poniedziałek, 31 grudnia 2018

Podsumowanie 2018 roku!!!

Dobry wieczór moi Kochani! Dzisiaj zapraszam Was na bardzo obszerny post o tym, co wydarzyło się w 2018 roku, czego mnie nauczył ten mijający rok i czego doświadczyłam przez 12 mijających miesięcy. Zapraszam Was Kochani na podsumowanie 2018 roku. Podczas pisania posłużę się moimi zdjęciami, aby było mi łatwiej opisywać cały 2018 rok. Zapraszam raz jeszcze.

Rok 2018 zaczął się dla mnie źle, ponieważ miałam non stop bóle głowy, zawroty głowy, ciepłe policzki, poczucie wszechogarniającego stresu. Byłam strzępkiem nerwów i złego samopoczucia. Nie wiedziałam co się dzieje, ale już pod koniec stycznia dowiedziałam się, że mam CIĘŻKIE NADCIŚNIENIE TĘTNICZE przekraczające 200/120, z pulsem ponad 130 na minutę. Myślałam, że nie dożyję następnego miesiąca, a jednak dziś jest ostatni dzień grudnia 2018 roku, a ja dla Was piszę. To dla mnie naprawdę wzruszające, bardzo.

Ta fotka jest z 13 stycznia. Mój brat miał studniówkę, a ja randkę, która była ostatnią randką na 8 najbliższych miesięcy. Dla mnie było to tragiczne przeżycie, ponieważ przez tyle miesięcy cierpiałam, nie wiedząc co złego zrobiłam, ale chodziło o zdjęcie, które umieściłam na portalu i to mało randkowym. Po prostu zamieściłam swoje zdjęcie na seks portalu chcąc napisać dla Was kilka ciekawych postów. Niestety mężczyzna, z którym się spotykałam myślał, że go zdradzam. Taka sytuacja, która była dla mnie ogromnym upokorzeniem i bólem. Nadal gdzieś to we mnie jeszcze siedzi.

To zdjęcie zrobiłam u mojej babci Marty. W Dzień Dziadka dostałam tak wysokiego ciśnienia, że przyjechało do mnie pierwszy raz w życiu Pogotowie Ratunkowe. Pierwszy raz jechałam karetką pogotowia i muszę Wam powiedzieć, że naprawdę czuć zapach śmierci w niej. Było to dla mnie spore przeżycie. Miałam o tyle szczęście, że ratownicy medyczni byli bardzo uprzejmymi ludźmi, którzy mnie nie stresowali tylko pomogli mi. Niech ich szczęście nie opuszcza w życiu!

Niestety... pogotowie przyjechało do mnie raz jeszcze, znowu mi pomogli, ale bez szpitala się nie obyło. Trafiłam do Szpitala im. Jana Bożego. Wykryto u mnie INSULINOOPORNOŚĆ, która jest niczym innym jak stanem przedcukrzycowym. Byłam zaskoczona. Cały pobyt w szpitalu był dla mnie niewyobrażalnym stresem. Dowiedziałam się, że mam jakiegoś guzka na tarczycy, ale za to serce zdrowe jak dzwon. Przepisali mi 5 tabletek do łykania do dobę i wypuścili po 4 dniach do domu.

W Janie Bożym poznałam 3 fajne babeczki(seniorki), z którymi 4 dni w szpitalu minęły mi bardzo szybko. Najsmutniejsze było to, że ja najbardziej z nich cierpiałam, ale jakoś dałam radę. Choć nie mam pojęcia skąd znalazłam na to tyle siły.

W Szpitalu im. Jana Bożego dostałam skierowanie do CZMP na oddział endokrynologiczny z podejrzeniem nadciśnienia hormonalnego. W Matce Polce leżałam tydzień i tutaj czułam się bardziej jak na wakacjach w sanatorium, ponieważ oglądałam filmy, przeczytałam książkę napisaną przez geja. Poznałam nauczycielkę religii, lesbijkę i terapeutkę. Z tymi trzeba kobietami dzieliłam szpitalny pokój i poznałam ich 3 spojrzenia na życie ludzkie. Było to mnie mnie coś ważnego. Każda z tych osób czegoś mnie nauczyła. Było to wyjątkowe spotkanie. W szpitalu ale bardzo enigmatyczne. To wszystko działo się po coś, choć wtedy o tym nie wiedziałam.

Tutaj powoli zaczęłam wracać do zdrowia fizycznego. Ale po tych dwóch szpitalach zaczęłam ubierać się cała na czarno nie wiedząc czemu, ale jednak była przyczyna.

W tym roku zakochałam się w czarnych paznokciach. Uważam, że wyglądają bardzo stylowo i elegancko o ile są krótkie.

Tutaj był czas na przełomie marca i kwietnia, że schudłam 6,8 kg mając insulinooporność, dzięki czemu uwierzyłam, że znowu mogę wrócić do dawnej szczupłej sylwetki. Uświadomiłam sobie, że trzeba po prostu nauczyć działać się bardziej świadomie niż kiedyś, ponieważ wszystko się w życiu zmienia i wiele spraw należy też zacząć akceptować.

Tutaj widać efekt schudnięcia na mojej buzi, ale to był też czas kiedy po tych szpitalach załamałam się psychicznie. Walczyłam sama ze sobą i nikt mi nie podał ręki. Wsparcie miałam od Kingi i Adama. Niemniej najbardziej pomogła mi Kinga, bo mówiła mi to co jest, a nie to co chciałabym zobaczyć. Zawsze będę jej za to wdzięczna, że dała mi czas na wyzdrowienie. Dziękuję, choć miałam nie dziękować. Ale dziękuję z całego serca.

Uśmiech z miesiąca na miesiąc zaczął do mnie wracać. Lekarze dali mi tabletki na nadciśnienie i na odwodnienie, ponieważ dowiedziałam się, że mój hormon nerek - RENINA przekracza 500% normę. Nie mam guza nadnerczy ani nerek, ale niestety ten hormon wydziela za dużo reniny przez co moje ciśnienie jest bardzo wysokiej wartości. Lekarze dali mi niestety lek, który mnie uczulał i za dużą dawkę leku na odwodnienie. Sama do tego doszłam i odstawiłam dwa leki, dzięki czemu ciśnienie w końcu zaczęło się normować. Spędziłam dziesiątki godzin na czytaniu o reninie, nadciśnieniu i pracy nerek. Opłacało się, ponieważ sama sobie pomogłam. Nigdy nie traćcie nadziei, bo wszystko jest w Waszych rękach, tylko czas w to uwierzyć.

Taaak... fajne cycki to jedyna zaleta utycia. Serio... przybranie na wadze jest złe i ma wiele niedogodności i kiedyś powiem Wam co jest takiego w nadwadze lub otyłości.

Czerń była ze mną długo, do póki mój stan psychiczny się nie unormował. Jak sobie pomogłam? Otóż zaskoczę Was. Hydroksyzyna, ja i papież Franciszek. To długa opowieść by była, ale te 3 kwestie pomogły wyjść mi z załamania. Kiedyś Wam opowiem.

To było zdjęcie przed spotkaniem z Zuzą. W tym roku dwa razy widziałam się z Zuzą i nasza znajomość się zakończyła bardzo brutalnie. Mimo tych gorzkich słów wypowiedzianych przeze mnie i przez nią uważam, że to była fajna znajomość. Myślę, że obydwie dowiedziałyśmy się czegoś o sobie. Nie wiem czy ona czyta moje "wypociny" ha ha ha, ale może, nie wiem. Myślę, że wszystko co wydarzyło się między nami miało pewien sens. Lewica i prawica to ciężki orzech do zgryzienia i zjedzenia, ale uważam, że dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Szczerze ją lubiłam i mimo, że powiedziała słowa, których powiedzieć nie powinna to lubię ją i może to szaleństwo, ale nie życzę jej niczego złego. Nikomu nie życzę zła, źli ludzie po prostu stają się dla mnie obojętni. Nie chciałam odwieźć jej od wiary w Boga, ale chciałam jej pokazać, że nie musi tak bardzo ograniczać się w sprawach seksualności. Przynajmniej przekonałam ją do zakupu pierwszych czerwonych majtek ha ha ha. To już coś. Niech jej się wiedzie, ale powinna zdać sobie sprawę, że jako przyszły psycholog powinna wczuć się w drugą osobę i nie oceniać, że seks jest zły lub masturbacja czymś obrzydliwym. Bo nie jest. Złe jest krzywdzenie słowem, ograniczanie się i katowanie siebie konwenansami i słowami bezmyślnych księży. Nie mówię, że każdy ksiądz jest zły, ale spory odsetek nie powinien zajmować się tym czym się zajmuje.

W tym roku dostałam 2 darmowe paczki do zrecenzowania dwóch produktów - perfum i proszku do prania. Dziękuję za zaufanie.

Tej sukienki nie miałam jeszcze ani razu na sobie. Mam nadzieję, że wiosną 2019 zostanie dobrze spożytkowana na jakieś polanie ha ha ha.

W maju tego roku wzięłam fryzjerskie nożyczki i ścięłam o jakieś 20 centymetrów moje włosy i efekt wyszedł taki jaki widzicie. Szczerze? Nie byłam zadowolona z takiej długości włosów ale za to mam bardzo zdrowe teraz swoje włosy. Są w naprawdę dobrej kondycji.

Czarny, czarny, czarny - to mój ulubiony kolor tego roku.

Kardigany to również coś co w tym roku mnie nie opuszczało. Te piękne spodnie podarły mi się w tym roku nad morzem i wyrzuciłam je do kosza.

Bardzo lubię to zdjęcie. Uwielbiam brokat, gorsety i spodnie z wysokim stanem.

Tak ubrałam się przed spotkaniem z piękną blondynką Karoliną. Karolina to córka byłej przyjaciółki mojej mamy z lat młodości. Nasz odnowienie kontaktu i spotkanie nie było bez przyczyny. Nie sądzisz? ❤

To była najgorsza podróż mojego życia. Pojechałam z mamą nad morze do Władysławowa(Chłapowo). Wróciłyśmy następnego dnia. Dwie doby byłam na nogach i pamiętam, że byłam tak strasznie zmęczona jak nigdy. Ci, którzy mnie regularnie czytają to doskonale znają tę historię. Łódź, Władysławowo, Gdynia w 1 dzień to zdecydowanie za dużo.

Tutaj byłam na Wydziale Prawa i Administracji, ponieważ Zuza zanosiła dokumenty na prawo. Poszłyśmy na pizzę KEBAB i to było miłe ale krótkie spotkanie.

Ten rok 2018 należał do spacery z Karoliną. Bardzo dużo chodziłyśmy. Ja zawsze podkreślam, że SEKS, TANIEC I SPACERY to moje ulubione aktywności.

To był wspaniały wieczór w Kaliskiej z Karoliną. Ta bluzka zrobiła na samcach takie wrażenie, że to niewiarygodne. Ale mnie tylko jeden interesował, eh...

To moja najszczuplejsza sylwetka tego roku.

Moje Halloween było udane. Miła impreza i miła randka, po 8 miesiącach! Tak wiem, wyglądałam obłędnie.

W tym roku zakochałam się w PANTERCE. Uwielbiam ten print.

Ten rok 2018 nauczył mnie pokory, cierpliwości, wytrwałości, ale przede wszystkim dał mi wiarę w jutro. Uważam, że te dwa pobyty w szpitalu były mi potrzebne. Dzięki temu mam odpowiednie leki na nadciśnienie, wiem, że muszę dbać o nerki i odpowiednią masę ciała. Nauczyłam się też tego, że w życiu stres jest tylko w naszej głowie. Wyciszyłam się i mam mniej konfliktów wewnętrznych, a z nowymi problemami umiem walczyć świadomie i lepiej niż kilka lat temu. Stałam się lepszą kobietą, bardziej świadomą siebie i swoich możliwości. Pewnie jesteście ciekawi co z moimi studiami? Odeszłam, bo wiem, że język francuski to nie język dla mnie. Szkoda mi hiszpańskiego, ale trudno, to też wydarzyło się po coś. W tym roku zyskałam Karolinę, która weszła do mojego życia i mam nadzieję, że długo albo na zawsze w nim zostanie. Poprawiłam relację z Adamem choć uważam, że tutaj potrzeba naprawę jeszcze wielu zmian i ufania sobie. Umiem już panować nad stresem i wiem jak sobie pomóc kiedy skacze ciśnienie, które notabene od dawna już nie skacze. Mogę powiedzieć, że pierwsze 4 miesiące 2018 roku były tymi, które zmieniły dalsze miesiące. To był najtrudniejszy rok mojego życia, ale wychodzę z niego mądrzejsza, bardziej świadoma jak już wyżej to napisałam i lepsza. Myślę, że sporo ten rok mnie nauczył. To był mój 9 rok numerologiczny i teraz zacznę nowy cykl 9 lat. Cieszę się, że przeżyłam wiele trudnych chwil, wyciągnęłam wnioski i sporo zmieniłam w sobie i moim życiu. Wierzę, że teraz lepiej zarządzę swoim czasem i teraz będę już tylko ulepszała swoje życie.

Z tego miejsca życzę Wam cudownego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku 2019!!!
Bądźcie szczęśliwi, zdrowi i miejcie spokojną duszę!!! Te sprawy są najważniejsze!

Dziękuję Wam za ten rok, ponieważ w tym roku Myśli Kobiety Wyzwolonej bardzo się rozwinęły i przybyło Was ponad 700 osób. Dziękuję, że jesteście ze mną, ponieważ to dla mnie naprawdę wiele znaczy. Kocham Was w taki inny sposób, ale zawsze powtarzam, że piszę dla siebie i dla Was.

Moje Serduszka bądźcie szczęśliwe w Nowym Roku!!!

Całuję,


Wasza Aleksandra


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz