Dzisiaj nie wiem jak powinnam ten post zatytułować. Kompletnie nie wiem jaki tytuł byłby odpowiedni, więc uznałam, że trzy kropki będą najwłaściwszym rozwiązaniem. Na ogół mam tak, że ludzie, którzy są dla mnie obojętni zawsze obojętnymi pozostają, ale gdy ktoś nie był mi obojętny... sami rozumiecie. Zawsze moja intuicja była mi pomocna, czasem płatała figle, ale więcej pomagała aniżeli szkodziła. Bardzo niewiele osób jest w moim sercu, zaledwie kilka. Kilka osób odeszło z mojego życia, ale tęsknię za nimi i chciałabym ich jeszcze choć raz zobaczyć. Dzisiaj odezwał się mój dosyć dawny znajomy i ucieszyłam się, ponieważ lubiłam tego chłopaka, mimo że jest to osoba z innej kultury, ba! innego kontynentu. Kolejna sprawa jest taka, że odezwałam się do mojego kumpla jeszcze za czasów stosunków międzynarodowych, ponieważ intuicja mi mówi, że coś stało się złego, niekorzystnego i jednak się nie myliłam. Niestety ta osoba gryzie wszystko w środku i nie pozwala poznać całkowicie swojej psychiki. Chciałabym mu pomóc i wesprzeć, ale to dosyć trudny charakter. Niemniej jednak jestem osobą, która się szybko nie zniechęca i uczynię wszystko, aby pomóc. Taką już osobą jestem. Nie umiem pozostawać obojętna gdy mi na kimś zależy. Wiecie... często miewam sny bardzo realistyczne, które po jakimś okazują się proroczymi snami. Kto wierzy ten wierzy, ten kto nie chce to nie. Ja przynajmniej wiem co mnie się śni i zaskakuje mnie to, że później ma to odbicie w rzeczywistości. To dosyć niezwykłe.
Teraz mój wróg, a kiedyś moja dobra koleżanka powiedziała mi, że powinnam zaprzestać tej chorej znajomości. Starałam się zrozumieć, że się o mnie martwi i być może ma rację, ale mnie serce podpowiadało coś innego i nie mogłam zaakceptować myślenia w jaki ona myśli. Nie posłuchałam jej i nie żałuję. Jak się kogoś lubi, szanuje to ktoś inny nie ma takiej siły aby zmienić o kimś myślenie.
Teraz trochę z innej beczki. Nie wiem dlaczego ale jak poczułam jakiś rodzaj emocjonalnej stabilności to nagle pojawiają się, odzywają się wszyscy faceci, którzy w jakimś stopniu coś dla mnie znaczyli. Nie wiem czemu Los to mi robi, ale czuję właśnie pewien miszmasz. Choć bardziej zawirowanie uczuciowe. Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz