środa, 27 marca 2024

Nie przestaję nigdy być WYTWORNA

Żyjemy w czasach kiedy bylejakość bije rekordy. Czy mnie to przeraża? Nie, oczywiście, że nie, ale... martwi i zasmuca mnie to, że ludzie przestają się starać o to by żyć pięknie, w pięknym otoczeniu i... no cóż tu dużo mówić - ludzie nie dbają o siebie. I nie dbanie o siebie ma różne znamiona jak na przykład brak dbania o swoje zdrowie, o swoją psychikę, o swojego ducha, aż do braku dbania o swój wizerunek. Stąd moja miłość i ogromna nostalgia za czasami dawnymi jak na przykład lata 50 czy lata 60. No i oczywiście moje ukochane lata 90. Wystarczy spojrzeć na fotografie tamtejszych kobiet. Pięknie ufryzurowane (w czasach wojny kobiety nosiły piękne upięcia), atrakcyjne ubrania dobrej jakości, kobiece makijaże, piękny sposób poruszania się, maniery, delikatność, kobiecość, brak chamstwa w wysławianiu się. To wszystko było takie piękne i szlachetne, ba! po prostu WYTWORNE. A teraz? Wystarczy spojrzeć na niektóre konta prowadzone na Instagramie, aby załamać ręce na to jak dzisiejsze czasy wyglądają. Jest źle i będzie coraz gorzej. Kiedyś kobiety chciały wyglądać lepiej, bardziej doskonale, a teraz nikt już nie przejmuje się, że robi sobie zdjęcie na Insta w tłustych włosach, czy w ubłoconych butach, które wcale nie były dzień przed na wycieczce po dżungli... tylko po prostu komuś nie chciało się wyczyścić butów po spacerze z psem. I nie, żebyście mnie źle nie zrozumieli. Jestem rozumnym i świadomym człowiekiem i wiem doskonale, że ludzie mierzą się z różnymi chorobami (nowotworowymi, psychicznymi), które uniemożliwiają zadbanie o siebie i przejmowanie się swoim image. Ja tutaj mówię o ludziach, którzy mają wszystko głęboko w poważaniu, aż do tego stopnia, że zachowują się wulgarnie, groteskowo i... to co wewnątrz to i na zewnątrz. To co widzę w tych czasach jawi mi się jako turpizm - lekko mówiąc. 









Powiem Wam osobiście, że nie przypominam sobie dnia kiedy wyszłam z domu w tłustych włosach, czy bez makijażu. Dobra! Wiem dokładnie kiedy to było, bo w 99,99% zawsze jestem "zrobiona". Totalnie "bylejaka" wyszłam ze szpitala im. Jana Bożego kiedy to zaczęłam chorować na nadciśnienie. A był to rok 2018. Czułam się tak przetyrana przez skoki ciśnienia, że nie miałam ochoty na mycie, malowanie i cokolwiek. I wiecie co? Było mi wtedy kompletnie obojętne jak wyglądam, mimo że jechałam przez całą Łódź do domu. I tak, wtedy był dzień kiedy to się nie ogarnęłam, nie wyszykowałam i nie umalowałam. A tak to nie było dnia kiedy nie byłabym wyszykowana wychodząc z domu. I nie mówię też, że każdy ma się codziennie picować na bóstwo, bo to jest wszystko prywatna sprawa osoby, ale chodzi mi o to, że ludzie w tych czasach zaczynają normalizować już dosłownie wszystko. Niedługo brak higieny będzie znormalizowany, bo tak po prostu. Uważam, że nie należy popadać w skrajności, ponieważ często sami sobie tym bardziej szkodzimy, niż co warte. 







Należę do osób, którym obojętne jest to jak ludzie inni wyglądają, ponieważ cenię sobie przede wszystkim luz i swobodę w osądach, ale nie oznacza to, że coś mi się podoba. Wiele rzeczy na świecie i u ludzi mi się nie podoba, ale jedyne co robię to... pomyślę sobie i tyle. Nigdy nie skomentowałam czyjegoś wyglądu, ani nie wyśmiałam człowieka ze względu na braki w wyglądzie, czy nieładne ubranie. Uważam, że klasa to podstawa i ja nie przestaję nigdy (NIGDY!) być wytworna. Niemniej, jeśli zobaczycie mnie kiedyś na mieście bardzo nieogarniętą to wiedzcie, że coś złego dzieje się w moim życiu. Abym wyszła nieumalowana, w rozwalonych włosach i ubrana tragicznie to... musi się coś złego u mnie dziać i muszę być przytłoczona przez problemy. W takich sytuacjach po prostu nic mi się nie chce. W innym wypadku mogę być nawet smutna, ale zawsze glam 😅😆. Poza tym jak się człowiek wyszykuje to się lepiej czuje mentalnie. 


Jako estetka kocham piękne rzeczy, piękne życie i piękny świat, który niestety jest tak bardzo niszczony przez ludzi. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze będzie pięknie! 💖












Tymczasem. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz