Kurwa mać, ja pierdolę! - normalnie to chciałoby się powiedzieć patrząc na to jak ludzie się zachowują. Pffffffff... jestem serio zmęczona. Naprawdę.
Spałam źle, bo nie mogłam zasnąć, a jak już zasnęłam to się wybudzałam. Miałam bardzo niskie ciśnienie, a potem nagłe skoki ciśnienia. Także, zacny rollercoaster. Pociesza mnie tylko ta myśl, że po prostu coś jest w pogodzie, ponieważ przez ostatnie dni wiele osób czuje się źle. Szczególnie ludzie z problemami kardiologicznymi.
Ech... nie pozostaje mi nic innego, jak sobie po prostu głęboko westchnąć.
Odkąd się obudziłam i wstałam (tak to nazwijmy) to czuję się po prostu mega przytłoczona ludźmi. Znacie mnie i chciałabym uzdrowić świat i ludzi, ale... po prostu fizycznie nie jestem w stanie zająć się wszystkimi, bo mam swoje obowiązki i teraz problemy zdrowotne. Jestem mocno zajechana psychicznie i nie dość, że czuję się fizycznie kiepsko (fakt faktem bywało gorzej) to jestem znowu przebodźcowana. Przed śniadaniem sobie usiadłam na skraju łóżka i po prostu płakałam z bezsilności. Nie wyobrażam sobie aby powróciły na dłużej problemy z ciśnieniem, bo przez co przeszłam 4 lata temu ponownie już przechodzić nie chcę. To było moje osobiste piekielne doświadczenie, którego nikomu nie życzę, ale czasem mam taką myśl, że niektórym to by się chyba przydało, aby mogli docenić swoje życie. Naprawdę ludzie, czasem nie zdajecie sobie sprawy z tego jak macie łatwo w życiu. Naprawdę.
Jak już otarłam się z łez to postanowiłam zjeść lekkie śniadanie (dwie kanapki z twarożkiem ze szczypiorkiem i pomidorem). Do tego wypiłam bawarkę. Też lubicie herbatę po angielsku? Ja piję od lat, kocham herbatę z mlekiem. Połknęłam leki na ciśnienie, przeciwalergiczne oraz wypiłam wapń. Czy poczułam się już jak młody bóg? Niekoniecznie, choć chętnie wpadłabym do Zeusa na ambrozję. Może by mi pomogła. Nakarmiłam kota saszetką z kaczką. Pachnie to jedzenia Dyzia tak, że sama bym chyba zjadła, gdybym miała apetyt, który straciłam. Zaczepiał mnie do zabawy, ale nie jestem dzisiaj na siłach. Współczujcie mojemu kotu 😓. Taka ze mnie zjebana zabawiaczka... 😢😢😢. Włączyłam sobie podobnie jak wczoraj stare piosenki francuskie w wykonaniu Zaz. Nie ma jak to się bardziej zdołować słuchając smutnych utworów. Ale serio! To trochę pomaga. To na zasadzie jak odchudzanie się na diecie keto. Tłuszcz na tłuszcz, jad (antidotum) na jad, smutek na smutek. Generalnie klin klinem.
Dzisiaj w nocy obejrzałam na Netflixie thriller (tak, szok! coś innego niż horror) - Miłość dla dorosłych. Jest to film duński (też kochacie tę wymowę Duńczyków? 💖) opowiadający o małżeństwie, które przeżywa kryzys w związku. Pojawia się kochanka, morderstwa, jak to w skandynawskich kryminałach. W ogóle jest to skandynawskie kino noir, więc coś bardzo w moim guście. Kino noir ubóstwiam, ale ze skandynawskim nie miałam jeszcze styczności. Ciekawy film, nie powiem. Teraz na jesienne wieczory ten seans sprawdzi się bardzo dobrze. Mogę Wam go polecić, choć nie należy do filmów, które ogląda się po raz kolejny. W tej chwili MIŁOŚĆ DLA DOROSŁYCH jest w Top10 na Netflix. Ot co, taka ciekawostka dla Was.
Czy mam jakieś zacne plany na dzisiejsze środowe popołudnie? Yyyyy... niet 😂😅😆. Zdecydowanie chcę po prostu czuć się dobrze i odpocząć psychicznie od problemów wszystkich wkoło mnie. Wypadałoby coś zjeść, bo jadłam o 12:00 i troszkę już jestem głodna.
W ogóle w piątek miałam mieć szczepienie (4 dawka - już prawie jestem cyborgiem), ale raczej na pewno (nie lubię tego połączenia, ale SE użyję, bo mogę!) się nie wybiorę. A dlaczego? Po pierwsze alergia, po drugie problem z ciśnieniem, po trzecie... lekarz odradza 😁. Wkurwia mnie to jak wygląda sprawa ze szczepieniami na koronawirusa od samego początku pandemii. Szczepisz się to dobrze, nie szczepisz to jesteś foliarzem. Szczepisz się to jesteś cool, a jak nie chcesz szczepionki to wypierdalaj najlepiej. Powiem tak... gdyby chrzestny mojej przyjaciółki nie zmarł, to bym się nie szczepiła. Nie zamierzałam się szczepić, bo mam swoje zdanie na ten temat, bo mogę go mieć. Kiedy doświadczy się czegoś w bliskim otoczeniu to wiele myśli na dany temat po prostu ulega przekształceniu. Mój dziadek też przecież zmarł na Covid. Niestety. Niemniej wcale te szczepionki mnie specjalnie nie przekonują i muszę to sobie przemyśleć czy faktycznie chcę iść na 4 dawkę. Mam dosyć radykalne zdanie na ten temat i jeżeli będziecie ciekawi to napiszę osobny bardzo szczegółowy post na ten temat. A póki co wstanę i coś sobie przyszykuję do jedzenia, a potem czekam na telefon od Karoliny. Może też wypiję sobie melisę 🌱🌱🌱🌱🌱🌱🌱🌱🌱.
Mam nadzieję, że chociaż Wy macie dobre dni we wrześniu 😀😀😀😁😁😁😇😇😇.
Pomyślności! 💫
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz