środa, 31 października 2018

Halloween 2018

Dobry wieczór/Dzień dobry moi Kochani! Dzisiaj mamy Halloween 😈😈😈 Jest to jeden z moich ulubionych dni w roku, ponieważ lubię czarne komedie, melancholię, mrok i przebieranie się. Halloween to dla mnie bardziej zabawa niż święto, które obchodzę. Już kiedyś pisałam o tym, że powinniśmy oswajać się ze śmiercią, ponieważ nie wyjdziemy z tego świata żywi. Kopniemy w kalendarz i tyle po nas zostanie 😈😈😈 Halloween coraz bardziej przenika do kultury Polski i uważam, że to dobrze, ponieważ to kolejny dzień w roku, w którym możemy coś celebrować. Wiem, że są zwolennicy i przeciwnicy tego dnia, ale nie o gustach dzisiaj dyskutujemy a o możliwości na dobrą zabawę. Przez 4 lata miałam mieć świetną zabawę halloweenową, ale zawsze coś nie wychodziło. Planowałam, planowałam i NIC. Niemniej wizualizacja dużo daje i w tym roku wraz z Karoliną(tak tak, to ta piękna Blondynka) kupiłyśmy bilety na imprezę do Futurysty(klub studencki). Czy nadal wybieramy się na imprezę? Szczerze to jeszcze się zastanawiamy, ponieważ wiadomym jest to, że ja chciałabym tam iść, ale umawiałam się z Karolą i muszę się też dostosować do jej oczekiwań, bo chciałabym aby także dobrze czuła się tego dnia. Także nie wiem jak będzie wyglądało Halloween tego roku, niemniej wiem, że wybywamy na miasto i do rana się bawimy, pijemy, celebrujemy życie. Jak to się potoczy wszystko to się okaże. Oczywiście chciałabym aby moje plany z dnia, w którym byłam w Kaliskiej się spełniły, ale Los jest przekorny i sam wie co powinno się zdarzyć, a co nie. Także Halloween tegoż roku to jedna wielka niewiadoma mimo wszystko!



Prawda, że wyglądam mrocznie?! 😈😈😈

Kochani, wszystko opowiem Wam w kolejnych postach, ponieważ dzisiaj nie będę miała czasu aby zamieścić następny post o tym co działo się w Halloween 2018. Postaram się zrobić zdjęcia i opowiedzieć Wam ze szczegółami jak spędziłam ten dzień i z kim, i gdzie. Także napisałam ten post, aby nie zostawić Was z niczym dzisiaj. Mam nadzieję, że będziecie oczekiwać na relację z Halloween. Myślę, że to będzie bardzo intrygujący i przyjemny dzień. 

Mrocznej zabawy moi Drodzy. Uważajcie na ludzi w maskach z Krzyku. Przechodząc z Karolą przez parku i mijając samochód typu ciężarówka zauważyłyśmy na oparciu fotela samochodowego jedną z takich masek. Było z deko przerażająco, ale wiecie co zrobiłam? Zdjęcie! haha haha. Cała ja 😈

Trzymajcie się i uważajcie na duchy, wampiry i psychopatycznych morderców!

Tymczasem

wtorek, 30 października 2018

Przestańmy się ranić!

My ludzie mamy taką umiejętność, że ranimy osoby, które kochamy. Tak już jest od zawsze i raczej nigdy nic w tej materii się nie zmieni, ponieważ już taki sport ludzkości. Nie wiem dlaczego tak jest, ale niestety to zjawisko występuje i nadal ma się świetnie. Sama też ranię ludzi, jak na cZŁOwieka przystało. Nie, żebym sie tym chwaliła ale po prostu stwierdzam fakt, że jednak Bogiem nie jestem. Jest noc, więc wzięłam się za przemyślenia. I oczywiście zamierzam się nimi podzielić z Wami, bo czymże byłyby moje refleksje gdybym ich Wam nie publikowała(choć to złe słowo). Gdybym się z Wami nimi nie dzieliła. O tak lepiej. Prawda? Także uznałam, że trochę melancholii dzisiaj Wam nie zaszkodzi. Przecież jesteśmy przed Halloween, Wszystkimi Świętymi i Zaduszkami. Te 3 dni mają to do siebie, że czuć mrok, czuć zderzenie życie ze śmiercią. Wystarczy pójść na cmentarz aby poczuć klimat śmierci. To w tych dniach jest wyczuwalne. I nie wiem czy to takie wmówienie sobie, że tak jest, czy tak po prostu się dzieje. Ja wierzę w tę drugą opcję.

Włączyłam sobie Leonarda Cohena, zapaliłam małą lampkę na toaletce i w pozycji pół-leżącej zabrałam się za rozmowę z Wami. Tak sobie myślę, że... życie ludzkie jest kruche, nieprzewidywalne i niekiedy bardzo bolesne. Kłócimy się, zadajemy ból, co gorsza czasem przeklinamy, a zapominamy, że nasze życie jest tylko na chwilę. Nie korzystamy z niego, nie wyciskamy jak cytrynę, nie żyjemy, tylko godzimy się na smutną egzystencję. Bywa, że nie mamy ludzi wokół siebie, nie mamy przyjaciela, nie mamy kogoś kogo możemy kochać, a on nas. Samotność moi Drodzy jest dobra na filmach, w piosenkach, przy pisaniu i w czasie defekacji. Ale samotność ssie naszą duszę i czyni bezbronnymi, łasymi na czułe słówka naiwniakami łapiącymi się na kurewskie manipulacje i przykrości ze strony otoczenia. Tak już jest i tu nie potrzeba wielkiej filozofii czy definicji psychologicznych. Tak jest i koniec.

Przestańmy się ranić, do kurwy nędzy! Nie rozumiem takiego postępowania. Nie rozumiem. Po co to robić? Aby nasze chore ego rosło do mamucich rozmiarów? Aby psychologicznie wydłużyć sobie penisa? Aby poczuć się lepszymi kobietami? Aby upodlić człowieka? Kurwa! Powiem Wam coś. Jeśli ktoś Was rani to z nim jest coś nie tak a nie z Wami, ponieważ nikt normalny nie znęca się psychicznie i fizycznie nad człowiekiem. Wiadomym jest to, że czasem puszczają nam hamulce, ponieważ dostaliśmy kurwicy lub białej gorączki i musimy się wyżyć czy nawet planujemy zemstę. Ale czy to serio ma sens? Z mojego punktu widzenia i doświadczeń widzę, że czasem po prostu lepiej odpuścić i iść dalej przed siebie nie tracąc niepotrzebnie swojego cennego czasu. Lepiej po prostu odejść i zapomnieć, albo odejść i pamiętać o ile wspomnienia są dobre i przyczyniły się do lepszej zmiany w naszym życiu. Choć ogólnie zmiany są czymś dobrym, bo hartują jak zimny prysznic. Weźcie moje słowa pod uwagę, bo w nich ukryty jest sens życia każdego z nas.

Zastanówcie się kochani kto powinien dalej być w Waszym życiu, a kto powinien zniknąć. Może przed końcem roku warto zrobić generalne porządki, które oczyszczą atmosferę? Może czas powiedzieć niektórym ludziom DO WIDZENIA i iść dalej przed siebie z podniesioną głową, ale nie z zadartym nosem. Przemyślcie to na spokojnie i podejmijcie decyzje, ponieważ ja już wiem jakie ja muszę podjąć, mimo że serce mówi coś innego. Niemniej podjęcie decyzji przy pomocy rozumu na pewno mniej Was rozczaruje. Czasem w życiu nie warto na coś czekać, bo bardzo często to na co tak bardzo czekaliście okazuje się czymś bezwartościowym. Trudne decyzje bolą, ale one mają przede wszystkim uczyć. I jeśli coś będzie Was bolało to wiedźcie, że pot, łzy i krew to detoks Waszej psychiki, duszy i serca. Poboli, ale przejdzie i rany zostaną zasklepione. Jak to Wałęsa mawiał NIE CHCEM ALE MUSZEM. Warto zrobić coś dla siebie, choć mieliśmy większe oczekiwania od Losu. I choć smutek targa moją duszę w tym momencie, to wiem, że moje plany są słuszne. Moja droga życia jest inna aniżeli taka jaką ludzie w moim środowisku oczekiwaliby od mnie. Przepraszam, ale to moje życie, mój sposób na nie, moje błędy, moje cierpienie i moja śmierć. Każdy umrze, ale nie każdy żyje. Ja będę tym wyjątkiem potwierdzającym regułę. Tymczasem. 

niedziela, 28 października 2018

Have a nice day :)

Dzień dobry moi Kochani 😇 Dzisiaj spałam 11 godzin? Chyba tak! Potrzebowałam tego po ostatnich zarwanych nocach. Ale nie o śnie dzisiaj, a o ludziach stawiających na nogi. Zapraszam do lektury na niedzielę 😈😈😈

W ciągu całego życia spotykamy różnych ludzi na swojej drodze. Czasem są to ludzie, którzy ściągają nas w dół i wydaje się nam, że nic nie osiągniemy, że jesteśmy szarą masą nieumiejącą nic. Ale na szczęście w przyrodzie musi być równowaga, więc oprócz ignorantów, złych ludzi i manipulantów spotykamy tak zwane dobre dusze chcące podać nam przysłowiową dłoń i pocieszyć. W moim krótkim 25-letnim życiu poznałam przeróżne jednostki. Były osoby, które coś ode mnie chciały, ale nie chciały nic dać od siebie. Czyli tacy ludzie PALEC-RĘKA jak ja ich nazywam. Dasz palec to wezmą całą dłoń. Poznałam też ludzi, którzy to chcieli ustalać zasady mojego życia. Takich to nienawidzę i spalam od razu. Nooo kłamię! Czasem za długi czas przebywałam z nimi, ponieważ mieli coś intrygującego. Niemniej to bardzo toksyczne jednostki. Na moje szczęście, mądrych i dobrych ludzi też poznawałam i poznaję. Z biegiem lat dowiaduję się o sobie więcej i czasem jestem zaskoczona jak postępuję w różnych(niekiedy dziwnych) sytuacjach związanych z ludźmi.
Po latach wiem już od kogo muszę odejść, które relacje nie mają szans, którym trzeba nakreślić bieg, a które niszczą od początku znajomość. Powiem Wam, że prowadzę pewien notes, w którym zapisuję różne relacje. Ustalam im poziom znajomości a po kilku miesiącach wyciągam wnioski co ewoluowało a co się dezaktywowało. Bardzo zmieniła się tabela PRZYJACIELE, ponieważ moje dwie przyjaciółki wczoraj wykreśliłam, ponieważ nimi już nie są. Z jedną kontakt skończył się kiedy wyjechała do Londynu, a z drugą? sama zaniedbała znajomość pisząc do mnie co kilka miesięcy i nie spotykając się ze mną. Nie chcę takich osób nazywać przyjaciółmi, bo wiem, że nie mogę na nich liczyć. Bolało to "skreślenie" bardzo, ale muszę szanować sama swoją duszę, aby rozwijać się na poziomie ducha. Dzisiaj tylko jedna osoba może aspirować do miana mojego przyjaciela/przyjaciółki. Może nawet dwie, ale teraz już jestem ostrożniejsza wybierając ludzi, między którymi chcę żyć. Bardzo ciekawie rozkłada się też tabela o nazwie WROGOWIE. Mam aż 6 wrogów! Uważam, że to sporo, mimo że świat jest wielki. Przy każdym wrogu mam zapisane czemu jest moim wrogiem. Dlaczego? Dlatego, że nie chcę zapomnieć jak to się stało, że osoba X znalazła się w tabeli WROGOWIE. I to nie są jakieś błahe sprawy, typu: kłótnia, rzucanie "mięsem", obraźliwe słowa, ale jest to na przykład kradzież, perfidna manipulacja, propozycja zabicia się, obrażenie osób, które kocham i inne takie. Powiem wprost. Jeżeli ktoś obraża osobę, którą kocham nie będzie miał ze mną życia! Nie obchodzi mnie co osoba X czy Y mówi na mnie i jak chamskie jest to co o o mnie rozpowiada. Jeżeli obraża ludzi, których kocham to ... 💀 Proste? Prawda.
Wracając do moich tabeli mam jeszcze ZNAJOMI, RODZINA, ZMARLI(tak, są dwie osoby, które są ważne dla mnie a nie żyją na tym świecie - babcia(*) i wujo Henio(*)), FACECI i MIŁOŚĆ. Znajomych i rodziny mam najwięcej, ale to nie ma dla mnie znaczenia. Nie o ilość chodzi a o jakość tych relacji. Aktualnie najsilniejsza relacja łączy mnie z kilkoma ludźmi, ale co dalej z tym będzie nie wiem. Teraz, na koniec roku robię sobie bilansik. Szykuję mocną dłoń, jasny umysł i oczojebnego markera. Zacieram ręce na to ile osób wyleci, gdzie chuj nie sięga 😇😈

W moim życiu jest teraz tak, że jestem zadowolona z tych osób, które są ze mną i wiem, że są bo tego chcą i są na tyle dojrzałe aby budować ze mną relację. Kto może zaskarbić moją duszę? Osoba o usposobieniu wesołym, szatańsko inteligentna, charyzmatyczna, z wolnym umysłem, melancholijna i pewna siebie. Nie szukam osób o postawie PRZEPRASZAM, ŻE ŻYJĘ. Jeżeli skupiamy się na swoich słabszych stronach to nie będziemy nigdy najlepszą wersją siebie. Warto swoje wady znać ale zrobić wszystko należy aby zlikwidować to co nam przeszkadza, zaakceptować albo zamienić w zaletę. Jeżeli ktoś nie akceptuje czegoś w nas a z nami przebywa to znaczy, że coś kurwa nie gra i nie ma tego flow, które powinno być między dwojgiem ludzi. Czy szukam kogoś nowego? Nie zamykam się na nowe znajomości, ale mam chyba wśród osób wokół mnie takich jakich chciałam. Oczywiście zależy mi bardziej na znajomościach w tak zwanym realu, ponieważ takie znajomości mogą najdłużej przetrwać, ponieważ są namacalne dla nas. W relacji ważna jest rozmowa, bliskość, wzajemne poczucie oddechu na ramieniu. Nie chcę iść przed ani za kimś jeśli kocham, ale obok aby móc rozmawiać, ponieważ znajomości i relacje rozpadają się przez brak rozmowy i zrozumienia. To jest główny powód tego, że coś co było przyjaźnią się zakończyło. To nie prawda, że przyjaźń trwa wiecznie albo miłość chociażby. Czasem coś się kończy, aby coś mogło się rozpocząć. Wierzę, że czeka mnie jeszcze wiele pięknych wspomnień i nie mam pretensji do Losu za to co złe mnie spotkało, a było kilka wydarzeń, które mnie prawie, że zniszczyły. Cieszę się zatem, że wiele dobrego mnie spotkało także. Nie smucę się złem, ale tym, że mogłam przeżyć to co było dobre. Gdybym miała umrzeć w wieku 30 lat nie byłabym rozgoryczona, że tak szybko, ale byłabym wdzięczna, że miałam szanse przeżyć te 30 lat. Nie żywię też smutku do tych 6 wrogów, ponieważ oni byli mi bardzo potrzebni do życia, abym mogła pewne kwestie zrozumieć i nauczyć się czegoś na przyszłość. Te osoby mnie ukształtowały i bardzo wiele nauczyły o ludziach. Pewnie jeszcze w życiu poznam innych wrogów ale z wiedzą jaką mam teraz będę inaczej patrzyła na sytuacje, które wokół mnie się pojawiają.

Tym akcentem pełnym nadziei życzę Wam szczęścia do ludzi i więcej dystansu do życia. To ciężka praca, ale do zrobienia. Wiecie doskonale, co działo się w moim życiu jeżeli czytacie mnie od początku. Ja widzę dużą zmianę w sobie i jestem szczęśliwsza ale chciałabym móc znowu pewnego dnia powiedzieć sama przed sobą JESTEM SZCZĘŚLIWA. Trzymajcie się ciepło i zawsze szukajcie pozytywnych duszyczek z milionem pomysłów. Bardzo Was szanuję Kochani dlatego dzielę się z Wami swoim życiem, radami i refleksjami. Mam nadzieję, że na Myślach Kobiety Wyzwolonej coś podpatrzycie, coś przeczytacie co zainspiruje Was do działania i zmiany sposobu myślenia. Bądźmy zmianą, którą chcemy ujrzeć na świecie!

Tymczasem

👄✋



sobota, 27 października 2018

Jak być mistrzem w całowaniu?

Wiele osób zastanawia się co zrobić aby całować mistrzowsko. I powiem Wam prosto z mostu - NIC. Słyszy się, że im ktoś miał więcej kobiet lub mężczyzn w życiu to jest lepszym w całowaniu. Nie zawsze to się ma do rzeczywistości. Naprawdę! Magazyny dla kobiet często robią tym kobietom taką wodę z mózgu, że to mała głowa. Cosmopolitan to gazetka na początek papierów rozwodowych. Nastolatki niech sobie czytają, ale szczerze? Nie polecam. Lepiej czytać Maassen 😈 bo ja Wam powiem jak jest, a nie jak mogłoby gdybyście byli Paris Hilton w wyobrażeniach mężczyzn.

Spotykałam się z facetem, który kolekcjonował pocałunki i stosunki z kobietami, a całował? FATALNIE. Także to nie prawda, że im więcej  tym lepiej. Nie zawsze to ma się do rzeczywistości. Oczywiście doświadczenia są ważne, ale prawda jest taka, że albo ktoś umie całować albo nie. Albo się jest demonem seksu albo nie ma się tego czegoś podczas zbliżeń. Nie każdy ma do tego rękę ha ha, podobnie jak przy dbaniu o kwiaty. Jedna "ręka" sprawia, że kwiat rośnie, a inna, że szybko opadnie. Cóż... życie.

Ale skoro wybrałam taki temat na dzisiejszy post, to podam Wam moje autorskie rady, które nawiasem mówiąc, mam nadzieję, że wykorzystacie 😇😈 Nie musicie dziękować!

JAK BYĆ MISTRZEM W CAŁOWANIU?

1. Wyłącz głowę, włącz pasję!

To moja dewiza bloga, ale podczas całowania należy odczuwać pocałunek emocjami a nie głową. Tu nie ma co myśleć, tutaj  trzeba popłynąć wraz z ustami partnera.

2. Ślina ślinie nierówna!

Tutaj jest pewien kłopot, bo o ile druga strona nie całuje jak Buldog Francuski to wszystko jest dobrze, ale jeśli jesteśmy obślinieni wszędzie wokół ust i z nas kapie a jesteśmy w miejscu publicznym to jest to już słabe.

3. Zęby są po to aby gryźć!

TAK! Nie rozumiem czemu kobiety(najczęściej) nie lubią kiedy ich partnerzy podgryzają ich wargi(cały czas mówimy o ustach 😈). To jest bardzo przyjemne i pociągające, nawet jeśli przegryzie się usta.

4. Całowanie to taniec ust i języka!

Nie każdy umie tańczyć i nie każdy też umie całować, ale z dwojga złego lepiej umieć całować niż tańczyć. Wiem co mówię.

5. Za głęboko!

Podczas całowania nie należy przesadzać ze zbyt głębokim wkładaniem języka, o ile oboje partnerzy nie mają na to parcia. Dużo osób lubi bardzo głębokie, namiętne pocałunki. Niemniej jeśli idziecie na swoją pierwszą randkę wybierzcie inny rodzaj pocałunku. Dla bezpieczeństwa.

6. WIELKA 3!

Usta, język i zęby powinny brać udział podczas całowania. Jest to ważne dla różnorodności całowania.

7. Mowa ciała to więcej niż myślisz!

Mowa ciała wiele mówi o człowieku, nawet podczas takiej czynności jaką jest całowanie. Macie ręce, macie nogi, uszy, szyję, dłonie, włosy. To ich do cholery używajcie! 😈 Miziajcie, przytulajcie, całujcie, po prostu nie bądźcie bierni. Bierność jest zła.



Mam nadzieję, że skorzystacie z mojej magicznej 7 i będziecie lepsi w tej przyjemnej ludzkiej czynności. Bardzo irytuje mnie gdy ludzie czytają te porady z neta jak dobrze całować, jak dobrze żyć, jak dobrze się pieprzyć i  jak wszystko zrobić dobrze. Nie da się tak. Trzeba znaleźć złoty środek i doświadczać. Ale też nie wolno zapominać, że każdy w czymś jest lepszym. Nie każdy może być mistrzem całowania, ponieważ jednak nie każdy to umie robić. Kiedyś moja przyjaciółka powiedziała mi, że jej ojciec przez 30 lat nie nauczył się całować i jej mama cały czas dokucza swojemu mężowi z tego powodu. Także... cóż... nie z każdej mąki będzie chleb 😈😇

Całujcie się i róbcie to codziennie(jeśli macie z kim to robić). A jeżeli nie macie to znajdźcie, bo całowanie ma bardzo dużo punktów dodatnich. Na przykład odchudza. Oooo to teraz jasne, czemu utyłam! No tak! Eureka. Faktycznie wtedy byłam szczupła 😈😇 Jak to dobrze pisać dla Was posty, bo można się sporo dowiedzieć o sobie. 

Trzymajcie się ciepło i całujcie się ile wlezie! 

👄👄👄


piątek, 26 października 2018

Propozycja sukienki na Sylwestra!

Dzień dobry moi Drodzy! Sylwester zbliża się wielkimi krokami dlatego to odpowiedni czas aby pomyśleć o kreacji na ten wyjątkowy dzień. Dla mnie sukienka sylwestrowa powinna być dłuższa i brokatowa. Wczoraj wybrałam się na zakupy z najlepszą towarzyszką i pooglądałam co nowego jest w sklepach. W Orsay(wieki tam nie byłam) przymierzyłam szarą sukienkę ze srebrnym brokatem. Tak się prezentowałam.

Co myślicie? Seksownie? ❤😈

Rok temu przymierzałam bardzo podobną sukienkę tylko, że granatową i z innym dekoltem i kontrafałdą. Dla mnie ostatnia noc roku musi być błyszcząca, elegancka i wyrafinowana. To nie czas i miejsce na delikatne i subtelne wdzianka. W Sylwestra należy świecić jak gwiazda. Cekiny też są genialnym pomysłem. Nie bójcie się zaszaleć. Zwracam się w tym miejscu do Pań i Panów. Panowie spokojnie mogą założyć poszetkę ze złotą bądź srebrną nitką. Odwagi! Kiedy jak nie teraz 😇😈

Muszę pomyśleć w co się ubiorę, ale zamierzam spędzić ostatnią noc roku lepiej niż rok temu kiedy to siedziałam sama, SAMA w domu z wysokim ciśnieniem i miałam mdłości z bólu. Kochani zdrowia Wam życzę na te przedsylwestrowe dwa miesiące. 

Buziaczki 👄👄👄

wtorek, 23 października 2018

Cygaretki, JAZZ & samotność są dla wybranych

Dzisiaj to już 3 post!!! ale skoro i tak jestem w klimacie depresyjnej jesieni to mam wenę aby pisać. Także wykorzystam to i coś tu naskrobię 😈

Jazz to trudna muzyka, choć bardziej pasowałoby tu słowo -  WYBREDNA. Jazz nie ma w swoim repertuarze kawałków dla każdego, ponieważ nie o to chodzi w muzyce improwizacji. Jazz albo się kocha, albo nienawidzi. Tu nie ma miejsca na szarości i półśrodki. Tu jest tylko smak, przydymienie i ukryty seks. Jazz spodoba się wybrednym osobowościom lubiącym seks, namiętność, melancholię, rozważania, filozofię. Nie ma gatunku muzycznego, przy którym tak dobrze myśli się jak właśnie przy jazzie. Ta muzyka jest do tego stworzona. Oczywiście to nie jest tak, że budzę się rano i włączam jazz i jem śniadanie, maluję się, myję zęby. Bynajmniej. Taki rodzaj muzyki słucham kiedy piję sobie popołudniową herbatę, bawarkę albo chcę pomyśleć jak właśnie teraz. Dzisiaj cały dzień w tle mam włączonego Cheta Bakera i się rozkoszuję, po ciężkiej nocy. Jazz jest też stworzony do tego aby upić się kulturalnie whiskey, aby następnie uprawiać wulgarny seks, a "po" zapalić papierosa. Taki jest jazz. Jest w nim mnóstwo smutku, pasji i takiego fajnego "brudu".


Cygaretki też dla wybranych? TAK! Mało kto pali ten znany z dawniejszych lat wyrób tytoniowy. W mojej rodzinie tylko 2 osoby paliły papierosy, więc nie widziałam nikogo palącego cygaretki. Niemniej trochę naoglądałam się różnych filmów, w których pojawiał się motyw z cygaretkami. Bardzo mi się to podobało. Było w tym coś takiego WOW. Już jako mała dziewczynka byłam zaintrygowana kobietami palącymi długie papierosy, cygaretki i palące z różnych szklanych lufek. Wiedziałam, że jak będę dorosła to będę wytwornym palaczem ha ha ha 😈 Dlaczego cygaretki są dla wybranych? Bo to mocny tytoń, specyficzny słodkawy smak i zapach, inny kolor(dla niektórych gówniany) i KLASA. Cygaretka nie pasuje w zestawieniu z dresami, sandałkami czy ciuchami oversize. Tu musi być szyk. A poza tym nie każdy chce i lubi palić cygaretki. To wyrób, którym podobnie jak cygarem nie należy się zaciągać. I podobnie jak jazz, palenie cygaretek jest hmm... dosyć osobliwą czynnością wymagającą pewnej oprawy. 

A jak ma się sprawa z samotnością? Samotność jest darem dla tych którzy jej pragną i cierpieniem tych, którzy jej unikają. I kropka. Tu nie ma co deliberować nad tym, bo o samotności napisałam Wam mnóstwooooo postów na Myślach Kobiety Wyzwolonej. Samotność jest kłopotliwa, ale bywa zjadliwa. Ważne, aby nie stała się ciężarem w naszym życiu.


Samotni ludzie bardzo często noszą maskę na twarzy, ponieważ wiedzą jak to boli gdy melancholia daje o sobie znać w takie deszczowe dni jak ten.

Tymczasem.


Testowy GIF z Maassen :)

Dzień dobry! Mimo iż dzisiaj pojawił się już post to pojawia się kolejny, ponieważ chcę spraktykować czy działa mi GIF zrobiony przeze mnie. Liczę na odzew od Was w komentarzach czy moje "dziecko" działa czy nie 😈.


Mam nadzieję, że zadziała, bo na fanpejdżu Myśli Kobiety Wyzwolonej GIF ma się całkiem dobrze.
Działa czy nie moi Kochani?

Wiecie... chciałabym troszkę wzbogacić Myśli Kobiety Wyzwolonej o nowe walory, także zależy mi na tym czy to co dodaję działa i jakiej jest jakości. Jeżeli taka forma postów Wam się spodoba, to będzie ich więcej i więcej.

Buziaczki na to deszczowe popołudnie w Łodzi 👄👄👄


Październiku... jesteś nie najgorszy

Dobry wieczór 😈😇 ostatnio nie wiem w co ręce włożyć(Maassen jak to nie wiesz 😈), bo jestem taka zajęta. Ostatnie dni przeleciały mi ekspresowo, aż nie wiem co się z nimi stało. Wy też tak macie? że czas przed świętami zimowymi mija Wam tak szybko, ba! za szybko!? Październik wielkim krokami zbliża się ku końcowi, ale to nie najgorszy miesiąc tego roku. Były gorsze momenty ale cóż... nic na to już nie poradzę. Cieszę się, że mam takie podejście do życia iż wszystko co się zdarzyło, musiało się zdarzyć. Tak się po prostu łatwiej żyje. Choć życie samo w sobie nie jest łatwe. Najważniejszym jest to aby uczynić je zjadliwym. Trochę przypraw i da się przełknąć(choć przyprawy czasem psują smak 😈).

Tutaj wyglądam jakbym chciała coś spsocić, ale... fakty są takie, że tak. A fakty zawsze są nagie 😈

Październik to miesiąc spacerów, które uskuteczniłam razem z Karoliną. Moja znajomość z nią też nie jest bez powodu. Nie widziałyśmy się od gimnazjum aby to w lipcu tego roku po wielu latach odnowić kontakt. I to jest bardzo na plus, ponieważ to cudowne uczucie nie musieć udawać, powstrzymywać swojego czasem zbyt porywczego dowcipu. Gdzie nas ta znajomość zaprowadzi nie wiem, ale to co jest, jest dobre. 

Październik to też czas rozstania, a zarazem bliższej więzi emocjonalnej. Po śmierci mojej babci zrozumiałam, że ktoś musi odejść aby ktoś mógł przyjść. To trudny temat i nie na dzisiaj. O tym porozmawiamy bliżej tych trudniejszych dni jak Wszystkich Świętych czy Zaduszki. 

Październik to też czas lepszego zdrowia - przynajmniej w wynikach badań ha ha ha.

Październik to naprawdę całkiem dobry okres w moim kiepskim bardzo 2018 roku. Ten rok był dla mnie najtrudniejszym, ale udało mi się poprawić coś w swoim życiu, choć do polepszenia sytuacji w wielu kwestiach jeszcze dużo pozostało. Ostatnie dwa miesiące tego roku chcę spędzić na pewnym zastanowieniu się, rozważeniu a także na miłych spotkaniach z ludźmi, których kocham, lubię, szanuję i podziwiam. I tym miłym i pozytywnym akcentem kończę dzisiejszy post, który pisało mi się bardzo przyjemnie, ponieważ stęskniłam się za Wami i za pisaniem. Kocham to i jest to jedyna stała rzecz w moim zmiennym życiu. 

Życzę Wam spokojnej nocy lub cudownego dnia w zależności, z którego miejsca globu mnie czytacie. Mam nadzieję, że końcówka roku będzie dla Was udana, szczęśliwa i w pełni zdrowia. Łapcie pozytywną energię, bo wiem że takowej mam dużo, choć melancholia puka drzwiami i oknami, choć to też dobra strona mojej duszy. 

Tulę Was mocno i przesyłam moc buziaków 👄👄👄

Tymczasem

piątek, 19 października 2018

Jest zbyt pokręcona by żyć i zbyt rzadka żeby umrzeć...

Jest 00:45 a ja nie śpię. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ najlepiej żyje mi się w nocy. Jeszcze nie tak dawno chciałam to w sobie zmienić ale tak naprawdę to chciałam się dostosować do systemu. Ale ten system mnie niszczy, wykańcza i chce ograniczać, a ja tego nie chcę. Nie lubię żyć według jakichkolwiek zasad, więc nie zamierzam się dostosowywać, aby innym zrobić dobrze. Ciągle słyszę "Trzeba się czasem w życiu dostosować", "Trzeba iść na kompromisy", "Trzeba być elastycznym", "Trzeba, trzeba, trzeba". Prawda jest taka, że nic nie musimy! I to tylko takie pierdolenie, że musimy wstawać na 8 do pracy, pracować 8 godzin, wychowywać dzieci, prać mężowi skarpetki, stać się Matką Polką i każdego dnia od nowa Polska Ludowa! NIE!!! Ja tak żyć nigdy nie będę! Oczywiście możemy zostać niewolnikami swojego życia, swojego umysłu i systemu, ale NIE, ja  w taki sposób nie będę żyła. Czy się komuś to podoba czy nie. Znajdę alternatywny sposób na własne życie. Nie obchodzi mnie też to komu ten pomysł się będzie podobał a komu nie. Zawsze chciałam żyć tak jak chcę i będę tak robiła aby to osiągnąć. Nie obchodzą mnie koszta tego, obchodzi mnie tylko mój cel.

Są ludzie, którzy mówią, że należy żyć dla drugiego człowieka. Oczywiście, że to fajne tak się prospołecznie poudzielać, ale co z tego mamy? Ja coś takiego robię, ale dużo osób tego nie docenia, ba! bardzo dużo. Niestety. Niemniej to nie powód, dla którego miałabym porzucić bloga i przestać pisać. Ja nikogo nie zmuszam do czytania i oglądania to raz, dwa nikt mi nie płaci za to, że piszę. Od początku bloga postanowiłam, że nie będę dodawała reklam na blogu i podpinała się pod domenę. Oczywiście mogę coś reklamować w postach, ale nie będę sobie wklejała na moją prywatną stronę dodatkowych banerów. Ktoś powie - "Idiotka, przecież fajnie zarabiać na pasji". Oczywiście, że fajne drogi ignorancie, ale fakty są takie, że podpinanie się pod domenę grozi utratą bloga, bądź wpisów, które nie spodobają się Google, a mnie zależy na tym aby moje słowo było wolne i niepodległe żadnej instytucji. Taka była moja decyzja i jest nadal.

Dlaczego ten wpis jest taki... ostry? Ano moi Drodzy... wielu z Was pyta mnie, w którym kierunku zmierzają Myśli Kobiety Wyzwolonej. Zmierzają do tego do czego zmierzają czyli do końca. Nie do zamknięcia bloga. Bynajmniej. Ale nasze życie kiedyś się kończy. Z każdym dniem jesteśmy bliżej śmierci, z każdym dniem ja jestem bliżej końca. Myśli Kobiety Wyzwolonej to opowieść o moim życiu, to historia którą do końca mojego życia będę Wam opowiadała, ponieważ odczuwam taką potrzebę. Na razie jakiś większych zmian na blogu nie będzie, ponieważ jestem zadowolona z formy jaką MKW przybrały. Chciałabym Wam jedynie powiedzieć, że na blogu za jakiś czas pojawi się bardzo kontrowersyjny post, który wielu z Was zaszokuje, innych być może wkurwi, a jedni powiedzą W KOŃCU MAASSEN!!!! .

Jest zbyt pokręcona by żyć i zbyt rzadka żeby umrzeć... -  tak można powiedzieć o mnie, ponieważ trudno mi się żyje na tym świecie. Nigdy nie przepadałam za ludźmi, ponieważ te istoty ranią, chcą osłabiać nasze ego, krzywdzą i trudno z nimi wytrzymać. Ludzie też zawsze odchodzą, wyrzucają ludzi do "kosza", niszczą, chcą sprawić, że czujemy się nikim. Czasem zastanawiam się czy powinnam żyć. Czasem dochodzę do wniosku, że życie ludzkie nie ma żadnej wartości i nie warto istnieć. Choć szkoda byłoby umrzeć, będąc innym od tego całego społeczeństwa. Niektórzy umieli mnie docenić, ale większość najchętniej by mnie spaliła żywcem. Powiem Wam, że coraz bardziej kusi mnie ta walizka, która przede mną stoi. Co gdybym ją spakowała, pojechała na dworzec i pojechała najwcześniejszym z możliwych pociągów. Czy ktoś zmartwiłby się moim krokiem i taką niespodziewaną decyzją? Szczerze? Nie. A przynajmniej nie sądzę. Ludzie szukają odpowiedników, zamienników, namiastek tego co odeszło. Czasem myślę, że coś mnie zesłało na ziemię abym została poszukiwaczem. Nie znalazłam życia, nie odnalazłam szczęścia ani siebie. Odczuwam coraz głębszą melancholię, pustkę, ciemność. Głębia coraz bardziej pochłania moją duszę i czyni emocje bezemocjonalnymi. Mając 25 lat to trochę smutne tak czuć. Ale to nie moja wina, że inni tego nie rozumieją. Kiedyś się zdecyduję i będzie to najlepsza decyzja...

A teraz życzę Wam słodkich snów moi Kochani. Dziękuję, że jesteście ze mną, czytacie mój blog, coraz częściej komentujecie, lajkujecie, odwiedzacie fanpejdż Myśli Kobiety Wyzwolonej na Facebooku. To wszystko bardzo doceniam i cieszy mnie to, że robię coś dla innych. Dziękuję.

Ps. Nawet nie wyobrażacie sobie jak mi smutno kiedy ta głębia wciąga, kiedy czuję jej oddech za plecami, kiedy wiem że muszę... jak ja tego nie lubię.

środa, 17 października 2018

Upojenie alkoholowe, niemoralne propozycje i czerwone światła czyli... impreza w Kaliskiej

Dobry wieczór moi Kochani! Nie mogę usnąć przez zapalenie zatok, więc postanowiłam, że wykorzystam produktywnie moją bezsenność i napiszę Wam jak wyglądała moja piątkowa impreza z Karolą na Piotrkowskiej w pubie Kaliska.

W południe spotkałam się z Karoliną aby pospacerować i kupić myszkę do laptopa. Siedząc na ławce w parku postanowiłyśmy, że wybierzemy się do pubu na Piotrkowską. I jak pomyślałyśmy tak zrobiłyśmy.

Tak wyglądała moja "góra" na tę okoliczność. Myślę, że Wam się podoba. Miałam tę białą bluzkę ze srebrnymi cekinami, która ma pokaźnych rozmiarów dekolt. Na to założyłam cienki, czarny kardigan, czarne legginsy i kwieciste tenisówki. Myślałam, że wyglądałam dobrze jak na piątek i Piotrkowską, ale myliłam się! Wyglądałam obłędnie(i Karola również), bo miałyśmy ogromne branie ha ha ha 😈😈😈.

Niby nie wypiłyśmy dużo ale upoiłyśmy się zabójczo. Tutaj siedziałam przy tym stoliku z Karoliną jakieś dwie godziny. Aż tu nagle podeszło do nas dwóch typów mówiących po angielsku. Zaproponowali nam wspólny taniec, ponieważ "Jesteście bardzo piękne". Było to przemiłe, choć wzrok ich był przerażająco erotyczny. Karola powiedziała mi, że mówili coś ROOM, ale ja nie zrozumiałam. Eh... chciało im się chciało, a tu psikus i NIE. W ogóle powiedziałam temu gościowi - I have a boyfriend, ale spojrzał na mnie i powiedział - A gdzie on jest? Nie ma go tutaj. Mówiąc to myślałam, że mnie zje. Niemniej w końcu sobie poszli, ale nas pomiziali po ramionach na do widzenia. Było to dziwne, przyznaję. 

Po tych dwóch godzinach dołączyła do nas Karolina nr 2 i Patryk, który jest kumplem dwóch Karolin ha ha ha. Było fajnie, nie powiem że nie. 

Widziałam też Patryka nr 2, który obtańcowywał pulchne laski(zawsze takie lubił, zawsze szukał wielkich cycków i wielkich dup, wielkich ud, wielkich ust). Byłam tak pijana, że nie wiem co to było, tańczył świetnie, no bo umiał to robić. Obgadałam go z Karoliną ha ha ha. Oż my złe i podłe! 😈😈😈

Kiedy Karola nr 2 i Patryk od Karolin tańczyli to ja z moją Blond Kumpelą siedziałyśmy i piłyśmy shota cytrynowego i piwo. W tym czasie czułam na sobie wzrok dwóch facetów w białych koszulach i garniakach. Widziałam, że patrzą na moje cycki, które wypływały z bluzki. Było mi tak gorąco, że mimowolnie odrzuciłam włosy do tyłu. Aż tu nagle zjawił się przystojny blondyn w koszuli w paski. I wypalił - "Cześć przyszedłem, ponieważ moi koledzy(o tam patrzcie - pokazał na "białe koszule") wstydzili się do Was podejść. Chcieli z Wami potańczyć i porozmawiać. Chciałem im pokazać, że warto podejść i się nie bać. Miłego wieczoru Dziewczyny."

Później przenieśliśmy się na piętro wyżej. Byłam taka pijana, że siedziałam na tarasie i paliłam. A potem nastał ranek. Wróciłam z Karoliną do domu bez sił ale z miłymi wspomnieniami. 

Było grubo i wygodne były kanapy. Jedynie brakowało Adama ❤ Ale nadrobimy 😈

Ten wieczór, ta noc piątkowa była super. Myślę, że ten wieczór zrobił nam dobrze, ponieważ ostatnio miałyśmy dużo stresu i problemów. Alkohol wymywa smutki, pieści duszę...
Bardzo polecam Kaliską jako pub, ponieważ jest świetna muzyka jeśli lubicie hity lat 90 oraz latino. Jest bardzo głośno, więc ja krzyczałam, a następnego dnia straciłam głos i rozchorowałam się bardziej, ale warto było. Muszę Wam powiedzieć, że brunetka w zestawieniu z blondynką to podwójna moc seksapilu. Ostatni raz w Kaliskiej byłam bodajże rok temu, więc dawno a jest to mój ulubiony pub tak samo jak Sahara, w której jest najlepsza sheesha w Łodzi. 

Kończąc chcę Wam oznajmić, że to nie koniec imprez w tym miesiącu, ponieważ wybieram się jeszcze do Futurysty na wielką imprezę z okazji Halloween, o której wspominałam Wam w poście oraz na fanpejdżu bloga, na którego serdecznie zapraszam oraz do lajkowania strony. W Futuryście impreza będzie na ponad 1000 osób, więc to będzie na pewno gruby melanż. Już się doczekać nie mogę, ponieważ co ja Was będę oszukiwała. Lubię imprezy, uwielbiam Halloween i uwielbiam randki ❤ 

Cieszę się, że zebrałam się do wspomnienia ostatniego wypadu na Myślach Kobiety Wyzwolonej, ponieważ wiem, że jesteście ciekawi co robię jeśli nie piszę lub nie spaceruję. Do końca tego roku zamierzam się bawić jak najlepiej, ponieważ życie jest jedno i trzeba z niego korzystać. Kto wie ile pożyję, może umrę młodo? Kto wie? Chcę przeżyć życie intensywnie, a poza tym moje zdrowie się poprawiło, więc mogę znowu imprezować i się świetnie bawić. 

Trzymajcie się ciepło i imprezujcie, bo młodość kiedyś przeminie i wtedy nie będzie tak fajnie jak może być teraz. 

Spokojnej nocy i samych erotycznych snów, ale nie ze mną, bo moje serce należy tylko do A. ❤.

Buziaczki 👄



poniedziałek, 15 października 2018

Dobry moment

Dobry wieczór Kochani! W życiu dobre momenty przychodzą nagle kiedy burzy się całe nasze ludzkie życie. Te osławione dobre momenty przychodzą kiedy jest najciemniej, ponieważ wtedy możemy pokazać swój potencjał całemu światu albo jednej osobie, na której chcemy wywrzeć dobre wrażenie. Mam 25 lat i jestem w specyficznym momencie mojego życia. Mówi się, że to najpiękniejszy wiek dla kobiety. Myślę, że to czas rozkwitu kobiety, ale jak dla mnie najbardziej interesujące kobiety mają 30+. Pewien mężczyzna, z którym wiązał mnie krótki romans powiedział mi, że ja będę miała 27 lat to będę OGIEŃ. Był zafascynowany moją osobą, ale bardzo mnie skrzywdził mentalnie na bardzo długi czas. Z romansu z nim wyciągnęłam wnioski i wiem, że coś takiego w moim życiu nie może mieć miejsca więcej razy, bo to było niewłaściwe, choć wiem że nie miał złych intencji względem mojej osoby. Być może nawet to czyta(...). To była krótka historia, która pozostawiła głęboki ślad na mojej psychice i sercu oraz zdrowiu.

Wszystko dzieje się po coś. Zło, dobro ma sens. Cierpienie też ma sens. Kiedy cierpimy chcemy być lepszymi ludźmi jak gdyby to miało wykupić nas za błędy czynione przez lata. Mówi się, że najmądrzejsi ludzie popełnili najwięcej błędów w swoim życiu. Myślę, że tak jest, ponieważ człowiek z bagażem doświadczeń, wspomnień wie więcej i ma lepsze rozeznanie w życiu. Nie można być w czymś dobrym nie doświadczając. Życie jest jedyną rzeczą, którą nie można zrobić na próbę. Rodzimy się i mamy żyć. Życie to abstrakcyjna gra, w której nie zawsze wygrywają inteligentni. Najczęściej zwycięzcami zostają Ci najsilniejsi i najbardziej zdeterminowani na sukces. Można odpuścić, ale szkoda kiedy tak bardzo się czegoś pragnie. Kiedy to się dostaje, to najpiękniejszy prezent od życia. Nic nie daje większej siły niż spełniające się marzenie. Jestem poruszona bardzo nawet. Powiem Wam, że czuję szczęście albo umieram ha ha ha. A tak poważnie, całkiem poważnie to przestańmy brać życie na surowo. Ugotujmy je, przyprawmy tak jak lubimy i rozkoszujmy się nim, bo jest tylko jedno. Ludzie często sprawiali, że zaczynałam wątpić, ale nigdy nie straciłam nadziei. I nie stracę. Może to naiwne, może nawet i głupie, ale wierzcie mi że ja kocham tak szaleńczo wątpić i dostawać co pragnęłam. Nie chcę być z ludźmi, którzy ciągną mnie w dół i osłabiają w to co wierzę. To, że oni są tak upośledzeni, że nie mają siły wierzyć w cuda nie znaczy, że ja też jestem też taka chora. I to zdanie nie ma na celu obrażenia ludzi chorych, ale chcę Wam nadać moc tego co napisałam. Ale Wy się nie obrazicie, bo wiecie że dla mnie ludzie to nie gówno, które spuszcza się w kiblu, po pewnym śmierdzącym posiedzeniu. Zawsze szukałam wyjątkowych osobowości bo sama jestem trudna, skomplikowana i nieokiełznana. Zawsze szukałam kogoś kto pozwoli mi nie udawać, pozwoli mi rozmawiać o 3 w nocy w łóżku przy muzyce latino, kto zrozumie że jem chipsy z maślanką, że przecedzam zupę na gładko, że jestem perfekcjonistką, że mam swoje zdanie i erotyczny dowcip. Nie chcę się hamować, nie chcę udawać, chcę być całkowicie hedonistycznie nieprzyzwoicie zjadliwa. Chcę pokazać ludziom, że można jak się chce. Nie obchodzi mnie kto patrzy w tym biurokratycznym państwie. Obchodzi mnie tylko pragnienie i nic więcej. Wątpliwości mam wiele, ale zawsze wierzę i będę do końca.

I niech mnie życie doświadcza, przejebie, męczy, nęci, niech mnie policzkuje, ale ja zawsze trwać będę przy tym co jest mi bliskie, co kocham, czego pragnę. I niech zwą to szaleństwem, głupotą, naiwnością, nieudacznictwem, kurewstwem i inną padliną ale ja już wybrałam.

Dobry moment jest wtedy kiedy czujecie, że to jest to. Inni niech Wam pierdolą, że się mylicie. Zawsze miałam swoje zdanie i to się nie zmieni. Moje zdanie, mój wybór, moja radość bądź cierpienie. Zacznijmy myśleć pozytywnie i otaczajmy się takimi ludźmi. Nie chcę już smutku, pretensji do Losu. Póki żyć będę będę wierzyła w to co chcę i niech ludzie pierdolą co chcą. Piszę dla siebie, dla Was Kochani, dla Ciebie ❤, dla kilku osób, które są wiernymi fanami i wszystkich, którzy się zgubili. Każdy z Was jest wyjątkowym i się nie poddawajcie dlatego, że ktoś ma zły dzień i Wam zazdrości. Moje serce jest pełne szczęścia, miłości i radości. Kochajcie, spełniajcie marzenia, żyjcie długo i znajdźcie swoje powołanie. I niech Was nie rozumie świat, niech się śmieją, niech ośmieszają, Wy idźcie z głową w górze i bądźcie szczęśliwi, że żyjecie, bo to szansa na zmianę. Całe życie podziwiałam ludzi naprawdę "wielkich". Niektórzy nie mieli nic, inni byli wspaniałymi mówcami, dokonywali wielkich rzeczy i łączyło ich zrozumienie dla odmienności i wyborów ludzkich. Nie chowam urazy, złości czy mściwości do drugiego człowieka. Powiem Wam, że szczęście jest w Was. Czuję radość i wolność! 

Znajdźcie swój dobry moment i zatraćcie się do nieprzytomności. Nie ograniczajcie się przez konwenanse, wychowanie, głupie pierdolenia ludzi. Wolność jest w Waszej głowie. Niech Was pospólstwo nie interesuje. Szukajcie wybitnych, indywidualnych jednostek, które pociągną Was wysoko aż na szczyt Waszych pragnień i możliwości i nigdy nie dajcie sobie wmówić, że jesteście za słabi aby coś osiągnąć. Nigdy!

Tymczasem idę do łóżka i pogrążę się w najpiękniejszych snach!!!

Słodkich snów 👄

niedziela, 14 października 2018

I stanie się koniec...

Dzień dobry moi Drodzy! Dzisiaj mamy już niedzielę i połowa października za nami. Ostatnio czas bardzo szybko mi mija. Może dlatego, że codziennie coś się dzieje. Ostatni miesiąc był naprawdę dobry co mnie cieszy. Ostatni piątek był cudownym dniem i oby takich było już tylko więcej ❤❤❤ Piątek pozwolił mi się zrelaksować, odprężyć i coś zmienić. To był dzień, w którym wiele sobie uświadomiłam. Oczywiście w życiu nie ma tak dobrze i życie a właściwie to nie życie, ani nie świat tylko ludzie lubią komuś dokopać. Jeśli ktoś mnie atakuje to odpowiadam. Przemoc zawsze rodzi przemoc czy to fizyczną czy słowną. Nie jest to potrzebne ale czasem tak się dzieje, że coś pęka. Wylewa się żółć i jest mnóstwo niepotrzebnego kwasu. Ale co się stało to się stało i się nie cofnie. Czasem warto przerwać coś definitywnie i iść dalej. Aby wiązać z kimś przyszłość, przyjaźń czy miłość, potrzeba nie tylko poczucia "lubienia kogoś", kochania i etc. Tu potrzebne jest przede wszystkim zrozumienie dla własnych wad, AKCEPTACJA siebie nawzajem, szacunek do siebie i chęć tworzenia. Jeżeli jakaś z tych kwestii jest naderwana lub w ogóle nie funkcjonuje to nie ma mowy aby stworzyć relację. Dajmy na to przykład z życia wzięty. Jeśli ktoś nie akceptuje mnie bo dodaję na blogu cycki notabene w staniku czy w dużym dekolcie to nie ze mną jest problem tylko z tą osobą. Nie krzywdzę nikogo tym, że ubiorę się wyzywająco. I nikt nie powinien mnie umoralniać z tego tytułu. Bo to, że ktoś ma kompleksy i sam wstydziłby się w taki sposób ubrać to nie jest to moim problemem. Cały czas piszę o tym aby ludzie byli otwarci, akceptowali drugą osobę. Jeśli mnie ktoś nie akceptuje, a co gorsza atakuje to ja nie będę milczeć i nadstawiać drugiego policzka dla zasady. Ja też nikogo koło siebie na smyczy nie trzymam i nie mówię NIE ODCHODŹ, BOŻE NIE ZOSTAWIAJ MNIE, SIEDŹ TU I BĄDŹ CICHO i etc. Żadnego człowieka nie można zmusić do miłości, przyjaźni, kumpelstwa czy założenia wspólnej firmy. Przez moje życie przewinęło się wiele osób i nie mówię, że oni byli źli a ja bez skazy. NIE, tak nie mówię. Niemniej będę powtarzać zawsze, że sposób bycia, sposób myślenia i przyswajania informacji, osobowość, zainteresowania, poglądy polityczne i religijne powinny leżeć u dwóch osób na tej samem półce. Można się w pewnych aspektach uzupełniać, ale skrajne sobie poglądy zawsze będą się gryzły. Myślę, że można wypracować sobie wspólny kompromis, ale trzeba przede wszystkim chcieć. Najgorzej gdy ludzie nie widzą swoich błędów tylko kogoś innego. Najgorszym też jest milczenie, co zrozumiałam podczas pewnej znajomości. Ale to wszystko mało. Czasem coś trzeba zakończyć, aby coś mogło się rozpocząć. Myślę, że jak coś psuje się któryś raz z kolei to coś po prostu mocno szwankuje i jest albo do naprawy albo do wyrzucenia. Jest jedna rzecz, której nie lubię w stosunku do drugiej osoby. To coś takiego jak POCZEKALNIA. Przykład - Lubię Cię, ale nie spotkam się z Tobą, bo spotkam się z kim innym, bo przecież Ty zawsze jesteś na miejscu, więc poczekaj, ale wiesz potem i tak poczekasz bo spotkam się z kim z NY City, a potem przyjedzie Roger z Miasta Aniołów. Przykład dosyć brutalny ale z mojego życia. Nie lubię czegoś takiego, ponieważ tydzień ma 7 dni i jest kilka możliwości. A dziwnym jest to, że zawsze trafiam źle. Prosić o uwagę nie zamierzam, bo jeżeli coś zmieniłam i chciałam i w jakimś stopniu coś ulepszyłam to liczę też na efekty u drugiej strony. Może po prostu ja i moje wielkie mniemanie jak moja dupa za dużo oczekuje, ale myślę że wcale tak nie jest. Ludzie odchodzą, przychodzą. Mają nas czegoś nauczyć, czasem dać wiele przyjemności, a czasem skrzywdzić, a jeszcze czasem muszą uratować, a następnie skrzywdzić. Myślę, że to wszystko co się dzieje w naszym życiu ma sens i kiedyś na końcu wszystko będzie dobrze. Jestem zła czasem, czasem wkurwiająca, ale nikomu nie życzę zła i przede wszystkim rozstrzygam sprawę w ten sposób, że rozwiązuje problem z tą osobą, z którą ten problem mam nie mieszając w niego osoby postronne. Pewna klasa musi być zachowana. Zimne suki i skurwiele mają pewną etykę zemsty i nie przechodzą za jej linię. Moim jedynym błędem jest zbytnie zaufanie. Bierzemy zawsze odpowiedzialność za to co oswoiliśmy, bierzemy na siebie możliwość zysku, straty, radości i cierpienia. Niemniej jestem szczęśliwa i wierzę, że będzie już tylko lepiej. Nie musi mieć lubić, nawet szanować cały świat. Wystarczy, że jedna, dwie, trzy osoby. To mi wystarczy. Nic więcej.

Tymczasem życzę Wam spokojnego wieczoru. Czasem po prostu coś musi się skończyć, bo pewien etap dobiegł końca. Nie płaczcie, że coś się skończyło, ale cieszcie się, że mogło się wydarzyć. Ja nie chowam urazy i nie rozpamiętuję złych spraw... już. Jeżeli stracę kolejną osobę w moim życiu postąpię jak teraz. Będę pamiętała to co było dobre. Mam wspomnienia i to będzie moje na zawsze. Zawsze z osobą kojarzy mi się pewien zapach, piosenka czy smak. Jak na zimną sukę bez serca to jestem sentymentalna, paradoks, co? Pamiętajcie, że nigdy nie jest tak źle jak myślicie. I pamiętajcie, że jedno przytulenie, jeden pocałunek czy jedna wspólna noc razem może wymazać wszystko co złe. Mój brat mawia - "Na zawsze między marzeniem a rzeczywistością". Zatraćmy się i zapomnijmy o całej świecie jednego wieczoru...

czwartek, 11 października 2018

Niebawem HALLOWEEN w Futuryście :)

Dzień dobry w ten piękny, słoneczny dzień października. Dzisiaj będzie post nie za długi, nie za krótki a w sam raz, ponieważ będzie dotyczył zbliżającej się imprezy z okazji Halloween w studenckim klubie FUTURYSTA. Jak domyślacie się wybieram się na tę wielką imprezę z ponad tysiącem obcych osób. Nie jest to zabawa maskaradowa(A szkoda!) ale można co nie co dołożyć od siebie. Ja zastanawiam się nad akcentem diablicy albo wampirzycy. Czerwone, brokatowe rogi czy kły wampira? Choć szczerze powiem Wam, że skłaniam się ku tym drugim, ponieważ wyglądają obłędnie. Zakłada się te dwa kły na klej do protez i wyglądają jak naturalne zęby tylko, że wampirze.

Jestem bardzo podekscytowana tegorocznym Hallowen tylko muszę się wyleczyć, bo przeziębiłam się przeokrutnie, zresztą chciałam się rozchorować. I moja metoda jest super metodą i zawsze przynosi upragniony efekt ha ha ha. Lata praktyki 😈 Ale o tym w następnym poście.

Jeśli wśród osób czytających mnie są Łodzianie to zapraszam do FUTURYSTY w Halloween, bo im więcej osób tym lepiej. Kto wie może poleje się krew jak to w każdym horrorze z lat 90, w którym młodzi ludzie będąc na imprezie halloweenowej zostają zaatakowani przez psychopatycznego mordercę i giną osoba po osobie. Dobra dobra bo już popłynęłam zbytnio. Jako miłośniczka horrorów(obejrzałam prawie wszystkie jakie były do 2017 roku), nie umiem powstrzymać wizji tej imprezy w głowie. 

Swoją drogą zachęcam wszystkich młodych do imprezowania bo jak nie teraz to kiedy?! Zawsze to możliwość aby spotkać fajnych ludzi, zawrzeć nowe znajomości, dobrze się zabawić bez zobowiązań albo wytańczyć i upić aż do nieprzytomności. Wybieram wszystkie opcje ha ha ha 😈

Trzymajcie się Kochani i widzimy się w Futuryście w Halloween od 21 do samego rana o ile wyjdę o własnych nogach, co wątpię wątpię... bo może być gruby melanż ❤

Buziaczki 👄

wtorek, 9 października 2018

Spacerujmy!

Dzień dobry Kochani! ✋
Wczoraj po zajęciach wybrałam się z koleżanką na długi spacer. Co jak co ale ja uwielbiam spacery i mogłabym to robić godzinami niezależnie od pory roku i pogody. Spacer w przeciwieństwie do większości sportów nie tylko poprawia sylwetkę, krążenie ale wpływa na lepsze samopoczucie. Od lat zachęcam Was abyście więcej spacerowali, ponieważ już godzinny spacer daje nam wiele dobrego dla naszego ciała i umysłu. Wczoraj spacerowałam aż 4 godziny! Jeśli ktoś z Was zastanawia się nad wyborem wysiłku fizycznego to zawsze zachęcam do spacerowania, ponieważ ta aktywność fizyczna jest dobra dla każdego. Jeśli jesteście nadciśnieniowcami spacerujcie, jeśli macie nadwagę spacerujcie, jeśli macie problemy natury psychicznej również spacerujcie. Spacerowanie ma moc, uwierzcie mi!
Wczoraj był już początek pięknej pogody jak na realia października. To zdjęcie zostało wykonane w Parku Podolskim.

Za ten kolor szminki zebrałam mnóstwo komplementów. Jeżeli chcielibyście zakupić to jest to nowość od Bell w kolorze NATURAL. Trzyma się cały dzień. Mówiąc cały dzień mam na myśli ponad 12 godzin, choć moja koleżanka ma wersję różową i na jej ustach po kilku godzinach ta szminka(a właściwie konturówka) zjada się. Myślę, że to zależy od budowy naszych ust. Im bardziej wydatne i wydęte usta tym produkt na ustach utrzyma się dłużej.

I tu mam do Was pytanie. Czy te owoce są jadalne? Rosły blisko działek nieopodal Parku Podolskiego. Jeść czy nie jeść? Oto jest pytanie.

Park Podolski wieczorem ❤ Jest klimat, mimo że znam piękniejsze parki. Kiedy tak spacerowałam z Karoliną i w końcu usiadłyśmy na ławce to moim oczom ukazał się chłopak, w którym byłam szaleńczo zakochana w gimnazjum. Chciałam udać, że go nie widzę i, że w ogóle mnie tam nie ma, ale zauważył mnie, patrzył się i krzyknął "Cześć Ola". Przyjaźniłam się z Bartkiem w ostatniej klasie gimnazjalnej. W przeciwieństwie do mojej pierwszej miłości był wesoły, spontaniczny, zabawny, otwarty, zmysłowy i miał bardzo podobne poczucie humoru do mojego. Wieki go nie widziałam. Gdyby był sam to pewnie doszedłby do mnie i do Karoliny, ale był z nią. Z dziewczyną, która kumplowała się ze mną w gimnazjum, a związała się z chłopakiem, którego kochałam. Cóż... po latach wiem jaka to była wredna pizda. Nie lubię takich "koleżanek", które po latach pokazują, że ktoś również był w ich sercu i etc. Plusem jest to, że przy niej Bartek zdziadział 😇😇😇 Zawsze go lubiłam i w sumie nigdy z nim się nie pokłóciłam. Ale jedno jest pewne. Bardzo współczuję mu, że związał się z taką dziewczyną jak Kaśka hahaha. Takie to spotkanie było wczorajszego wieczoru. Powiedzcie mi. Czy Wy też spotkaliście kiedyś Waszą byłą miłość na spacerze, u lekarza czy gdziekolwiek indziej? Bardzo mnie to ciekawi. 

Niemniej wczorajszy dzień był super dniem jak wróciłam z zajęć i wybrałam się na spacer z Karoliną. Taki spacer naprawdę dobrze mi zrobił i obydwie poczułyśmy się znacznie lepiej. Także spacerujcie dla zdrowia i dla lepszego samopoczucia, bo warto.

Tymczasem 👄


poniedziałek, 8 października 2018

Mój pierwszy tydzień z francuskim

Dzień dobry moi Drodzy!
Dzisiaj właśnie minął dokładny tydzień mojej nauki języka francuskiego. Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się czy ten język jest dla Was, jeśli macie pomysł aby rozpocząć jego naukę, jeśli zamierzacie zacząć studia filologiczne z wiodącym językiem francuskim to zastanówcie się kilka razy, jak nie kilkanaście. SERIO! Co ja mogę powiedzieć po tygodniu studiowania? Niewiele ale mimo wszystko zauważyłam dużo.

JEŚLI NIE MASZ POJĘCIA O FRANCUSKIM NIE IDŹ NA FILOLOGIĘ

- Oj tak! Nie miałam pojęcia o języku francuskim zupełnie. Jedynie żyjąc pod jednym dachem z moim bratem, który mówi na poziomie B2+ wiem jak ten język brzmi. Niemniej uznałam, że pójdę bo to taki język dyplomatów, duże możliwości są, modny język taki jakby luksusowy i w ogóle i w szczególe. Powiem Wam, że to idiotyczne posunięcie, ponieważ na starcie zderzamy się mocno z rzeczywistością i jest jeden wielki niefrancuski klops. Jeśli nie wiecie jakim językiem jest język francuski i jakie trudności mogą Was spotkać to nie idźcie na filologię romańską pod żadnym pozorem, bo będziecie płakać, stękać i cierpieć na bezsenność.

JAK ROMANISTYKA TO MÓWIMY PO FRANCUSKU

- Tu też musicie być przygotowani, że nie ma zmiłuj. Konwersacje są po francusku, mimo że zaczynacie naukę języka francuskiego od podstaw. Tak! Praktyczna nauka języka francuskiego strasznie boli i jest ciężko już w pierwszym tygodniu. Dla mnie czyli dla osoby nie mającej o francuskim pojęcia jest naprawdę trudno, bo wymowa, czytanie, mówienie i nowe brzmienia są tak skomplikowane, że odczuwam zniecierpliwienie, zdenerwowanie i rozczarowanie swoją decyzją.

PEŁNA BUZIA DŁUGIEJ BAGIETKI

- Tydzień słucham co do mnie mówią po francusku i dla mnie to obecnie niezrozumiały bełkot. Dzisiaj siedząc w drugiej ławce na zajęciach z praktycznej nauki języka francuskiego miałam ochotę uderzyć głową o blat ławki i zapytać jakieś pozaziemskiej istoty "Co ja robię ze swoim życiem?", "Czemu do cholery francuski?", "Czy nie było innych studiów?". Niestety nadal nie wiem czy ten język mi się podoba. O zgrozo! Francuski w wymowie na pewno jest dostojny, wyniosły, snobistyczny i po prostu elegancki. To nie jest wulgarny język jak na przykład hiszpański czy niemiecki. Francuski to język z klasą ale podczas mówienia należy trochę seplenić(nie tak dużo jak w hiszpańskim ale jednak), dźwięki nosowe też są kłopotliwe, no i R francuskie. Prawidłowo powinno się charczeć jak w niemieckim czy niderlandzkim, ale ujdzie jeśli trochę oszukamy czyli wymówimy R w sposób zbliżony do języka angielskiego. Nie będzie to źle, chociaż nie jest to mowa taka jaka powinna być.  Ja właśnie w ten sposób sobie mówię, bo za czorta nie zrobię tak jak to mówią Francuzi. To cholernie trudne i się prawie dzisiaj poplułam. Wymowa francuskiego jest KOSZMAREM.

PRACA OD PODSTAW, PRACA WŁASNA

- Studia filologiczne to naprawdę ciężka robota i niekończąca się wraz z wyjściem z uczelni. Tutaj trzeba poświęcić minimum dwie godziny na naukę w domu, ale to takie minimum. Dla mnie czyli dla osoby, która ma jeszcze inne zainteresowania i obowiązki jest to prawie niewykonalne. Nie wiem jak ja to zrobię aby normalnie żyć. Nie wiem. Mam dylemat i ciężki orzech do zgryzienia. Wierzcie mi.


Przedstawiłam Wam kilka punktów, które zauważyłam i które pamiętam, bo znając życie coś mi uleciało. Jeśli miałabym opisać moje studia to generalnie jest dobrze, bo ludzi z grupy mam naprawdę normalnych i w ogóle mnie nie stresują, co jest bardzo na plus. Język hiszpański jest dobrze prowadzony i mi bardzo odpowiada, ponieważ mogę powiedzieć, że jest to mój drugi ulubiony język. Wykłady ujdą, chociaż to historia, a ja na temat jej nie mam za wiele do powiedzenia, bo nie lubię historii chyba, że są to opowieści o duchach bądź z życia wzięte. Największą zmorą okazał się język francuski. I tu jest pies pogrzebany, ponieważ na moich obecnych studiach(chyba nie ostatnich jak dobrze czuję) francuski to język wiodący i muszę lubić ten język aby się jego uczyć i nauczyć. I tutaj jest czas i miejsce aby przemyśleć to czy chcę w tym tkwić i dalej się bawić i nie mieć czasu na życie. Powiem Wam, że mam różne myśli. Naprawdę. Jeśli rzucę te studia to najprawdopodobniej zrobię to co jest moim krokiem po odejściu z uczelni czyli podróżowanie z plecakiem po świecie. Pamiętam jak odchodząc z niemcoznawstwa powiedziałam sobie, że dwa kierunki na Wydziale Filologicznym to zdecydowanie o dwa kierunki za dużo. Nie wiem czemu trzeci raz wchodzę do tej samej wody, jakbym oczekiwała, że coś się zmieni. Myślę, że nie lubię tego wydziału, ludzi którzy tam studiują i tego, że w domu musiałabym poświęcać dużo czasu na "studia po godzinach". Powiem Wam, że daję sobie 2 tygodnie. Jeśli nie polubię tego języka i dalej będzie tak ciężko jak jest to odchodzę i zmieniam totalnie sposób na przyszłość czyli najprawdopodobniej nie będę wiązała najbliższej przyszłości ze studiami, ponieważ dochodzę do wniosku, że nie ma tego co ja bym chciała, a wybierając sobie takie "zapchaj dziury" sprowadzam się do tego, że nie wiem co dalej. I jeśli chodzi o francuski to tyle na dzisiaj w tym poście. Jestem taka przybita, że idę na spacer, bo muszę rozruszać mięśnie bardziej i porozmawiać. Mówi się, że co dwie głowy to nie jedna. Może ten spacer coś mi da. Trzymajcie się ciepło i do następnego Kochani!


niedziela, 7 października 2018

Przypadki nie istnieją!

Dzień dobry moi Drodzy 😇 Wielu z Was, wiele osób które znam i ludzie jako ogół uważają, że ich życiem rządzą przypadki, bo człowiek to rzeczownik, także przypadek nim rządzi. Tak myślą. Ale czy słusznie? NIE. Oczywiście istnieją dwie szkoły. Ta, która mówi, że to co się dzieje jest po prostu zdarzeniem, staje się wspomnieniem, a potem zapominamy. Druga zaś szkoła mówi, że wszystko dzieje się po coś i ma ukryty sens. Ja wierzę oczywiście w tę drugą opcję, ponieważ zawsze jak coś zadziało się w moim życiu było po coś, aby mnie czegoś nauczyć, zahartować w dalszym życiu. Tak! tak było, jest i będzie zawsze, ponieważ jeżeli w coś bardzo wierzymy to doświadczamy samospełniającej się przepowiedni. Psychologia wie więcej na ten temat. Poczytajcie i sami zaczniecie dostrzegać, że wszystko co się wydarzyło doprowadziło Was do punktu, w którym dzisiaj się znajdujecie.

Cały czas doświadczam zaskoczeń, nowych zdarzeń, buduję swoją rzeczywistość, na którą składa się świat zewnętrzny ale i wewnętrzny. Moje wnętrze jest bardzo dużym chaosem ale uporządkowanym. Dlaczego? Po prostu mam mnóstwo myśli. Myślę nawet gdy śpię. Ale w tym całym chaosie wiem kim jestem i do czego zmierzam. Mam nadzieję, że wystarczy mi życia aby to wszystko zrobić co bym chciała. Dlatego między innymi dlatego piszę abyście widzieli co u mnie(bo wiem, że Was to ciekawi), a poza tym dokumentuje swoje poczynania, myśli i wspomnienia, które jak wiecie są dla mnie bezcenne. 

Nigdy nie uwierzę, że coś było przypadkiem, że po prostu tak się stało i tyle. Pamiętacie jak było ze mną źle w styczniu tego roku? Każdy pamięta. Potem załamanie nerwowe spowodowane moim stanem zdrowia. To wszystko było niewiarygodnie trudne i wiele osób(powiedziałabym, że większość) nie ma pojęcia jak się czułam. Jeżeli możecie sobie wyobrazić ciśnienie tętnicze dochodzące do ponad 200/150 z pulsem 160, dusznością, mdłościami, zawrotami głowy i przerażającym zmęczeniem oraz ogromnym strachem przed śmiercią to wiecie jak się czułam. Niemniej dzisiaj po 9 miesiącach mogę powiedzieć, że nie żałuję tego co się stało. Naprawdę! Nie żałuję, ponieważ to musiało się stać abym mogła poradzić sobie z moją słabością, z tym co było moim konfliktem wewnętrznym. Dałam radę sama. Kilka osób było ze mną mentalnie i wiem, że życzyli mi dobrze, za co im będę dozgonnie wdzięczna. Na pewno taką osobą jest Kinga, ponieważ mimo, że nie widziałyśmy się od grudnia 2017 to cały czas rozmawiamy i wiem, że ona mnie wspiera. Czuję to i będę jej za to zawsze wdzięczna, zawsze. W szpitalach poznałam kilka osób, które również dużo wniosły do mojego życia. To nie były zwyczajne osoby. Na sali leżała ze mną psychoterapeutka, nauczycielka religii i lesbijka. Trzy zupełnie różne kobiety, 3 historie i 3 spojrzenia na rzeczywistość. Rozmawiałam z każdą i bardzo dużo się nauczyłam i zdobyłam wiele, co umożliwiło znowu stanąć mi na nogi. Moja choroba była mi potrzebna. I jakkolwiek brutalnie i niedorzecznie to brzmi, to TAK! Choroba sprawiła, że mentalnie czuję się naprawdę znacznie lepiej. To tylko jedyny przykład w moim życiu, że przypadki nie istnieją i wszystko jest po coś. Ale to najbardziej mocny przykład jaki mogę Wam podać. Mam nadzieję, że zaczniecie inaczej patrzeć na swoje życie, ponieważ nigdy nie jest tak źle jak myślicie. Wierzcie mi, mam za dużo przeżyć, aby tego nie wiedzieć. 

Trzymajcie się moi Drodzy!

👄👄👄

sobota, 6 października 2018

Spacery, paczki, lody, SZPITAL czyli to co wydarzyło się u mnie przez ostatnie dni

Dzień dobry moi Drodzy!
Przez 5 dni nie mieliście ani jednego postu, więc dzisiaj przychodzę z bardzo, podkreślam BARDZO długim postem o tym co wydarzyło się u mnie przez ostatnie dni, w sumie przez ostatni tydzień. Przygotowałam dla Was taki zbiorczy post, z którego będziecie bardzo zadowoleni, ponieważ zdjęć w nim będzie od groma, prawie 50! Albo nawet i cała pięćdziesiątka! Zapraszam do lektury i inspirowania się.

To zdjęcie zostało wykonane bardzo intensywnego dnia. Dłuuuugi spacer uratował mnie od zbędnej melancholii i nawet głębokiego smutku. Jak widzicie na załączonym obrazku ostatnimi czasy bardzo mało się maluję. Nie, że mi się nie chce ale po prostu nie mam ochoty na mocne makijaże. Kobieta zmienną jest, a Maassen to już bardzo. Taki mój urok hahaha... 😇

To jest moja przesyłka, w której mieściła się tylko jedna rzecz, a mianowicie czarna sukienka o długości midi z odkrytymi ramionami. Jest przepiękna i jest to bardzo trafiony zakup. Jak dobrze pamiętam mieliście okazję mnie w niej zobaczyć w minionych postach na Myślach Kobiety Wyzwolonej. 

W tym miejscu miejscu nie było zbyt przyjemnie ale musiałam tutaj pójść z kimś. Eh... co ja będę owijała w bawełnę serce mam miękkie, dlatego tyły mam wypracowane. Kiedyś Wam opowiem jak przyjdzie na to czas, a wiem że przyjdzie. 

To kolejna przesyłka tym razem dla mojego brata. Wojtek lubi bardzo smakowe kawy zrobione z porządnej Arabiki. Co było w tej przesyłce za chwil parę się przekonacie. 

Ostatnio noszę na ustach kolor nude z dużą domieszką brązu. Myślę, że wyglądam w porządku w takim kolorze, ale to nie jest mój styl. Wolę fuksję lub czerwień, albo po prostu brudny róż. A Wy jak sądzicie?

Wojtka przesyłka mieściła w sobie młynek do kawy. Ja się nie znam na takim urządzeniu, ale się nauczę obsługiwać. Trzymajcie kciuki.

To zdjęcie chyba już widzieliście, ale jest to jedno z moich nowych ulubionych fotek. To płaszcz, w kolorze zbliżonym do złotego, który na zdjęciach prezentuje się świetnie, ale na żywo wyglądam w nim mdło. Za to długość ma świetną i jest elegancki.

Czy ja już mówiłam, że nienawidzę insektów? Głównie nienawidzę pszczół, os, szerszeni, pająki... jeszcze przejdą, bo mnie nie przerażają tak jak owady latające. 

Ostatnio w piątek byłam na morfologii. Moja znienawidzona pielęgniara Elka pobierała mi krew, ale nie mogła mi pobrać, więc pobrała mi ją z dłoni. Bolało bardzo ale jak przystało na twardzielkę udałam, że wszystko jest pięknie ładnie i jestem bliska orgazmu. Dziś po tygodniu mam siniaki. Cóż... uroki przewlekłego chorowania.

Mama kupiła mi nowy ciśnieniomierz. Potrzebowałam już nowego sprzętu do mierzenia ciśnienia, ponieważ poprzedni aparat zaczął pokazywać mi fałszywe pomiary przez co nie byłam pewna jak wygląda moja wartość ciśnienia. Na szczęście mój organizm jest najlepszym barometrem, więc sama wyczuwam jak wygląda moja sytuacja z ciśnieniem. Niemniej mega się ucieszyłam z takiego prezentu, bo to dla mnie bardzo potrzebne urządzenie.

Tutaj jestem w parku na spacerze z Karolą ❤❤❤ Było super jak zawsze z nią. Całe lata powtarzam Wam, że nic nie dzieje się przypadkiem. Nasze odnowienie znajomości było nam bardzo potrzebne. Dzięki Karolinie mam znacznie lepszą kondycję, ponieważ spacerowałyśmy ostatnimi czasy bo 3-5 godzin, wymieniamy się refleksjami i doświadczeniami. Dzięki jej pomocy mam lepszą kondycję, lepsze zdrowie co widoczne jest w wynikach badań i moje samopoczucie jest na wyższym poziomie. Mam nadzieję, że Karoli także w jakimś stopniu pomogłam.

Tutaj widzicie takie małe zakupy. Jak zobaczyłam w Rossmannie te maseczki to musiałam je mieć. 

Brokat pogania brokat. Cały czas w modzie pozostajemy w latach 80. 

Jeśli jesteście ciekawi co u mnie się dzieje na bieżąco to zapraszam na mój profil na Instagramie. Zapraszam serdecznie, ponieważ jestem bardzo aktywnym użytkownikiem.

Tę książkę pożyczyłam od mojego brata, ponieważ on jest ogromnym fanem twórczości Gombrowicza. Zrobiłam zdjęcie ale nie przeczytałam. Podobno dobra książka, więc weźcie pod uwagę. 

W modzie jest czas panterki. Znam tylko dwie osoby, które wyglądają zjawiskowo w panterce. Mianowicie moja mama i Magdalena. 

Mięta na ból brzucha naprawdę pomaga. Mnie prawie nigdy nie boli brzuch, ale jak zaboli to mam mdłości. Głownie boli kiedy jestem zestresowana i wzrasta mi ciśnienie.

Robiłam porządki z lekami. Jak widzicie jest tego dużo ale nie wszystko łykam. Wiele z tych leków już nie stosuję, ponieważ mam zmienione od stycznia leki na nadciśnienie, dzięki którym naprawdę dobrze funkcjonuję. Mój stan się znacznie poprawił. Kosztowało mnie to wiele pracy, wyrzeczeń, wytrwałości ale się udało. Jeszcze nie jest idealnie ale będzie już tylko lepiej. 

Moja myszka bezprzewodowa zjada baterie jak mało, które moje urządzenie. Niestety wczoraj kupiłam baterie o za słabej mocy i muszę kupić kolejne. Na szczęście u mnie baterii nigdy dość, więc nic się u mnie nie zmarnuje.

Tak wygląda mój strój pod spodem na małe party. Było super! Polecam resetować co jakiś czas swój mózg, w jakikolwiek sposób czy to imprezując czy to uprawiając więcej seksu, czy to lekami lub medytacją. Każdy sposób jest dobry jeśli jest skuteczny.

Odważna stylizacja, ale naprawdę w świetle klubowych lamp robi wrażenie.

Bardzo lubię to zdjęcie. Melancholia w najczystszej postaci czyli to co lubię najbardziej.

Piękne ❤ ale jakże prawdziwe. Za często...

Kawałek mojego pokoju stołowego prezentuje się tak. Uwielbiam ten obraz "Dziewczyna czytająca książkę".

O tych lodach Wam wspominałam wyżej. Mimo, że nie powinnam jeść cukru czasem zdarza mi się zgrzeszyć. Cóż... jestem tylko człowiekiem.

Uwielbiam retro i w domu mam setki kaset. Dzisiaj młodzież nie ma nawet pojęcia, że takie coś istniało. Moi drodzy mam tylko 25 lat, ale wiem co to takiego, ponieważ wychowałam się na naprawdę dobrej muzyce.

Nienawidzę Łodzi i jak mam tylko okazję do wyjechania nawet na chwilkę z stąd to korzystam.

Cudowne miejsce. Magia ❤

Tę książkę przeczytałam całą w kilka godzin. Świetnie napisana, mądra, błyskotliwa i zabawna. Idealna książka na wieczór. Polecam ❤

Ta sałatka była pyszna, ale następnym razem nie dodam do niej mozzarelli tylko fetę. Jeśli jesteście ciekawi składników tej sałatki to: mozzarella(te małe kulki), kukurydza, olej rzepakowy(jest najzdrowszy), łosoś wędzony i Sos Grecki.

Mój brat jak wiecie leżał tydzień w szpitalu na oddziale kardiologicznym. Były pewne komplikacje ale suma summarum wszystko okazało się dobrze. Dziękuję, że trzymaliście kciuki za Wojtka i on również dziękuje, ponieważ przekazał mu życzenia od Was. Jesteście Wielcy!

To jest ta magiczna szuflada z mnóstwem kaset. Jak widzicie same dobre pozycje.

❤❤❤

Niemieckie szlagiery są najlepsze, POLECAM!!!

To moja fantastyczna czwórka!

Nie przepadam za kuchnią włoską, ale z pizzy nie umiem zrezygnować. Ta pizza to salami, oliwki i pepperoni. Dobra, ale więcej razy takiej nie zamówię.

Mama znalazła tego młodego gołąbka na spacerze. Sroka go atakowała i wygryzła mu cały zadek. Ale na szczęście na naszym balkonie zadbaliśmy o niego i wrócił do zdrowia. Daliśmy mu wody i kaszy jaglanej. Następnego dnia poleciał i mam nadzieję, że urośnie i zostanie super dorosłym gołębiem. 

Mama przygotowała mi smażone ziemniaczki. Pychotka. Staram się rzadko jeść takie coś, ale zdarza mi się, że jem. Uwielbiam!!!

Powiem Wam, że swojego czasu spaceruję tyle, że mam cały czas zakwasy, ale mam cel. Osiągnę go na pewno, bo bardzo się staram. Tym razem nie stawiam na szybkość, ale na stałe efekty. Wszystko będziecie widzieć tylko potrzeba mi czasu.

To chyba najlepsza pizza jaką w swoim życiu jadłam. To pizza włoska z szynką parmeńską, pomidorkami koktajlowymi, rukolą i parmezanem. Pizza została zamówiona w Breadni. Smakowite miejsce, choć wizualnie nie moje klimaty. Niemniej pizza wyborna. Jadłam z oliwą pizzę po raz pierwszy i chyba już nie będę jadła pizzy z sosami, bo z oliwą lepiej mi smakowała. Pycha. 

Niska zawartość cukrów to coś co ostatnimi czasy jest dla mnie bardzo ważne. Super, że zmienili Sprite`a. Ale smak wolałam dawny.

Chciałam napić się kefiru(tak piję łyżeczką, tak mam jak na ekscentryczkę przystało).

Pięknie ❤

Łódzkie parki są naprawdę najlepsze.

To Piczes. Jest to ciasto francuskie wypełnione farszem z kapusty i grzybów. Naprawdę bardzo dobre to było. 

Tak wygląda jego wnętrze. Naprawdę sporo farszu, co jest super.

Ubóstwiam żelki, ale to cukier, więc zjadłam tylko 3. To żelki na wagę, które są dobre i możecie je kupić jedynie w moim osiedlowym sklepiku. 

Tak po prostu czasem trzeba i nie ma innego wyjścia. Niektóre sytuacje trzeba zakończyć raz na zawsze szybko, aby jak najmniej bolało. To bardzo dobry temat na post, więc być może coś takiego się pojawi. Pamiętajcie moi Drodzy, że nikt nie powinien Was krzywdzić. Trzymajcie się tego, ponieważ to bardzo ważne w życiu. Nikt nie może krzywdzić Was fizycznie lub psychicznie. Nie dajcie się sponiewierać, ponieważ macie tylko jedno życie i wykorzystajcie je na to co kochacie, co sprawia Wam radość i daje szczęście. Bądźcie ludźmi dla ludzi a nie wilkami. Trzymajcie się ciepło, moi Drodzy i do następnego!

Buziaczki Misiaki! 

👄👄👄