Dzień dobry po prawie 2-tygodniowej przerwie. Jeszcze nie do końca wyzdrowiałam, ale uznałam, że czas zamieścić jakiś post na Myślach Kobiety Wyzwolonej. To już moja druga infekcja w tym roku i powiem Wam, że trochę mnie to niepokoi, ponieważ w przeciągu niespełna 2 miesięcy mam bardzo podobną infekcję. Niemniej tym razem zostałam po prostu zarażona zapaleniem krtani, które leczy się niestety przez kilka tygodni. Jakie miałam objawy? Ból gardła (STRASZNY!), szczekający kaszel, znaczne osłabienie, katar i... mdłości. Od 16 kwietnia mnie tak rozłożyło, że szok. Aaaaa, no i najważniejszy objaw jakim jest utrata głosu. Biorę dwa antybiotyki na raz i muszę przyznać, że po dołożeniu drugiego antybiotyku dopiero zaczęło się coś poprawiać. Stosuję Zinnat i Nystatynę. Po prostu masakra... . Dwa tygodnie zero internetów i innych przyjemności, bo po prostu sił brak.
W ogóle to myślę, że taka słaba odporność jest wynikiem tych zjebanych szczepionek przeciw koronawirusowi. Nie przypominam sobie, abym tak często łapała infekcje, jak to ma miejsce aktualnie. Coś jest ewidentnie na rzeczy. No, ale cóż... zaszczepiłam się pod wpływem nacisków to mam. Teraz mogę tylko starać się poprawiać odporność i nic więcej zrobić nie mogę w tej materii. I serio, nie czuję się jeszcze jakoś mega dobrze, bo kaszel mam okropny i znowu z takim rzężeniem przy wydechu. Osoba z boku nawet to słyszy, a brzmi to jak pękające bąbelki z takiej folii bąbelkowej. Kiepsko wiem, no ale cóż... i tak już jest lepiej niż było tydzień temu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz