PS. Żyję... ;)
piątek, 17 marca 2017
Czekać. Czy to to samo, co tęsknić?
Na zegarku 05:20. Prawie, że świta... a ja znowu zaczynam pisać. Zawsze w nocy dobrze mi się myśli, w nocy mam najwięcej konkluzji. W nocy także samotność najbardziej doskwiera i najmocniej czuje się emocje. Wszelakie, od smutku, żalu, tęsknoty, po pragnienie. Noc nie jest zwyczajnym czasem, noc nosi w sobie coś magicznego, ulotnego ale przy tym i trwałego. Noc jest najlepszym czasem dla twórczych osób, ona wyzwala wszystko co piękne, co złe i przerażające w naszej duszy. Pamiętam jak pierwszy raz obejrzałam Samotność w sieci. Zachwyciły mnie dialogi usłyszane w tym filmie. Temat dzisiejszego postu to pytanie z tego filmu i dzisiejszej nocy zaczęłam analizować swoje emocje do różnych osób, w sumie to kilku. Moje życie w dużej mierze aktualnie opiera się na czekaniu, co bywa denerwujące, ale i buduje cierpliwość, której mimo że mam pod dostatkiem, to nadal uczę się bycia cierpliwą. Według bohaterki filmu czekanie nie ma nic wspólnego z tęsknotą. Ja uważam zupełnie inaczej. Jeśli czekam na jakiś prezent lub wyniki egzaminu to jest to zwykłe czekanie, ale jeśli czekam na dawno niewidzianą osobę lub kogoś na kim mi bardzo zależy to po prostu siłą rzeczy tęsknię za tą osobą. Mimo, że tęsknota za kimś jest smutnym i bolesnym uczuciem to czekanie samo w sobie jest bardzo ekscytujące i pociągające dla mnie. Czekać na kogoś kto jest dla nas ważny i wyjątkowy to chyba pozytywne czekanie? tak przynajmniej ja to postrzegam. Problem pojawia się wtedy gdy czekamy na kogoś, a ten ktoś nas boleśnie rozczarowuje swoim zachowaniem, postępowaniem i swoim lekceważącym zachowaniem. Nie lubię instrumentalnego traktowania innych. Moje serce tęskni za kilkoma osobami, czekam na nie, choć nie wiem czy one na mnie czekają, albo inaczej. Nie wiem czy one chcą poczekać na mnie czy chcą iść nie bacząc na konsekwencje swojego postępowania. Jestem osobą, która zawsze ma nadzieję i optymistycznie nastawiona jest do życia z małymi wyjątkami. Być może to moja ludzka naiwność, albo jestem masochistką i lubię kaleczyć swoją psychikę, a potem w nocy leczyć się czekoladkami i żelkami. Czekam na kilka osób, bo tęsknię. Tęsknię i czekam na nie. Choć wiem, że niebawem się doczekam, ale tęsknić będę jeszcze mocniej, bo będę musiała się pożegnać na zawsze, z niektórymi może na jakiś czas(i znowu czekanie i tęsknota). Nie wiem czy macie tak, ale ja tak mam, że są osoby na tym świecie mi bliskie, które wywołują uśmiech na mojej twarzy ot tak po prostu. Czekać na takie osoby jest czekaniem przyjemnym, bo wiemy że czekamy na coś dobrego, coś co zostanie w naszych wspomnieniach. Czasem nie myślę nas konsekwencjami mojego postępowania, bo mam tę cholerną, trywialną dziecięcą wiarę w drugiego człowieka. Wierzę, że każdy jest w jakieś części dobrym człowiekiem. Zawsze szukam plusów, choć nie zawsze znajduję. Gdybym miała dostać nagrodę Nobla to powinnam dostać Nagrodę Nobla Cierpliwości, wierzcie mi powinnam. Tak na marginesie czekać na coś kto nam coś obiecał można czekać całe życie, bo to jest jak heroina, która wciąga nas dogłębnie. W czekaniu i tęsknocie można się zatracić i ja już się zatraciłam. Znam powody swojej bezsenności, która co jakiś czas wraca do mnie jak bumerang. Przez najbliższe dwa miesiące moje serce będzie musiało trochę pocierpieć, ale skoro tak muszę to muszę. Zawsze uważałam, że jak chcę to mogę wszystko, ale jednak to tak nie działa. Im jestem starsza tym więcej dostrzegam niuansów życia i w relacjach międzyludzkich. Nic nie jest na stałe. Każdego człowieka poznajemy po coś, każdy ma coś wnieść do naszego życia, ktoś czegoś nauczyć, ktoś ma nas zrównać z ziemią, a ktoś otworzyć na świat. Zawsze powtarzam ludziom, że niczego nie żałuję, bo nawet jeśli teraz coś postrzegam negatywnie to kiedyś chciałam aby się wydarzyło i byłam w danej chwili szczęśliwa. Bardzo chciałabym aby mieć ktoś teraz przytulił, a najlepiej Ty...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz