sobota, 8 kwietnia 2017

Czy jest pan twardy?

Było to w październiku, świeciło subtelnie słońce przez kłębiaste chmury, Cumulusy to były, tak Cumulusy. Piękna, seksowna, niezdecydowana brunetka sunęła niepewnym ale mocnym krokiem po schodach wydziału jednej z Polskich uczelni. Zawsze miała problem z podjęciem decyzji, w której trwałaby na zawsze. W ogóle nienawidziła wyrażenia `na zawsze`, bo wydawało jej się ograniczające, a pokus na świecie jest tak dużo i z każdą pokusą jest mocniejsze pragnienie na więcej i więcej. Ona wiedziała to doskonale, że nie zatrzyma się, nie zawaha. Lubiła obezwładniać życie, bo to ona chciała być tym Życiem. Jak miała na imię, nikt tego nie wie, choć miała ich wiele. Wiele, jak wiele miała twarzy. Gdyby życie miało jej imię, nie zwałoby się Życiem, a Pokusą przez duże P. Zastanawiała się nad tym czy chcieć więcej, dogłębniej i mocniej to źle, ale zawsze dochodziła. Dochodziła do wniosków, że życie jest po to aby je wykorzystać, wykorzystać każdy dzień, tworząc cieknący przyjemnością i wyrafinowaniem dzień. Pragnienie zdeterminowało jej życie. Stało się najważniejsze. Wiedziała, że i tak każdy zrobi co chce, że nawet ten niezdobyty dzień, będący zarazem odpychający i przyciągający w końcu się ugnie i będzie jej dniem. Nie myliła się, bo dla niej nie było dnia, który budząc ją powiedziałby NIE. Nawet taki jeden niezdobyty, stał. Się. Ona uwielbiała grę słowną, pobudzała ją, sprawiała, że żyje, nawet wtedy gdy życie wali się jak... wszystko co walić się da. Idąc po schodach na drugie piętro nie korzystała z windy, bo lubiła jak krótka spódniczka odsłaniała jej kolana, które pod czarnymi, cieniutkimi rajstopami były zdarte. Przetarte miała serce i duszę, ale umysł zawsze lotny. Stanęła przed drzwiami do sekretariatu uczelni. Zaczęła pukać, przygryzając z niecierpliwością usta. Otworzyły się przed nią drzwi, szeroko. Stanął w drzwiach mężczyzna w okularach, białej koszuli, lekko szpakowaty z błękitnymi oczami. Nigdy nie umiała odmawiać mężczyźnie w koszuli, z widocznymi źrenicami na tle błękitnych tęczówek oczu. Ten fetysz był tak zniewalający ją, że czuła iż zrobi prawie, że... Otrząsnęła się i wydusiła swoim zniżonym głosem.

- Czy jest pan Twardy?

- Nie. Jeszcze nie przyszedł. Jeśli szuka pani pana doktora to ja mogę pomóc. Dr Zagłębie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz