Wczorajszej nocy spałam tak średnio, ponieważ zrobiłam sobie popołudniową drzemkę i nocny sen nie przychodził. W związku z tym oddałam się nocnym rozmyślaniom o dawnych czasach, minionych znajomościach i przyjaźniach. A tak naprawdę to zastanawiałam się nad byłą przyjaźnią z Magdaleną. Wiecie... nasza przyjaźń zakończyła się przed 2018 rokiem, kiedy postanowiłam zniknąć po jej życzeniach śmierci w stronę mojej osoby. Takie coś była dla mnie niedopuszczalne, ponieważ NIE WOLNO życzyć ludziom śmierci, nikomu! Ani w słowach, ani w myślach. A już na pewno NIE WOLNO wypowiadać takich okrutnych słów swoim bliskim, którzy należą do rodziny i przyjaciół. To po prostu potworność, wręcz OKRUCIEŃSTWO.
Minęły lata, a dokładnie to już prawie 6. Do wczoraj wydawało mi się, że jestem w stanie jej wewnętrznie wybaczyć te słowa i uznać, że było minęło, co było a nie jest, nie pisze się w rejestr. Wiecie... bardzo idealizowałam naszą przyjaźń, bo było miło, zabawnie, było w tej relacji życie i dużo energii. Niemniej zauważyłam, że ja za szybko zapominam o tym złu, które inni wyrządzają. A do czego zmierzam. A mianowicie weszłam na chat w Gadu-Gadu, który kiedyś prowadziłam z Magdaleną. I szczerze to doznałam szoku i takiego zniesmaczenia po tym co przeczytałam. O wielu sprawach nie pamiętałam, większość już zapomniałam, a przecież to wszystko się wydarzyło. Czytałam z pewną dozą niedowierzania. Te wszystkie wulgaryzmy, wyzwiska, przykre słowa w moim kierunku były przykładem na to jak bardzo była to zaburzona osoba. Fakt, przyjaźniłam się z borderką i uczyłam się też o tym zaburzeniu osobowości, ponieważ chciałam być dla niej jak najlepszą osobą, pełną empatii, zrozumienia i ciepła. Chciałam wiedzieć jak reagować, kiedy taka osoba ma problem i źle się czuje. Dużo swojej energii przeznaczałam na osobę, którą powinnam opuścić znacznie wcześniej niż to zrobiłam. Po latach myślę, że nie można, a raczej bardzo trudno przyjaźnić się z osobą, która zmaga się z zaburzeniami osobowości, ponieważ hmmm... sami możemy się wtedy bardzo poturbować. I szczerze Wam powiem tak z ręką na sercu, że nie wiem do dziś dzień co bym zrobiła gdybym ją na mieście spotkała. Tak face to face. Nie wiem... naprawdę nie umiem Wam, ani sobie na to pytanie odpowiedzieć. Może powiedziałabym "cześć", może przeszłabym milcząca bez mrugnięcia okiem. Nie wiem. Wiem jedno, a mianowicie wiem, że ja mogłabym aktualnie jej pomóc, bo mam już w sobie wystarczająco dużo siły, bo i moja wiedza na temat borderline jest zdecydowanie większa. Niemniej wiem też, że ona nie mogłaby mi nic ofiarować (mentalnie oczywiście!), ponieważ jej życie było złamane na kilkadziesiąt kawałków, jej dusza zepsuta, jej serce bez uczuć i... te kłamstwa. Trudno przyjaźnić się z kimś, kto cały czas kłamie i używa manipulacji do zdobywania ludzi. Nie akceptuje czegoś takiego jak kłamstwo, więc w moim otoczeniu nie ma miejsca na takie osoby. Poza tym zawsze będzie miała miejsce gdzieś głęboko na dnie mojego serca i zawsze będę też pamiętać o jej dobrych stronach i nigdy nie zapomnę tych pięknych, najlepszych wspomnień, które razem przeżyłyśmy. Mam nadzieję, że uleczy kiedyś swoją duszę, złamane serce i będzie miała w sercu miłość i dobroć. Tego jej życzę, jak i każdemu zawsze życzyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz