Dzień dobry! ✋ Dzisiaj powiem Wam dlaczego upodobałam sobie ze wszystkich dziedzin sztuki właśnie pisanie. Nic tak nie oczyszcza jak właśnie przelewanie myśli na papier. Pisanie oczyszcza z negatywnych emocji, powodując katharsis naszego umysłu i serca. Uwielbiam ten stan kiedy nie mam w sobie nadprogramowych myśli, które bolą, pieką w serce i paraliżują logiczne myślenie. Kiedy 4 lata temu byłam bardzo zdołowana zaczęłam pisać i dzielić się z Wami swoją nadmierną melancholią. Pisanie uratowało mi życie, naprawdę. Gdybym nie pisała dzienników oraz bloga to udusiłabym się. Tłumienie emocji jest bardzo szkodliwe dla zdrowia i psychiki. Można się ciąć codziennie licząc, że wraz z krwią ulecą smutki, żal i bolesne wspomnienia ale to tylko pomoc na chwilę. Pisanie to takie żyletkowanie swojej duszy bez krwi i bez blizn. Zastanówcie się zanim sięgnięcie bo ostrze. Czasem trudno się oprzeć kiedy życie zabija każdego dnia, ale życie to sztuka wyborów i determinacji. Upłynęło tyle lat, nie wiem nawet kiedy to minęło...
Z pisaniem(jakimkolwiek) jest prawie tak samo jak z pisaniem wierszy. Zazwyczaj pisze się kiedy się bardzo kocha albo bardzo cierpi. Tylko wtedy można tworzyć wielkie dzieła a nie powiewające trywialnością. Ale z drugiej strony nie trzeba pisać dla fejmu, dla pieniędzy i dla innych. Można robić tak jak ja. Można pisać dla siebie i dla ludzi chcących współuczestniczyć w emocjach i podglądać z oddali nasze życie. Dlaczego ludzie, którzy mnie czytają lubią Myśli Kobiety Wyzwolonej? Odpowiedź jest prosta. Nie pokazuję życia tylko z tej idealnej strony, nie pokazuję siebie zawsze zrobionej i szczęśliwej... pijącej Martini z parasolką o 4 po południu leżąc na plażach w Saint-Tropez. Jeden z największych wodzów Rzymu mawiał, że lud chce rozrywki, ale ja uważam, że lud chce prawdy, a przynajmniej w tych czasach kiedy wszyscy jesteśmy sweet buźką z Instagrama. Zdaję sobie sprawę, że nie każdy wchodzący na mojego bloga zostanie na zawsze i będzie śledził moje poczynania, bo wiele, naprawdę wiele osób chce tylko widzieć kicz, tandetę, popularność i instagramowe oszustwo. Kiedyś kobiety były atrakcyjne, seksowne ale nie wulgarnie tanie. Dziś co 3 laska z Insta to typowa sucz, z odrysowanym konturem na policzkach jak od linijki, przerysowane brwii(po chuj ta wyrywa wszystkie włoski aby sobie narysować Breżniewa), usta taniej obciągary, sztuczne paznokcie(Boże czemu znowu jest ta moda!!!). Kiedyś kobiety nie musiały kusić stringami wylatującymi ze spodni jakby się na piły RedBulla, powiększonym cycem, długimi nogami wyciągniętymi w GIMPie i pozą OH JESTEM TAKA NIEŚMIAŁA, ALE PIERDOLĘ SIĘ Z ARABEM. Pooglądajcie sobie kobiety retro. Marilyn kwintesencja kobiecości, najzgrabniejsze nogi, umiejętność chodzenia na szpilkach, kokieteryjność bez wulgarności, taniości i szmatopodobności. Kiedyś faceci stawali(z podziwu oczywiście 😈) kiedy Rita Hayworth zdejmowała długie rękawiczki bardzo wolno w "Hildzie", podziwiali skaczący biust i pośladki a teraz zdecydowanie mężczyźni zakochali się w zestawie młodego murarza - silikon, kwasy, akryl, różne przyczepy, zaczepy, tapety i etc. Teraz popyt jest taki jaki jest. Ale retro zawsze będzie retro. Bo tak samo jak z popularnością. To co jest znane, to co potrzebuje reklamy po prostu jest słabe. Elitarność jest dla intelektualistów i tak zawsze będzie. Zawsze będę opowiadać Wam historie, bo mimo że nikt mi za to nie płaci to kocham to robić. To jest coś co będę robiła zawsze, bo to jest to co pokochałam. Ludzie odchodzą, ale pasja pozostanie do końca. Tymczasem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz