Rzuć wszystko i leć na KARAIBY. W końcu! W końcu powstało na Facebooku wydarzenie, które mi odpowiada w 100%. Od lat powstają memy i wydarzenia w Internecie o tym aby wyjechać w Bieszczady rzucając najpierw wszystko. Tym razem pomyśleli o osobach z duszą latynoską. Niestety popyt na klimaty latino w Polsce skończył się wraz z nastaniem roku 2000. Niestety, ale moi rodacy są w wielu sprawach zbyt zachowawczy i brak im temperamenty jakim obdarzeni są ludzie z Południa. Niestety dla mnie, bo ja jednak wolę ogień, żywioł i dobrą wesołą energię. Ale dzisiaj nie o tym, a o Karaibach. Już w 2016 albo w 2017 na Myślach Kobiety Wyzwolonej pisałam, że fajnie byłoby wyjechać do Ameryki Południowej lub Środkowej. Także Karaiby "malują" się jako idealny pomysł na wakacje, niemniej wielokrotnie zastanawiałam się jakby to było rzucić swoje życie w Polsce i wyjechać na koniec świata, osiedlić się na wyspie, codziennie spędzać czas na plaży i w morzu(tudzież w ocenie), popijać zimne drinki z papai i kokosa, jeść najświeższe ryby polane pikantnym sosem i podziwiać faunę i florę tego miejsca. Po prostu wizja idealna. Od lat popieram slow life, który jest bardzo przyjemnym, przemyślanym, spokojnym sposobem na życie. Fani slow life nie spieszą się, nie gonią życia, bo po co? Jak coś ma przyjść to przyjdzie. To jak z porami roku. Po zimie musi nastać wiosna, po wiośnie lato. Cykliczność jest w naszym świecie i to jest piękne, ponieważ możemy ponownie cieszyć się spadającymi liśćmi, śniegiem, ogrzewającym słońcem czy pierwszym rzutem białych kwiatów. Dlatego właśnie, życie na Karaibach byłoby cudowną przystanią dla mnie. Nie musieć wdychać smogu(który notabene jest dla mnie przereklamowany w Polsce), nie musieć chodzić po mieście pełnym szarych budynków, oszklonych korporacji i niezadowolonych z życia ludzi. Kiedyś(no miałam może z 16/17 lat) na interpals.net rozmawiałam(kiedy to mój angielski był całkiem dobry) z Jamajczykiem, który opowiedział mi historię o tym jak to się żyje na Karaibach. Powiedział, że nic nie trzeba, życie jest lekkie, ludzie pracuję owszem ale robią to co lubią i nie potrzebują milionów aby żyć. Mają wszystko, bo czego więcej potrzeba jak ma się przyjemny domek(niekiedy bardzo urokliwy) dostęp do plaży i morza, tropikalne owoce, świeże ryby, niedotkniętą przyrodę przez ludzkie pomysły, muzykę latino, magię kolorów, rum i dobrą "trawę". Oczywiście na Karaibach mają świetny dostęp do Internetu, co jest ważne, aby jednak mieć ten kontakt ze światem oprócz tego jedynego miejsca na Morzu Karaibskim.
Oczywiście wiem, że wielu z Was powie, ale co to za życie? Nie ma kina, teatru, pubów(oooo... tego to jest na Karaibach multum) i wielu atrakcji. Kochani! każdy w życiu szuka czegoś innego. Ja od siedzenia w pubach wolę beach bary. Po prostu nie każdy chciałby mieszkać w raju. Ja bym chciała. Poza tym znam wiele dziewczyn, którym robi się mokro na myśl o Nowym Jorku czy Londynie. No super, rozumiem, że każdy ma inne fantazje, ale dla mnie Nowy Jork to zachwycanie się wielkimi drapaczami chmur i gangsterami, zaś Londyn? Kiedyś interesowałam się, ale moja fascynacja nim trwała troszkę w gimnazjum. Wiem, że kobietki naoglądały się za dużo Instagrama i Seksu w wielkim mieście(przyznaję, lubię ten film i to bardzo), marzą aby trzymać ten kubek kawy ze Starbucksa, mieć na nosie wielkie okulary, szpilki, w których nie umieją chodzić, w drugiej ręce torebkę od Louis Vuitton i maszerować kilkanaście przecznic w zadymionym NY City. Ale po cholerę? No ja tego nie rozumiem. Może inaczej, mnie to nie jara. Mnie jara rajska wyspa, laguna, kąpiel w czystej wodzie, ładne bikini z tropikalnym wzorem i zabawa od rana do nocy. Być może znudziłoby mi się to po tygodniu, przy lepszych lotach po miesiącu, ale dlaczego by nie spróbować?
Nauczmy się robić to co kochamy. Wiecie jak żałuję, że po moich 18 urodzinach nie poleciałam na Karaiby? Miałam pieniądze na 2 tygodniowy pobyt i samolot w dwie strony(gwoli ścisłości), a nie poleciałam. Dlaczego? Bo nasłuchałam się głupot PO CO? PO CO? CO TAM BĘDZIESZ ROBIĆ?
Nie słuchajcie ludzi, którzy nie wierzą w swoje marzenia, ponieważ zawsze będą Was ciągnąć w dół, a tego nie potrzebujemy.
Co nam szkodzi wybrać się w podróż, która może się okazać podróżą życia? NIC.
Życzę sobie i Wam abyście spełniali swoje marzenia, dążyli do celu i żyli tak jak chcecie. Obojętnie czy marzycie o przechadzaniu się Nowym Jorkiem, czy chodzeniem na zakupy do modnych butików Londynu czy też ja ja polecieli na Karaiby i doznali prawdziwego życia w raju. Wybór należy tylko do Was.
Tymczasem Ja Aleksandra udaję się do wanny z ciepłą wodą, bo w tej Polsce zimno. Ale z drugiej strony jak jest zima, to musi być zimno.
Buziaczki 👄❤✋
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz