Od pewnego czasu marzą mi się liliowe włosy i dlatego też postanowiłam poeksperymentować. Zakupiłam w Rossmannie online fioletową płukankę do włosów znaną prawie każdej kobiecie, bo mowa jest o CAMELEO. Cena takiej płukanki to niecałe 7 złotych, więc pomyślałam sobie, że nawet jeśli nie zadziała to nie stracę dużej kwoty pieniędzy. Miesiąc zbierałam się do testów, aż w końcu wzięłam białą dużą miskę, do której wlałam litr ciepłej wody plus 3 stołowe łyżki fioletowej płukanki Cameleo. Wymieszałam wymieszałam i zanurzyłam moje świeżo umyte końcówki włosów w tej atramentowej miksturze. Następnie dokładnie spłukałam włosy i zabrałam się za suszenie ich suszarką. Płukanka nie sprawiła, że stałam się liliową bądź fioletową damą ale bardzo ochłodziła mi mój ciepły blond. Ta płukanka nie zafarbuje Wam włosów na fioletowo, ponieważ jej zadaniem jej pozbycie się żółtych, ciepłych tonów na naszych włosach. I tu sprawdza się ona świetnie. Oczywiście należy pamiętać, że efekt nie będzie wieczny i przy codziennym myciu włosów należy powtarzać płukanie mniej więcej co 3 dni. A oto ów delikwent.
Tak otóż prezentuje się fioletowa płukanka do włosów. Fajnie, że jest to produkt polski. Polecam.
Płukanka jest naprawdę dobra, ale moich oczekiwań nie spełniła, ponieważ ja szukam czegoś co zafarbuje mi włosy na liliowo lub fioletowo. Nie rezygnuję z fioletowych włosów póki jestem blondynką, ponieważ mam kolejną metodę na fioletowe włosy, którą poleciła mi moja mama. TAK! miała kiedyś fioletowe włosy kiedy to była młodą kobietą. Co ciekawe nie chciała uzyskać fioletu tylko piękny burgund a wyszło fioletowo jak kucyk Pony. Metoda na fioletowe włosy, którą za jakiś czas spraktykuję będzie podobno genialną metodą plus bardzo tanią. Także sama jestem ciekawa jak to wyjdzie. A póki co zrobiłam coś innego na włosach o czym się dowiecie w kolejnych postach.
Wracając do dzisiejszego produktu omawianego przeze mnie to naprawdę z czystym serca mogę Wam polecić tę fioletową płukankę, ponieważ genialnie ochładza blond, który z tego co zdążyłam zauważyć bardzo szybko żółknie. Jako blondynka zauważyłam też, że włosy blond muszę myć codziennie aby były ładne i bardzo jasne. Na drugi dzień włosy stają się żółtawe i ciemniejsze. Poza tym nie zauważyłam przesuszenia czy też nadmiernego wypadania włosów. Posiadam blond włosy od 4 miesięcy i póki co nie wyobrażam sobie aby wrócić do bycia brunetką czy szatynką. Podobam się sobie jako blondynka, a poza tym mogę poeksperymentować z różnymi pastelowymi kolorami na włosach typu fiolet, róż, morela. Życie jest jedno i szkoda czasu na ograniczanie się. Włosy odrosną nawet jak się zniszczą lub będziemy musieli skrócić. Poza tym młodość ma to do siebie, że KIEDY JAK NIE TERAZ? I tym kończę dzisiejszy włosowy post. Mam nadzieję, że miłośniczki chłodnych tonów na włosach blond przetestują moją dzisiejszą propozycję i będą cieszyły się z zimnego blondu.
Przesyłam Wszystkim pozdrowienia ✋
środa, 30 października 2019
wtorek, 29 października 2019
Parafilie Seksualne
Na Myślach Kobiety Wyzwolonej poruszam miks tematów. Niemniej najczęstszą tematyką jest sex i refleksja. I tym razem nie będzie wielkiego skoku w nieznane, ponieważ w dzisiejszym poście zajmiemy się niczym innym jak seksem, a dokładnie PARAFILIAMI SEKSUALNYMI. Do tego wpisu zbierałam się już długi czas... sama nie wiem dlaczego, ponieważ ten temat jest jednym z moich ulubionych, ponieważ dotyczy parafilii seksualnych czyli inaczej mówiąc zaburzeń preferencji seksualnych, dewiacji, perwersji seksualnych oraz zboczeń płciowych.
CZY PARAFILIA TO SYNONIM FETYSZU?
- Według psychiatrów i seksuologów tak właśnie jest. Niemniej dla mnie parafilia jest zboczeniem, zaś nazywanie dewiacją jakiegokolwiek fetyszu jest dla mnie słowem o zbyt dużej wadze i o bardzo negatywnym znaczeniu jeśli sytuacja dotyczy na przykład fetyszu stóp czy fetyszyzmu pępka. Ja rozgraniczam parafilię od fetyszy, ponieważ pierwsze to zboczenie seksualne, zaś drugie jest pobudzaczem seksualnym lub innymi słowy - upodobaniem. Dzisiaj udowodnię Wam, że między parafiliami seksualnymi a fetyszami jest spora różnica.
PRZYKŁADOWE PARAFILIE SEKSUALNE:
1. Pedofilia - jest czynnością seksualną z dzieckiem, osobą małoletnią. Dla pedofila obcowanie z osobą o niewykształconych cechach płciowych jest ogromną satysfakcją.
2. Zoofilia - są to kontakty płciowe ze zwierzętami.
3. Koprofilia - w tym zboczeniu chodzi o kontakt z kałem oraz w skrajnym przypadkach zjadanie go.
4. Nekrofilia - kontakty płciowe ze zwłokami.
5. Podglądactwo - podglądanie osoby, która rozbiera się lub odbywa akt seksualny.
6. Sadomasochizm - obecność przemocy w trakcie aktów seksualnych.
PRZYKŁADOWE FETYSZE SEKSUALNE:
1. Podofilia - inaczej mówiąc fetysz stóp i butów.
2. Fetyszyzm pępka - całowanie i lizanie pępka.
3. Agorafilia - pobudzenie seksualne występuje podczas zbliżeń w miejscach publicznych.
4. Zelofilia - satysfakcja seksualna osiągana jest na drodze fantazjowania.
5. Nimfomania - hiperaktywność seksualna występująca u kobiet.
6. Emetofilia - podniecanie się wymiotami.
7. Wampiryzm seksualny - spożywanie podczas seksu krwi partnera.
8. Multi fetyszyzm - występowanie wielu fetyszy u jednej osoby.
Nie wiem jak Wy, ale ja dostrzegam różnice między parafilią a fetyszem, ponieważ parafilie seksualne szkodzą innym i osobie mającej zboczenie seksualne. Dla mnie jest nawet znaczna różnica między jednym a drugim. A Wy co myślicie?
Postanowiłam, że na blogu w miarę możliwości czasowych będę poruszała każdy z wymienionych fetyszy i parafilii. Niestety spotkałam kilka osób, które posiadają zboczenia seksualne oraz wiele, ba! mnóstwo osób mających nietypowe upodobania seksualne. Wiele mogę Wam opowiedzieć i mam nadzieję, że ten temat postów bardzo Was zainteresuje, ponieważ wart jest opisania i głębszego przyjrzenia się mu. A Wy jakie macie fetysze?
Przesyłam Wam uściski wirtualne i moc buziaków 👄👄👄.
Tymczasem.
piątek, 25 października 2019
Czy fetyszystami stóp są także kobiety?
Dzień dobry moi Kochani! ❤ Dzisiaj chcę poruszyć temat, który ciągnie się za mną od dawna. Sprawa dotyczy fetyszu stóp jak już zdążyliście się zorientować po tytule dzisiejszego postu 😈. Jak wiecie jestem fetyszystką stóp, butów i atrakcyjnej bielizny. Uwielbiam kobiece ciuszki i zadbane stopy. Sama bardzo dbam o swoje stopy i paznokcie u stóp. Uważam, że każda zadbana i atrakcyjna kobieta powinna dbać o tę część ciała. To wcale nie wymaga mnóstwa roboty, wierzcie mi.
Ubóstwiam bransoletki/łańcuszki na kostkach stóp. A Wy lubicie u siebie i u swoich partnerek?
Większość mężczyzn, których poznałam było zaskoczonych, że uwielbiam stopy. Faceci myślą, że fetyszyzm stóp dotyka tylko ich. Otóż nie! Kobiety też potrafią być fetyszystami stóp... szczególnie te biseksualne. U każdej osoby fetyszyzm stóp inaczej wygląda. Jeśli chodzi o mnie uwielbiam podziwiać latem męskie stopy w sandałkach i japonkach (wcale nie uważam jakoby noszenie japonek było niemęskie). Niestety polscy mężczyźni słabo dbają o tę część ciała. Kobiety niestety też nie są lepsze, ponieważ często widzę latem i wiosną stopy w odciskach, brudne, połamane paznokcie z brudem. Ogólnie ludzie mało dbają o stopy bo wychodzą z założenia, że ich nie widać. A to błąd. Każdy powinien choć w podstawowym względzie o nie dbać.
Dlaczego mężczyzn zaskakuje fakt, że są także kobiety będące fetyszystami stóp? Otóż... większość fetyszystów stóp i butów to jednak faceci. Kobiet jest bardzo niewiele, które uwielbiają stopy. Dlaczego tak jest? Nie wiem? Może dlatego, że faceci na ogół nie mają ładnych stóp?
Niemniej tak jak powiedziałam - SĄ KOBIETY KTÓRE SĄ FETYSZYSTKAMI STÓPEK. I to nie podlega żadnej wątpliwości.
Mam to szczęście, że poznałam sporo fetyszystów stóp, którzy uwielbiają masować tę część ciała. Dla mnie masaż stóp to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, którą można mi sprezentować. Masaż stóp mnie relaksuje do tego stopnia, że usypiam jak niemowlę. Poza tym nie ma nic bardziej seksownego dla mnie jak patrzenie na mężczyznę, który masuje mi stopy, dotyka kostek oraz miejsca ścięgna Achillesa. OBŁĘD! ❤ Ah... aż się rozmarzyłam. Poza tym jestem niepoprawną romantyczką i uwielbiam mieć składane pocałunki zarówno na dłoni (wcale nie myślę, że to coś złego i niekulturalnego) oraz na stopach. <rozmarzona>...
Mam nadzieję, że wyjaśniłam Wam sprawę fetyszyzmu stóp u kobiet. On istnieje i nie jest to mit. Poza tym tym postem chciałabym zachęcić kobiety i mężczyzn aby dbali o stopy, ponieważ to część Waszego ciała, która jest naprawdę dla wielu osób bardzo atrakcyjna. Paznokcie stóp najlepiej u kobiet prezentują się umalowane w kolorach ciemnych takich jak bordo, czerwień, czerń i burgund. Jeśli są tutaj Panie, które pragną poczuć się seksownie nosząc sweter i jeansy to zachęcam do umalowania paznokci na wyżej zaproponowane przeze mnie kolory. Zobaczycie, że to działa. Nikt nie rodzi się seks bombą. Seks bombą się staje. Ja do 19 roku życia chodziłam w spodniach, bluzach, z niewielką ilością makijażu. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć i rozwijać się i przekraczać swoją strefę komfortu. Zachęcam Was do minimalnych zmian w wyglądzie, które są kobiece, zmysłowe i bardzo seksowne dla Panów, którzy na Was patrzą. Miłych metamorfoz!
Buziaczki 👄👄👄
Ubóstwiam bransoletki/łańcuszki na kostkach stóp. A Wy lubicie u siebie i u swoich partnerek?
Większość mężczyzn, których poznałam było zaskoczonych, że uwielbiam stopy. Faceci myślą, że fetyszyzm stóp dotyka tylko ich. Otóż nie! Kobiety też potrafią być fetyszystami stóp... szczególnie te biseksualne. U każdej osoby fetyszyzm stóp inaczej wygląda. Jeśli chodzi o mnie uwielbiam podziwiać latem męskie stopy w sandałkach i japonkach (wcale nie uważam jakoby noszenie japonek było niemęskie). Niestety polscy mężczyźni słabo dbają o tę część ciała. Kobiety niestety też nie są lepsze, ponieważ często widzę latem i wiosną stopy w odciskach, brudne, połamane paznokcie z brudem. Ogólnie ludzie mało dbają o stopy bo wychodzą z założenia, że ich nie widać. A to błąd. Każdy powinien choć w podstawowym względzie o nie dbać.
Dlaczego mężczyzn zaskakuje fakt, że są także kobiety będące fetyszystami stóp? Otóż... większość fetyszystów stóp i butów to jednak faceci. Kobiet jest bardzo niewiele, które uwielbiają stopy. Dlaczego tak jest? Nie wiem? Może dlatego, że faceci na ogół nie mają ładnych stóp?
Niemniej tak jak powiedziałam - SĄ KOBIETY KTÓRE SĄ FETYSZYSTKAMI STÓPEK. I to nie podlega żadnej wątpliwości.
Mam to szczęście, że poznałam sporo fetyszystów stóp, którzy uwielbiają masować tę część ciała. Dla mnie masaż stóp to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy, którą można mi sprezentować. Masaż stóp mnie relaksuje do tego stopnia, że usypiam jak niemowlę. Poza tym nie ma nic bardziej seksownego dla mnie jak patrzenie na mężczyznę, który masuje mi stopy, dotyka kostek oraz miejsca ścięgna Achillesa. OBŁĘD! ❤ Ah... aż się rozmarzyłam. Poza tym jestem niepoprawną romantyczką i uwielbiam mieć składane pocałunki zarówno na dłoni (wcale nie myślę, że to coś złego i niekulturalnego) oraz na stopach. <rozmarzona>...
Mam nadzieję, że wyjaśniłam Wam sprawę fetyszyzmu stóp u kobiet. On istnieje i nie jest to mit. Poza tym tym postem chciałabym zachęcić kobiety i mężczyzn aby dbali o stopy, ponieważ to część Waszego ciała, która jest naprawdę dla wielu osób bardzo atrakcyjna. Paznokcie stóp najlepiej u kobiet prezentują się umalowane w kolorach ciemnych takich jak bordo, czerwień, czerń i burgund. Jeśli są tutaj Panie, które pragną poczuć się seksownie nosząc sweter i jeansy to zachęcam do umalowania paznokci na wyżej zaproponowane przeze mnie kolory. Zobaczycie, że to działa. Nikt nie rodzi się seks bombą. Seks bombą się staje. Ja do 19 roku życia chodziłam w spodniach, bluzach, z niewielką ilością makijażu. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć i rozwijać się i przekraczać swoją strefę komfortu. Zachęcam Was do minimalnych zmian w wyglądzie, które są kobiece, zmysłowe i bardzo seksowne dla Panów, którzy na Was patrzą. Miłych metamorfoz!
Buziaczki 👄👄👄
wtorek, 22 października 2019
10 rzeczy, których o mnie nie wiecie
Dobry wieczór moi Kochani! 😇 Dzisiaj postanowiłam dla Was przygotować post, w którym jeszcze lepiej się poznamy. Znacie mnie co poniektórzy już ponad 5 lat. Napisałam w mojej blogowej karierze na Myślach Kobiety Wyzwolonej dwa posty z kategorii - FAKTY O MNIE. Dla tych, którzy nie mieli okazji przeczytać podlinkuję tutaj pierwszy post http://aleksandramaassen.blogspot.com/2018/09/10-faktow-o-mnie.html?m=0 oraz drugi post https://aleksandramaassen.blogspot.com/2019/07/5-faktow-o-mnie.html . Także na dzisiaj niektórzy będą mieli potrójną lekturę ha ha ha 😈😈😈. A teraz przejdźmy do rzeczy, których o mnie nie wiecie. Zapraszam i proponuję wziąć gorącą herbatę i jakieś niskokaloryczne ciacho.
1. Jako dziecko weszłam na GÓRĘ PIASKOWĄ
- Miałam może z 10 lat kiedy będąc na wakacjach w Białym Borze weszłam na olbrzymią Górę z piasku. Nie była to zwykła góra, ponieważ była MEEEEEEEGA wielka. Dzisiaj uważam, że było to niebezpieczne, bo gdybym spadła lub po prostu się osunęła to mogłabym zrobić sobie wielką krzywdę. Cała góra otoczona była przez tereny bagienne, co potęgowało efekty wizualne i emocjonalne. Tak! Kiedyś miałam kondycję i wytrzymałość godną Roberta Korzeniowskiego.
2. Moja pierwsza randka przez Internet była FATALNA
- Pamiętam to jak dziś dzień. Byłam odpierdolona jak Miss Polonia, a on był w kaloszach, w bluzce w kratę i nie umiał się ładnie wysławiać. Przez 45 minut na niego czekałam i nudziło mi się przeokrutnie. Gdy piłam herbatę strasznie mnie pośpieszał co dla mnie było również kiepskie. Co gorsza pojechałam z nim taksówką obejrzeć jego hostel, który kupił na Grabowej. Od razu mówię, że gdy ktoś będzie chciał zabrać Was na tę ulicę w Łodzi to odmówcie głośno, ponieważ to straszna ale to straszna meliniarnia. Ja w ogóle nie rozumiem siebie, że mając 19 lat i będąc na pierwszej internetowej randce z człowiekiem, którego pierwszy raz na oczy widziałam to pojechałam w tak straszne miejsce. Na szczęście przeżyłam i po 7 latach mogę się tym zdarzeniem z Wami podzielić.
3. Mam znamię w miejscu intymnym (WZGÓREK ŁONOWY)
- Od urodzenia posiadam znamię na wzgórku łonowym. Lekarze zawsze zachęcali mnie do usunięcia tego znamienia, ponieważ ze względu na miejsce jest często podrażniane co czasem bywa bolesne. Niemniej póki co nie zdecydowałam się na jego wycięcie, ponieważ uważam, że dodaje mi ono pikanterii i większego seksapilu. Mało, która kobieta w tym miejscu ma taki większy pieprzyk. Ot co było to bardzo pikantne wyznanie.
4. Lubię nieparzyste liczby
- TAK! Nienawidzę parzystych bo kojarzą mi się hmmm... wywołują u mnie dyskomfort, że tak to nazwę. Zawsze liczby nieparzyste, a najlepiej "7". Wiem wiem to dziwne, ale sporo osób tak ma.
5. Ubóstwiam blondynów z błękitnymi oczami
- Jeśli mam wskazać moje dwie najistotniejsze cechy w wyglądzie mężczyzny będą to właśnie te dwie powyższe. I blondyn z błękitnymi, podkreślam błękitnymi oczami może być tylko mój. Uwielbiam zimny typ urody u mężczyzn, zaś u kobiet preferuję typ latynoski. Czyżbym była szczęściarą? ha ha ha 😈.
6. Nigdy nie byłam w Zakopanem
- Tutaj strasznie ubolewam, bo najprawdopodobniej nie wybiorę się tam nigdy w związku z moim nadciśnieniem, a tak bardzo bym chciała.
7. Na trzecie imię mam ŁUCJA
- Moja przygoda z kościołem zakończyła się po bierzmowaniu. Na 3 imię mam Łucja, ponieważ jest to patronka pisarzy. Poza tym uważam, że to jedno z piękniejszych imion, które nie jest już prawie nadawane. A szkoda, bo jest piękne.
8. Nie znoszę Małgorzaty Rozenek
- Oj tak! Wiem, że Rozenkowa ma rzeszę fanów i fanek, ale ja kobiety nie trawię. Dla mnie jest mdła, nieprawdziwa i irytująca.
9. Nie planuję nigdy urodzić dziecka
- Nigdy nie chciałam mieć dzieci i mając 26 lat wiem, że nigdy mieć swojego dziecka nie będę bo po prostu nie chcę. Nie mam instynktu macierzyńskiego i nie przepadam za dziećmi. Nie wykluczam natomiast adopcji kiedyś jeśli poczułabym taką potrzebę. Jeśli chodzi o posiadanie własnego dziecka kiedy to ja miałabym zajść w ciążę i rodzić to zrobiłabym to tylko w jednym przypadku. Gdyby osoba, którą bym aktualnie kochała pragnęłaby dziecka ze mną. Oczywiście musiałabym wiedzieć, że z tą osobą będę na zawsze i, że nadaje się na ojca i partnera na wieczność. Niemniej jednak nie chcę dzieci i wolałabym aby partner, z którym bym była też nie chciał.
10. Nie planuję też ślubu
- Nigdy nie marzyłam o ślubie a co gorsza o BIAŁEJ SUKNI. Nie widzę się tam i jakoś... no nie, jakoś nie. Mimo, że kocham śluby, wesela i jestem zawodową płaczką, bo strasznie się wzruszam to sama bym nie chciała (chyba...) czegoś takiego. To tak samo jak z dzieckiem na siłę... musiałabym wiedzieć, że osoba jest hiper hiper uczciwa, dobra i w ogóle anioł na ziemi. Po drugie żadnych białych sukienek i ślubów kościelnych. Ślub tylko cywilny i tylko... CZERWONA KIECKA z odkrytymi ramionami.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Mam nadzieję, że sporo się o mnie dowiedzieliście i macie jakiś mój zarys... taki konkretniejszy. Super mi się pisało dzisiejszy post i mam nadzieję, że ta energia przejdzie też na Was. Mimo iż nie jestem dzisiaj w super formie to jestem pozytywnie nastawiona i wierzę, że jutrzejszy koszmarny dzień zakończy się szybko i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jestem też przerażona tymi sprawami, które muszę ogarnąć do 21 grudnia, bo potem robię sobie przerwę do 3 stycznia. A na razie mam wiele spraw, sporo problemów, zdrowie póki co jakoś się trzyma, ale problemów sporo, sporo zmartwień i obaw jak to będzie dalej. Nie mam pojęcia czy się ze wszystkimi planami uporam, bo chciałabym wszystkie sprawy pozamykać do 21 grudnia abym mogła odetchnąć i odpocząć podczas świąt oraz wejść szczęśliwą w Nowy Rok. Nie wiem czy mi się to uda, bo wierzcie lub nie, ale mam sporo do zrobienia i chętnie chciałabym już mieć to wszystko za sobą. Jutro będzie ciężki dzień przede wszystkim pod względem psychicznym, bo muszę coś załatwić. Mam nadzieję, że dosyć szybko się z tym uporam. Wiem, że nie powinnam podkręcać tempa, ponieważ wiem jak to się skończyło we wrześniu. Postaram się podejść z chłodną głową i bez stresu, ponieważ stres zawsze strasznie mi szkodził i mojemu zdrowiu. Jestem nie tyle zestresowana co spięta i po prostu potrzebna mi gorąca kąpiel, spacer, seks i dobra muzyka. Na koniec dzisiejszego postu powiem Wam, że dzisiaj zaczyna się 16 dzień mojej diety choć zbytnio efektów nie ma bo nie głodzę się i staram się robić to z głową. Myślę, że w grudniu coś będzie widać i spodnie staną się za luźne. I na dzisiaj to tyle moi Drodzy. Mam nadzieję, że miło ze mną spędziliście dzisiejszy dzień i, że jutro przywitacie nowy dzień z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem.
Buziaczki Kochani 👄👄👄👄👄👄👄
PS. Ten rok 2019 zdecydowanie należy do panterki w moim image! ha ha ha 😈
1. Jako dziecko weszłam na GÓRĘ PIASKOWĄ
- Miałam może z 10 lat kiedy będąc na wakacjach w Białym Borze weszłam na olbrzymią Górę z piasku. Nie była to zwykła góra, ponieważ była MEEEEEEEGA wielka. Dzisiaj uważam, że było to niebezpieczne, bo gdybym spadła lub po prostu się osunęła to mogłabym zrobić sobie wielką krzywdę. Cała góra otoczona była przez tereny bagienne, co potęgowało efekty wizualne i emocjonalne. Tak! Kiedyś miałam kondycję i wytrzymałość godną Roberta Korzeniowskiego.
2. Moja pierwsza randka przez Internet była FATALNA
- Pamiętam to jak dziś dzień. Byłam odpierdolona jak Miss Polonia, a on był w kaloszach, w bluzce w kratę i nie umiał się ładnie wysławiać. Przez 45 minut na niego czekałam i nudziło mi się przeokrutnie. Gdy piłam herbatę strasznie mnie pośpieszał co dla mnie było również kiepskie. Co gorsza pojechałam z nim taksówką obejrzeć jego hostel, który kupił na Grabowej. Od razu mówię, że gdy ktoś będzie chciał zabrać Was na tę ulicę w Łodzi to odmówcie głośno, ponieważ to straszna ale to straszna meliniarnia. Ja w ogóle nie rozumiem siebie, że mając 19 lat i będąc na pierwszej internetowej randce z człowiekiem, którego pierwszy raz na oczy widziałam to pojechałam w tak straszne miejsce. Na szczęście przeżyłam i po 7 latach mogę się tym zdarzeniem z Wami podzielić.
3. Mam znamię w miejscu intymnym (WZGÓREK ŁONOWY)
- Od urodzenia posiadam znamię na wzgórku łonowym. Lekarze zawsze zachęcali mnie do usunięcia tego znamienia, ponieważ ze względu na miejsce jest często podrażniane co czasem bywa bolesne. Niemniej póki co nie zdecydowałam się na jego wycięcie, ponieważ uważam, że dodaje mi ono pikanterii i większego seksapilu. Mało, która kobieta w tym miejscu ma taki większy pieprzyk. Ot co było to bardzo pikantne wyznanie.
4. Lubię nieparzyste liczby
- TAK! Nienawidzę parzystych bo kojarzą mi się hmmm... wywołują u mnie dyskomfort, że tak to nazwę. Zawsze liczby nieparzyste, a najlepiej "7". Wiem wiem to dziwne, ale sporo osób tak ma.
5. Ubóstwiam blondynów z błękitnymi oczami
- Jeśli mam wskazać moje dwie najistotniejsze cechy w wyglądzie mężczyzny będą to właśnie te dwie powyższe. I blondyn z błękitnymi, podkreślam błękitnymi oczami może być tylko mój. Uwielbiam zimny typ urody u mężczyzn, zaś u kobiet preferuję typ latynoski. Czyżbym była szczęściarą? ha ha ha 😈.
6. Nigdy nie byłam w Zakopanem
- Tutaj strasznie ubolewam, bo najprawdopodobniej nie wybiorę się tam nigdy w związku z moim nadciśnieniem, a tak bardzo bym chciała.
7. Na trzecie imię mam ŁUCJA
- Moja przygoda z kościołem zakończyła się po bierzmowaniu. Na 3 imię mam Łucja, ponieważ jest to patronka pisarzy. Poza tym uważam, że to jedno z piękniejszych imion, które nie jest już prawie nadawane. A szkoda, bo jest piękne.
8. Nie znoszę Małgorzaty Rozenek
- Oj tak! Wiem, że Rozenkowa ma rzeszę fanów i fanek, ale ja kobiety nie trawię. Dla mnie jest mdła, nieprawdziwa i irytująca.
9. Nie planuję nigdy urodzić dziecka
- Nigdy nie chciałam mieć dzieci i mając 26 lat wiem, że nigdy mieć swojego dziecka nie będę bo po prostu nie chcę. Nie mam instynktu macierzyńskiego i nie przepadam za dziećmi. Nie wykluczam natomiast adopcji kiedyś jeśli poczułabym taką potrzebę. Jeśli chodzi o posiadanie własnego dziecka kiedy to ja miałabym zajść w ciążę i rodzić to zrobiłabym to tylko w jednym przypadku. Gdyby osoba, którą bym aktualnie kochała pragnęłaby dziecka ze mną. Oczywiście musiałabym wiedzieć, że z tą osobą będę na zawsze i, że nadaje się na ojca i partnera na wieczność. Niemniej jednak nie chcę dzieci i wolałabym aby partner, z którym bym była też nie chciał.
10. Nie planuję też ślubu
- Nigdy nie marzyłam o ślubie a co gorsza o BIAŁEJ SUKNI. Nie widzę się tam i jakoś... no nie, jakoś nie. Mimo, że kocham śluby, wesela i jestem zawodową płaczką, bo strasznie się wzruszam to sama bym nie chciała (chyba...) czegoś takiego. To tak samo jak z dzieckiem na siłę... musiałabym wiedzieć, że osoba jest hiper hiper uczciwa, dobra i w ogóle anioł na ziemi. Po drugie żadnych białych sukienek i ślubów kościelnych. Ślub tylko cywilny i tylko... CZERWONA KIECKA z odkrytymi ramionami.
I tak dobrnęliśmy do końca dzisiejszego postu. Mam nadzieję, że sporo się o mnie dowiedzieliście i macie jakiś mój zarys... taki konkretniejszy. Super mi się pisało dzisiejszy post i mam nadzieję, że ta energia przejdzie też na Was. Mimo iż nie jestem dzisiaj w super formie to jestem pozytywnie nastawiona i wierzę, że jutrzejszy koszmarny dzień zakończy się szybko i wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jestem też przerażona tymi sprawami, które muszę ogarnąć do 21 grudnia, bo potem robię sobie przerwę do 3 stycznia. A na razie mam wiele spraw, sporo problemów, zdrowie póki co jakoś się trzyma, ale problemów sporo, sporo zmartwień i obaw jak to będzie dalej. Nie mam pojęcia czy się ze wszystkimi planami uporam, bo chciałabym wszystkie sprawy pozamykać do 21 grudnia abym mogła odetchnąć i odpocząć podczas świąt oraz wejść szczęśliwą w Nowy Rok. Nie wiem czy mi się to uda, bo wierzcie lub nie, ale mam sporo do zrobienia i chętnie chciałabym już mieć to wszystko za sobą. Jutro będzie ciężki dzień przede wszystkim pod względem psychicznym, bo muszę coś załatwić. Mam nadzieję, że dosyć szybko się z tym uporam. Wiem, że nie powinnam podkręcać tempa, ponieważ wiem jak to się skończyło we wrześniu. Postaram się podejść z chłodną głową i bez stresu, ponieważ stres zawsze strasznie mi szkodził i mojemu zdrowiu. Jestem nie tyle zestresowana co spięta i po prostu potrzebna mi gorąca kąpiel, spacer, seks i dobra muzyka. Na koniec dzisiejszego postu powiem Wam, że dzisiaj zaczyna się 16 dzień mojej diety choć zbytnio efektów nie ma bo nie głodzę się i staram się robić to z głową. Myślę, że w grudniu coś będzie widać i spodnie staną się za luźne. I na dzisiaj to tyle moi Drodzy. Mam nadzieję, że miło ze mną spędziliście dzisiejszy dzień i, że jutro przywitacie nowy dzień z uśmiechem i pozytywnym nastawieniem.
Buziaczki Kochani 👄👄👄👄👄👄👄
PS. Ten rok 2019 zdecydowanie należy do panterki w moim image! ha ha ha 😈
poniedziałek, 21 października 2019
PAŹDZIERNIK dał mi sporo pokładów pozytywnej energii + energia LILITH + troszkę o WIEDŹMACH...
Uwielbiam październik, ponieważ ten miesiąc przesycony jest magią kosmosu, która wpływa na mnie bardzo pozytywnie obdarzając mnie pokładami pozytywnej energii. Jak wiecie po fatalnym tegorocznym wrześniu bardzo potrzebowałam dawki energetycznej. I tak jak to bywa w przyrodzie, równowaga musi być zachowana, więc po burzy wyszło słońce i zyskałam nową, świeżą energię do działania. Poza tym październik bardzo dobrze wpływa na wiedźmy o czym warto by Wam troszkę opowiedzieć. Tutaj można wierzyć bądź nie, tak samo jak w kwestii istnienia Boga, bóstw czy innych magicznych postaci. Także aby nie przedłużać. Na tym świecie są kobiety, które obdarzone są energią Lilith w mniejszym bądź większym stopniu. Uświadomił mnie w tej sprawie mój były (?) przyjaciel Kuba, który powiedział, że obdarzona jestem energią tej mitycznej postaci. Czuł we mnie wiedźmę, co wcale mnie nie zdziwiło gdyż od dzieciństwa byłam zainteresowana słowiańszczyzną, magią, fantastyką, okultyzmem i ezoteryką. Lubię ten temat, ponieważ on bardzo poszerza percepcję i intelekt. Niemniej sam temat magii jest niebezpieczny i nie radzę brać się za to bez odpowiedniego przygotowania, ponieważ można wyrządzić sobie i innym więcej szkód niż zysków. Ale dzisiaj nie o magicznych zaklęciach i nie o magii natury a o energii Lilith w kilku zdaniach.
Lilith dla niektórych była demonem, dla innych wiedźmą, wampirzycą, upiorem, złym duchem, a jeszcze dla innej grupy społecznej była pierwszą żoną biblijnego Adama. Każdy interpretuje tak jak uważa bądź tak jak został wychowywany. Niemniej jestem za tym aby zdobyć wiedzę na temat Lilith, ponieważ warto gdyż jest to bardzo intrygująca postać kobieca.
Każda kobieta ma pewną energię w sobie, ale nie każda obdarzona jest energią od bogini Lilith. Szczęśliwe posiadaczki owej energetyki są bardzo zmysłowymi, wręcz demonicznie seksualnymi kobietami, są pewne siebie, odważne, wesołe, wiedzą jak zdobyć to czego pragnę. Energia Lilith przeraża i podnieca. To bardzo skrajna energia, w gruncie rzeczy niebezpieczna jeżeli jej posiadaczka nie jest dobrze wyważona, że tak to nazwę. Bardzo skrótowo opisałam Wam siłę tej żeńskiej postaci, ponieważ dzisiaj nie tylko o niej chciałam pisać. Mniej więcej wiecie teraz o czym piszę, więc będzie Wam łatwiej zrozumieć dzisiejszy post. Mam nadzieję, że dużo osób będzie zainteresowanych tematem Lilith i dzięki temu będę mogła napisać obszerniejszy post na jej temat, ponieważ to naprawdę jest intrygująca postać mityczna.
Bardziej powyżej dowiedzieliście się o tym, że mój przyjaciel uzmysłowił mi to, że posiadam w sobie energię wspominanej dzisiaj kilkukrotnie bogini, która naprawdę powoduje, że kobieta jest bardzo świadoma swojej kobiecości. Dodatkowo październik oddziałuje także silnie na mnie, ponieważ to miesiąc wiedźm i wszystkich kobiet parających się magią, astrologią czy ziołolecznictwem. W październiku takie kobiety dostają bardzo duży przypływ energii i jest to odczuwalne. Musicie sobie też uzmysłowić, że kobieta będąca wiedźmą to nie jest bajkowa czarownica latająca na miotle z czarnym kotem tylko kobieta wiedząca więcej, nieograniczająca się oraz taka, która zajmuje się czymś magicznym jak na przykład zbieraniem ziół i tworzeniem później odpowiednich naparów. W moim krótkim bo 26-letnim życiu poznałam kilka wiedźm i cóż... to się czuje. Ostatnią wiedźmą jaka stanęła na mojej drodze jest Kinga. Z tego miejsca zapraszam Was na jej bloga https://wyznania-wydziaranej.blogspot.com/ . Jak poznałam, że Kinga to wiedźma, a mianowicie... interesuje się astrologią, pija zioła, lubi makijaże, uwielbia jesień - a każda szanująca Wiedźma lubi tę porę roku. Poza tym Kinga jest zodiakalnym Skorpionem a ten znak u kobiet przejawia się w zainteresowaniu wnętrzem, mistyką, ezoteryką oraz obdarza Skorpionki seksualną, kobiecą energią. Cóż... wiedźma wiedźmę pozna po zapachu, spojrzeniu, sposobie poruszania się i oczywiście po zainteresowaniach. Dodatkowo wszystkie wiedźmy posiadają starą duszę.
Mam nadzieję, że ten dzisiejszy post otworzy Was na coś nowego, na Wasze wnętrze czy też magię. Wiem, że mojego bloga czytają ateiści, agnostycy, katolicy i protestanci. Wiem też, że nie każdy chce się zajmować czymś magicznym, więc jeśli są tutaj osoby, które nie chcą otwierać się na sferę dla nich zamkniętą ale jednak są zainteresowane dzisiejszym postem to, myślę że dla nich jest ZIOŁOLECZNICTWO, które jest po prostu dla każdego tematem i dla ateisty i dla wiedźmy i dla katolika. Dzisiejszy post pisało mi się bardzo dobrze i w październiku będę się starać aby więcej napisać takich niezwyczajnych postów. A Wy co robicie magicznego na co dzień? Może jakiś manicure inspirowany magią dzięki ozdabianiu paznokci kryształkami, brokatem, niebieskimi odcieniami lakieru? Magię można "przemycić" wszędzie. Nie musimy od razu modlić się do egipskich bóstw, zaś możemy urozmaicić i w pewnym stopniu wzbogacić nasze życie duchowe ale także codzienne. Co ja robię magicznego? Uczę się nadal pić zioła i łączyć je z moimi lekami na nadciśnienie, żyję według horoskopu w bardzo dużej mierze, wspomagam się kamieniami takimi jak kryształ górski i kwarc różowy, który działa na serce. Oczywiście lubię motyw gwiazd w biżuterii, w ciuchach czy w manicure. I moją ulubioną zabawą maskaradową jest Halloween. Poza tym dobrze się czuję odbywając spacery na cmentarzu. To są takie zwyczajne-niezwyczajne aktywności magiczne, które nikomu nie szkodzą, a wręcz pomagają i urozmaicają życie. A wiecie, że kto jak kto, ale ja nie lubię w życiu próżni, monotonii o ograniczania naszego umysłu. Mam nadzieję, że skorzystacie z mojego postu i coś Was zainspiruje. A póki co życzę Wam udanego tygodnia, świetnego weekendu, samych słonecznych i radosnych dni oraz zdrowia, dzięki któremu będziecie mogli realizować Wasze plany i zamierzenia. Tymczasem.
Lilith dla niektórych była demonem, dla innych wiedźmą, wampirzycą, upiorem, złym duchem, a jeszcze dla innej grupy społecznej była pierwszą żoną biblijnego Adama. Każdy interpretuje tak jak uważa bądź tak jak został wychowywany. Niemniej jestem za tym aby zdobyć wiedzę na temat Lilith, ponieważ warto gdyż jest to bardzo intrygująca postać kobieca.
Każda kobieta ma pewną energię w sobie, ale nie każda obdarzona jest energią od bogini Lilith. Szczęśliwe posiadaczki owej energetyki są bardzo zmysłowymi, wręcz demonicznie seksualnymi kobietami, są pewne siebie, odważne, wesołe, wiedzą jak zdobyć to czego pragnę. Energia Lilith przeraża i podnieca. To bardzo skrajna energia, w gruncie rzeczy niebezpieczna jeżeli jej posiadaczka nie jest dobrze wyważona, że tak to nazwę. Bardzo skrótowo opisałam Wam siłę tej żeńskiej postaci, ponieważ dzisiaj nie tylko o niej chciałam pisać. Mniej więcej wiecie teraz o czym piszę, więc będzie Wam łatwiej zrozumieć dzisiejszy post. Mam nadzieję, że dużo osób będzie zainteresowanych tematem Lilith i dzięki temu będę mogła napisać obszerniejszy post na jej temat, ponieważ to naprawdę jest intrygująca postać mityczna.
Bardziej powyżej dowiedzieliście się o tym, że mój przyjaciel uzmysłowił mi to, że posiadam w sobie energię wspominanej dzisiaj kilkukrotnie bogini, która naprawdę powoduje, że kobieta jest bardzo świadoma swojej kobiecości. Dodatkowo październik oddziałuje także silnie na mnie, ponieważ to miesiąc wiedźm i wszystkich kobiet parających się magią, astrologią czy ziołolecznictwem. W październiku takie kobiety dostają bardzo duży przypływ energii i jest to odczuwalne. Musicie sobie też uzmysłowić, że kobieta będąca wiedźmą to nie jest bajkowa czarownica latająca na miotle z czarnym kotem tylko kobieta wiedząca więcej, nieograniczająca się oraz taka, która zajmuje się czymś magicznym jak na przykład zbieraniem ziół i tworzeniem później odpowiednich naparów. W moim krótkim bo 26-letnim życiu poznałam kilka wiedźm i cóż... to się czuje. Ostatnią wiedźmą jaka stanęła na mojej drodze jest Kinga. Z tego miejsca zapraszam Was na jej bloga https://wyznania-wydziaranej.blogspot.com/ . Jak poznałam, że Kinga to wiedźma, a mianowicie... interesuje się astrologią, pija zioła, lubi makijaże, uwielbia jesień - a każda szanująca Wiedźma lubi tę porę roku. Poza tym Kinga jest zodiakalnym Skorpionem a ten znak u kobiet przejawia się w zainteresowaniu wnętrzem, mistyką, ezoteryką oraz obdarza Skorpionki seksualną, kobiecą energią. Cóż... wiedźma wiedźmę pozna po zapachu, spojrzeniu, sposobie poruszania się i oczywiście po zainteresowaniach. Dodatkowo wszystkie wiedźmy posiadają starą duszę.
Mam nadzieję, że ten dzisiejszy post otworzy Was na coś nowego, na Wasze wnętrze czy też magię. Wiem, że mojego bloga czytają ateiści, agnostycy, katolicy i protestanci. Wiem też, że nie każdy chce się zajmować czymś magicznym, więc jeśli są tutaj osoby, które nie chcą otwierać się na sferę dla nich zamkniętą ale jednak są zainteresowane dzisiejszym postem to, myślę że dla nich jest ZIOŁOLECZNICTWO, które jest po prostu dla każdego tematem i dla ateisty i dla wiedźmy i dla katolika. Dzisiejszy post pisało mi się bardzo dobrze i w październiku będę się starać aby więcej napisać takich niezwyczajnych postów. A Wy co robicie magicznego na co dzień? Może jakiś manicure inspirowany magią dzięki ozdabianiu paznokci kryształkami, brokatem, niebieskimi odcieniami lakieru? Magię można "przemycić" wszędzie. Nie musimy od razu modlić się do egipskich bóstw, zaś możemy urozmaicić i w pewnym stopniu wzbogacić nasze życie duchowe ale także codzienne. Co ja robię magicznego? Uczę się nadal pić zioła i łączyć je z moimi lekami na nadciśnienie, żyję według horoskopu w bardzo dużej mierze, wspomagam się kamieniami takimi jak kryształ górski i kwarc różowy, który działa na serce. Oczywiście lubię motyw gwiazd w biżuterii, w ciuchach czy w manicure. I moją ulubioną zabawą maskaradową jest Halloween. Poza tym dobrze się czuję odbywając spacery na cmentarzu. To są takie zwyczajne-niezwyczajne aktywności magiczne, które nikomu nie szkodzą, a wręcz pomagają i urozmaicają życie. A wiecie, że kto jak kto, ale ja nie lubię w życiu próżni, monotonii o ograniczania naszego umysłu. Mam nadzieję, że skorzystacie z mojego postu i coś Was zainspiruje. A póki co życzę Wam udanego tygodnia, świetnego weekendu, samych słonecznych i radosnych dni oraz zdrowia, dzięki któremu będziecie mogli realizować Wasze plany i zamierzenia. Tymczasem.
sobota, 19 października 2019
Poddać się, aby się ocalić...
Wielu rzeczy mam dosyć, naprawdę wielu, ale w większości są to ludzie. Dosyć mam ludzi, którzy wiecznie gadają o sobie. Oni wiecznie myślą, że są pępkami świata. Ich egoizm nawet zalewa mój egoizm i moje wielkie mniemanie o sobie. Dacie wiarę? 😈 Mam dosyć kłamców, których poznałam w setkach i zamiast popularnego rzygania tęczą to rzygam ich kłamstwami. Nienawidzę kłamstw i brzydzę się nimi. Oczywiście nie jestem kryształowa i czasem skłamię ale nie w sprawach istotnych. Umiem się przyznać do błędu to raz, dwa nie mam oporów przed mówieniem o sobie i o tym co mogłoby spowodować, że targnęłabym się na wybór kłamstwa zamiast prawdziwej odpowiedzi. Mam dosyć szantażystów emocjonalnych, którzy przez brak poczucia własnej wartości zmuszają mnie do trwania w próżni. Kurwa! mam dosyć tych co krzywdzą psychicznie, fizycznie, którzy ranią słowem i czynem. Mam dosyć tych, który zrzucają winę z siebie na drugą osobę. Kurwa! mam dosyć tych, którzy marnują mój czas i nie szanują tego, że dla mnie ten czas jest ważny, bo nie mam go nadto za wiele. Mam dość! I tu pojawia się ogień dzięki iskrze, która zapłonęła przez wewnętrzny gniew spowodowany ludźmi. Zapamiętajcie, że czasem w życiu trzeba się poddać, zrezygnować, powiedzieć BYE i odejść. Rzecz jasna nie z tego świata, ale odejść od ludzi, którzy nas ograniczają, powodują, że się ograniczamy, że dołujemy, że smucimy, że myślimy o sobie źle. Musimy odejść aby ocalić siebie. To takie proste w gadce i zarazem trudne w czynach, ale jest to do zrobienia jak najbardziej, ponieważ wielokroć musiałam odejść od czegoś co zabierało mi tlen, radość i odbierało mi chęć do wstania z łóżka. Czasem coś wydawało się dobre, czasem czekałam na coś długo, a potem pojawiała się bezwartościowa emocja - ROZCZAROWANIE. Nie chcę żyć czymś co może po pierwsze nigdy nie nadejść, a po drugie mam zupełnie inne plany na życie niż inni chcieli abym miała. Nauczyłam się, ba! uczę się jeszcze żyć po swojemu, bo to jest moje życie i mam w dupie zdanie tych, którzy chcą mi coś narzucać, a wierzcie mi moi Kochani, że takich ludzi trochę jest, trochę było. I wiecie co? Nie jest mi nawet żal. Wyznaję zasadę, że wszystko musiało się zdarzyć co się wydarzyło, bo miało nas to ukształtować. Godzę się z przeznaczeniem i tym co się wydarzyć musiało. Ale nie godzę się na wchodzenie w moje życie z buciorami, ani na mówienie na mój temat przez osoby, które mnie nie znają, a tym bardziej nie godzę się na psucie tego na co pracowałam przez długi czas. Nie godzę się. W związku z tym, że są osoby, które wiem już, że mi zaszkodziły to będę musiała przedsięwziąć odpowiednie kroki neutralizujące pewne czyny wspomnianych osób. Nienawidzę nie doceniania mnie, strasznie tego nienawidzę. A jeszcze bardziej kłamstwa. Także łącząc te dwie kurewsko paskudne cechy mogę tylko powiedzieć, że nie zazdroszczę tym osobom, które niszczą moje starania. W bardzo wielu kwestiach zgadzam się z Olfaktorią, ponieważ jej podejście do życia jest świadome i ułatwiające życie. (...) jest czas przed świętami, a ja muszę tracić czas na zajmowanie się niepotrzebnymi śmieciami, ale cóż... kosz sam się nie wyczyści. Przez co cała ta sobota i niedziela będzie zarobiona, bo ja nie odpuszczam kiedy jestem zła (?). Czy to jest dobre słowo, jak myślicie? 😈😈😈. No właśnie... Także ten weekend muszę spędzić na mieście przy kawie i mam nadzieję, że to spotkanie będzie jak najbardziej owocne, bo liczę na szybkie rozwiązanie i pozbycie się mojego problemu(ÓW). Po drugie miałam jechać do Gdańska na Festiwal Kobiet Internetu ale zrezygnowałam, bo nie miałabym kiedy. Najgorzej, że straciłam 350 złotych za hotel, ale to nic. Tak się musiało stać. Mam nadzieję, że tym razem nie będę musiała się nigdzie ruszać tylko załatwię wszystko zdalne ha ha, że tak to nazwę. Trzymajcie kciuki, a jeśli się nie uda, to dam na blogu ogłoszenie 😈. Tymczasem idę się krótko przespać i do dzieła. Tymczasem.
piątek, 18 października 2019
Trzeba wiedzieć kiedy skończyć. Papierosa, dogryzanie ludziom, upijanie się i miłość. Zwłaszcza mił(OŚĆ).
Na wszystko w życiu przychodzi czas i zawsze też przychodzi kres. Nic nie jest na wieczność. Życie dla nas ma być zabawą, przyjemnością ale i nauką, dlatego też powinniśmy z każdej sytuacji wyciągać wnioski. Teoretycznie mamy jedno życie. A jak w praktyce to wyjdzie to dowiemy się jak pójdziemy na piwo do Abrahama. Ja mam nadzieję na dobrą imprezę "po".
Zawsze mówimy o możliwościach, bo tak bardzo boimy się strat. Niemniej strata w życiu zawsze następuję. Wszystko ma swój początek i koniec. Najważniejsze w życiu to dostrzec kiedy ten koniec się zbliża. Warto uzmysłowić sobie, że ten czas nie jest przeciwko nam ale dla nas. Boli, WIEM, ale czymże byłoby nasze ludzkie życie gdybyśmy nie znali cierpienia. Może to właśnie dzięki cierpieniu poznaliśmy smak szczęścia. Nawet jeśli ono było krótkotrwałe to było. Mimo różnych przeciwności losu kocham moje życiu, bo tylko takie mam. Pewne kwestie stoją mi k(OŚCIĄ) w gardle ale co zrobić... jak nic czasem nie można. Często karmimy się złudzeniami, bo lubimy dodawać życiu teatralności. Uwielbiamy te dramy, te spektakle emocji na scenie Życia. Uwielbiamy się umartwiać, uwielbiamy płonąć z cierpienia. Niektórzy ludzie tak bardzo kochają dramatyzm, że nudzą się kiedy jest pozornie dobrze. Nauczmy się kurwa w końcu kończyć. Kończyć papierosa nie odpalając za pięć minut następnego, dogryzać ludziom i odchodzić zanim stanie się jedna wielka tragedia na polu emocji. Poddanie się czasem nie jest porażką, ale świadomym wyborem chroniącym nas samych przed nami samymi i przed innymi.
Tymczasem.
Zawsze mówimy o możliwościach, bo tak bardzo boimy się strat. Niemniej strata w życiu zawsze następuję. Wszystko ma swój początek i koniec. Najważniejsze w życiu to dostrzec kiedy ten koniec się zbliża. Warto uzmysłowić sobie, że ten czas nie jest przeciwko nam ale dla nas. Boli, WIEM, ale czymże byłoby nasze ludzkie życie gdybyśmy nie znali cierpienia. Może to właśnie dzięki cierpieniu poznaliśmy smak szczęścia. Nawet jeśli ono było krótkotrwałe to było. Mimo różnych przeciwności losu kocham moje życiu, bo tylko takie mam. Pewne kwestie stoją mi k(OŚCIĄ) w gardle ale co zrobić... jak nic czasem nie można. Często karmimy się złudzeniami, bo lubimy dodawać życiu teatralności. Uwielbiamy te dramy, te spektakle emocji na scenie Życia. Uwielbiamy się umartwiać, uwielbiamy płonąć z cierpienia. Niektórzy ludzie tak bardzo kochają dramatyzm, że nudzą się kiedy jest pozornie dobrze. Nauczmy się kurwa w końcu kończyć. Kończyć papierosa nie odpalając za pięć minut następnego, dogryzać ludziom i odchodzić zanim stanie się jedna wielka tragedia na polu emocji. Poddanie się czasem nie jest porażką, ale świadomym wyborem chroniącym nas samych przed nami samymi i przed innymi.
Tymczasem.
czwartek, 17 października 2019
Dezorientacja LEVEL MASTER
Nie śpię całą noc, bo musiałam się czegoś dowiedzieć, coś sprawdzić, przeanalizować. Z natury jestem cholernie uparta i jeśli muszę zdobyć informacje to je po prostu zdobywam. Dziwnie się aktualnie czuję. Trochę jestem zdezorientowana i to bynajmniej nie przez tę nieprzyzwoitą godzinę tylko przez pewne fakty, bo można... tak, myślę że można tę sprawę przyodziać już w pewne fakty. Wiecie... każdy człowiek przez lata się czegoś uczy o sobie i o drugim człowieku. Niekiedy wie po tygodniu wszystko, a czasem całe życie przeżyje z drugą osobą nie wiedząc tak naprawdę nic. Są ludzie, którzy bardzo skrywają swoją drugą stronę nie pozwalając poznać się do końca. Jako kobieta myśląca i świadoma zdaję sobie z tego sprawę ale nie oznacza to, że lubię się mylić. Nikt nie lubi się mylić, nie mieć racji. Czasem nasze wyobrażenia są zbyt wyidealizowane, zbyt ukształtowane na podobieństwo do naszego najpiękniejszego snu. Idealizacja prowadzi zwyczajowo do rozczarowania, niekiedy bardzo bolesnego. W moim życiu lubię czuć harmonię i mieć jasność danej sytuacji. Jeśli tracę rozeznania bardzo dotkliwie przeżywam niepowodzenie, bo po prostu bardzo się zawsze staram i chcę aby było jak najlepiej. Czasem też prowokuję złe sytuacje, bo myślę że ich potrzebuję, ale tak naprawdę potrzebuję tylko dobra i pozytywnej energii. Dziś widzę jak sporo błędów popełniłam, jak na wiele spraw byłam ślepa i jak wielką niewiedzę zaprezentowałam. Niemniej wiem, że zawsze byłam uczciwa względem ludzi i nie mogę sobie tego wyrzucić. Gdy mówiłam okropne rzeczy to przynajmniej mówiłam je w twarz a nie za plecami. Wiem też, że bycie szczerą nie spowoduje tego, że ludzie będą do mnie podchodzić ze szczerością i ufnością. Świat tak nie działa co mnie smuci i zarazem coraz częściej rozczarowuje choć rozczarowanie to bezwartościowa emocja. Wiecie co najbardziej boli? Oszustwo! A jeszcze bardziej wiecie co? Oszustwo zawoalowane z przywdzianymi białymi rękawiczkami. (...) czasem trzeba cofnąć się o kilka lat aby wiele spraw obecnych zrozumieć. Wtedy tak jakby wszystko składa się w całość i dostajemy rozwiązanie zagadki. Wiecie... czuję się jak między snem, a jawą, ponieważ nie wiem czy to moja melancholia, czy nienawiść do kłamstwa, czy po prostu zbyt duża zasadniczość w życiu ale kolokwialnie mówiąc coś mi śmierdzi i czuję ten smród od dawna. Mój brat powiedział mi kiedyś, że ludzie zawsze odchodzą i nie ma co się do nich przyzwyczajać i należy inwestować w wykształcenie bo ono jest na całe życie. I wiecie co? Skubany miał rację. Ludzie zawsze odchodzą, zostawiają nas wtedy kiedy zaczyna padać deszcz. Wtedy zabierają nam parasol kiedy najbardziej go potrzebujemy. Nie ufam ludziom, nigdy nie ufałam. I myślę, że to nie jest możliwe abym mogła komukolwiek kiedyś zaufać. I tak jestem smutna, zdezorientowana i zniechęcona. Zniechęcona tym bardziej, że ja zawsze się staram, zawsze moja strategia działania jest przemyślana. Ale dziś jestem zniechęcona i tak naprawdę powinnam przeprogramować swoje życie na inne cele i na inne potrzeby. Myślę teraz, że czasem trzeba zrezygnować z "prawdziwej ja" na rzecz "zrównoważonej ja", ponieważ czasem bycie sobą i dążenie do szczęścia to szczęście jednakowoż nam zabiera. Ja myślałam... no właśnie myślałam, a w dupie oczy miałam. Czasem warto posłuchać rady kogoś z boku, a przede wszystkim warto słuchać intuicji i zracjonalizować daną sytuację. Dzisiaj myślę, że nic nie wiem o drugim człowieku, choć z drugiej strony myślę też, że wypieram pewne fakty na rzecz ukształtowania sprawy w kierunku mojego szczęścia. "Samotność to taka straszna trwoga" - tak!, mimo wielu osób w moim życiu czuję głęboką, rozgryzającą serce i umysł samotność. Nie wiem po co żyję, dla kogo, dla czego, dla jakiego celu, dla jakiego sensu i czymże jest moja egzystencja na tym (dla mnie) padole łez, kłamstwa i cierpienia. Wiecie... tak bardzo czegoś pragnęłam, tak bardzo się starałam ale to bez sensu, bo to jedno wielkie kłamstwo najprawdopodobniej. Przeznaczenia nie da się oszukać, nie da się zmienić biegu wydarzeń, nie da się poprawić wspomnieć i wybielić je nowymi, tymi co miały być takie piękne i nowe. Nie można? Wiecie dlaczego? Bo one byłyby kłamstwem. Byłyby z pozoru piękne ale w gruncie rzeczy byłyby nieczyste, nieszczere, nieprawdziwe. (...) Jestem kurewską idealistką i w życiu zawsze pragnę prawdy, dobrych intencji, szczęścia, szlachetności charakteru? Wiecie czemu bo nie kłamię, bo nikomu źle nie życzę, bo szczęście powoduje, że mogę wstać z łóżka i czuć się zdrowo i dlatego, że nie umiem skrzywdzić człowieka. Wolałabym skrzywdzić siebie a nie drugą osobę. Jeśli krzywdzę to ze strachu i z porywczości charakteru. Potem żałuję i staram się wszystko naprawiać. Ale ludzie wcale nie lubią bohaterów. Bohaterowie powinni mieć swój grób.
wtorek, 15 października 2019
Ależ jestem PRZETYRANA!
Dzień dobry Kochani! ✋
Ależ jestem PRZETYRANA! Już dawno tak się nie zmęczyłam. Musiałam kilka spraw ogarnąć... kilka niecierpiących zwłoki i się serio wymęczyłam, ale przynajmniej efekt jest BARDZO ZADOWALAJĄCY. Cóż... czasem trzeba wziąć się ostro i zrobić to co należy, aby nie odkładać spraw na koniec. Niemniej powiem Wam moi Drodzy, że już dawno taka styrana jak dzisiaj jestem nie byłam. Choć jestem zadowolona i usatysfakcjonowana to muszę dzisiaj wypocząć szczególnie psychicznie, bo jedna rozmowa z jednym z Was tak mną wstrząsnęła, że płakałam jak bóbr. Po prostu jeden z Was opowiedział mi swoją historię z dzieciństwa, która była tak osobista, że nie mogłam się opanować tylko płakałam, płakałam i jak skończyłam rozmowę to czułam się tak psychicznie wykończona, że od razu zasnęłam. Tak bardzo mi żal ludzi, którzy w dzieciństwie doświadczyli przemocy psychicznej i fizycznej, że sobie nawet nie wyobrażacie. Tak bardzo przerażający jest fakt, że jeden z moich Czytelników został skrzywdzony psychicznie przez swojego ojca. To aż boli mnie, osobę która tylko słuchała historii. Bardzo mi przykro 😔.
Bardzo lubię poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi, słuchać historii ich życia, dzielić się doświadczeniami i przeżyciami, ale pewne sprawy "rzucają" mną tak bardzo, że wszystko się we mnie gotuje. Nigdy nie zrozumiem jak można złamać psychikę swojemu dziecku tak bardzo, że osoba w dorosłym życiu nie ma poczucia własnej wartości i aby poprawić sobie nastrój musi wspomagać się anielskim pyłem (czyt. amfetamina, fencyklidyna). Bardzo mi przykro, że niektórzy mają tak ciężkie wspomnienia z dzieciństwa, że w życiu dorosłym nie umieją sobie poradzić ze swoimi demonami, które są z nimi od dawien dawna.
Teraz idę odpoczywać, bo jestem seriooooo styrana, do tego stopnia, że zaraz padnę na cycki.
Buziaki 👄👄👄.
Ależ jestem PRZETYRANA! Już dawno tak się nie zmęczyłam. Musiałam kilka spraw ogarnąć... kilka niecierpiących zwłoki i się serio wymęczyłam, ale przynajmniej efekt jest BARDZO ZADOWALAJĄCY. Cóż... czasem trzeba wziąć się ostro i zrobić to co należy, aby nie odkładać spraw na koniec. Niemniej powiem Wam moi Drodzy, że już dawno taka styrana jak dzisiaj jestem nie byłam. Choć jestem zadowolona i usatysfakcjonowana to muszę dzisiaj wypocząć szczególnie psychicznie, bo jedna rozmowa z jednym z Was tak mną wstrząsnęła, że płakałam jak bóbr. Po prostu jeden z Was opowiedział mi swoją historię z dzieciństwa, która była tak osobista, że nie mogłam się opanować tylko płakałam, płakałam i jak skończyłam rozmowę to czułam się tak psychicznie wykończona, że od razu zasnęłam. Tak bardzo mi żal ludzi, którzy w dzieciństwie doświadczyli przemocy psychicznej i fizycznej, że sobie nawet nie wyobrażacie. Tak bardzo przerażający jest fakt, że jeden z moich Czytelników został skrzywdzony psychicznie przez swojego ojca. To aż boli mnie, osobę która tylko słuchała historii. Bardzo mi przykro 😔.
Bardzo lubię poznawać nowych ludzi, rozmawiać z nimi, słuchać historii ich życia, dzielić się doświadczeniami i przeżyciami, ale pewne sprawy "rzucają" mną tak bardzo, że wszystko się we mnie gotuje. Nigdy nie zrozumiem jak można złamać psychikę swojemu dziecku tak bardzo, że osoba w dorosłym życiu nie ma poczucia własnej wartości i aby poprawić sobie nastrój musi wspomagać się anielskim pyłem (czyt. amfetamina, fencyklidyna). Bardzo mi przykro, że niektórzy mają tak ciężkie wspomnienia z dzieciństwa, że w życiu dorosłym nie umieją sobie poradzić ze swoimi demonami, które są z nimi od dawien dawna.
Teraz idę odpoczywać, bo jestem seriooooo styrana, do tego stopnia, że zaraz padnę na cycki.
Buziaki 👄👄👄.
poniedziałek, 14 października 2019
Wyniki Wyborów Parlamentarnych 2019
Dobry wieczór!
W niedzielę 13 października 2019 roku odbyły się Wybory Parlamentarne. I cóż... wcale nie jestem zaskoczona wynikiem tych wyborów, ponieważ spodziewałam się, że PiS ponownie wygra. Nie będę ukrywać, ale nie jestem zadowolona z takiego rozwiązania. Niemniej cieszę się, że Lewica, na którą notabene głosowałam jest na trzecim miejscu z wynikiem 11,9%. To całkiem niezły wynik, choć wiadomo, że w porównaniu do dwóch konkurujących ze sobą partii to słaby wynik, niemniej nie jest źle. Mam nadzieję, że Lewica będzie szła z biegiem czasu wyżej i wyżej.
Tym razem na Głosowanie wybrałam się wcześniej niż ostatnio, ponieważ o 17. Zagłosowałam i poszłam. Z tego miejsca chciałabym pozdrowić moją koleżankę Dominikę, która zasiadała w komisji wyborczej. Ślę pozdrowienia Dona 😇✋❤👄👄👄.
Pogoda dzisiaj dopisywała, choć mnie osobiście było za ciepło, bo ubrana byłam w jesienno-zimowy płaszcz, w którym się przegrzałam.
Muszę Wam powiedzieć, że moje loczki wzbudzają sporo kontrowersji, ponieważ sporo osób jest zachwyconych i równie dużo mówi, że wyglądam jak Magda Gessler albo nazywają moje loczki Vifonem. Ale to prawda... te loczki wyglądają jak ten makaron z zupek chińskich ha ha ha. Gusta są różne, niemniej ja lubię te loczki na drugi dzień kiedy nie są tak bardzo sprężyste. Suma summarum najlepiej czuję się w prostych włosach, ponieważ są miękkie, pachnące i bardzo gładkie.
Powiem Wam, że ostatnio się strasznie przestawiłam ze snem. W sobotę miałam zjazd i zajęcia zaczęły mi się o godzinie 13:50. W niedzielę nie miałam zajęć, ponieważ zostały przeniesione na grudzień co oczywiście bardzo mnie ucieszyło, bo zdążyłam na wybory. Choć powiem Wam, że dzisiaj słabo spałam, mimo że niczym się nie denerwowałam i nie stresowałam. Nie mogłam zasnąć do 7 rano. Wstałam potem o 14, poszłam na wybory, a potem znowu spałam. I teraz nie wiem jak ja zasnę ponownie. Jeszcze wypiłam Colę (ale bez kalorii) i pewnie nie usnę, bo już czuję się pobudzona. Wypadałoby czymś się zająć teraz. Może coś obejrzę... mam w biblioteczce sporo filmów, które czekają jak je obejrzę. Powinnam seriale nadrobić, choć ja mało co oglądam jeśli chodzi o telewizję. Znacznie więcej oglądam YouTube`a. Ostatnio obejrzałam w Internecie Rzeź z 2006 roku, która była horrorem typu slasher. Był to gniot filmowy, niemniej zaciekawił mnie motyw z Ronaldem Reaganem. Poczytałam o tym byłym prezydencie i jestem naprawdę wstrząśnięta jak bardzo można być fanatycznie religijnym i konserwatywnym człowiekiem. SZOK!!! Powiem Wam, że film był słaby, ale to po pierwsze horror, a ten gatunek filmowy nie urywa dupy, mimo że jestem jego zagorzałą fanką, po drugie nie spodziewałam się po tym filmie zbyt wiele, po trzecie... mimo, że to gniot to wieczorem można obejrzeć przy pizzy i piwie. Odmóżdża i zbytnio nie stresuje.
Dobrze mi się dzisiaj piszę, więc jeszcze Wam troszkę "pogadam". Cały czas myślę o kupieniu tego stojącego, dużego lustra. W Ikei nic ciekawego nie znalazłam, ale ale weszłam na Allegro i znalazłam przepiękne olbrzymie, wysokie lustro. Cena nawet nie jest zła, choć do najtańszych nie należy. Lustro jest piękne, klasyczne, minimalistyczne. Nie wiem kiedy je zakupię, ale mam na nie chrapkę. Powiem Wam, że odkąd siedzę na Allegro to coraz bardziej się uzależniam ha ha ha. Nie wiem czemu tak długo nic z tej strony nie kupowałam. Ostatnio staram się oszczędzać, ponieważ w tym roku wydałam bardzo dużo pieniędzy i teraz nie mogę sobie pozwolić na nowe wydatki, więc oszczędzam. Swoją drogą zauważyłam, że jak jakieś urządzenie się psuje to psuje się po kolei wszystko. Moja wersalka, na której śpię zaczęła nadpękać, mimo że nie jest jakoś bardzo stara, kołdra się zniszczyła. No normalnie... zbankrutuję 😓. A Wy jakie macie na koniec roku wydatki?
Pewnie pamiętacie jak wspominałam Wam o tegorocznej choince. Moja tradycja jest taka, że co roku to właśnie ja w domu ubieram choinkę. Zawsze ubieram ją inaczej. Rok temu jak pamiętacie miałam barrrrdzo minimalistycznie ubrane drzewko. Na choince gościło złoto i kolor liliowy. Tym razem ubiorę choinkę bardzo bardzo okazale i kolorowo. Nie zdradzę póki co kolorów, ale czymś się zainspirowałam i mam nadzieję, że wyjdzie ładnie. Obiecuję, że się postaram! ❤❤❤
Ten 2019 rok bardzo szybko mi upływa i nie wiem czy to ja się starzeję czy po prostu tyle się dzieje i czas "biegnie". Tylko ja mam takie wrażenie czy Wy odbieracie to podobnie? Zostały niecałe 3 miesiące i już nadejdzie nowy rok. W październiku chciałabym wybrać się z Kingą do kina i na Halloween. Choć najlepiej byłoby gdybyśmy poszły w Halloween do kina i na jakiś obiad. Muszę to dobrze rozpracować. Z 2 razy pewnie pojadę w tym miesiącu na cmentarz, ponieważ trzeba zrobić porządki przed Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami. W październiku czeka mnie jeszcze bardzo ciekawe spotkanie, ponieważ idę na Mitting AA, na którym mam się czegoś nowego dowiedzieć o problemach ludzi zmagających się z różnymi uzależnieniami. Mam nadzieję, że dla mnie jak i dla Was październik będzie udanym miesiącem. W sumie już połowa tego miesiąca za nami.
Jakie mam plany na poniedziałek?
Hmm... chcę zrobić porządek z moimi słownikami, których mam od groma. Zobaczę, które są mi niepotrzebne. Nie, nie, nie! Żadnej książki nie wyrzucę, tylko przeniosę do drugiego pokoju, w którym mam mini biblioteczkę. Mój pokój stał się strasznie zagracony, ponieważ mam pudełka po paczkach, paczki, które nie rozpakowałam i w ogóle MASAKRA. Nie lubię mieć bałaganu na podłodze, więc dzisiaj muszę się tym zająć. Poza tym planuję żyć bardziej minimalistycznie, ponieważ wiele rzeczy mam, ale są mi zbyteczne, bo ich nie używam. Podobnie sprawa wygląda z kosmetykami. Mam tego naprawdę sporo, ale to leży, bo na ogół używam odcienie cieni czy lakierów do paznokci, które lubię. Bardzo często kupuję coś co jest modne w sezonie, ale wielu trendów nie preferuję. Nie rozumiem noszenia lakieru miętowego, żółtego i pomarańczowego na paznokciach. Dla mnie to tandeta i kicz. I powiem Wam, że żadnego z tych kolorów nie posiadam w swojej kosmetycznej kolekcji. Jeśli sprawa tyczy się minimalizmu to minimalizm perfum nie dotyczy bo jest to moja pasja. Zbieram i kolekcjonuję perfumy i flakony po perfumach. Poza tym szukam 7 idealnych perfum dla mnie. Cóż... każdy ma jakieś zboczenie ha ha ha.
Co do dnia dzisiejszego to muszę wybrać się do sklepu, do poradni odebrać moją receptę na leki na nadciśnienie. Chcę też wieczorem zaliczyć dłuuuugi spacer z Reksiem dla zdrowotności. Jak tak sobie przypomnę lata świetności mojej figury to powiem Wam, że więcej jadłam niż teraz ale znacznie więcej chodziłam. Rozmawiałam w sobotę z Gosią (nowa koleżanka, ślę buziaki 👄👄👄), która powiedziała mi, że dużo chodzi. Jest szczuplutka, więc faktycznie to musi działać. Mój brat też chodzi i chodzi i ma szczupłe nogi, Adam chodzi i tak samo. Muszę to przemyśleć.
Dobra kończę ten monolog bo mogłabym tak do rana. Za dużo tej Coli wypiłam i teraz będzie mnie nosić. Muszę czymś się teraz zająć, bo nie usnę jak się położę. Może książkę poczytam? Mam jeszcze jedną nową, która czeka na przeczytanie jej. I powiem Wam, że może być gorącą pozycją!
Życzę Wam kolorowych snów, spokojnej nocy, udanego poniedziałku i fantastycznego październikowego tygodnia Misiaki!
Ściskam mocno i ślę oceany buziaków! 👄👄👄👄👄👄👄✋❤
W niedzielę 13 października 2019 roku odbyły się Wybory Parlamentarne. I cóż... wcale nie jestem zaskoczona wynikiem tych wyborów, ponieważ spodziewałam się, że PiS ponownie wygra. Nie będę ukrywać, ale nie jestem zadowolona z takiego rozwiązania. Niemniej cieszę się, że Lewica, na którą notabene głosowałam jest na trzecim miejscu z wynikiem 11,9%. To całkiem niezły wynik, choć wiadomo, że w porównaniu do dwóch konkurujących ze sobą partii to słaby wynik, niemniej nie jest źle. Mam nadzieję, że Lewica będzie szła z biegiem czasu wyżej i wyżej.
Tym razem na Głosowanie wybrałam się wcześniej niż ostatnio, ponieważ o 17. Zagłosowałam i poszłam. Z tego miejsca chciałabym pozdrowić moją koleżankę Dominikę, która zasiadała w komisji wyborczej. Ślę pozdrowienia Dona 😇✋❤👄👄👄.
Pogoda dzisiaj dopisywała, choć mnie osobiście było za ciepło, bo ubrana byłam w jesienno-zimowy płaszcz, w którym się przegrzałam.
Muszę Wam powiedzieć, że moje loczki wzbudzają sporo kontrowersji, ponieważ sporo osób jest zachwyconych i równie dużo mówi, że wyglądam jak Magda Gessler albo nazywają moje loczki Vifonem. Ale to prawda... te loczki wyglądają jak ten makaron z zupek chińskich ha ha ha. Gusta są różne, niemniej ja lubię te loczki na drugi dzień kiedy nie są tak bardzo sprężyste. Suma summarum najlepiej czuję się w prostych włosach, ponieważ są miękkie, pachnące i bardzo gładkie.
Powiem Wam, że ostatnio się strasznie przestawiłam ze snem. W sobotę miałam zjazd i zajęcia zaczęły mi się o godzinie 13:50. W niedzielę nie miałam zajęć, ponieważ zostały przeniesione na grudzień co oczywiście bardzo mnie ucieszyło, bo zdążyłam na wybory. Choć powiem Wam, że dzisiaj słabo spałam, mimo że niczym się nie denerwowałam i nie stresowałam. Nie mogłam zasnąć do 7 rano. Wstałam potem o 14, poszłam na wybory, a potem znowu spałam. I teraz nie wiem jak ja zasnę ponownie. Jeszcze wypiłam Colę (ale bez kalorii) i pewnie nie usnę, bo już czuję się pobudzona. Wypadałoby czymś się zająć teraz. Może coś obejrzę... mam w biblioteczce sporo filmów, które czekają jak je obejrzę. Powinnam seriale nadrobić, choć ja mało co oglądam jeśli chodzi o telewizję. Znacznie więcej oglądam YouTube`a. Ostatnio obejrzałam w Internecie Rzeź z 2006 roku, która była horrorem typu slasher. Był to gniot filmowy, niemniej zaciekawił mnie motyw z Ronaldem Reaganem. Poczytałam o tym byłym prezydencie i jestem naprawdę wstrząśnięta jak bardzo można być fanatycznie religijnym i konserwatywnym człowiekiem. SZOK!!! Powiem Wam, że film był słaby, ale to po pierwsze horror, a ten gatunek filmowy nie urywa dupy, mimo że jestem jego zagorzałą fanką, po drugie nie spodziewałam się po tym filmie zbyt wiele, po trzecie... mimo, że to gniot to wieczorem można obejrzeć przy pizzy i piwie. Odmóżdża i zbytnio nie stresuje.
Dobrze mi się dzisiaj piszę, więc jeszcze Wam troszkę "pogadam". Cały czas myślę o kupieniu tego stojącego, dużego lustra. W Ikei nic ciekawego nie znalazłam, ale ale weszłam na Allegro i znalazłam przepiękne olbrzymie, wysokie lustro. Cena nawet nie jest zła, choć do najtańszych nie należy. Lustro jest piękne, klasyczne, minimalistyczne. Nie wiem kiedy je zakupię, ale mam na nie chrapkę. Powiem Wam, że odkąd siedzę na Allegro to coraz bardziej się uzależniam ha ha ha. Nie wiem czemu tak długo nic z tej strony nie kupowałam. Ostatnio staram się oszczędzać, ponieważ w tym roku wydałam bardzo dużo pieniędzy i teraz nie mogę sobie pozwolić na nowe wydatki, więc oszczędzam. Swoją drogą zauważyłam, że jak jakieś urządzenie się psuje to psuje się po kolei wszystko. Moja wersalka, na której śpię zaczęła nadpękać, mimo że nie jest jakoś bardzo stara, kołdra się zniszczyła. No normalnie... zbankrutuję 😓. A Wy jakie macie na koniec roku wydatki?
Pewnie pamiętacie jak wspominałam Wam o tegorocznej choince. Moja tradycja jest taka, że co roku to właśnie ja w domu ubieram choinkę. Zawsze ubieram ją inaczej. Rok temu jak pamiętacie miałam barrrrdzo minimalistycznie ubrane drzewko. Na choince gościło złoto i kolor liliowy. Tym razem ubiorę choinkę bardzo bardzo okazale i kolorowo. Nie zdradzę póki co kolorów, ale czymś się zainspirowałam i mam nadzieję, że wyjdzie ładnie. Obiecuję, że się postaram! ❤❤❤
Ten 2019 rok bardzo szybko mi upływa i nie wiem czy to ja się starzeję czy po prostu tyle się dzieje i czas "biegnie". Tylko ja mam takie wrażenie czy Wy odbieracie to podobnie? Zostały niecałe 3 miesiące i już nadejdzie nowy rok. W październiku chciałabym wybrać się z Kingą do kina i na Halloween. Choć najlepiej byłoby gdybyśmy poszły w Halloween do kina i na jakiś obiad. Muszę to dobrze rozpracować. Z 2 razy pewnie pojadę w tym miesiącu na cmentarz, ponieważ trzeba zrobić porządki przed Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami. W październiku czeka mnie jeszcze bardzo ciekawe spotkanie, ponieważ idę na Mitting AA, na którym mam się czegoś nowego dowiedzieć o problemach ludzi zmagających się z różnymi uzależnieniami. Mam nadzieję, że dla mnie jak i dla Was październik będzie udanym miesiącem. W sumie już połowa tego miesiąca za nami.
Jakie mam plany na poniedziałek?
Hmm... chcę zrobić porządek z moimi słownikami, których mam od groma. Zobaczę, które są mi niepotrzebne. Nie, nie, nie! Żadnej książki nie wyrzucę, tylko przeniosę do drugiego pokoju, w którym mam mini biblioteczkę. Mój pokój stał się strasznie zagracony, ponieważ mam pudełka po paczkach, paczki, które nie rozpakowałam i w ogóle MASAKRA. Nie lubię mieć bałaganu na podłodze, więc dzisiaj muszę się tym zająć. Poza tym planuję żyć bardziej minimalistycznie, ponieważ wiele rzeczy mam, ale są mi zbyteczne, bo ich nie używam. Podobnie sprawa wygląda z kosmetykami. Mam tego naprawdę sporo, ale to leży, bo na ogół używam odcienie cieni czy lakierów do paznokci, które lubię. Bardzo często kupuję coś co jest modne w sezonie, ale wielu trendów nie preferuję. Nie rozumiem noszenia lakieru miętowego, żółtego i pomarańczowego na paznokciach. Dla mnie to tandeta i kicz. I powiem Wam, że żadnego z tych kolorów nie posiadam w swojej kosmetycznej kolekcji. Jeśli sprawa tyczy się minimalizmu to minimalizm perfum nie dotyczy bo jest to moja pasja. Zbieram i kolekcjonuję perfumy i flakony po perfumach. Poza tym szukam 7 idealnych perfum dla mnie. Cóż... każdy ma jakieś zboczenie ha ha ha.
Co do dnia dzisiejszego to muszę wybrać się do sklepu, do poradni odebrać moją receptę na leki na nadciśnienie. Chcę też wieczorem zaliczyć dłuuuugi spacer z Reksiem dla zdrowotności. Jak tak sobie przypomnę lata świetności mojej figury to powiem Wam, że więcej jadłam niż teraz ale znacznie więcej chodziłam. Rozmawiałam w sobotę z Gosią (nowa koleżanka, ślę buziaki 👄👄👄), która powiedziała mi, że dużo chodzi. Jest szczuplutka, więc faktycznie to musi działać. Mój brat też chodzi i chodzi i ma szczupłe nogi, Adam chodzi i tak samo. Muszę to przemyśleć.
Dobra kończę ten monolog bo mogłabym tak do rana. Za dużo tej Coli wypiłam i teraz będzie mnie nosić. Muszę czymś się teraz zająć, bo nie usnę jak się położę. Może książkę poczytam? Mam jeszcze jedną nową, która czeka na przeczytanie jej. I powiem Wam, że może być gorącą pozycją!
Życzę Wam kolorowych snów, spokojnej nocy, udanego poniedziałku i fantastycznego październikowego tygodnia Misiaki!
Ściskam mocno i ślę oceany buziaków! 👄👄👄👄👄👄👄✋❤
niedziela, 13 października 2019
Idźcie na WYBORY, urna Twoja mać!
Dobry wieczór! Dzisiaj są WYBORY, więc mam nadzieję, że Wy moi Czytelnicy, ludzie myślący i będący otwartymi na wszystko co Was otacza pójdziecie i zagłosujecie. Macie głos to z niego korzystajcie. Chyba nie chcecie aby ktoś inny miał władzę nad Waszą decyzją. Wiem, że bardzo wiele Polaków uważa, że pójście na głosowanie niczego nie zmieni, ale to są tylko myśli a fakty są zgoła inne. Przejdźcie się, zagłosujcie a potem wybierzcie się na długi spacer dla zdrowotności, jeśli tak bardzo zmęczyliście się zaznaczaniem "X". Jesteście świadomymi ludźmi to postępujcie świadomie. Możecie głosować, więc czemu by z tego nie korzystać. Ludzie są przewrotni, bo gdy mają możliwość głosowania, wyboru to zwykle z tego nie korzystają. Lecz gdy zabierze się człowiekowi wolność i możliwości to bardzo chce mieć wpływ na swoją przyszłość, swój wybór i podejmowane decyzje. Jeśli możemy głosować to głosujmy, bo kiedyś może być inaczej. Przyszłość nigdy nie jest pewna, ale DZIŚ jest, więc to dzisiaj zróbcie to co chcielibyście mieć w przyszłości.
Głęboko w Was wierzę i Wasze logiczne myślenie. Pójdźcie i zagłosujcie, wypełniając tym Wasz obywatelski obowiązek. Jeśli nie chcecie uczestniczyć w życiu kraju, w którym żyjecie to zawsze jest droga wolna. Jest tak wiele państw, które są lepsze od Polski, cieplejsze, bogatsze, bardziej otwarte. Droga wolna jest dla każdego wolnego człowieka. Ale pamiętajcie o tym, że życie w kraju to pewne obowiązki, które wypada spełnić i głosowanie należy do tych obowiązków. Bądźcie więc świadomymi obywatelami Polski i głosujcie, bo jeden głos robi różnicę i może tak wiele zmienić.
Polska w obecnej chwili jest podzielona na osoby fanatycznie związane z kościołem, na dresiarzy chcących władzy Konfederacji i na ludzi, chcących wolności, nowoczesności połączonej z prawej do decydowania o sobie. Moje serce należy do Lewicy, a dokładniej do SLD. Zawsze tak było i się tego nie wstydzę. Pragnę tego aby Polska była dla każdego, aby było oddzielenie kościoła od polityki, aby kobiety decydowały o tym czy chcą urodzić czy po prostu poddać się zabiegowi aborcji. Pragnę aby małżeństwa homoseksualne w końcu były możliwe w moim kraju, aby w szkołach uczyli praktycznych przedmiotów a nie suchej teorii. Jako Polka, jako kobieta i jako wolny człowiek pragnę aby Polska była wolnym państwem i przystępnym dla każdego kto tu przebywa. Każdy powinien mieć możliwość decydowania o sobie. Prawda jest też taka, że ludziom, którzy chcą wolności żaden polityk, żaden rząd nic nie zrobi. Zawsze można wyjechać do lepszego świata i żyć jak się chce. Niemniej jeśli można polepszyć kraj, w którym obecnie jest straszny burdel to zróbmy coś z tym.
Idźcie na WYBORY, urna Twoja mać!
Głęboko w Was wierzę i Wasze logiczne myślenie. Pójdźcie i zagłosujcie, wypełniając tym Wasz obywatelski obowiązek. Jeśli nie chcecie uczestniczyć w życiu kraju, w którym żyjecie to zawsze jest droga wolna. Jest tak wiele państw, które są lepsze od Polski, cieplejsze, bogatsze, bardziej otwarte. Droga wolna jest dla każdego wolnego człowieka. Ale pamiętajcie o tym, że życie w kraju to pewne obowiązki, które wypada spełnić i głosowanie należy do tych obowiązków. Bądźcie więc świadomymi obywatelami Polski i głosujcie, bo jeden głos robi różnicę i może tak wiele zmienić.
Polska w obecnej chwili jest podzielona na osoby fanatycznie związane z kościołem, na dresiarzy chcących władzy Konfederacji i na ludzi, chcących wolności, nowoczesności połączonej z prawej do decydowania o sobie. Moje serce należy do Lewicy, a dokładniej do SLD. Zawsze tak było i się tego nie wstydzę. Pragnę tego aby Polska była dla każdego, aby było oddzielenie kościoła od polityki, aby kobiety decydowały o tym czy chcą urodzić czy po prostu poddać się zabiegowi aborcji. Pragnę aby małżeństwa homoseksualne w końcu były możliwe w moim kraju, aby w szkołach uczyli praktycznych przedmiotów a nie suchej teorii. Jako Polka, jako kobieta i jako wolny człowiek pragnę aby Polska była wolnym państwem i przystępnym dla każdego kto tu przebywa. Każdy powinien mieć możliwość decydowania o sobie. Prawda jest też taka, że ludziom, którzy chcą wolności żaden polityk, żaden rząd nic nie zrobi. Zawsze można wyjechać do lepszego świata i żyć jak się chce. Niemniej jeśli można polepszyć kraj, w którym obecnie jest straszny burdel to zróbmy coś z tym.
Idźcie na WYBORY, urna Twoja mać!
piątek, 11 października 2019
Stylizacja a`la Magda Gessler
Dzień dobry! 😇 Przepraszam, że od kilku dni nie pisałam, ale po prostu nie chciało mi się. Wolałam ten czas spędzić z mamą i Reksiem. Potrzebowałam odcięcia się od mediów społecznościowych - ot tak, po prostu. Myślę, że każda osoba, która udziela się i tworzy w Internecie ma ochotę od czasu do czasu rzucić wszystko w cholerę i zająć się tym bardziej realnym życiem. I tak też zrobiłam, nie inaczej 😈. Polecam!
Dwa dni temu miałam taką stylówkę. Panterka, odkryte ramiona, burgundowa szminka, mocno umalowane oczy, złote iskrzące kolczyki i burza loków. Ktoś powiedziałby, że to TOO MUCH ale ja uważam, że takie połączenia, mimo że jest wyzywające, prowokujące to jednak ma swój urok. Jeśli ktoś lubi zwracać na siebie uwagę i od czasu do czasu lubi przypominać Magdę Gessler to ta stylizacja jest idealna. Właśnie! jeden z Was napisał mi - "Co to za stylówa na Magdę Gessler?". I po chwili zauważyłam, że FAKTYCZNIE! Magda Gessler tak się nosi. Personalnie lubię panią Magdę, bo uważam, że to zwierzak sceniczny 😈😈😈. A poza tym lubię ją i tyle. A wracając do mojej stylizacji, to znajdą się na pewno osoby, które uznają tę stylówkę za balansowanie na granicy kiczu i dobrego gustu. Taki sposób ubierania się można albo kochać albo nienawidzić. Poza tym bardzo rzadko kręcę włosy, ponieważ ta robota na mojej długości włosów zabiera mi 2h z życia. Dodatkowo te loki są solidnie wylakierowane, a nie lubię uczucia lakieru we włosach, więc kręcę włosy 2-3 razy w roku jak mam ochotę na burzę sprężynek. Osobiście lepiej czuję się we włosach prostych, ponieważ są miękkie, gładkie i bardzo pachnące. Wśród ludzi z mojego otoczenia są tacy, którzy uwielbiają mnie we włosach kręconych jak i tacy, którzy mnie w loczkach nienawidzą, bo uważają, że wyglądam jak pyza albo jak Magda Gessler, czyli po prostu jak PYZA ha ha ha 😇. A Wam jak się podoba taka stylówka? Nosić, nie nosić? Co myślicie?
Przesyłam Wam wszystkim buziaki i życzę udanego weekendu. Mój obecny weekend nie będzie imprezowy, ponieważ mam zjazd i zajęcia aż do wieczora, więc czas będzie upływał mi pod znakiem nauki. Nauka Nauka Nauka! Tym razem muszę wybrać się na głosowanie przed południem, abym ze wszystkim zdążyła. Liczyłam, że się wyśpię, ale nie! w niedzielę się nie wyśpię. Chociaż nie... moja siostra Hydroksyzyna utuli mnie do snu ha ha ha 😈 A tak zmieniając temat to już czuję zbliżające się święta. Już się doczekać nie mogę. Cały czas zastanawiam się z mamą czy ubierać choinkę czy nie - problemy pierwszego świata ha ha ha. Może Wy mi doradzicie? Ubierać się czy pozostać nagą? Pff... to nie to pytanie 😈 Ubierać choinkę w tym roku czy nie? A może kupić żywą. Swoją drogą preferujecie żywe czy sztuczne choinki na Boże Narodzenie?
Ostatnio stęskniłam się za sobą w sepii. A Wy co myślicie? 💣
Już się doczekać nie mogę kiedy będzie poniedziałek ha ha ha. Ten weekend będzie tak umysłowo męczący, że mi się nie chce. Wiecie, pewnie chciałoby mi się gdyby było cieplej troszkę, a tak to nie ma nic lepszego niż ciepły kocyk, gorąca herbata z cytryną i serial. Wiem, że nie powinnam narzekać bo zajęcia zaczynają mi się jutro o 13:50, ale wiecie wstawanie przed południem dla nocnego Marka jest strasznie trudne. Muszę kiedyś napisać Wam jak wygląda mój typowy dzień w tygodniu. Niektórzy pewnie by zazdrościli, a inni zastanawialiby się czy tak w ogóle ktoś żyje, ale wiecie, ja już nie dopasowuję się do ludzi. Żyję jak chcę, robię co chcę ale z poszanowaniem dla drugiego człowieka. Mam jedno życie, więc żyję po swojemu. Po prostu.
Miałam rozjaśniać włosy, ponieważ mam już całkiem spory odrost (ombre - dzisiaj zwą to tak 😈), kupiłam nawet rozjaśniacze ale oczywiście moja mama musiała porozwieszać mokre pranie w łazience i nie chcąc rozjaśnić wszystkiego wkoło postanowiłam wstrzymać się do przyszłego tygodnia. Pamiętam też, że wspominałam Wam o liliowych lub różowych (pudrowo-różowe) włosach. Wiem i wszystko pamiętam, ale aby zrobić sobie taki kolor muszę rozjaśnić włosy - zarówno odrosty jak i troszkę całość, bo chcę jeszcze jaśniejsze włosy. Dobrze się czuję jako blondynka i póki co nie mam zamiaru wracać do moich brązowych włosów. Mam nadzieję, że idąc na Miting AA będę miała już rozjaśnione włosy z liliowymi albo różowymi końcówkami. Ale do tego czasu muszę wyglądać tak jak wyglądam. Jeszcze pewnie jesteście ciekawi jak moja dieta. Powiem Wam, że dzisiaj jest 6 dzień i czuję się w miarę ok. Wiadomo, że zjadłabym kebsa albo lody, ale nic z tych rzeczy. Dieta to dieta. Żuję sobie miętową zieloną Orbitkę i wiadomo... to nie jest ten smak, który chciałabym teraz czuć w ustach ha ha ha 😈😇 ale co poradzić. Muszę troszkę zrzucić, bo w święta będę pierogi a temu to ja się oprzeć nie umiem. Cóż... jestem tylko człowiekiem, który bardzo lubi ziemskie przyjemności jak jedzenie, taniec, seks i spotkania rodzinno-przyjacielskie. A Wy odchudzacie się przed świętami i Sylwestrem? A może macie inną motywację do dietowania? Podzielicie się ze mną w komentarzach pod postem?
I na dzisiaj to wszystko. Jak widzicie stęskniłam się za Wami, więc trochę się rozpisałam, ale wiem że Wy lubicie takie posty jak ten, więc nie będziecie mieli mi tego za złe.
Życzę Wam udanego weekendu. Pewnie w weekend już nie napiszę, bo będę zmęczona, więc z pewnością widzimy się w poniedziałek.
Buziaczki Szkraby! ✋❤👄👄👄
Dwa dni temu miałam taką stylówkę. Panterka, odkryte ramiona, burgundowa szminka, mocno umalowane oczy, złote iskrzące kolczyki i burza loków. Ktoś powiedziałby, że to TOO MUCH ale ja uważam, że takie połączenia, mimo że jest wyzywające, prowokujące to jednak ma swój urok. Jeśli ktoś lubi zwracać na siebie uwagę i od czasu do czasu lubi przypominać Magdę Gessler to ta stylizacja jest idealna. Właśnie! jeden z Was napisał mi - "Co to za stylówa na Magdę Gessler?". I po chwili zauważyłam, że FAKTYCZNIE! Magda Gessler tak się nosi. Personalnie lubię panią Magdę, bo uważam, że to zwierzak sceniczny 😈😈😈. A poza tym lubię ją i tyle. A wracając do mojej stylizacji, to znajdą się na pewno osoby, które uznają tę stylówkę za balansowanie na granicy kiczu i dobrego gustu. Taki sposób ubierania się można albo kochać albo nienawidzić. Poza tym bardzo rzadko kręcę włosy, ponieważ ta robota na mojej długości włosów zabiera mi 2h z życia. Dodatkowo te loki są solidnie wylakierowane, a nie lubię uczucia lakieru we włosach, więc kręcę włosy 2-3 razy w roku jak mam ochotę na burzę sprężynek. Osobiście lepiej czuję się we włosach prostych, ponieważ są miękkie, gładkie i bardzo pachnące. Wśród ludzi z mojego otoczenia są tacy, którzy uwielbiają mnie we włosach kręconych jak i tacy, którzy mnie w loczkach nienawidzą, bo uważają, że wyglądam jak pyza albo jak Magda Gessler, czyli po prostu jak PYZA ha ha ha 😇. A Wam jak się podoba taka stylówka? Nosić, nie nosić? Co myślicie?
Przesyłam Wam wszystkim buziaki i życzę udanego weekendu. Mój obecny weekend nie będzie imprezowy, ponieważ mam zjazd i zajęcia aż do wieczora, więc czas będzie upływał mi pod znakiem nauki. Nauka Nauka Nauka! Tym razem muszę wybrać się na głosowanie przed południem, abym ze wszystkim zdążyła. Liczyłam, że się wyśpię, ale nie! w niedzielę się nie wyśpię. Chociaż nie... moja siostra Hydroksyzyna utuli mnie do snu ha ha ha 😈 A tak zmieniając temat to już czuję zbliżające się święta. Już się doczekać nie mogę. Cały czas zastanawiam się z mamą czy ubierać choinkę czy nie - problemy pierwszego świata ha ha ha. Może Wy mi doradzicie? Ubierać się czy pozostać nagą? Pff... to nie to pytanie 😈 Ubierać choinkę w tym roku czy nie? A może kupić żywą. Swoją drogą preferujecie żywe czy sztuczne choinki na Boże Narodzenie?
Ostatnio stęskniłam się za sobą w sepii. A Wy co myślicie? 💣
Już się doczekać nie mogę kiedy będzie poniedziałek ha ha ha. Ten weekend będzie tak umysłowo męczący, że mi się nie chce. Wiecie, pewnie chciałoby mi się gdyby było cieplej troszkę, a tak to nie ma nic lepszego niż ciepły kocyk, gorąca herbata z cytryną i serial. Wiem, że nie powinnam narzekać bo zajęcia zaczynają mi się jutro o 13:50, ale wiecie wstawanie przed południem dla nocnego Marka jest strasznie trudne. Muszę kiedyś napisać Wam jak wygląda mój typowy dzień w tygodniu. Niektórzy pewnie by zazdrościli, a inni zastanawialiby się czy tak w ogóle ktoś żyje, ale wiecie, ja już nie dopasowuję się do ludzi. Żyję jak chcę, robię co chcę ale z poszanowaniem dla drugiego człowieka. Mam jedno życie, więc żyję po swojemu. Po prostu.
Miałam rozjaśniać włosy, ponieważ mam już całkiem spory odrost (ombre - dzisiaj zwą to tak 😈), kupiłam nawet rozjaśniacze ale oczywiście moja mama musiała porozwieszać mokre pranie w łazience i nie chcąc rozjaśnić wszystkiego wkoło postanowiłam wstrzymać się do przyszłego tygodnia. Pamiętam też, że wspominałam Wam o liliowych lub różowych (pudrowo-różowe) włosach. Wiem i wszystko pamiętam, ale aby zrobić sobie taki kolor muszę rozjaśnić włosy - zarówno odrosty jak i troszkę całość, bo chcę jeszcze jaśniejsze włosy. Dobrze się czuję jako blondynka i póki co nie mam zamiaru wracać do moich brązowych włosów. Mam nadzieję, że idąc na Miting AA będę miała już rozjaśnione włosy z liliowymi albo różowymi końcówkami. Ale do tego czasu muszę wyglądać tak jak wyglądam. Jeszcze pewnie jesteście ciekawi jak moja dieta. Powiem Wam, że dzisiaj jest 6 dzień i czuję się w miarę ok. Wiadomo, że zjadłabym kebsa albo lody, ale nic z tych rzeczy. Dieta to dieta. Żuję sobie miętową zieloną Orbitkę i wiadomo... to nie jest ten smak, który chciałabym teraz czuć w ustach ha ha ha 😈😇 ale co poradzić. Muszę troszkę zrzucić, bo w święta będę pierogi a temu to ja się oprzeć nie umiem. Cóż... jestem tylko człowiekiem, który bardzo lubi ziemskie przyjemności jak jedzenie, taniec, seks i spotkania rodzinno-przyjacielskie. A Wy odchudzacie się przed świętami i Sylwestrem? A może macie inną motywację do dietowania? Podzielicie się ze mną w komentarzach pod postem?
I na dzisiaj to wszystko. Jak widzicie stęskniłam się za Wami, więc trochę się rozpisałam, ale wiem że Wy lubicie takie posty jak ten, więc nie będziecie mieli mi tego za złe.
Życzę Wam udanego weekendu. Pewnie w weekend już nie napiszę, bo będę zmęczona, więc z pewnością widzimy się w poniedziałek.
Buziaczki Szkraby! ✋❤👄👄👄
poniedziałek, 7 października 2019
Zaczynam ODCHUDZANIE
Dobry wieczór! Nie chce mi się póki co spać, więc pomyślałam, że wykorzystam ten czas na napisanie dla Was postu. Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć, że postanowiłam schudnąć. Nie pytajcie mnie ile, bo szczerze to nie wiem, ponieważ zamierzam oceniać efekty wizualnie a nie wagowo, ponieważ ktoś mądry kiedyś mi powiedział, że waga się nie liczy tylko sposób w jaki chudniemy i jak kształtujemy swoją sylwetkę. W swoim życiu nosiłam już różne rozmiary od S do tych dla plus size, więc moja szafa pęka w szwach, a raczej moje cztery szafy ha ha ha 😈. Mam mnóstwo nowych rzeczy, które kupiłam a ani razu ich nie założyłam. Dlatego postanowiłam schudnąć - to raz. Dwa dla zdrowia, ponieważ przy nadciśnieniu dobrze gdy ważymy jak najmniej, ponieważ mniej obciążamy układ krwionośny oraz nasz kręgosłup. Po trzecie nadwaga i otyłość bardzo obciąża układ hormonalny, który chorując może zaprowadzić nas do różnych zaburzeń psychicznych w tym stanów depresyjnych. Oczywiście pragnę schudnąć dla efektów wizualnych, ponieważ mam ładną figurę i jestem zgrabną kobietą lecz jestem aktualnie za gruba. Poza tym chcę udowodnić sobie, że łykając leki na nadciśnienie mogę schudnąć. I chcę pokazać Wam, że się da jeśli macie różne choroby. Ja od zawsze nie przyjmuję porażki personalnie i nawet jak uderzam głową w mur to staram się ten mur zlepić aby było dobrze. Nie wiem czy tym razem mi się uda czy nie, ale spróbować zawsze można. Nic nie tracę, mogę jedynie stracić nadprogramowe kilogramy, których jest sporo. Chcę też odzyskać moją kondycję, która kiedyś była naprawdę dobra. A poza tym chcę zrozumieć i zobaczyć, doświadczyć, że moje nadciśnienie nie jest wyrokiem. Dodatkowo chcę zrobić wszystko aby móc odstawić za rok te leki na wysokie ciśnienie. Wkurwia mnie to gdy lekarze i cały świat mówi, że nadciśnienie to choroba przewlekła, którą trzeba leczyć do końca życia. Ja zrobię wszystko aby udowodnić sobie, innym i światu, że nadciśnienie można wyleczyć zmianą swojego stylu życia.
Nie mam co oszukiwać, że nie lubię lekkiego życia. Lubię imprezy, dobre jedzenie, słodycze, jeżdżenie autem, nieprzemęczanie się, palenie, słodkie drinki i czytanie książek, które niestety nie powodują spalania kalorii. Gdyby było inaczej to byłabym chuda niesamowicie. Nie mogę obiecać sobie, że dzisiaj przechodząc na dietę pójdę biegać, będę jadła sałatę, nie będę miała dnia kiedy nie zjem lodów z bitą śmietaną i zacznę chodzić o 22 spać. NIE! Tak to nie działa. Chcę zmiany wprowadzić stopniowo. Umiem się odchudzać, bo robiłam to kilka razy. Zrzucić kilogramy to nie kłopot, problemem jest utrzymanie wagi, ponieważ należy zmienić styl życia. Niestety prowadzę życie bardzo nieregularne i cóż... tak mi się podoba, ale chcę zrobić tak aby w tej nieregularności był pewien zdrowy schemat.
Jaka to będzie dieta? W swoim życiu najlepiej chudłam na 2 POSIŁKACH DZIENNIE ale przypłaciłam to wypadaniem włosów, strasznymi nerwami, kłopotami z cukrem i ciśnieniem. Byłam też na diecie 5 POSIŁKÓW i to był koszmar. Dla mnie taka dieta się w ogóle nie sprawdza, ponieważ czułam się jakbym cały czas jadła i gotowała. Poza tym nie chudłam, a co gorsza utyłam. Dlatego dla mnie najbardziej optymalną dietą są 3 ŚREDNIEJ WIELKOŚCI POSIŁKI, spożywane co 4h. Zaczynam dzień o godzinie 11 zwyczajowo. Czasem później, czasem muszę wstać rano co jest dla mnie koszmarem, bo jestem nocnym markiem i dla mnie poranki są straszne. Przy jedzeniu śniadania o 11 ostatni posiłek spożywać będę o 19, więc idealnie. Zamierzam też już dzisiaj ograniczyć cukier, choć jeszcze nie wyeliminuję go do końca, aby nie mieć nagłego spadku cukru, co kiedyś mi się zdarzało i było cholernie nieprzyjemnym uczuciem. I póki co to tyle. Pewnie jesteście ciekawi jak sprawa z moim paleniem. Hmmm... palę jedynie jak jestem na sheeshy z Kingą, a tak to nie. Także moje obecne palenie papierosów występuje 2-3 razy w roku, więc uważam, że to bardzo dobry wynik jak na mnie. Kiedy paliłam papierosy miałam straszne duszności i trzęsły mi się dłonie. Nie mówiłam tego nikomu, bo nie chciałam nikogo martwić a poza tym mało kto by zrozumiał... wtedy. Lubię palenie, ale palenie nie lubi mnie.
Także wiecie już wszystko co od dzisiaj zamierzam przeprowadzić w swoim sposobie odżywiania. Mam nadzieję, że pierwszy tydzień minie mi dobrze i nie będę miała wzmożonego apetytu. Wiem też, że odchudzanie to spory STRES dla naszego organizmu, ponieważ zmieniamy coś, przestawiamy się na coś. Mam nadzieję, że będę się czuła w miarę dobrze. Będę też robić zdjęcia aby porównać efekty przed i po. Ważyć się nie będę, ani nie będę się mierzyć. Moja metoda odzyskania jest najmniej stresującą metodą, ponieważ która/który z nas nie stresuje się kiedy wyciąga centymetr lub wchodzi na wagę. Dołowanie się, nie jest mi w ogóle potrzebne w obecnym momencie, więc powolutku aż do skutku. Nie chcę nic przyśpieszać. Niech wszystko płynie swoim torem.
Tak wyglądałam w 2016 roku. Jadłam wtedy 2 posiłki dziennie, piłam 2 litry czerwonej herbaty, która mnie pięknie odchudziła ale spowodowała AWITAMINOZĘ i ciężką anemią. Czy ćwiczyłam? NIE! Nie lubię ćwiczyć chyba, że mówimy o tańczeniu, seksie i spacerach. Jeśli jesteście ciekawi jak się robi taką dupę to nic wymyślnego Wam nie powiem. Tyłek mam duży i wypięty od zawsze czy jestem szczupła czy gruba. Jest jędrny, twardy i nic się z nim nie dzieje. To już bardziej geny po mamuśce ha ha ha. Oczywiście ktoś może mi powiedzieć, żebym wróciła na ta dietę-cud z dwoma posiłkami i czerwoną herbatę, ale ja podziękuję, ponieważ utraciłam zdrowie i teraz muszę się naprawić. Powiem Wam, że w życiu lepiej się nie śpieszyć, ponieważ śpiesząc się popełniamy cholernie dużo błędów. Lepiej przemyśleć i świadomie zacząć działać do swojego organizmu. Aha bo bym zapomniała. Czy zamierzam teraz palić nawet rzadko? Nie. Póki co planuję w tym roku nie palić ani papierosów ani sheeshy. Chcę się oczyścić i tak. Tak postanowiłam i postaram się tego trzymać.
Poczułam potrzebę oczyszczenia swojego ciała, ponieważ nie należy dbać tylko o ducha ale i ciało. Zawsze tak uważałam i tego powinnam się trzymać.
Jeśli chcecie schudnąć to poczytajcie coś co jest świadome, mądre i nie jest napisane przez idiotycznych dietetyków, którzy naprawdę czasem mogą więcej zaszkodzić niż pomóc.
I na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że znajdę złoty środek na schudnięcie mając nadciśnienie i zmienne nastroje, które poprawiałam sobie paczką żelek od Haribo 😈. Spokojem dojdziemy dalej niż pośpiechem. Czas to pieniądz, ale zdrowie lubi spokój i systematykę. Pamiętajcie!
Tymczasem.
Nie mam co oszukiwać, że nie lubię lekkiego życia. Lubię imprezy, dobre jedzenie, słodycze, jeżdżenie autem, nieprzemęczanie się, palenie, słodkie drinki i czytanie książek, które niestety nie powodują spalania kalorii. Gdyby było inaczej to byłabym chuda niesamowicie. Nie mogę obiecać sobie, że dzisiaj przechodząc na dietę pójdę biegać, będę jadła sałatę, nie będę miała dnia kiedy nie zjem lodów z bitą śmietaną i zacznę chodzić o 22 spać. NIE! Tak to nie działa. Chcę zmiany wprowadzić stopniowo. Umiem się odchudzać, bo robiłam to kilka razy. Zrzucić kilogramy to nie kłopot, problemem jest utrzymanie wagi, ponieważ należy zmienić styl życia. Niestety prowadzę życie bardzo nieregularne i cóż... tak mi się podoba, ale chcę zrobić tak aby w tej nieregularności był pewien zdrowy schemat.
Jaka to będzie dieta? W swoim życiu najlepiej chudłam na 2 POSIŁKACH DZIENNIE ale przypłaciłam to wypadaniem włosów, strasznymi nerwami, kłopotami z cukrem i ciśnieniem. Byłam też na diecie 5 POSIŁKÓW i to był koszmar. Dla mnie taka dieta się w ogóle nie sprawdza, ponieważ czułam się jakbym cały czas jadła i gotowała. Poza tym nie chudłam, a co gorsza utyłam. Dlatego dla mnie najbardziej optymalną dietą są 3 ŚREDNIEJ WIELKOŚCI POSIŁKI, spożywane co 4h. Zaczynam dzień o godzinie 11 zwyczajowo. Czasem później, czasem muszę wstać rano co jest dla mnie koszmarem, bo jestem nocnym markiem i dla mnie poranki są straszne. Przy jedzeniu śniadania o 11 ostatni posiłek spożywać będę o 19, więc idealnie. Zamierzam też już dzisiaj ograniczyć cukier, choć jeszcze nie wyeliminuję go do końca, aby nie mieć nagłego spadku cukru, co kiedyś mi się zdarzało i było cholernie nieprzyjemnym uczuciem. I póki co to tyle. Pewnie jesteście ciekawi jak sprawa z moim paleniem. Hmmm... palę jedynie jak jestem na sheeshy z Kingą, a tak to nie. Także moje obecne palenie papierosów występuje 2-3 razy w roku, więc uważam, że to bardzo dobry wynik jak na mnie. Kiedy paliłam papierosy miałam straszne duszności i trzęsły mi się dłonie. Nie mówiłam tego nikomu, bo nie chciałam nikogo martwić a poza tym mało kto by zrozumiał... wtedy. Lubię palenie, ale palenie nie lubi mnie.
Także wiecie już wszystko co od dzisiaj zamierzam przeprowadzić w swoim sposobie odżywiania. Mam nadzieję, że pierwszy tydzień minie mi dobrze i nie będę miała wzmożonego apetytu. Wiem też, że odchudzanie to spory STRES dla naszego organizmu, ponieważ zmieniamy coś, przestawiamy się na coś. Mam nadzieję, że będę się czuła w miarę dobrze. Będę też robić zdjęcia aby porównać efekty przed i po. Ważyć się nie będę, ani nie będę się mierzyć. Moja metoda odzyskania jest najmniej stresującą metodą, ponieważ która/który z nas nie stresuje się kiedy wyciąga centymetr lub wchodzi na wagę. Dołowanie się, nie jest mi w ogóle potrzebne w obecnym momencie, więc powolutku aż do skutku. Nie chcę nic przyśpieszać. Niech wszystko płynie swoim torem.
Tak wyglądałam w 2016 roku. Jadłam wtedy 2 posiłki dziennie, piłam 2 litry czerwonej herbaty, która mnie pięknie odchudziła ale spowodowała AWITAMINOZĘ i ciężką anemią. Czy ćwiczyłam? NIE! Nie lubię ćwiczyć chyba, że mówimy o tańczeniu, seksie i spacerach. Jeśli jesteście ciekawi jak się robi taką dupę to nic wymyślnego Wam nie powiem. Tyłek mam duży i wypięty od zawsze czy jestem szczupła czy gruba. Jest jędrny, twardy i nic się z nim nie dzieje. To już bardziej geny po mamuśce ha ha ha. Oczywiście ktoś może mi powiedzieć, żebym wróciła na ta dietę-cud z dwoma posiłkami i czerwoną herbatę, ale ja podziękuję, ponieważ utraciłam zdrowie i teraz muszę się naprawić. Powiem Wam, że w życiu lepiej się nie śpieszyć, ponieważ śpiesząc się popełniamy cholernie dużo błędów. Lepiej przemyśleć i świadomie zacząć działać do swojego organizmu. Aha bo bym zapomniała. Czy zamierzam teraz palić nawet rzadko? Nie. Póki co planuję w tym roku nie palić ani papierosów ani sheeshy. Chcę się oczyścić i tak. Tak postanowiłam i postaram się tego trzymać.
Poczułam potrzebę oczyszczenia swojego ciała, ponieważ nie należy dbać tylko o ducha ale i ciało. Zawsze tak uważałam i tego powinnam się trzymać.
Jeśli chcecie schudnąć to poczytajcie coś co jest świadome, mądre i nie jest napisane przez idiotycznych dietetyków, którzy naprawdę czasem mogą więcej zaszkodzić niż pomóc.
I na dzisiaj to tyle. Mam nadzieję, że znajdę złoty środek na schudnięcie mając nadciśnienie i zmienne nastroje, które poprawiałam sobie paczką żelek od Haribo 😈. Spokojem dojdziemy dalej niż pośpiechem. Czas to pieniądz, ale zdrowie lubi spokój i systematykę. Pamiętajcie!
Tymczasem.
niedziela, 6 października 2019
ONA BY TAK CHCIAŁA
Dobry wieczorek Kochani! 😈😈😈
ONA BY TAK CHCIAŁA... kto jeszcze nie słuchał tego kawałka to lepiej niech posłucha ha ha ha ❤. Nie słucham takiej muzyki, ale to jest HIT! Myślę, że noc sylwestrowa będzie należała do tej piosenki. Jak usłyszałam ten utwór w telewizji to zaczęłam tańczyć i od razu miałam lepszy humor.
ONA BY TAK CHCIAŁA... kto jeszcze nie słuchał tego kawałka to lepiej niech posłucha ha ha ha ❤. Nie słucham takiej muzyki, ale to jest HIT! Myślę, że noc sylwestrowa będzie należała do tej piosenki. Jak usłyszałam ten utwór w telewizji to zaczęłam tańczyć i od razu miałam lepszy humor.
Ronnie Ferrari? Nigdy o nim nie słyszałam, ale po tej piosence, każdy go będzie znał, bo cóż... ta muza porywa do tańca i o to w takiej twórczości chodzi. Nie jest to cudowny Niemen, ani seksowny Prince, ale jest to FAJNE, ot tak, po prostu idealna muzyka do tańca. A po kilku shotach każdy będzie tańczył przy tym utworze. Poza tym ta piosenka zachęca do seksu, bo ma w sobie coś zmysłowego. Serio! Impreza, shoty i dobry seks na kanapie 😈 - ja to w ten sposób widzę.
To będzie piosenka mojego Sylwestra ha ha ha ❤😈😈😈😈😈.
Buziaki Misiaki! 👄👄👄
sobota, 5 października 2019
Jesień, COSMOPOLITAN & Hello Kitty
Dobry wieczór Wam! 😇😈😇
Jesień z nami jest już jakiś czas i mój nastrój się coraz bardziej poprawia - co mnie cieszy ❤. Jesienią dobrze się czuję, ponieważ jest chłodno, pada deszcz (uwielbiam kiedy pada, ten dźwięk działa na mnie podobnie jak ASMR) i nie ma duchoty jak to ma w zwyczaju być latem.
Jest chłodno, więc jest to idealny moment na zrobienie sobie zimowej herbaty. Tym razem zmieniłam to, że zamiast klasycznego plastra pomarańczy dodałam gruszkę. I powiem Wam, że wyszło również smacznie. Lubię jesień za to, że można sobie bezkarnie poleżeć pod kocykiem, z dużym kubkiem gorącego napoju i posłuchać dobrej muzyki. Zobaczcie moi Kochani, że jednak w roku muszą być te 4 pory roku aby życie miało porządek, aby było pozbawione chaosu. Jesienią też lubię czytać książki, w przeciwieństwie do lata. Nie wyobrażam sobie abym leżała na plaży w 35 stopniach i czytała książkę. To zupełnie nie dla mnie. Na czytanie książek przeznaczam jesień, zimę i wiosnę. Latem wolę spacery.
Odkąd skosztowałam drinka - COSMOPOLITAN to przepadłam ha ha ha ❤❤❤ Uwielbiam smak i zapach żurawinowy, więc ten drink to spełnienie moich smakowych oczekiwań.
A oto Dionizy ❤. Na blogu widzieliście go jakieś 2 miesiące temu. Był mały i puchaty, a teraz jest już całkiem sporym kawalerem. Uwielbiam jego nosek i uszka oraz miauczenie. A Wy macie koty?
Jak już zauważyliście od października piszę codziennie. Mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma i uda mi się po raz pierwszy pisać posty przez cały miesiąc. Obiecuję dołożyć wszelkich starań aby to się udało, choć wiadomo że życie jest nieprzewidywalne i wszystko może się wydarzyć. Niemniej będę się starać. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. W październiku czeka mnie wiele rzeczy do ogarnięcia. Nauka, nauka, nauka i MITING AA - będę obserwatorem takiego mitingu otwartego i już jestem podekscytowana tym wydarzeniem. Nie wiem co będę robiła w Halloween jeszcze. W ogóle miałam iść do kina w tym miesiącu, ale zobaczymy czy to wypali i czy znajdziemy na to czas. Mam na myśli Kingę. Październik będzie też dla mnie miesiącem kiedy muszę wybrać się na cmentarz w kilka miejsc. Nie planuję jakiś zakupów i ekskluzywnych bywań bo muszę skupić się na czymś innym. Odpocznę dopiero w grudniu, a może i nie. Zobaczymy. Swoją drogą nawet nie planuję ODLOTOWYCH świąt, ponieważ moja mama ma mnóstwo pracy, więc spędzimy święta bardzo kameralnie i skromnie, ponieważ chcemy odpocząć. Nie wiem nawet czy w tym roku będziemy ubierać choinkę. Jakoś tak nie mamy nastroju na szaleństwo zakupów i świątecznych przygotowań. A Wy będziecie spędzać święta kameralnie czy w bardzo dużym, rodzinnym gronie?
Życzę Wam spokojnej albo szalonej imprezowej soboty! Buziaki 👄👄👄.
Jesień z nami jest już jakiś czas i mój nastrój się coraz bardziej poprawia - co mnie cieszy ❤. Jesienią dobrze się czuję, ponieważ jest chłodno, pada deszcz (uwielbiam kiedy pada, ten dźwięk działa na mnie podobnie jak ASMR) i nie ma duchoty jak to ma w zwyczaju być latem.
Jest chłodno, więc jest to idealny moment na zrobienie sobie zimowej herbaty. Tym razem zmieniłam to, że zamiast klasycznego plastra pomarańczy dodałam gruszkę. I powiem Wam, że wyszło również smacznie. Lubię jesień za to, że można sobie bezkarnie poleżeć pod kocykiem, z dużym kubkiem gorącego napoju i posłuchać dobrej muzyki. Zobaczcie moi Kochani, że jednak w roku muszą być te 4 pory roku aby życie miało porządek, aby było pozbawione chaosu. Jesienią też lubię czytać książki, w przeciwieństwie do lata. Nie wyobrażam sobie abym leżała na plaży w 35 stopniach i czytała książkę. To zupełnie nie dla mnie. Na czytanie książek przeznaczam jesień, zimę i wiosnę. Latem wolę spacery.
Odkąd skosztowałam drinka - COSMOPOLITAN to przepadłam ha ha ha ❤❤❤ Uwielbiam smak i zapach żurawinowy, więc ten drink to spełnienie moich smakowych oczekiwań.
A oto Dionizy ❤. Na blogu widzieliście go jakieś 2 miesiące temu. Był mały i puchaty, a teraz jest już całkiem sporym kawalerem. Uwielbiam jego nosek i uszka oraz miauczenie. A Wy macie koty?
Jak już zauważyliście od października piszę codziennie. Mam nadzieję, że taka tendencja się utrzyma i uda mi się po raz pierwszy pisać posty przez cały miesiąc. Obiecuję dołożyć wszelkich starań aby to się udało, choć wiadomo że życie jest nieprzewidywalne i wszystko może się wydarzyć. Niemniej będę się starać. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. W październiku czeka mnie wiele rzeczy do ogarnięcia. Nauka, nauka, nauka i MITING AA - będę obserwatorem takiego mitingu otwartego i już jestem podekscytowana tym wydarzeniem. Nie wiem co będę robiła w Halloween jeszcze. W ogóle miałam iść do kina w tym miesiącu, ale zobaczymy czy to wypali i czy znajdziemy na to czas. Mam na myśli Kingę. Październik będzie też dla mnie miesiącem kiedy muszę wybrać się na cmentarz w kilka miejsc. Nie planuję jakiś zakupów i ekskluzywnych bywań bo muszę skupić się na czymś innym. Odpocznę dopiero w grudniu, a może i nie. Zobaczymy. Swoją drogą nawet nie planuję ODLOTOWYCH świąt, ponieważ moja mama ma mnóstwo pracy, więc spędzimy święta bardzo kameralnie i skromnie, ponieważ chcemy odpocząć. Nie wiem nawet czy w tym roku będziemy ubierać choinkę. Jakoś tak nie mamy nastroju na szaleństwo zakupów i świątecznych przygotowań. A Wy będziecie spędzać święta kameralnie czy w bardzo dużym, rodzinnym gronie?
Życzę Wam spokojnej albo szalonej imprezowej soboty! Buziaki 👄👄👄.
piątek, 4 października 2019
Gwintowana Pompka do sutków i łechtaczki
Dobry wieczór! 😈 Z racji tego, że mamy bardzo nieprzyzwoitą porę to czas na bardzo nieprzyzwoity post. Już dawno nie było EROpostu na Myślach Kobiety Wyzwolonej to dzisiaj jest odpowiedni dzień aby to zmienić. Bardzo lubię testować nowe perfumy, kosmetyki, produkty spożywcze oraz... GADŻETY EROTYCZNE. Dzisiaj pokażę Wam ciekawe urządzenie, a mowa jest o gwintowanej pompce do sutków i łechtaczki. Znałam z widzenia i słyszenia próżniowe pompki do biustu, które bardzo ujędrniają i powiększają piersi na kilka dobrych godzin. Widziałam całe ich działanie i naprawdę działają. Dodatkowo pompkami próżniowymi można samemu dzięki systematycznemu stosowaniu wyprodukować sztuczną laktację. Ale dzisiaj nie o nich, a o GWINTOWANEJ POMPCE. Zadaniem owej delikwentki jest powiększenie tudzież napompowanie naszych sutków oraz łechtaczki do znacznych rozmiarów. Aby nie przedłużać pokażę Wam kobietę, która jest przyodziana w 3 gwintowane pompki.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
O ile pompki na sutkach prezentują się ciekawie, tak w miejscu intymnym niekoniecznie. Nigdy nie użyłabym takiego urządzenia w swojej waginie. NEVER! Koniec i kropka. Może i to przyjemne uczucie, może i podniecające, ale czy bezpieczne? Nie sądzę. Myślę, że taką sztuczną praktyką można nawet skończyć bez czucia w cipce, także nie polecam 2/10.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
Po minie tej laski można wnioskować, że jej się podoba. W ogóle powinnam wspomnieć, że te pompeczki są w różnych rozmiarach takich jak - S i XL. Ja zakupiłam mniejszy rozmiar.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
Jak widzicie pompkę umieszcza się na sutku i przekręca pokrętło i pompuje. Banał? Banał!
Internet kusi ciekawymi zdjęciami reklamowymi tego produktu. A jak jest naprawdę? Zapraszam do dalszej lektury i moich testów.
Moja pompka prezentuje się tak. Kosztowała około 15 złotych. Zakupiłam ją przez Allegro. Zaleca się stosować lubrykant, ale ja stosowałam na sucho. Od razu muszę zaznaczyć, że nie stosowałam tej gwintowanej pompki w moje miejsca intymne, ponieważ myślę, że jest to gadżet mogący być niebezpiecznym w działaniu na naszą łechtaczkę. Także stosujcie na własną odpowiedzialność, ale ja nie polecam.
Tutaj widzicie, że pompka została przekręcona. Aby napompować sutki należy docisnąć cały gadżet do sutka i przekręcić pokrętło. Przekręcacie tak długo jak chcecie.
Od razu zaznaczam, że nie robiłam zdjęć na moich piersiach i sutkach, ponieważ uważam to za niestosowne działanie, gdyż mój blog nie jest blogiem pornograficznym tylko soft erotycznym. A wierzcie mi, to jest różnica. Jak widzicie napompowałam sobie skórę na mostku i bardzo mocno pompka zassała moją skórę. W pewnym momencie poczułam dyskomfort, więc dalej nie pompowałam, aby nie zrobić sobie krzywdy.
Pompka naprawdę mocno SSIE więc zalecałabym rozsądek podczas pompowania sutków, albo co gorsza łechtaczki. Jeśli chodzi o napompowanie sutków to pompuje ale efekt utrzymuje się tylko w pompce. Po odessaniu pompki z sutków, brodawki wracają do wyglądu sprzed ssania pompką. Także... uważam, że urządzenie nie spełnia tego co powinno.
Pomysł był dobry, urządzenie tanie ale myślę, że taki gadżet erotyczny nie jest zbyt zdrowym pomysłem dla naszych piersi. Nie żałuję, że zakupiłam ten produkt, ponieważ był tani, a po drugi mogłam przetestować naprawdę interesujące urządzenie. I oczywiście mogłam się z Wami podzielić moją recenzją na blogu. Pompka dupy mi nie urwała, a raczej sutka 😈 co i jest dobre i słabe, ponieważ liczyłam na fajny efekt po napompowaniu. Także zdecydowane MEH!!!
Zdecydowanie lepszym sposobem na powiększenie sutków jest ssanie ich przez Waszego partnera bądź partnerkę. I co najciekawsze wtedy Wasze sutki są stojące, powiększone i sztywne. Jak widzicie - NATURY się nie oszuka.
Mam nadzieję, że dzisiejszy EROpost Wam się spodobał. Fajnie gdyby wywiązała się jakaś dyskusja w komentarzach post postem, ponieważ jestem bardzo ciekawa co myślicie o takim gadżecie. Używaliście, znacie, stosujecie? Bardzo jestem ciekawa czy pierwszy raz na moim blogu dowiadujecie się o takim produkcie erotycznym czy jest to coś dla Was od dawien dawna znanego.
Przesyłam buziaczki 👄👄👄 i życzę kudłatych snów! ❤
Tymczasem.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
O ile pompki na sutkach prezentują się ciekawie, tak w miejscu intymnym niekoniecznie. Nigdy nie użyłabym takiego urządzenia w swojej waginie. NEVER! Koniec i kropka. Może i to przyjemne uczucie, może i podniecające, ale czy bezpieczne? Nie sądzę. Myślę, że taką sztuczną praktyką można nawet skończyć bez czucia w cipce, także nie polecam 2/10.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
Po minie tej laski można wnioskować, że jej się podoba. W ogóle powinnam wspomnieć, że te pompeczki są w różnych rozmiarach takich jak - S i XL. Ja zakupiłam mniejszy rozmiar.
*Zdjęcie zostało zaczerpnięte z Internetu.
Jak widzicie pompkę umieszcza się na sutku i przekręca pokrętło i pompuje. Banał? Banał!
Internet kusi ciekawymi zdjęciami reklamowymi tego produktu. A jak jest naprawdę? Zapraszam do dalszej lektury i moich testów.
Moja pompka prezentuje się tak. Kosztowała około 15 złotych. Zakupiłam ją przez Allegro. Zaleca się stosować lubrykant, ale ja stosowałam na sucho. Od razu muszę zaznaczyć, że nie stosowałam tej gwintowanej pompki w moje miejsca intymne, ponieważ myślę, że jest to gadżet mogący być niebezpiecznym w działaniu na naszą łechtaczkę. Także stosujcie na własną odpowiedzialność, ale ja nie polecam.
Tutaj widzicie, że pompka została przekręcona. Aby napompować sutki należy docisnąć cały gadżet do sutka i przekręcić pokrętło. Przekręcacie tak długo jak chcecie.
Od razu zaznaczam, że nie robiłam zdjęć na moich piersiach i sutkach, ponieważ uważam to za niestosowne działanie, gdyż mój blog nie jest blogiem pornograficznym tylko soft erotycznym. A wierzcie mi, to jest różnica. Jak widzicie napompowałam sobie skórę na mostku i bardzo mocno pompka zassała moją skórę. W pewnym momencie poczułam dyskomfort, więc dalej nie pompowałam, aby nie zrobić sobie krzywdy.
Pompka naprawdę mocno SSIE więc zalecałabym rozsądek podczas pompowania sutków, albo co gorsza łechtaczki. Jeśli chodzi o napompowanie sutków to pompuje ale efekt utrzymuje się tylko w pompce. Po odessaniu pompki z sutków, brodawki wracają do wyglądu sprzed ssania pompką. Także... uważam, że urządzenie nie spełnia tego co powinno.
Pomysł był dobry, urządzenie tanie ale myślę, że taki gadżet erotyczny nie jest zbyt zdrowym pomysłem dla naszych piersi. Nie żałuję, że zakupiłam ten produkt, ponieważ był tani, a po drugi mogłam przetestować naprawdę interesujące urządzenie. I oczywiście mogłam się z Wami podzielić moją recenzją na blogu. Pompka dupy mi nie urwała, a raczej sutka 😈 co i jest dobre i słabe, ponieważ liczyłam na fajny efekt po napompowaniu. Także zdecydowane MEH!!!
Zdecydowanie lepszym sposobem na powiększenie sutków jest ssanie ich przez Waszego partnera bądź partnerkę. I co najciekawsze wtedy Wasze sutki są stojące, powiększone i sztywne. Jak widzicie - NATURY się nie oszuka.
Mam nadzieję, że dzisiejszy EROpost Wam się spodobał. Fajnie gdyby wywiązała się jakaś dyskusja w komentarzach post postem, ponieważ jestem bardzo ciekawa co myślicie o takim gadżecie. Używaliście, znacie, stosujecie? Bardzo jestem ciekawa czy pierwszy raz na moim blogu dowiadujecie się o takim produkcie erotycznym czy jest to coś dla Was od dawien dawna znanego.
Przesyłam buziaczki 👄👄👄 i życzę kudłatych snów! ❤
Tymczasem.
czwartek, 3 października 2019
Dzisiaj byłam kurą domową i dobrze mi z tym :)
Dzień dobry! 😇 Dzisiaj miałam dosyć intensywny dzień, ponieważ miałam wiele spraw do ogarnięcia, ale całkiem nieźle się z nimi wszystkimi uporałam, mimo iż jeszcze nie wszystko zrobiłam co miałam zrobić dzisiejszego dnia. Niestety doby mi nie wystarczyło. Powiem Wam, że nie wiem czemu ilość ciuchów do prania tak szybko się namnaża, rozmnaża i wszędzie pałęta ha ha ha 😈😈😈😈😈😈. Ale żeby nie było, że narzekam bo ja uwielbiam nastawiać pranie, później wieszać pachnące i świeże. Uwielbiam to ❤. Bardzo mnie takie działanie relaksuje i wycisza. Polecam każdemu. Wieszanie czystych ubrań na sznurkach w łazience jest bardzo satysfakcjonującym zajęciem. Polecam! 😇😈
Dzisiaj byłam kurą domową i dobrze mi z tym. Każda kobieta czasem lubi oczyścić się ze zbędnych emocji sprzątając, gotując i piorąc. Niby takie to błahe aktywności a jakże skuteczne i dobre dla naszej psychiki.
Na koniec dzisiejszego dnia zostało mi do rozwieszenia jeszcze jedno pranie. Potem wypiję sobie napar z cytryny i liścia świeżej mięty, którą wyhodowała moja chrzestna. Dostałam wielką doniczkę z piękną miętą. Kto mnie dobrze zna ten wie, że nie lubię mięty, ale wiem że jest zdrowa i ma dobre właściwości. Poza tym mięta pomaga na żołądek co dzisiaj jest mi potrzebne, bo czuję się ciężko po jedzeniu.
Na koniec dzisiejszego postu życzę Wam Wszystkim spokojnej nocy i samych pięknych, kolorowych snów. Śpijcie dobrze moi Kochani 👄❤✋.
Dzisiaj byłam kurą domową i dobrze mi z tym. Każda kobieta czasem lubi oczyścić się ze zbędnych emocji sprzątając, gotując i piorąc. Niby takie to błahe aktywności a jakże skuteczne i dobre dla naszej psychiki.
Na koniec dzisiejszego dnia zostało mi do rozwieszenia jeszcze jedno pranie. Potem wypiję sobie napar z cytryny i liścia świeżej mięty, którą wyhodowała moja chrzestna. Dostałam wielką doniczkę z piękną miętą. Kto mnie dobrze zna ten wie, że nie lubię mięty, ale wiem że jest zdrowa i ma dobre właściwości. Poza tym mięta pomaga na żołądek co dzisiaj jest mi potrzebne, bo czuję się ciężko po jedzeniu.
Na koniec dzisiejszego postu życzę Wam Wszystkim spokojnej nocy i samych pięknych, kolorowych snów. Śpijcie dobrze moi Kochani 👄❤✋.
środa, 2 października 2019
Grzybobranie 2019 czyli rekordowy wysyp grzybów w Polsce
Dzień dobry 😇. Dzisiaj porozmawiamy o bardzo przyjemnej aktywności, a mianowicie o GRZYBOBRANIU. W moim 26-letnim życiu byłam 3 razy na grzybach. I szczerze żałuję, że tak niewiele razy brałam udział w grzybobraniu, ponieważ jest to bardzo relaksująca aktywność fizyczna. W tym roku niestety też nie wybiorę się do lasu na grzyby, ponieważ nie mam sposobności. Nie jestem genialną znawczynią grzybów, ale rozróżniam te jadalne od niejadalnych a to już coś ha ha ha. Póki co nie zatrułam się grzybami, choć szczerze mówiąc nie jestem ich wielką miłośniczką, jeśli sprawa tyczy się ich spożywania. Lubię bardzo borowiki i kurki, no i pieczarki (ale te są tak zwanymi sztucznymi grzybami, ponieważ hoduje się je na paletach w pieczarkarniach). Lubię podziwiać grzyby, bo uważam że są to piękne "dzieci" lasu. Uwielbiam grzybowe fotografie oraz dekoracje. Najbardziej nienawidzę robaków w grzybach, co niestety jest częstą sytuacją. Dlatego najczęściej spożywam pieczarki, ponieważ wtedy mam pewność, że nieproszony gość nie będzie gościł między moimi zębami 😈😈😈.
To piękne zdjęcie zaczerpnęłam z Internetu i nie jest mojego autorstwa.
Uwielbiammmmmm patrzeć na grzyby! ❤
Październik to tak w ogóle miesiąc grzybobrania. Wybieracie się na grzyby? Mieszkacie blisko lasu?
Swoją drogą jako starsza pani chciałabym mieszkać w lesie i jesienią wybierać się na grzyby. Wtedy starość na pewno byłaby ciekawsza i bardziej znośna niż ludzie mówią. Bardzo jestem ciekawa co życie planuje dla mnie, bardzo jestem ciekawa. Mam nadzieję, że uda mi się dożyć starości w chociaż przeciętnym zdrowiu. Tego sobie życzę i Wam również 💪❤.
Spokojnego wieczoru! 👄👄👄✋
To piękne zdjęcie zaczerpnęłam z Internetu i nie jest mojego autorstwa.
Uwielbiammmmmm patrzeć na grzyby! ❤
Październik to tak w ogóle miesiąc grzybobrania. Wybieracie się na grzyby? Mieszkacie blisko lasu?
Swoją drogą jako starsza pani chciałabym mieszkać w lesie i jesienią wybierać się na grzyby. Wtedy starość na pewno byłaby ciekawsza i bardziej znośna niż ludzie mówią. Bardzo jestem ciekawa co życie planuje dla mnie, bardzo jestem ciekawa. Mam nadzieję, że uda mi się dożyć starości w chociaż przeciętnym zdrowiu. Tego sobie życzę i Wam również 💪❤.
Spokojnego wieczoru! 👄👄👄✋
wtorek, 1 października 2019
Sezon Czarownic uważam za otwarty!
Dobry wieczór moi Drodzy! 😈 Dzisiaj już jest Październik, czyli jeden z moich ulubionych miesięcy w roku. To Sezon Czarownic, tajemniczości, pięknej jesiennej aury i oczywiście Halloween. Co jak co ale październik od zawsze kojarzy mi się z przecierami z dyni, z zupą dyniową, kończąc na cieśnie dyniowym, które jest po prostu przepyszne. Ten miesiąc ma w sobie sporo magii, podobnie jak listopad kiedy to przemierzamy cmentarze odwiedzając naszych bliskich, którzy odeszli z tego świata. Listopad to też czas wróżb andrzejkowych. Swoją drogą to super tradycja. Później czeka nas grudzień, który po prostu uwielbiam. Niestety przeszłam komercjalizacją tych przepięknych świąt, ale co ja poradzę, że z natury jestem sroką i uwielbiam ten szał zakupów, te brokatowe bombki, choinki, świece pachnące jabłkiem i cynamonem. Ja w ciągu tych trzech miesięcy przepadam i nie umiem opanować swojej żądzy posiadania ha ha ha 😈😈😈😈😈😈. Po tym jakże długim wstępie przejdźmy do dzisiejszego postu. Zapraszam.
Październik zupełnie inaczej pachnie, w październiku magia deszczu oczyszcza niesamowicie, aura jest przyjemna i po prostu czysta. Dla mnie ten miesiąc jest cudowny, bo zupełnie inaczej się czuję, energia mi napływa i jestem szczęśliwsza niż jestem. Październik nie bez kozery nazywany jest Sezonem Czarownic, ponieważ w tym miesiącu czeka nas Halloween. Od dziecka lubię fantastykę, magię, ezoterykę i parapsychologię. Nie będę mówić, że to mnie nie pociąga, niemniej wiem, że są granice, których lepiej nie przekraczać jeżeli nie jest się znawcą tematu. Od lat odczuwam, które miejsce (najczęściej sprawa tyczy się budynków) jest owiane dobrą energią, a które złą. Nie każdy w coś takiego wierzy, ale tak mam i mnie się to przynajmniej sprawdza. Są miejsca, które napawają mnie przerażeniem jak na przykład Las Popioły. Za każdym razem dziwnie się tam czuję i uważam, że albo nasza psychika tak dopasowuje się do tych historii, które wydarzyły się w tym lesie, albo po prostu to miejsce jest nawiedzone. Pamiętam jak ostatni raz byłam w tym lesie z Adamem. Pogoda była zimna, bo była koniec końców zima. Drzewa bujały się na wietrze. Czułam się bardzo źle, ponieważ miałam bardzo bardzo wysokie ciśnienie. W pewnym momencie zaczęłam rozmawiać z Adamem o wieszaniu na drzewie. Po paru chwilach dostrzegliśmy, że rozmawiamy o czymś przerażającym. Pamiętam te emocje jak dziś. Ten las, a bardziej jego historia mnie niesamowicie interesuje, ale... szczerze? myślę, że coś z tym lasem jest nie tak. Jeśli chodzi jeszcze o pewne miejsca i moje odczucia to uwielbiam cmentarze. Bardzo relaksuję się kiedy właśnie w tym miejscu sobie spaceruję. Czuję się wtedy niesamowicie dobrze, choć odczuwam wtedy bardzo dziwne emocje, niemniej pozytywne. A`propos cmentarza. Zawsze w Halloween wybieram się na cmentarz, ponieważ wtedy robimy porządki przed Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami, które dla mnie są zdecydowanie ważniejszym świętem, ponieważ dotyczą ważnych osób dla mnie, które nie żyją.
Pewnie zastanawiacie się czy świętuję Halloween? Powiem Wam, że nie wywołuję wtedy duchów, bo wiem że jest to szalenie niebezpieczna "zabawa". Nie modlę się do dziwnych bóstw, ani nie robię ołtarza modląc się w dziwnych językach. Dla mnie Halloween to bardziej zabawa typu MASKARADA. Lubię horrory, lampiony z dyni, te wszystkie przebrania za wiedźmy, kościotrupy i wampiry. Lubię mroczne klimaty ale to już wiecie. Dla mnie Halloween to dobra zabawa, kiedy to mogę sobie spędzić dzień, wieczór, noc, w bardzo klimatyczny, nastrojowy i mroczny sposób. I tyle. Nie polecam praktyk okultystycznych nikomu w ten dzień, ponieważ tak naprawdę nie wiemy czy droga do zaświatów istnieje. Być może tak, być może nie. Ta sfera nie powinna być naruszana. Być może jesteście zdziwieni, że tak zmienił się mój pogląd, ale ja siedziałam w temacie okultyzmu bardzo długo i wiem jak to zmienia człowieka. Owszem... jesteśmy pewni siebie, zainteresowani wnętrzem, ale też jest to pewien rodzaj wyalienowania się z życia realnego. Okultyzm bardzo pociąga i dla mnie jest to taka sfera, która pochłonęła by mnie doszczętnie gdyż lubię mrok i to co może być dalej. Jeżeli jesteście zainteresowani okultyzmem czy spirytyzmem to odłóżcie to na bok w Halloween. Nie polecam! Halloween wykorzystajcie na imprezę tematyczną czy robienie ciasta z dyni podczas oglądania horrorów i opowiadania sobie strasznych historii. Na temat Halloween wiem naprawdę dużo i w październiku sporo Wam opowiem, ponieważ to jest taki bardzo duchowy, ezoteryczny miesiąc. Dlatego w tym miesiącu poznacie trochę mojej strony, która jest przesiąknięta tajemnicą. Mam nadzieję, że czegoś się dowiecie, nauczycie i skorzystacie z moich cennych rad. Dowiecie się też tego czy można być czarownicą nie sprzedając duszy diabłu. Mam nadzieję, że październik będzie dla Was też miesiącem zadumy przed dwoma pierwszymi dniami listopada.
Sezon Czarownic uważam za otwarty! 💀
Tymczasem.
Październik zupełnie inaczej pachnie, w październiku magia deszczu oczyszcza niesamowicie, aura jest przyjemna i po prostu czysta. Dla mnie ten miesiąc jest cudowny, bo zupełnie inaczej się czuję, energia mi napływa i jestem szczęśliwsza niż jestem. Październik nie bez kozery nazywany jest Sezonem Czarownic, ponieważ w tym miesiącu czeka nas Halloween. Od dziecka lubię fantastykę, magię, ezoterykę i parapsychologię. Nie będę mówić, że to mnie nie pociąga, niemniej wiem, że są granice, których lepiej nie przekraczać jeżeli nie jest się znawcą tematu. Od lat odczuwam, które miejsce (najczęściej sprawa tyczy się budynków) jest owiane dobrą energią, a które złą. Nie każdy w coś takiego wierzy, ale tak mam i mnie się to przynajmniej sprawdza. Są miejsca, które napawają mnie przerażeniem jak na przykład Las Popioły. Za każdym razem dziwnie się tam czuję i uważam, że albo nasza psychika tak dopasowuje się do tych historii, które wydarzyły się w tym lesie, albo po prostu to miejsce jest nawiedzone. Pamiętam jak ostatni raz byłam w tym lesie z Adamem. Pogoda była zimna, bo była koniec końców zima. Drzewa bujały się na wietrze. Czułam się bardzo źle, ponieważ miałam bardzo bardzo wysokie ciśnienie. W pewnym momencie zaczęłam rozmawiać z Adamem o wieszaniu na drzewie. Po paru chwilach dostrzegliśmy, że rozmawiamy o czymś przerażającym. Pamiętam te emocje jak dziś. Ten las, a bardziej jego historia mnie niesamowicie interesuje, ale... szczerze? myślę, że coś z tym lasem jest nie tak. Jeśli chodzi jeszcze o pewne miejsca i moje odczucia to uwielbiam cmentarze. Bardzo relaksuję się kiedy właśnie w tym miejscu sobie spaceruję. Czuję się wtedy niesamowicie dobrze, choć odczuwam wtedy bardzo dziwne emocje, niemniej pozytywne. A`propos cmentarza. Zawsze w Halloween wybieram się na cmentarz, ponieważ wtedy robimy porządki przed Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami, które dla mnie są zdecydowanie ważniejszym świętem, ponieważ dotyczą ważnych osób dla mnie, które nie żyją.
Pewnie zastanawiacie się czy świętuję Halloween? Powiem Wam, że nie wywołuję wtedy duchów, bo wiem że jest to szalenie niebezpieczna "zabawa". Nie modlę się do dziwnych bóstw, ani nie robię ołtarza modląc się w dziwnych językach. Dla mnie Halloween to bardziej zabawa typu MASKARADA. Lubię horrory, lampiony z dyni, te wszystkie przebrania za wiedźmy, kościotrupy i wampiry. Lubię mroczne klimaty ale to już wiecie. Dla mnie Halloween to dobra zabawa, kiedy to mogę sobie spędzić dzień, wieczór, noc, w bardzo klimatyczny, nastrojowy i mroczny sposób. I tyle. Nie polecam praktyk okultystycznych nikomu w ten dzień, ponieważ tak naprawdę nie wiemy czy droga do zaświatów istnieje. Być może tak, być może nie. Ta sfera nie powinna być naruszana. Być może jesteście zdziwieni, że tak zmienił się mój pogląd, ale ja siedziałam w temacie okultyzmu bardzo długo i wiem jak to zmienia człowieka. Owszem... jesteśmy pewni siebie, zainteresowani wnętrzem, ale też jest to pewien rodzaj wyalienowania się z życia realnego. Okultyzm bardzo pociąga i dla mnie jest to taka sfera, która pochłonęła by mnie doszczętnie gdyż lubię mrok i to co może być dalej. Jeżeli jesteście zainteresowani okultyzmem czy spirytyzmem to odłóżcie to na bok w Halloween. Nie polecam! Halloween wykorzystajcie na imprezę tematyczną czy robienie ciasta z dyni podczas oglądania horrorów i opowiadania sobie strasznych historii. Na temat Halloween wiem naprawdę dużo i w październiku sporo Wam opowiem, ponieważ to jest taki bardzo duchowy, ezoteryczny miesiąc. Dlatego w tym miesiącu poznacie trochę mojej strony, która jest przesiąknięta tajemnicą. Mam nadzieję, że czegoś się dowiecie, nauczycie i skorzystacie z moich cennych rad. Dowiecie się też tego czy można być czarownicą nie sprzedając duszy diabłu. Mam nadzieję, że październik będzie dla Was też miesiącem zadumy przed dwoma pierwszymi dniami listopada.
Sezon Czarownic uważam za otwarty! 💀
Tymczasem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)