Witajcie Kochani po dosyć długiej przerwie. Nie było mnie tutaj prawie miesiąc, ponieważ wiele spraw musiałam przemyśleć, wyciągnąć wnioski z kilku wydarzeń, zdarzeń, hmm... nawet z epizodów, które miały miejsce w ostatnim czasie w moim życiu. Zawsze każdemu powtarzam, że w życiu nic nie dzieje się przypadkiem, wszystko jest po coś, wszystko, nawet najmniejsza rzecz ma jakieś znaczenie dla naszej egzystencji. Czy jest to coś złego czy dobrego jest ważne i dzieje się po to aby nas czegoś nauczyć. Musicie pamiętać, że nawet ze złych sytuacji trzeba wyciągać wnioski, uczyć się, akceptować i dalej ulepszać swoje życie. Nie wolno się poddawać. Ja swojego czasu zapomniałam o tym i zaczęłam niepotrzebnie się zamartwiać i dołować. Jeżeli nie akceptujemy czegoś zmieńmy to, ale jeśli nie możemy czegoś zmienić to musimy to zaakceptować. Innego wyjścia nie ma w tym naszym życiu. Pisanie bloga zawiesiłam właśnie z powodu smutku, utraty zaufania, pogorszenia stanu zdrowia i problemów, które pojawiły się zbyt szybko, w sumie to z mojej winy. Zawsze kierowałam się rozumiem i wychodziłam na tym bardzo dobrze. Niestety przez ostatni czas słuchałam serca i wierzcie lub nie to całe pierdolenie("nie wygwiazdkuję" tego, bo to mój blog i mogę tak pisać, jak mi się podoba) o tym, że należy kierować się sercem to błąd. To tak nie działa, chyba że w komedii romantycznej. Uznałam, że nie mogę się dołować przez ludzi, ponieważ oni często oszukują, krzywdzą, mówią coś co nie jest prawdą. Dziwię się sama sobie, że od czasu gimnazjum zmieniłam swoje podejście i zaczęłam zbytnio ufać. Mój brat powtarza, że najważniejsze jest wykształcenie, bo ono zawsze zostaje z nami, a ludzie zawsze kiedyś odchodzą. Ma dużo racji. Mogłam skończyć już albo być w trakcie magisterki a jestem znowu na początku, nonsens, co nie? Ale nie żałuję moich wyborów, bo gdyby nie one to nie byłabym w tym punkcie, w którym teraz jestem. Znów zamierzam pisać, bo pisanie zawsze było dla mnie jak katharsis oczyszczało moją duszę z emocji, pomagało w dołach i sprawiało, że rozwijałam się kreatywnie. Zawsze odkąd pamiętam uwielbiałam pisać. Pisałam wiersze, artykuły, felietony, anegdoty, cytaty i książkę, która leży i czeka na wydanie. Oczywiście potrzebna jest korekta, bo popełniam błędy, ale wiem że kiedyś ją wydam, tak myślę. Ten post pojawił się dzięki mojej bardzo dobrej koleżance ze studiów, która wspierała mnie w złych chwilach i jestem jej za to wdzięczna, ponieważ dzięki temu mogę dla siebie i przede wszystkim dla Was znowu pisać i dzielić się swoimi przeżyciami, myślami i możemy wspólnie wyciągać wnioski. Na koniec tego postu dodam Wam kilka fotek, bądź kilkanaście abyście mogli zobaczyć co się u mnie dzieje. Dziękuję, że odwiedzacie mój blog(statystki nie kłamią) i spokojnej nocy lub owocnego dnia. Wasza Aleksandra ;*
Pierwszy raz paliłam shishę <3 czasem warto zrobić coś pierwszy raz. Tego dnia spędziłam super dzień z Kingą i Olą. Uwielbiam Was :)
Piwko z Zuzą przed wykładem - bezcenne :* Moja Królisia :P
W końcu mam iPhone`a, po stracie mojego LG G2 Mini, któremu padła płyta główna. W jednej chwili straciłam wszystko, potworne uczucie, ale przeżyłam.
Super mieć cudownego brata. Bardzo Cię kocham <3
Jarmark świąteczny na Piotrkowskiej
Ja nikogo nie krzywdzę!
Pierwszy raz piłam grzańca. Upiłam się jak nigdy w życiu - śmiechawka mojego życia.
Kocham żółty i chcę mieć znowu rude włosy. Love it <3
Dziękuję Ci :*
Kochani wszystkiego dobrego Wam życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz