowicie istotną cechą w rodzinie, przyjaźni, miłości i po prostu w stosunkach międzyludzkich. Mowa jest o LOJALNOŚCI. Jestem osobą, dla której danie słowa jest bardzo ważne tak samo jak obietnica, czy też zachowanie czegoś w tajemnicy. Uważam, że bycie fair dla swoich przyjaciół i rodziny jest najważniejszą cechą, którą należy w sobie pielęgnować przez całe życie. Dodatkowo, uważam że należy ludzi edukować, że lojalność to rzecz święta. Jeżeli nie ma jej w rodzinie i przyjaźni to fundamenty są źle położone i niestety nie ma mowy o zaufaniu, poszanowaniu i uczciwości względem siebie i drugiej osoby. Lojalność to podstawa super przyjaciela, super partnera, super brata i wszystkich innych członków rodziny. Bycie uczciwym i sprawiedliwym dla drugiej bliskiej osoby to nie tylko obowiązek ale i prawo, które jest czymś niesamowicie ważnym aby być bliżej w relacji z kimś kogo traktujemy wysoko w naszej osobistej, prywatnej hierarchii. Lojalność to taki must have relacji w XXI wieku.

W tych czasach wiele ważnych wartości ginie po prostu. Lojalność jest jedną z najważniejszych wartości dla mnie i dlatego dla ludzi jestem fair. Weźmy pod lupę sytuację z mojego życia. Kiedy to studiowałam stosunki międzynarodowe kumplowałam się z Panną Zet(tak ją nazwijmy) i rozmawiałyśmy o wszystkim. O nas, o rodzinach naszych, facetach, o życiu, no o wszystkim. Wydawać by się mogło, że miałyśmy stać się przyjaciółkami, bo przecież umiałyśmy rozmawiać, nie byłyśmy chamskie i wszystko było OK. Ale kiedy doszło do spięcia między mną o Panną Zet ona pobiegła do Wężycy(samica węża? 😈) i opowiedziała jej jaka to ja jestem zła, wyrachowana, sukowata i w ogóle potwór, diablica, wampirzyca, istne zło. Po czym pani Wężyca mnie skasowała ze znajomych z Fejsa i siema nara. Czujecie tę sytuację, prawda? Pani Wężyca po słowach Panny Zet oceniła mnie od razu i skreśliła na margines społeczeństwa nawet nie zamieniając słowa. A przecież nigdy nie obraziłam Wężycy? I po co Panna Zet obrobiła mi dupę, gdy ja zostawiłam to co mi powiedziała dla siebie? Rozumiecie. LOJALNOŚĆ, moi drodzy LOJALNOŚĆ. Nie lubię mieszać w swoje sprawy osób trzecich kiedy mam spięcie z daną osobą. Dlatego uważam, że nie warto robić sobie w życiu takiego burdelu i dokładać do tej wybuchowej mieszanki coraz większej ilości osób, bo wyjdzie z tego niesamowite szambo. A wiem co mówię. Wiem.

Powiem Wam Kochani, że każdy człowiek ma złe strony, wady czy też słabsze elementy swojej osobowości. Każdy bez wyjątku, ale bądźmy na tyle wartościowymi ludźmi aby być dla siebie lojalnymi i pamiętać o dobrych cechach osób, z którymi przyszło się nam skłócić. Po co wyrzucać na siebie kosz brudów aby taplać się w morzu żółci i nienawiści. Szanujmy nasze rozmowy, wspomnienia i to, że mimo spięcia, konfliktu było przecież kiedyś dobrze. Lojalnymi bądźmy kurwa! To nie jest takie trudne.


LOJALNOŚĆ!!!

poniedziałek, 11 marca 2019

Żyję ale mój laptop...

Dzień dobry/Dobry wieczór moi Kochani! Kilka dni nie pisałam postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej, ponieważ mój laptop zaczyna mocno szwankować. Co prawda ma już prawie 8 lat i coś takiego podobno może się z nim dziać, ale wiecie, że my ludzie wolimy jak coś działa i jest z nami przez lata. Mój Sony jeszcze nigdy nie był w naprawie, ponieważ dbam o niego i jeśli coś się psuje to dowiaduję się od mądrzejszych ludzi ode mnie co zrobić aby zadziałał i wrócił do swojej sprawności. I póki co mi się udaje! Ale obecnie nie wiem czy cały system nie wysiądzie i na dłuższy czas się nie rozstaniemy, ponieważ jeśli mój laptop umrze śmiercią naturalną to nic nie zrobię i nic nie napiszę przez dłuższy czas, a takiej tragedii chciałabym uniknąć dlatego też informuję Was w tym poście gdyby co. Ale jak to przesądni ludzie mawiają - odpukajmy w niemalowane!

A co tam u mnie tak w ogóle? W Dzień Kobiet byłam na randce i była bardzo udana. Romantico tak jak Maassen lubi najbardziej ❤👋 Ale bez smutnego akcentu też się niestety nie obyło, ale może to i lepiej. Może łzy i prawda oczyszczą moją duszę i poczuję się lepiej? Kto wie. Mówi się, że łzy to krew naszej duszy. Dużo w tym prawdy moi Drodzy.
Zabawny akcent też był! Wiecie... jak to kobieta lubi dobrze wyglądać, więc zrobiłam sobie takie różowe szpony z brokatem. Efekt fajny, rzucający się w oczy, odważny, trochę kiczowaty ale przymknijmy na to oko. Co było w tym zabawnego? Nic nie mogłam z tymi paznokciami zrobić i o tym szczerze powinien być osobny post i takowy się pojawi. Przed chwilą wzięłam cążki do paznokci i obcięłam w cholerę! Na klawiaturze nie mogłam pisać, a dla mnie to koszmar kiedy nie mogę normalnie i szybko przepisać myśli z mojej głowy na bloga. Także obcięłam i żegnam te wiedźmowe szpony. Jak wgram wszystkie zdjęcia do laptopa to zobaczycie ten efekt. Niby fajny, ale jednak aż tak dłuuuuugich paznokci nie lubię, bo są po prostu niewygodne. To tak samo jak z 15-centymetrowymi szpilkami. Są zajebiste ale nie są do chodzenia tylko do łóżka 😈 Teraz doceniam co to znaczą wolne paznokcie i dłonie. Uff... ULGA! Wiem teraz dlaczego Marilyn Monroe nienawidziła sztucznych paznokci. Są po prostu niepraktyczne i nic nie można zrobić. Kobieta, która jest aktywna, gotuje, sprząta, maluje się i żyje ze szponami kruka rady nie da, chyba że facet za nią wszystko robi, a ona jest totalną paniuśką zrobioną z plastiku. NOPE!!!

Na koniec Kochani trzymajcie kciuki za mojego laptopa, aby jeszcze w 2019 pożył, ponieważ mam w najbliższym czasie inne inwestycje i nie mogę przeznaczyć pieniędzy na nowego laptopa, bo inaczej zbankrutuję i co wtedy? 😈😈😈

Buziaczki Wam przesyłam i czekam na wiadomości od Was, jak Wam mija czas w tym przedwiośniu i w ogóle. Jestem dzisiaj taka jakaś zakręcona, że nie wiem sama czemu ha ha. Może to starość? ha ha 👯


Tulę mocno, buziaczki 👄👄👄

środa, 6 marca 2019

Tu, soltanto tu

Bardzo często w życiu jest tak, że chcemy tylko jednej rzeczy, jednej osoby, jednej porcji lodów ale tylko tych szczególnych, które uwielbiamy, którym nie możemy się oprzeć będąc na diecie, tylko tym jednym lodom mówimy TAK, bo tylko one smakują nam najlepiej. Znacie to doskonale! Czasem nie trzeba wybierać, bo doskonale wie się czego się chce.

Życie ludzkie jest piękne, mimo wielu problemów, burz, smutków i nierozsądnych decyzji. Czasem aż się chce "zachorować" na życie, przyjaźń czy miłość. O przyjaźni i miłości śpiewano, pisano, tworzono najróżniejsze dzieła. Dlaczego? Bo ona jest tak różna, wielobarwna, niekiedy łatwa, czasami nieznośnie trudna i przytłaczająca. Czasem sami zabijamy się będąc z kimś, czasami krzywdzimy siebie i drugą osobę swoim niezdecydowaniem. Czasem... czasem wiemy czego chcemy, nawet jeśli nie możemy tego mieć, to chcemy. Natura ludzka nie lubi odmowy, bo uderza to w naszą dumę i emocje. Mówi się, że chcieć to móc, ale osobiście myślę, że napisał to pijany. Ja natomiast myślę, że chcieć to nie zawsze mądra sprawa, ale jeśli chorować na życie, na przyjaźń czy miłość to chorujmy, bo być może z tej choroby powstanie coś pięknego.

Jestem uparta, nie lubię słowa NIE choć często go nadużywam, bo nie lubię składać obietnic bez pokrycia i rozczarowywać innych, równie sama nie lubiąc być rozczarowywaną. Ta upartość nie pozwala mi przerwać, może boleć, mogę cierpieć, mogę się przejechać, ale nie jestem w stanie się zatrzymać i poddać. Mimo wielu niepowodzeń wierzę w szczęście, przyjaźń czy też miłość. Choć w tą ostatnią najmniej. Dlaczego? Bo miłość bez miłości dwóch stron to uczucie niepełne. Serce nie jest głupie jak rozum, dlatego się nie myli.

Tymczasem...

wtorek, 5 marca 2019

Oriflame Fire czyli, Czy tak pachnie OGIEŃ?

Pamiętam gdy w 2013 roku zakupiłam wodę toaletową Oriflame Fire. Zapach bardzo mi odpowiadał, ponieważ goździk i bursztyn to jedno z moich ulubionych połączeń perfumeryjnych. Byłam oczarowana tym zapachem kiedy miałam 19 lat. Dziś będąc 25-letnią kobietą po 6 latach zamówiłam  te perfumy i pierwszym co wyczuwam w nich jest KOPEREK. Po pierwszym rozpyleniu czuć w nich właśnie świeżo ścięty, wiosenny koperek. Nie mogę powiedzieć, że to smród ale nie ma co się oszukiwać. Koperkiem pachnieć nie chcemy. A czym tak naprawdę pachnie Oriflame Fire? Czas przedstawić Wam nuty zapachowe jak to zawsze robię przy recenzowaniu perfum. 


Nuta Głowy - cytrusy

Nuta Podstawy - bursztyn, drzewo

Nuta Serca - goździki, lilia


Skład perfum jest prosty i bez nonszalancji. Fire to perfumy orientalno-przyprawowe ale czyste. Być może za sprawą tego, że jest to woda toaletowa a nie woda perfumowana. Po rozpyleniu perfum czuć wyraźnie koperek tak jak napisałam na wstępie. Zaś na naszym ciele pierwsze co czujemy są faktycznie cytrusy, bardzo mocne, świeże, bardziej kwaśne niż słodkie ale jak najbardziej przyjemne. Lilia jest bardzo subtelna w tych perfumach, zaś główną rolę odgrywa w Fire bursztyn i goździki, dzięki czemu perfumy mimo, że są czyste, świeże to są przede wszystkie ciepłe i otulające. Jest to ładny zapach, delikatny, skromny, mający to coś. Dzisiaj po 6 latach nie jestem tak zachwycona gdy byłam nastolatką, ale nadal mam do nich sentyment. Zużyłam połowę 30 mililitrowego flakonika i na tym poprzestanę. Buteleczka będzie zdobiła moją komodę, ale raczej na ciele ta woda już się w najbliższym czasie nie znajdzie, bo jednak dojrzałam do innych zapachów. 

Trwałość jest krótka bo zaledwie 1-2h. Na ubraniach dłużej się utrzymuje, hmmm... z 5h. 
Projekcja bardzo blisko-skórna. 

Są to perfumy odpowiednie dla nastolatek, skromnych kobiet szukających delikatnego, czystego zapachu. Mojej mamie te perfumy bardzo przypadły do gustu bo jest miłośniczką "świeżaków" w perfumach. Ja jednak wolę ciężkie, wyzywające i bardzo słodkie zapachy. Niemniej ten zapach to zapach wspomnień, bardzo dobrych chwil w moim życiu. Na wielu randkach pachniałam właśnie Oriflame Fire. Dlatego to zawsze będą perfumy bliskie mojemu sercu.


Flakonik jest ładny, skromny - taki jak zapach mieszczący się w nim. 
Tak jak powiedziałam, mojej mamie Fire bardzo przypadł do gustu włącznie z flakonikiem.


Śmiało mogę polecić tę wodę toaletową. Jest to bardzo podobny zapach do Avon Summer White Sunset. Ale tamten zapach to mój ulubieniec gdyby nie jego fatalna trwałość. Jeśli chodzi o cenę to za 30 ml wody toaletowej Fire płacimy jedyne 19 zł w sklepie internetowym. Tanioszka ale ładnie pachnąca. 


Czy tak pachnie OGIEŃ?

- Dla mnie NIE. Ogień dla mnie to dziki szał, żar i wyrafinowanie. Oriflame Fire takie nie jest.

Niemniej polecam dla delikatnych, subtelnych, zwiewnych kobiet.
Ja do takich nie należę.


Tymczasem. 

piątek, 1 marca 2019

Marzec zaczęłam od skasowania 100 osób z Facebooka

Dzień dobry! Dzisiaj zaczął się marzec, nowy miesiąc. Jestem w Łowiczu i mam wiele myśli w głowie. Postanowiłam trochę uporządkować swoje życie małymi krokami. Zmieniłam zdjęcie profilowe i zdjęcie w tle na Facebooku, które odpowiada teraz mojemu nastrojowi. Dodatkowo przejrzałam moje polubienia i zrobiłam z nimi porządki. Niemniej największą zmianą dziś było skasowanie ponad 100 osób wśród moich znajomych na Fejsie. Nie certoliłam się i wypierdoliłam! Były to osoby, które nie są mi w moim życiu potrzebne, nie lubię ich, nie mam z nich żadnej koneksji i uznałam, że wśród tych 100 osób było wielu wrogów, więc DO WIDZENIA i krzyżyk na drogę. Wiecie, że to taki krok niby mały, a wielki zarazem? Odetchnęłam z ulgą.


Coś we mnie dziś umarło wraz z nadejściem nowego miesiąca. Ale nie jest to taka smutna śmierć, po której będę płakać. Stało się i trzeba żyć dalej, akceptując życie jakie jest. Jasne, że jeszcze nie umiem wszystkiego ale po to mam to życie aby się nauczyć rozwiązywać i problemy i jego zagadki.

...

Już dawno nie miałam tak, że nie umiem zebrać swoich myśli. Czuję pustkę, śmierć i w sumie NIC. Całą dobę słucham HAPPYSAD. Zawsze tego słucham jak mi smutno. Zastanawiam się po co my w ogóle żyjemy na tym padole łez. Czy w ogóle to ma sens. I po co jest życie, skoro następuje po nim śmierć i koniec. Aż żal wstawać z łóżka i cokolwiek robić. Nie wiem.


Tymczasem...