Kiedy robiłam sobie poranną kawę przez okno kuchenne ujrzałam starszego mężczyznę leżącego na chodniku. Od razu przeszłam do pokoju stołowego, aby lepiej się przyjrzeć. Przyglądam się z odległości hmm... 20 metrów. Moje oczy widzą starszego pana w wieku 65+, zadbanego, schludnego, w dobrym stanie. Pan X(tak go nazwijmy) leży tak na tym chodniku(od czasu kiedy go ujrzałam) jakieś 5 minut. Ludzie przechodzą i nawet się nie zatrzymują. Myślę sobie "No nieeee kurwa!!! Co jest! Czy ludzie nie widzą, że starszy pan leży i być może umiera na zawał, zatrzymanie krążenia i etc". Krew się we mnie gotuje i mam ochotę założyć buty i wybiec z mieszkania tak jak stałam i pomóc temu człowiekowi. Patrzę dalej. Przez chodnik idzie młody chłopak(na moje oko mógł mieć 14-16 lat). Ten młody człowiek jako pierwszy doszedł do pana X i spytał co się dzieje i widać, że chciał pomóc. Po jakich 2 minutach do pana X doszło jeszcze 2 chłopaczków, którzy mogli mieć po 8-10 lat. Zatrzymali się i rozmawiali z panem X. Ta trójka wspaniałych młodych ludzi chciała podnieść pana X, ale ze względu na warunki fizyczne nie dali rady. Obserwuję całą sytuację dalej. Ludzie starsi przechodzą i nikt się nie zatrzymuje. CO ZA ZNIECZULICA!!! - myślę sobie. Po jakiś 10 minutach podchodzi starsza pani i kolejni gapie. Patrzą na człowieka i nie wiedzą co mają zrobić,, eh... co z tym światem!!! Ludzie stali nad panem X jakieś 20 minut, ale co z tego skoro nie zrobili nic, a nic. Po 25 minutach odeszli. Został chłopak nr 1 i dwóch chłopaczków. Użyli swoich wszystkich sił i podnieśli z chodnika pana X. Ha! ucieszyłam się, że tak się stało. I co dalej widzimy? Ano starszy pan X chwieje się na nogach i nie może ustać, więc opiera się o drzewo, które ma w zasięgu ręki i rozmawia z trójką dzielnych młodzieńców. Patrzę dalej, myślę sobie "No pijany, ale dobrze wygląda, więc pewnie miał lub ma jakiś problem, z którym nie umie sobie poradzić i dlatego doprowadził się do takiego stanu rzeczy". Po kolejnych 10 minutach pan X sobie poszedł(pewnie do domu) o własnych siłach, a młodzież się rozeszła.
Kochani moi. Bardzo chciałam poruszyć tę sytuację na łamach mojego bloga, ponieważ bardzo ale to bardzo nie spodobało mi się jak przechodnie i ludzie w okolicy zachowali się podczas zaistniałej sytuacji. Dla mnie nie ma znaczenia czy człowiek pod wpływem alkoholu czy nie, NALEŻY POMÓC KAŻDEMU CZŁOWIEKOWI. Znieczulica była i niestety pewnie zawsze będzie niestety, ale myślę sobie, że my blogerzy powinniśmy nakreślać ludziom pewne sprawy, szczególnie te, które dzieją się na naszych oczach. Sprawa jest prosta. Człowiek pijany - wzywamy Straż Miejską i tyle. Nie godzi się aby człowiek, obojętnie czy pijany czy nie leżał na chodniku i umierał bądź w ten sposób trzeźwiał. Skoro mówimy o sobie, że jesteśmy ludźmi to postępujmy jak ludzie. Kropka.
Poniżej wklejam Wam zdjęcia z panem X:
Najgorszą ruiną na świecie jest ruina człowieka - pamiętajcie!!!
Bardzo jestem ciekawa jak Wy moi drodzy oceniacie tę sytuację i co myślicie. Napiszcie w komentarzach czy doszlibyście do tego człowieka czy nie i jakbyście zachowali się w takiej sytuacji.
Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i przesyłam uściski wirtualne :*
Aha i jeszcze jedno. Wierzę z całego serca, że Czytelnicy bloga Myśli Kobiety Wyzwolonej zawsze pomogą drugiemu człowiekowi, bo nawet jeśli to PIJAK TO TEŻ CZŁOWIEK ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz