niedziela, 7 maja 2017

POKA SOWE

Sexmasterkę każdy zna i wie, że wypromowała się przez nagrywanie filmików w sieci zawierających treści związane z seksem i szeroko pojętą seksualnością człowieka. Ostatnio wylansowała hit-kit internetowy "Poka sowe". Ten kto zna się choć trochę na dobrej muzyce wie, że jest to gówno nad gównem, ale i tak każdy zna. To tak samo jak z Disco Polo nikt nie słucha ale każdy zna. Dzisiaj w moim poście nie zamierzam pisać o tej piosence, która jest słaba. Aczkolwiek personalnie lubię Sexmasterkę, ponieważ jest pozytywnie nastawiona do życia, ma świetną energię i nie boi się mówić tego o czym chce. Lubię ją jako osobę, ale piosenka niestety bardzo bardzo kiepska. Niemniej jednak tak jak wyżej napisałam dzisiaj nie będzie o Sexmasti ani o POKA SOWE tylko o słowotwórstwie rodziców do swoich małych dzieci i ich narządów płciowych. Zapraszam do lektury.

Kiedy dziecko zaczyna mieć te 3-5 lat rodzice często nie wiedzą jak mają nazywać narządy płciowe ich dzieci czy to podczas kąpieli swoich pociech czy w sytuacji kiedy dziecko zapyta "Mamo co to jest?" - wskazując na swój krok. Skąd bierze się ta niewiedza rodziców i strach przed nazwaniem sprawy jasno. Według mnie tacy rodzice a jest ich większość, boi się rozmawiać o seksualności, bo uważa, że dziecko a) nie zrozumie, b) dowie się od kogoś innego, bo przecież jest telewizja, Internet i koledzy. Takie podejście rodziców jest krzywdzące dla dziecka i bardzo nierozsądne. Jak więc rodzice nazywają narządy płciowe swoich dzieci?

- żaba
- muszelka
- pączek
- pipka
- kwiatuszek
- myszka

- ptaszek
- robaczek
- siusiaczek
- pałeczka
- fiutek

Takie małe dziecko słysząc takie określenia swojej waginy czy penisa idąc do przedszkola a potem do szkoły podstawowej często przeżywa szok, bo nagle rówieśnicy, których rodzice lepiej wyedukowali w sferze seksualności nie rozumieją o co chodzi z pączkiem czy żabą między nogami. Takie dziecko nagle staje się skonfundowane, zawstydzone i nie wie o co biega. Nawet Sexmasterka(wracając do niej) mówi o waginie SOWA. Pytam się, po jakiego grzyba nazywać waginę/cipkę Sową? Żadna z kobiet nie ma SOWY zapewniam 😆😆😆 Usłyszałam kiedyś od kogoś, że jedna z matek powiedziała do swojego dziecka - "Córciu chodź umyjemy żabę." A ja na to - "Co kurwa?!!!!" Na pewno dziecko nie masz płaza między nogami zapewniam Cię ja Aleksandra Maassen. Możesz mi wierzyć. I pamiętaj, żaden kwiat też Ci nie rośnie i muszelki też nie szukaj chyba, że nad morzem. A co do myszek to zapraszam do piwnicy. A Ty chłopcze wiedz, że ptaszki są albo na drzewie albo w klatkach i nic Ci ze spodni nie wyleci, obiecuję. Robaki szczególnie dżdżownice użyźniają glebę czy coś w tym rodzaju. Robaków się nie bój chyba, że nie myjesz owoców przed ich zjedzeniem to może coś w Twoim brzuszku się wytworzy, ale w majtkach wszystko jest ok.

Teraz chciałabym się zwrócić do rodziców, którzy czytają mojego bloga. Moi drodzy! nie bójcie się mówić chłopcu, że powinien umyć np. peniska a do dziewczynki np. pupkę czy cipkę(to najlepszy wyraz jeśli chcemy stworzyć zamiennik waginy). Uczmy dzieci aby nie wstydziły się swojej seksualności i ciała, bo kiedyś mogą mieć z tym duży problem. Bądźcie świadomymi rodzicami dla swoich cudownych dzieci, bo one tego potrzebują. A jeśli chcecie pokazać im sowę to najlepiej Hedwigę ❤ Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz